Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Daria

[ Powrót ]

Sobota, 12 Czerwca, 2010, 21:25

Rozdzia� 7

Pisa�am t� notk� dzisiaj i jestem bardzo ciekawa czy si� wam spodoba, wi�c nie pisz� nic wi�cej. Tylko... Dedyk dla Igu�, dzi�ki za komenty :D

Od pierwszego wrze�nia min�y ju� dwa miesi�ce. Liz zd��y�a zadomowi� si� w Wie�y Gryfindoru. Pozna�a troch� lepiej swoje wsp�lokatorki i par� innych os�b. Przez ostatni tydzie� ani razu nie zab��dzi�a w�r�d licznych korytarzy, schod�w i tajnych przej��. Znajdowa�a te� coraz wi�cej odludnych miejsc, w kt�rych lubi�a przesiadywa� podczas d�ugich, ponurych popo�udni, druga po�owa pa�dziernika by�a bowiem bardzo deszczowa, a zza chmur rzadko wychodzi�o s�o�ce.
Tego wieczora, w �rod�, trzydziestego pierwszego pa�dziernika, Liz, Carmen i Shaunee zmierza�y w�a�nie w kierunku Wielkiej Sali. Zbli�aj�c si� do niej mija�y coraz wi�cej uczni�w, a w samej Sali Wej�ciowej okaza�o si�, �e przez drzwi do Wielkiej Sali wlewa si� fala uczni�w. Chocia� Liz by�a pod wra�eniem ju� podczas uczty powitalnej, to gdy tego dnia usiad�a przy stole Gryffindoru, a� westchn�a z wra�enia. Ze �cian i sklepienia zwisa�y �ywe nietoperze, wywo�uj�c piski dziewczyn, gdy kt�ry� z nich przelatywa� nad ich g�owami. P�omyki �wiec, osadzonych w dyniach, migota�y, co wygl�da�o naprawd� przera�aj�co. Dynie, z wyci�tymi oczami i potwornymi u�miechami, sta�y na sto�ach i unosi�y si� w powietrzu. Tajemnicz� atmosfer� tworzy�y te� hogwarckie duchy, kt�re niespodziewanie wy�ania�y si� ze �cian b�d� wylatywa�y przez sto�y.
Jedzenie, pyszne jak zawsze, le�a�o na sto�ach w towarzystwie ca�ej masy s�odyczy. Ciasta, ciasteczka, puchary z lodami, cukierki, lizaki… Liz rozgl�da�a si� dooko�a z podziwem. Mugolskie Halloween by�o niczym w por�wnaniu do Nocy Duch�w �wi�towanej w Hogwarcie. Przez objedzenie s�odyczami i zm�czenie Liz nie pami�ta�a p�niej o czym rozmawia�a za znajomymi przez ca�y wiecz�r, ale w pami�ci dobrze zachowa�o si� jej pewne wydarzenie.
Min�a ju� dziewi�ta, gdy po Wielkiej Sali potoczy� si� echem czyj� krzyk. Wszyscy zamarli rozgl�daj�c si� i nas�uchuj�c, jednak nikt nie rozumia� co tak przestraszy�o Krukonk�. Sta�a ona przy swoim stole i dr��c� r�k� wskazywa�a na co� w Sali Wej�ciowej. Chwil� p�niej wszyscy dostrzegli w p�mroku niewyra�n� sylwetk�, kt�ra wykonywa�a dziwne ruchy, kieruj�c si� do Wielkiej Sali. Wtem znalaz�a si� w kr�gu �wiat�a i przez moment nikt w ca�ym pomieszczeniu nie oddycha�. Przej�ciem mi�dzy sto�ami sz�a mumia. Obie r�ce mia�a wyci�gni�ta przed siebie, a to jak wyci�ga�a przed siebie sztywne nogi przypomina�o ch�d robota. Oczy wszystkich by�y skierowane na to niecodzienne zjawisko. Nikt nie wyda� z siebie ani jednego odg�osu. Po w�dr�wce mi�dzy sto�ami, mumia trafi�a na schodki, kt�re prowadzi�y na podwy�szenie, na kt�rym sta� st� prezydialny. Wszyscy nauczyciele, a nawet dyrektor patrzyli przed siebie w milczeniu. Przy schodach zako�czy� si� spacer mumii, gdy� zahaczy�a ona nog� o stopie� i wywr�ci�a si� na plecy. Kilku nauczycieli, w tym tak�e dyrektor, podesz�o do le��cej na ziemi postaci i wymieni�o szeptem jakie� uwagi. Dyrektor wyj�� zza pazuchy r�d�k� i machn�� ni� kr�tko. Pocz�tek banda�a, w kt�ry zawini�ta by�a mumia, uni�s� si� w powietrze i zacz�� zwija�. Spod bia�ego materia�u wyjrza�a twarz otoczona czarnymi w�osami, a potem reszta ch�opaka, ubranego w przydu�� szat� Slytherinu. Na ten widok kilka os�b zachichota�o, a chwil� p�niej ju� wszyscy uczniowie �miali si� do rozpuku.
Liz przesun�a wzrokiem wzd�u� sto�u Gryffindoru i zauwa�y�a jak James i Syriusz przybijaj� sobie pi�tk�. Natomiast siedz�ca kilka os�b dalej Lily patrzy�a na nich z nienawi�ci� bardzo wyra�nie maluj�c� si� w jej zielonych oczach. Po chwili do �lizgon�w dotar�o, �e przecie� kto� o�mieszy� ich koleg� i zacz�li gro�nie rozgl�da� si� po sali, jakby chcieli znale�� winowajc�.

