Witajcie.
Wpis powsta� na kilka dni po tym jak Emma wklei�a sw�j wpis. Jednak z powodu mojego nieplanowanego nawiedzenia stolic i wi�kszych metropolii Europy wklejenie wpisu dosy� wyra�nie przesun�o si� w czasie. A niestety przed wyjazdem sie� uzna�a, �e dawno nie strajkowa�a i odm�wi�a mi pos�usze�stwo, przez co nie mog�am wys�a� Emmie ca�ego wpisu (zaledwie dosz�am do po�owy). Nie pozostaje mi nic jak, w imieniu ��cza internetowego, b�aga� was o wybaczenie.
Musz� przyzna�, �e ostatnio sprzyja mi Wen (prawdopodobnie zawdzi�czam to kontaktowi z moimi wirtualnymi bra�mi *k�ania si� w kierunku Emmy i Romanovej*). Poza tym cierpi� na brak zaj�� w nocy, a w�a�nie wtedy odczuwam najwi�kszy przyp�yw Wena. Tak wi�c po napisaniu trzech analiz, rozprawki dla mojego najlepszego kolegi oraz wskrzeszeniu fabularki na pewnym forum postanowi�am da� znak �ycia w pami�tniku bli�niak�w, mimo i�, jak ju� wcze�niej wspomnia�am, ostatnio o wiele bardziej bawi mnie analizowanie opowiada� ani�eli pisanie ich. Jednak skoro juz zobowi�za�am si� zosta� na stronie postaram si� wywi�za� z obietnicy.
Po raz kolejny chcia�abym przeprosi� za ostatni� cisz�. Jednak, jak pisa�am w oddzielnym wpisie, przez trzy miesi�ce by�am na wakacjach w Polsce, p�niej zasta�o mnie beznecie, kt�re - tak notabene - nadal trwa, i awaria komputera.
Zastanawia�am si� nad wprowadzeniem systemu dwutygodniowego (czyli innymi s�owy wpis co dwa tygodnie. Co daje jeden rozdzia� miesi�cznie dla mnie i Emmy) jednak nie wiem czy co� takiego wypali, a nie chcia�abym dawa� obietnic, kt�rych nie b�d� w stanie dotrzyma�. Rok szkolny zacz�� si� do�� ci�ko i jak na razie nie zapowiada si� �adna poprawa. Jednak mog� obieca�, �e porozmawiam z Emm� postaramy sie jako� zsynchronizowa� prac�.
Korzystaj�c z okazji chcia�abym poinformowa� i� niedawno mia�am zaszczyt obchodzi� jubileusz na pami�tniku bli�niak�w. Przesz�o miesi�c temu dwa lata od pojawienia si� pierwszego wpisu na tym pami�tniku. Dok�adnie dzi� mija dwa i p� roku od moich pierwszych, przypadkowych, odwiedzin na tej stronie.
No, to by by�o na tyle.
Pozdrawiam,
Dagmara (Fred)
Pe es: Kanayu je�li to czytasz to wiedz, �e zabola�o mnie Twoje odej�cie. Mam nadziej�, �e w najbli�szym czasie zastaniemy si� na gadu - gadu, bo ostatnio nie sprzyja�o nam szcz�cie.
Pe es2: Przy okazji dzi�kuj� Emmie za pomoc przy pisaniu wierszyka (pierwsza cz�� nale�y do Emmy, druga do mnie). Bez pomocy brata umar�abym z powodu nadmiaru s�odyczy xD Zreszt� musz� przyzna�, �e wsp�praca z wirtualnym braciszkiem przysporzy�a mi kilku chwil kwiku, przed�u�aj�c tym sposobem moje �ycie o kilka lat (w ko�cu minuta �miechu to jeden rok �ycia d�u�ej). Przy okazji nabra�am ch�ci na kontynuacj� pami�tnika.
"Kiedy ja m�wi� Ty milcz" <3
Pami�tajcie, �e wisienki ZAWSZE s� czerwone i s� jedyn� mo�liw� ozdob� kilkuwarstwowego tortu (wszak od zawsze wiadomo, �e torty maj� warstwy).
Pe es3: Nie wytrzyma�am. Dag przeczyta�a g�upi kawa� teraz kwiczy, chrumka i r�y. A, �e lubi si� dzieli� rado�ci� wkleja kawa� poni�ej. Z dedykacj� dla George' a. Iks De.
M�� pyta �on�:
- Kochanie co by� zrobi�a gdybym wygra� w totka?
- Wzi�abym po�ow� wygranej i odesz�a od ciebie - o�wiadcza �ona.
- Trafi�em tr�jk�, masz osiem z�otych i won! - odpowiada m��.
C�. Przedstawienie czas zacz��.
[size=9]Z dedykacj� dla starej gwardii. Fatalnych J�dz (THP, Naburmuszona, Herbina), Karolli, Lilly, Kenayi, A. E. Black, Maxyri i Sarenki13. [/size]
Sm�tna melodia budzika uparcie d�wi�cza�a w uszach nie pozwalaj�c na d�u�szy sen. Fred Weasley ziewn�� przeci�gle, siad� na kraw�dzi ��ka i zacz�� leniwie rozgl�daj�c si� po pomieszczeniu. Po wieczornym zamieszaniu zwi�zanym z rozpakowywaniem kufr�w dormitorium, kt�re dzieli� z reszt� ch�opc�w z jego roku, zd��y�o wr�ci� do stanu przyzwioto�ci. Trzeba by�o przyzna�, �e skrzaty domowe dobrze wykonywa�y swoj� prac�. Przeci�temu cz�owiekowi przywr�cenie do porz�dku pobojawiska, kt�re zostawili poprzedniego wieczoru zaj�oby conajmniej kilka godzin.
Fred spojrza� w kierunku s�siednich ��ek. Lee Jordan, jego najlepszy przyjaciel w Hogwarcie, siedzia� na ��ku patrz�c sennie w bli�ej nieokre�lonym kierunku. Jego wzrok utkn�� gdzie� pomi�dzy plakatem Irlandzkiej dru�yny quidditcha, a rud� czupryn� wystaj�c� spod ko�dry. George, niewzruszony staraniami budzika stoj�cego na jego szafce nocnej, nadal chrapa� w najlepsze. Gdy budzik zacz�� zrz�dzi� ze zdwojon� si�� Fred chwyci� zwini�t� par� skarpetek i z impetem cisn�� ni� w kierunku brata.
- George, wstawaj! Nie chcesz chyba �eby�my sp�nili si� na �niadanie tylko dlatego, �e ty zaspa�e�. No wstawaj! - powiedzia� Fred celuj�c w brata poduszk�.
Ch�opiec nazywany George' m zacz�� mrucze� obelgi pod adresem bli�niaka pr�buj�c wygrzeba� si� spod warstwy ko�dry.
- Fred, kretynie, je�li rzucisz obiecuj�, �e ju� nigdy si� do ciebie nie odezw� - burkn�� George otwieraj�c jedno oko - W porz�dku, ju� wstaj� - odpar� widz�c, �e brat nadal w niego celuje.
- Co moje skarpety robi�y w twoim kufrze? - zapyta� George patrz�c na zawini�tko, kt�rym przed chwil� dosta� w g�ow�.
- Jak znam �ycie mama zn�w pomyli�a nasze kufy - odpowiedzia� Fred wzruszaj�c lekko ramionami pr�buj�c za�o�y� spodnie.
Kilka minut p�niej ubrana tr�jka zesz�a do Wielkiej Sali na �niadanie.
- Dzie� dobry sir Nicolasie - przywitali si� na widok Prawie Bezg�owego Nicka, kt�ry kiwn�� g�ow� w ge�cie powitania gdy tylko przekroczyli pr�g Wielkiej Sali - Jak wakacje?
- Co rok to samo - mrukn�� Nick z wyrzutem - Powodzenia w nowym roku szkolnym - doda� oddalaj�c si� pospiesznie, mrucz�c pod nosem - I co z tego, �e nie �yj�? Co za jawna ignorancja!
Ch�opcy spojrzeli po sobie ze zdziwieniem i wzruszywszy ramionami ruszyli w stron� sto�u Griffindoru.
- Cze�� Ronu�! - powiedzia� George siadaj�c naprzeciwko najm�odszego syna Weasley' �w - Jak samopoczucie po pierwszym dniu prefektowania? Da�e� rad� pierwszoroczniakom? - wyszczerzy� z�by w u�miechu puszczaj�c oko do Freda. Policzki Rona pokry�y si� lekkim rumie�cem.
- Spadaj palancie, bo osobi�cie dam ci szlaban - odgryz� sie bratu. George ju� otwiera� usta aby odwdzi�czy� si� jak�� ci�t� ripost� jednak zauwa�y� zbli�aj�c� si� w ich kierunku profesor McGonagall i zaj�� si� nak�adaniem fury jedzenia na talerz.
