Pamietnik Remusa Lupina! Pamiętnikiem opiekuje się Syrcia Do 20 marca 2009r pamiętnikiem opiekowała się K@si@@@ Do 07.07.08 pamiętnik prowadził Nowicjusz Magii Do grudnia 2007 pamiętnik prowadziłą The Halfblood Princess
Z dedykacj� dla Alice.
Ko�c�wka pisana specjalnie dla �apomanki...
Podnios�em si� z ziemi i automatycznie otrzepa�em ty�ek. Spokojnym krokiem ruszy�em w drog� powrotn�, klucz�c mi�dzy pniami, w mroku. Rozrzedza� si�. Stopniowo robi� si� coraz rzadszy, zaczyna�em widzie� niebo. Wci�� by�o szare. Pomi�dzy koronami drzew zacz�y przebija� si� pierwsze p�atki �niegu. A wi�c dalej pada�o...
Wkr�tce lekki puszek zmieni� si� w g�ste si�panie, bym po nast�pnych kilku krokach poczu� silne uderzenie wiatru w twarz, ponownie wpychaj�cy mnie wg��b lasu. Zupe�nie jakby natura nie chcia�a mi pozwoli� wyj�� do ludzi...
�nie�yca.
Stan��em na skraju lasu, przytrzymuj�c si� pnia, pozwalaj�c, by silny, dziki i nieokie�znany wiatr szarpa� m�j p�aszcz, targa� ubranie i zmusza� powieki do przymru�enia si�. Nie widzia�em zamku. By� zbyt daleko, �nieg pada� zbyt g�sto. Nie przej��em si� tym. Przecie� to nied�ugo powinno min��...
Czeka�em wi�c. Spokojnie czeka�em, przyk�adaj�c d�o� do czo�a, by ochroni� oczy. Patrzy�em w jasne, stanowczo zbyt jasne niebo. Niby pada�o, niby szare, ale nadal zbyt... Jaskrawe.
Westchn��em.
Kucn��em obok pnia, opieraj�c si� o niego plecami. Opu�ci�em g�ow�, poprawiaj�c czapk�. Postawi�em ko�nierz szkolnego p�aszcza, przymykaj�c oczy i pozwalaj�c odda� si� obecnej chwili. Zatopi�em si� w swych my�lach, w�druj�c my�lami do domu, do Szkocji.
Co robi moja mama? Nadal p�acze? Bardzo si� zmieni�a? Czy te weso�e ogniki w jej oczach przygas�y ju� bezpowrotnie? A mo�e... Mo�e ju� naprawd� wzi�a si� w gar�� i idzie dalej przez �ycie, mo�e ju� unosi g�ow� i patrzy S�o�cu w twarz?
Ja wol� patrze� na chmury. Jest mi �atwiej. Chmury poniek�d s� jak ja - mog� zapowiada� dobr�, parn� pogod�, lub odwrotnie; przynie�� ulew�, gradobicie i huragan.
Podnios�em wzrok znad swych za�nie�onych traper�w. Ju� tak nie pada�o. Wycie wiatru ucich�o. Zn�w cicho szumia� sw� pieszcz�c� uszy melodi�. Zapanowa� spok�j. Zn�w. Zn�w wszystko jest dobrze...
Podnios�em si� z ci�kim westchnieniem. Wsun��em nagie d�onie do kieszeni, wychodz�c na b�onia. �niegu usypa�o mi si� do kolan. Zn�w b�d� d�ugo szed�. To nic. Mam czas... Tyle lat przede mn�...
...Tak s�dz�.
Brn��em w g�stym, mokrym i ci�kim �niegu. Nie trzeba by�o wiele czasu, bym z�apa� zadyszk�. Obserwowa�em wydychane przeze mnie ob�oczki pary, tworz�ce r�ne finezyjne kszta�ty. Jeden wygl�da� jak li�� klonu, drugi jak odcisk kaczej nogi. R�ne, r�ne rzeczy tworzy zmarzni�te, wydychane powietrze...
