-Aha i pi�tnastego jest zebranie.
-Pi�tnastego? O kt�rej i gdzie?
-Nie wiem, Severus mi nie powiedzia�.
-A… w�a�nie, czy mam jako� z nim…
-Udaj si� na zebranie z Lucjuszem. Przepraszam, ale musz� ju� i��, King na mnie czeka, zaraz zaczynamy akcj�, pa i powodzenia!
-Nie dzi�kuj�, pa! Uwa�aj na siebie, Tonks!
Wysoka, zgrabna, cho� mo�e troch� zbyt chuda dziewczyna z ciemnorudym warkoczem wybieg�a z kwatery, jak zwykle budz�c portret w�ciek�ej by�ej w�a�cicielki domu przy Grimmauld Place. Westchn�am, spojrza�am na zegarek i posz�am do kuchni, zrobi� sobie herbaty. Przede mn� par� godzin oczekiwania.
By�a ponura, pa�dziernikowa noc. Otrzyma�am dy�ur w Kwaterze, podczas gdy King i Tonks mieli dorwa� Do�ohowa na gor�cym uczynku. Oczywi�cie, Lucjuszowi powiedzia�am, �e sp�dzam noc u przyjaci�. To by� jeden z temat�w, na jaki wola�am z nim nie rozmawia�: ostatecznie mo�e i si� zmieni� w stosunku do mnie, ale nie mia�am pewno�ci, �e zupe�nie wyst�pi� z grona �miercio�erc�w, cho� jego zachowanie by�o prawdziwie zaskakuj�ce.
Oczywi�cie, wiedzia�am, �e godz�c si� na zamieszkanie z nim, godz� si� na pakt milczenia o sprawach Zakonu, nie s�dzi�am jednak, �e b�dzie to tak proste. Lucjusz zdawa� si� zapomnie� o tym, �e stoimy ideologicznie po dw�ch stronach barykady i wcale si� z tym nie kry ani zbytnio nie ujawnia�. Nie porusza�am tego tematu dla bezpiecze�stwa lecz w g��bi duszy zastanawia�am si�, o co mu chodzi i czy to jaka� gra, czy kolejna zmiana.
Dot�d nie my�la�am o technicznej stronie mojej pracy dla Zakonu po tym, jak zamieszka�am z ojcem Dracona. Zapewne s�dzi�am, �e „jako� to si� za�atwi”, ale by�am �wi�cie przekonana, �e nadal b�d� pracowa� z prof. Snapem! S�owa Tonks nieco mnie wi�c zaskoczy�y, mimo �e by�y rozs�dne, jak os�dzi�am po zastanowieniu si�. Ciekawe, jak podejdzie do tego Lucjusz , pomy�la�am, siadaj�c w fotelu z kubkiem herbaty i patrz�c na zas�oni�te storami okna. Czy sam zaproponuje wsp�lne udanie si� na zebranie �miercio�erc�w? Skoro wie o nim Kwatera, wie te� pewnie i on…
Je�li dziwi�a mnie oboj�tno�� ojca Dracona na to, co poprzednio stanowi�o rdze� jego �ycia, to trudno by�oby nazwa� to, co poczu�am, gdy w noc z pi�tnastego na szesnastego pa�dziernika chcia�am po cichu wymkn�� si� z Wiltshire i uda� do Corax (tam bowiem mia�o si� odby� zebranie, z tego, co napisa� mi prof. Snape) a w holu natkn�am si� na Lucjusza.
-Nie �pi pan?- zapyta�am g�upio o jedyn� rzecz, jaka przysz�a mi do g�owy. W d�oni trzyma�am p�aszcz.
-Idziesz tam?- odpowiedzia� pytaniem na pytanie. Jego g�os by� twardy. Prze�kn�am �lin�. Decyduj�cy moment… co powiedzie�?
-A pan nie?
-Nie pozwol� ci tam i��.- podszed� do mnie. -Pope�niasz b��d… ty… nie powinna� do nich nale�e�.
