-Syriusz! Ja chcę taką bratową!- powiedział Reg następnego dnia, przy obiedzie-Auroro! Dziękuję, jestem wolny!!
-nie ma za co- uśmiechnęłam się, podnosząc głowę znad talerza.
-A ja powtarzam kolejny raz: Jesteśmy przyjaciółmi!-Powiedział Syriusz dosadnie. Strasznie juz podirytowany, bo co chwila, ktoś ,czytaj pani Black, powtarzała, że jesteśmy taką piękną parą, że tak świetnie się rozumiemy i że to na pierwszy rzut oka widać.
-Oj Syriuszku, juz się nie denerwuj!- ucięła Valburga.- na prawdę pięknie razem wyglądacie!
-Tato! Możesz im coś powiedzieć?
-A co ja mogę?- zaśmiał się. Tata Syriusza, Orion Black, był bardzo sympatycznym mężczyzną, szczerze powiedziawszy także przystojnym. Jednak siedział u żony pod pantoflem. Z resztą myslę, że to było bezpieczniejsze .
Po obiedzie siedzieliśmy sobie w pokoju Rega. Graliśmy w jakąś durną grę, ale było bardzo wesoło i świetnie się bawiliśmy. W pewnym momencie Syriuszowi coś się przypomniało.
-Pokazywałem ci zdjęcie córeczki Andromedy?
-Nie.
-To zaraz ci przyniosę-Podniósł się z podłogi i wyszedł zpokoju... Po chwili wrócił ze zdjęciem bobasa.-Przysłała mi je jakoś tak...-podrapał sie po głowie, robiąc przy tym ciekawą minę- w zeszłym tygodniu.
-Ojej! Jaka śliczna dzidzia- na prawdę urocza, zdjęcie było ruchome... W końcu to świat czarodziejów... a maleństwo? Zmieniało kolor włosków- Jest metamorfomagiem?
-Tak.-zaśmiał się.
-Śliczna! Jak ja kocham dzieci... Chciałabym mieć kiedyś własne...
-W przyszłym tygodniu kończy roczek.- no tak, było by tak, bo dwa lata temu byliśmy na ich ślubie- zaprosiła mnie na obiad, jutro. Chcesz pójść ze mną?
-Ale wtedy to juz twoja mama całkowicie będzie brała nas za parę...
-Ona nie może wiedzieć, że ja tam idę. Ona nie uważa Andromedy za członka rodziny... Więc musisz mi pomóc. Puścimy coś, że idziemy na spacer.
-Ale ja nie mam się w co ubrać?
-A ta sukienka, w której przyjechałaś na Pokątną? Ślicznie w niej wyglądasz- usmiechnął się do mnie i oczy mu się zalśniły...
-Ale mnie nie zaprosiła, to tak nie wypada...
-Wypada, bo jej napisałem wczoraj, że przyjdę z przyjaciółką, która do mnie przyjechała.
-Jesteś okropny!!!
-wiem...
Przypadkiem spojrzeliśmy sobie w oczy... świat się zatrzymał.... Poczułam ukłucie w żołądku... Ręce zaczęły mi drżeć... miał takie piękne oczy, w dodatku tak byłyszczały... taki cudny uśmiech... Wszystko mi w środku zrobiło się jakby z waty... Miałam ochotę go pocałować, ale na szczęście do pokoju wpadł Regulus, który chwilę wcześniej poszedł po coś do picia. Przerwaliśmy spojrzenie...
-Mama powiedziała, żebyśmy zeszli na dół, zaraz będzie kolacja.
Zeszliśmy więc, usiedliśmy przy stole i rozmawialiśmy. Śmialiśmy się. Reg przyniósł karty, bo ich mama się przeliczyła i jeszcze trochę trzeba poczekać. Graliśmy więc w oszukańca... Parzyłam na Syrka przenikliwie, bo wiem, że z niego to straszny oszust. Ten spoglądął na Rega, ale w gruncie rzeczy patrzył na mnie. Wiedział, że ja się mogę zdradzić jednym gestem...
-Zobacz Orionie jak oni na siebie patrzą...- powiedziała Walburga Black do swojego męża, który pomagał jej przy kolacji. Patrzyła na mnie i na swoich synów z którymi grałam w salonie.
-Przesadzasz, oni mają po 15 lat.
