Kochani, na początku muszę wam coś wyjaśnić...
Moje wypociny są historią dziewczyny- Aurory. Jest to świat widziany jej oczyma. Tylko początkowo był to pamiętnik, który przeszedł w bardziej złożoną formę literacką... Jest to powieść bazująca na pamiętniku...
Dialogi ubarwiają, czynią ten świat bardziej realnym... Z czasem odchodzę coraz bardziej od klasycznego pamiętnika... W następnych notkach będą uczucia, będzie też oderwanie od osoby samej bohaterki, ale zawsze pozostanie narracja w pierwszej osobie i zdarzenia zwiazane z jej osobą...
Co do błędów... ja już mam taki styl jeśli chodzi o interpunkcję... Z tymi dużymi literami myślę, że jest do wypracowania... to i jeszcze kilka takich mechanicznych spraw...
Jeśli chodzi o drzewo: żeby obejrzęc zapraszam... pokieruje was link. http://aurorasilverstone.w.interia.pl/Drzewo%20gen.jpg
Zrobiłam tak ponieważ jest zbyt duże i psuło wszystko wizualnie... Trochę się pośpieszyłam z jego dodaniem, bo będzie ono istotne dopiero jakiś czas potem...
Dzisiszą notkę proponuję czytać wraz z podkładem muzycznym, zamieszczam link- http://malawi.wrzuta.pl/audio/9QNKx2Szzp/slawek_uniatowski_-_kocham_cie...
oznaczę kiedy włączyć :p W sumie to możecie od razu po przeczytaniu tego fioletowego...
Przy swoich kolejnych wpisach obiecuję więcej zdjęć, pracuje nad jakimś ładnym opracowniem także opisem postaci, może kiedyś sie doczekcie... :P
Podkłady muzyczne też czasem się będą pojawiać Wynika to z moich zacięć reżyserskich...
No, już nie przynudzam, bo zapewne wszyscy są ciekawi kto to przyszedł...
Pozdrawiam was i na kolejną porcję perypetii Aurory zapraszam w poniedziałek postaram się o 12.
zatem:
Zobaczyłam...
...Syriusza.
-Co tu robisz?- spytałam.
-Przyszedłem posiedzieć... Wkurzyłem się i musiałem się przejść.-Syriusz patrzył przed siebie, w toń jeziora. Siedział obok mnie i wyrywał kepki trawy, ale w tym momencie odwrócił głowę w moją stronę- A ty dlaczego płaczesz? Taka śliczna dziewczyna jak ty nie powinna płakać, nigdy. Ta piękna buzia powina być uśmiechnięta.
-Pokłociłam się z Lilką, o Jamesa.
-Ocho...- wiedział, że musiało być źle skoro tak wyglądam.
To był bardzo chłodny dzień. Mimo iż był drugi tydzień września. Wiał wiatr. Syriusz zdjął kurtkę i okrył mnie nią.
- Zimno jest, a ty dygoczesz cała.
-Nie wiem co ją napadło...- płakałam. Czarny mnie przytulił. Wypłakałam mu się. On mnie rozumiał, jak nikt inny. W końcu jakoś się uspokoiłam. Rozmowa zeszła na boczny tor... Zaczęliśmy rozmawiać o uczuciach. Tak jakoś wyszło...
-A pamiętsz jak ktoś namalował ten napis na ścianie?- spytał.
-Pamiętam, Kocham Aurorę Silverstone, ale była afera. A jaki miał ktoś pomysł.
-Podobał ci się?
-no i to jeszcze jak...
-To byłem ja.- powiedział.
-Co? Żartujesz?- byłam zaskoczona.
-Nie. To ja to napisałem. Wiesz- spojrzał na mnie, a właściwie w moje oczy.- Nie wiem jak to się stało, ale...- pochylił głowę i uśmiechnął się, lekko- Aurorko, ale się w tobie zakochałem.- zamurowało mnie. Czy Syriusz Black wyznał mi właśnie miłość? Czy mi się wydawało?
-Co?-wyjąkałam.
-Zależy mi na tobie... Bardzo...
-Mi na tobie też zależy...- porwała mnie chwila. Zbliżaliśmy się do siebie coraz bardziej... Zaczęliśmy się całować... To był pierwszy raz kiedy oboje tego chcieliśmy...nie licząc tej chwili kiedy o mało sie nie pocałowaliśmy w te wakacje, ale nie wiem czy on wtedy też chciał... ale chyba tak. W kazdym razie to co teraz się działo... To była chwila... Bardzo piękna... Czułam się cudownie... Coś mnie ściskało w środku... Przed chwilą płakałam... a teraz... czułam się... szczęsliwa... Chciałam, żeby nie przestawał, ale w końcu musiał przestać...