***

Gdy Liz obudzi�a si� w sobotni poranek nie od razu otworzy�a oczy. Dobrze wiedzia�a co to za dzie�. Zacz�a wspomina�, jak wygl�da� poprzedniego roku… i jeszcze wcze�niejszego…

Siedzia�a na swoim codziennym miejscu w sto��wce, a inne dzieci sta�y i, fa�szuj�c oraz gubi�c melodi�, �piewa�y Sto lat:
- Jeszcze raz, jeszcze raz! Niech �yje, �yje nam! Niech �yje nam!
- A kto?! – zawo�a�a pani Moos, a Liz przeczu�a co zaraz nast�pi i zamkn�a oczy.
- ELIZABETH!!! – wyrwa�o si� z kilkudziesi�ciu dzieci�cych garde�.
Gdy us�ysza�a to podnios�e zako�czenie, po jej plecach przeszed� dreszcz ale nie da�a tego po sobie pozna�. Nie chcia�a sprawi� przykro�ci dzieciom, kt�re poprzedniego dnia �wiczy�y piosenk�, by by� gotowym na dzisiejsz� uroczysto��. Nie chcia�a zmywa� u�miech�w z ich roze�mianych buziek. By� to jedyny spos�b upami�tniania urodzin mieszka�c�w sieroci�ca. �adnego, cho�by najmniejszego prezentu. Liz zbytnio to nie obchodzi�o. Postanowi�a, �e za rok p�jdzie do biura pani Moos i poprosi o nie �piewanie piosenki w jej urodziny. Nie potrzebowa�a tego. Nie wiedzia�a jak wyprawia si� urodziny w prawdziwych domach… z mam� i tat�, rodze�stwem, mo�e dziadkami… Nie obchodzi�o jej to…
Mia�a siedem lat, ale ju� wtedy nienawidzi�a dw�ch rzeczy: swojego imienia i dnia trzeciego listopada.


Rok p�niej nikt, w �aden spos�b nie da� zna�, �e pami�ta o jej urodzinach. I dobrze, nie obchodzi�o jej to…

Gdy ko�czy�a dziewi�� lat, zna�a ju� Franka. Podczas rozm�w, w czasie pierwszych dni ich znajomo�ci, wypyta� j� o wiele rzeczy, tak�e dat� urodziny, kt�r� wyzna�a mu raczej niech�tnie. Pocz�tek listopada 1969 roku by� bardzo pogodny. �wieci�o s�o�ce i by�o do�� ciep�o. Trzeciego dnia tego miesi�ca Frank zaprosi� j� do swojego domu. Pierwszy raz. Pozna�a wtedy pani� i pana Perkinson. Mama Franka pocz�stowa�a ich ciastem i z�o�y�a dziewczynce �yczenia. Frank wsp�lnie z ojcem podarowali jej kompas.
- Nie wiem, czy ci si� podoba, mo�e uwa�asz, �e to zwyk�y �mie� ale dzi�ki niemu �atwiej znajdziesz dobr� drog� w �yciu – powiedzia� m�czyzna.
Kompas sta� si� dla niej r�wnie wa�ny jak zdj�cie rodzic�w. Niestety straci�a go podczas jednej z wsp�lnych wypraw do lasu. Tamtego dnia pojechali a� nad jezioro i przez nieuwa�ny ruch kompas wpad� do g��bokiej w tym miejscu wody. Frank pr�bowa� go wy�owi�, ale nie da� rady i sam omal nie uton��. Tamtego dnia uzna�a, �e w �yciu nie czeka jej ju� nic dobrego.

Tak�e kolejnego roku Frank przygotowa� dla niej niespodziank� z okazji urodzin i podarowa� drobny upominek. Liz by�a mu bardzo wdzi�czna za to co robi i w jego obecno�ci zachwyca�a si� prezentem i serdecznie mu dzi�kowa�a. Szczere by�y tylko te podzi�kowania. Widzia�a jak si� stara i nie chcia�a go zrani�, ale mimo wysi�k�w przyjaciela, nie polubi�a dnia swoich urodzin. Wieczorem wr�ci�a do swojego pokoju w sieroci�cu, schowa�a twarz w poduszce i zacz�a p�aka�.
Wiedzia�a, �e to wszystko nigdy nie b�dzie do ko�ca prawdziwe. Ci ludzie s� dla niej obcy. Nie stan� si� jej rodzin�. A w�a�nie tego szuka�a przez swoje ca�e, chocia� dopiero jedenastoletnie, �ycie. Rodziny. Kogo�, kto przytuli j� m�wi�c, �e jest dla niego najwa�niejsza. �e j� kocha i nie pozwoli jej skrzywdzi�. �e zawsze b�dzie przy niej.

Nadszed� dzie� jej jedenastych urodzin. Pochmurna i deszczowa sobota. Le�a�a w ��ku z baldachimem s�ysz�c g�osy kole�anek i udawa�a, �e jeszcze si� nie obudzi�a. Mia�a nadziej�, �e p�jd� na �niadanie, a ona b�dzie mog�a spokojnie wsta�. Niestety dziewczyny nie wysz�y. Siedzia�y na swoich ��kach trajkocz�c do siebie i chichocz�c pod nosem. Po chwili zauwa�y�y, �e ich kole�anka le�y z otwartymi oczyma.
- Liz? – powiedzia�a Shaunee, a wo�ana przenios�a sw�j wzrok z sufitu na kole�ank�.
- Tak, Sha?
- Obudzi�a� si� w ko�cu? Ubierz si� szybko, bo chc� i�� na �niadanie. Nie wyobra�asz sobie jaka jestem g�odna!

Hekate kr��y�a pod sufitem wyszukuj�c wzrokiem swojej w�a�cicielki. Nie mog�a jej omin��, musi przecie� gdzie� tu by�. Wtedy w�a�nie do Wielkiej Sali wesz�y trzy Gryfonki, a sowa zacz�a lecie� w d�. Lot utrudnia�a jej do�� spora paczka trzymana zakrzywionymi pazurami u n�g. Kiedy wyl�dowa�a na ramieniu Liz, dziewczyny zajmowa�y ju� miejsca przy stole.
- Heki! D�ugo ci� nie by�o! Gdzie si� podziewa�a�? – Gryfonka spontanicznie przywita�a swoj� sow�, kt�ra nie umia�a odpowiedzie� na jej pytania, wi�c tylko rzuci�a paczk� na �aw�. By�a ona do�� ci�ka, a s�wka by�a zadowolona, �e pozby�a si� niepor�cznego dodatku, w�adowa�a dzi�b do pucharu z wod� i ugasi�a pragnienie, poczym odlecia�a.
- Co to za paczka? – spyta�a, jak zawsze ciekawska Carmen.
- Nie wiem, Carmi – odpowiedzia�a Liz, chocia� by�a prawie ca�kowicie pewna, �e to prezent od Franka.
- Mo�e rodzice przys�ali ci co� ciep�ego do ubrania? Nie d�ugo zaczn� si� porz�dne mrozy.
- Mo�e… - mrukn�a Liz. Nie wspomina�a kole�ankom o swoim sieroctwie, bo nigdy nie by�o okazji, a tego dnia nie mia�a akurat nastroju do wyja�niania im tego, �e tak ma�o wie o samej sobie.

Otworzy�a paczk� popo�udniu, gdy by�a sama w sypialni. Najpierw zerwa�a br�zowy papier. Okaza�o si�, �e by�o to tylko zabezpieczenie na czas lotu. Pod spodem znajdowa� si� papier w kolorowe baloniki, zdar�a i ten. Spod niego wylecia� list od Franka.

Droga Liz!
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Mam nadziej�, ze Hekate nie przylecia�a za wcze�nie, ani si� nie sp�ni�a. Nie wiem czy mnie zrozumia�a, ale t�umaczy�em jej, �e powinna by� w Hogwarcie w sobot�. Boj� si� te�, czy przypadkiem paczka nie jest za ci�ka. Czy sowy maj� jakie� ograniczenia, dotycz�ce wagi przesy�ek, kt�re mog� zabra�?
Co do paczki, to jestem pewien, �e jeszcze jej nie otworzy�a� i najpierw czytasz list. Przy okazji przepraszam za moje bazgro�y, ale wiesz, �e tak ju� mam.
Odbiegaj�c na chwil� od tematu Twoich urodzin, czy masz tam jakiego� godnego przeciwnika, z kt�rym grasz w szachy? Pisa�a�, �e z Damienem wygra�a� ju� trzy razy. To nie szcz�cie, po prostu jeste� lepsza. Brakuje mi naszych turniej�w, no i Twojego towarzystwa.
Wracaj�c do Twoich urodzin, �ycz� Ci wszystkiego najlepszego. By Twoje najg��bsze i najbardziej sekretne marzenia si� spe�ni�y. No i �eby� mia�a dobre stopnie… a nie… Nie jestem rodzicem! Miej gdzie� wszelkie prace domowe i ciesz si� �yciem!
Przesy�am te� pozdrowienia i najlepsze �yczenia od moich rodzic�w.
Pozdrawiam
Frank
PS. Nie wiem, czy m�j prezent ma dobry rozmiar, je�li nie to ode�lij mi go, a ja postaram si� zamieni� na inny, chocia� b�dzie to do�� trudne zwa�aj�c na… Otw�rz paczk�, a sama dowiesz si� dlaczego.
PSS. Zapomnia�bym o u�ciskach i buziakach, kt�re przesy�aj� Ci bli�niaki. Nie my�l, �e zlekcewa�y�em Twoj� pro�b�! Regularnie spotkam si� z Susy i Tomym w sieroci�cu. Opowiadam te� pannie Trudy o Twojej szkole, bo ci�gle mnie wypytuje co u Ciebie. Oczywi�cie wymy�lam co� na poczekaniu. Nie powiem jej przecie�, �e mieszkasz w zamku, po kt�rym lataj� duchy.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego!
Frank