-Zobaczysz to będzie nasza synowa.
-Walburgo! Nie słyszałaś: przyjaźnią się!- mąż wyrecytował jej powtarzane ciagle przez starszego syna zdanie.
-Oj...- machnęła ręką- Nie znasz się!
-Może i się nie znam, ale ciebie znam. Jest idealna, bo jest czystej krwi, ma szanowanych i sławnych rodziców... nie ma żadnego mugola w rodzinie i do tego jest ładna, mądra, wygadana i miła...
-Dokładnie! Idealna dla Syriuszka.-przerwała mężowi i szeroko sie uśmiechnęła. Orion jednak kontynuował.
-Swojej chrzestnej córce też wróżyłaś małżeństwo z synem vicie premermiera...
-Nie przypominaj mi i niej!-powiedziała bardzo dosadnym pełnym wyrzutu głosem. Jakby powiedział coś co starała się ukryć- Nie mam chrześnicy!
-I co wyszła za mugola.-zrobił pauzę, patrząc na skrzywioną twarz Valburgi- Żeby on też przypadkiem ci takiego numeru nie wykręcił... Wiesz, że on nie podziela twoich poglądów.
-Nie zrobi tego! To mój ukochany pierworodny.
-Tak, ten którego obiecałaś...
-Już cicho!- ucieła.- Obaj zawrą idealne małżeństwa. Pójdą drogą, którą wskaże im kochająca matka...
-To jest ich życie! Nie myślisz chyba, że Syriusz pozwoli ci zaplanować je za siebie? Reg może tak, ale nie Syriusz, on nie jest taki pokorny...
-Mamo, kiedy kolacja?- zawołał Syriusz z salonu , kończąć w ten sposób rozmowę rodziców.
-Już Cukiereczku! Za minutkę! Stworek, zanieś talerze!
-Nienawidzę,jak tak do mnie mówi- skrzywił się Syriusz, przypadkiem pokazując mi swoje karty.
-Na prawdę, Cukiereczku?- zaśmiałam się.
-Z twoich ust to inaczej brzmi...- uśmiechnął się.
-Aurorko!- do salonu wpadła pani Black z tacą- Mam nadzieję, że lubisz pastę w sosie nasturcjowym!- powiedziała pokazując mi co przyniosła.
-Nigdy nie jadłam, ale wygląda apetycznie...
I takie było
Następnego dnia, po śniadaniu wybraliśmy się z Syriuszem na spacer.A potem mieliśmy iść do kina. To była oficjalna wersja, która upewniała panią Black, że jesteśmy dla siebie stworzeni i jesteśmy parą. Tak na prawdę, poszliśmy na Pokątną kupić jakiś prezent, a potem siecią Fiuu do Andromedy na obiad.
-Cześć!- powiedział Syriusz wychodząc z kominka.
-Witaj!- rzuciła Andromeda, która właśnie odwróciła głowę spoglądając w stronę zielonych płomieni.-Och, witaj Auroro!!!
-Cześć- ucaławała mnie.
-Jak miło cię widzieć!
Znałyśmy się z Andromedą, byłyśmy sobie przedstawiane przez Syriusza. Rozmawiałyśmy też kilka razy. Polubiłyśmy się, chyba...
-Auroro, to jest Ted, mój mąż, ale wy też się chyba poznaliście na naszym ślubie- rzuciła kierując się do kuchni.
-Tak.- powiedział Ted, a potem dodał- siadajcie do stołu!
Po chwili wszystko było podane. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Andromeda poakzywała nam zdjęcia.
-A gdzie masz tego malucha?- powiedział Syriusz- przyszliśmy ją zobaczyć.
-Śpi...- powiedziała. I chyba swoimi słowami Syriusz ją obudził, bo rozległ się płacz w pokoju obok. Andromeda pobiegła i zaraz przydreptało prowadzone przez nią niemowlę.- Zobacz Malutka, to jest ciocia Aurora, a to wujek Syriusz. Przyszli cię odwiedzić...- powiedziała do córeczki, która wyszczerzyła swoje ząbki i zmieniła kolor włosów z różowego na zielone. Uśmiechnęłam się.
-A wiesz, ze wujek ci coś kupił?- powiedział Syriusz.- ciocia...- spojrzał na mnie, tu chciało mu się śmiac, było to widać- pomagała mi wybierać...
Wyjęłam z torebki prezent i podałam Czarnemu. Andromeda podsadziła małą Nimfadorę wyżej, żeby mogła wziąść prezent w swoje malutkie rączki.
-Nie trzeba było- powiedziała.
-No co ty?- podał dziecku paczuszkę. A maleństwo wypuściło ją z rączek i złapało w rączki czarne wlosy Syriusza.
-Ała!?!- zawołał. Zaczęłam się śmiać. Z resztą wszyscy się śmiali.
-Widzisz jednak nie był potrzebny... jej wystarczyło to, że przyszedłeś- Andromeda zaśmiała się.- Nimfadorko, puśc włosy wujka, to go boli. Chodź, mama da ci jeść.-zabrała ją na kolana.
-Słodka jest- powiedziałam.
-Uwierz mi, że to tylko pozory. Potrafi dać nieźle w kość.
-No, jak ty możesz powiedzieć o własnym dziecku, Ted?- powiedziałam.
-Mówię ci, dzieci są słodkie, ale potrafią strasznie zmęczyć.
W to nie wątpię. Małą bardzo interesowały włosy Syriusza. Nawet jak siedziała u mnie na kolanach to i tak starała się szarpnąć go za włosy.
-Mama nic nie miała przeciwko, że tu jesteś?-spytała w pewnej chwili Andromeda.
-Nie wie, że tu jestem.
-Tak myśłałam...
-Słuchaj, nie ważne co myśli... dla mnie i tak jesteś siostrą.
-Dzięki. To prawda co mi mówiła Narcyza?
-Co masz na myśłi?
-Że w drzewie geneaologicznym wypaliła dziurę, tam gdzie było moje zdjęcie?
-Tak. Ale nie...
-Trudno, że tego nie akceptuje...
-Najważniejsze, że ty jesteś szczęśliwa- powiedziałam.
-Jestem-uśmiechnęła się, ale zaraz potem od razu spoważniała- Ale nie chce, zebyś miał jakieś problemy...
-Daj spokój! Nie może mi zabronić się z tobą spotykać! A po za tym jest zachwycona, że wyszedłem, bo jesteśmy z Aurorą na randce.
-Ej to wy coś...- Andromeda poczuła się zdezorientowana.
-Nie!- szybko sprostowałam-ale ona ciągle powtarza, że do siebie pasujemy i bieże nas za parę...
-I nie idzie jej wytłumaczyć, że my nią nie jesteśmy. Ciągle tylko mi powtarza, że Aurora jest cudowna! Ładna, mądra, kulturalna, idealna, jakbym sam tego wszystkiego nie wiedział... i co najważniejsze jest czystej krwi.
-Co to za kobieta!- skwitowała, wywracając oczami.
-Ale mi nawyrywała włosów. Stwiedził Syriusz, kiedy wracaliśmy do niego do domu. Roześmiani... To był mój ostatni wieczór w domu Blacków. O mały włos i była by mega afera, bośmy się sprzedali, że nie byliśmy w kinie. Na pytanie na jakim filmie, oboje rzuciliśmy inne tytuły. A potem Syriusz szybko dodał, że nie byliśmy w kinie tylko na długim spacerze,a potem siedzieliśmy w kawiarni. Kupiła to Całe szczęście...
Po śniadaniu miałam wrócić do domu. Na szczęście, udało mi się w końcu wejść do tego kominka... Widziałam już chyba wszystkie pamiątki. Pokazła mi w końcu, drzewo rodowe Blacków z wypaloną dziurą po Andromedzie, w sumie to było tam kilka dziur. O żadnej nic nie powiedziała, a gdy zapytałam, zrobiła minę jakby ktoś podłożył jej pod nos coś cuchnącego, mówiąc, że to nic nie znaczące defekty. Znalazłam na tym drzewie nawet ciocię Doreę i wujka Charlusa, a nawet Jima
Wróciłam do domu przez kominek obładowana zakupami. Syriusz mi pomógł... Przy okazji odwiedził Jamesa.
-Teraz to my ciebie powinniśmy trzymać u nas- powiedziała ciocia Dorea, która to z kolei zatrzymała Syriusza na obiedzie.
-Chyba nie da pani rady, bo niedługo trzeba wrócić do szkoły, chociaż ja bardzo chętnie...
