Wakacje mijały, pogoda w tym roku była pod psem, albo i gorsza, dlatego do połowy wakacji mieliśmy odrobione wszystkie zadania domowe.Wiem,zę to dziwne :P Jak zawsze pod koniec lipca przyszły do nas sowy z Hogwartu. Listy zawierały zestaw niezbędnych podręczników i materiałów do rozpoczęcia nauki na trzecim roku. Ciocia właśnie gotowała obiad, kiedy to przez otwarte okno w kuchni wpadła olbrzymia czarna sowa.
-JAK JA TEGO NIENAWIDZĘ!- krzyknęła.- Czy ona zawsze musza wpadać przez okno, jak ja gotuję?
-Przepraszam, ciociu.
-Aurorko, przecież to nie twoja wina. To ja przepraszam nie powinnam była krzyczeć. Od kogo to wściekłe ptaszysko? Od Syriusza?
-Jakbyś zgadła- powiedział James.- Już nie źle je rozpoznajesz, mamo.
-Wiesz, synku jak ci tutaj lata dwa razy w tygodniu w porze gotowania obiadu to też byś sie nauczył rozpoznawać.- zaśmiała się.
-Co pisze?- spytałam, a James dał mi pergamin:
Aurorko, Jamesie,
Właśnie dostałem list z Hogwartu, no wiecie, spis książek i materiały. Domyślam się że wy też dostaliście. A pewnie, że tak. Pomyślałem, że może spotkamy się na Pokątnej tak jak w zeszłym roku. Co wy na to? Napisałem już do Peta i Remiego. Rora, jak coś to napisz do Lilly. Noi do mnie napiszcie co wy na to?
Pozdrawiam,
Syriusz.
-No i co ty na to?- spytał Jim.
-Głupio się pytasz- jasne, że się spotkamy.
-Kiedy?
-Wszystko jedno. Dawaj pergamin.
Drogi Syriuszu,
Zadajesz bardzo głupie pytania. Oczywiście, że ten pomysł bardzo nam się podoba. I jak najbardziej sie spotkamy na Pokątnej. Kiedy? Nam jest to obojętne, ale uważam, że nie ma sensu długo czekać. Może w przyszłym tygodniu? Zdaje się, że nie mamy żadnych planów. Do Lilly napiszę, ale najpierw ty napisz do reszty i z nimi się umów.
Czekam na odpowiedź,
Aurora.
Ps. Twoja sowa znowu wystraszyła ciotkę.
Ps2. James też cię pozdrawia i czeka na termin.
I doczekaliśmy sie odpowiedzi. Termin został ustalony na drugą połowę sierpnia na 17, ponieważ wcześniej Remus będzie w stanie niedyspozycji. Wiedzieliśmy z Jamesem, że chłopaki będa chcieli wiedzieć co mamy nowego z sprawie animagów. No właśnie, nic nie mieliśmy. Nie weszliśmy nawet na strych. Dlatego postanowiliśmy to zrobić dzisiaj. Dlatego właśnie zaraz po obiedzie weszliśmy na górę. Pudełek tam było bardzo dużo. Jednak w kącie znaleźliśmy jedno podpisane Miranda.
-To pewnie mamy.- powiedziałam, pocierając palcem napis.
-Otwieraj!- podniosłam wieko i zobaczyłam tam jakieś pamiątki, podejrzewam, że jeszcze z młodości, a może nawet z dzieciństwa. Ponieważ dom, w którym teraz mieszkamy, jest domem rodzinnym Potterów.
-Kurczę.- byłam zrezygnowana, w tym pudle nie było nic co mogłoby nam się przydać.
-Gdzie możemy coś znaleźć?
-Musimy się twojej mamy zapytać.
-I co jej powiesz?
-Że po prostu chciałam zobaczyć to, co po niej zostało.
-No to chodź.- zeszliśmy na dół. A ja zwyczajnie spytałam się cioci, gdzie mogą być jakieś rzeczy po mojej mamie. Powiedziała, że wszystko zostało w domu, tak jak było w dniu jej śmierci.
-Zabraliśmy jedynie twoje rzeczy, posprzątałam to co mogło się popsuć i zamknęłam zwyczajnie drzwi na klucz. Nic tam jest nietknięte przez te 5 lat.
-Gdzie są klucze?- spytałam.