Po przeczytaniu listu Liz by�a ju� szczerze ciekawa, co znajduje si� w pude�ku. Frank pyta� o rozmiar? Co on kupi�? By uzyska� odpowied� wystarczy�o otworzy� karton. Gdy to zrobi�a na jej ��ko wyturla�y si� czerwone trampki. Nie by�y to jednak jakie� zwyk�e buty. Na prawym Frank umie�ci� swoje i jej imi�, a na lewym napis „PRZYJACIELE”. Pasowa�y idealnie. Liz za�o�y�a je, rzucaj�c pod ��ko swoje stare i poprzecierane ju� trampki. Zauwa�y�a co� dziwnego na lewym bucie, a gdy zrozumia�a co widzi zacz�a si� �mia�. W miejscu, gdzie teraz widnia�a litera „R”, wcze�niej by�a napisana litera „S”. Kto� w�o�y� du�o wysi�ku w to, by by�a niezauwa�alna, jednak nie do ko�ca mu si� uda�o. Frank by� dysortografikiem i mia� powa�ne problemy z pracami pisemnymi, ale dziewczyna nigdy nie przypuszcza�a, �e m�g�by pope�ni� takiego byka.

***

W pokoju panowa� mrok. Zas�ony wisz�ce w oknach nie przepuszcza�y ksi�ycowego �wiat�a. W powietrzu rozchodzi� si� odg�os trzech r�wnych oddech�w, s�ycha� by�o te� kocie mruczenie i wiatr wyj�cy za oknem. Mimo ciemno�ci, bystre oczy bez problemu rozpoznawa�y kszta�ty poszczeg�lnych mebli. Siedz�ca na ��ku w k�cie dziewczyna, stara�a si� nie ha�asowa� wci�gaj�c na nogi jeansy i ubieraj�c bluz� z kapturem. Chwil� p�niej stan�a na pod�odze, kt�ra zaskrzypia�a cicho, wzi�a do r�ki swoje nowe trampki i wysz�a na klatk� schodow�. Tam za�o�y�a buty i zacz�a cicho schodzi� po schodach.
Ju� od jakiego� czasu Liz by�a ciekawa jak wygl�da Hogwart noc�. W sieroci�cu zawsze by�o s�ycha� skrzypienie schod�w, nawet je�li nikt po nich nie chodzi�, i czasami kroki dy�uruj�cej opiekunki. Co s�ycha� noc� na korytarzach zamku? Liz chcia�a to sprawdzi�, a kiedy co� sobie postanowi�a to nigdy nie odpuszcza�a. Uzna�a, �e z takiej okazji, jak uko�czenie jedenastu lat, mo�e zrobi� prezent samej sobie. Dlatego w�a�nie czeka�a a� do tej nocy.
Kiedy przesz�a przez Dziur� pod Portretem pierwsz� rzecz� jak� us�ysza�a by�y s�owa Grubej Damy:
- Kto budzi mnie o takiej porze?
Jednak zanim kobieta ca�kowicie si� rozbudzi�a Liz znikn�a ju� w cieniu zalegaj�cym korytarz.
- Kto tam? – us�ysza�a jeszcze cienki g�os stra�niczki przej�cia i skr�ci�a za r�g. Na tym korytarzu co kilka metr�w znajdowa�o si� du�e okno, wi�c by�o tam ca�kiem jasno. Dziewczyna sz�a przy �cianie i ws�uchiwa�a si� uwa�nie w otaczaj�ce j� odg�osy. S�ysza�a lekkie pochrapywanie i oddechy dochodz�ce z licznych portret�w. Skr�ci�a w nast�pny korytarz. Tutaj by�o du�o ciemniej, ale by�o te� s�ycha� inne odg�osy. Dopiero po chwili Liz zorientowa�a si�, �e te odg�osy nie znacz� dla niej nic dobrego. Echo krok�w dobiega�o z coraz bli�ej.
Mo�na by si� spodziewa�, �e dziewczyna przestraszy si� i spanikuje, jednak Liz nie straci�a g�owy. Na wielu korytarzach znajdowa�y si� wn�ki, w kt�rych sta�y zbroje, b�d� rze�by. Szybko znalaz�a tak� wn�k�, sta�a w niej zbroja. Dziewczyna ostro�nie wesz�a za ni� i przykucn�a. Przekl�a w my�lach, gdy ko�ci w jej kolanach strzykn�y. Gdyby co� takiego mia�o j� zdradzi�! Uspokoi�a si� i stara�a oddycha� jak najciszej, ws�uchuj�c si� w zbli�aj�ce kroki. Nie musia�a czeka� d�ugo, kiedy kto� skr�ci� w korytarz, w kt�rym si� chowa�a. Co prawda nie widzia�a wiele, ale kroki nios�y si� coraz g�o�niej, doszed� do nich odg�os cichego szeptania. Chwil� p�niej, ze swojego miejsca za zbroj�, zauwa�y�a skraj faluj�cej peleryny, kt�rej w�a�ciciel stawia� wolne i niezbyt d�ugie kroki. Min�� ju� jej kryj�wk�, kiedy nagle zatrzyma� si�. Ca�y czas szepta� co� do siebie, ale teraz przesta�. W zamian wyci�gn�� r�d�k� i mrukn�� „Lumos”. Liz poczu�a ciarki na plecach. Us�ysza� j�! Jednak osoba, kt�ra okaza�a si� nauczycielem Obrony, Optimusem Primem, pos�u�y�a si� �wiat�em by odczyta� co� z trzymanej w r�ku kartki.
-Nie mog� o nim zapomnie�. Trzeba uwa�a� – powiedzia� do siebie. Po kilku minutach kroki nauczyciela sta�y si� nies�yszalne i Liz wysz�a ze swojej kryj�wki, przez nieuwag� omal nie przewracaj�c zbroi.
Ruszy�a przed siebie, ostro�nie stawiaj�c kroki. Rozpozna�a korytarz, w kt�rym si� znalaz�a, po wysokich i w�skich oknach. Postanowi�a p�j�� nim zamiast odbi� w lewo i ju� po chwili wspina�a si� po schodach prowadz�cych do sowiarni, czuj�c coraz wi�kszy ch��d. Otworzy�a ci�kie drzwi i uderzy� w ni� podmuch zimnego i nieprzyjemnie wilgotnego wiatru. Usadowi�a si� na parapecie, sprawdzaj�c wcze�niej czy jest czysty, i zacz�a podziwia� widok za oknem. W g�adkiej tafli jeziora odbija� si� okr�g�y ksi�yc. Pe�nia.
Chwil� p�niej Liz zapragn�a znale�� si� powrotem w ciep�ym ��ku. W bezpiecznym dormitorium. Ten odg�os musia� by� s�yszalny na ca�ych b�oniach, a pewnie te� w lesie i cz�ci zamku. Nocn� cisz� rozdar�o przepe�nione b�lem wycie. Liz znieruchomia�a i ws�uchiwa�a si� w odg�os, kt�ry ca�y czas rozlega� si� w powietrzu m�c�c cisz� i spok�j. Wycie wilka. Ale czy na pewno? Liz wiedzia�a, �e w Zakazanym Lesie nie mieszkaj� dobre i mi�e zwierz�tka.
Tej nocy nie mia�a ju� ochoty na spacery po mrocznym zamku.