-Dlaczego nasłałeś na mnie Jamesa? Skoro sam tak świetnie całujesz.
-Miło słyszeć- uśmiechnął się.- A co miałem mu powiedzieć? Przecież on myśli, że ja tylko raz i to jeszcze byłem całowany...
-No, tak. Przecież jak on by się dowiedział... Poszedłeś na łatwiznę.- uderzyłam go w ramię.
-Oczywiście- pokazał swoje białe ząbki. Też się uśmiechnełam- A ty co mu powiedziałaś?
-No, coś mu tam powiedziałam.
-A możesz mi też to wytłumaczyć?
-Nie.
-Dlaczego?- spytał zawiedziony.
-Bo tobie to ja mogę pokazać jak to się robi...- przybliżyłam się.
-Tak?- uśmiechnął się i też się przybliżył do mnie.
-A nie chcesz?
-Chcę...
-Aczkolwiek nie uważam, żeby ci były potrzebne korepetycje...-powiedziałam,a potem pocałowałam go...
Zaraz potem jednak coś we mnie w środku uderzyło:
-Syriusz, to nie może tak być!
-Dlaczego? To było bardzo miłe popołudnie.
-Nie mozemy... Przepraszam.- wstałam i chciałam odejść.nie bardzo chciał mi na to pozwolić, bo złapał mmnie za rękę...
-Aurora!- zatrzymałam się.- czego nie możemy?
-Syrek? Ja nie wiem... Czy ja...- złapałam sie za twarz.. czułam chaos wewnątrz... Usiadłam na ziemi- ja nie wiem...
-Czego?
-Czy my powinniśmy?- czułam się taka rozbita wewnętrznie.
-Nie chcę cię do niczego zmuszać...- powiedział, a jego głos miał taką słodką barwę...
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. W końcu postanowiliśmy wracać. Było chłodno... Syriusz zmarzł, bo oddał mi swoją kurtkę... Staliśmy już pod wejściem do wieży dziewcząt, kiedy powiedział:
-Pomyśl o tym co czujesz. Poczekam jak długo będzie trzeba.
Zamknęłam delikatnie oczy... Zsunęłam z ramion czarną kurtkę...kiedy ją mu oddawałam ścisnęłam delikatnie jego dłoń. Serce mi mocniej zabiło...
-Dziękuję-powiedziałam.
* * *
Siedziałam z chłopakami na pomoście. Z chłopakami, to znaczy z odlotową czwórką. Było piątkowe popołudnie słońce jeszcze przygrzewało. Tym razem był koniec września a dnie jeszcze nie były chłodne... Pisaliśmy opowiadanie na Praktyczną niemagiczną. To znaczy... Ja dyktowałam wypracowania chłopakom, którym pod tym względem brakowało pomysłów. Swoją drogą zastanawiając... Mnie to fantazja po prostu rozpiera od środka więc nie miałam najmniejszego kłopotu... Podyktowałam tekst Remusowi.. Tak chłopakowi nic do głowy nie przychodziło, może i jest wybitnie zdolny i pracowity, ale pomysłu w tej materii nie miał żadnego... Potem Peterowi.. Było dużo o jedzeniu... No, przecież nawet nic innego nie pasowało, co nie? Syriusz też dostał opowiadanie pod tytułem Moja wyorawa, będąca opisem, a włąściwie dramatem mężczyzny, który wypuścił się sam nocą na wycieczkę łódką po jeziorze. W końcu wymyśłiłam i coś dla Jima...
-Czy to już nie pora kolacji?- rzucił Peter.
Remus spojrzał na zegarek.
-W sumie to jest jeszcze pół godzinki. Idziemy?
-Idziemy!- powiedział Syriusz, ponosząc się.
-Ja zostaję...- powiedziałam- Posiedzę jeszcze troszkę, jest tak przyjemnie...
-To ja posiedzę z tobąQ- uśmiechnął się Jim.
-Fajnie...
-No, to my idziemy. Do zobaczenia na kolacji- powiedzial Remus, zbierająć wszystkie opoiwadania, poczym włóżył je do torby.
-No, cześć.
Siedzieliśmy z Jamesem pogrążeni w jakiejś bezsensownej rozmowie... Słońce zaczynało się już po woli chować za horyzont... Oparłam głowę na ramieniu brata i powiedziałam:
-Jakie to piękne...
-Mi też się podoba.
-Taka cisza.
-I nie ma moich fanek.
