Wrzucam spor� ilo�� tekstu, napisa�am to jakie� czas temu i powiem szczerze nie przyk��da�am sie , �eby sprawdzic ortografie i interpunkcj�. Szczerzee to nawet nie mama czasu �eby to przejze� mam nadziej�, �e nie b�dziecie sie na mnie gniewa� o to . pozdrawiam
Nast�pnego dnia ruszyli�my na poprawiny, ca�� watah�, bo to wszystko spa�o u nas. Nie by�o sensu odsy�a� wszystkich do dom�w, a przecie� u nas jest tyle miejsca… Remy te� spa� u nas, bo zwin�� si� razem z nami, z reszt� u nich w domu zosta� taki ba�agan z tymi wszystkimi prezentami i w og�le, ze ci�ko by�oby si� ruszy�…
W ka�dym b�d� razie Remus prze�y� szok kiedy okaza�o si�, ze to nie tylko poprawiny, ale tak�e jego impreza urodzinowa. Kiedy weszli�my na sal� pocz�tkowo gra�a muzyka, wstawiona ciotka od tego guru, pl�sa�a ze swoim szwagrem po parkiecie. Melisa biega�a ju� dogl�daj�c wszystkiego, ju� chyba rozumiem czemu one z Dore� tak si� szybko polubi�y… Obydwie s� takie same…
Zasiedli�my znowu przy tym samym stoliku i znowu w tym samym sk�adzie. Pocz�tkowo to by�y klasyczne poprawiny, ale kiedy zesz�o si� ju� troch� go�ci, wuj Herbert i ciocia Melisa, musz� si� przyzwyczai�, wstali i o�wiadczyli, �e to popo�udnie nale�y tak�e do Remusa, �e z okazji jego urodzin, �ycz� mu wszystkiego co najlepsze i takie tam…
Remy mia� oczy wi�ksze od z�ociutkich galeon�w.
-Wszystkiego najlepszego, du�o zdrowia, szcz�cia, bardzo du�o u�miechu, przyjaci� ci nie �ycz�, bo masz nas, mi�o�ci, bo nasza to za ma�o a na ni� zas�ugujesz, lasensji fajnej, �eby si� z ni� sz�o dogada�.-pauza.- Remy, co ja b�d� pierdzieli�, wiesz, �e cie kochamy i ci �yczymy jak najlepiej!- uca�owa�am kumpla, kt�ry siedzia� obok mnie, oczywi�cie mnie tradycyjnie wrobili w sk�adanie �ycze�, Lupin siedzia� na swoim krzese�ku, trzymaj�c teraz w d�oniach prezent od nas. Po mnie obca�owa�y go dziewczyny i wy�ciskali ch�opcy, a potem to ju� by� rozchwytywany, tak, �e prezent od nas otworzy� dopiero jak uda�o mu si� wr�ci� do stolika.
-jeste�cie okropni!- powiedzia� sadzaj�c si� na krzese�ku.- nie powiem, ze to nie by�o mi�e, ale ale mogli�cie mnie uprzedzi�.
-Remy! Nie mia�by� takiej fantastycznej niespodzianki.- za�mia� si� Jim.
-O to prawda akurat!
***
-Remy, ciebie totalnie pogi�o!- wrzesz�am na niego, ale jednak mimo wszystko z nim sz�am. Nie mog�am go zostawi� samego, nie w takich chwili, w ko�cu Remus Lupin by� i jest i b�dzie moim najlepszym przyjacielem. A przyjaci� si� wspiera.
-Rora! Jak chcesz to mo�esz si� wr�ci�!
-ciebie naprawd� pogi�o, jak mo�esz pomy�le�, ze mog�abym wr�ci�?- Szarpn�lam go za r�k�, odwr�ci� si� i mia� rz�dz� mordu w oczach.- Remy ja cie nie poznaj�! Kto� cie zaczarowa�, czy co?
-nie, ale…
-Remy!- krzykn�am na niego.
-Aurora! Idziesz czy nie? Je�li nie to mnie nie zatrzymuj, bardzo ci� prosz�!
Nie powiedzia�am ani s�owa wi�cej sz�am za nim pokornie, nie mog�am go zostawi� samego ale nie uwa�a�am, �e to co chce zrobi� jest dobre. Rozumiem m�g� by� z�y, ale to ju� nie by�a jego sprawa…
/stali�my teraz pod wej�ciem do wie�y zachodniej. Przed nami sta�y drzwi bez klamki, ani dziurki od klucza by�a tam jedynie ko�atka w kszta�cie or�a. Remus zastuka� w ni�:
-Jak nazywa� si� ten co goblinom wolno�� zechcia� darowa�?
-Greorg G�gawy.- Remus si� nie zaj�kn�� odpowiedzia� na pytanie, a wtedy drzwi odskoczy�y i mogli�my wej�� do srodka.
-Remy? A ty chocia� wiesz, gdzie mamy i��?- spyta�am �agonie.
-W wie�y na drugim pi�trze, trzecie drzwi po lewo…-odpowiedzia� beznami�tnie.
- a skad ty to wiesz?
-nie wa�ne.
Zacz�� wspina� si� do po schodach na drugie pi�tro, a� w ko�cu doszed� do pokoju do kt�rego chcia� doj��. Delikatne skrzypni�cie drzwi zdradzi�o, �e kto� kogo nie by�o wida� w�a�nie wszed� do �rodka. Naszym oczom ukaza� si� pok�j w kt�rym sta�y 4 ��ka, w jednym z nich spa� Mick Yorkshire, ten kt�ry zast�pi� Remusa w oczach Dolores…
Lupin wyci�gn�� z kieszeni pojemniczek z eliksirem, nawiasem m�wi�c ja g�upia polaz�am z nim do zakazanego lasu wczoraj w nocy po ostrokrzew i rop� czyrakobuwy, a potem siedzia�am w kiblu Marty i z nim to wa�y�am, a teraz on przez �ciereczk� wysmarowa� swojemu rywalowi tym czym� twarz, a potem poci�gn�� mnie ku wyj�ciu…
-Remy, rozumiem, �e chcia�e� mu dopiec, ale…-zacz�am kiedy ju� wydostali�my si� z wie�y Ravenclawu i zmierzali�my ku wie�y wschodniej, gdzie by�o nasze dormitorium. Swoj� drog� to do zwiedzenia zosta�a mi ju� siedziba Puchon�w, bo przecie� w lochach Slytherinu ju� by�am.
-Nie ma, ale! Pos�uchaj ona mnie zostawi�a…
-No i dlatego si� na nim m�cisz, ze ci� rzuci�a dla niego?
-Nie. Chce mu pokaza�.., ukara� go za niewierno��…
-Remy! Ty jeste� chory! Szczypiorkowy pierniczek.- rzuci�am do Grubej Damy, kt�ra znowu wymy�li�a has�o zwi�zane z jedzeniem, �wietnie si� dogaduj� z Glizd� wtym aspekcie, ostatnio nawet jej pomaga� w nowym ha�le rozmawiaj�c z ni� i przez dwie godziny nie mo�na by�o ani wej��, ani wyj�� z dormitorium.- To, ze on j� zdradza to nie jest twoja sprawa! Remus ona z tob� zerwa�a! Rozumiesz? A swoj� drog� zas�u�y�a sobie na to po tym jak zdradza�a ciebie!
-Nie m�w tak! Ona na to nie zas�u�y�a!- powiedzia� gro�nie.
-To w takim razie ty zas�u�y�e� na to, g�upi o�le! Powinna ci jeszcze ze trzy kopy zasadzi�, wiesz?
-Wiesz, co…- Remy spojrza� na mnie z pogard�.
-No co?- potrz�sa�am gniewnie g�ow�.
-Jeste�…-zacz��, ale nie sko�czy�.
-No… sko�czy�a ci si� gadka?
-Nie b�d� z tob� dyskutowa�! Nie potrafisz zrozumie� najprostszych moralnych prawd!
-Nie? Remus, to ty si� wpierniczasz tam gdzie ci� nie chc�! Mo�e p�jdziesz jeszcze do niej i jej powiesz, �e Mick j� zdradza, a ty go ukara�e�? Uro�niesz w jej oczach na pewno! Zachowujesz si� jak robal, kt�rego mo�na depta�!
-Przesta�!
-co przesta�? Remus! Ona do ciebie nie wr�ci! Zrobi�a ci takie �wi�stwo , a ty?
-Przesta� ju�!
-To ty przesta�, g��bie… Zapomnij, wreszcie o niej! Jej si� nale�a�o! honoru nie masz….-krzycza�am do jego plec�w, kt�re znika�y gdzie� na schodach prowadz�cych do wie�yc ch�opc�w.