Gdy otrzymali swoje plany lekcji zaj�li si� analizowaniem tegorocznego rozk�adu zaj��.
- Nie mamy w tym roku wiele wolnego czasu - powiedzia� niezadowolony Fred marszcz�c brwi - Miejmy nadziej�, �e Katie b�dzie nieco bardziej wyrozumia�a pod wzgl�dem trening�w ni� Olivier - westchn�� ci�ko.
- Sp�jrz na to z dobrej strony - wtr�ci� si� Lee - za rok b�dziemy mieli to wszystko z g�owy.
- Taaak - przytakn�li bli�niacy - Mamy dzi� Obron� Przed Czarn� Magi� - mrukn�� George po raz kolejny patrz�c na sw�j plan.
- Zapowiada si� si� pi�kny dzie� - odpowiedzia� Fred patrz�c w stron� sto�u nauczycielskiego z nieco ironicznym u�miechem.
***
Po przerwie obiadowej ca�a tr�jka uda�a si� na b�onia. Mimo i� by� to pierwszy szko�y nie mogli sp�dzi� pierwszej wolnej lekcji w semestrze na leniwym wygrzewaniu si� w s�o�cu. Zar�wno profesor Fitwick jak i profesor McGonagall zadali im nieprzyzwoicie d�ugie i trudne eseje t�umacz�c, �e je�li powa�nie my�l� o przyst�pieniu do Owutem�w powinni si� przyzwyczai� do nat�oku pracy.
Z nieco niezadowolonymi minami bli�niacy i Lee Jordan powlekli si� w stron� jeziora, rzucaj�c w�ciek�e spojrzenie w kierunku grupki uczni�w wyleguj�cych si� na trawie.
Po godzinie, gdy czas wolny zbli�a� si� ku ko�cowi, ich pergaminy nie by�y zape�nione nawet w po�owie. Na zwoju Lee widnia�o kilka zda�, z czego po�owa by�a kilkakrotnie kre�lona i poprawiana, a sam Jordan drzema� opar�szy swoj� g�ow� na torbie. Fred co i rusz zezowa� by zerkn�� w kartk� �pi�cego kolegi, przepisuj�c zdania zmieniaj�c jedynie ich kolejno��. Na zwoju George' a widnia�o jedynie jego imi� i nazwisko, on za� siedzia� z podkulonymi kolanami i patrzy� nieprzytomnym wzrokiem w kierunku Angeliny i Alicji i Katie, szukaj�cych griffindorskiej dru�yny quidditcha.
Gdy z gmachu zamku zacz�� dobiega� d�wi�k dzwonka, bracia leniwie podnie�li si� i zacz�li zbiera� porozrzucane dooko�a ksi��ki, pi�ra i buteleczki z atramentem.
- Lee, bud� si�! - krzykn�� George rzucaj�c w przyjaciela podr�cznikiem do zakl�� - Lepiej nie sp�ni� si� na Obron�. Zreszt� przyda�oby si� zorganizowa� ma�e powitanie tej starej ropuszy - powiedzia� z b�yskiem w oku.
Lee, kt�ry pocz�tkowo oci�ga� si� do granic mo�liwo�ci, zacz�� nieco bardziej energicznie pakowa� ksi��ki do torby u�miechaj�c si� przy tym lekko.
- Je�li ta ropucha - zacz�� Lee - wspomni co� o Owutemach, to obiecuj�, �e osobi�cie wrzuc� jej do gabinetu worek �ajnobombomb - warkn�� patrz�c z wyrzutem na sw�j rozpocz�ty esej.
- W takim razie zacznij ju� opracowywa� plan dzia�ania - odpowiedzia� George szczerz�c z�by w u�miechu.
Ruszyli szybkim krokiem w stron� skrzyd�a na kt�rym mieli zaj�cia dyskutuj�c p�g�osem na temat strategii uprzykrzenia nieco �ycia nowej profesorce.
Pod klas� Obrony Przed Czarn� Magi� sta�a ju� spora grupka uczni�w. Fred, George i Lee przecisn�li si� do drzwi i cicho je uchylili. W klasie nie by�o nikogo.
- Bingo! - szepn�li bli�niacy na co Jordan wyszczerzy� z�by w u�miechu.
