James pobiegł do szatni, a my usadowiliśmy się na trybunach, letni sezon quidditcha, po woli dobiegał końca. Za nami były już dwa zwycięskie mecze. Tym Razem graliśmy z Krukonami. Wszyscy siedzieliśy na trybunach w oczekiwaniu na rozgrywkę. Po jakimś czasie z szatni zaczęła wychodzić drużyna. Komentator zaczął wrzeszczeć do mikrofonu:
-Wystartowali.... Popędzili, Potter gwiazda ostatniego sezonu pędzi do kafla, Lance próbuje go zablokować, bezskutecznie, Potter przejmuje kafel, unika tłuczka, jak on to robi??, obrót, mknie ku bramce, spotyka się z obrona Handersona, podaje do Ferniego, kapitana druzyny, kafel wraca do Pottera i......... 10 punktów dla Gryffindoru. Kafel znowu w grze...- komentował, ale nasz wzrok skupiał się na Jimie, przede wszystkim- Johanson dostaje tłuczkiem, pałkarz Krukonów, trafia celnie, ale nie udaje mu się zrzucić zawodnika z miotły. Krukoni przejmują Kafel, Szukający starają się wypatrzeć znicz, tylko on może zakończyć mecz, ale wrócćmy do tego co dzieje się na boisku...- mecz był strasznie długi, znicz tak się skrył, że nie mogli go zobaczyć- Handerson, nie zdołał obronić 210 do 50 dla Gryfonów, coż trzeba przynać przyjęcie do drużyny Pottera, było najlepszą inwestycją w zwycięstwo jaką mógł zrobić Fernie. Czy szukający znajdą znicz? Nadal szukają, a na boisku trwa zacięta walka, Melisa Lovegood dzielnie broni bramek Gryffindoru, Johanson, poturbowany w dzisiejszej grze atakuje Klady'ego zabbierając mu kafel...koniec meczu Kathrin Gause złapała znicz, kończąc w ten sposób mecz wynikiem 210:200 dla Gryffindoru. Gratulujemy! Zapraszam na kolejny mecz już za tydzień. Komentował dla was David Baguel.
* * *
Sezon quiddticha niebawem się skończył, nasza drużyna szczytowała w tabeli wyników, tuż za nami był Ravenclaw, a dalej slizgoni i Puchoni. Rok szkolny też silił się ku końcowi, zliżały się egzaminy, wielkimi krokami. Siedziałyśmy z Lilly całe wieczory w bibliotece. Remy z reguły nam towarzyszył, czasem też pojawił się Jim lub Syrek. ćwiczenia z animagii, też szły do przodu, to znaczy teraz stały w miejscu, ale posunęliśmy się o maleńki kroczek do przodu. Tego popołudnia siedzieliśmy sobie pochłonięci w lekturze Historii Magii, kocham ten przedmiot, jest tak nudny, że jak tylko widzę książkę to szlag jasny mnie trafia, ale niestety jeśli się nie przełamę to nie zaliczę roku, a szkoda by było wylecieć ze szkoły. Do biblioteki nagle wpadł podekscytowany James, a za nim gromada dziewczyn z Amandą Spencer na czele.
- Syriusz, widziałeś to?- zaczął krzyczeć. Pani Pince zmierzyła go wzrokiem.
- Co?- spytał Syriusz.
- W Proroku piszą, że biuro turystyczne te na Pokątnej organizuje obóz sportowy...- darł się dalej. Wymachując Syriuszowi gazetą przed nosem. Bibliotekarka odezwała się w końcu mimo, że w bobliotece nie było nikogo po za nami.
-Panie Potter, to jest biblioteka, trzeba tu zachować ciszę, ludzie chcą w spokoju czytać!
-Dobrze- rzucił na odczepnego.- Sam zobacz.
-Fajnie- powiedział, kiedy zobaczył ogłoszenie.- Tyle, że matka mnie nie puści, po tym wyjcu, który ostatnio dostałem, mogę o tym już zapomnieć.
-Nie, musimy jechać!- dlaczego on tak krzyczy?- spróbuj zagadać!
-PANIE POTTER COŚ PANU MÓWIŁAM. ZMUSZA MNIE PAN...
-kiedy?- spytał, wiedząc już o co chodzi, to nie był jego pierwszy szlaban za zkłucanie ciszy w biliotece i jestem pewna, ze nie ostatni.
-Jutro wieczorem, będzie pan segregował czasopisma.
-ok.- wcale się tym nie przejął, istotniejsze było dla niego pojechać na ten obóz.
-A ciebie póści mama?- sptał Syriusz.
-Oczywiście.
-Jaki ty jesteś tego pewny- powiedziałam.
-No co? swojego synka nie puści?- zadał pytanie retoryczne. Wiem, że go puści, zawsze mu ulegała. Nawet ostatni list od McGonagall nie zmieni tego, że on pojedzie na ten obóz.