Nast�pnego dnia na �niadaniu nie odezwa� si� do mnie ani s�owem. W og�le przesta� si� do mnie odzywa�. I za co? Za to �e mu prawd� powiedzia�am? Zawiod�am si� na nim, w �yciu bym nie pomy�la�a, �e Remus mo�e si� tak zachowa�. Jak g�upi smarkacz… No, co? A doros�e by�o to, �e w�ama� si� w nocy do jego pokoju i wysmarowa� mu twarz czym� ze teraz ma pe�no pryszczy i wygl�da tragicznie… On doskonale wie co ja my�le na ten temat i mo�e si� obra�a�… Mam go gdzie�! Mam swoje problemy… Teraz pod Syriusza podchodzi moja eks kole�anka Tina . �azi za nim ca�y czas i wyczekuje tylko okazji. Ostrzeg�am j� po starej znajomo�ci, �eby si� od niego odczepi�a, bo przestan� by� mi�a, ale ona nie wiele sobie z tego robi… Ju� mnie denerwuje to dziewuszysko a cioteczka dolewa oliwy do ognia, suka jedna, wstawi�a mi dwa trolle, za jednym zamachem, cholera wie za co… �mija jedna… Z reszt� na niej ju� si� odegra�am… Wykrzycza�am jej w twarz wszystkie �ale, jaka to ona jest fa�szywa i w og�le, tylko ty wstr�tnych �lizgon�w faworyzuje… Chcia�a mi wlepi� szlaban… za co? A za to, �e jej powiedzia�am, �e nie oddam swojego podr�cznika, smarkaj�cemu si� Carrowowi, jednemu z jej pupilk�w. Sorry, ale nie chcia�abym mie� ca�ek ksi��ki w gilach, bo jemu one tak…. O bleeeeee…. Wi�cej bym tego podr�cznika do r�k nie wzi�a… i jej to kulturalnie powiedzia�am, a �e ona si� upiera�a to si� w�ciek�am i jej wykrzycza�am przy wszystkich, ze jest ob�udn� fanatyczk� Voldemorta, �e najch�tniej wlaz�a by w dup� tym wszystkim �lizgonom, kt�rzy go popieraj�. W og�le wyrzuci�am z siebie, ze jest pozerk� �e tak sympatyzuje ze zwolennikami Voldemorta i z nim pewnie te�, a sama ma c�rk�, z mugolem pozbawi�a j� szansy na poznanie magii. Wrzeszcza�am co mi �lina na j�zyk przyniesie, a �e obie mamy silny charakter, jedna si� drugiej nie dawa�a, a� w ko�cu obie wyl�dowa�y�my na dywaniku u Dumbledora… A tam nam si� troch� dosta�o nawet jak na delikatnego staruszka jakim jest nasz dyrektor. Mia� racje mog�y�my si� k��ci�, ale prywatnie, na lekcji przegi�y�my. Nigdy wcze�niej takie incydenty si� nie zdarza�y… c� jeste�my z ciotk� wyj�tkowe…
Ale to te� nie koniec serii dziwnych wydarze� w tej szkole… Ja nie wiem co si� dzieje… jaka� epidemia czy co? Zbiorowa g�upota? A mo�e przesilenie wiosenne? Bo Lilka te� ma problemy z Jamesem i Lucy, bo jedna siostrzyczka ugania si� za moim ch�opakiem, a druga za jej… Tyle tyko, �e ta moja to wi�ksza zdzira, ale niech sobie uwa�a… Po tym jak kolejny raz stwierdzi�a, �e wcale nie ogl�da si� za moich ch�opakiem, rzuci�am na ni� zakl�cie… Teraz gdy tylko spojrzy na Syriusza kud�y jej staj� jak s�upy na �bie we wszystkie strony i na dodatek �wiec� ja �ar�wa… Tak to moje w�asne zakl�cie, kt�rego odznak w troch� innej postaci Irytek, kt�ry nawiasem m�wi� jak mam r�d�k� w r�ku woli ze mn� nie zadziera� Tak, mam satysfakcj�…
Lilka le�a�a na swoim ��ku zwini�ta w k��bek. Nie by�o wida� jej twarzy, zakrywa�a ja r�k�. Cyklicznie poci�ga�a nosem. Co� si� sta�o… bo Lilly p�aka�a. Rzuci�am torb� na pod�og� zupe�nie zapominaj�c �e mia�am w niej s�oik z drenami kaliskimi, strasznie cuchn�ce, i pobieg�am wypyta� co si� dzieje. Po prawie godzinnym wyci�ganiu z niej czegokolwiek dowiedzia�am si� tylko tyle, �e ju� nie s� z Jamesem, bo on j� zastawi�. Nie mo�liwe, on j� tak strasznie kocha, nie zostawi� by jej dla innej tak jak to ona twierdzi, ju� pr�dzej mnie by �apa rzuci�… Co ona sobie ubzdura�a? Kiedy mi odpowiedzia�a na to pytanie od razu wysz�am z pokoju w�ciek�a ja trutniowiec, ale nie, spokojnie, nie mia�am wtedy okresu. Wytarga�am swojego brata z Pokoju wsp�lnego na g�r� i zrobi�am mu krwaw� jatk�, m�wi�c prosto zacz�am si� na niego drze� jak op�tana, rzucaj�c mi�sem, lej�c go po �bie i w og�le.
-Aurora!- kiedy ju� wys�ucha� wszystkiego co mia�am ochot� mu wywrzeszcze� usiad� bezradnie na ��ku i ukry� twarz w r�kach.-Ja jej nie ca�owa�em. To ona ca�owa�a mnie!
- a co to za r�nica?!?! Ca�owali�cie si� i to na oczach Lilki. Nie rozumiem, James….
-Ja te� nie! Wiesz jak ja j� kocham… Sama doskonale wiesz, �e ja bym jej nic takiego nigdy nie zrobi�. To by�o ukartowane… Lucy sobie to ukartowa�a… rzuci�a si� na mnie, jak zorientowa�em si� co si� dzieje widzia�em tylko zap�akan� twarz Lilly i jej plecy…
Usiad�am obok Jima. Nie k�ama�, by� tak za�amany, �e nie m�g� k�ama� z reszt� ja go tak rewelacyjnie znam, ze od razu bym si� zorientowa�a. On… p�aka�.
-Jim…- przytuli�am go.
-Roru�… ja jej nie mog� straci�, ona nie chce ze mn� rozmawia�…-�ka� w moje rami�.- nie mog� jej wyt�umaczy�… Co ja mam zrobi�? Ja j� kocham na zab�j…. Zabij� si� jak ona mnie nie wys�ucha… Aurora…
Wiem jak ona si� czuje… ja te� to przerabia�am. No dobra, co� podobnego… Wiem, �e on jej nie zdradzi�… By� tylko marionetk�… A teatrzyk odni�s� zamierzony cel… O nie… nie mam mowy… Czu�am, ze mimo wszystko jestem cz�onkiem tej sytuacji. James to m�j brat, a Lilly najlepsza przyjaci�ka, jest dla mnie jak siostra, kt�rej nigdy nie mia�am… Przyrzek�am Jamesowi, ze zrobi� wszystko by pom�c im si� pogodzi�. Pogodz� si� albo ja nie nazywam si� Aurora Silverstone. Swoja drog� to ja bym w �yciu nie pomy�la�a, ze ta Lucy to mo�e by� taka suka! Po Tinie bym si� jeszcze spodziewa�a, ale nie po Lucy, taka zawsze by�a cicha i mi�a, a tu masz jaka cholerna dziwka! Mia�am w tym momencie ochot� jej k�aki powyrywa�.
-I James do jasnej cholery, przesta� si� maza�!- poklepa�am go, w �yciu nie widzia�am go tak zestrofowanego -We� si� w gar��, bo po co jej taki mazgaj!- rzuci�am, on leciute�ko si� u�miechn��, a ja bojowo nastawiona posz�am do Lilki, ratowa� sytuacj�… hmm… bezskutecznie. Lata�am tak od jednego do drugiego prowadz�c mediacj�… kurde! Jestem im to winna, to znaczy oboje z �ap� jeste�my! Po za tym nie mog�am patrze� jak si� kurde m�cz� i kochaj� jednocze�nie…
-Rory, ty za bardzo to prze�ywasz.-siedzieli�my z Syriuszem na b�oniach, a ja mu to wszystko opowiadam, to znaczy ca�y czas martwi�a� si� cichymi dniami Lilki i Jima, zastanawia�am si� jak ich pogodzi�. Do tego jeszcze Syriusz poprztyka� si� z Remusem o mnie wyrzucaj�c mu �e jest kretynem i �e si� do mnie nie odzywa za prawd�…
-Co mam si� nie martwi�? Nasza paczka si� rozpada, nie widzisz tego? Ja si� nie odzywam z Remusem, ty te�, James si� nie odzywa z Lilk� i Glizd� pono� te�. Noi ja si� z nim nie odzywam, za to �e mu zjad�am ciastka si� na mnie obrazi�..
-Lilka te� si� na mnie obrazi�a…
-Widzisz? I jak ja mam nie prze�ywa�!
-Kochanie, ale to nie jest twoja wina…
-Wiem, ale to mnie wcale nie podbudowuje!
-Podsun��em mu pomys�, niechc�cy co prawda, ale podsun��em, mam nadziej�…
Rozbecza�am si�. Wiem, mam silny charakter, ale jestem te� krucha i delikatna jak ro�a… nie mog� spokojnie patrze� na to jak nie ma ju� Huncwot�w… jak nasza paczka zawsze zgrana i nieroz��czna posypa�a si� w drobny mak. Oni s� dla mnie najwa�niejsi… oni i ciocia z wujkiem. Przecie� serce mi p�ka jak patrz� na zap�akan� Lilly, zdo�owanego Jima, wida�, �e on ja kocha, nawet z Lucy jako swoim cieniem dorwa�am j� ostatnio i kaza�am si� odczepi� od Jima, rozp�aka�a si� kiedy przechodzi� facet od eliksir�w i Aurora wysz�a na pod�� �dzir�, kt�ra szykanuje m�odsze „kole�anki” i pojecha� Gryfonom po punktach, poczekaj zdziro ty mi jeszcze za to zap�acisz… No i w og�le na �niadaniach ka�dy patrzy tylko w sw�j talerz, siadamy z dala od siebie, jakby�my si� nie znali… Dla mnie to straszne… Syriusz m�wi �e najwa�niejsze, �e mamy siebie, a z reszt� te� si� jako� u�o�y… Mam nadziej�…
Jak na razie wygl�da to tak:
Lilka wyje, nie chce pogada� z Jamesem. Do Syriusza si� nie odzywa, bo j� chcia� zmusi� si�� do rozmowy z Rogatym. Ucieka przed nim i ma daleko w nosie to, �e on ca�e dnie sterczy pod wej�ciem do naszej wie�y, bo schody nie chc� go wpu�ci� na g�r�. Dostaje od niego stosy list�w i nic! To trwa od tygodnia.