-Powiedz mamie, że w przyszłym roku przyjeżdżasz do nas na dwa tygodnie. Conajmniej!-powiedziała.
-Powiem...
-Super! Lilly też ma przyjechać!
-No, co ty? Evans??- James się ucieszył.
-A to jest ta co się James w niej zakochał?- spytała ciocia. A my zaczęliśmy się śmiać, to znaczy ja i Syriusz.
-Nie prawda!-bo Jim się zaczerwienił.
Komentarze:
sara Wtorek, 24 Czerwca, 2008, 19:41
strasznie mi sie podobala ta notka i wszystkie poprzednie. Nie moge sie doczekac na nastepne. Mam nadzieje, ze zmienisz jednak zdanie, bo ta historia az prosi sie o szczesliwe zakonczenie.
Aurora Wtorek, 24 Czerwca, 2008, 21:41
Droga Saro...
nie rozumiem co sugerujesz mówiąc że prosi się o szczęsliwsze zakończenie i o jakim zdaniu mówisz...
Ciesze się że ci się podoba
A co do notki to będzie na pewno
Pozdrawiam serdecznie :*
A ja jak zwykle musiałam nadrobić czytanie... Uwielbiam Twoje notki Tyle się dzieje Powiem tylko tyle: ekstra, super, bombowo... Nie mogę się doczekać następnej notki
Pozdrawiam i zapraszam do mnie
Hej, cztyam twoje notki ale zazwyczaj nie komentuję, dziś postanowiłam zrobić wyjątek Są fajne i ciekawe, ale jak na pamiętnik to O WIELE za dużo dialogów! To nie jest powieść, powinnaś uwzględnić przede wszystkim uczucia autorki, po to się pisze pamiętniki... Nie wiem też, jak Ty sprawdzałaś ten tekst, skoro jest w nim tyle błędów... Ale to nic, poprawisz się na pewno. Czekam na ciąg dalszy.
Elbereth Wtorek, 01 Lipca, 2008, 21:11
Hej, cztyam twoje notki ale zazwyczaj nie komentuję, dziś postanowiłam zrobić wyjątek Są fajne i ciekawe, ale jak na pamiętnik to O WIELE za dużo dialogów! To nie jest powieść, powinnaś uwzględnić przede wszystkim uczucia autorki, po to się pisze pamiętniki... Nie wiem też, jak Ty sprawdzałaś ten tekst, skoro jest w nim tyle błędów... Ale to nic, poprawisz się na pewno. Czekam na ciąg dalszy.
Elbereth Wtorek, 01 Lipca, 2008, 21:11
Hej, cztyam twoje notki ale zazwyczaj nie komentuję, dziś postanowiłam zrobić wyjątek Są fajne i ciekawe, ale jak na pamiętnik to O WIELE za dużo dialogów! To nie jest powieść, powinnaś uwzględnić przede wszystkim uczucia autorki, po to się pisze pamiętniki... Nie wiem też, jak Ty sprawdzałaś ten tekst, skoro jest w nim tyle błędów... Ale to nic, poprawisz się na pewno. Czekam na ciąg dalszy.
Elbereth Wtorek, 01 Lipca, 2008, 21:12
Hej, cztyam twoje notki ale zazwyczaj nie komentuję, dziś postanowiłam zrobić wyjątek Są fajne i ciekawe, ale jak na pamiętnik to O WIELE za dużo dialogów! To nie jest powieść, powinnaś uwzględnić przede wszystkim uczucia autorki, po to się pisze pamiętniki...
Elbereth Wtorek, 01 Lipca, 2008, 21:13
Hej, czytam twoje notki ale zazwyczaj nie komentuję, dziś postanowiłam zrobić wyjątek Są fajne i ciekawe, ale jak na pamiętnik to O WIELE za dużo dialogów! To nie jest powieść, powinnaś uwzględnić przede wszystkim uczucia autorki, po to się pisze pamiętniki...
Elbereth Wtorek, 01 Lipca, 2008, 21:13
Nie wiem też, jak Ty sprawdzałaś ten tekst, skoro jest w nim tyle błędów... Ale to nic, poprawisz się na pewno. Czekam na ciąg dalszy.
Elbereth Wtorek, 01 Lipca, 2008, 21:16
O boshe sorry, nie wiem czemu to się wstawiło tyle razy...