-Chcesz tam iść?- spytała zdziwiona.
-Tak, ciociu.
-Jak chcesz.- ciocia podniosła się i wyciągnęła z komody klucze- Moim zdaniem, to nie jest dobry pomysł, ale... Proszę.
-Dziękuję.- wyszliśmy z Jamesem z domu i udaliśmy sie w kierunku mojego domu. Nie było to daleko zaledwie pół kilometra dalej. Ciocia zawsze mówiła, ze moja mama kochała tę okolicę i że nie mogłaby mieszkać nigdzie indziej. Ponadto często wyjeżdżała i mogła bez problemów podrzucić dzieci swoim rodzicom, kiedy jeszcze żyli. A potem ja i Klaudius, byliśmy lokowani właśnie u cioci i wujka. Po kilku chwilach znaleźliśmy się pod drzwiami piętrowego domu. Wzięłam głęboki oddech i wyciągnęłam z kieszeni bluzy klucze.
-Jesteś pewna, że chcesz tam wejść?- spytał James.
-Nie.
-To może nie wchodźmy?
-James, wchodzimy!
-Na pewno? Wiesz co robisz?
-Wiem,ale nie robię tego dla siebie. Robię to dla was i dla Remusa.
-To nie ma znaczenia dla kogo to robisz.- powiedział troskliwym głosem.
-Kiedyś i tak będę musiała to zrobić.
-Ale jesteś pewna, że chcesz to zrobić dzisiaj.
-Teraz już tak.- otworzyłam drzwi i zobaczyłam biały salon, z białą kanapą i fotelami, po środku stał stolik, na ścianie były obrazy, a pod oknem pianino. Mama często na nim grała. Dalej była kuchnia. Na lewo od kuchni w specjalnym skrzydle były gabinety rodziców. Otworzyłam drzwi gabinetu mamy. Jaki ładny, miała ściany pomalowane w błękitnych barwach, biurko z ciemnobrązowego drewna. Na kupce poukładane były książki. I w biblioteczce było mnóstwo książek. Na jednej półce stały same książki mamy, drugą zajmowały rękopisy i kilka książek ojca, na trzeciej jej ulubione powieści. Czwarta to encyklopedie, słowniki poradniki i temu podobne. Na piątej stały książki, dawno nieużywane, widać były bardzo stare.- Tu nic nie ma trzeba iść na strych.
-No to idziemy.- na strychu zastaliśmy porządek, mama była pedantką. Wszystkie pudła były schludnie ułożone i dokładnie opisane.- Czego mam szukać?
-Nie wiem, na pewno będzie podpisane.- chodziliśmy między pudłami aż w końcu znalazłam “Miranda -notatki z kursów”- James! Mam coś.
-Co?- James szybko do mnie podbiegł, ja pokazałam mu pudełko a on je ściągnął. W pospiechu je otworzyłam. I to było to były tam stare notatki mamy z kursów dla podróżników i co ważniejsze dla nas, kursów dla animagów.- Bierzemy je?
-Nie myślę, że nie. Albo tak, tylko może najpierw to przejrzymy.- otworzyłam zeszyt, oznaczony cyfrą 1. Spotkanie 1 15 maja 1953r.
Wymagania wstępne:
1.Kurs trwa 1,5 roku, aby móc go ukończyć trzeba spełnić poniższe warunki (wymienione w punktach od 2).
2.Aby móc stać się animagiem, należy w stopniu wybitnym ukończyć kurs Hogwartu lub innej uczelni magicznej w dziedzinie transmutacji. Jest to warunkiem dostania się na kurs, ale nie jest warunkiem pozostania na nim, ponieważ, aby się na nim utrzymać należy wykonywać wiele ćwiczeń z transmutacji, stale doskonalić tę sztukę. Każde ćwiczenia, rozpoczynać się będą egzaminem teoretycznym oraz praktycznym z materiału ćwiczeń poprzednich.
3.Podręcznik do ćwiczeń z Transmutacji:
Penelopa Gronstrewed, Transmutacja dla zaawansowanych ćwiczenia praktyczne i teoria.
Wergiliusz Yorknew, Przemiany transmutacyjne ciała magicznego.
Samuel i Orgilia Paster, Zmiany kontrolowane poprzez świadomość,
Orgilia Paster Transmutacja bez różdżki.
