Bardzo was przepraszam, �e tak d�ugo nie pisa�am ale mia�am problemy z internetem. Postaram si� nadrobi� ten czas i za nied�ugo doda� nast�pn� notk�. Dedyk dla Katie, Syrci, Aleksy, Grusi, Pauliny i Ali W. Dzi�ki za komenty!
Patrzy�a na niego zielonymi oczami, a jej rude w�osy powiewa�y na wietrze. Chcia� co� do niej powiedzie�, ale nagle poczu� uderzenie w plecy. Kto to zrobi�? Przecie� byli sami… Siedzieli w dw�jk� na b�oniach i rozmawiali… Nie by�o tam nikogo innego… Twarz otoczona bujnymi, rudymi w�osami zacz�a si� rozmazywa�. By�a co raz mniej wyra�na, a� ca�kiem znikn�a
Po chwili ponownie poczu� uderzenie. Rozbudzi� si� do ko�ca i podni�s� g�ow�. Obok jego ��ka sta� Syriusz z poduszk� w r�ku. Bra� ju� kolejny zamach, ale zauwa�y�, �e jego ofiara obudzi�a si�, wi�c odrzuci� narz�dzie zbrodni na swoje ��ko.
- No wreszcie… – powiedzia� Syriusz siadaj�c obok odrzuconej poduszki.
- Nie mo�na by�o inaczej? – odpar� Jim zak�adaj�c okulary.
- Lepiej powiedz co ci si� �ni�o – Okularnik zrobi� speszon� min�. – Gadasz przez sen! - Wykrzykn�� mu prosto w twarz Syriusz i roze�mia� si�. – Li…
Nie dane by�o mu doko�czy�. Rozz�oszczony James przeskoczy� dziel�c� ich ��ka przestrze� i powali� Blacka. Usiad� okrakiem na jego brzuchu, z�apa� za nadgarstki i rozprostowa� mu ramiona. Sapa� g�o�no wpatruj�c si� m�ciwie w roze�miane oczy swojego je�ca.
W tej chwili drzwi do �azienki otworzy�y si� i, pogwizduj�c weso�o, wyszed� przez nie Remus. Kiedy zauwa�y� ch�opak�w stan�� jak wryty przygl�daj�c im si� ze zdziwieniem.
- Yy… To ja nie przeszkadzam… - zacz�� si� wycofywa�, ale James zszed� z kolegi i w�ciek�y wparowa� do �azienki z trzaskiem zamykaj�c za sob� drzwi.
***
P� godziny p�niej czw�rka pierwszorocznych Gryfon�w wpad�a do PW przepychaj�c si� i �miej�c. Jeden z nich, ten patrz�cy na �wiat przez szk�a okular�w, zauwa�y� stoj�c� w k�cie grupk� dziewczyn. Zwr�ci� uwag� zw�aszcza na posiadaczk� kasztanowo – rudych w�os�w. Tr�ci� w bok czarnow�osego przyjaciela i podbr�dkiem wskaza� na dziewczyny.
- Wypada�oby si� przedstawi� – powiedzia� i ju� szed� w stron� zagadanej grupki. Koledzy poszli za nim, Remus i Peter troch� mniej ch�tnie. Stan�� za plecami zwr�conej w przeciwn� stron� Rudej i powiedzia� g�o�no:
- Cze��!- Ruda wykona�a zwrot o 180 stopni i mina lekko jej zrzed�a, a jej znajome zmierzy� ch�opak�w zaciekawionym wzrokiem.
- Chcieli�my si� przedstawi�. – Wyja�ni� Syriusz( Jim zagin�� w pewnej zielonej g��bi ). – W ko�cu b�dziemy w jednej klasie.
- Jestem James – ockn�� si� i wyci�gn�� r�k� do Rudej. Ta zacisn�a z�by jakby ze z�o�ci, jednak u�cisn�a r�k� i powiedzia�a:
- Lily – chcia� przypatrzy� si� paru piegom, kt�re zdobi� jej zgrabny nosek, jednak ona pu�ci�a jego d�o�. Przeszed�, wi�c do wysokiej szatynki o b��kitnych oczach. Przedstawi� si� i ponownie wyci�gn�� r�k�.
- Melanie. Ale m�wi� mi Mel.
Alicja by�a �redniego wzrostu brunetk�, a Julia nisk� blondynk�.
Kiedy wszyscy ju� si� znali w weso�ej gromadzie doszli do Wielkiej Sali, gdzie usiedli razem przy stole Gryffindoru. Ch�opcy siedzieli po jednej stronie (od prawej Syriusz, James, Remus, Peter) a dziewczyny po drugiej ( od prawej Melanie, Julia, Lily, Alicja).
Jedli i rozmawiali co chwila wybuchaj�c �miechem. James aktywnie uczestniczy� w dyskusji i to wi�kszo�� jego wypowiedzi roz�miesza�a wszystkich do �ez. To zaanga�owanie towarzyskie nie przeszkadza�o mu jednak w podpatrywaniu Rudej. �mia�a si� z dowcip�w, ale mniej energicznie ni� inni, no i nie raz ( wed�ug Jamesa bardzo cz�sto) kierowa�a swoje spojrzenie w kierunku sto�u �lizgon�w. Nie musia� si� nawet odwraca�, �eby wiedzie� na kogo tak patrzy. Mia� przed oczami ziemist� twarz otoczon� t�ustymi w�osami. Cholerny Smarkerus. Trzeba co� z nim zrobi�.
Do Wielkiej Sali wlecia�a ponad setka s�w. Jedna z nich podlecia�a do Jamesa. Trzyma�a �redniej wielko�ci paczk� owini�t� w br�zowy papier. By� te� list od rodzic�w. Ch�opak zdziwi� si�, bo wydawa�o mu si�, �e zabra� wszystkie rzeczy, ale widocznie zapomnia� o czym� skoro rodzice przys�ali paczk�. Zabiera� si� ju� do rozpakowania jej, ale przerwa�o mu nadej�cie profesorki, kt�ra prowadzi�a Ceremoni� Przydzia�u. Da�a ka�demu plan zaj��, wyt�umaczy� jak doj�� na pierwsz� lekcj� i posz�a dalej. Jako �e do rozpocz�cia zaj�� zosta�o dwadzie�cia minut szybko doko�czyli �niadanie i wr�cili do Wie�y Gryffindoru. Spakowali podr�czniki, Jim zostawi� paczk� i list i poszli szuka� sali. Teraz nie by�o ju� z nimi dziewczyn, poniewa� one zabra�y ze sob� torby ju� na �niadanie.
Pierwsz� lekcj� mia�y by� zakl�cia. Wpadli do sali kiedy dzwonek zamilk�. Uczniowie siedzieli ju� w �awkach, jednak s�ycha� jeszcze by�o szepty. Potter zauwa�y� jeszcze, �e Ruda siedzi z Melanie i zaj�� krzes�o obok Blacka w ostatniej �awce. Remus usiad� z Peterem w przedostatniej. Zd��y� wyj�� podr�cznik, kiedy w sali rozleg� si� g�os:
- Witam wszystkich! Jestem profesor Flitwick i b�d� was uczy� zakl��. Dodatkowo jestem te� opiekunem Ravenclawu. – Nagle pojawi� si� za katedr�, jakby wyr�s� spod ziemi. Okaza�o si�, �e jest on bardzo niski. �eby by�o go wida� musia� sta� na stercie ksi��ek. Zacz�� opowiada� o dziedzinie magii, kt�rej naucza, a potem przeszed� do lekcji.
- Wingardium Leviosa! – Od kilku minut klasa powtarza�a za profesorem formu�k� zakl�cia. Gryfonowi siedz�cemu w ostatniej �awce wydawa�o si� to nudne i niepotrzebne. Dlatego te� sk�ada� papierowy samolot. Jego s�siad te� si� nie wysila� – znudzony przegl�da� podr�cznik.
- James?
- Hmm…?
- Ile czasu do dzwonka?
- Nie wiem. Nie mam zegarka. Ale zaraz si� dowiem. - Zacz�� energicznie puka� w plecy siedz�cego przed nim Lupina. Blondynek stara� si� to ignorowa�, ale nie mia� do�� cierpliwo�ci.
- Co chcesz? – wysycza� nie odwracaj�c si�.
- U�ycz nam swojego odmierzacza czasu!
- Co… Aha… - Zrozumia� o co chodzi, zdj�� z nadgarstka zegarek na sk�rzanym pasku i poda� Potterowi. Okularnik po�o�y� skomplikowany przyrz�d na �rodku �awki i nachyli� si� nad nim z Blackiem.
- Dwunastka musi by� na g�rze – poinformowa� Syriusz, a Jim ustawi� zegarek. Nie zauwa�yli, �e nie s�ycha� ju� powtarzania formu�ki.
- Ta kr�tka to… chyba godziny, co nie?
-No, a d�uga minuty.
- Wi�c jest…
- Chyba nasza lekcja nie jest do�� interesuj�ca dla pana Pottera i pana Blacka. – Us�yszeli Flitwicka i podnie�li g�owy. Patrzy�a na nich ca�a klasa. – Zapraszam do pierwszej �awki. – Ch�opcy z oci�ganiem zebrali swoje rzeczy i poszli na prz�d klasy. Krukonki, kt�re wcze�niej zajmowa�y t� �awk� posz�y na inne miejsce.
Kiedy profesor powr�ci� do prowadzenia lekcji ( teraz �wiczyli ruch r�d�k�) James zapyta� cicho:
- To kt�ra w ko�cu godzina?
- Nie wiem, ale… - wyci�gn�� z kieszeni remusowy zegarek.
- �sma czterdzie�ci cztery – stwierdzi� chwil� p�niej Syriusz.
- Wi�c jeszcze minuta.
- A nie szesna�cie?
- A ile w og�le trwa lekcja?
- Black! Potter! Szlaban! O �smej w moim gabinecie! – Unie�li g�owy i spojrzeli na profesora. W tej chwili rozbrzmia� dzwonek. Flitwick powiedzia� jeszcze, �eby �wiczyli i wszyscy zacz�li si� pakowa�. Przyjaciele, kt�rzy zarobili szlaban pierwsi wybiegli z klasy i poszli w kierunku sali od transmutacji.
- Oddajcie zegarek! – powiedzia� Remus kiedy doszed� pod klas�. Za�o�y� odmierzacz czasu na prawy nadgarstek po czym spojrza� gro�nie na koleg�w. – Nie mogli�cie si� powstrzyma�?
- Och Remi… Nie denerwuj si� tak.. – odpar� Okularnik.
- Z�o�� pi�kno�ci szkodzi – doda� Syriusz i razem z Potterem zacz�li si� �mia�.
- Yghyy… Uspok�jcie si�! – denerwowa� si� Blondynek.
- Dobrze psze pani… - mrukn�� Jim co wywo�a�o kolejn� fal� �miechu.
- To nie jest �mieszne!
- On ma racj� James – zacz�� powa�nie Black. – Powinni�my si� opanowa�.
- Wdech… I wydech… - mrucza� Jim. – Okej, ju� si� opanowa�em.
- Jak b�dziecie siedzie� razem to… Nie wyniknie z tego nic dobrego. Tylko zarobicie kolejny szlaban.
- Jeden szlaban w t� czy w t�… Co nie Jim? – powiedzia� Syriusz i przybi� pi�tk� z Jamesem.
- Na transmutacji radzi�bym si� wam zachowywa�. McGonnagal to podobno najostrzejsza profesorka.
- To ona prowadzi�a Ceremoni� Przydzia�u?
- No, a dodatkowo jest opiekunk� Gryffindoru.
- To chyba lepiej dla nas, co?
- Wr�cz odwrotnie. Nie da wam for�w, a mo�e potraktuje was jeszcze surowiej.
- Skoro tak to… Wytrzymamy nie robi� nic przez czterdzie�ci pi�� minut? – zwr�ci� si� Jim do Blacka.
- Hm… No nie wiem. Raczej nie.
- No to je siadam z Remim.
- Ok, ja z Petem. A gdzie on w�a�ciwie jest?
- Poszed� do kibla po zakl�ciach. Powinien ju� by�
Peter przyszed� chwil� przed dzwonkiem.
Transmutacja przebiega bez problemu, chocia� James nie m�g� si� powstrzyma� i szepta� nie raz �mieszne uwagi, jednak Remus je ignorowa�. Syriusz pewnie �mia�by si� do �ez gdyby je s�ysza�.
- Black! Potter! Chod�cie na s��wko – zawo�a�a za nimi profesorka kiedy wychodzili ju� z klasy. Ch�opcy spojrzeli na siebie zdumieni i ze zdziwieniem na twarzach podeszli do biurka.
- Profesor Flitwick powiedzia� mi o waszym zachowaniu na lekcji. Uwa�am, �e s�usznie da� wam szlaban, na bo co to za zachowanie? Musia� jednak prze�o�y� go na inny dzie�, od b�dzie si� w pi�tek o �smej. Mo�ecie odje�� – powiedzia�a swoim ostrym g�osem, a przyjaciele po�piesznie opu�cili klas�.
Reszta lekcji przebieg�a bez zak��ce�, a przynajmniej uda�o mu si� nie dosta� wi�cej szlaban�w. Chocia� na historii magii, kt�r� prowadzi� duch po prostu czytaj�c notatki, rzucali si� papierowymi samolocikami to prof. Binns nawet tego nie zauwa�y�.
Po po�udnie sp�dzili w zamku, poniewa� z chmur wisz�cych na niebie zacz�� pada� deszcz. James by� w znakomitym humorze, bo kiedy wspinali si� jednymi z licznych schod�w natkn�li si� na Smarkerusa. W dziwnym przypadku �lizgon potkn�� si� i spad� na sam d� zakr�conych schod�w. Odszed� poobijany, kiedy James t�umaczy� Blondynkowi, �e to naprawd� przez przypadek przydepn�� mu skraj szaty.
Przez te wszystkie wydarzenia James zapomnia� o paczce od rodzic�w le��cej pod ��kiem.
A co do pami�tnika Lily to postaram si� nied�ugo doda� notk�.