Wiem moi kochani, że długo (jak na mnie) nie pisałam. Spodziewałam się, że będą jakieś komentarze wskazujące na waszą flustrasję, ale przeliczyłam się. Myślę sobie jak zachęcić was do komentowania, na jeden pomysł już wpadłam.
a tak przy okazji chciałam pozdrowić moich stałych czytelników i to wam kochani dedykuję tę notkę.
Buziaki dla:
Sylwki231-która uważa ten pamiętnik za najlepszy;
Dz. B.- która historię tą zna na pamięć
Limonki, która jest moim strażnikiem interpunkcji;
Kenayi, która nie nadąża czytać;
Karoli, której podoba się mój styl;
Tonks- za to, że pisze co jej się podoba .
Despiny- która moim zdaniem nie wierzy we własne możliwości;
Luny Haruno- siostrzyczki Jima, która obiecała regularne komentarze
Nikuni- domagającej się żartów Huncwotów;
Belluśki, która dawno nie zostawiła śladu;
anonima- kimkolwiek jest
Lunie Lovegood, Talci, nadii_11 i Żabci111(mimo,że jej komentarz nie miał być przyjemny)
oraz dla tych którzy czytają, ale się z tym kryją.
Wydaje mi się, ze nikogo nie pominęłam, a jesli jakimś cudem to zrobiłam to PRZEPRASZAM.
Proszę mnie ochrzanić to się poprawię przy następnej notce, na którą nie będziecie musieli czekać tak długo.
Jakby ktoś miał ochotę ze mną porozmawiać lub miał jakieś pytania: aurorasilverstone@interia.pl
moje gg: 5816921
Pozdrawiam.
Wróciłyśmy do własnych postaci i pobiegłyśmy szybko na ostatnia lekcję. Potem do dormitorium, zostawić swoje torby i na kolację. Po kolacji, korzystając z okazji, że wszyscy mamy wolny wieczór, to znaczy bez szlabanów. Nie to żebym ja miała szlabany, ale wiadomo o kogo chodzi . Postanowiliśmy skończyć nasz projekt na Zielarstwo. Po drodze do biblioteki wpadł na mnie wściekły Lucjusz Malfoy:
-Silverstone!- powiedział głośno w moim kierunku.
-Nie zmieniłam zdania, nigdzie z tobą nie idę.- powiedziałam stanowczo.
-Ty wywłoko!- zawarczał.
-Na twoim miejscu uważałabym na słowa.
-To twoja robota!- mówił wściekły. Acha, był w swoim pokoju.
-Nie wiem o czym mówisz.- powiedziałam, tak jakbym rzeczywiście nie wiedziała.
-Doigrałaś się! Żarty się skończyły w momencie, kiedy wpuściłaś to coś do mojego pokoju!- złapał mnie za rękę tak jak wtedy, w lochach.
-Puszczaj, to boli!- wyrwałam mu rękę z uścisku, zanim zdążył ścisnąć ją jeszcze mocniej -nie wiem o co ci chodzi, ale jak niby miałabym się tam dostać?
-Nie wiem.
-A no właśnie, ja też nie!
-Ale już nie będę się z tobą cackał! Jesteś skończona!- krzyczał.
-Uważaj, bo cie jeszcze ktoś usłyszy- powiedziałam ironicznym tonem.
-To twój koniec.
-Nie sądzę. - powiedziałam i odeszłam.
Z triumfem weszłam do biblioteki. Rzuciłam "hej" do Dothy i Amelii szukających jakiś książek na półkach. Lilly weszła razem ze mną też śmiejąc się szeroko. Usiadłyśmy koło chłopaków.
-Co sie tak cieszysz?-spytał Remus.
-Wściekł się.
-No to super, znaczy że poszło wszystko z planem, przybij piąteczkę!- powiedział Syriusz wyciągając rękę.
To był ostatni wieczór nad naszym projektem. Dzisiaj musieliśmy tylko wszystko uporządkować. Powklejaliśmy liście do zielnika, uzupełniliśmy opis kaktusa złotokolcowego i skleiliśmy wszystko. Około północy pani Pince wygoniła nas z biblioteki. Kiedy wróciłyśmy do swojego pokoju, byłam tak zmęczona, że nawet nie miałam siły iść pod prysznic. To był w końcu długi i męczący dzień. Przebrałam się w piżamkę, którą dostałam od Lilly na święta, wtuliłam się w poduchę i zasnęłam.
Następny dzień wcale nie zapowiadał się na łatwiejszy. Podczas śniadania podeszła do mnie profesor McGonagall i powiedziała, że po obiedzie mam się bezapelacyjnie zgłosić do jej gabinetu. Przeczuwałam, że chodzi o Malfoya.
-Ale pani profesor o co chodzi?
-Auroro, przyjdź do mnie na przerwie obiadowej jak zjesz obiad, wszystkiego się dowiesz.
-Ale pani profesor...
-Auroro, przyjdź po obiedzie, bo teraz nie mam czasu z tobą dyskutować. Muszę iść do dyrektora, bo przychodzą zaraz zestawy na owutemy.- odeszła. Ja złapałam się za głowę.
-Nie źle, ale się wpakowałam. Co mi do łba strzeliło? Dostanę szlaban, albo mnie ze szkoły wywalą. Jaki obciach- miałam już chyba łzy w oczach.
-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.- wszyscy mnie pocieszali.
-Mówił, że mnie zniszczy.
-Ale ty też masz haka na niego.- powiedziała Lilly. - a po za tym nie wiadomo czy o to chodzi.
Ale o to chodziło. Profesor McGonagall siedziała w swoim gabinecie, kiedy zapukałam i weszłam. Próbowałam robić dobra minę do złej gry i nie dać po sobie poznać, że to moja wina.
-Chciała mnie pani widzieć- powiedziałam, odrobinę przestraszona.
-Nie bój się Auroro, usiądź proszę.- powiedziała spokojnym tonem.- Był u mnie pan Malfoy i powiedział, że do jego pokoju ktoś wpuścił topka i ten rozniósł mu cały pokój. Podejrzewa, że to ty wpuściłaś go do jego pokoju.
-Ale jakbym mogła to zrobić, pani profesor?
-To samo mu powiedziałam. Jak miałabyś tam sie dostać w końcu jesteś Gryfonką i nie wierzę byś była do tego zdolna, ale on twierdzi, że mścisz się na nim, za to że cofnął swoje zaproszenia na bal.
-Pani profesor to ja się nie zgodziłam z nim pójść i on delikatnie mówiąc w padł w furię. I moim zdaniem, to on się mści na mnie, ale nie ważne...- rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu wszedł dyrektor.
-Witam, panno Silverstone- powiedział i roześmiał się- jak tam topek pana Malfoya?
-Ja nie mam nic z tym wspólnego, panie dyrektorze- łgałam jak z nut. Fajnie, afera niezła jak nawet dyrektora tu ściągnął.
-Wiem. Ale swoją drogą niezły numer mu ktoś wyciął.- śmiał się dalej. Fajny z niego facet.- Minerwo, nie będę wam w takim razie przeszkadzał.
-Nie przeszkadzasz, Albusie! My już skończyłyśmy z Aurorą.- chciałam się podnieść, ale on powiedział.
-Ja i tak tylko na chwilkę, bo się śpieszę. Chciałem ci tylko powiedzieć, że dostałem właśnie notkę, chcą mnie widzieć w ministerstwie. W sumie to nie wiem po co bo Rodriges był tu rano i nie wiem co może chcieć , ale cóż musze lecieć, będę wieczorem.
-Dobrze.-powiedziała a on skierował się ku drzwiom- Żegnam panie.
-Do widzenia- powiedziałam.
-Możesz już iść, Auroro. Wiedziałam, że to nie ty, ale musiałam odbyć tę rozmowę. Procedury.
-Rozumiem. Do widzenia, pani profesor.
Miałam teraz podwójne Zielarstwo. Nie wiem dlaczego, ale zastanawiała mnie ta sowa z ministerstwa, dziwnie wiązałam ją z Malfoyem. Dlatego poszłam jak najdłuższą drogą do szklarni, tą którą musiałam przejść koło gabinetu dyrektora. I jak na zawołanie, ten wychodził z niego wychodził. Trzymał jakiś plik dokumentów pod pachą. Spojrzał na mnie, w jego oczach nie było tego ciepła jak w gabinecie McGonagall. Rzuciłam tyko "dzień dobry" i poszłam dalej. Nie odpowiedział, skinął jedynie głową. A może to nie był dyrektor? Przecież bardzo się śpieszył i był jakoś inaczej ubrany. Czyżby to Malfoy? Poszłam jednak na Zielarstwo, lekcja już się rozpoczęła. Okazało się, że nasz projekt bardzo podobał się pani profesor, dostaliśmy najwyższe oceny i dodatkowo 50 punktów dla Gryffindoru . Po lekcji cała piątka wypytywała mnie co chciała McGonagall.
