Obiecałam dzisiaj notkę, oto oddaję ją w wasze ręce. Natępnej możecie spodziewać się pod koniec tygodnia. Motkę dedykuję pewnej pannie Potter, która się jeszcze nie urodziła, a nie da mi zrzedzić po ciotkowemu. Tego szantażu to ci nie wybaczę! Masz tu coś o tym twoim śmierdzącym łajnobombami.
Buziakuję wszystkich czytająch, ajeszcze bardziej wszystkoch komentujących. Wszystkich zapraszam do komentowania. Piszcie co wam się podoba a co nie. Może coś istotnego pominęłam, a może coś się nie zgadza, moze coś jest nie jasne. Chcę wiedzieć co mysłicie... Wasze zdanie jest dla mnie bardzo ważne.
Czas mijał nieubłaganie, rok szkolny zaczynał się rozkręcać, mieliśmy coraz więcej zajęć domowych, coraz więcej nauki . Noc duchów, była już dawno za nami, gwiazdka coraz bliżej. Lilly z Jamesem nadal nie darzą siebie sympatią. A mnie nadal interesowały zniknięcia Remusa. Znikał mniej więcej raz w miesiącu na kilka dni. Zaczęłam drążyć ten temat w swoich myślach, intrygowało mnie to dlatego, że nie chciał o tym mówić. Pewnego dnia, kiedy odrabiałam zadanie na astronomię, spostrzegłam pewną zależność, ze miesiąc księżycowy trwa niecały miesiąc. Mniej więcej tyle, co ile znika Remus. Wyciągnęłam z biblioteki tabele księżycowe i próbowałam dopasować kiedy go nie było. Zauważyłam, że znikał zawsze w pełnię. I kiedy zniknął następnym razem, na wizytę kontrolną do Munga, znowu miało to miejsce podczas pełnii. Nie to przecież nie możliwe.
-Remusie, wszystko w porządku?- spytałam kiedyś, kiedy szliśmy sami do biblioteki.
-Jak najbardziej, a czemu pytasz?- odpowiedział zdziwiony.
-W sumie to źle postawiłam pytanie.
-Nie rozumiem.
-Zauważyłam, że dziwnie się zachowujesz. Od czasu kiedy poszliśmy cię odwiedzić w tym skrzydle szpitalnym a ciebie tam nie było.
-Jak dziwnie się zachowuje? Normalnie.
-Nienormalnie?- odpowiedziałam siadając przy stoliku w bibliotece. -Łamiesz zasady, co gorsze własne zasady.
-A o to ci chodzi. No co, wciągnęły mnie te nocne wycieczki, też przecież na takiej byłaś. Nawet szlaban dostałaś.
-Remusie, czy ty się boisz, że oni się na ciebie pogniewają?
-Rora, do czego zmierzasz?
-O twoje zniknięcia, wiem, że coś ukrywasz.
-Ukrywam?- uśmiechnął się, ale widziałam na jego twarzy zmieszanie.- A niby co takiego?
-Nie wiem, na przykład,że jesteś wilkołakiem.- zaśmiałam się. Remus natomiast podniósł brwi wysoko i przełknął ślinę. Nastała cisza, którą w końcu przerwałam- Mi możesz powiedzieć.
-Nie wiem.
-Jesteśmy przyjaciółmi?
-No tak, ale...
-Remusie, obiecuje ci, ze cokolwiek byś mi powiedział nie odwrócę się od ciebie.
-Oj Rora, ale ty maruda jesteś.
-Oj wiesz, ze jestem strasznie uparta. Możesz mi przecież zaufać, obiecuję, ze nikomu nie powiem.
-Daj spokój.
-Nie dam.
-Dobrze powiem ci , ale potem ty mi odpowiesz na jedno pytanie.- powiedział zrezygnowany.- I przyrzeknij, że nikomu nie powiesz.
-Przyrzekam.
-Ale to nic nie zmieni między nami?
-Nie zmieni, obiecuję.
-No to.... Trafiłaś z tym wilkołakiem.- powiedział szybko na jednym oddechu.
-Co?- wykrzyknęłam.
-Aurora, to jest biblioteka!- powiedziała pani Pince- Ciszej proszę.
-Przepraszam.- rzuciłam i cichym głosem powiedziałam do Remusa- Czy ja dobrze słyszałam?
-No tak, ale nie jestem groźny dla nikogo do momentu, kiedy księżyc nie stanie w pełni. Wtedy jestem przenoszony w miejsce, gdzie nikomu nie zagrażam, żadnemu człowiekowi. Taka forma bezpieczeństwa.
-Ale jak to się stało?- spytałam zdziwiona- To znaczy jak sie stało... ze jesteś... no wiesz?
-Kiedy miałem pięć lat, mój ojciec wyjeżdżał często w interesach, wiesz że prace dla ministerstwa. I pewnego razu natknął się na jakiegoś gościa nazywał się Greyback, chciał żeby załatwił mu coś na lewo, nie wiem co to było, ale coś co bardzo ciężko załatwić, chodziło cos o prawo nie wiem, na prawdę nie wiem. A mój ojciec jest uczciwym człowiekiem i nie chciał łamać prawa. No wiec ten facet nachodził nas, groził. Ojciec był jednak nieugięty. Gdyby wiedział... pewnie... co on zrobi pewnie by się postarał...