Chocia� Remus ju� si� do mnie odzywa, przyszed� wczoraj do mnie do biblioteki, jak pisa�am referat na Zielarstwo, dosiad� si� i pocz�tkowo nie wiedzia� jak si� zabra� do rozmowy ze mn�.
-Mo�e ci pom�c?- powiedzia� niepewnie.
-Pom�c? Interesuj�ce.- powiedzia�am nie odrywaj�c wzroku od pergaminu na kt�rym pisa�am.-Przecie� si� do mnie nie odzywasz.
-No w�a�nie. Przemy�la�em sobie to wszystko.
-D�ugo ci to zaj�o.- ju� nie pisa�am, ale nadal patrzy�am w pergamin.
-Mo�liwe, ale stwierdzi�em, �e masz racj� jestem niedojrza�ym os�em.
-Nie prawda.- teraz ju� patrzy�am na niego.- jeste� bardzo dojrza�y, ale to co zrobi�e� by�o g�upie i niedojrza�e, ale ka�demu si� mo�e zdarzy�. Najgorsze by�o to, �e nie przyj��e� mojej krytyki I to �e si� obrazi�e� za prawd� te�.
-Przepraszam.- zacisn�� usta i popatrzy� na mnie. Jego oczy naprawd� wyra�a�y �al i skruch�, m�wi�y dok�adnie to samo: Przepraszam.-Wybaczysz mi?
-Nie ma sprawy Remy.- u�miechn�� si� na te s�owa.- Ale…
-No tak ty zawsze masz ale…- za�mia� si�.
-Nie zawsze! To mi ma by� ostatni raz!- pogrozi�am mu dla �artu palcem.
-Dobra. Przynios�em ci co� na odkupienie win…- wyj�� z torby moje ukochane ciasteczka czekoladowe z nadzieniem z dzikiej r�y i kawa�kami karmelu. Kocham je! S� pysze, ale to taka bomba kaloryczna, �e masakra i to wszystko przez nie, zajada�am przez d�u�szy czas nimi stresy i teraz mam…
-Remy, zabierz mi to st�d bo ja je kocham, a jestem na diecie!- zakry�am sobie oczy r�k�, ale wci�� patrzy�am na nie przez dziury miedzy palcami. A w�a�nie o swoj� figur� pok��ci�am si� kilka ni temu z Syriuszem, jestem gruba, a ten mi wciska�, �e nie, ale przecie� ja widz� jaki mam grube udo i wielk� z�oj� t�uszczu na brzuchu, ale nasze ciche by�y tylko godziny, bo powiedzia� mi w ko�cu to samo co za chwil� powie Remy i jeszcze to, �e on nie uwa�a �e musz�, ale jak chc� to niech sobie b�d� na diecie, tylko niech si� ju� na niego nie gniewam, bo tego to akurat nie zniesie. No, bo ja mu wypali�am, ze on chce �ebym by�a gruba, �eby nikt na mnie nie spojrza�. To ten �e chora jestem, ze on mnie kocha i mnie nie zostawi (tak to te� wytoczy�am) a inni maj� na mnie nie patrze� i �e wcale nie jestem gruba!
-G�upia jeste�, nie masz si� z czego odchudza�.- po�o�y� je na stole chowaj�c za ksi��k�, �eby bibliotekarka nie zauwa�y�a, �e one tutaj s�.
-Jak to z czego z mojej wielkiej z�ogi t�uszczu, o patrz..- z�apa�am przez bluzk� na brzuchu dwie fa�dy… O ble! T�uszczu!
-To jest wariatko oponka stresowa! Stres�w ci nie brakowa�o ostatnio, co?
-No niestety. Wiesz nasza paczka si� posypa�a…
-Ju� si� wszyscy godz�. Ja si� odzywam z �ap�, James z Glizd� te�.
-no tak to jeszcze konfliktowa jest Lilka…
-Rogacz si� zawzi�� i powiedzia�, �e dzisiaj to za�atwi. B�dzie musia�a z nim porozmawia�.
Kamie� spad� mi z serca. Chocia� u ch�opak�w ju� wszystkie wa�nie z g�owy, ja te� ju� si� z Remy’m odzywam jeszcze tylko Lilly. Ciesz� si�, ze si� wszyscy godz�. Tam w bibliotece Remus przyzna� mi si� do jeszcze jednej rzeczy, podczas pe�ni nikt z nim nie by�. Ja i Syriusz bo si� z nim nie odzywali�my, Peter mia� szlaban u cioteczki za podjadanie ciastek na lekcji i za kar� my� naczynia pod jej nadzorem w kuchni, przez p� nocy, a James by� tak przybity, �e zwyczajnie mia� wszystko tam gdzie �wiat�o nie dochodzi. Tak te� Lupin powiedzia� mi, �e to by� najgorsza pe�nia jak� pami�ta i �e jak rano wr�ci� do swojej postaci i zobaczy� co zrobi�, podobno m�j ulubiony fotel jest teraz pozbawiony obicia, �ciany ca�e w pazurach i jest pewien, �e po Hogsmeade b�dzie chodzi�a plotka, �e we Wrzeszcz�cej Chacie znowu by�y duchy. Przemy�la� to sobie, znaczy to wszystko i postanowi� pogodzi� si�, tym bardziej �e jako wilko�ak da� upust ca�ej swojej z�o�ci. Zrobi�o mi �al go, biedny rzeczywi�cie to musia�o by� dla niego ci�kie,ale skoro sobie wszystko przemy�la�, spraw� z Dol te�… Stwierdzi�, �e skoro tak si� zachowa�a to nigdy by nie zrozumia�a tego, �e on jest, jak to on si� wyrazi� „tym czym jest” i nie powinien przez ni� k��ci� si� z przyjaci�mi, kt�ry go kochaj� mimo wszystko. Zamkn�� ten rozdzia�, chocia� wiem, ze on wci�� o niej my�li, tak jak Lilka wci�� my�li o Jimie… I wtedy przypomnia�am sobie co� co mi kiedy� powiedzia�a, jak ja wy�am po zerwaniu z Syriuszem, �ebym wybaczy�a… odnalaz�am to w pami�tniku:
Do pokoju wesz�a Lilka. Usiad�a na moim ��ku..
-S�onko? Co jest?- spyta�a troskliwym g�osem… wzruszy�am jedynie ramionami-znowu to samo?
Jej pytanie by�o retoryczne. Lilka zna�a mnie tak dobrze ja James, jak nie lepiej…
-musisz w ko�cu cos z tym zrobi�! Albo raz na zawsze odetnij t� p�powin�, albo wreszcie mu wybacz!
-to nie jest takie proste…
-rozumiem…
-nie rozumiesz. ..Umia�aby� wybaczy� Jimowi zdrad�?
-kocham Jamesa. To jest dla mnie najwa�niejsze!
Wzi�a oddech i doda�a:
-Pami�taj, raz mo�na wybaczy�…
Z jednej strony doskonale wiedzia�am jak si� czuje, oszukana i zdradzona. Biedulka, widzia�a to na w�asne oczy. Sama, doskonale pami�tam jak przez g�upie s�owa, tak si� nakr�ci�am, doskonale pami�tam ten b�l… jakby sobie wyrwa� serce mniej by bola�o. A ona… ona biedna to widzia�a… Z drugiej strony nie rozumiem dlaczego nie chce go wys�ucha�... ja te� nie chcia�am…
Wesz�am do pokoju i tam zasta�am sceneri� jak zawsze:
Lilka ma�e si� na swoim ��ku, a dziewczyny le�� na swoich bezradne. Te� si� czuj� bezradna w tym momencie…
Po�o�y�am si� obok niej na jej ��ku.
-S�o�ce! We� z nim pogadaj.
-nie chce…- poci�gn�a nosem, a g�os kt�ry z siebie wyda�a by� tak p�aczliwy, ze serce mi chcia�o p�aka�.
-Wys�uchaj go to wszystko nie jest tak jak ty my�lisz…
-Jest. Ja to widzia�am…
-A mo�e widzia�a�, a to nie tak…
-On mnie zdradzi�!
-Lilly, kochanie. Zdrada? On ci� kocha…
-kocha? To dlaczego?
-dlatego musisz z nim porozmawia�…
-nie chce z nim rozmawia� nie mam mu nic do powiedzenia!- odwr�ci�a si� na drugi bok.
-Ale on ma. Lilka, kochasz go we� nie zachowuj si� jak dziecko!
-I kto to m�wi?
-Rozwydrzone wieczne dziecko. – ale j� za�atwi�am jej mina by�a wymowna.- Lilly musisz z nim pogada� i koniec!
-nie! Ja mu nie wybacz�! To po co mam z nim rozmawia�, �eby ogl�da� jego fa�szyw� mord�…
-tak! mord� cz�owieka, kt�ry chce si� zabija�, bo jego kochana nie chce z nim pogada�. A po za tym sama m�wi�a� mi �e raz mo�na wybaczy�!
