Wakacje w końcu się skończyły. Ostatnie dni upłynęły mi na lekturze książek mamy. Przeczytałam nasz obecny podręcznik i conajmniej dwie inne. Dowiedziałąm się wielu interesujących rzeczy...
Znów siedzieliśmy w pociagu. Tym razem jednak podróż nie była pełna śmiechu... Lilka wyła... Kontakt z Chrisem przez wakacje jakoś tak się popsuł, a dziś ten nawet do niej nie podszedł. Było mi przykro, że tak ją potraktował. Miałam ochotę iść i wyklaskać go po gębie. Lily mi nie pozwoliła... Pocieszłam ją, co innego mogłam zrobić? Bałam się, żeby Jim nie wyskoczył z czymś głupim. Na szczęście, nie zrobił nic głupiego...
Z czasem jednak wróciła moja dawna Lilka, przestała myśłeć o tym palancie. Zajęła się nauką, w końcu w tym roku były sumy... Wciągnęły ją obowiązki prefekta. A miała jeszcze dodatkowe eliksiry. I Ślimak wyskoczył do niej z jakimś klubem, mnie, Jima i Syrka też zapraszał na te spotkania... Szczerze, dla mnie to żadna rewelacja.
Najbardziej się wściekłam dwa dni po rozpoczeciu roku kiedy profesor McGonagall przyniosła mi szatę przewodniczącej... Okropny fason! A jeszcze gorzej ja w tym wyglądałam! Żakiet nawet nawet, ale ta spódnica!!!
-Ja tego nie założę!
-Auroro! Jesteś przewodniczącą!
-Pani profesor! To jest okropne! Żakiet jeszcze jeszcze...
-Przymierz!- przymierzyłam, ale chyba tylko po to żeby jej udowodnić, że to jest paskudztwo.
-Nie mam zamiaru tego nosić!
-Aurora! Musisz!
-Żakiet mogę nosić, ale spódnicy w życiu! Niech pani zobaczy jak ja w niej wyglądam, jakbym kraczata jakaś była!
-Nie prawda.
-Prawda!- wkurzyłam się.- Jak pani woli... albo żakiet, albo wcale.
-Aurora! Jak mozez się ze mną kłocić? Kultury trochę...
-Pani profesor ja jestem kulturalna! Ale nie pozwolę ubrać się jak starą babę, w dodatku przedpotopowo...
-Dosyć tego! Masz dzisiaj szlaban!- Minerwa poczuła się urażona. Chyba to ona wybierała krój i chyba pomyslała, że kieruję te słowa osobiście do niej.
-Noi dobrze!-wyszłam i trzasnęłam drzwiami, ale wcześniej rzuciałam- Ale jeśli pani myśli, że prez ten szlaban zmienię zdanie, to jest pani w błędzie!
Wparowałam do pokoju Wspólnego... wściekła jak jadowity trutniowiec...
-Co się stało?- rzucił Jim.
-Weź mnie nie denerwuj!- stanęłam w miejscu i zaczęłam tupać. Spostrzegłam kątem oka, jak Tomson szarpie sie z Devisem.- Tomson! Davis! Macie szlaban! Wyczyszczycie łazienki w waszej wieży!
Nie byli zachwyceni.
-Ale ostra jesteś! Zdążyłaś zostać przewodniczącą i już...
-A co też chcesz? Jestem wściekał
-Nie. Widzę. Co się stało?- rzuciłam w niego swoją nową szatą.
-Co to jest?
-Moja szata! Beznadziejna! Powiedziałam, że nie będę tego czegoś nosić to McGonagall wlepiła mi szaban.
-Za to, że powiedziałaś jej, że tego nie założysz?
-Tak.
-Pogięło ją?
-Nie wiem. Idę na górę!- poszłam do siebie. Wyżalić się Lilce. Wieczorem poszłam na szlaban, odrobiłam, ale pani proesor nie przekonała mnie nim do noszenia tego czegoś. Nazwała mnie upartą oślicą i ustąpiła, to znaczy powiedziała, że jak mam sie źłe w tym czuć, to niech mi będzie i pozwoliła nosić sam żakiet. Jak miło z jej strony... Wiedziała, że ja nie ustąpię.
Wieczorem siedzieliśmy u chłopaków w pokoju. Dorwaliśmy nową książkę i trzeba było przećwiczyć co niecoś. Lilka nie miała pretensji, bo miała jakieś spotkanie prefektów, Remy też. Mnie na szczęcie się upiekło, ale wiem, że będzie trzeba coś zoorganizować, ale to nie dzisiaj. Następnego dnia siedzieliśmy sobie z Jimem w biblotece, pomagałam mu napisac karne wypracownie dla McGonagall. Wiecie Jim jest świetny z praktyki, ale do teorii to on raczej głowy nie ma. Pani profesor wymyśliła sobie karę, nie powiem, ale nie dziwię się, bo nie uważął na lekcji. Syriuszowi się upiekło, bo znał odpowiedź na zadane pytanie, w przeciwieństwie do mojego braciszka. Rozbawiło mnie to co miało miejsce, kiedy wracaliśmy z bibioteki:
-Aury? Chciałem się ciebie o coś zapytać...
-Tak?- odpowiedziałam
-nie...- speszył się.
-No, dawaj, jak już zaczołęs!
-Bo ja się ciebie chciałem zapytać o całowanie... no... wiesz jak to się robi...- Jim bardzo gestykulował.