-A ja spróbuje, pogadam z Młodym może we dwóch prędzej coś wymodzimy.- Syriusz miał raczej olewający stosunek do swojego brata, w szkole prawie się nie widywali. Nie chodziło tutaj wcale o to, że byli w dwóch różnych, można nawet powiedzieć wrogich domach. Syriusz zawsze twierdził, ze jego brat nie ma charakteru, zawsze robił to co kazała mu matka. W szkole był bardzo posłuszny nauczycielom i starszym kolegom. W zeszłym roku, kiedy postawił po raz pierwszy nogę w Hogwarcie, szukał kontaktu z bratem, ale teraz... obydwaj mają swoje, całkiem odrębne światy.- Najwyżej się nie uda.
Jednak wiercili dziurę w brzuchu tak, że nie było mowy, zeby mogli się nie zgodzić. W końcu Syriusz przekazał Jamesowi długo oczekiwaną nowinę, że jedzie. Wakacje się zbliżały, ktoś nie mógł się już doczekać, chyba pierwszy raz. Wreszcie ich życzenie się spełniło, egzaminy dobiegły końca i koniec roku był kwestią dni. Które w końcu też minęły. Podczas uroczystości zakończenia roku, miało miejsce wręczenie Pucharu Quidditcha. Nie muszę chyba mówić do kogo on trafił do Gryffindoru. James był bardzo zdziwony kiedy zaraz potem dyrektor go wyczytał,dostał bowiem medal za zasługi dla drużyny Gryffonów.
Nadszedł dzień powrotu do domu, siedziałyśmy z Lilly na ławeczce przed zamkiem czekając aż przyjadą powozy. Przez skwerek przewijało się mnustwo ludzi. Remy siedział z nami, Peter siedział na ziemi i nie będę mówić co robił, domyślcie się
-I kolejny rok za nami- powiedziała Lilly.
-Jak ten czas leci, jesteśmy już prawie na półmetku,co nie Remy?- powiedziałam.
-Nawet bym nie pomyślał. Te trzy lata mimęły jak jeden dzień- zaśmiał się.
-Ale na prawde- uśmiechnęła się Lilly. Rozmawialiśmy sobie czując jeszcze emocje z egzaminów. Opowiadaliśmy o planach na wakacje i o tym, że jak zawsze szkoda nam wracać do domu. Jamesa i Syriusza gdzieś wcieło,pewnie korzystają z osatnich chwil na robienie żarcików, bo będą mieć dwa miesiące przerwy w machaniu różdżkami.
-Aurora, spójrz na tych gości- powiedziała Lilly, pokazując na dwóch chłopaków, którzy stali niedaleko.
-Ten brunecik jest niekiepski- powiedziałam.
-Eeee, tam mi sie bardziej podoba ten drugi.
-Widzisz możemy razem chodzić na imprezy- zaśmiałam się- przynajmniej nie pobijemy się o faceta.
-No co ty?- uśmiechneła się- ale ten drugi też jest niekiepski.
-Juz sobie kogoś upatrzyłyście?- zapytał Remus.
-No patrz jakie tam ciasteczka stoją- powiedziałam.
-Wiesz, chłopcy to mnie raczej nie interesują- zażartował.
-Ojej,ale jak mi pokażasz jakąś dziewczynę to ci powiem czy jest ładna czy nie, mimo że ja w dziewczynach nie gustuję.
-No dobra- powiedział- uważam, że Lilly jak to było? Ze są?
-Nie kiepscy.- powiedziała.
-Dokładnie, niekiepski.
Komentarze:
Natti Środa, 02 Kwietnia, 2008, 21:07
Pierwsza ;) Ale brutalny żart zrobilaś na Prima... Prawie się poplakalam. Kiedy następna notka? Bo na pewno wiesz, że to co dostaniesz to W+
cień kotki Czwartek, 03 Kwietnia, 2008, 15:04
Na tą stronkę weszłam przez przypadek z tydzień temu. Zaciekawił mnie Twój pamiętnik. Przeczytałam wszystkie notki. Są świetne. A poza tym-mi nie przeszkadza, że wrzucasz notki bardzo szybko. Ja lubię, jak tak pędzisz oczywiście tę notatkę oceniam na W
No! To mi się podoba... Wpis interesujący, niezłe teksty, charakterystyczny pęd (cały czas nie mogę przywyknąć tylko do jednego: że zdrabniasz Syriusza na Syrka... jakoś tak... dziwnie mi to brzmi ;P ) i jest naprawdę fajowo Zapraszam do pamiętnika Malfoya- nowa notka!
Aurora Czwartek, 03 Kwietnia, 2008, 19:00
Sprawiacie, że mam uśmiech na twarzy, na rawdę Bardzo się cieszę, że wam się podoba
A co do tego Syrka, to już mi się tek ubzdurało i tak juz zostanie, Wszystkie imiona sie jakośc skracają: James -Jim, Lilly- Lil, Auroro-Rora, Remus-Remy, Peter-Pet, Amelia-Am, Severus- Sev, Regulus- Reg. Wiec dlaczego Syriusz miałby nie mieć skrótu? Chyba Syrek, brzmi ładniej niż Syr czy Syry?
On tego nie nawidzi, tego "Syrka" hihi do czasu :P