-Greyback był wilkołakiem?- spytałam.
-Tak i pewnego razu, kiedy ojciec stracił nad sobą kontrolę i wywalił go z naszego domu. Powiedział, że się zemści. Porwał mnie i tak próbował wyciągnąć z niego to co chciał. Bez skutecznie, bo wtedy juz sprawa była beznadziejna. Ustawa wyszła i nie dało się już nic zmienić. Wtedy powiedział, że mnie wypuści. On był taki ohydny, cuchnął, trzymał mnie w komórce. ciemnej. Bił, kiedy wołałem o pomoc... tak sie bałem.- zaczął dygotać.
-Remusie już dobrze, to przeszłość -zaczęłam głaskać go po ramieniu- spokojnie.
-Pewnego wieczoru wyciągnął mnie i zabrał do lasu. Ugryzł. Zemdlałem, jak sie obudziłem błąkałem się po lesie. Znalazł mnie jakiś czarodziej i rozpoznał dziecko, którego szukano. Rodzice mnie szukali. W końcu wróciłem do domu, ale co miesiąc księżycowy, sama wiesz.
-Wiem.
-Ale nie powiesz nikomu? Nawet Lilly? Nawet Jamesowi?
-Obiecałam. A o co ty chciałeś mnie zapytać?
-Kiedyś powiedziałaś, ze nienawidzisz z całych sił swojego ojca. Dlaczego?
-Nie chcę o tym rozmawiać.- powiedziałam.
-Ja ci powiedziałem.
-Też chciałabym wam o tym powiedzieć, ale to dla mnie bardzo trudne,powiedzmy, ze też mam uraz z dzieciństwa.- mina mojego przyjaciela zrzedła, a mi zrobiło się strasznie głupio. On mi zaufał, a ja go tak potraktowałam. - no dobrze, powiem. - wzięłam głęboki oddech- Bo on jest mordercą. Zabił moją mamę i mój brat zginął przez niego, odbitą avadą dostał.
-Na brodę Merlina. Nie wiedziałem.
-Nikt nie wie, jedynie James. No i ty teraz.
-A co z nim się stało? Jest w Azkabanie?
-Nie, jak zorientował się co zrobił, strzelił sobie avadę. I dobrze zrobił, bo nie mogłabym na niego spojrzeć. I pomyśl sobie, że to wszystko działo się na oczach ośmioletniej dziewczynki.- po policzkach popłynęły mi łzy.
-Przykro mi.- Remus mnie przytulił.
-To wszystko wraca, znowu.
-Przepraszam, nie powinienem pytać.
-Daj spokój, przynajmniej nie muszę tego już przed tobą ukrywać. Chciałabym powiedzieć o tym reszcie, ale to bardzo trudne dla mnie. Nie wiem jak dałam rade teraz. Ale nie po to tu przyszliśmy. Dawaj tą listę.
Komentarze:
Liluś Środa, 05 Marca, 2008, 08:55
No nareszcie napisałaś coś o moim idolu. ;p
A co do zakazu zrzędzenia po ciotkowemu to możesz to robić,ale trochę mniej. ;p
Dorcas, biedny remi! i rora tesh . nocia jak zwykle siuper. W+
Katie.P Środa, 05 Marca, 2008, 14:36
Fajne.Liluś czyj pamiętniczek prowadzisz?
Dorcas Środa, 05 Marca, 2008, 15:43
No, tak. Remus też ma kiepsko...zamieniać się w wilkołaka...
Aurora Środa, 05 Marca, 2008, 16:46
Liluś prowadzi pamiętnik Lilly Potter junior.
Osobiście bardzo polecam, bo jest świetny www.lily-potter-jr.bloog.pl
a co do tego zdarzenia, to za biedaczką ciąnie się to przez te wszystkie lata.
Liluś Środa, 05 Marca, 2008, 19:45
Fajnie,że Ci się podoba,ciociu Auroro. ;*
Aurora Środa, 05 Marca, 2008, 20:03
ty wariatko jasne, ze mi się podoba, bo inaczej bym tego nałogowo nie czytała :**
Limonka Środa, 05 Marca, 2008, 21:05
Jak zwykle świetna notka. Muszę przyznać, że błędów nie zauważyłam. W twojej notce było dużo dialogów, ale przynajmniej dowiedzieliśmy się wielu rzeczy...Ale ja bez krytyki nie umiem niestety wytrzymać...więc:
-dałam rade teraz. Ale nie - nie rade tylko radę...
Pozdrawiam
Katie.P Środa, 05 Marca, 2008, 21:18
Dzięki !
Aurora Środa, 05 Marca, 2008, 23:02
Chora byś była Limonko :P
ALT nie zawsze mi zaskoczy i stąd te błedy pozdrawiam serdecznie.
Tonks załatwiłaś coś z pamiętnikiem Łapki?
Karola Czwartek, 06 Marca, 2008, 07:06
Notka ciekawa i fajna
Mogłabyś dać jeszcze trochę uczuć Rory.
Pozdrawiam:*
Luna Lovegood (Lavender i Lily) Niedziela, 09 Marca, 2008, 20:13