-Zapytaj Syriusza, on ci to lepiej wyjaśni.- w końcu to są dwaj faceci, a ja będę mieć problem z głowy.
-Pytałem, ale on kazał mi iść do ciebie, bo ty jesteś bardziej doświadczona.
-Bardziej doświadczona? -rozbawił mnie- Co ja ma ci powiedzieć? Przecież ci nie pokaze jak to się robi.
-No, nie!Ale coś opowiedz. Bo ja nie wiem czy umiem.
-Umiesz, to każdy umie. Po prostu no...
Starałam mu się to w jakiś sposób wytłumaczyć. W sumie co ja mu miałam powiedzieć? Chciało mi się trochę z niego śmiać. Kiedy w koncu dał mi spokój poszłam do swojego pokoju. Wdałam się jeszcze w rozmowę z Leną Claw, na temat spotkania rady. Zaraz potem pobiegłam na górę. Widząc Lilkę jakoś tak od razu wypaliłam:
-Ale ten James jest nie mozliwy. Zgadnij o co mnie zapytał?-jednak nie czekając na jej odpowiedż ciągnęłam dalej- Wyjechał mi z całowaniem...
-Tylko James i James! kim on dla ciebie jest? od pierwszego dnia tutaj słyszę tylko James i James!
-Co sie stało, że mowisz James?- chiałam obrócić to w zart, ale ta zaczeła się drzeć...
- Ty tak do niego mowisz! Zawsze James! Nigdy Potter! Zawsze tylko smiechy chichy siedzice sobie sciskacie sie. A moze to prawda co gadają, że tak tutaj siu bziu a jak skońcycie Hogwart to weżmiecie ślub?
-Od kiedy zajmujesz sie sluchaniem plotek? Nie znalam cie od tej storny...- zupełnie nie wiem co ją ugryzło krzyczła na mnie.
-mi tez sie wydawalo, że cie znam!
-James nigdy mnie nie interesował w tym sensie,i ja go nigdy nie interesowałam jesli juz to chcesz wiedziec to od pierwszego dnia interesujesz go tylko ty! A dobrze wiesz że mnie interesuje ktoś inny! A tak w ogóle to on jest moim bratem, idiotko!- z płaczem wylecialam z pokoju. Pobiegłam na błonia. Usiadłam sobie nad jeziorem. Siedziałam i wyłam.Może i jestem silna, ale kłótnie z przyjaciólmi to dla mnie najgorsze ze wszystkich rzeczy na świecie... W pewnym momencie spostrzegłam, ze ktoś usiadł koło mnie. Początkowo wcale mnie to nie zainteresowało. “Zaraz sobie pójdzie”, myślałam. Jednak tak się nie stało. Podniosłam głowę i zobaczyłam...
Komentarze:
cień_kotki Sobota, 28 Czerwca, 2008, 05:23
Kooogo?
Notka świetna, te fragment kłótni Aurory z Lily był dobry, choć trochę smutny. Ja chcę kolejną notkę.
Ooch ty, notka zaraz przed północą, tak? och ty! W niepewności nas trzymać chciałaś?
[Sylvia] Sobota, 28 Czerwca, 2008, 09:53
Ty,Rora,postaraj się kolejną notkę równo o północy wstawić...
I niech pomyślę,kto to mógł usiąść...hmmm...któryś z huncwotów,bądź też Lilka. Nie wiem,ale się dowiem niedługo,prawda?
Aurora Sobota, 28 Czerwca, 2008, 11:27
Hmm... to nie bylo zlosliwie poprostu wcześniej nie moglam, a chcialam zrobic to w piatek, by dotrzymac slowa... kto to byl zobaczycie :P
kolejna notka niebawem
pozdrawiam
No, no, notka całkiem mnie wciągnęła a już problem Jamesa rozbawił do łez, tylko proszę cię, błagam: pisz mniej literówek i uważaj na zapis dialogów!!! Niewygodnie się potem czyta. Poza tym: jak zwykle dowcipnie i tajemniczo, chwilami romantycznie.... Lubię to! Pozdrawiam i zapraszam do mnie
Auroro! Od niedawna zaczęłam czytać twój pamiętnik i właśnie dzisiaj skończyłam. Notatki, które przeczytałam są po prostu BOSKIE!!!!! Piszesz świetnie! Powinnaś zostać pisarką! Rowling powinna przerobić twój pamiętnik, żeby był w trzeciej osobie i z tego zrobić historię za czasów Huncwotów. Zaskakuje mnie też tępo w jakim piszesz i genialność notek. Jak ty to robisz? Skąd czerpiesz tę wenę? Masz talent literacki! Nie mogę doczekać się kolejnej notki! Nie żałuję, że zajrzałam do tego pamiętnika.
Syrcia Poniedziałek, 30 Czerwca, 2008, 15:39
lol jakie wylewne^^ Zgadzam sie z Cho Chang. kiedy nota? A za to przerwanie w takim momencie to u mnie masz przewalone^^ udobruchac mnie mmozesz tylko nowa nocia!!!
Zuzaa ;P Poniedziałek, 30 Czerwca, 2008, 15:53
Jak zwykle świetna nota! Hmm.. czyżby to miał być Syrek xD ??
Zuzaa ;P Poniedziałek, 30 Czerwca, 2008, 15:54
A Lily chyba jest zazdrosna o Jamesa
sara Poniedziałek, 30 Czerwca, 2008, 18:37
Bardzo mi sie podobala ta nocia, ale proponuje, zebys najpierw przeczytala to, co napisalas, wtedy wylapiesz literowki.