4.Zaświadczenie ze szpitala św. Munga o braku przeciwwskazań do podjęcia zajęć z zakresu animagii.
5.Spotkania odbywać się będą dwa razy w miesiącu, ale są to jedynie ubogie podstawy tego co trzeba wyćwiczyć samemu, we własnym zakresie. Po każdym semestrze eliminowane będą osoby niezdolne do metamorfozy. Po ostatnim semestrze -3 egzamin wstępny, dopuszczający do właściwych egzaminów.
6.Regularne i solidne ćwiczenia.
7.Poświęcenie.
8. Nie pisze dalej takie tam bla bla, ale łatwo nie będzie
-Mamo, to ważne! Jak mogłaś nie pisać!
-Przynajmniej wiemy, jakie książki musimy skombinować i co najpierw opanować.
-Tak, transmutację, perfekcyjnie.
-Poszukaj może są notatki z transutacji.- zaczęłam przewracać papiery i rzeczywiście znalazłam cos: spotkanie 2 30 maja 1953r.
Podstawowe uwagi
Aby zostać animagiem, to znaczy aby dojść mogło do metamorfozy niezbędne jest osiągnięcie niezwykle solidnych podstaw z dziedziny transmutacji. Mianowicie, transmutacja własnego ciała, jest bardzo trudnym zadaniem, ale także bardzo ryzkownym, przy nie wystarczającej wiedzy.
Pierwszą i najważniejszą rzeczą, jaką kazdy musi wbić sobie do głowy jest to że swoje ciało można transmutować jedynie w coś takiego co ma świadomość. Jedyna dopuszczlna forma metamorfozy, zbadana prze wielu czarodziejów- naukowców, to transmutacja czarodzieja w zwierzę. W innych wypadkach kończy się to bezpowrotną strata świadomości i rozumu, niekiedy śmiercią, zawsze jednak trwałym pobytem na oddziale zamkniętym chorób spowodowanych przez zaklęcia w szpitalu św. Munga.
Pierwszym ćwiczeniem będzie opnowanie koncentracji- osignięcie jak najwyższego jej stopnia. Jest to niezbędne do osiągnięcia zadowalających wyników...
-dobrze. Nie stoimy w miejscu.
-Super. Wracamy?
-Zaraz chciałabym tu pobyć trochę. To znaczy tutaj w tym domu.
-Ok.- zeszliśmy na dół, obeszłam wszystkie pokoje, przypomniałam sobie jakie miałam cudowne dzieciństwo.
-Ile ja tutaj szczęśliwych chwil spędziłam- powiedziałam siadając na łóżku w moim pokoju, moim dawnym pokoju.- a mogłoby być tak dalej.
-To jesteś teraz nieszczęśliwa?- spytał James.
-Nie, ale brak mi tej szczęśliwej rodziny, jaką kiedyś miałam. To znaczy kocham was, jesteście moją rodziną, jest mi u was bardzo dobrze, jesteście wspaniali, ale to nie to samo co prawdziwi rodzice. Najbardziej brak mi mamy. I Klaudiusa mi też brakuje...
-Wiem. Udany zawsze był. Ale wiesz co ci powiem?
-Co?
-Z was dwojga zawsze wolałem ciebie.
-My to się zawsze rozumieliśmy bez słów.
-no. Pamiętasz jak cię mama ubierała zawsze w lato w tę białą sukieneczkę, kiedy przychodziliście do nas na niedzielny obiad, jak babcia jeszcze żyła.
-Pamiętam. - uśmiechnęłam się i dodałam- i pamiętam też jak oblałeś mnie sokiem porzeczkowym, chyba, i była na niej taka wielka plama. Jak ja płakałam, uwielbiałam tę sukienkę.
-I wtedy ciocia cię wzięła na kolana...
-przytuliła i powiedziała, że czas na cos nowego. Zaczarowała ją i stała się różowa.
-I ją kochałaś jeszcze bardziej.
-Mama umiała załatwiać takie sprawy. Nienawidziłam jak wyjeżdżała, mimo że wtedy zawsze było najfajniej. Tata zabierał nas w najróżniejsze miejsca. Tyle zawsze było zabawy. Albo jak spaliśmy u was.
-Myślę, że nigdy tego nie zapomnimy...
-Nie rozumie, Jim.
-Czego?