Ciekawi mnie to. U niekt�rych owy wypuszczony z cia�a gaz przybiera okre�lone formy. U innych znika niemal natychmiast. Jeszcze u niekt�rych nie nabiera cia�a czy kszta�tu. Po prostu zwyk�y strz�p wiruj�cy w powietrzu.
Od czego to zale�y, je�li w og�le?
Mo�e od charakteru?
Je�li kto� jest z�y, pusty i zepsuty do szpiku, znika niemal natychmiast.
Je�li kto� sam nie wie, jaki jest, szuka samego siebie, przybiera form� nieokre�lonych strz�pk�w.
Je�li kto� wie, kim jest, czego chce i robi to, co lubi, to wtedy wiadomo, co owy "dymek" przypomina.
Ja wiem, kim jestem. Wiem, czego chc�. Wiem te�, co lubi� robi�. Trzy proste rzeczy: wilko�ak, wolno��, blisko�� z natur�. Czuj�, po prostu to wiem, �e nale�� do niej bardziej, ni� inni ludzie. Wszak mimo wszystko jestem do po�owy zwierz�ciem...
Dlatego cz�sto widz� w tych ob�oczkach kszta�ty li�ci, kwiat�w b�d� odciski zwierz�cych st�p?
Kto wie?...
Zachwia�em si�, zapadaj�c ju� niemal do po�owy uda. G�sty, mokry i ci�ki �nieg plus droga pod g�rk�... Tiu, tiu, wpakowa�em si�. Takie �ycie... Podpar�em si� r�kami, chc�c unikn�� spotkania twarzy ze �niegiem.
I zn�w lekko sypie. Nie�mia�o, ostro�nie... Jakby pyta�o o pozwolenie. Po co niby? Jej wola, my wszyscy nale�ymy do niej. My mamy si� jej podporz�dkowa�, nie ona nam...
Spojrza�em w zachmurzone niebo. Po kr�tkiej chwili namys�u odkr�ci�em si� w miejscu, rozk�adaj�c ramiona. Przechyli�em si� bezw�adnie w ty�, padaj�c plecami na mi�kki, bia�y puch.
Zatrzeszcza� pode mn�.
Zamkn��em oczy, odginaj�c nieznacznie g�ow�. Czu�em ch��d pod�o�a, bole�nie gryz�cy me odkryte, sine z zimna d�onie. Odmrozi�em je ju� sobie, czy mo�e jednak jeszcze nie?
�askota�o. Te wszystkie male�kie �nie�ynki �askota�y mnie w twarz. Czu�em, jak na ni� spadaj�, delikatnie, mo�e nawet z cichutkim, nies�yszalnym dla ludzi czy nawet wilko�ak�w chichotem. Topi�y si�. Powoli zmienia�y si� w wod�. A wi�c umiera�y ze �miechem...
Ja r�wnie� bym tak chcia�. Je�li mia�bym sam wybra� sobie �ycie, maj�c do wyboru nudne i d�ugie, b�d� kr�tkie i z takim... Przytupem... To wola�bym to drugie.
Nie widz� sensu w d�ugim m�czeniu Ziemi sob�, wykradaniu �wiatu kolejnych oddech�w.
Lepiej przecie� �y� mocno, dobrze i energicznie, ale... Kr�tko.
Przykro tylko zostawia� bliskich. Jedno jest pewne: Kiedy b�d� umiera�, to b�d� �a�owa� tylko jednego...
...Tego, �e zostawi� moich przyjaci�.
Z�ote oczy zn�w spojrza�y w niebo. Tak, moje. U�miechn��em si� bezwiednie, widz�c jak spod g�stych, przyt�aczaj�cych chmur wychyla nie�mia�o b��kit nieba. Tu� nad wierzcho�kami drzew. A wi�c b�dzie s�o�ce.
Podnios�em si�, otrzepuj�c. Ruszy�em w dalsz� drog� do zamku.
