-C� za spotkanie.- powiedzia� drwi�co, spogl�daj�c na mnie z g�ry i przy okazji lustruj�c Harry’ego, kt�ry ca�y czas mnie obejmowa�. -Nie do wiary… a wi�c takie jest prawdziwe oblicze �a�oby : bankiet u boku kogo� innego?- to zabrzmia�o raczej jak stwierdzenie, ni� pytanie. Prze�kn�am �lin�, nie b�d�c w stanie powiedzie� chocia�by s�owa na swoj� obron�. Zreszt�, pomy�la�am, czy nie lepiej w milczeniu znosi� obelgi, ani�eli wznieca� k��tni�? Hm, by� mo�e lecz jeszcze nie tym razem.
-Wy r�wnie� nosicie �a�ob�!- warkn�� Harry, patrz�c na niego ze z�o�ci�. Omal nie j�kn�am, ale na szcz�cie, pan Malfoy poprzesta� na pogardliwym u�mieszku i ma�ym komentarzu:
-Potter, jeste� jak zwykle butny i wygadany, zupe�nie jak ojciec… ciekawe, czy sko�czysz tak samo, jak on.
Prze�kn�am �lin� raz jeszcze i zdj�am rami� Harry’ego z mojej kibici, jednocze�nie �ciskaj�c go mocno za d�o� i ufaj�c, �e pojmie, o co mi chodzi.
Strza�a, jak� wypu�ci� ojciec Dracona, by�a zatruta, a ja nie mia�am zamiaru dopu�ci� do rozwoju tej i tak ju� fatalnej sytuacji. Harry jednak�e wyrwa� mi d�o� i post�pi� o krok naprz�d, m�wi�c wyzywaj�cym tonem:
-Ja przynajmniej mog� by� dumny ze swojego ojca, w odr�nieniu od Dracona.
Powiem szczerze: o ile wcze�niej by�am w stanie cokolwiek zrobi�, teraz wszystko przepad�o. Zatka�o mnie i sparali�owa�o z przera�enia jednocze�nie. Nie mog�am oderwa� wzroku od Lucjusza Malfoya, kt�ry zacisn�� wargi i spojrza� na niego w�ciek�ym wzrokiem. Harry wytrzyma� t� pr�b� si�, podczas gdy ja i, jak zauwa�y�am, tak�e matka Dracona, obserwowa�y�my to z sercem w gardle i rozchylonymi jak do krzyku ustami. Lucjusz uzna� najwidoczniej, �e nie warto sobie zawraca� g�owy kim� takim, bo przeni�s� wzrok na mnie i, prychn�wszy cicho, wymin�� nas, a jego �ona, wymieniaj�c si� ze mn� spojrzeniami, pod��y�a za nim.
Zakry�am twarz d�oni� i spr�bowa�am si� uspokoi�. Harry odprowadzi� go wzrokiem i mrukn��, gdy ten nie m�g� go ju� us�ysze�:
-Gnojek.
Dopiero na d�wi�k jego g�osu wr�ci�am do siebie. Opu�ci�am d�o� i spojrza�am na Harry’ego. Zdaje si�, �e min� mia�am nieszczeg�ln�, bo ju� chcia� co� powiedzie�.
-Nic si� nie sta�o.- uci�am kr�tko dr��cym g�osem. Hermiona i Ron milczeli, patrz�c na nas uwa�nie. Och, jak dobrze wiedzia�am, �e nie powinnam by�a tu przychodzi�! Gdybym tu nie wesz�a, gdyby…
-Chod�my st�d.- doda�am, oddychaj�c g��boko i produkuj�c na u�ytek moich przyjaci� specjalny u�miech pod tytu�em: No i co z tego? Oczywi�cie, nie uwierzyli mi za grosz lecz powstrzymali si� od komentarza. Wyszli�my z sali.
Bardzo chcia�am, �eby nasza wsp�lna, wystawna kolacja w nowej restauracji Laury i Grega, dok�d poszli�my, przebieg�a w niezm�conym niczym nastroju. Stara�am si� by� jak najbardziej swobodna, weso�a i pogodna w ramach mo�liwo�ci oraz okoliczno�ci, chocia� potem dosz�am do wniosku, �e moje wysi�ki na nic si� zda�y.
My�l�, �e po prostu wszyscy zauwa�yli ostatnie spojrzenie ojca Dracona, kt�re m�wi�o bardzo wiele z�owr�bnych rzeczy i nie potrafili tego wyprze� z pami�ci, zw�aszcza Harry, kt�ry wielekro� patrzy� na mnie badawczo, jakby chc�c wykry�, czy bardzo jestem wytr�cona z r�wnowagi mini scysj�. Udawa�am, �e tego nie widz� i dalej bra�am udzia� w lekkich rozmowach i uda�o nam si� osi�gn�� co� w stylu w miar� udanej kolacji, zw�aszcza, gdy przy��czyli si� do nas w�a�ciciele z winem toska�skim.
Kiedy opu�cili�my lokal ko�o p�nocy, odprowadzili�my Hermion� i Rona, a potem Harry zaproponowa� -nie, co ja m�wi�, on mi o�wiadczy�:
-Odprowadz� ci�.
Nie zaprotestowa�am ani nie wyrazi�am zgody. Po prostu ruszy�am przed siebie, akceptuj�c jego obecno�� przy mnie, my�l�c: ‘Im szybciej powiesz to, co ci le�y na sercu, tym szybciej przestaniemy oboje si� m�czy�.’ W pewnym momencie zatrzyma�am si� i, o dziwo, zrobi� to r�wnie� Harry. By�o to kawa�ek od Florence Alley.
-Nie przejmuj si� Lucjuszem, to pod�a szumowina i nie ma prawa nic ci zrobi�.- powiedzia� Harry, podchodz�c do mnie bli�ej. �wiat�o latarni o�wietli�o jego marynark� z boku, twarz pozostawiaj�c w cieniu. Patrzy�am na niego przez chwil� w spokoju, a potem powiedzia�am p�g�osem:
-Nie powiniene� by�, Harry. Nie powiniene� by� wdawa� si� w t� k��tni� z nim.
-Marta, on ci� obrazi�.
-Wiem, ale niepotrzebnie w og�le si� odzywa�e�.- odpar�am chyba nieco za ostro, bo Harry uni�s� nieco g�ow�. Doda�am �agodniej: -Poradzi�abym sobie sama… a tak, to… najlepiej nie wdawa� si� w takie rozmowy.
-Wi�c mia�em pozwoli�, �eby ci� obra�a� publicznie?- zapyta� Harry, unosz�c nieco g�os.
-Harry, nie rozumiesz… on nie jest jedynym cz�owiekiem, kt�ry mnie tak traktuje… gdyby�my po prostu go… nie doci��by tobie i…
-Nie udawaj, �e chodzi ci o to, co powiedzia� o moim ojcu. Przyznaj si�, gdybym zmilcza�, wymin�aby� go bez s�owa, tak?
-Tak.
-No w�a�nie! Wiesz, jak to si� nazywa? Tch�rzostwo! Nie, nie przerywaj mi.- uni�s� d�o�, nakazuj�c mi milczenie. Nie wiem, dlaczego go pos�ucha�am, pozwalaj�c mu dalej m�wi�, chocia� w �rodku czu�am jaki� truj�cy p�omie�. - Wiesz co, czasem nie mog� poj�� tego, co ty wyprawiasz. Nie rozumiem, kim jeste�, ratujesz ludziom �ycie, jeste� szpiegiem a tch�rzysz w zwyk�ych �yciowych sprawach!
-Harry, nie m�w tak do mnie!- wtr�ci�am, r�wnie� podnosz�c g�os, ale on mnie przebi�.
-Nie zaprzeczaj! Jeste� tch�rzem, sze�� lat temu te� stch�rzy�a� i co? Z w�asnej winy spieprzy�a� �ycie sobie i Dra…- urwa� gwa�townie, bo uderzy�am go w twarz. Przy�o�y� d�o� do policzka, patrz�c na mnie gorej�cymi ze z�o�ci oczyma, ale na jego twarzy pojawia�o si� rosn�ce zdumienie.
-Zamknij si�.- powiedzia�am dr��cym od gniewu g�osem, unosz�c d�o�. -Zamknij si�, Harry, nie pozwalaj sobie. Nie wiesz… nie jeste� mn�… nie wa� si� mnie os�dza�. To wy��cznie moja sprawa, moja przesz�o��, moje b��dy. Mo�e i jestem tch�rzem, mo�e rozgrywam swoje �ycie �le, ale nie chc� s�ucha� twoich porad, rozumiesz?- to m�wi�c, ruszy�am do przodu szybkim krokiem.
Jeszcze nigdy w �yciu nie sz�am tak szybko na szpilkach. O, dziwo, nie potkn�am si�. Harry zawo�a� mnie lecz nie zareagowa�am, wi�c ruszy� za mn� i zagrodzi� mi drog�, chwytaj�c mnie za ramiona.
-Marta, st�j.- powiedzia� twardo. Wyrwa�am si� mu i odskoczy�am.
-Nie zbli�aj si� do mnie i daj mi spok�j.- wydysza�am. By�am w�ciek�a, ale pod t� w�ciek�o�ci� kry�o si� co� jeszcze.
-Do cholery, dasz mi sko�czy�?- podszed� do mnie mimo moich gr�b i chwyci� mnie o wiele mocniej. -Obra�aj sobie mnie, ile chcesz, ale wiesz dobrze, �e m�wi� prawd�. Mog�a� by� szcz�liwa przez te pi�� lat, ale nie dopu�ci�a� do tego, bo stch�rzy�a�. Teraz, na sali, te� stch�rzy�a�. Nie, daj mi sko�czy�, wys�uchaj mnie!- potrz�sn�� mn� i powiedzia� dobitnie: -Boisz si� Lucjusza, a nie powinna�. Jak tylko go widzisz, kulisz si� w sobie i stajesz si� ma�� dziewczynk�. Nawet kiedy by� przy tobie Draco, ba�a� si� go i parali�owa� ci� strach. Marta, nie wolno ci si� go ba�, to z�y cz�owiek a ty jeste� warto�ciow�, wspania�� kobiet�. Nie mo�esz da� mu sob� pomiata�, no, po prostu nie mo�esz i tylko o to mi chodzi�o!
-Ja nie daj� mu sob� pomiata�.- wbrew swojej woli odezwa�am si� i zaraz ugryz�am si� w j�zyk. Harry za�mia� si� wrogo.
-Nie? Ja my�l�, �e wr�cz przeciwnie. Wiesz co, najdziwniejsze jest to, �e ty nie chcesz nawet, �eby kto� ci� przed jego wyzwiskami broni�. Zamiast mi podzi�kowa�, �e dbam o twoje dobre imi�, ty w�ciekasz si� i wypominasz mi to, zupe�nie, jakby to ja by� tym z�ym!
-Nic nie rozumiesz.- warkn�am i spr�bowa�am si� bezskutecznie wyszarpn�� z jego ramion. Nienawidzi�am go w tej chwili.
-To ty nic nie rozumiesz, Marta.- odpowiedzia� ostro. -Dobra, mog� ci� pu�ci� i co wtedy zrobisz? Dasz mi drugi raz w twarz, p�jdziesz jutro do pracy i dowiesz si�, jak� to dwulicow� dziwk� jeste�, bo posz�a� na ten cholerny bankiet z kim� innym w par� miesi�cy po �mierci twojego narzeczonego, kt�rego rzekomo tak kocha�a�!
Ka�de jego s�owo wpija�o mi si� w serce niczym sztylet. Jeszcze raz spr�bowa�am si� wyszarpn��, bo ogarn�� mnie jaki� amok. Omal nie przewr�ci�am si� na chodnik, bo Harry pu�ci� mnie niespodziewanie. Spojrza�am na niego i faktycznie mia�am ochot� zrobi� mu krzywd�. On jednak te� nie by� sob�.
-No i co? Uderz mnie, je�li chcesz, prosz� bardzo, ale tak w�a�nie b�dzie i dobrze o tym wiesz!- teraz prawie krzycza�. Sta� par� krok�w ode mnie i oddycha� ci�ko.
-Prosz� bardzo, pozwalaj dalej mu si� tak traktowa�, niech dalej robi z ciebie najgorsz� szmat�.- wym�wi� te s�owa z obrzydzeniem i z takim�e obrzydzeniem patrzy� na mnie. To ju� by�o co� o wiele wi�cej, ni� zwyk�y gniew, mia�am wra�enie, �e odezwa�a si� w nim dawna stereotypowa nienawi�� do �lizgon�w. -Tylko si� nie dziw, jak z czasem si� ni� staniesz w oczach innych!
Pociemnia�o mi przed oczyma. Nie wiem, jak i kiedy, wyci�gn�am r�d�k� i, celuj�c ni� w Harry’ego, zawo�a�am rw�cym si� z w�ciek�o�ci g�osem:
- Protego!
Hukn�o i odrzuci�o go w ty�. Upad� na chodnik, kaszl�c i sapi�c. Podni�s� si� jednak w mgnieniu oka i spojrza� na mnie. Dygota�am niemal�e z furii. Nie pami�tam, co si� dalej dzia�o, oprzytomnia�am dopiero we w�asnym mieszkaniu, siedz�c pod drzwiami i zanosz�c si� od p�aczu.
Przez trzy dni nie wychodzi�am z domu. Zwyczajnie, wsta�am rano, o tej samej porze, co zawsze i posz�am do kuchni zrobi� sobie kaw�. Kiedy j� wypi�am, nie ruszy�am si� zza sto�u.
Siedzia�am tak przez par� godzin, wpatruj�c si� niewidz�cym wzrokiem w okno i targane wiatrem drzewa w parku. Nie my�la�am o niczym, mia�am w g�owie jedn� wielk� czarn� dziur�, kt�rej nic nie by�o w stanie zape�ni�, a kt�ra pog��bia�a si� z ka�d� up�ywaj�c� sekund�. Nie mog�am spa�, pracowa�, je��, pi�, mog�am tylko siedzie� tak beznadziejnie i wpatrywa� w co i rusz inne elementy mojego mieszkania.
Drugiego dnia pr�bowa�am przeczyta� jak�� star� gazet�, kt�r� Dorian zostawi�a w szafce, ale litery skaka�y mi przed oczyma.
Po trzech dniach dosta�am sow� z listem od Roda. List wyrzuci�am bez czytania, a sow� odes�a�am z powrotem.
Posz�am za to do kredensu i wyj�am z niego kupion� na jaki� wsp�lny obiad z przyjaci�mi butelk� bia�ego wina. Nie cierpi� bia�ego, ale co z tego, to nie by�o wa�ne. Nala�am sobie pe�n� szklank� i wypi�am za jednym zamachem. Potem wypi�am drug� i poczu�am, �e nie jestem w stanie czegokolwiek zrobi�, wszystko lata�o mi przed oczyma, wi�c zamkn�am je, zwijaj�c si� w k��bek na kanapie.
Nawet nie wiem, kiedy si� obudzi�am, czy to by� dzie�, czy noc: rolety by�y pospuszczane i w ca�ym mieszkaniu panowa� p�mrok. Si�gn�am po stoj�c� na stoliku butelk� i wypi�am z niej kilka �yk�w, bo strasznie mnie suszy�o w gardle.
Zaraz zrobi�o mi si� niedobrze, wi�c postanowi�am napi� si� herbaty, ale doj�cie do kuchni okaza�o si� o wiele trudniejsze, ni� s�dzi�am. Zamiast tego powlok�am si� do �azienki, kt�ra by�a bli�ej i tam zwymiotowa�am. Siedzia�am d�u�szy czas na pod�odze pod wann� i pr�bowa�am zebra� si�y. By�am strasznie s�aba, czu�am si� fatalnie i wszystko mnie bola�o. Mia�am wra�enie, �e jestem cieniem samej siebie. W dodatku czu�am potworny, piek�cy b�l wewn�trz mnie, gdzie� w g��bi duszy i nic nie mog�am na to poradzi�, a ten b�l z�era� mnie coraz bardziej.
Straci�am poczucie czasu i rachub� dni. �y�am w jakiej� okropnej pr�ni �cian mojego domu i nie mia�am si�y ani ochoty, by to zmieni�. Spa�am, pi�am to, co mia�am w domu (najcz�ciej wyjmowane z kredensu, potem ju� tylko resztki wody mineralnej i soku z lod�wki) albo le�a�am i wpatrywa�am si� w sufit.
Wiosna zbli�a�a si� pe�nymi krokami, a ja czu�am si� tak, jakby sz�a w�a�nie sroga, nieuchronna zima.
Kt�rego� dnia kto� zastuka� do moich drzwi. Akurat spa�am do�� mocnym snem, a gdy ju� si� obudzi�am, nie mog�am podnie�� si� z kanapy, kt�ra sta�a si� moim ��kiem. Ca�a si� w �rodku trz�s�am, by�o mi potwornie zimno i niedobrze. Czu�am si�, jakbym mia�a wysok� gor�czk�, ale zwlok�am si� jako� z kanapy i stan�am na nogi.
-Marta, to ja, Hermiona, otw�rz!- us�ysza�am st�umiony g�os zza drzwi. Podesz�am do nich tak szybko, jak mog�am i otworzy�am je.
W pierwszej chwili o�lepi� mnie blask s�o�ca. Zakry�am d�oni� oczy, by lepiej widzie� Hermion�.
-Hermiono… czy ty nie powinna� by� w pracy?- zapyta�am, staraj�c si� brzmie� normalnie, skoro ju� m�j wygl�d pozostawia� wiele do �yczenia (wymi�ty dres, rozczochrane w�osy i do tego odbite na mej twarzy ostatnie dni… to musia�o by� szokuj�ce). Hermiona unios�a brwi.
-No, powiedzmy, �e zrobi�am sobie urlop… Marta, co si� z tob� dzieje?- zapyta�a bez ogr�dek. -I a propos, mog� wej�� na chwil�?
-Wejd�.- wpu�ci�am j�, chocia� wiedzia�am, co mnie za chwil� czeka, jak natrafi na m�j salon. Rzecz jasna, nie spud�owa�am.
-Czy mo�esz mi wyja�ni�, co to jest?- zapyta�a wolno, wskazuj�c butelk� po winie, stoj�c� na stoliku i patrz�c na mnie bardzo powa�nie. St�umi�am wzdrygni�cie i odpowiedzia�am:
-Butelka po bia�ym winie.
-Bardzo ci� prosz�, nie r�b ze mnie idiotki!- zirytowa�a si� i dojrza�a pod sto�em drug� butelk�, tym razem po whisky. Podnios�a na mnie wzrok i zobaczy�am w nim przera�enie pomieszane z niedowierzaniem. Opu�ci�a r�ce, rozejrza�a si� po salonie i zatrzyma�a wzrok na mnie.
-O co ci chodzi, Hermi?- zapyta�am, �miej�c si� dziwnie i �ci�gaj�c z kanapy koc. -Przepraszam, ale zimno mi.
-Zimno ci?- powt�rzy�a, nie spuszczaj�c ze mnie wzroku. -Na dworze jest dwadzie�cia pi�� stopni!
-Na dworze, a my jeste�my w domu.- zauwa�y�am i znowu si� roze�mia�am na widok jej miny. To nie by� dobry pomys�, bo zaraz poczu�am ostre �upni�cie w czaszce i j�kn�am.
-Marta, co ty wyprawiasz?- zapyta�a Hermiona, podchodz�c do mnie i patrz�c mi prosto w twarz, cho� usilnie odwraca�am g�ow�. Teraz spojrza�am na ni�. Hermiona zagryz�a wargi, pokr�ci�a g�ow� i zni�y�a g�os. -Co ci jest? Dlaczego nie chodzisz do pracy? Zamkn�a� si� tu i nigdzie nie wychodzisz, wiem od Roda, bo pisa� do mnie, �e co� jest nie tak… co ci odbi�o?
-Nic mi nie odbi�o, wszystko jest w porz�dku.- odpowiedzia�am niegrzecznie i wymin�am j�, nie mog�c znie�� jej natarczywego wzroku. -Niepotrzebnie tu przychodzi�a�. �wietnie sobie sama radz�.
-W�a�nie widz�.
-Hermiono, daj spok�j, dobrze?- podnios�am g�os. -Co to ma by�, kontrola rodzicielska, czy jak? Nie jeste� moj� matk� a ja nie jestem twoj� c�rk�, jestem doros�a, mog� robi� co chc�!
-Ale jestem twoj� przyjaci�k�.- odpowiedzia�a twardo podchodz�c do mnie i patrz�c na mnie ostro. -Nie pozwol� na to, �eby� robi�a ze sob� co� takiego, Marta…
-Odczep si�!- krzykn�am. Spojrza�am na ni� z w�ciek�o�ci�. -Odczep si�, wszyscy nie chcecie pozwoli� na to, �ebym �y�a tak, jak ja chc�, nie rozumiecie mnie, to dajcie wy mi wszyscy �wi�ty spok�j, dam sobie rad� sama! Jestem tch�rzem, okay, ale �yj� tak, jak chc� ze swoim tch�rzostwem za pan brat!
-Marta, uspok�j si�!- unios�a r�ce, patrz�c na mnie ze zdziwieniem i marszcz�c brwi. -�yj tak, jak chcesz, ale chyba nie s�dzisz, �e b�d� to tolerowa�?!- machn�a r�k� w kierunku pokoju. -Marta, to nie jest normalne, jeste� chora, tak nie mo�na…
-Mog�!- krzykn�am -Nie m�w mi, co mam robi�, co nie, nienawidz�, kiedy mnie pouczasz…
-Ja ci� nie pouczam, tylko si� o ciebie martwi�…
-To si� nie martw! Mam gdzie� twoje martwienie si�, rozumiesz?- nie panowa�am nad sob�. Hermiona patrzy�a na mnie z os�upieniem, podbr�dek jej dr�a�.
-Kiedy ostatni raz co� jad�a�?- zapyta�a, opanowuj�c si�. Jej g�os by� osch�y.
-Wczoraj.- odpowiedzia�am niech�tnie.
-Kiedy?
-Nie pami�tam, chyba przed po�udniem.
-Co?- Hermiona dalej prowadzi�a swoje przes�uchanie. Zaci�am si� i postanowi�am odpowiada� stricte na pytania. W dodatku b�l g�owy przybiera� na sile.
-Jakie� kruche pieczywo.
-Kiedy jad�a� co� ciep�ego?
-Nie pami�tam.
Hermiona pohamowa�a si� od spojrzenia w sufit i spojrza�a na moj� twarz.
-Marta, zdajesz sobie spraw� z tego, co ze sob� robisz? Jeste� chora.
-Nie jestem.
-Jeste�. Od pi�ciu dni nie wysz�a� z domu, nic nie jesz, pi�a� w og�le co� poza t� whisky i winem?
-Wod� mineraln� i sok.
-A leki bra�a�?
-Jakie leki?
-Te, kt�re zapisa� ci psycholog.
-Nie wiem, mo�liwe, �e co� bra�am, pewnie le�� gdzie� w salonie… takie ma�e, okr�g�e, bia�e?- zapyta�am a Hermiona prze�kn�a �lin� i wzi�a g��boki oddech.
-Marta.- powiedzia�a spokojnym, �agodnym tonem. -Dlaczego nie powiedzia�a�, �e �le si� czujesz? Przecie� wystarczy�o nam powiedzie�, zaj�liby�my si� tob�…
-Nie powiedzia�am, bo nie chc� niczyjej pomocy i czuj� si� �wietnie, tylko mam ma�y… kryzys.- g�os mi zadr�a�, ale nie dba�am o to. Prze�kn�am �lin�. -Hermiono, prosz� ci�, wyjd�. Niepotrzebnie marnujesz sw�j czas.
-Nie wyjd� st�d, dop�ki nie powiesz mi, o co chodzi.- o�wiadczy�a. -Widz� przecie�, �e co� jest nie tak. Potrzebujesz pomocy.
-Nie potrzebuj�.- zacz�o mnie d�awi� w gardle i zrobi�o mi si� niedobrze. -Przepraszam ci�, ale musz� i�� do �azienki.
Kiedy dopad�am klozetu i zwymiotowa�am, nie poczu�am wcale oczekiwanej ulgi: nadal czu�am si� koszmarnie i w dodatku nie mia�am si�y wsta�. By�o mi s�abo, przed oczyma wirowa�y przedmioty w �azience. Spokojnie, dasz rad� , powiedzia�am sobie i spr�bowa�am si� podnie��, przytrzymuj�c si� kraw�dzi wanny a potem umywalki.
Wiedzia�am, �e dzieje si� ze mn� co� niedobrego, ale nie mog�am temu zapobiec. Usiad�am na brzegu wanny, bo zakr�ci�o mi si� w g�owie. W pewnym momencie wydawa�o mi si�, �e zobaczy�am Hermion�, wi�c zamkn�am oczy i przycisn�am powieki czubkami palc�w. Kiedy je otworzy�am, zobaczy�am faktycznie jej blad�, �ci�gni�t� niepokojem twarz. M�wi�a co� do mnie lecz nie rozumia�am jej s��w.
Poda�am jej d�o� a ona pomog�a mi podnie�� si� na nogi, tyle �e zaraz prawie upad�am na pod�og�, bo nogi mia�am jak z galarety. Hermiona podtrzyma�a mnie jako� i uda�o jej si� doprowadzi� mnie do pokoju, kt�ry wygl�da� ju� nieco lepiej, zd��y�a w mi�dzyczasie usun�� wszystkie butelki, odsun�� zas�ony i nawet przewietrzy�.
-Po�� si�, a ja za chwil� do ciebie przyjd�, dobrze?- m�wi�a �agodnie, k�ad�c mnie na kanapie i przykrywaj�c kocem. -Zostawi� otwarte okno, tak? Zaraz wracam, nigdzie nie wychod�.
Pokiwa�am g�ow� na znak, �e rozumiem i zawin�am si� szczelniej kocem. Teraz czu�am si� o wiele gorzej, bo ostatnie pi�� dni by�o dla mnie jak nie z tego �ycia, zdawa�am sobie spraw� z tego, �e zachowywa�am si� co najmniej irracjonalnie i nieodpowiedzialnie. By�o mi zimno, bola�a mnie g�owa i m�czy�o mnie co� nieokre�lonego. Pr�bowa�am zamkn�� oczy i zasn��, ale to nie pomaga�o, bo czu�am si� tylko bardziej zm�czona.
W ko�cu, kiedy ju� prawie uda�o mi si� u�o�y� wygodnie i zamkn�� oczy, by ukra�� cho� pi�� minut niebytu, zamek w drzwiach szcz�kn��, oznajmiaj�c powr�t Hermiony.
-T�dy, prosz�, le�y w salonie.- us�ysza�am jej g�os i natychmiast otworzy�am oczy, czuj�c wracaj�ce zdenerwowanie. Podnios�am si� gwa�townie z kanapy, co spowodowa�o zawr�t g�owy.
-Prosz� si� po�o�y�, nie musi pani wstawa�.- powiedzia� jaki� m�ski g�os i czyje� rami� �agodnie po�o�y�o mnie z powrotem. Zamruga�am oczyma, by wr�ci�a mi ostro�� widzenia i zobaczy�am nad sob� zatroskan�, mi�� twarz profesora Gillisa.
-Dzie� dobry.- powiedzia�am cicho.
-Dzie� dobry. No i co, pani Marto, s�ysza�em, �e jest pani niepos�uszn� pacjentk�?- u�miechn�� si�, ale patrzy� na mnie uwa�nie. -Co si� sta�o, prosz� mi wszystko opowiedzie�.
-Nic… nic takiego…- odpowiedzia�am niepewnie, zerkaj�c na Hermion�, kt�ra sta�a w progu. Psycholog dostrzeg� moje spojrzenie.
-Pani Weasley, mog�aby pani wyj�� na chwilk�? My�l�, �e pacjentka woli porozmawia� ze mn� w cztery oczy.- powiedzia�, a Hermiona natychmiast wysz�a, m�wi�c, �e zrobi herbat�. Kiedy tylko us�ysza�am szcz�k fili�anek w kuchni, spojrza�am na prof. Gillisa.
-Kiedy ostatni raz bra�a pani leki?
-Nie pami�tam… w ci�gu ostatnich pi�ciu dni… ale na pewno nie dzisiaj i nie wczoraj… mo�e dwa dni temu.- odpowiedzia�am. Teraz czu�am potworne za�enowanie, �e musz� mu m�wi� o swoim g�upim zachowaniu, jednak�e on zdawa� si� o tym wiedzie� i w og�le tym nie przejmowa�.
-Prosz� mi opowiedzie�, od kiedy jest pani w domu i co pani robi�a przez ten czas.
Opowiedzia�am mu wi�c, cho� nie by�o to �atwe i cz�sto si� zacina�am albo milk�am. On s�ucha� uwa�nie, ani s�owem nie zdradzaj�c si� ze swoj� subiektywn� opini�. Kiedy sko�czy�am, odetchn�� g��boko i powiedzia�:
-No, c�… nie powiem, �eby post�pi�a pani rozs�dnie, ale prosz� o tym teraz nie my�le�. Mog�a sobie pani zrobi� du�� krzywd�, gdyby taki stan trwa� przez d�u�szy czas. Ca�e szcz�cie, �e przyjaci�ka pani� odwiedzi�a.
Kiedy wspomnia� o Hermionie, poczu�am si� jeszcze bardziej g�upio. Nagle u�wiadomi�am sobie, jak podle i nieprzyja�nie j� potraktowa�am… by�o mi tak wstyd, jak sze�� lat temu, podczas moich siedemnastych urodzin. Niezbyt zm�drza�am od tamtego czasu , pomy�la�am ze skruch�. Jak to jest, �e ludzie czasem post�puj� tak, �e potem jest im wstyd?
-Bo ludzie s� tylko lud�mi i nikt nie post�puje idealnie.- powiedzia� z u�miechem Gillis.
-Prosz�?- nie zrozumia�am.
-Zapyta�a pani, jak to jest, �e ludzie czasem post�puj� tak, �e potem si� tego wstydz�. Nikt z nas nie jest doskona�y i ka�dy musi przej�� w �yciu swoj� porcj� wyg�up�w, nazwijmy to tak. To, co pani zrobi�a, nie by�o rozs�dne, ale by�o uwarunkowane pewnymi czynnikami. Domy�lam si�, �e wspomnienie pani narzeczonego oraz jego �mierci nasili�o si� i st�d ta izolacja od �wiata, tak?
Przypomnia�am sobie scen� sprzed kilku dni. -No w�a�nie! Wiesz, jak to si� nazywa? Tch�rzostwo! Nie, nie przerywaj mi. Wiesz co, czasem nie mog� poj�� tego, co ty wyprawiasz. Nie rozumiem, kim jeste�, ratujesz ludziom �ycie, jeste� szpiegiem a tch�rzysz w zwyk�ych �yciowych sprawach!
-Harry, nie m�w tak do mnie!
-Nie zaprzeczaj! Jeste� tch�rzem, sze�� lat temu te� stch�rzy�a� i co? Z w�asnej winy spieprzy�a� �ycie sobie i Dra…
-Zamknij si�. Zamknij si�, Harry, nie pozwalaj sobie. Nie wiesz… nie jeste� mn�… nie wa� si� mnie os�dza�. To wy��cznie moja sprawa, moja przesz�o��, moje b��dy. Mo�e i jestem tch�rzem, mo�e rozgrywam swoje �ycie �le, ale nie chc� s�ucha� twoich porad, rozumiesz?
-Marta, st�j.
-Nie zbli�aj si� do mnie i daj mi spok�j.
-Do cholery, dasz mi sko�czy�? Obra�aj sobie mnie ile chcesz, ale wiesz dobrze, �e m�wi� prawd�. Mog�a� by� szcz�liwa przez te pi�� lat, ale nie dopu�ci�a� do tego, bo stch�rzy�a�. Teraz, na sali, te� stch�rzy�a�. Nie, daj mi sko�czy�, wys�uchaj mnie! Boisz si� Lucjusza, a nie powinna�. Jak tylko go widzisz, kulisz si� w sobie i stajesz si� ma�� dziewczynk�. Nawet kiedy by� przy tobie Draco, ba�a� si� go i parali�owa� ci� strach. Marta, nie wolno ci si� go ba�, to z�y cz�owiek a ty jeste� warto�ciow�, wspania�� kobiet�. Nie mo�esz da� mu sob� pomiata�, no, po prostu nie mo�esz i tylko o to mi chodzi�o!
-Ja nie daj� mu sob� pomiata�
-Nie? Ja my�l�, �e wr�cz przeciwnie. Wiesz co, najdziwniejsze jest to, �e ty nie chcesz nawet, �eby kto� ci� przed jego wyzwiskami broni�. Zamiast mi podzi�kowa�, �e dbam o twoje dobre imi�, ty w�ciekasz si� i wypominasz mi to, zupe�nie, jakby to ja by� tym z�ym!
-Nic nie rozumiesz.
-To ty nic nie rozumiesz, Marta. Dobra, mog� ci� pu�ci� i co wtedy zrobisz? Dasz mi drugi raz w twarz, p�jdziesz jutro do pracy i dowiesz si�, jak� to dwulicow� dziwk� jeste�, bo posz�a� na ten cholerny bankiet z kim� innym w par� miesi�cy po �mierci twojego narzeczonego, kt�rego rzekomo tak kocha�a�! No i co? Uderz mnie, je�li chcesz, prosz� bardzo, ale tak w�a�nie b�dzie i dobrze o tym wiesz! Prosz� bardzo, pozwalaj dalej mu si� tak traktowa�, niech dalej robi z ciebie najgorsz� szmat�. Tylko si� nie dziw, jak z czasem si� ni� staniesz w oczach innych!
-Nie tylko. -odpowiedzia�am cicho, decyduj�c si� na ca�� prawd�. -Jest jeszcze co�…
Profesor Gillis uzna�, �e m�j stan jest stabilny, ale wystawianie go na dalsze takie pr�by, jak rozmowa z Harrym, Lucjuszem Malfoyem czy jakiekolwiek inne silnie poruszaj�ce wydarzenia mo�e by� gro�na, dlatego zabroni� mi na razie jakiejkolwiek aktywno�ci w sprawach zawodowych a tak�e prywatnych.
-Wiem, �e nie mog� pani zabroni� normalnego �ycia, skoro to do niego chc� pani� przywr�ci�,- powiedzia� na zako�czenie naszej rozmowy. -ale prosz� o to, aby pani unika�a przez najbli�szy tydzie�, dwa, nawet trzy takich wydarze�. Prosz� mnie zrozumie�, trzy miesi�ce temu by�a pani w rozsypce, dzi�ki lekom i terapii uda�o si� to naprawi�, jednak�e teraz widz�, �e ten stan mo�e wr�ci�, je�li tak dalej p�jdzie. Nie jest pani w pe�ni si�, musi pani o siebie ca�y czas dba�.
-Tak, wiem.- powiedzia�am, nie patrz�c na niego.
-Wypisz� pani zwolnienie na dwa tygodnie z pracy. Najlepiej by�oby, gdyby wyjecha�a pani na wie�, je�li to mo�liwe. Potrzebuje pani psychicznego odci��enia.
-Dobrze.
-I zaklinam, niech pani wi�cej nie leczy depresji alkoholem, to najgorsza z mo�liwych dr�g. Je�li poczuje pani si� jeszcze raz tak, jak po tamtej k��tni, prosz� jak najszybciej skontaktowa� si� ze mn�.- poda� mi swoj� wizyt�wk�. -Prosz� pisa� o ka�dej porze dnia i nocy, mo�e pani przyj�� tak�e do mnie prywatnie, nie do szpitala, je�li pani tak woli. Rozumiemy si�?
-Tak, oczywi�cie.
-W takim razie, prosz� dalej bra� te leki, kt�re pani poprzednio zapisa�em i naprawd�, doradza�bym zmian� otoczenia.
-Dobrze, zrobi� tak.- obieca�am.
-Do widzenia.
-Do widzenia.
Po jego wyj�ciu Hermiona wesz�a do salonu z kubkiem pe�nym paruj�cej herbaty. Podzi�kowa�am jej a potem poprosi�am, by usiad�a ze mn� na chwil�. Widzia�am jej smutne oczy i z trudem u�miechni�t� twarz i wyzywa�am si� w duszy od najgorszych idiotek. By�o mi strasznie przykro, �e to wszystko moja wina, ale nie wiedzia�am, jakimi s�owami to jej powiedzie�. W ko�cu wzi�am j� za r�k� i spojrza�am jej w oczy, a ona potrz�sn�a g�ow�.
-Daj spok�j, nie m�w nic.- szepn�a, u�miechaj�c si� ju� bardziej po swojemu. -Nie ma o czym m�wi�.
-Ja naprawd�…
-Marta, no ju�, cicho.- zgani�a mnie �artobliwie a ja u�miechn�am si� z wdzi�czno�ci� Prawdziwy przyjaciel dobra rzecz , przypomnia�o mi si� dawne powiedzenie jednej z moich kole�anek. Prawda.
Stainless steel, aside from a few louis vuitton bags outlet http://louisvuittonoutletholland.blogspot.com/ regarding bands just like Napalm Demise along with Procedure of any Lower, is just not generally seen as a governmental variety. As compared to punk or hip-hop, it has the photos plus words of the song will be a lesser amount of rooted in the recognisable sociable present.
It is really interesting post, but I do not see everything completely clear, especially for someone not involved in that topic. Anyway very interesting to me.
super slim reviews http://www.pomegranateslimsale.com/
I have desired to write something like this on my webpage which has given me an idea. Keep working, nice post! It was the info I required to know.
planta fruta http://www.frutaplantadietcapsules.com/
Hello folks, We found your blog and I to appoint its a amazing spot around here and We want call attention on it as it deserves all are great. Please continue the strong website.
lida slimming capsules http://www.lidadaidaihuadietcapsules.com/
Hey - nice blog, just looking about some blogs, appears a fairly good platform you might be making use of. Im currently using Wordpress for several of my websites but looking to alter one of them around to a platform similar to yours as a trial run. Something in specific you would recommend about it?
zxtbeepollendietstore.com http://www.zxtbeepollendietstore.com/
Thank you very much for posting this post. It has benifited me and my dad hundreds and I doubtless browing by way your other posts as I enjoyed this publish very much. Thanks once more and proceed the great work!
super slim weight loss http://www.realsuperslimpomegranate.com/
Adding a Forumer?"? community to your website is a great way to get return visitors. Create a forum and see how a loyal community of users will propel your
lida slimming pills http://www.lidanaturaldiet.com/
ive checked this cool site a few times now and i have to say that i find it quite good actually. continue doing what youre doing! ;)
2 days diet http://www.2daydietpillsstore.com/
How is it that just anybody can create a weblog and get as popular as this? Its not like youve said something extremely impressive more like youve painted a quite picture over an issue that you know nothing about! I dont want to sound mean, here. But do you genuinely think that you can get away with adding some pretty pictures and not actually say anything?
2 Day Diet Pills http://www.2daydietpillssale.com/
Just to let you know, this page seems a little bit funny from my android phone. Who knows maybe it is just my mobile phone. Great article by the way.
pastillas botanical slimming soft gel http://www.mztdietstore.com/
Well when I notice natural healing , I assume of all of the other remedies for depression internet sites which possess or show some chinese herbal remedies and I cant assist but to consider the medicines herbal and various XXXX due to the fact once other people, I imply all of my friends possess attempted medicines herbal , they possess often appear up dissatisfied with herbal supplements stuff.
fruta planta strong version http://www.realfrutaplanta.com/