-ja? Jak to zabi�?- teraz si� zdenerwowa�a.- To co ty tu robisz id� go odci�gaj od tej my�li! O matko! James!
Podnios�a si� szybko z ��ka, na kt�rym jeszcze przed chwil� siedzia�a i pobieg�a do okna, za kt�rym na miotle unosi� si� James…
Lilka z pr�dko�ci� �wiat�a pop�dzi�a do okna.
-James, b�agam nie zabijaj si�!- krzykn�a.
-Lilly, ja si� rzuc� z tej miot�y jak mnie nie wys�uchasz!- z jego g�osu nie mo�na by�o wywnioskowa�, ze �artuje, on co do niego nie podobne: nie �artowa�.
-Wys�ucham, ale prosz� trzymaj si�!- z�apa�a si� za twarz, by�a przera�ona, dr�a�a.
-Lilka! Ja kocham tylko ciebie, ona nic dla mnie nie znaczy, ja jej nie ca�owa�em, to on mnie ca�owa�a, a to r�nica! Prosz�, wybacz mi! Ja nie wiem co ona sobie my�la�a i mnie nie obchodzi, ty mnie obchodzisz, odk�d cie pierwszy raz zobaczy�em. Kocham cie i bez ciebie to ju� nie to samo… Jak mi nie wybaczysz to…
Wiatr wia�, rozwiewaj�c Jamesowi w�osy, nie musia� ich czochra�, teraz raczej zas�ania�y mu widoczno��, dlatego oderwa� jedna r�k� od miot�y i je sobie odgarnia�. Lilka a� zapiszcza�a z przera�enia, bo wiatr zawia� mocniej i Potter si� przechyli�.
-James, prosz�… Nie! Wybacz�… wszystko tylko b�agam! Wyl�duj tu jest strasznie wysoko, jak spadniesz to…
-Potter w tej chwili na ziemi�!- na dole sta�a profesor McGonagall i z r�d�k� przy�o�on� do gard�a dar�a si� na Jima. Ten jednak nie wiele sobie z tego robi�, patrzy� na Lilk�.
-to co?
-To ja si� zabij�, bo to taka wysoko��, ze by� tego nie prze�y�… ona ma racj� l�duj!
-Lilly…
-Te� ci� kocham Jim, nie chc� ci� straci�…
-Potter!
-Zamknij si�, kobieto!- powiedzia�.- Lilly, ja naprawd�…
-Wierz� ci…
Lilka wlaz�a na parapet, James podlecia� jeszcze bli�ej, chcieli si� chyba poca�owa�, ale zawia� wiatr i James straci� r�wnowag�, Evans o ma�o nie wylecia�a z okna tak si� wychyla�a, ale szcz�liwie Potter umia� wyczynia� ro�ne wygibasy wi�c nic mu si� nie sta�o, ale Ruda spanikowa�a.
W ka�dym razie dyrektorka te� musia�a si� wystraszy�, bo zabra�a mu miot�� i ma miesi�c szlabanu. B�dzie sprz�ta� sale transmutacji na pocz�tek a potem co� mu wymy�li, a miot�� dostawa� b�dzie tylko na treningi. I napisa�a list do cioci i wujka. Jakiego James dosta� wyjca na �niadanie, �e ca�a sala patrzy�a czyj to. W �yciu nie s�ysza�am ciotki Dorei, kt�ra by krzycza�a, ale ta to si� po prostu dar�a. A Lilka? Lilka teraz dla odmiany wyje �e Jim si� o ma�o nie zabi� przez jej g�upot�. Przesiaduje teraz ca�y czas u niego w pokoju, bo biedny siedzi ca�e wieczory na szlabanach. �ciskaj� si� Lilka p�acze, �e James si� ma�o przez ni� nie zabi�, ten j� pociesza… Po prostu wariaci pozabija� ich b�dzie spok�j. Lilka ju� si� do Syriusza odzywa, sama go przeprasza�a, ze go nie pos�ucha�a, bo ma�o nieszcz�cia z tego nie by�o, rozbecza�a si� , ach ta nasza Lilly. Ja te� odkupi�am Gli�dzie ciastka, �eby zamkn�� wszystkie wa�nie. Huncwoci znowu istnieli i nasza paczka znowu by�a jedno�ci�. Tak si� cieszy�am.
-�licznie wygl�dasz, jak si� u�miechasz.- Syriusz nie m�g� si� napatrze� na mnie, u�miechaj�c� si�. U�miech dawno nie go�ci� na mojej twarzy.- T�skni�em za tym.
-To ten jest specjalnie dla ciebie.- u�miechn�am si� szeroko i szykowa�am si� ju� �eby go poca�owa�, kiedy przed samymi jego ustani odsun�am si�, krzycz�c: -Reg! Poczekaj!
Ot� w�a�nie za plecami Syriusza zobaczy�am jego brata i kiedy te si� zatrzyma� podbieg�am do niego. Przez te wszystkie k��tnie nie mia�am zupe�nie g�owy do tego �eby spotka� si� z nim, chodzi o te korki z transmutacji, dlatego chcia�am si� z nim teraz um�wi�. Fakt, �e czasu te� za bardzo nie mia�am…
-wiesz co? Mo�e ja ci je zapisz� te pytania, a ty napiszesz mi odpowiedzi na nie i potem ci sprawdz�, co? Takie wiesz przyk�adowe zadania jakie by�y na sumach.
-no, dobra- wyj�� z torby jaki� zeszyt otworzy� go miej wi�cej na �rodku. Wyci�gn�am ze swojej torby pi�ro i zacz�am wypisywa� pytania, jakie przychodzi�y mi do g�owy. To mia�y by� formu�ki i prawa transmutacji, co� jeszcze problemowego. Prawd� powiedziawszy napisa�am mu pytania z naszych sum�w i kilka sama wymy�li�am, Potem odda�am mu zeszyt dodaj�c:- masz to napisa� sam, nie �ci�gaj!
-Nie b�d�- u�miechn�� si� wi�c i ja si� u�miechn�am.-A zeszyt podrzuc� ci jak tylko si� z tym uporam.
-ok.-rzuci�am, kiedy znika� za zakr�tem, a ja wr�ci�am do Syriusza.-to na czym sko�czy�am?
-na tym, �e prawie mnie ca�owa�a� i uciek�a� do mojego brata. -Mia� krzyw� min�.
-przepraszam, kochanie.- usiadam okrakiem na �awce, przodem do mojego s�oneczka, za�o�y�am swoje nogi na jego uda, �eby m�c usi��� bli�ej niego. Zaplot�am mu r�ce na szyi.- mam nadziej�, �e nie b�dziesz si� gniewa�, �e sp�awi�am twojego braciszka daj�c mu prac� domow�, �eby mie� wi�cej czasu dla ciebie. U�miechn�am si� i mia�am nadziej�, �e on te� mia� zamiar si� u�miechn��, ale nie… on skrzywi� si�
-Mam by� zadowolony, mo�e?- odchyli� si� do ty�u.
-Jeste� z�y?- pytanie by�o retoryczne, widzia�am, �e jest.
-nie, ale nie podoba�o mi si� to co zrobi�a�. Wiesz jak si� poczu�em?
Pochyli�am g�ow�. Nie zastanowi�am si�… Po prostu zobaczy�a Rega i mi tak strzeli�o do g�owy, on nie powinien bra� tego tak do siebie.
-No przepraszam.- zrobi�am pokorna mink�.- nie chcia�am…
Podni�s� m�j podbr�dek jednym palcem.
-Ma�a, ju� ok.- spojrza� na mnie ciep�o. My�la� chyba, �e si� porycz� zaraz. Przybli�y� si� do mnie i obj�� moje wargi swoimi, poca�owa�.-�artowa�em.
Dosta� ode mnie lanie.
-Jak… mo�esz…. Tak.. �artowa�?
- przepraszam.-przytuli� mnie.-My�la�em, �e znasz si� na �artach,
-znam, ale nie na takich.
Naj�mieszniejsze jednak to co wydarzy�o si� na kolacji, po wyczynie Jamesa. On siedzia� na dywaniku Mcgonagall a my poszli�my na kolacj�. Poszli�my wszyscy usi���, a Lilka zatrzyma�a si�, na chwilk� przed wielk� Sal�, zatrzyma�a j� jaka� pierwszoroczna, w ko�cu Lilka prefekt no nie?
-Zobacz, Smarka.- Syriusz pokaza� mi palcem na Snape’a kt�ry trzyma� w r�ku jakie� kwiaty i mrucza� po nosem.
-Ciekawe co on kombinuje.-za�mia�am si�.-O szybko co�.- doda�am widz�c obok mnie Jamesa.
-szybko? P�torej godziny mi tru�a. Zabra�a miot�� i do rodzic�w napisa�a no i szlaban mam… Ale najwa�niejsze, �e Lilly si� do mnie odzywa.-James by� uchachany mimo wszystko, usiedli�my a on ca�y czas gada�, �e warto by�o, bo Lilly i tak w k�ko… A w�a�nie przechodz� do setna. Kiedy Lilka wesz�a na Wielk� Sal� Snape pogna� w jej kierunku. Uwa�nie obserwowali�my co on robi, bieg� przez ca�� sal�, apotem rzuci� si� Rudej do st�p. Sk�pa� swoj� g�ow� w�r�d kwiat�w:
-Lilly, kocham ci�!
Lilka otworzy�a szeroko usta i oczy i powiedzia�a cicho, bardzo zdziwiona:
-co?
-kocham ci�, zawsze kocha�em! Ja ci� nigdy nie zdradz� tak jak Potter! B�d� moj� dziewczyn�…
-Severusie…- wida� by�o, �e chcia�o jej si� �mia� i zarazem by�a totalnie os�upiona tym co si� dzieje. Ale jeszcze bardziej zjawiskow� min� mia� James.
-Udusz� �mierdz�cego zgnilca, no.-powiedzia� zaciskaj�c w pi�ci widelec mru��c oczy do wielko�ci male�kich szparek.
-James… normalnie Smark ci chce Lilk� sprz�tn��.- Syriusz si� z niego pod�miewywa�, a James si� w�cieka� jeszcze bardziej, ju� chcia� chyba zrobi� krok do przodu, �eby mu przetrzepa� sk�r�, kiedy nad jego g�ow� zapali�a si� niewidoczna �ar�wka. Szepn�� co� Gli�dzie na ucho, ten mu odpowiedzia�, a Jim znowu cos zacz�� szepta� wymachuj�c r�koma.
-Nie ma mowy!- powiedzia� wreszcie Peter.
-A je�li zaoferowa�bym ci w zamian za t� przys�ug� dziesi�� paczek fasolek i pi�� �ab czekoladowych?
Peter zacz�� si� zastanawia�, ale nie by�o na to czasu, Snape naprzykrza� si� Rudej.
-dorzuc� torb� fopik�w mojej mamy?
To by� argument, kt�ry zniszczy� wszelkie przejawy niezdecydowania Glizdogona, on kocha� te ciastka i przyt�acza� go fakt, �e nie m�g� ich sobie kupi� w sklepie, min�o kilka sekund, a szczur, bo Peter si� transformowa� pod sto�em, w�lizgn�� si� pod szat� �lizgona, a ten zacz�� wygina� si� dziwacznie… Jakby go oblaz�y mr�wki i stara� si� je wyci�ga� nie wiedz�c od kt�rej dziury zacz��. My mieli�my polewk� bo wiedzieli�my ze to Peter i ze to kolejny dowcip.
-Poczekajcie zaraz b�dzie najlepsze…- Potter u�miecha� si� diabelnie i tajemniczo zarazem. Odwr�cili�my wszyscy g�owy z powrotem na Smarka, �eby buchn�� �miechem. Severus Snape mia� min� wprost bosk�. Przera�one oczy patrzy�y na to jak w�a�nie z WS ucieka�y jego poszarza�e majtki. My wiedzieli�my, �e to Gwizdek z nimi ucieka, ale reszta nie bardzo. Wszyscy zwijali si� ze �miechu, bo wszyscy widzieli jedynie biegaj�c� bielizn�, Glizdy nie by�o wida�, a Snivelus kl�cza� tam czerwony jak paski na naszych krawatach. Podziwiam Lilk�, �e zachowa�a powag�, ja na jej miejscu le�a�a bym na kamiennej zimnej pod�odze wij�c si� ze �miechu, a ona powiedzia�a do niego bardzo spokojnym g�osem:
-Wybacz, Sev, ale nie wiele mo�e mi zaoferowa� facet, od kt�rego uciekaj� jego gatki. Po czym sobie posz�a prosto w ramiona Jamesa Pottera, kt�ry obj�� j� ramieniem i tak, �eby Smark to widzia� i czu� si� bardziej upokorzony poca�owa� swoj� dziewczyn�.
Snape zrezygnowany �yciem i upokorzony do dranic mo�liwo�ci wsta�, cisn�� bukietem kt�ry ci�� trzyma� w r�ku w pod�og�, tupn�� w�ciekle nog�, a potem wci�� czerwony na twarzy ze wzrokiem skierowanym w czubki swoich but�w opu�ci� sal�, gdzie wszyscy wci�� si� z niego �miali…
W zwi�zku z tym, �e urodziny Jamesa przebieg�y raczej w okresie burz, nawiasem m�wi�c nikt nie mia� g�owy do tego by je �wi�towa�, a nawet James o nich zapomnia�, przypomnia�a mu o tym dopiero sowa od ciotki w porze obiadu, to imprez� trzeba by�o prze�o�y�. W sumie to po��czyli�my j� z rodzinami Glizdy, kt�re przypada�y na 5 kwietnia. Z tej to okazji wymkn�li�my si� z zamku na zaplanowane ognisko w zakazanym lesie. W zwi�zku z tym, �e kochamy ryzyko a Jim stwierdzi�, �e jego urodziny musz� by� jednak niezapomniane. Mam tylko nadziej�, ze nas nie z�api�, bo b�dziemy mie� przer�bane: ucieczka z zamku noc�, nielegalne ognisko i zakazany las… chocho szlaban z miesi�c murowany, albo lepiej promocyjnie do ko�ca roku.
Ch�opcy po�rodku niewielkiej polanki ustawili z chrustu snopek i przy pomocy r�d�ki go podpalili. Po po�udniu byli�my z Syriuszem w kuchni, haha teraz przynajmniej wiem gdzie to jest nawet wiem jak tam si� dosta� wystarczy po�askota� gruszk�, a otwieraj� si� drzwi prowadz�ce do kr�lestwa skrzat�w domowych. By�y zachwycone, �e mog� nam da� co� pysznego. Moim zdaniem zapakowa�y nam za du�o tych kie�basek. Dlatego postanowi�y�my wyci�gn�� jeszcze moje wsp�lokatorki, ale Dothy si� cyka�a, a Amela stwierdzi�a, �e nie zostawi jej samej, ale ta powiedzia�a, ze idzie spa� i nie b�dzie mia�a jej za z�e jak p�jdzie z nami. Ju� ja dopilnowa�am, �eby si� ubra�a i z nami posz�a, ale przed wyj�ciem jeszcze raz namawia�am Figure. „Rora, g�owa mnie boli, spa� mi si� chce, nie b�d� dobrym kompanem, obiecuje nast�pnym razem”- tak si� wykr�ci�a, a potem przeprosi�a kolejny raz nakry�a si� ko�dr�, nie to nie ja ci� prosi� nie b�d�…
Fakt, ze potem �a�owa�a…
P�omie� p�on�� a my nadziewali�my na kijek kie�baski. Syriusz trzyma� ro�en, wci�� si� ucz� mugolskiego s�ownictwa, a ja nadziewa�am. James sam sobie nadzia� kie�bask� na drugi kijek tylko w troch� inny spos�b, bo my przebijali�my je tak �e by�y prostopadle do kija, a Jim nadzia� j� po ca�ej d�ugo�ci i teraz wsadzi� sobie kijek pomi�dzy nogi i udawa�, �e p�tko kie�basy to jego przyrodzenie.
-Lilka, z takim oprzyrz�dowaniem to nie b�dziesz narzeka�. Orgazm murowany-za�mia� si� Syriusz, a Lilka spali�a buraka. Nie wiem czy to dlatego, �e powiedzia� jej to ch�opak czy po prostu. W ka�dym razie wszyscy zareagowali salw� �miechu, bo Potter ta�czy� ze swoj� kie�bask�.
Przy ognisku by�o bardzo weso�o, zw�aszcza, �e nie obesz�o si� bez kremowego browara. �piewali�my sobie, rozmawiali�my, dowcipkowali�my…Jednym s�owem: By�o super do czasu, a� za plecami us�yszeli�my g�os:
-no �adnie!
Wszyscy si� odwr�cili�my i ujrzeli�my za naszymi plecami gajowego.
-Si� masz Hagridzie!- James s�ania� si� z lekka na nogach, podejrzewam, ze �artowa� bo nie wypi� tyle, �eby m�c si� tym upi�.
-Ja my�la�em, ze si� Zakazany Las pali, a wy sobie ognisko urz�dzacie, po nocy! cholibka, zastanowili�cie, si�, ze kto� was mo�e z�apa� na tym?
-chyba nas nie wsypiesz co?- spyta�am uwalniaj�c si� z r�ki �apy.
-nie, ale co� was mog�o zaatakowa�, tyle tu niebezpiecznych istot.
-mamy patyki Hagridzie- Remus pomacha� mu r�d�k�.
-Ale ja niekulturalny- wycedzi James, zanim gajowy zd��y� zripostowa�.- �wi�tujemy urodziny moje i Glizdy, Mam nadziej�, �e si� przy��czysz.
-Glizdy?- olbrzym zdziwi� si�.
-znaczy Petera.-wyt�umaczy� szybko Remus.- Ale siadasz?
-yyyy….
-nie, �adne „yyy”, tylko siadasz, Hagridzie, no ju�! Ja ci zaraz upiek� kie�bask�.- James ju� wzi�� patyk i chcia� powt�rzy� sw�j wyczyn. Moja mina m�wi�a ju� „o nie!”.
-Nie mam mowy! –Lilka zabra�a mu z r�ki kie�bask�.- Ju� nam twoich penis�w na dzi� wystarczy.- i sama nadzia�a j� jak pan przykaza�.
Hagrid usiad� obok nas na pie�ku i w��cza� si� do rozmowy, jego kie�baska ju� dawno zosta�a skonsumowana. W pewnym momencie James wyskoczy� z kolejnym swoim tekstem.
-Lilly?
-co chcia�e�?
-mog� ci� poca�owa�?
Lilka spojrza�a na niego dziwnie, a my wybuchn�li�my �miechem, to znaczy Ja, Syriusz i Remus, bo reszta nie wiedzia�a o co chodzi.