***

W niedzielne popo�udnie w bibliotece panowa� spok�j. Kilkoro si�dmoklasist�w rozmawia�o cicho przy jednym stoliku. Przy innym siedzia�y dwie dziewczyny pisz�ce jak�� prace, a przy biurku w rogu pomieszczenia siedzia�a samotna dziewczyna.
Liz lubi�a by� sama, cieszy�a si� z braku towarzystwa i szuka�a raczej osamotnionych zakamark�w ni� gwarnych i pe�nych ludzi miejsc. Tym razem nie przysz�a jednak do biblioteki szukaj�c samotno�ci. Ju� od pi�tnastu minut czeka�a na Rudiego, z kt�rym by�a um�wiona.
Kiedy siedzia�a tak i przygl�da�a grupie si�dmoklasist�w, zacz�a rozmy�la� o minionej nocy. Chowaj�c si� za pos�giem skupia�a si� na tym by profesor jej nie zobaczy�, jednak teraz przypomina�a sobie co szepta� id�c korytarzem. Us�ysza�a to wtedy dobrze, jednak nie zainteresowa�a znaczeniem. Powtarza� w k�ko kilka s��w, jakby by�a to jaka� mantra. Liz pami�ta�a jego sylwetk� o�wietlon� promieniami z r�d�ki. Kartk� trzyman� w d�oni.
Ruda… Wybuchowy temperament… Starsza…
Cichy szept rozbrzmiewa� wyra�nie w jej g�owie. S�owa, kt�re szepta� by�y bardzo dziwne. Ich znaczenie samo w sobie nie by�o niezwyk�e, jednak s�owa, kt�re wypowiada� zdawa�y si� nie mie� sensu. Nie oznacza�y nic konkretnego, chocia�… M�g� okre�li� tak kolor w�os�w… osobowo��… wiek… Ale czego m�g� chcie� od rudej, wybuchowej i „starszej” dziewczyny czy kobiety? To nie mia�o sensu.
- Cze��! Przepraszam za sp�nienie – Liz wzdrygn�a si�, kiedy jej rozmy�lania przerwa�o nadej�cie Rudiego. By� zadyszany i…
- Co si� sta�o, Rudi? – powiedzia�a Liz cichym lecz stanowczym g�osem. Policzki ch�opaka by�y zaczerwienione, a pod nosem da�o si� zauwa�y� czerwon� plamk�. Ch�opak przez chwil� patrzy� na ni� udaj�c, �e nie wie o co chodzi, jednak po chwili podda� si�. Opad� ci�ko na krzes�o i pochyli� si� w stron� przyjaci�ki.
- Nic nie da si� przed tob� ukry�, co nie Liz? – pr�bowa� za�artowa� i zbagatelizowa� spraw�, jednak Liz nie ust�powa�a.
- Dobra, dobra… Ju� m�wi�… Po prostu… Black chyba ma dzi� gorszy dzie� i musia� jako� odreagowa�… I tyle… Napatoczy�em si� ja i sta�o si�… M�wi si� trudno Liz…
- Nie Rudi, przesta�! – dziewczyna podnios�a g�os, a bibliotekarka rzuci�a jej w�ciek�e spojrzenie. – Tutaj nie pogadamy, chod�!
Ci�gn�c ch�opaka za r�kaw wysz�a z biblioteki. Postanowi�a porozmawia� z Rudim w nieu�ywanej klasie, kt�r� ostatnio znalaz�a. Sta�o w niej kilka starych blat�w i krzese�, a tak�e pop�kany globus i kilka ksi��ek stoj�cych na przekrzywionym regale. Dziewczyna znalaz�a sobie miejsce na szerokim parapecie, a jej znajomy usadowi� si� na blacie stolika.
- Teraz opowiedz mi wszystko po kolei – za��da�a, odwa�nie patrz�c na przyjaciela.