-Jak on mógł to zrobić? Byliśmy taką szczęśliwą rodziną. Był kiedyś wspaniałym ojcem, mężem, jak on mógł?
-Nie wiem, ale takim powinnaś go pamiętać. Tylko te dobre chwile.
-Ale ja pamiętam też ten jego obłęd w oczach. Jim to było straszne. Jak on mógł ich zabić.- wstałam z łóżka- Mamy to czego szukaliśmy. Chodźmy już!
James podniósł się i wyszliśmy. Wróciliśmy do domu. Nie byłam zasmucona, chyba wizyta w domu mi nie zaszkodziła. Bałam się, że to wspomnienie znowu będzie mnie nawiedzać, ale na szczęście moje obawy były bezpodstawne. Minęło już kilka dni, a ja ani razu nie miałam tego koszmaru.
Komentarze:
Katie Wtorek, 18 Marca, 2008, 22:02
Ciekawe i fajne.Odwiedziłaś już Dorcas Meadows?Jak nie to odwiedż.Ma już nowy log.
Lila Wtorek, 18 Marca, 2008, 22:31
Fajne,co mam więcej pisać,skoro wiesz
co o tym sądzę...
Katie Środa, 19 Marca, 2008, 19:44
A kiedy dodasz następną notkę?
Aurora Środa, 19 Marca, 2008, 21:19
Spokojnie, niektórzy jeszcze nie zauważyli tej :p Będzie na pewno będzie :*
Doo(p. Mary Ann) Środa, 19 Marca, 2008, 23:11
Bardzo mnie ciekawi, dlaczego tata Aurory zabił swoją żonę i Klaudiusa. Może miał w tym jakiś cel?
Aurora Czwartek, 20 Marca, 2008, 00:06
Spokojnie wszystko się wyjaśni, ns to trzeba czasu. Jakiś cel był na pewno, tyle czy słuszny?
Aurora nie nawidzi swego ojca, przez to nigdy nie była na ich grobie, to znaczy od dnia pogrzebu...
AURORA!Dajesz fajne notki i wogóle można twierdzić,że jesteś fajną osobą,ale niemusirz dawać komentarzy aż po 00:05!!!
P.S,Ja też zasnełam po 00:06.
Aurora Czwartek, 20 Marca, 2008, 10:57
Dzięki Ale to uwierz mi było średnio późno, poszłam spać przed 2 wiec...
Kenaya (Albus i Molly) Czwartek, 20 Marca, 2008, 12:31
nadrobiłam zaległości, które, fakt faktem, nabrałam z własnego lenistwa, bop nie miałam ochoty czytać czegokolwiek. Ale w końcu przeczytałam świetnie piszesz, tego to już ci chyba nikt pisać nie musi co? Twoje notki czyta się niemalże jak ulubioną książkę... a notki, to kolejne rozdziały historii, którą tworzysz. Zauważyłam, że często wracasz do jej rodziców... czyżby miało się kiedyś wyjaśnić, dlaczego jej ojciec popełnił to straszne morderstwo? Ciekawe, bardzo ciekawe (głosem pana Olivandera z pierwszej części;-|)
PS. U Molly nowość, a u Dumbla nowa notka już jutro Napisana tylko w połowie, ale nad resztą pracuję
Katie Czwartek, 20 Marca, 2008, 13:30
Och...Jak tam przgotowańa do świąt(jerzeli wogóle jakieś są) i jak z yym...mamuśkami?
Auora Czwartek, 20 Marca, 2008, 17:49
Mamuśkami? Przygotowania hihi spoko
Kenayo przeczytałąm Molly. I kiedyś wszystko sie wyjaśni, ale jeszcze nie teraz. cieszę się ze docienisasz mój talent (ty te z go masz) buziaki :*
Lilka Czwartek, 20 Marca, 2008, 17:58
Świetne
Na prawdę mi się podoba
No i czekam na następną notkę xD
Pozdrawiam:]
Genialnie, nic dodać, nic ująć. Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
Kenaya Piątek, 21 Marca, 2008, 13:39
Potsebuje, chce notecki. Potsebuje, chce notecki!!!!!! Chce notecki!!!!!!!!!!!!!!
(było to nieudolne naśladowanie mojego ulubionego bohatera kreskówkoweko - Kuzka!!!)
ale serio, kiedy notka? bo mnie uzależniłaś