-Patrz jak si� boi drugi raz wpa�� do ogniska.- Syriusz si� brechta�.
-co si� �apa dziwisz, to nie fajne le�e� w p�omieniach.
Peter, Hagrid i Amelka nadal mieli miny, kt�re sugerowa�y, ze nie wiedz� o co chodzi, wiec opowiedzia�am im jak to w poprzednie wakacje, kiedy byli�my na biwaku James chcia� poca�owa� Rud� i uciekaj�c przed jej r�k� wpad� w ognisko. W tym momencie braciszek mnie poprawi�, ze ona go popchn�a, ale wcale tak nie by�o. Zauwa�y�am jak Remus ukradkiem patrzy na ksi�yc, kt�ry by� dzi� niewielkim rogalikiem, pami�ta� dok�adnie jak si� zmieni� wtedy w wilko�aka i jak o ma�y w�os nie rzuci� si� na Lilly. Tym razem jednak nikt nie wyl�dowa� w ognisku, ani nie pojawi�a si� pe�nia niewiadomo sk�d. Mo�na rzec, �e ten wiecz�r by� bez wi�kszych niespodzianek…Gajowy pom�g� nam ugasi� ognisko w okolicach pierwszej w nocy, a potem spokojnie udali�my si� do naszej wierzy. Korytarz, szcz�liwie by� pusty, a� dziwne. Ciekawe kto ma dy�ur. Na odpowied� nie przysz�o mi d�ugo czeka�, bo spostrzeg�am Slughorna, kt�ry drzema� na �awce.
-si� biedny na patrolowa�.- za�mia�am si� i cichutko go omin�li�my na paluszkach, jedynie Glizda skupiaj�cy si� na tym ile ma ciastek, nawiasem m�wi�c fopik�w cioci, wlaz� w zbroj�. Syriusz stara� si� j� utrzyma�, �eby nie zrobi�a ha�asu, a my uciekali�my. Niestety �limak si� obudzi� i Syriusz zacz�� �a�owa�, �e nie by� na trzech poprzednich spotkaniach jego klubu, bo inaczej by mo�e unikn�� szlabanu, a tak:
-czyszczenie kocio�k�w co pi�tek, przez ca�y ten miesi�c po waszych zaj�ciach.-zapiszcza� nauczyciel.-za spacerki po zamku musi by� kara, panie Black.
-Ale profesorze, teraz to ju� na pewno nie dam rady chodzi� na pana spotkania.
-Dostosujemy to panie Blacka, spotkania b�d� w sobot�, a i tak s� one co trzy tygodnie wi�c opu�ci�by pan co najwy�ej jedno, co to za r�nica dla pana skoro nie widzia�em ci� na kilku poprzednich…
Syriusz si� ratowa� wymy�laj�c bajeczki, ale nie bardzo te bajeczki trafia�y do �limaka, szlaban mu si� nie upiek�, a Glizdy opierdziel te� nie omin��. Syrek powiedzia�, ze sko�czy mu te ciastka, bo z t� jego �ap� w torbie z ciastkami to zawsze s� problemy i od tego czasu Peter ma szlaban na s�odycze. Biedny chodzi ca�y podminowany i ma do Syriusza pretensje, �e zabra� mu wszystkie pude�ka zza ��ka i powiedzia� KONIEC.
Po morderczej Obronie przed ciemnymi mocami by�am tak skot�owana �e mia�am ochot� tylko waln�� si� na ��ko i zasn��. A fakt, ze to by�a dzi� ostatnia lekcja zaprasza� do tego. Ciotka da�a nam taki wycisk, �e masakra. By�a godzina 14. Jedyny dzie� w kt�rym tak wcze�nie ko�czyli�my, ale za to mieli�my a� 3 godziny obrony, bez �adnej przerwy. To za du�o jak na mnie by przebywa� z pewn� nauczycielk� w jednej Sali. Nawet nie posz�am na obiad mia�am ochot� tylko na k�piel.
Po�o�y�am si� na ��ku w szlafroczku i od niechcenia spojrza�am na szafk� nocn� Rudej. Le�a�o na niej nasze lusterko. Wczoraj gadali z Rogasiem do drugiej w nocy. Nie chcia�o mi si� podnosi� po nie. Wzi�am w d�o� r�d�k�, le�a�a na ��ku
-Accio lusterko.- rzuci�am czar i samo si� do mnie pofatygowa�o.-Magiczne lusterko do �apy!- powiedzia�am i ju� po chwili zamiast swojego odbicia widzia�am buzi� Syriusza.
-No, cz�� kochanie.
-cze��.- u�miechn�am si� szeroko.- co robisz?
-pisz� wypracowanie, mo�e chcesz mi pom�c? Leniuchu, widz� szlafroczek, wylegujesz si�?
-wiesz jaka by�am skonana, po lekcjach?
-Wyobra�am sobie.
-ale teraz mam mn�stwo energii zaraz si� ubior� i przyjd� do ciebie.
-dobrze, ale nie odwracaj lusterka, chc� ci� popodgl�dac.
-nie ma mowy! -pierwsz� rzecz� jak� zrobi�am by�o odwr�cenie lusterka. Potem dopiero ubra�am si�, pozbiera�am ksi��ki i posz�am do dormitorium ch�opc�w odrabia� lekcje. Roz�o�y�am swoje rzeczy na ��ku Rogasia (by� na szlabanie) i zaj�am si� lekcjami. Co prawda z przerwami, bo byli�my w pokoju sami… wi�c wci�� si� rozprasza�am.
-Na �mier� bym zapomnia�!- Syriusz podni�s� si� i zacz�� grzeba� w torbie, wyj�� z niej zeszyt w granatowej ok�adce i po�o�y� na ��ku obok mnie.-M�ody kaza� mi to tobie przekaza�.
-acha dzi�kuj�.-wsta�am i po tych s�owach go poca�owa�am, zaraz potem le�a�am na ��ku przygnieciona jego ci�arem. -z�a� ze mnie, ci�ki jeste�.
- powiedz, �e wolisz by� na g�rze, a nie…
-hehhe- za�mia�am si�, -przecie� wiesz, ze lubi� jak moje jest na wierzchu, ale powa�nie zejd�!
Zrobi� s�odk� mink�.
-nie ma nic za darmo.
-ty pieprzony materialisto.-zacz�am go ca�owa�, a on si� �mia� i przez �miech ca�owa� mnie, po szyi, po twarzy. Dalej ni� po dekolcie nie pr�bowa�, mo�e te� i dlatego, �e mu uciek�am przypominaj�c sobie, �e musz� i�� do pokoju po notatki, a to by� dobry wykr�t. Wyszlam z pokoju pozostawiaj�c go samego na ��ku.
Wr�ci�am po chwili. Usiad�am z powrotem na ��ku i zabiera�am si� za lekcje kiedy us�ysza�am nad g�ow�:
-co to jest?- Syriusz podszed� do mnie, rzucaj�c mi na kolana otwarty zeszyt. Jego g�os by�, srogi. Wzi�am w r�ce to co mia�am na kolanach. Moim oczom ukaza�y si� niezgrabne litery:
Aurora… potem kolejne „Aurora” w serduszku, zjecha�am wzrokiem ni�ej „kocham Auror� Silvesrstone”, „Aurora moja mi�o��”…Spojrza�am na Syriusza z wyra�nym brakiem zrozumienia o co mu chodzi, zasugerowa� mi, �eby ogl�da�a to dalej.
Aurora Black…. Aurora Miranda Black… wszystko by�o pootaczane serduszkami, otoczone stosem bazgro��w, ale to co by�o na samym dole strony naprawd� mnie zszokowa�o:
Aurora i Regulus Black
Aurora mnie kocha…. Aurora kocha Rega…
Wybuchne�am �miechem, ale �apa wcale nie pogodnia�, powt�rzy� pytanie:
-co to ma znaczy�?
-mnie si� pytasz?
-A kogo?
Chyba powiniene� zapyta� o to M�odego?
-Ale ja pytam ciebie!
-Syriusz…- by�o mi ci�ko powstrzyma� �miech. Ale numer M�ody si� we mnie zabuja�…
-Dlaczego…
-Co dlaczego?
Nie rozumia�am go po co on mi to pokaza�? I sk�d on to w og�le wytrz�sn��? My�la�am, ze zaraz umr� ze �miechu podczas gdy �apa kipia� ze z�o�ci.
-Dlaczego ty to masz? Dlaczego kr�cisz z moim bratem i chodzisz za mn� jednocze�nie?
-Czy� ty na �eb upad�?- spyta�am pogodnie. My�la�am ze si� roze�mieje, ale myli�am si�. Syriusz nadal na mnie warcza�:
-na �eb upada�em? Jeszcze si� �miejesz! A mo�e rzeczywi�cie rzucisz mnie dla niego?
-Syriusz!- teraz to przegi��, i ja podnios�am g�os, a krzycz� naprawd� g�o�no.- We� ty pos�uchaj co ty m�wisz!
-Kr�ci ci� to?- zapyta� z pogard�, mru��c oczy.
-Tak! Kr�ci mnie jak szalejesz z zazdro�ci! Jak masz rz�dze mordu w oczach!- ten �art nie poprawia� sytuacji, ups..- We� si� uspok�j…
-To nie ja nosz� zeszyty z wyznaniami! Po co �e� to przynios�a?
-Co?
-Ten zeszyt.
-Czy� ty og�upia�?
-Tak og�upia�em, bo nie rozumiem co si� dzieje! Po co to tu przynios�a�? �ebym si� o was dowiedzia�?
