2 września
Ale się wyspałam, jakie te łózka są wygodne. Ubrałyśmy się szybciutko i pośpieszyłyśmy do Wielkiej Sali na śniadanie. Usiadłyśmy z Lilly koło siebie, a na przeciwko nas usiadły Amelia i Dothy. W sali był wielki harmider. Nie było słychać własnych myśli. Po niecałych pięciu minutach podbiegli zdyszani James i spółka. James cmoknął mnie w policzek i usiadł obok.
-Przynajmniej dzisiaj nie jemy spalonego bekonu- zaśmiał się.
-Wiesz co raz sie twojej mamie zdarzyło, a ty sie nabijasz. Zrozum ona się strasznie denerwowała, w końcu nie codziennie wysyła się dwoje dzieci na raz do szkoły.
-Rora ja tylko żartuję.
-Mam nadzieję. A tak w ogóle wysłałeś list do domu?
-O kurcze! Zapomniałem! A ty wysłałaś?
-Oczywiście, że tak i napisałam, że u ciebie też wszystko w porządku i przesyłasz im gorące ucałowania.
-I za to cię kocham, Auroro!
Całe śniadanie Lilly siedziała jak na szpilkach i wypatrywała w kierunku stołu Slytherinu Nietoperza. Spojrzał w jej kierunku dopiero gdy zjadł i starał się wyjść z sali, pomachała mu, a do mnie powiedziała jedynie:
-Zaraz wracam.
Kiedy nie było Lilly przy stole Gryfonów kręciła się owa kobieta w ciemnozielonej szacie, która wywoływała nas do nałożenia Tiary. Ponieważ wszyscy pierwszoroczni siedzieli w jednym miejscu, powiedziała do wszystkich:
-Moi drodzy proszę o uwagę! Jak już zapewne wiecie nazywam się Minerwa McGonagall, pełnie w tej szkole funkcję vice dyrektora. Jestem też opiekunem Gryffindoru. Nie musze wam chyba tłumaczyć, że możecie się do mnie zgłosić z każdym problemem, jeśli będę mogła, pomogę wam. A teraz powtórzę jeszcze raz, to co powiedział dyrektor. Nie wolno wam wchodzić do Zakazanego Lasu. Nie wolno wam szwendać się nocą po szkole, a tym bardziej po za nią. Są też pewne przedmioty, których nie wolno wam posiadać, lista dostępna u woźnego Filcha. Każdy dom ma pewien status punktowy jak na razie wynosi on 0, za zachowania zgodne z regulaminem dodawane są punkty dla domu, za jego łamanie są one odejmowane. Dom, który ma najwięcej punktów na koniec roku dostaje Puchar. Polubiłam widok Pucharu w swoim gabinecie więc nie przyczyniajcie się do jego straty. Kolejną atrakcją są rozgrywki quiddicha, ale wy na razie możecie tylko na nie patrzeć. To chyba wszystko jak na razie w razie pytań proszę się do mnie zgłaszać odpowiem na nie. A teraz rozdam wam plany zajęć. Acha i jeszcze moja rada uważajcie na Irytka Poltergiesta, nie znosi uczniów w szczególności pierwszaków, więc robi im różne śmieszne, jego zdaniem, psikusy.-po czym podeszła do każdego i wręczyła plan. Poprosiłam o dwa, nie zapomniałam o Lilly. Jak wróciła wszystko jej przekazałam. Pobiegłyśmy po książki do pokoju, a potem szybciutko na Zielarstwo. To była nawet ciekawa lekcja pracowaliśmy w szklarni nr 1. Ciekawe były te wszystkie rośliny. Czyność, którą wykonywaliśmy na lekcji była już mniej ciekawa. Zajmowaliśmy się nawożeniem jakiś roślin smoczym łajnem, zapoznaliśmy się z tym co będziemy robić przez cały rok. Lekcję prowadziła profesor Sprout, bardzo sympatyczna kobieta. Zarobiłyśmy z Lilly po 10 punktów dla Gryfindoru Wszystko byłoby super gdyby nie to, że mieliśmy lekcję, ze Ślizgonami, a co za tym idzie z Severusem. James i Syriusz patrzyli tylko głupawo na siebie i rzucali w niego nawozem. Czubki. Dobrze, że psorka nic nie widziała, bo gotowa by im jeszcze odjąć punkty które zdobyłyśmy.
Po Zielarstwie były Zaklęcia, uczyliśmy się Wingardium Lewiosy. Łatwizna! Od razu mi się udało. Potem miała miejsce przerwa obiadowa, a obiad był pycha. Po obiedzie mieliśmy Historię Magii, co za nuda, uczył nas tego taki średniego wzrostu profesor, nazywał się Blins, całą lekcję czytał jedynie ze swych notatek, nuda. Prawie spałam, ale mimo to udało mi się coś zanotować.
Wieczorem siedziałyśmy w Pokoju Wspólnym przy kominku, odrabiałyśmy zadanie domowe z Historii Magii, coś o początkach czarodziejskiego świata. W pewnym momencie podbiegli do nas chłopcy, którzy pokładali się ze śmiechu.
-Co zrobiliście?- spytałam nie odrywając wzroku od pergaminu.
-Dlaczego zaraz zrobiliśmy?
-A nie zrobiliście?- spytałam podejrzliwie.
-No, ok. Zrobiliśmy, ale jaki to był numer, kobieto.- powiedział James.
-No dawaj, tylko szybko, bo muszę to skończyć.
-No to ten woźny, Filch, ma takiego burego kota, no nie? - w odpowiedzi pokiwałam głową- No to my złapaliśmy tego kota, to znaczy Syriusz go złapał, i zamknęliśmy go w tej zardzewiałej zbroi na korytarzu. Jak ten Filch się skapnął, że kota nie ma, to zaczął wołać...
-Pani Norris, gdzie jesteś kochana....-przerwał mu Syriusz naśladując głos woźnego.
-No, fascynujące, Potter, wsadziliście kota do zbroi. Genialne.- wtrąciła się Lilly.
-No wiesz Evans, najlepsze było potem, jak chodził po korytarzu i wszędzie szukał futrzaka i kiedy przechodził obok tej zbroi, usłyszał, Syriuszu?
-Miaaaaaauuuuuuuuuu- zamiauczał Syriusz
-I jak ten otworzył tę zbroję ten kot wyleciał na niego z takim hałasem, że aż strach, skoczył prosto na niego i wbił mu szpony w twarz, a potem tarmosili się po podłodze.- uśmiechałam się, ale głównie ze sposobu w jaki mi to opowiadali, a nie całej sprawy, bo co zrobili bylo wredne, ale śmieszne.
-To jest żałosne!- powiedziała Lilly podnosząc się z miejsca- Auroro ja idę spać, a ty jak chcesz to posiedź sobie z nimi. - cmoknęła mnie w policzek- Dobranoc.
-A my?- mamrotał James, kiedy odeszła w kierunku schodów- też chciałbym buziaka od takiej laski- chyba nie słyszała, bo nic sie nie odezwała.
-Możesz dostać ode mnie.
-To nie to samo, ty to siostra, a ona...-nie skończył bo Syriusz się wtrącił:
-A ja chcę- zaświeciły mi się oczy- pochylił się nade mną, a ja cmoknęłam go w policzek.
-Wracając do tego Filcha. Ale on się nie skapnął, że to wasza robota?
-Jasne, że się skapnął- powiedział Syriusz.
-Nie mówcie mi, że złapaliście szlaban pierwszego dnia.
-Nie doceniasz nas siostrzyczko- powiedział James.
-Pluł sie ile wlezie, ale nie mógł nam nic zrobić. Nie miał dowodu, że to my. Bredziliśmy coś o Irytku.- powiedział Syriusz.
-Ale powiedział, że będzie miał nas na oku- dodał Remus.
-Wiecie co, skończę to jutro, to głupie.
-Co to jest?- spytał Jim.
-Wypracowanie na Historię Magii.
-Daj spisać!- prosił James.
-No dobra, ale tylko dlatego, że jesteś moim bratem.-Syriuszowi zrzedła mina- Ty też możesz Syriuszu, dlatego że jesteś ....- zarumieniłam się chyba- Tylko się nie przyzwyczajajcie.Idę spać, buziaki.- po czym poszłam w kierunku, w którym wcześniej udała się Lilly.
Komentarze:
Karola Środa, 06 Lutego, 2008, 14:06
Jupi Pierwsza
Notka bardzo ciekawa Widzę,że umiesz pisać^^
Życzę weny
Pozdrawiam:*
anonim Środa, 06 Lutego, 2008, 15:08
często piszesz co jest dla mnie zdumirwajęco bo mało kto tak często daje wpisy fajny pamiętnik
Mi się podoba. Masz talent, tylko często "gubisz" przecinki i zdarza się, że ciężko jest się połapać w zdaniu. I nie mam się już do czego przyczepić, więc przejdę do pochwał, a tych jest więcej.
Świetny styl. A jakie pomysły Pierwsza psota przyszłych Huncwtów, to chwila historyczna.
Pozdrawiam!
Dz. B. Środa, 06 Lutego, 2008, 20:06
"No, fascynujące, Potter, wsadziliście kota do zbroi. Genialne" to było zarąbiste!!!!!!! Śmieszne
Zabcia1111 Środa, 06 Lutego, 2008, 23:10
Napiszę szczerze, bo mnie to złości. We wszystkich pamiętnikach z czasów Lily i Jamesa Syriusz coś czuje do bohaterki. Bez obrazy, ale to żenujące.
Dz. B. Środa, 06 Lutego, 2008, 23:45
Zabcia, wcale tak nie jest. Znam historie Aurory aż do czwartego roku w Hogwarcie, czytałam ten pamiętnik kilkadziesiąt notek do przodu i nie ma tam nic o Syriuszu i Aurorze. Sama się przekonasz
Aurora Silverstone Środa, 06 Lutego, 2008, 23:57
Droga Zabciu1111 może i jest zenujące to o czym mówisz. Syriusz czuje coś do bohaterki, która jest najlepszą przyjaciólką Lilly. ALe to juz jest taka klasyka. Każdy chciałby wypełnić jakoś ten czas. A życie bez miłości nie jest prawdziwym życiem. ponadto pamiętniki zwykle piszą fanki Syriusza, więc co cię dziwi? to, że chcą chociaż tego zebym młodość miał szczęsliwą? Mnie irytuje,że w 99,9% przypadków jest wiązany z Dorcas Meadowes, z którą prawdopodobnie nie mógł się znać od czasów szkolnych.
A po za tym Dz. B. (dzięki Słonko za wstawiennictwo ;*) ma rację, Aurorę i Syriusza nic po za przyjaźnią nie łączy. A to, że tak powiedziała, jak powiedziała nic nie znaczy. Oni mają po 11 lat i chyba o czymś takim jak związki na razie nie myślą.
Zobaczysz, jeśli zechcesz to dalej czytać, że Aurora to bardzo złożona postać, która też zasługuje na szczęście, tym bardziej, że los jej nie będzie oszczędzał.
a co do tego kota, ile razy bym to czytała to mi chce się śmiać.
Pozdrawiam,
I dziękuję za miłe słowo :*
Belluśka! :P Piątek, 22 Lutego, 2008, 21:20
Aurorko złota, zaczynam nadrabiać
I, jak narazie, czepię się tylko jednego: powtórzeń. Wiem, że już wcześniej o tym pisałam, ale jestem przeczulona na ich punkcie... Czasem aż mi głupio, że tak to wszystkim wypominam. Wybacz Nie chcę być złośliwa, po prostu staram się, żeby moje komentarze miały jakiś sens, żebyś wiedziała, iż ta historia naprawdę mnie wciągnęła i czytam ją uważnie.
"Usiadłyśmy z Lilly koło siebie, a na przeciwko nas usiadły Amelia i Dothy. W sali był wielki harmider. Nie było słychać własnych myśli."
"usiadły" i "był".
Poza tym już tylko jedna drobna uwaga: Po bezpośrednich zwrotach w dialogach, np:
- Moi drodzy, (reszta zdania)
albo: - Rora, (jakaś tam reszta ^^) stawiamy przecinek
No, to tyle mojego czepiania się Mam nadzieję, że się nie pogniewasz
Pozdrawiam i postaram się nadrobić resztę jak najszybciej
Aurora Sobota, 23 Lutego, 2008, 13:35
No, co ty? Dziękuę ci bardzo :* Taka krytyka jest dla mnie bardzo ważna. Gubię przecinki sama to zauważyłam, ale nie zawsze jestem w stanie wszystko wyłapać, to samo z powtórrzeniami
Pozdrawiam i buziakuję :**
Belluśka! :P Sobota, 23 Lutego, 2008, 19:46
Też mam problem z interpunkcją Czepiam się wszystkim, a sma nie jestem lepsza
Buziak :*
Aurora Niedziela, 24 Lutego, 2008, 01:06
ale tak to jest ty nie widzisz tego u siwebie bo jesteś zbyt z tym związana emocjonalnie a u kogoś to co innego. TEż tak mam :P
buziaki :*
Luna Lovegood (Lavender i Lily) Sobota, 08 Marca, 2008, 12:55
Nie mam słów. Super notka. Nawet nie umiem wyrazić swojego zachwytu.