-Przecie� sam pan wie, �e �miercio�erc� si� jest raz na ca�e �ycie.- powiedzia�am z niedowierzaniem. To dlatego przez ca�y czas nie wykazywa� zainteresowania, my�la�am, �e nie wie o zebraniu a on �wiadomie nie chce tam i��…
Ze wzgl�du na wa�no�� misji Zakonu nie mog�am pozwoli� sobie na uzale�nienie si� od decyzji Malfoya; kiedy wi�c do dnia poprzedzaj�cego zebranie w Corax nie zagadn�� mnie ani s�owem na ten temat, zmuszona by�am ratowa� si� innymi sposobami. Skontaktowa�am si� z profesorem Snapem, kt�ry poda� mi godzin� i miejsce zebrania; poinformowa�am go te�, �e ze strony Lucjusza nie mog� liczy� na wsparcie i �e niepokoi mnie to. Severus kaza� mi nie zwraca� na to uwagi, ale po tym, jak kr�tko mi odpisa�, zrozumia�am, �e zwr�ci� uwag�.
-Czarny Pan ma wielki cel, ale dochodzi do niego po trupach.- powiedzia� przez zaci�ni�te z�by. -Nie mog�… nie mog� tam i��!
-Je�li pan tam nie p�jdzie, zostanie pan ukarany. On b�dzie z�y…
-Nie mog� tam i��.- powt�rzy�. Patrzy�am na niego i my�la�am gor�czkowo, co zrobi�, �eby go przekona�. By�am pewna, �e je�li nie stawi si� na zebraniu, Voldemort nie b�dzie si� z nim patyczkowa�.
-Wiem, �e si� pan zmieni�… nie mo�e…
-Nie id� tam, prosz�. Przez to straci�em Dracona i Narcyz�… nie chc�, �eby� ty te� w to wpad�a.
-Ale… panie Malfoy…
-Zrozum, on post�puje �le. Nie mog�… nie mam ju� przekonania co do jego ideologii. Nie wierz� w to, �e on polepszy �wiat… nie mo�na polepszy� �wiata, odbieraj�c nam osoby, kt�re…- urwa� i spojrza� na mnie. Widzia�am, �e jest bardzo zdenerwowany, a czas p�yn��. Dobrze, �e nie jest za nim, tylko czy akurat teraz musia�o to wynikn��? Nie mog� tam nie i��… to wzbudzi podejrzenia… co robi�, Bo�e, pom�!
Spojrza�am na niego raz jeszcze, uwa�niej. By�am pewna, �e nie k�amie. Za�o�y�am p�aszcz, odwr�ci�am si� i ruszy�am w stron� drzwi lecz on z�apa� mnie mocno za d�o� i obr�ci� ku sobie.
-Nie r�b tego.- niemal�e warkn�� na mnie. Szcz�ki mu drgn�y. -Nie id� tam, rozumiesz?
-Niech mnie pan pu�ci, skoro obraca si� pan przeciwko niemu, to pana sprawa, ja podejm� sama decyzj�!- odpar�am, bo teraz by�am ju� zirytowana i ba�am si�, �e wszystkie moje plany legn� w gruzach. Lucjusz straci� nad sob� panowanie i wiedzia�am, �e nie da si� nijak przekona�. Wyrwa�am si� mu i pobieg�am do drzwi. Gdy chcia�am je otworzy�, poczu�am koniec r�d�ki na swoim karku.
-Je�li otworzysz te drzwi, oszo�omi� ci�.
Sta�am bez ruchu. Do jasnej cholery! Co ja mam teraz zrobi�? Na pewno si� nie zawaha przed Dr�twot�… S�ysza�am, jak ci�ko oddycha. Obr�ci�am si� w jego stron� a on opu�ci� d�o�, patrz�c na mnie uwa�nie. Zastanawia�am si� nad tym, co powinnam teraz zrobi� i przychodzi�a mi do g�owy tylko jedna rzecz. Ba, ryzykuj� tak wiele!
Wyci�gn�am r�d�k� i skierowa�am j� przeciwko niemu. Uni�s� nieco brwi lecz nie spu�ci� ze mnie wzroku. Patrzy�am w jego zw�one �renice. Tylko to jedno zakl�cie! , pomy�la�am w duchu i unios�am r�d�k�, jak do ataku. To wystarczy�o.
- Expelliarmus! - zawo�a�.
- Tacitum Consensus!
R�d�ka Lucjusza skierowa�a si� dok�adnie naprzeciw mojej i promienie obu z��czy�y si� w jeden. O�lepi�o nas na u�amek sekundy fioletowe �wiat�o, a potem zako�czy�am po��czenie.
Lucjusz patrzy� na mnie z wyra�nym niedowierzaniem, a tak�e na swoj� r�d�k�.
-Co to by�o?- zapyta� z w�ciek�o�ci� pomieszan� z l�kiem. -Co ty zrobi�a�?