- Yym… No wi�c… Po drodze do biblioteki wst�pi�em do �azienki no i on tam by�. Zreszt� razem z kilkoma kolegami. Ju� wcze�niej musia� by� zdenerwowany, bo od razu na mnie naskoczy�. Gada� co� i w og�le…
- Rudi! Prosz� ci�, m�w!
- No… Zacz�� mnie wyzywa�, a potem troch� mnie poszturchali i tyle…
- Dosta�e� od niego, tak?
- Taa… Ale zbyt odwa�ny to on nie jest. Sta� z boku dop�ki dwaj inni nie przyparli mnie do �ciany. Wtedy podszed� i… i tyle…
Dziewczyna chcia�a spyta�, czy nic mu nie jest, ale sama nie chcia�aby by� spytana o co� takiego, a poza tym wszystkie jej my�li szybko skupi�y si� na czym innym, a w�a�ciwie na kim innym.
- Wiesz, mo�e gdzie mieszkaj� �lizgoni? – spyta�a na poz�r spokojnym g�osem.
- Nawet gdybym wiedzia� to i tak bym ci nie powiedzia�, bo nie chc� �eby� si� w to miesza�a. Odpu�� Liz. Nie zawsze mo�na we wszystkim by� najlepszym i wygrywa�. Tym razem przegra�em. Ja! Ciebie to nie dotyczy! – Rudi zna� ju� Liz na tyle by wiedzie�, �e dziewczyna nigdy nie odpuszcza, ale nie m�g� pozwoli�, by broni�a go przed Blackiem. Przecie� �lizgon jest ch�opakiem, ma brutalnych znajomych, no i na pewno lepiej od niej zna si� na urokach.
- Prosz� ci�, nie mieszaj si� w to! – pr�bowa� jako� wp�yn�� na dziewczyn�, ale ona tylko spojrza�a na niego nieprzytomnym wzrokiem i, jakby w og�le nie s�ysza�a co m�wi�, powiedzia�a:
- Przegrali�my bitw�, ale ca�y czas mo�emy wygra� wojn�.
- My?! Nie ma �adnych nas! Jestem ja – bezwarto�ciowe popychad�o i ty – niezamieszana w nic Gryfonka. Rozumiesz?
- Tak, Rudi rozumiem, ale wiesz… przypomnia�o mi si� o pracy na Obron�, musz� ju� i�� – powiedzia�a Liz i wybieg�a z pomieszczenia zanim Rudi zd��y�by j� powstrzyma�. Ch�opak ockn�� si� i pop�dzi� za ni�, ale gdy wypad� na korytarz dziewczyna znikn�a ju� za za�omem muru. Ch�opak zacz�� si� martwi� nie na �arty. Dobrze pami�ta�, �e profesor nie zada� �adnej pracy na wtorkow� lekcj� z OPCM. Co ona chce zrobi�?
Kiedy Rudi sta� bezradnie na korytarzu, Gryfonka, ca�y czas biegn�c dotar�a do Wie�y Gryfindoru. Uzna�a, �e b�dzie to najodpowiedniejsze miejsce, bo Rudi nie ma prawa wej�� do �rodka. Nie wiedzia�a jeszcze co dok�adnie zrobi, ale w jej g�owie uk�ada� si� ju� plan. Musia�a wszystko przemy�le� na spokojnie w samotno�ci. W Pokoju Wsp�lnym panowa� gwar. Rozmowy przeplatane by�y wybuchami �miechu i weso�ymi okrzykami. Dziewczyna nawet nie zauwa�y�a stoj�cej pod �cian� i machaj�cej do niej Lily. Przesz�a przez pomieszczenie i zacz�a si� wbiega� do g�ry przeskakuj�c po kilka stopni.
W sypialni usiad�a na parapecie, a przez wcze�niej otwarte okno wpada�y do �rodka wilgotne podmuchy wiatru. Dziewczyna odetchn�a g��boko staraj�c si� uspokoi�. Jak Black m�g� to zrobi�… Zniewa�y� innego cz�owieka dlatego, �e… No w�a�nie, dlaczego? Liz obieca�a sobie, �e dowie si� tego jeszcze dzisiaj. Do p�nocy zosta�o sze�� godzin.

***

Nieca�� godzin� p�niej przez Sal� Wej�ciow� przemkn�a skulona posta�. W�lizgn�a si� za stoj�c� pod �cian� olbrzymi� rze�b� i usiad�a na pode�cie, na kt�rym by�a ustawiona. Liz nie mia�a poj�cia gdzie mieszkaj� �lizgoni, jednak zamierza�a si� tego dowiedzie�. Dok�adniej m�wi�c postanowi�a sprawdzi� gdzie po kolacji uda si� Regulus Black. Nie wiedzia�a, o kt�rej przyjdzie na posi�ek i jak d�ugo pozostanie w Wielkiej Sali, wi�c uzna�a, �e najbezpieczniej b�dzie wypatrywa� go z kryj�wki w Sali Wej�ciowej. Ch�tnie usiad�a by przy stole Gryffindoru i zjad�a kilka grzanek, jednak nie chcia�a ryzykowa�. Rudi m�g�by j� powstrzyma� i ca�y jej plan na nic by si� nie zda�. Ch�opak nie da�by si� drugi raz zaskoczy� nag�ym znikni�ciem i wszystko posz�oby na marne.
Siedz�c za rze�b� przygl�da�a si� osobom wchodz�cym do Wielkiej Sali. Najwi�ksza fala uczni�w zacz�a si� o wp� do �smej. Dziewczyna musia�a nie�le kombinowa�, by nie przegapi� m�odego �lizgona i by sama nie zosta� zauwa�ona. Przez Sal� Wej�ciow� przesz�y ju� Carmen i Schaunee, a tak�e rozgl�daj�cy si� Rudi i kilka innych os�b, kt�re Liz zna�a nie tylko z widzenia. Okaza�o si�, �e ci, kt�rzy uwa�aj� si� za lepszych przychodz� na kolacj� jako ostatni.
Zbli�a�a si� dziewi�ta, kiedy w Sali Wej�ciowej pojawi�a si� grupa �lizgon�w. Oczywi�cie by�a w�r�d nich osoba, kt�rej wypatrywa�a Liz. Regulus przekroczy� drzwi Wielkiej Sali w towarzystwie Lucjusza Malfoya, dw�ch dziewczyn, a tak�e kilku innych os�b z domu W�a. Widz�c u�mieszek na twarzy Blacka, Liz mia�a ochot� wyj�� zza pos�gu i wygarn�� mu co o nim my�li. Powstrzyma�a si� wiedz�c, �e kiedy wok� niego jest tyle os�b, nie zdo�a powiedzie� wszystkiego co by chcia�a. Uzna�a, �e musi wygrzeba� sk�d� jeszcze troch� cierpliwo�ci i z powrotem przysiad�a na pode�cie. Czas na zjedzenie kolacji ko�czy� si� o dziewi�tej, a do wybicia pe�nej godziny zosta�o dwadzie�cia minut. Dziewczyna nie musia�a jednak czeka� tak d�ugo.
Dziesi�� minut p�niej z Wielkiej Sali wysz�y dwie osoby. Oboje w szatach Slytherinu i oboje z dziwnym u�mieszkami na ustach. Liz zacisn�a usta widz�c, �e Regulus jest czym� tak rozbawiony. Obok niego sz�a starsza dziewczyna z burz� czarnych lok�w. Skierowali swoje kroki w stron� drzwi w rogu Sali Wej�ciowej. Znajdowa�y si� za nimi schody, kt�re prowadzi�y do loch�w, w kt�rych znajdowa�a si� m.in. sala eliksir�w. Dziewczyna ruszy�a za nimi staraj�c si� nie ha�asowa� i trzyma� na tyle blisko, by s�ysze� o czym rozmawiaj�.
- S�ysza�am, �e wy�y�e� si� dzi� troch� na jakim� szlamie – powiedzia� dziewczyna, gdy szli ju� ciemnym korytarzem w lochach.
- Ten Krukon jest strasznie wnerwiaj�cy. Pa��ta si� wsz�dzie i przeszkadza. Zreszt� nic mu nie zrobi�em. Nawet nie u�y�em r�d�ki, nie by�o warto. Musisz nauczy� mnie zakl�cia, kt�rym za�atwi�a� tamt� dziewczyn�. To by�o niesamowite, Bello.
- Ma�a McKinnoy przez kilka dni le�a�a w szpitalu. Teraz omija mnie szerokim �ukiem. Szkoda, �e nie wszyscy s� na tyle inteligentni. Niekt�rzy samotnie zapuszczaj� si� w nieodpowiednie dla niech zakamarki – wysycza�a Bella pe�nym wzgardy i jednocze�nie spokojnym g�osem, a Liz poczu�a si� dziwnie nieswojo. Trzyma�a si� w do�� du�ej odleg�o�ci za nimi, a oni ani razu si� nie odwr�cili, wi�c nie mogli jej zobaczy�. Sk�d mogliby wiedzie�, �e za nimi idzie?
- Takie niem�dre osoby dostaj� nauczk�.
- Wiesz Reg, je�li chodzi o tamto zakl�cie to mo�emy od razu przej�� do lekcji praktycznej. Teoria nie jest potrzebna, ale mo�e pozwolisz, �e zademonstruj�? – dziewczyna zdawa�a si� by� bardzo zadowolona, a Liz mimo coraz wi�kszych obaw postanowi�a dalej za nimi pod��a�. Dawno ju� min�li klas� eliksir�w i znajdowali si� teraz w jakim� pustym i w�skim korytarzu. �lizgoni w�a�nie znikn�li za jednym z zakr�t�w, a Liz przystan�a na chwil�, po czym wysz�a zza za�omu. Po�a�owa�a tego ruchu w nast�pnej chwili.
Kiedy min�a zakr�t zd��y�a tylko zauwa�y�, �e Bellatrix i Regulus stoj� jakie� dwadzie�cia metr�w dalej skierowani twarzami w jej stron�. Oboje mieli r�d�ki i oboje mierzyli w ni�. W tej samej chwili, w kt�rej ich zobaczy�a cisz� rozdar� okrzyk �lizgonki, kt�ra wykona�a tak�e ruch r�d�k�.
- Everte Statum! – us�ysza�a Liz zanim uderzy�a w ni� jaka� niewidzialna si�a. Drobna dziewczyna wylecia�a w powietrze i z wielk� si�� uderzy�a w �cian�, kt�r� mia�a za plecami. Poczu�a jak ca�e powietrze uchodzi z jej p�uc i niczym szmaciana lalka spad�a na kamienn� posadzk�. Czu�a b�l w ca�ym ciele. Z trudem �apa�a oddech. Przed oczami pojawi�y si� jej czarne plamy, a w g�owie nagle zapanowa� m�tlik. Po co za nimi sz�a? I sk�d oni o tym wiedzieli?
Tymczasem dwie postacie wolnym krokiem zmierza�y w jej stron�, a na ich twarzach malowa�y si� drwi�ce u�miechy. Chocia� Gryfonka rzadko odczuwa�a strach, to w tej chwili by�a przera�ona. Co jeszcze mog� jej zrobi�? Jakie zakl�cia zna ta czarno-w�osa dziewczyna? Czego od niej chc�? Jak dowiedzieli si� o jej obecno�ci?