- To nie jest m�j zeszyt!
-A to dlaczego by� z twoimi ksi��kami?
-A w og�le to kto ci pozwoli� grzeba� w moich rzeczach?!?- Wzi�am w r�ce ten zeszyt i zacz�am go przegl�da�, co� mi za�wita�o… Jest pokaza�am mu odpowiedzi na pytania, kt�re napisa�am Regulusowi -Jeszcze sam i to przynios�e�!
Syriusz zrobi� g�upi� min�, patrz�c na zeszyt w swoich r�kach. Zrozumia�, �e to nie by�o specjalnie z mojej strony i widz�c moj� min�, m�g� stwierdzi�, �e ja nie mam z tym nic wsp�lnego. Chcia�am si� do niego przytuli� wyciszy� go.
-Kocham ciebie, pacanie!
Ale on nie da� si� przytuli�, zakasa� r�kawy i wystrzeli� jak z procy z pokoju, rzucaj�c co� w stylu:
-Urz�dz� go tak, �e go rodzona matka nie pozna! Zabij�, g�wniarza!
Pobieg�am za nim. Poszed� do loch�w, korzystaj�c z okazji, �e dwie �lizgonki wchodzi�y do �rodka wlaz� do ich dormitorium, a ja bieg�am za nim, krzycz�c:
-Syriusz! Syriusz!
Chcia�am go zatrzyma�, ale nie bardzo mnie s�ucha�. Szed� ca�y czas przed siebie stawiaj�c bardzo ci�ko nogi przed siebie. Nie wiedzia�am co on mo�e zrobi�, by� tak w�ciek�y… ludzie z przera�eniem ust�powali mu drogi, otwieraj�c szeroko oczy z przera�enia.
Stan�� po �rodku salonu i nie wiedzia� gdzie dalej i��. Z�apa� jakiego� pierwszego lepszego �lizgona za szat� i trz�s�c nim zapyta�:
-Gdzie m�j brat ma pok�j?
-Ja…. Nie wiem….-wyj�ka� pierwszoroczny. Syriusz wiec z�apa� drugiego, kt�remu nogi wmurowa�o w kamienn� pod�og�, w ten sam spos�b.
-A ty wiesz?
Drugi �lizgon, potrz�sn�� potakuj�co g�ow� i wskaza� palcem na drzwi w oddali, nie by� w stanie nic powiedzie�. �apa pu�ci� jego szat� i ten opad� na tward� pod�og�…
Nie wiedzia�am gdzie si� patrze�, bo m�j w�ciek�y ch�opak ju� sta� w drzwiach wskazanego pokoju. Otworzy� je energicznie i zobaczy� dw�ch siedz�cych obok siebie ch�opak�w, kt�rzy czytali co� z jednego zeszytu. Podnie�li teraz g�owy wyra�nie zszokowani.
-Gdzie jest Black?
-nie wiem, wyszed�.-powiedzia� jeden z nich.
-W wielkiej Sali, mia� odrabia� lekcje- wyj�ka� drugi…
Syriusz trzasn�� drzwiami i ju� sun�� do Wielkiej Sali, ze mn� jako swoim cieniem, a za nami sznureczek gapi�w, kt�rzy czuli sensacj� z powietrzu. Bieg�am za nim, nie mog�c go dogoni� i nadal bezskutecznie pr�bowa�am zatrzyma�.
Kiedy wpad� do WS od razu rzuci� mu si� w oczy jego brat, kt�ry siedzia� ty�em do drzwi wej�ciowych. Podszed� do niego, z�apa� za szat� na plecach i zrzuci� z �awki. Zakry�am r�koma twarz. Syriusz by� tak w�ciek�y, �e got�w by� go zabi�.
-co ty robisz, kretynie!- Reg podni�s� si� i spojrza� na brata z brakiem zrozumienia.
-Co ja robi�? Co ty robisz?
Zacz�� go popycha� i szturcha�.
-nie wiem o co ci chodzi…- Regulus dla odmiany by� przera�ony. A wcale nie poczu� si� lepiej jak Syriusz popchn�� go tak �e znowu le�a� na zimnej pod�odze. Dar� si� na niego:
-Co ty sobie wyobra�asz, co? Nie b�dziesz pl�ta� rozumiesz!! Co ty sobie my�lisz, co? Ja ci sko�cz� te podchody….
Potok jego s��w gin�� gdzie� w kamiennych murach ogromnej Sali. Pochyli� si� nad nim i go odni�s� by znowu cisn�� nim na o pod�og�, za chwil�, strzeli� mu z pi�ci, nie mog�am na to patrze�. Musia�am go powstrzyma�. A kiedy Reg le�a� na ziemi chcia� go kopn��.
-Syriusz! Nie!
Stan�am k�ad�c mu r�ce na piersiach tak, �eby nie m�g� atakowa� M�odego, kt�ry w�a�nie ociera� strumie� krwi jaki p�yn�� z jego rozci�tej wargi.
-Aurora, odejd�!- powiedzia� do mnie, staraj�c si� zachowa� spokojny ton , ale by�o wida� i s�ycha� �e nadal kipi ze z�o�ci, usi�uj�c oderwa� moje r�ce od siebie.
-Nie, kochanie! Prosz�, uspok�j si�!- zacz�am m�wi� do niego, spokojnym g�osem, z�apa�am go za twarz. Przymkn�� oczy, pewnie poruszy�y go moje �zy, kt�re mia�am w swoich zaszklonych oczach -Syriuszku, prosz� ci�… zostaw go…
Na koniec si� do niego przytuli�am, kiedy zas�oni�am mu drog� w�asnym cia�em zawaha� si� i mnie nie odepchn��, po woli zaczyna�o do niego dociera�, �e nad sob� nie panuje… teraz mnie przytuli�, chcia�am wyprowadzi� go z Sali, ale on mnie delikatnie odsun��, wyj�� z za paska zeszyt i cisn�� nim w p�le��cego na ziemi Rega.
- Masz si� do niej nie zbli�a�, rozumiesz! A jak si� do niej jeszcze raz zbli�ysz dorw� ci� i zabij�!
Potem podszed� do mnie obj�� w pasie i oboje wyszli�my…
Severus Snape pom�g� podnie�� si� m�odszemu Blackowi z pod�ogi, szepcz�c mu, �e na jego miejscu doni�s� by na niego do dyrektora. Ten jednak pokr�ci� g�owa, nie mia� zamiaru tego robi�. Wiedzia�, ze jego straszy brat mia� pow�d by wybuchn�� dzik� furia. By� nieostro�ny, nie powinien odda� pracy domowej, zadanej przez dziewczyn� swojego brata, w kt�rej potajemnie si� podkochiwa�, w zeszycie kt�rym bazgra� swoje fantazje… To jedyne co mia�, te zabazgrane karty w zeszycie, kt�ry ona mia�a w r�ku, kt�ry przeszed� zapachem jej perfum… A teraz przez w�asn� g�upot� straci� szans� na to by by� przy niej. Przytuli� sw�j notatnik do piersi. Wiedzia�, �e Aurora nigdy nie zostawi Syriusza, a ju� na pewno nie dla niego. Rozmawia� z ni� przecie� nie raz i doskonale zdawa� sobie spraw� z tego, jak mocno ona kocha Blacka, szkoda mu jednak by�o, �e Rora tak kocha nie jego tylko tego drugiego brata...
Syriusz z jednej strony mia� mi za z�e, �e stan�am w obronie Rega, z drugiej jednak strony wiedzia�, ze gdybym si� nie wtr�ci�a mog�oby by� bardzo �le… W ka�dym razie przesta� si� do mnie odzywa�… W takim razie i ja przesta�am si� do niego odzywa�. Skoro on si� tak zachowuje przez g�upie wypiski na kawa�ku papieru, to boj� si� pomy�le� co by by�o gdyby jaki� ch�opak si� na mnie rzuci� na jego oczach…
Nast�pnego dnia na �niadanie posz�am z Lilk�, nie czeka�y�my na Jamesa i reszt�, usiad�y�my naprzeciwko siebie. Wzi�am miseczk� chc�c na�o�y� sobie troch� jajecznicy na talerzyk, ale na moim jeszcze przed chwil� pustym talerzyku le�a� ma�y bukiecik stokrotek… Spojrza�am przed siebie, naprzeciwko mnie siada� James, z mojej lewej Remy, wiedzia�am, �e po prawo siada� �apa. Nie odwr�ci�am si�, ale on szepn�� mi do ucha:
-przepraszam.
A potem poca�owa� w policzek. W duchu si� u�miechn�am, ale nadal by�am z�a. Nie spojrza�am na niego, zagra�am tak jakbym nic nie zauwa�y�a, nic nie poczu�a i nic nie s�ysza�a. My�li sobie, ze b�dzie udawa� jakby si� nic nie sta�o? Mo�e i ja mam udawa�? Wczoraj…
-Wczoraj zachowa�em, si� tak jakbym ci nie ufa�. By�em tak za�lepiony, ze nie dotar�o do mnie, �e mnie kochasz i nie raz ju� mi to udowodni�a�. Dopiero Remus mi to wczoraj uzmys�owi�. Przepraszam, zachowa�em si� jak kretyn.
-Dobrze, �e to chocia� wiesz…
Wzi�am kwiatki i je pow�cha�am, a potem po�o�y�am obok pucharu na sok.
- nie gniewasz si�?
-nie…-u�miechn�� si�.- ale pod jednym warunkiem- jego u�miech troch� przygas�.
-jakim?