Odetchn�am g��boko i spokojnie zdj�am p�aszcz. D�onie mi troch� dr�a�y. Nie s�dzi�am, �e ten czar b�dzie tak wyczerpuj�cy. Machinalnie rozpi�am guzik szaty i zsun�am j� z ramion, zostaj�c w swetrze. Podwin�am lewy r�kaw a� do barku. Lucjusz �ledzi� moje ruchy w milczeniu; w chwili, gdy ujrza� moje nagie rami�, bez �ladu Mrocznego Znaku, drgn�� silnie.
-Mia� pan racj�.- powiedzia�am cicho. Czu�am na czole krople potu. Tak, by�am os�abiona, ale ju� by�o po wszystkim… teraz najwa�niejsze, by zrozumia�… -Nale�� do organizacji o nazwie Zakon Feniksa. Jestem szpiegiem w�r�d �miercio�erc�w. Jest pan odt�d zwi�zany Tajemnic�, wi�c je�li mnie pan oszuka�, je�li spr�buje pan przekaza� t� informacj� jakiemu� �miercio�ercy, pan zginie r�wnie�. Teraz musz� ju� i��. Wr�c� za par� godzin.
S�ysza�, jestem pewna, �e s�ysza�, ale wyra�nie by� wstrz��ni�ty. Chcia� co� powiedzie� lecz nie m�g�. R�d�ka wysun�a mu si� z r�ki. Dumbledore miewa czasem genialne pomys�y, pomy�la�am z uznaniem, zamykaj�c za sob� drzwi i spiesznie pod��aj�c w kierunku bramy. Ch�odne powietrze otrze�wi�o mnie. Och�on�am. Oby si� jeszcze nie zacz�o!
Kiedy by�am na Grimmauld Place w noc akcji Tonks i Kingsleya, tak naprawd� chodzi�o nie tyle o dy�ur, co o spotkanie z prof. Dumbledorem. W ramach dodatkowego zabezpieczenia na�o�y� na mnie Zakl�cie Milcz�cej Przysi�gi, Tacitus Consensus . Czar ten dzia�a podobnie, jak Zakl�cie Tajemnicy i Wieczysta Przysi�ga, a polega na tym, �e wybran� osob� mo�na uczyni� nierozerwalnym stra�nikiem tajemnicy - powierzonej dowolnej informacji- tylko wtedy, gdy osoba ta spr�buje pozbawi� ci� r�d�ki za pomoc� Expelliarmusa . Wypowiedzenie formu�y Zakl�cia Milcz�cej Przysi�gi spowoduje w�wczas po��czenie si� r�d�ek oraz na�o�enie czaru na drugiego stra�nika. Gdyby chcia� on przekaza� powierzone mu dane komu� innemu nie w spos�b okre�lony przez Tacitus Consensus , zgin��by natychmiast. Pami�tam, �e powiedzia�am wtedy do Dumbledore’a, �e szkoda, �e nie odkry� tej formu�y wcze�niej, gdy by�am z Draconem. Odpowiedzia�: ‘Musia�em by� pewien, �e zadzia�a i b�dzie bezpieczny. �le na�o�ony mo�e mie� fatalne nast�pstwa, nie chcia�em ryzykowa� �ycia kt�regokolwiek z was.’
Z chwil�, gdy u�wiadomi�am sobie, �e Lucjusz zmieni� swoje pogl�dy diametralnie, zrozumia�am, �e tylko przekonuj�c go, �e nie jestem prawdziw� �miercio�erczyni� umo�liwi� sobie kontynuowanie misji dla Zakonu. Wiedzia�am, �e samo udowodnienie, i� nie mam wypalonego na ramieniu Mrocznego Znaku nie uchroni mnie w razie, gdybym pomyli�a si� co do niego i gdyby zechcia� wyda� mnie �miercio�ercom. Tacitus Consensus przypiecz�towa� to wotum zaufania w spos�b ostateczny.
Tymczasem, bieg�am �cie�k� mi�dzy wrzosowiskami do zgromadzenia w oddali. Wia�o i by�o ma�o przyjemnie, ponadto wci�� nie dosz�am w stu procentach do siebie po na�o�eniu Zakl�cia Milcz�cej Przysi�gi. �eby si� szybko sko�czy�o! , poprosi�am w duchu, zajmuj�c swoje miejsce w szeregu, wyr�wnuj�c oddech i oczyszczaj�c umys�.