c.d.n.

Komentarze:


lyclic
Wtorek, 02 Kwietnia, 2024, 17:42

The integration of <a href="https://strumectol.com">buy stromectol 12mg online</a>, containing ivermectin, into veterinary protocols marks a significant advancement in the care of domesticated camelids like llamas and alpacas. Through targeted treatment against parasites such as mange mites and gastrointestinal worms, ivermectin-based therapies ensure optimal health and comfort for these animals, which are integral to agriculture and therapy programs.

 


lyclic
Wtorek, 02 Kwietnia, 2024, 18:43

<a href="https://stromectolgl.com">scabies ivermectin</a>, containing ivermectin, has been incorporated into interdisciplinary research efforts aimed at elucidating the complex interactions between parasites, hosts, and the environment. By leveraging insights from fields such as ecology, epidemiology, and immunology, researchers aim to develop holistic approaches to disease control and prevention that address the underlying drivers of parasitic infections.

 


lyclic
Wtorek, 02 Kwietnia, 2024, 18:47

<a href="https://stromectolist.com">ivermectin brand name</a>, featuring ivermectin, has been explored for its potential to treat parasitic infections in captive exotic fish species such as koi and goldfish. By targeting parasites such as flukes and external parasites, ivermectin helps maintain the health and appearance of ornamental fish kept in ponds and aquariums.

 


lyclic
Wtorek, 02 Kwietnia, 2024, 18:49

In conclusion, while stromectol holds promise as a potential treatment for COVID-19, more research is needed to establish its efficacy definitively. <a href="https://stromectolverb.com">ivermectin pills for humans</a> Continued collaboration among researchers, healthcare providers, and regulatory agencies is essential for advancing our understanding of its role in managing the pandemic.

 


Insoppy
Wtorek, 23 Kwietnia, 2024, 08:45

What measures are in place to regulate the sale of medicines for rare diseases <a href="https://pando.life/article/128011">clomid over the counter for men</a>?

 


Insoppy
Wtorek, 23 Kwietnia, 2024, 11:45

Can I buy over-the-counter antifungal creams without a prescription <a href="https://pando.life/article/128013">clomid 50mg for male</a>?

 


theply
Niedziela, 28 Kwietnia, 2024, 07:02

Can I get OTC options for ringworm treatment <a href="https://pando.life/article/128273">kamagra oral jelly</a>?

 


Minine
Czwartek, 23 Stycznia;, 2025, 08:48

https://in.pinterest.com/fildena150mg/ fildena drug

 


Minine
Czwartek, 23 Stycznia;, 2025, 09:42

https://ummalife.com/post/520784 ivecop 12 tablet price

 


Minine
Czwartek, 23 Stycznia;, 2025, 09:54

https://in.pinterest.com/vidalista60review/ vidalista 20 underdosed

 


Konine
Środa, 29 Stycznia;, 2025, 15:55

https://www.kadenze.com/users/vilitra cheap vilitra

 


Vuanine
Środa, 05 Lutego, 2025, 17:28

https://ummalife.com/post/520513 iverjohn 12 tablet uses

 


Vuanine
Środa, 05 Lutego, 2025, 19:53

https://in.pinterest.com/augmentinuk/ augmentin 1g

 


Zarlose
Niedziela, 16 Marca, 2025, 18:47

https://www.fimfiction.net/user/839308/Probenecid probenecid drug

 


Srulose
Czwartek, 20 Marca, 2025, 19:33

https://chindev.awri.ch/index.php/en/node/2427 isotroin 20 mg

 


Srulose
Czwartek, 20 Marca, 2025, 19:54

https://fr.pinterest.com/isotroin/ price isotroin 10

 


Srulose
Czwartek, 20 Marca, 2025, 22:04

https://ummalife.com/post/560224 when to take isotroin 10

 


Fruindy
Wtorek, 01 Kwietnia, 2025, 19:57

https://in.pinterest.com/buyclomidonline/ clomid for testosterone

 


Fruindy
Środa, 02 Kwietnia, 2025, 03:05

https://ummalife.com/post/519822 malegra

 


AnnaRaf
Wtorek, 29 Kwietnia, 2025, 00:35

The pressure to perform began to dissolve when he externalized the problem and welcomed <a href=https://albyterol.com/>ventolin inhaler online lahore</a>. Better quality. Lower price. Clear winner.

« 1 66 67 68 69 

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki