Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

"Pamiętnik Marty Pears "
Pamiętnikiem opiekuje się Margot

[ Powr�t ]

Niedziela, 11 Stycznia;, 2009, 16:15

Cz�� 42.

Od rana la� deszcz. Zanosi�o si� na burz�, ale mia�a nadziej�, �e jeszcze troch� czasu minie „w spokoju”. Na razie mia�a dosy� burz jakichkolwiek - tych �yciowych i atmosferycznych, chocia� prawd� m�wi�c, tych pierwszych by�o w jej �yciu ostatnio o wiele wi�cej.
Stukanie do drzwi. Podnios�a g�ow� z poduszki i nas�uchiwa�a czujnie. Kroki Lucjusza… skrzypni�cie… co, co on m�wi? Bezszelestnie zsun�a si� z ��ka i podesz�a do uchylonych drzwi sypialni.
-Przysz�am zobaczy� si� z moj� siostr�, chyba mam do tego prawo?- us�ysza�a czyj� przem�drza�y, dono�ny g�os a potem s�owa, wypowiedziane du�o ciszej: -On prosi�, �ebym ci przekaza�a t� wiadomo��. Ona dalej utrudnia nam wszystko. Musimy si� jej pozby�.
Cichy skrzyp pod�ogi. Narcyza zakl�a w duchu i cofn�a si� o p� kroku do pokoju. „Przekl�ty pr�g, do dzisiaj nikt si� tym nie zaj��!” Stoj�cy na dole jej m�� oraz siostra najwyra�niej jednak nie us�yszeli tego, bowiem rozmawiali dalej.
-Bello, m�wi�em, �e nie mog� tego zrobi�, nie chc� si� ju� wi�cej nara�a�, siebie ani Narcyzy.
-Siebie i Narcyzy? A to dobre!- kobieta za�mia�a si� ze wzgard�. -Jako� nie my�la�e� o niej, gdy dawa�e� mi zna�, �e t w � j syn wraz z t w o j � niedosz�� synow� wychodz� z t w o j e g o domu.
-Prosz� ci�, przesta�.
-Nawiasem m�wi�c, chyba uodporni�a si� ju� na �mier�. Podczas zebrania nawet nie kiwn�a palcem, gdy nasz kochany przyjaciel zn�ca� si� nad jej kochankiem. A, bynajmniej ty tak twierdzi�e� na pocz�tku, zanim spotka�a twojego syna po tej jak�e d�ugiej roz��ce.
-My�l�, �e bardziej wstrz�sn�o ni� to, co wysz�o na jaw przy okazji.- odpowiedzia� Lucjusz, k�ad�c nacisk na dwa ostatnie s�owa. -Wracaj�c do tematu, nie chc� przeprowadza� takiej akcji po raz drugi, nie kosztem mojej rodziny i mojego domu. Narcyza nie da si� drugi raz nabra�. Lepiej st�d wyjd�, zanim us�yszy. Zdawa�o mi si�, �e skrzypn�a pod�oga na g�rze.
-Zrobisz, jak zechcesz, ale pami�taj, �e przyjdzie ci s�ono za to zap�aci�.
-Nie tak s�ono, bior�c pod uwag� fakt, �e pi�� miesi�cy temu umo�liwi�em mu zlikwidowanie zdrajcy, mimo �e by� nim m�j w�asny syn.
-Jakie� to szlachetne, Lucjuszu.- zdawa�o si�, �e w jej g�osie brzmia� sarkastyczny �miech. -Doprawdy, nie poznaj� ci�. Zwroty „kosztem mojej rodziny” i to che�pienie si� z zab�jstwa w�asnego syna nadaje ci szczeg�lnych rys�w charakterologicznych. Szkoda, �e nie jeste� m�odszy… mo�e wtedy zaintrygowa�o by to jak�� naiwn� kobietk� pokroju twojej niedosz�ej synowej… ale mnie nie zwiedziesz.- tu Bellatrix powiedzia�a co� najwyra�niej szeptem, a potem jeszcze raz rozleg� si� jej z�owieszczy �miech.
W chwil� p�niej trzask drzwi obwie�ci� Narcyzie, �e rozmowa dobieg�a ko�ca. Nie mog�a si� jednak ruszy�. Ca�a dr�a�a, opieraj�c si� o por�cz na pi�trze i niewidz�cym wzrokiem wpatrywa�a si� w przedsionek, z kt�rego wyszed� w�a�nie jej m��.
Uni�s� wzrok akurat w momencie, gdy ona patrzy�a na niego, a jej dusza przesi�kni�ta by�a nowym, nieznanym uczuciem, jak�e dalekim od mi�o�ci. St�umi�a je jednak w sobie i przybra�a na twarz wyraz najdoskonalszej oboj�tno�ci, zaprawionej nut� zainteresowania.
-Kto� przyszed�?- zapyta�a, staraj�c si� m�wi� bez dr�enia g�osu. Lucjusz podszed� do schod�w i spojrza� jej w oczy przenikliwie. Wytrzyma�a t� pr�b� bez drgni�cia ani jednego mi�nia. Czeka�a na odpowied�, a w jej duszy gromadzi�o si� co� pal�cego i okropnie w�adczego. Mia�a ochot� krzycze�, drapa�, bi� i gry��, mia�a ochot� da� uj�cie emocjom, jakie ni� targa�y, ale si�� woli poskromi�a je.
-Pomy�ka.- odpowiedzia� Lucjusz spokojnie, niemal burkliwie. Zbyt dobrze go jednak zna�a, widzia�a co� w jego �renicach i k�cikach ust, co sprawia�o, �e upewnia�a si� w swej racji. Lucjusz wyda� Dracona �miercio�ercom… zabi� ich w�asnego, jedynego syna… w jednej chwili poczu�a, jakby Lucjusz, schody, pod�oga, ca�y ten dom obr�ci� si� gwa�townie do g�ry nogami. Zemdli�o j� i zobaczy�a mroczki przed oczyma, ale prze�kn�a �lin�, wzi�a g��boki oddech i z ca�ych si� z�apa�a si� balustrady. Lucjusz co� do niej m�wi� lecz nie zrozumia�a tego.
-Co?- zapyta�a gniewnie, zmuszaj�c si� do spojrzenia swojemu m�owi w twarz. Jej wzrok musia� by� chyba wyj�tkowo wymowny dla Malfoya (zgn�bionego wyrzutami sumienia, ha!), bo szcz�ki mu drgn�y a na czole pojawi�a si� lekka zmarszczka.
-Dobrze si� czujesz?- zapyta�, wchodz�c na schody. Narcyza instynktownie odsun�a si� w g��b. Spojrza� na ni� nierozumiej�co.
-Wszystko w porz�dku.- odpowiedzia�a, czuj�c na przemian lodowaty ch��d i ogie� buchaj�cy z wulkanu, kt�ry lada moment wybuchnie. -P�jd� si� po�o�y�.-- powiedzia�a i, nie czekaj�c na jego reakcj�, z trudem powstrzymuj�c si� od biegu, posz�a do swojego pokoju. Zamkn�wszy drzwi, opar�a si� o nie i zagryz�a wargi, �eby si� nie rozp�aka�. „Jeszcze nie teraz… wytrzymaj jeszcze chwil�, a� sobie p�jdzie…”


-Naprawd� nie rozumiem, dlaczego tak si� wstydzisz tego zdj�cia, Ron, wygl�dacie oboje fantastycznie!- powiedzia�am przekonuj�co, �miej�c si� do m�a Hermiony. –Wygl�dasz naprawd�…
-Powiesimy sobie to zdj�cie w pokoju, �eby� m�g� zawsze sobie przypomina�, jak to ja ciebie wyci�ga�am z tej jaskini po ataku klaustrofobii.- powiedzia�a z serdeczn� kpin� Hermiona i roze�mia�a si� na widok miny Rona.
-S�uchaj, stary, powiniene� si� cieszy�, �e uda�o ci si� w og�le stamt�d wyj��, Hermiona na pewno mia�a z tob� nie�atwo.- dopom�g� jej Harry, r�wnie� z�o�liwie. –W zesz�ym roku dziewczyna mojego kolegi z pracy zostawi�a go w podobnej jaskini, bo nie chcia� jej powiedzie�, czy si� z ni� o�eni. Zamkn�a drzwi a one si� zatrzasn�y. Ch�opak dosta� takiego ataku klaustrofobii, �e straci� przytomno�� i w dodatku nie�le si� poturbowa�, bo miota� si� w panice. Jaskinia by�a nieczynna, bo remontowali umocnienia, ale dziewczyna – speleolog i przewodniczka, wprowadzi�a go tam na chwil� wieczorem, po zako�czeniu prac, �eby pokaza� mu fascynuj�ce stalaktyty. Tylko dzi�ki temu, �e dziewczynie do�� szybko uda�o si� sprowadzi� pomoc i �lusarza, uratowali go.
-�ciemniasz.- Ron spojrza� na niego podejrzliwie.
-Przysi�gam ci, �e nie!- Harry zrobi� �wi�toszkowat� min�, ale d�u�ej ju� nie wytrzyma� i wybuch� �miechem, a my – to jest, Hermi i ja – razem z nim. Kiedy Ron zorientowa� si�, �e jest ofiar� naszego niewybrednego dowcipu, wsta� ze z�o�ci� od sto�u i o�wiadczy�, �e idzie zmywa�, bo nie ma zamiaru d�u�ej s�ucha� naszych g�upich kawa��w. Hermiona ucieszy�a si� i powiedzia�a, �e w takim razie m�g�by od razu zobaczy�, co jest nie tak z kranem, bo cieknie ostatnio, Ron si� nieziemsko naburmuszy� a my ju� wprost nie mogli�my usiedzie� ze �miechu, nie m�wi�c o staniu.
-To by� jeden z sympatyczniejszych obiad�w, nie s�dzisz?- Harry jeszcze u�miecha� si� szeroko, cho� wyszli�my z Gotta Howna ju� dobre dziesi�� minut temu.
-Zdecydowanie tak.- odpowiedzia�am. –Ron jest taki pocieszny… uwielbiam s�ucha� jego przekomarza� z Hermion�, to nastraja cz�owieka pozytywnie.
-Racja. S�uchaj, nareszcie si� przeja�ni�o, mo�e p�jdziemy si� przej��? Westminster jest taki �ywy po deszczu.- zaproponowa� Harry, gdy stan�li�my na skrzy�owaniu dwu g��wnych arterii.
-Dzi�ki, ale obieca�am Tonks, �e wpadniemy razem do szko�y, um�wi�am si� z ni� za p� godziny na Triathlon Avenue.
-Do szko�y?
-Tak, ona dosta�a w�a�nie jaki� tam dyplom za co� i chce si� pochwali�, zapyta�a, czy nie chcia�abym wpa�� tam razem z ni�.- powiedzia�am i doda�am, spogl�daj�c na niego wymownie.- No wiesz, ma jakie� wa�ne informacje dla dyrektora, prosto z Kwatery… ja mam jej s�u�y� za asekuracj� no i przy okazji, powiadomi� go, �e do ko�ca wakacji mam nieograniczony czas wolny.
-Nie powinna� tym si� przejmowa�, Knot post�pi�…- zacz��, widz�c grymas na mojej twarzy, ale przerwa�am mu ruchem g�owy. Jednocze�nie przeszli�my na drug� stron� i tam, w cieniu klonu ko�o ko�cio�a �w. J�zefa zatrzymali�my si�, �eby doko�czy� nasz� rozmow� i si� po�egna�.
-Nie, Harry, tego mu nie mo�esz zarzuci�: jak na moj� sytuacj�, zachowa� si� przyzwoicie, sp�jrz, jak� mi da� odpraw�, jak po cichu to wszystko za�atwi�.
-Nie udawaj przynajmniej przede mn�, �e tak my�lisz.- prychn��. -Knot robi to, co mu ka��, bo za bardzo dba o sw�j sto�ek, ot, tyle. Nie, nie k��� si� ze mn�, dobrze?- uni�s� d�o�, widz�c, �e ju� otwieram buzi�, by co� powiedzie�. -Chocia� w jednym przyznaj mi racj�: to by�a decyzja bardzo polityczna i bardzo subiektywna.
-Dla �wi�tego spokoju, mog� ci przyzna� racj�.- zgodzi�am si�, bo co innego mog�am zrobi�? Poza tym, w jego s�owach by�o wiele prawdy, nie da�o si� tego ukry�. -I dzi�kuj� przy okazji, �e nie zdradzi�e� tego Hermionie i Ronowi. Wystarczy im to, co wiedz�.
-Nie ma sprawy, je�li o mnie chodzi, mog� do ko�ca �wiata trzyma� ich w nie�wiadomo�ci faktu, �e dosta�a� urlop o charakterze zwolnienia.- spojrza� na mnie tym razem ze wsp�czuciem. -Tylko wiesz… i tak si� sami dowiedz� prawdy za jaki� czas, kto� im co� powie w pracy i ju�.
-Mam nadziej�, �e do tego czasu uda mi si� wr�ci� do pracy.- powiedzia�am i, aby odej�� od niezbyt przyjemnego tematu, doda�am �artobliwie: -A je�li nie, za�o�� w�asn� kancelari� i wreszcie p�jd� na swoje.
-Tak i wtedy zagrasz Knotowi na nosie.- roze�mia� si� Harry. Ko�cielny dzwon zacz�� w�a�nie wybija� pi�t� po po�udniu. -Skoro um�wi�a� si� z Tonks na Triathlon Avenue, nie b�d� ci� d�u�ej zatrzymywa�. Masz st�d �adny kawa�ek, akurat zleci ci te p� godziny.- powiedzia�, spogl�daj�c na zegar i u�miechn�� si� do mnie. -No, na razie, trzymaj si�.- poca�owa� mnie lekko w policzek i ruszy� w d� deptakiem. Ja za� okr�ci�am si� o dziewi��dziesi�t stopni i skierowa�am w ma��, cich� uliczk� przy ko�ciele. Harry mia� racj�: mia�am do przej�cia prawie tysi�c jard�w.
Prawd� m�wi�c, „wycieczka” do Hogwartu by�a efektem kompletnie irracjonalnej decyzji. Kt�rego� dnia spotka�am w mie�cie Tonks, ona zapyta�a, czy nie chcia�abym z ni� si� wybra�, a ja, niewiele my�l�c, zgodzi�am si�. W sumie i tak nie mia�am zbyt wiele do roboty, cierpia�am na nadmiar wolnego czasu.
W ko�cu nie wszystko w moim �yciu musi by� uporz�dkowane i przemy�lane, my�la�am, id�c obok wysokiej, rudow�osej dziewczyny parkow� alej� na terenie Hogwartu (gajowy, sympatyczny Hagrid odprowadza� w�a�nie uczni�w na stacj� w Hogsmeade, sk�d mieli i�� sami do wioski; poniewa� spotka�y�my go przed bram�, pozwoli� nam wej�� bez konieczno�ci wzywania kogo� ze szko�y). Zw�aszcza, �e jak dot�d wszelkie wa�ne plany leg�y w gruzach… mo�e �ycie bez rozs�dku op�aci mi si� bardziej? Nie odpowiedzia�am sobie na to pytanie, bo w�a�nie dosz�y�my do kamiennych stopni i Nimfadora pchn�a wielkie, drewniane drzwi, u�miechaj�c si� weso�o i puszczaj�c do mnie oko.

Komentarze:


gorgie
Niedziela, 11 Stycznia;, 2009, 16:46

Ta nocia by�a inna od poprzednich weg�ug mnieto za ma�o akcji by�o. No i by�a stanowczo za kr�tka, ale mimo to nadal trzyma�a si� fabu�y i mia�a wspania�e opisy.

Pozdrawiem i z niecierpliwo�ci� czekam na nast�pn� notke:)

 


gorgie
Niedziela, 11 Stycznia;, 2009, 16:47

*wed�ug przepraszam liter�wka:)

 


Parvati Patil
Niedziela, 11 Stycznia;, 2009, 16:59

Margot, lista pochwa� sko�czy�a mi si�, podobnie jak M., ju� dawno temu. Piszesz przecudownie, lekko, zgrabnie, �licznym doborem s��w i pi�knym wykonaniem. Jeste� mistrzyni� opis�w, uczu� i akcji- wszyystkie trzy wykonujesz prefekcyjnie. ode mnie dzi� Wybitny i z niecierpliwo�ci� czekam na wi�cej!
Buziaki,
Parvati:*
P.S. Zapraszam do Wiktora Kruma na now� notk�:)

 


Rovenaa :**
Wtorek, 13 Stycznia;, 2009, 20:08

Drukni�te jest! :D Tak, jak i ksi��ka :D Obecnie Twoje wysi�ki spocz�y na parapecie i grzecznie na mnie czekaj�, wi�c ju� mnie tak nie poganiaj! :D

 


Nutria(ZKP)
Wtorek, 13 Stycznia;, 2009, 20:31

Och, czuj�, �e szykuje si� pogadanka z dyrciem xD. Najlepszy we wpisie by� pocz�tek o Cyzie, Lucku i Belii. Naprawd�. Trzymaj�cy w napi�ciu, stosunkowo tajemniczy i wprowadzaj�cy czytelnika w niezwyk�y stan chorej ciekawo�ci (przynajmniej mnie w taki wprowadzi�a�). Uwielbiam Twoje wpisy, gdy� s� niezwykle przemy�lane, ciekawe i bezb��dne. No ale �eby nie by�o, �e za ka�dym razem pisze to samo, przyczepie si� co do drugiej cz�ci, do rozmowy z ,,bliznowatym". Odnosz� wra�enie, �e ca�y czas m�wi� o tym samym, a Harry w og�le siebie nie przypomina. Wiem, wiem, jeste� niezwykle oryginalna i masz swoje wyobra�enie na ka�d� posta� z Hp, jednak Harry jest tutaj jakby troch� bezbarwny i bez okre�lonego charakteru.
I tak by�o cudnie;p.
Pozdr:*

 
Tw�j komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki