Pamiętnikiem opiekuje się Fafbar13, do 6.09.2012r pamiętnikiem opiekowała się Bebitka a wczesniej do 22.11.2008r. pamiętnikiem opiekowała się Kanashimi!
HeY!Jestem Bebitka i od dziś będę prowadzić ten pamiętnik.Mam zamiar pisać od początku - całą historię młodego Pottera.Liczę,że się spodoba.Pozdrawiam!
Są wakacje, a ja nudzę się jak mops.James strasznie (jak zresztą zwykle) mi dokucza.Mam już tego dość!Jedynym pocieszeniem jest to, że od września rozpocznę naukę w Hogwarcie - Szkole Magii i Czarodziejstwa.
O, mama woła mnie na obiad.Może później coś napiszę.
***
Mam wspaniałe nowiny!Jutro przyjeżdżają Rose i Hugo z rodzicami.Wspólnie wybierzemy się na ulicę Pokątną, by kupić nam szkolne wyposażenie.Tata obiecał też jakąś popołudniową niespodziankę.Ciekawe co to będzie?Jestem taki podekscytowany!
***
Dzisiejszy dzień był poprostu świetny!Koło dziesiątej przyjechało kuzynostwo wraz z ciocią i wujkiem.Siecią Fiu dostaliśmy się do Dziurawego Kotła, skąd przez zaczarowany mur, na ulicę Pokątną.Zakupy były ogólnie udane.Najbardziej cieszę się z różdżki (buk;12,5 cala) i pięknej szarej sowy.Nazwałem ją Firenzo, na cześć bohaterskiego centaura uczącego niegdyś wróżbiarstwa w Hogwarcie.
Gdy już wszystko mieliśmy rodzice teleportowali zakupy do domu, a my, niestety mugolskim metrem, dotarliśmy do miejsca rzekomej niespodzianki.
Znaleźliśmy się gdzieś na obrzeżach miasta.Dorośli poprowadzili nas do starego drzewa.Kazali chwycić nam się za ręce, po czym tata włożył ręke do ukrytej dziupli i chyba pociągnął za jakąś dźwignie.
Nagle drzewo zaczęło po prostu wciągać nas w swój pień!Przez chwilę byłem strasznie przerażony, lecz potem zdałem sobie sprawę, że to całkiem przyjemne uczucie.
Po chwili znajdowaliśmy się w zupełnie innym świecie.Przed nami ukazała się potężna, lecz nowoczesna budowla.
-Witamy w QuiddichLandzie!- zawołał wujek Ron.
-W Kwilibandzie?- spytał Hugo, a wszyscy dorośli wybuchnęli śmiechem.
My natomiast staliśmy jak wryci ze zdziwienia.Co to za miejsce?Fakt, budynek prezentował się całkiem dobrze, ale nadal nie wiedzieliśmy co tam się robi.
-Otóż w ostatnim czasie odnotowano coraz więcej wypadków poprzez amatorskiego Quiddicha-zaczął prostować tata-więc ministerstwo postanowiło stworzyć taki QuiddichLand.
-Właśnie.Można tu pod okiem trenerów i ratowników, trochę pośmigać sobie na miotłach.- skończył wujek.
Byłem zachwycony!Wprost uwielbiam Ouiddich`a,a rzadko kiedy maiłem okazję na trening.Prawdziwe lekcje rozpoczną się dopiero w Hogwarcie.
-Chodzcie, już chodzcie!- zaczęła ponaglać nas mama-Musimy jeszcze wykupić karnety i wypożyczyć miotły.
-Racja.-powiedział tata-A tak na marginesie to w środku ma na nas czekać George z rodzinką.
-Co!?-krzykneli wszyscy chórem.
-No to teraz nie obędzie się bez jakiegoś psikusa!- trafnie skomentowała ciocia Hermiona.
Weszliśmy do środka.Wnętrze przypominało trochę mugolską kręgielnie w której kiedyś byłem z rodzicami, lecz tam zamiast tych dziwacznych pasów było ogromne boisko.
Tata wykupił bilety, a następnie udaliśmy się do wypożyczalni sprzętu.Niestety mieli same przeżytki typu Nimbus 2001.Teraz lata się przecież na Błyskawicach 500.Jednak nawet kiepskie miotły nie były w stanie zepsuć nam tak udanej niespodzianki.
Po niecałych 5 minutach zjawił się też nasz rodzinny numerant z żoną i dziećmi.Oni też szybko załatwili wszystkie "formalności", więc mogliśmy udać się bezpośrednio na halę.
Zabawa była po prostu super!Najpierw odbyła się 15-minutowa rozgrzewka, poczym rozegraliśmy mały meczyk.Ja byłem w drużynie z tatą, ciocią Hermioną (która nadal nie umie grać),Rose,Angeliną, Roxanne i Jamsem.
Drużyna przeciwna składała się z wujka Rona, mamy, Lily, Hugo oraz wujka Georga,Freda i pewnego pracownika QuiddichLandu - Mattiego (brakowało nam przecież jednego gracza).
Zremisowaliśmy.Nasi przeciwnicy mieli 180 punktów, kiedy my 30 (wiem, że kiepsko), jednak wiadomo- tata złapał znicza. Walka była bardzo zacięta, naszczęście obyło się bez żadnych kontuzji.
Po meczu poszliśmy do QuiddichLand`owskiej kawiarenki.Zjedliśmy tam po porcji Lodów o wszystkich smakach Johnego Botta.Tak, tak Johny Bott to syn słynnego Bertiego.Stworzył on te magiczne lody- nigdy nie wiesz na jaki smak trafisz.Ja miałem toffi i trawę morską, która okazała się całkiem niezła.Najgorzej trafił James - szpinak i truskawka.W sumie to dobrze mu tak!
Najlepszy był jednak wujek George.Tak jak przypuszczaliśmy zrobił nam jeden z serii swych słynnych kawałów.
Otóż dosypał, po cichu, każdemu do lodów jakiś proszek.Po zjedzeniu zaczeliśmy podskakiwać pod sam sufit!Świetne uczucie, chociaż ciotka Hermiona była trochę zła, ale ona to chyba tak zawsze.
Do domu wróciliśmy późnym wieczorem, dlatego cała grupa spała u nas!My jako "dzieci" musieliśmy oczywiscie ustąpić naszych łóżek i spać na podłodze, ale nie było tak źle.W końcu, jak ponoć mówił świętej pamięci wujek Fred, jeśli masz towarzystwo dobra zabawa gwarantowana!
Miejmy nadzieję, że w Hogwarcie też będę się tak świetnie bawił...
Notka bardzo zabawna, lekka, przyjemna.
Literówki się zdarzały, ale mimo to dobrze mi się czytało.
Oczywiście, wiemy, że zaczynasz i mam nadzieję, że z czasem zdobędziesz trochę wprawy ;P
Póki co jest nieźle.
Zapraszam do pamiętnika Romildy!
Życzę powodzenia i duuuuużo weny!
Pozdrowienia!;*
Witamy na stronie! :* Notka bardzo mi się podobała, barwna, wciągająca, ze wspaniałym doborem słów. Lekko chaotyczna i zabrakło mi trochę spokojniejszcych uczuć, ale w porządku, to jest chłopak. DObrze zarysowana postać, mam nadzieję, że następne notki będą miały równie ciekawe notki
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dużo weny, pomysłów, zapału i chęci
Parvati:*
P.S. Zapraszam do Wiktora Kruma;)
Tak jak już było powiedziane fajne notka Nimbus 2001 kiepską miotłą? Ech...świat idzie do przodu
Fajny pomysł z tym QuiddichLadem A mysliłam, że a nuż George wyleczy się z tych kawałów...
Zapraszam do mnie-Dorcas B.
poprawiaczka Wtorek, 09 Grudnia, 2008, 17:58
sorry ale przecież fred nie żyje(niejestem pewna na 100%).
poza tym po kropce powinna byc prerwa a nie np.
,,Uch nie mogę się doczekać kiedy przyjdzie list z Hogwartu.James opowiadał mi niesamowite historie. zresztą tata z mamą również.A to jak tata uratował mamę przy pomocy wujka Rona i cioci Hermiony.Lub jak walczył ze śmierciożercami lub Voldemordem(przy tym drugim mama zawsze mówiła ,,NIE").Niekiedy mój wstrętny braciszek straszy mnie ale ja się tym nie przejmuję."
poza tym ok
Bebitka Czwartek, 18 Grudnia, 2008, 22:12
No i jest napisane, że Fred nie żyje!
profesor ola Piątek, 19 Grudnia, 2008, 12:03
notka ok ale ty pisalśrużyna przeciwna składała się z wujka Rona, mamy, Lily, Hugo oraz wujka Georga,Freda...
a pózniej:W końcu, jak ponoć mówił świętej pamięci wujek Fred..
to wg. twojego opowiadania fred zyje czy nie?
ale pozatym fajnie napisalaś
profesor ola Piątek, 19 Grudnia, 2008, 12:05
notka ok ale ty pisałaśrużyna przeciwna składała się z wujka Rona, mamy, Lily, Hugo oraz wujka Georga,Freda...
a pózniej:W końcu, jak ponoć mówił świętej pamięci wujek Fred..
to wg. twojego opowiadania Fred zyje czy nie?
ale po za tym fajnie napisalaś
Bebitka Niedziela, 21 Grudnia, 2008, 21:47
Bo najpierw miałam na myśli Freda- syna Georga, a potem Freda- zmarłego brata Georga.
Sophie Rossell Sobota, 19 Stycznia;, 2013, 23:36
Wspaniała przemiana pamiętnika! Zachwyciłaś mnie. Są błędy, ale to nic przy dobrym rozwinięciu akcji, przy opisach... Gratulacje i tak trzymać!
oczywiście W!