- Wi�c dzia�amy tak jak si� umawiali�my? - zapyta� George. Gdy Fred i Lee kiwn�li z aprobat� g�owami doda� - Lee, wiesz co masz robi� - powiedzia� puszczaj�c oko do przyjaciela, po czym czmychn�� do klasy, ci�gn�c za sob� brata.
Gdy us�yszeli ciche klikni�cie drzwi ruszyli p�dem w stron� biurka nowej profesorki.
- Jak my�lisz, George? Spodoba jej si�? - zapyta� Fred wyjmuj�c z torby prototyp Bombonierek Lesera.
- Z pewno�ci� - odpowiedzia� rudzielec szczerz�c z�by - Tym bardziej, �e nie wiemy do ko�ca jak to dzia�a, ani nie mamy �adnego antidotum - doda� wzdychaj�c cicho.
- Kwestia czasu - odpar� Fred z nieco zmartwion� min�.
Bombonierki Lesera by�y ich najnowszym wynalazkiem. Niestety wci�� nie mogli znale�� antidotum na gry�elki pomara�czowe, a wymiotki wci�� powodowa�y efekty uboczne takie jak lekkie �linienie i plucie �luzem.
- Wiesz co, George? My�l�, �e mo�emy jej jeszcze dorzuci� kilka gigantoj�zycznych toffi - odpar� Fred grzebi�c w torbie - Zachowa�o mi si� kilka. Nawet apetycznie wygl�daj� - powiedzia� niedbale otrzepuj�c z cukierk�w ziarenka piachu.
- �wietny pomys�! - pochwali� brata George u�miechaj�c si� przy tym �obuzersko - Wydaje mi si�, �e si� ucieszy gdy dorzucimy jej kilka fasolek Brittiego Botta. Gdzie� powinienem mie� te o smaku wymiot�w, �oju i pieprzu - powiedzia� grzebi�c w kieszeniach - O, s�. Co prawda chcia�em je da� Ronowi, ale starej ropuszy bardziej si� przys�u��.
Fred parskn�� st�umionym �miechem.
- �wi�te s�owa - odpar� opanowywuj�c chichot.
- Wystarczy tylko zmieni� kolor, a ten babsztyl nawet si� nie zorientuje - doda� George machaj�c r�d�k�. Fasolki zmieni�y kolor na r�ne odcienie r�u. Fred spojrza� z zachwytem na dzie�o brata, po czym u�miechn�� si� zawadiacko.
Gdzie� za drzwiami da�o si� s�ysze� seri� cichych wybuch�w.
- O kurcz�, idzie - mrukn�� George po�piesznie pakuj�c toffi i fasolki do pude�ka, po czym wyczarowa� r�ow� wst��k�, kt�ra zgrabnie obwi�za�a pude�eczko.
- Jeszcze tylko to - powiedzia� Fred przyczepiaj�c do pude�eczka karteluszek.
- Co to? - zapyta� George zerkaj�c na karteczk� na kt�rej pisa�o:
Me serce r�em oczarowane
ca�kiem Tobie oddane.
Na mych ramionach wzniesiesz si� do ob�ok�w,
�ycie dla Ciebie zostawi� gdzie� z boku.
Jeste� m� pani�, moj� �abe�k�
na wielkim torcie czerwon� wisienk�.
Jeste� jak wiosny powiew na ulicy
gdy wiatr Ci na biodrach uk�ada sp�dnic�.
Jeste� przepi�kna w tym jesiennym z�ocie,
z t�sknoty za Tob� obgryzam paznokcie.
Jak mgie�ko lekka, Dolores kochana,
przed Tw� zgrabn� postur� padam na kolana.
Z mi�o�ci do ciebie p�on� jak znicz
Jak rzeka wierny, Tw�j Argus Filch.
- Fred jeste� geniuszem! - wykrzykn�� George cicho chichocz�c.
- Wiem - wyszczerzy� z�by w odpowiedzi - Ale mo�e wynie�my si� st�d zanim nakryje nas ten babsztyl.
W�o�ywszy paczuszk� do szuflady biurka bli�niacy odwr�cili si� na pi�cie i ruszyli na korytarz na kt�rym nowa nauczycielka Obrony Przed Czarn� Magi� usuwa�a szkody wyrz�dzone �ajnobombami, kt�re porozrzuca� Lee, chc�c w ten spos�b umo�liwi� braciom zrealizowanie planu.
Gdy Fred i George zauwa�yli swojego czarnosk�rego przyjaciela unie�li kciuki do g�ry u�miechaj�c si� szeroko.
W tym samym czasie profesor Umbridge ostatecznie zlikwidowa�a nast�pstwa �ajnobomby.
- No ju�, nie oci�ga� si�. Stracili�my juz wystarczaj�co du�o czasu - powiedzia�a s�odkim g�osem zaganiaj�c uczni�w do klasy - A wam co tak weso�o? - zapyta�a zwracaj�c si� do Freda, George' a i Lee, kt�rzy ostentacyjnie wzruszyli ramionami i pocz�apali w stron� klasy.
***
- Dzie� dobry dzieci! - powiedzia�a rado�nie ropucha w r�u gdy wszyscy zaj�li miejsca i oci�ale zacz�li wyjmowa� swoje podr�czniki i r�d�ki - Nie b�d� nam potrebne - mrukn�a �ypi�c gro�nie na r�d�ki co wywo�a�o ci�kie do ukrycia zdziwienie na twarzach uczni�w - Jak mi�o widzie� wasze u�miechni�te i pe�ne zapa�u twarze! - doda�a mrugaj�c rz�sami i wyginaj�c si� na tyle, na ile pozwala� jej brzuch. Lee, schowany za podr�cznik, zacz�� wiernie odwrozorywa� jej ruchy co sprawi�o, �e Fred zacz�� uderza� pi�ci� o kolano, a George co i rusz ociera� �zy �miechu.
- Mam nadziej�, �e ju� niebawem wszyscy b�dziemy wspania�ymi przyjaci�mi!
- Na pewno - mrukn�li bli�niacy nadal obserwuj�c poczynania Lee Jordana.
- Jak ju� zapewne wiecie w tym roku czekaj� was niezwykle wa�ne egzaminy, kt�re zadecyduj� o waszej przysz�o�ci - na d�wi�k tych s��w Lee przesta� parodiowa� ruchy profesorki i zacz�� jej wygra�a� zza podr�cznika pokazuj�c wulgarne gesty - Je�li zale�y wam na dobrej pracy przy�o�ycie si� do nauki...
- E5 - szepn�� George.
- Trafiony! - warkn�� Fred - A7...
***
- Wydaje mi si�, �e ta ca�a Umbridge jest najgorszym nauczycielem jakiegokolwiek mieli�my - warkn�� Lee gdy po dw�ch godzinach Obrony Przed Czarn� Magi� wlekli si� w kierunku Pokoju Wsp�lnego Gryfon�w.
- Nie zapominaj o naszym starym druhu Snape' ie - odpowiedzia� rado�nie George - On zdecydowanie klasyfikuje si� na pocz�tku listy.
- Ale jak mo�na zabroni� nam u�ywa� r�d�ek? Na ostatnim roku... - j�kn�� Jordan.
- Nie s�dz� �eby mi i George' owi robi�o to jak�� wi�ksz� r�nic�. W zasadzie czekamy ju� tylko na ostateczn� odpowied� z Pok�tnej - zacz�� Fred jednak urwa� widz�c niezadowolon� twarz przyjaciela.
- Patrzcie, Pani Norris! - wykrzykn�� George na widok burej kotki wo�nego Filcha.
- Chcecie zobaczy� jak p�onie koci ogon? - zapyta� Fred z �obuzerskim u�miechem na widok Lee kopi�cego sier�ciucha poni�ej ogona.
- Jasne! - ca�a tr�jka wyszczerzy�a z�by w u�miechu i rzuci�a si� w pogo� za kotk� wyci�gaj�c r�d�ki.
What's the exchange rate for euros? http://www.bouldercreekguitars.com/artists cleocin topical gel Demonstrate how rate controller devices and other medication administrators aid
What's the exchange rate for euros? http://www.bouldercreekguitars.com/artists cleocin topical gel Demonstrate how rate controller devices and other medication administrators aid
We were at school together <a href=" http://www.tecnnova.org/speech-samples/ ">can do my essay </a> Effective2. Lactulose, and its analogs, for members with portal encephalopath
We were at school together <a href=" http://www.tecnnova.org/speech-samples/ ">can do my essay </a> Effective2. Lactulose, and its analogs, for members with portal encephalopath
I'll call back later <a href=" http://dorothy-gish.com/write-me-a-custom-report/ ">writing for graduate students</a> will not be allowed to participate in patient care activities of the Pharmaceutical Care Labs or
I'll call back later <a href=" http://dorothy-gish.com/write-me-a-custom-report/ ">writing for graduate students</a> will not be allowed to participate in patient care activities of the Pharmaceutical Care Labs or