-Na drugi raz najpierw wys�uchasz mnie, a potem b�dziesz kipia�… Wiesz jak si� to mo�e sko�czy�, nie pami�tasz jak przez dwa miesi�ce si� nie odzywali�my…
-Pami�tam i teraz wiem, jak si� mog�a� wtedy czu�.
Opar�am g�ow� o jego rami�, a on poca�owa� mnie w czo�o.
-Dlaczego to musi by� takie trudne…-powiedzia�am do siebie pod nosem.
-nie wiem-odpowiedzia� Syriusz, wk�adaj�c mi do ust kawa�ek bu�eczki.-ale pami�taj, �e to wszystko po to, �eby�my pami�tali o tym jak bardzo si� kochamy…
To by�o jakie� wyt�umaczenie. Z drugiej strony, �ycie nie mo�e by� us�ane r�ami bez kolc�w by�o by nudne wtedy…
Syriusz poprosi� mnie �ebym sko�czy�a korepetycje z regiem. Nie to �eby mi nie ufa�. Ale nie ufa� jemu. Poprosi�, bo doskonale wiedzia�, ze jakby mi kaza�, to bym mu zrobi�a na z�o�� i bym nadal udziela�a tych lekcji/ Obieca��m mu, �e porozmawiam z M�odym, o tym, �e to ju� koniec jego lekcji i o tym co zrobi� z tym zeszytem i tej ca�ej akcji. Syriusz mo�e nie by� zachwycony faktem, �e mam si� spotka� z jego bratem, ale to �e to mia� by� ostatni raz na pewno nape�nia�o go wi�kszym optymizmem…
Ostatnio z�apa�am tego mojego g�pupego ch�opa na tym, �e sobie popala papierosy. Podobno popala� sobie odk�d go rzuci�am, ale prawd� powiedziawszy nie �le si� maskowa�, �e ja przez tyle czasu, tego nie zauwa�y�am.
-Pal� tylko gdy jestem zdenerwowany.- to jego wyt�umaczenie.- a kiedy jeste�my razem to nie czuj� potrzeby.
-jeste� szurni�ty, we� to rzu�, bo nie chc� ca�owa� si� z popielniczk�.- chcia� mnie poca�owa�, ale zatrzyma�am go.
-nie pali�em.-powiedzia�, jakby wiedzia� o co mi chodzi.- tylko raz si� zaci�gn��em.
-ale i tak czu�… dym w ca�ym pokoju!- podnios�am si� z jego kolan i posz�am otworzy� szeroko okno.
Nie tylko ja dowiedzia�am si� o paleniu Blacka, kiedy by� na dymku, po treningu przy�apa�a go McGonagall, swoj� drog� ciekawe na co by� zdenerwowany, �e pali�? Dosta� szlaban i dobrze mu tak! A jeszcze ja si� dorzuci�am do tego i powiedzia�am, �e dopuki nie rzuci tego �wi�stwa to wi�cej go nie poca�uj�. Co prawda nas�ucha�am si�, �e jestem niesprawiedliwa i w og�le, sama nie wiem jak ja wytrzymam, ale musz� go jako� zmotywowa� do rzucenia palenia, co nie?
***
Wyci�gn�am r�k� w kierunku Rega. Zdziwi� si�, bo my�la�, �e po�egnam z nim si� tak jak zawsze, poca�unkiem w policzek.
-Wybacz, Reg, ale ten etap znajomo�ci mamy ju� za sob�. Nie chc� by� robi� sobie nadzieje… Rozumiesz?- pokiwa� g�ow�.- Dla mnie to nic nie znacz�cy gest, ale dla ciebie…
-Rozumiem. Kochasz mojego brata. Zawsze kocha�a� i nigdy tego nie kry�a�. By�bym idiot� s�dz�c, �e mog�aby� go dla mnie zostawi�.
-Reg, nie my�l sobie, ze z tob� jest co� nie tak. Bardzo ci� lubie…
-ale tylko lubisz.-sko�czy� za mnie smutnym g�osem.
-no w�a�nie.
-Aurora to naprawd� by� wypadek, nie chcia�em wchodzi� pomi�dzy was…
Rozmawiali�my przez chwil� nie by� zaskoczony tym ze to koniec. Rozumia�, �e je�li mam wybiera� to wybior� Syriusza. Rozumia� te� swojego brata, chocia� nie do ko�ca, nie chcia� by widywa�a si� z nim. Mia� prawo, bo to co zrobi� Reg wygl�da�o na to jakby specjalnie chcia� rozbi� ich zwi�zek, ale to nie by�a prawda, to by� wypadek… Reg nie u�cisn�� mojej r�ki, kt�ra ponownie zosta�a do niego wyci�gni�ta.
-Potraktuj to jako po�egnalny gest.-powiedzia� i pochyli� si� nade mn�…
Syriusz wraca� p�ciemnym korytarzem ze szlabanu, mo�e by�o jeszcze widno, ale korytarze by�y do�� ciemne. Zatrzyma� si� widz�c co� co przyku�o jego uwag�. sta� po jego �rodku, widzia� jak jego dziewczyna rozmawia z jego bratem.
Wpatrywa� si� �lepo w nich, bo nie wierzy� w to co widzia�. Zamruga� oczami, ale znowu widzia� to samo… to musi mu si� wydawa�…
Patrzy� przed siebie i widzia� jak Aurora i Regulus po��czeni w obj�ciu wymieniaj� poca�unki. Patrzy� i widzia� jak jego brat obejmuje jego dziewczyn� jak �ciska j� za po�ladki i jak ona zaplata mu r�ce na szyi i kr�ci�a na palcu kosmyk jego w�os�w. Zupe�nie tak samo jak oni si� ca�owali… Poczu� w �rodku furi�… Widzia� jak przesuwaj� swoje usta po ustach. Mia� ochot� i�� do nich i wypru� mu wszystkie flaki, �eby umiera� w bole�ciach d�ugie godziny, a j�? J� te� by najch�tniej rozszarpa�… k�ama�a… jak mog�a.
Syriusz zacisn�� z�by ze z�o�ci, a� przygryz� sobie dzi�s�o, z kt�rego pop�yn�a krew. opar� si� o �cian�, wyci�gn�� z kieszeni paczk� papieros�w i zacz�� pali� jednego z nich. Ju� w my�lach uk�ada� sobie co jej powie kiedy…
… kiedy podesz�am do niego. Zauwa�y�am go ze sta�, opieraj�c si� o �cian�. Wyj�am papierosa z jego ust.
-Mia�e� nie palic, obieca�e�.
-ty te� wiele, obiecywa�a� i co?
-i co? W�a�nie powiedzia�am Regulusowi dowidzenia.
-w�a�nie widzia�em- powiedzia� oschle- Nami�tnie si� z nim �egna�a�.
-ja? Wybacz, ale je�li uwa�asz, ze podanie r�ki to okazanie nadmiernej czu�o�ci…- wyci�ga�am do niego r�k� w ge�cie po�egnania dodaj�c.- to si� po�egna� mog� i z tob�. Nie potrzebny mi obsesyjnie zazdrosny ch�opak.
-nie, kochanie mam obsesj�, masz racj�. Co ja poradz� �e tak bardzo cie kocham ze jestem zazdrosny. Ju� nawet omamy jakie� mam. We� mnie przytul bo og�upiej�.
-Wiesz, co? Co ja z tob� mam… Jakbym ci� nie kocha�a, to ju� bym ci� dawno rzuci�a.
-ja ciebie, skarbie, te�.- powiedzia� przytulaj�c si� do mnie, a potem zrobi� to co widzia� przed chwil� w swojej chorej g�owie…
hello i actually accidentally deleted my very own htaccess document, soo cud a assist me to available the way i cud place it bak??? pls rapid Now i am running Filezilla a few. minimal payments main. one particular as well as the way of demonstrating. htaccess has changed. Gafas Ray Ban
Appears to air max pas cher be awesome. They also have genuinely done their own work to air max pas cherwards that one to air max pas cher make style important. It's the first time I possibly could truly find by myself employing Microsoft windows once more. Operating system, around the other-hand is actually a clusterf*ck involving junk.
It's an advertising and marketing gimic truly style. Hopefully a webpage at"Online Battlefields" Could be added to get new belongings.Uh simply wait around for, We should create completely new phrase"Personal battleground" (Which will is a real saying used to represent something different by within the armed forces) So that they can forestall particular person creating an additional phrases"XORG,Very well, I only agreed to be assuming outloud. Developed page from virtural battlefields in either case. wow news
spotify is the greatest i have ever used in addition to air max femme i have made use of most. issue is decades accessible for the U. H. when you have almost any good friends dwelling outside of the You. S i9000., keep these things call and make an bank account and provide the information. is often a headache, but well worth it.
My spouse and i directed photo chaussures air max 1 in the burial container on my new iphone 4, anybody acquiring that on their apple iphone experienced often the concept "missing plug-in", with out graphic had been connected. What connect is necessary, as well as its it necessary individual telephone, or maybe can it be something really should have also been delivered while using image?
insufficient multi-tasking could be the greatest small coming on this revolutionary product, however zero HI-DEF is incredibly significantly likely therefore is not any digital camera, although with the all these features missing out on am sure numerous might continue to acquire that... cheap mont blanc pens
Great website you might have the following although I got thinking if you understood associated with almost any forums that concentrate in making precisely the same topics spoken of below? I'd enjoy as a section of class where I am able to acquire ideas from other encountered those who talk about the same desire. Should you have any ideas, please allow recognize. Thanks! nike air max homme