Do czasu, kiedy �mier� po mnie przyjdzie, na pewno mam jeszcze przynajmniej kilka d�ugich lat. Po prostu to wiem.
- Gdzie ty by�e� ca�y dzie�? - naskoczy� na mnie od progu dormitorium James.
- Na randce - odpar�em bez namys�u. W nast�pnej sekundzie �a�owa�em, �e nie ugryz�em si� w j�zyk. Ale tak mocno, naprawd� solidnie.
Z kwa�n� min� rzuci�em z siebie przemoczony p�aszcz. Opad� na pod�og� ci�ko. Kolorowa czapka podzieli�a jego los.
- Tak? - ucieszy� si� Rogacz. - A z kim?
- Z mamusi� - odpar�em przes�odzonym tonem. Zrzuci�em mokre buty. T�pn�y g�ucho o kamienn� posadzk�. Przedstawi� ich Jackowi i Lily?
Potter zafalowa� brwiami.
- I jak?
- Wybornie... - odpar�em cicho, �ci�gaj�c skarpetk� z prawej stopy. Trzymaj�c j� w dw�ch palcach, odsun��em od siebie na wyci�gni�cie r�ki. Unosz�c brew patrzy�em, jak na pod�og� �ciekaj� z niej kropelki wody. W sumie jedni i drudzy s� mi bliscy...
- Widz� w�a�nie - za�mia� si�. Usiad� obok mnie. - A z czyj�?
- Nasz� - odpowiedzia�em z grama tajemniczo. Drug� skarpetk� rzuci�em o �cian�. Plasn�a, zostawiaj�c na niej mokr� plam�. Za�mia�em si�, widz�c to.
- Bardziej bym si� �mia�, gdyby si� przyklei�a - rozleg� si� od drzwi g�os Syriego. M�j przyjaciel, h�e, h�e.
U�miechn��em si� do niego. Mimo wszystko, czuj�, �e Syriusz najbardziej...
- Jak ci� nie by�o - zacz�� weso�o James, zaczynaj�c harcowa� po moim pos�aniu. - To dorwali�my si� do brudnej bielizny Petera.
Skrzywi�em si�.
- No, to rzeczywi�cie znale�li�cie sobie wspania�� rozrywk�, ch�opcy! - zawo�a�em, wstaj�c. Jemu ufam najbardziej. Pewnie przez to, �e zna m�j najwi�kszy sekret i trzyma j�zyk za z�bami... Po prostu czuj�, �e mog� mu ufa�.
- Na twoim miejscu wlaz�bym do wanny pe�nej gor�cej, paruj�cej wody z butelk� piwa kremowego w r�ku - mrukn�� Syri. Westchn��em, przymykaj�c oczy.
- Bo b�dziecie mnie z pod�ogi zeskrobywa�, jak si� zbytnio rozmarz�.
- Wracaj�c do peterowych skarpet, to...
- ...naprawd� nie mam ochoty tego s�ucha�... - mrukn��em. Jamesowi powiedzie�, czy da� czas, by sam si� domy�li�?
- ...jak Syra rzuci� ni� w �cian� to tak pacn�a i si� przyklei�a. Dopiero po kilku sekundach spad�a na ziemi�!
Zatrzyma�em si� w p� kroku, czuj�c si� tak, jakbym w ciemno�ci szed� po schodach i nie trafi� stop� na kolejny schodek. Nast�pnie zala�o mnie dzikie obrzydzenie, nie daj�ce mi zareagowa� inaczej, ni�:
- Ueee... Ohyyda! - j�kn��em. Wzdrygn��em si�, potrz�saj�c g�ow�. Nie... Nie b�d� nic przyspiesza�. Niech wszystko dzieje si� swoim tempem, swoim rytmem...
- A ten zapach... - mrukn�� Black. Wyd��em wargi, odwracaj�c si� do Syriego przodem. Pomacha�em ostrzegawczo palcem wskazuj�cym.
- Zamilcz.
Zachichotali. Tak jak po nocy przychodzi dzie�...
Ciemna, zimna noc ko�cz�cego si� listopada. Zimna, niemal bia�a od mrozu noc. Na b�oniach l�ni i po�yskuje gruba warstwa �niegu. Powietrze siarczy�cie zimne, kaleczy p�uca przy ka�dym oddechu. Takie... �wie�e. Swoiste dla mojej pory roku.
Siedzia�em na oknie w pokoju wsp�lnym. Dochodzi�a ju� dwudziesta druga. Przyklei�em si� dos�ownie do okna, obserwuj�c sk�pane w ciemno�ciach, ale jednak dosy� jasne od mrozu i �niegu b�onia. Powoli skierowa�em wzrok wy�ej, na niebo. Ciemne, czarne jak atrament albo moje w�asne �renice. Takie... Puste. Posypane milionami gwiazd. Ka�da z nich ma swoje imi�, swoj� histori�.
Dlaczego wszystko, co Ona stworzy�a jest takie pi�kne? Nawet ON...
Przesun��em z�ote t�cz�wki nieco na lewo, na ksi�yc. Na jego po�ow�. Wi�cej nie by�o wida�. Reszta sk�pana jest w mroku.
Pi�kny. Innego okre�lenia na niego nie znam. Pi�kny.
Nienawidz� go, ale i kocham.
Nienawidz�, bo sprawia mi b�l, a kocham, bo... Mimo wszystko kojarzy mi si� r�wnie� ze mn�, kiedy by�em ma�ym berbeciem uwielbiaj�cym na niego patrze�. Wspomnienie szcz�liwego dzieci�stwa, przypomnienie bolesnej rzeczywisto�ci.
Oto on. Ksi�yc.
- Remi... - szepn�� mi kto� do ucha. Wzdrygn��em si�, zimny dreszcz zaw�drowa� mi od czubka g�owy przez szyj�, wzd�u� kr�gos�upa. Wibrowa� jeszcze chwil� w ko�ci ogonowej. Czu�em go nawet w opuszkach palc�w.
Kr�tka chwila strachu.
- Hmm? - mrukn��em, kiedy zrozumia�em, �e nie mam si� czego ba�. �e to tylko Syriusz.
- Mamy z Jamesem taki pomys�...
- Zjazd w kufrze? - zapyta�em, odwracaj�c si� do niego przodem. Pokr�ci� czarn� g�ow�. - Wi�c?
- Postraszymy Petera?
Wbrew sobie rozci�gn��em wargi w pe�nym jadowitej z�o�liwo�ci u�miechu. Skoro ludzie potrafi� ba� si� mnie bez powodu jak stado durnych owiec, to czemu nie mia�bym po prostu da� im do tego powodu?
Mieszkanie z boj�cym si� mnie ch�opcem w jednym pokoju mo�e by� ca�kiem... Ciekawe? O, tak. Ciekawe. I bez w�tpienia zabawne.
Skin��em g�ow�.
- Z ch�ci� - powiedzia�em cichym, nieswoim tonem.
Zn�w si� odezwa�. Za mnie.
Syriusz patrzy� na mnie przez chwil� z niezrozumieniem, prawdopodobnie wynik�ym z tonacji mego g�osu. Wzruszy�em ramionami.
- Przyzwyczaj si�. Nieraz tak mam.
Skin�� mi kr�tkim ruchem g�owy. Odsun�� si�, ja zsun��em si� z parapetu. Podeszli�my do kominka, siadaj�c na kanapie zajmowanej ju� przez Jamesa.
- No wi�c? - zapyta�em, sk�adaj�c d�onie na podo�ku. Syriusz rozci�gn�� si� na swojej cz�ci z cichym pomrukiem.
- Z g�ry powiem, �e nasza ofiara jest na g�rze i ju� �pi - zacz�� spokojnie James.
- W zwi�zku z tym, w dormitorium panuje grobowa ciemno�� - doda� cicho Syriusz. Szare oczy b�ysn�y jako� dziwnie. U�miechn��em si� do siebie, wzrok kieruj�c na kominek.
- A Peter zawsze trz�sie gaciami, gdy opowiadamy mu historie o duchach... Pami�tacie przecie� Halloween - mrukn��em, patrz�c na nich. Pokiwali g�owami. W oczach mieli te same diabliki, wargi rozci�ga�y im si� w identycznych, wrednych u�mieszkach.
Jak bracia.
Przysun�li�my si� do siebie, zaczynaj�c szeptem omawia� og�lny zarys naszego planu. Nie trzeba by�o wiele czasu, by�my mieli ca�kowit� wizj� tego kawa�u.
- Wiecie co? - zapyta� nagle Potter. Pokr�cili�my g�owami. - Mam co�, co na pewno nam si� przyda...
Ze szkolnej torby wyj�� najprawdziwsz� w �wiecie peleryn�-niewidk�.
Przemkn��em do �azienki, wyczulonymi zmys�ami u�atwiaj�c sobie bezszelestne przej�cie po dormitorium w jedn� i drug� stron�. Za�o�y�em na bose stopy mokre, ociekaj�ce wod� skarpetki, siedz�c na schodach. Podnios�em si�, uprzednio zostawiaj�c jeszcze kilka mokrych �lad�w. Tak dla lepszego efektu...
Zarzuci�em na g�ow� kaptur od blackowego p�aszcza. By� czarny, si�ga� niemal do ziemi. By� r�wnie� oczywi�cie na mnie za du�y...
Stan�li�my wi�c z ch�opcami w progu. James wszed� do �rodka i przyczai� si� przy szafie. Zapali� r�d�k�, o�wietlaj�c sypialni� bladym �wiat�em.
Syriusz podkrad� si� do okna, otwieraj�c je na o�cie�. Wpu�ci� lodowate powietrze do �rodka. Nie musia�em d�ugo czeka�, by poczu� dotkliwe zimno obiegaj�ce me drobne cia�o.
James cichaczem przestawi� zegarek na godzin� trzeci�. Trzecia w nocy - godzina duch�w.
Wyra�nie widzia�em, jak Pettigrew powoli si� rozbudza. Po cz�ci od padaj�cego mu na twarz �wiat�a, po cz�ci od ch�odu. Syriusz po�o�y� d�o� na klamce okna. James sta� poza zasi�giem wzroku Petera, trzymaj�c w r�ku r�d�k�.
To b�dzie po prostu pi�kne...
Patrzy�em, jak ch�opak powoli otwiera oczy. Uni�s� si� na �okciu, siadaj�c. Przetar� r�k� zaspane oczy, a w tym samym czasie Syriusz zaskrzypia� okiennic�. Pettigrew zamar�, wpatruj�c si� du�ymi, przestraszonymi oczami w przestrze�. Patrzy� dok�adnie na mnie, cho� mnie nie widzia�. By�em oczywi�cie pod niewidk�. Widzia� jedynie uchylone drzwi i mokre �lady moich st�p, zatrzymuj�ce si� w jednej trzeciej drogi do jego ��ka.
Podkuli� kolana pod brod�.
James cichym szeptem zgasi� r�d�k�, Black zatrzasn�� z hukiem okno. Peter j�kn��, przestraszony.
Postawi�em pierwszy krok.
Plask... Plask... Plask... Plask...
Cz�apa�em powoli, powolutku w jego stron�, wydaj�c z siebie ciche pomruki. Stan��em po chwili. Zdj��em z siebie niewidk�.
Wilczymi zmys�ami czu�em, wyra�nie czu�em jego strach. Usta same rozci�gn�y mi si� w u�miechu. Spodoba�o mi si� to. Moja... Ofiara?
Sekundowy rozb�ysk �wiat�a, Pettigrew spojrza� na mnie i wrzasn�� kr�tko. Wyci�gn��em r�ce, m�wi�c co� cicho po francusku. Przeci�ga�em g�oski, m�wi�c ochryple i powoli. Zn�w krok w prz�d. Ponownie chwila jasno�ci, tym razem nieco d�u�sza. Wskaza�em palcem na Pettigrew, charcz�c co� niezrozumiale.
Potter zgasi� r�d�k�. Ukry�em si� pod niewidk�. Black zacz�� cicho stuka� i skroba� paznokciami w szyb�. Pettigrew oddycha� g�o�no i szybko, oczami wyobra�ni widzia�em, jak nerwowo si� rozgl�da, jak oblewa go zimy pot.
By�o niemal ca�kiem ciemno, jedyne nik�e �wiat�o s�czy�o si� przez uchylone drzwi.
Bawi�o mnie to. Naprawd� mnie to bawi�o, nakr�ca�o coraz bardziej. Jego strach...
Ponownie zacz��em szepta� francuskie s��wka. Da�bym r�k� uci��, �e Pet nie mia� poj�cia, co m�wi�.
Cz�ap... Cz�ap... Cz�ap...
Stawia�em ci�kie kroki, podchodz�c bli�ej. Oddycha�em ci�ko i chrapliwie, przeplataj�c to z mamrotaniem. Za plecami dos�ysza�em cichy, z�owieszczy chichot. Syriusz... Po chwili zacz�� co� niesk�adnie szepta�. Troch� jakby... Wspak?
- Ee... Ee... - wydusi� Pettigrew.
Och, jak wtedy chcia�o mi si� �mia�... Wykorzysta�em to, wybuchaj�c ochryp�ym �miechem. Nie, nie tym swoim. Takim... Wrednym, a'la z�y czarodziej.
Ciche skrzypni�cie szafy, sapanie. Zn�w z�owieszcze chichotanie od okna. Do��czy�em dziki wrzask, kt�ry m�g� przywodzi� na my�l jedynie jakiego� demona z piekielnych czelu�ci.
Zacz��em si� nagle zastanawia�, czy Peter ju� si� posika�, czy jeszcze nie.
Skrobanie.
Skrob... Skrob... Skrob...
Kolejne zgrzytni�cie. Nast�pny krzyk Petera - na tle okna dojrza� sylwetk� Blacka. Ooch, no tak. Ksi�yc przecie� �wieci�...
Zmusi�em swoje cia�o do pos�usze�stwa. Zmusi�em swoje oczy do tego, by za�wieci�y jasnym, z�otym blaskiem. Zdj��em niewidk� z g�owy, wystawi�em spod niej r�k�. Sta�em tu�, tu� przy Peterze. Ba� si�. Strasznie si� ba�.
Dotkn��em opuszkami zimnych palc�w jego policzka.
Przebra�em miark�.
Wrzasn�� dziko, odrzucaj�c ko�dr�. Wyskoczy� z ��ka, przewracaj�c si� o swoje buty. Szybko narzuci�em na siebie peleryn�, nikn�c pod ni� jak kamfora. Cofn��em si� na kilka krok�w, nie chc�c dopu�ci� do tego, by Pet na mnie wpad�.
Przy oknie zn�w co� zachichota�o, kr�tko, lubie�nie. I cisza.
Trzask zamykanych drzwi szafy.
Pettigrew dorwa� swoj� r�d�k� i szybko j� zapali�. Jedyne co ujrza� to puste dormitorium. Rozgl�da� si� uwa�nie, powoli. Dysza� ci�ko, w�osy i twarz mia� mokr� od potu. Koszulka klei�a mu si� do cia�a.
Podszed� powoli do szafy. Wyci�gn�� r�k� do klamki. Zaskrzypia�a, otwieraj�c si� powoli.
Black zachichota� spod ��ka, a Pet j�kn��. Mocniej zacisn�� palce. Widzia�em, jak dr�a�y mu kolana. Otworzy� drzwi.
- GIII�!!! - rykn�� ochryple p�aszcz, wyci�gaj�c do niego r�kawy. Zatrzepota�y szale�czo. Ech, ten James.
- AAAAAAAAAAAAA!!! - odpowiedzia� Pettigrew. Upu�ci� r�d�k�, wybiegaj�c z dormitorium. Wyra�nie s�ysza�em, �e si� pop�aka�.
Potter, chichocz�c, wyszed� z mebla. Zrzuci� z siebie p�aszcz. Zdj��em niewidk�, a Black wyszed� spod ��ka.
- Syri, ten chichot by� genialny - szepn��em. Parskn��.
- Niez�y pomys� z p�aszczem - b�kn�� do Jamesa. Okularnik zachichota� bezg�o�nie.
Kroki i g�osy. G�osy Petera i prefekta.
Wymienili�my spojrzenia. Kr�tka kalkulacja sytuacji i zarzucenie niewidki. Ja jednak spod niej wyszed�em. �ci�gn��em szybko skarpetki, wrzucaj�c je pod ��ko. Stan��em w ka�u�y na pod�odze. Opu�ci�em r�ce lu�no wzd�u� cia�a, przechylaj�c g�ow� lekko w prz�d i na prawo. Rozchyli�em usta.
�wiat�o z r�d�ki prefekta.
- ...m�wi� ci, �e niemo�liwe jest, aby...
��tawy kr�g pad� na �lady moich st�p. Ich spojrzenia pow�drowa�y za ich tropem, trafiaj�c na moje �liczne, zmarzni�te n�ki. Kierowali swe oczy wy�ej, wy�ej... Obaj wytrzeszczyli oczy, widz�c zakapturzon� posta�. Pettigrew chwyci� ch�opaka za r�kaw, przysuwaj�c si�. Twarz mia� zalan� �zami, wargi i podbr�dek dr�a�y mu niekontrolowanie. Rozci�gn��em wargi w u�miechu szale�ca. W s�abym �wietle b�ysn�y me ostre k�y.
- Bienvenue en enfer... - wychrypia�em, wyci�gaj�c do nich r�k�. Syriusz zn�w zachichota� cicho, czemu zawt�rowa� m�j g�o�ny, z�owieszczy rechot.
Niemal widzia�em, jak temu szesnastolatkowi w�osy staj� na karku. Gapili si� chwil�, po czym...
...Po prostu zwiali.
Komentarze:
Alice Niedziela, 14 Marca, 2010, 17:52
Bardzo ciekawa i sympatyczna notka.
Fajne po��czenie w wpisie rozmy�la� Remusa z nastraszeniem Petera. A szczeg�lnie ostatnie nastraszenie prefekta. �wietne i genialne jak ju� ci m�wi�am. Czekam na wpis u Huncy.
Paulina Niedziela, 14 Marca, 2010, 18:55
�wietna notka, jak ja uwielbiam Remuska w Twoim wykonaniu. Czekam na dalsz� cz��.Wci�gaj�ce
Pozdrawiam
Paulina
�apomanka Poniedziałek, 15 Marca, 2010, 19:20
No c�... zaczn� chyba od tego, �e bardzo ci dzi�kuj� za ostatni� cz�� notki... Co prawda ju� znasz moje zdanie na temat tej cz�ci notki, ale mimo wszystko powiem, �e strasznie mi si� podoba�a, poniewa� nie cierpi� Petera, a ty go ukaza�a� dok�adnie tak jak go widz�... boidupa, kt�ry przed wszystkim trz�sie portkami... Cholerny szczur... Co do reszty notki to r�wnie� �wietna, tylko troch� ponura na samym pocz�tku w przemy�leniach Remuska, ale reszta super... Ciekawa tez jestem jak James w ko�cu si� dowie o "problemie" Remuska...
Doo Wtorek, 23 Marca, 2010, 22:41
Matko, jak mogli to zrobi� Peterowi! Ja bym zawa�u dosta�a! Jak to opisywa�a� (a opisywa�a� bardzo obrazowo-dok�adnie sobie wyobrazi�am t� scenk�), to oczy mi wysz�y na wierzch. Normalnie order dla Peta, �e tak d�ugo wytrzyma� w ��zku bez wrzasku i mokrych gaci...
I ta trzecia godzina... Dok�adnie, jak w "Egzorcyzmach Emilii Rose"...
�wietna notka z kontrastuj�cymi cz�stkami. Podoba mi si� refleksyjny charakter tego pami�tnika. Nie ma wy��cznie akcji, lecz jakie� g��bsze rozwa�ania te� maj� tu miejsce.
Nie no to by�o wspania�e!!! ^^ Ale si� u�mia�am, jak przeczyta�am ten opis straszenia Peta ;) i tak jak Doo, dok�adnie sobie wyobrazi�am t� scen� ;D Prze�wietne, bo ja sama te� lubi� straszy� innych ];->
Sie k�nnen nicht Nachdruck dieser Artikel Bysimply Hervorhebung dieser Artikel-Version von dieser Seite sowie kopieren Sie danach f�gen Sie ihn auf Ihren Websites, Sites, and so forth. Nachdruck diese art von Artikels ohne Einbeziehung der "Autor-Ressource-Box" louis vuitton sales http://www.techfis.pl/Louis_Vuitton_Outlet.html ist eine sehr ernste Verletzung unserer Nutzungsbedingungen f�r Verlage sowie ist streng verboten.
single-vehicle failures by way of 59 per-cent if almost all autos experienced automated stableness manage. The business says of which sooner or later, as soon as most autos hold the attribute, louis vuitton men bag from A few,Three hundred to Being unfaithful,800 day-to-day lives are going to be rescued every year.
I had distressed cheap maplestory mesos in advance of, now I purchased this breadmaker all the higher african american & lower sweets color, the particular dye out of your dark sheep skin stamped my own base and also had been Tough to jump off.All the marks out of the candy tone had been a lesser amount of We were really unsatisfied in such a. Remember even when cheap maplestory mesos continue good this specific coloring relocate is an issue which potentially needs to be also told to successfully clientele when they're looking at your much more colouring
Dude, please tell me that youre heading to write a lot more. I notice you havent written an additional weblog for a while (Im just catching up myself). Your blog is just too important to become missed. Youve received so very much to say, this kind of knowledge about this topic it would be a shame to see this weblog disappear. The internet needs you, man!
super slim pomegranate diet pills http://www.pomegranateslimsale.com/
You completed a few nice points there. I did a search on the subject and found mainly people will go along with with your blog.
zi xiu tang bee pollen pills http://www.zxtbeepollenshop.com/
Nice blog, Impressive comments that I can tackle. I am transferring forward and can apply to my current job as a pet sitter, which could be very enjoyable, but I must further expand. Kind Regards
fruta planta slimming capsule http://www.frutaplantacapsulestore.com/
This is some nice material. It took me a while to finally find this site but it was worth the time. I noticed this content was hidden in google and not the number one spot. This webpage has a ton of high-quality stuff and it doesnt deserve to be burried in the search engines like that. By the way I am going to add this web page to my list of favorites. www.mztdietstore.comhttp://www.mztdietstore.com/
You are not the average blog writer, man. You certainly have something powerful to add to the net. Such a great blog. Ill be back for more.
japan 2 day diet http://www.2daydietpillsstore.com/
I was searching online for some information since yesterday night and I finally found what i was looking for! This is a wonderful website by the way, however it looks a slight bit off place from my android phone.
fruta planta reduce weight http://www.frutaplantadietcapsules.com/
If you are like a lot of people you can simply overlook this. Dont give up your morals for anything. Generally this will lead to a mistaken and unproductive life.
Bee Pollen Diet Pills http://www.zxtbeepollendietstore.com/
My bro saved this webpage for me and I have been going through it for the past couple hours. This is really going to help me and my classmates for our class project. By the way, I enjoy the way you write.
li dai dai hua http://www.lidadaidaihuadietcapsules.com/