-Jasne, że chodziło o tą gnidę. Powiedział, że mszczę się za to, że cofnął swoje zaproszenie.
-Ale bezczelny!- powiedziała Lilly z obrzydzeniem.
-Ale nie ma dowodu! A dyrektorka mu nie wierzy i dyrektor też się śmiał.- powiedziałam.
-Żartujesz! Dyrektor też był na tej rozmowie?- spytał James ze strachem w głosie.
-Nie. Przyszedł jej powiedzieć, że jedzie do ministerstwa. Idziemy na kolację?
-Jasne, że tak.
I poszliśmy do Wielkiej Sali. Po kolacji złapałam Lucjusza Malfoya:
-Poczekaj! -powiedziałam do niego.
-Czego chciałaś?- z tym paskudnym uśmieszkiem na ustach dodał- Czyżby mnie przeprosić?
-Nie licz na to. Nie masz pewności, że to ja.
-Może i nie mam, ale podejrzenia są czasem gorsze niż dowód.- zmierzył mnie wzrokiem.
-Pójdziesz do McGonagall i odszczekasz wszystko!
-Chyba śnisz.- zaśmiał się, a zaraz po nim to ja się zaśmiałam. -Niby dlaczego miałbym to zrobić?
-Bo wiem co kombinujesz.
-A niby co kombinuję?
-Eliksir wielosokowy i te sprawy, egzaminy?
-Nie masz dowodów- powiedział, ale jego głos już nie brzmiał tak pewnie.
-A jeśli mam? Tego nie możesz wiedzieć.- uśmiechnęłam się złośliwie- ale same podejrzenia są gorsze.
-Nie ośmielisz się!
-A jeśli ośmielę?
-Dobrze! Odszczekam wszystko, ale zatrzymaj to co wiesz dla siebie. Bo będę skończony.- jego głos łamał się. Odwróciłam się na pięcie i chciałam odejść, ale złapał mnie za ramię. - Nie powiesz nikomu, prawda?
-Nie powiem, chyba że mnie zmusisz do tego.
*******************************************************
Profesor Minerwa McGonagall siedziała w swoim gabinecie mierząc się z jakąś papierkową robotą, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Oderwała wzrok od kartki papieru, spojrzała w kierunku drzwi.
-Proszę!- powiedziała.
-Nie przeszkadzam?- w drzwiach pojawił się wysoki blondyn z nieco speszoną miną.
-Nie. Wejdź Lucjuszu.
-Pani profesor, ja chciałem porozmawiać.
-Na jaki temat?- spytała odrobinę zniechęcona i zaintrygowana za razem.
-Na temat topka.
-Ach, tak. Więc rozmawiałam z panną Silverstone...
-to nie ona, proszę pani- przerwał jej.
-Rano był pan tego pewien.
-Teraz jestem pewien, że to nie ona. Bo jak mogłaby się dostać do mojego pokoju? Jest w końcu z innego domu.
-Brawo!
-Nie chciałbym, by z powodu tego incydentu ucierpiała niewinna osoba. W ogóle nie chce już wracać do tej sprawy.
-A co skłoniło cię do zmiany zdania?
-Cóż... Przemyślałem sprawę i wcale nikt nie musiał go wpuszczać. Przecież topki szwendają się po zamku.- profesor pokiwała głową- A ja po prostu miałem pecha i ten wpadł do mojego pokoju.
-I co ja mam z tobą zrobić teraz? Narobiłeś takiego zamieszania.
-Przepraszam.
-To nie mnie powinieneś przepraszać tylko Aurorę. To ją wytykają palcami.- powiedziała profesor, a Lucjusz pokiwał jedynie głową, nic nie powiedział. Po chwili ciszy McGonagall dodała.- Kupisz teraz kwiaty i ładnie ją przeprosisz, tak, aby wszyscy widzieli.
-Słucham?- odpowiedział zdziwiony.
-Na taki takt chyba cię stać, mój drogi?
-Oczywiście- powiedział, niezbyt zadowolony- Ja już chyba pójdę?
-Nie, poczekaj chwileczkę. W sumie dobrze się składa, że mnie odwiedziłeś. Podpiszesz mi przy okazji kilka dokumentów Slytherinu. -Poprzekładała kilka kartek następnie wyciągnęła kilka, ułożyła jedną na drugiej i podała wraz z piórem Malfoyowi. Ten je podpisał- Dziękuję, jesteś już wolny.
-Dobranoc- powiedział, zamykając drzwi.
Komentarze:
Karola Poniedziałek, 18 Lutego, 2008, 14:56
Widzisz poczekałaś troszkę z nocią i już masz więcej komentarzy
Notka ciekawa jak zwykle. Błędów nie znalazłam, bo ich nie szukałam^^
Czekam na dalszy przebieg historii
PS Dzięki za dedykację
PS2 Jupi pierwsza!!!
Limonka Poniedziałek, 18 Lutego, 2008, 15:44
Dzięki za dedykację.
Bardzo mi się podoba notka. Jestem ciekawa, czy Malfoy kupi te kwiaty i da przy całej szkole
I tradycyjnie:
1.Kenayi- która, nienadąża - po która nie powinno być przecinka, a nienadąża oddzielnie.
2.zmieniłam zdania nigdzie z tobą nie- po "zdania" przecinek
3.się skończyły w momencie kiedy wpuściłaś to coś- po "momencie" przecinek
4.-Puszczaj to boli!- wyrwałam mu- po "puszczaj" przecinek
5.czasu z tobą dyskutować muszę iść- po "dyskutować" przecinek lub kropka.
6.że to nie ty ale musiałam odbyć tę- po "ty" przecinek
7.wiadomo czy o to chodzi.- po "wiadomo" przecinek
8.Żartujesz dyrektor też był na tej rozmowie?- ja bym po "żartujesz" wstawiła wykrzyknik
9.papierkową robotą kiedy rozległo się pukanie- po "kiedy" przecinek
Więcej nie znalazłam.
Pozdrowienia-
Twój strażnik interpunkcji
Limonka Poniedziałek, 18 Lutego, 2008, 15:46
Przepraszam, chciałam powiedzieć:
9.papierkową robotą kiedy rozległo się pukanie- po "robotą" przecinek
Więcej nie znalazłam.
Aurora Poniedziałek, 18 Lutego, 2008, 16:15
Ojej, mój strażniku aż tyle się tego nazbierało? Już poprawiam.
Nie macie za co dziękować. To wynagrodzenie za to, że komentujecie.
Buziaki :**
A czy tak więcej komentarzy droga Karolko,bywało niewiele mniej przy małych przerwach.
Nie zamierzam się przejmować. Piszę dla was i najważniejsze, ze wy komentujecie, a jak ktoś nie chce to go nie zmuszę.
Buziakować :*
Dz. B. Poniedziałek, 18 Lutego, 2008, 17:20
No ...
Ta notka mi się wtedy bardzo podobała. Narazie nie wiem co mam więcej pisać... Wiesz, już to oceniałam.
Czekam do momentu, kiedy pamiętniki się wyrównają. Dzięki za dedykację, kochaniutka Aurorko :*
Zapomniałam Ci napisać na gadu, że przeczytałam Twoją nową notkę i bardzo mi się podobała. Tylko nie każ mi czekać zbyt dłuuugo na nową ... ;)) Jestem strasznie niecierpliwa.
Pozdrawiam Ciebie i resztę czytelniczek (muuuuuuua) :***
Wow to jest to!!
Tylko ciekawe czy Lucjusz naprawde da te kwiaty Aurorze?? A co do interpunkcji się nie przejmuj, mam to samo.
Belluśka! :P Czwartek, 28 Lutego, 2008, 17:29
Wyborne! Napisałabym: cud, mód, orzeszki, ale nienawidzę miodu
No więc napiszę: czekolada, banan, Kubuś! xD
Wiem, wiem, to było bezsensowne ^^ Chiłam tylko wyrazić mój zachwyt nad Twoim talentem przyrównując go do moich ulubionych pokarmów
No proszę, Lucek prosił... Płaszczył się przed Rorą. Pan Jestem Najlepszym Najgobatszym i Najbardziej Czystokrwistym Czarodziejem błagał o coś pierwszoroczniaczkę. Ach, cudownie.
Pozdrawiam!
Aurora Czwartek, 28 Lutego, 2008, 18:45
hehe wszystko to siła argumentów. Jest mo bardzo miło :**
Luna Lovegood (Lavender i Lily) Sobota, 08 Marca, 2008, 19:55
Boskie! Nie umiem wyrazić swojego zachwytu.
Karolcia123 Środa, 08 Października, 2008, 17:25
Fenomenalna notka.Coś mi się nie wydaje, że Malfoy przeprosi Aurorę.