-No, nie ma.- uśmiechnęłam się, a potem siedzieliśmy w ciszy... Jakie to było ukojenie... Spokój... Przez głowę, przelatywało mi mnóstwo myśli, a za razem o niczym nie myśłałam. Czułam wewnątrz siebie odprężenie. Uwielbiam patrzeć na falującą wodę... Z nią jakby odpływały wszystkie troski... Czułam się wolna... Spokojna... Czułam się wspaniale... ale trzeba było wkońcu wrócić do rzeczywistości... Podnieść się z tego cudownego skrawka świata...Wyrwać się z błogich rozmyślań, by wstać i udać się na kolację.
Po kolacji miałam mieć zebranie , które zorganizowałam. Z Lilką się nie odzywałam. Nie przeprosiła mnie.Ja też nie miałam zamiaru pierwsza się odezwać. Byłam zbyt honorowa. Ciężko było kiedy siedziałyśmy w pokoju, ale ja zanurzalam się w lekturze ksiązek mamy i nic co obok mnie nie obchodzio. Na zebranie zeszli się wszyscy prefekci z całej szkoły. Razem około 20 osób. Ja się przedstawiłam, a potem każdy musiał zrobić to samo...
-A teraz pomyślmy co możemy zrobić w nadchodzącym roku?
-Nie powinnismy napierw wybyrać twojego zastępcy?- odezwała się Lilka siedząca obok Natale Crest, z Huplepuffu. Usiadła z dala ode mnie i Remusa. Powiedziała to takim tonem...
-A może to ja prowadzę to zebaranie?- odgryzłam się.
-To źle prowadzisz! Od tego powiniśmy zacząć!
-Może przestaniesz mnie pouczać? Może zaraz mi powiesz co mam mówić?- prawie na siebie wrzeszczałyśmy. Remus, na szczęście, zachował świeżość umysłu.
-Dziewczyny spokojnie! Wiem, że jesteście na siebie złe, ale nie musicie załatwiać swoich spraw przy wszystkich.- popatrzyłyśmy na niego jakby wyrwał nas z jakiegoś transu.- Porozmawiacie o tym po zebraniu!
-Wiecie co? Remus ma rację. Przepraszam was. Trzeba być profesjonalnym... Chciałam kogoś kreatywnego na mojego zastępcę, dlatego tak zaczęłam.-w wyobraźni wytknęłam Lilce język- Więc macie jakieś propozycje na to stanowisko?
-Dobrze by było gdyby to była taka osoba, z którą dobrze się dogadujesz- rzuciła Cindy Waine, naczelna, która była Puchonką.
-Masz kogoś konkretnego na myśli?
-Lilly Evans.
-A ja uważam, że zastępcą powinien być jakiś chłopak- rzucił ktoś z przeciwnej strony.
Spojrzałam na Remusa.
-A ja uważam, że to powinna być osoba z poza Gryfiindoru. Nie uważacie, że to nie fair, żeby Gryfoni trzęśli szkołą? Wystarczy, że ty jako przewodnicząca jesteś z Gryfifindoru, naczelny też nim jest. Bez przesady. -Tina Daniels, ślizgonka z szóstego roku zawarła głos.
-No dobrze, ale to powinna być osoba, z którą się ona dobrze dogaduje... Czy jest sens, żeby jej zastępcą była osoba, z którą Aurora nie znajdzie wspólnego jezyka?
-No nie, ale...- Tina próbowała bronić swojej teorii, ale nikt nie uważał tego za problem żeby to był ktoś z Gryfonów.
-Może kogoś zaproponujesz skoro nasze pomysły ci sie nie podobają!- powiedziała Cindy. Tina nic jednak nie powiedziała.- Tak myślałam. Lilly czy Remus? A może ktoś ma inną propozycję?
-A moze to niech Aurora podejmnie decyzję?- rzucił Philip Omaley, nasz prefekt naczelny.
-Ja się z obojgiem świetnie dogaduję...- nie chciałam wybierać, żeby żadnemu nie sprawić przykrości. W końcu oboje to moi przyjaciele, a z Rudą i tak się pogodzę... Prędziej czy później...
-Wiecie co? Moze głosujmy?
I było głosowanie. Wygrał Remus, bo solidarnie stwierdzili, że lepsze byłoby gdyby było zarówno męskie jaki i damskie spojrzenie na sprawy szkoły. Podejrzewam, że scena jaką przed chwilą zrobiłyśmy nie była też temu obojętna... W sumie to mieli rację... To było najlepsze rozwiązanie... Wróciliśmy do siebie...
Stanęłyśmy w pokoju... hmm... trzeba było zacząć... Lilka nie wiedziała co powiedzieć. Stała i patrzyła...
-Więc masz mi coś do powiedzenia?- spytałam.
-Nie powinnam była na ciebie wsiąść na ciebie wtedy...
-A ja nie powinnam nazwać cię idiotką.
-Ale ja nie wiedziałam... z resztą skąd miałam wiedzieć? Nie powiedziałaś mi...
-Myślałam, że wiesz... Wszyscy wiedzieli. Remus, Peter, Syriusz... On tyle razy mówił do mnie siostra... Zawsze wracamy razem ze szkłoły i z domu. Na prawdę nie wiedziałaś?
-Nie.
-Nie mozliwe! Amelka wiedziałaś, że James jest moim bratem?- spytałam.
-Jasne, że tak.
-Ale ja na prawdę nie wiedziałam! Przecież jakbym wiedziała to bym się tak nie zachowała, co nie?
-W sumie to masz rację...
Amela i Dothy wyszły z pokoju, żebyśmy mogły sobie spokojnie porozmawiać.
- Wiesz co? Może lepiej będzie jak ja ci wszytko teraz wytłumaczę...
-Też tak myślę.
-Wiesz o tym, ze moi rodzice nie żyją... Brat mojej mamy wziął mnie do siebie... I ten właśnie brat.. Mój wujek to tata Jima.
-Ale jak to się stało?
-Co? Że moi rodzice nie żyją?- pokiwała głową. To ciężkie wspomnienie, ale postanowiłam jej powiedzieć, co prawda głos strasznie mi się łamał, ale próbowałam- Moi rodzice byli podróżnikami... Oboje często wyjeżdżali... Czasem jedno zostawało, ale to było bardzo rzadko. Wtedy ja i mój brat Klaudius byliśmy wysyłani do cioci i wujka... Mieszkaliśmy po sąsiedzku... W sumie to ja się Jamesem wychowałam... Pewnego razu kiedy siedzieliśmy w domu wpadł ojciec... Zaczął szarpać mamę...- zamknęłam oczy... w sumie to je w tym momenice mocno zacisnęłam- Potem Klaudius wtrącił sie... Ojciec ciskał zaklęciami... Zabił ich oboje... Klaudius dostał odbitą Kedavrą... Lilly... jaki on miał obłęd w oczach... Na koniec zabił siebie... Wszystko widziałam... siedziałam pod stołem...To było straszne... To był koszmar...
-O Boże! -powiedziała Lilly- Nie wiedziałam! Przykro mi. Przepraszam...
[-Miałam wtedy osiem lat... Ten koszmar prześladuje mnie do dziś...-wzięłam oddech- Pamiętasz jak w drugiej klasie chodziłam jak struta? Wtedy mi to się śmiło.- Lilkę zatkało nie wiedziała co powiedzieć.
-Chcesz zobaczyć zdjęcie?- nie czekałam na odpowiedż poszłam do kufra i wyjęłam książkę mamy, jej zdjęcie było na okładce. A zdjęcie Klaudiusa, miałam w środku, w sumie jej zdjęcie też miałam w książce.
-To jest twoja mama?- spytała ze zdziwieniem. Była zdziwiona, bo do tej pory była pewna, że to mama Jima. To nazwisko, Potter.
-Tak.
-Bardzo ładna. Jesteś strasznie do nij podobna... Ale dlaczego tutaj jest Potter?
-Zdobyła sławę przed ślubem i pisała pod panieńskim nazwiskiem.
-Rozumiem.
-A to mój brat- pokaząłam jej drugie zdjęcie.
-Ile miał lat? Jak, no wiesz...
-14.
-Jaki przystojny...- powiedziała- szkoda, takie ciasteczko...
Lily położyła zdjęcie na łóżku i dodała:
-Aurorko, przepraszam cię za to wszystko- rozpłakąłam się. - Teraz wszystko rozumiem dlaczego nienawidzisz ojca. Twoje relacje z Potterem...- przytuliła mnie- Nie miałam pojęcia...
To, że jej powiedziałam to wszystko zmieniło relacje między nami.Zacieśniły się jeszcze mocniej... W sumie to teraz było jak kiedyś tyle,że nie ukrywał nic przed nią. Przypadłość Remusa była wyjątkiem nie miałam prawa jej o tym opowiadać... To prawda, że z każdą tajemnicą ludzie są nam bliżsi, tak jak z każdą spędzoną razem chwilą... W sumie to dziwiłam się sama sobie, że dopiero po czymś takim, jak nasza kłótnia powiedziałam jej o tym zajściu... a to ze nie wiedziała, że ja i James... Na prawdę zaskakujące... Jak mogło to się stać... przecież Lil jest zawsze gdzieś obok...
Przepraszam za błędy nawet w niku,ale dobra.A zkąd Rosa Silverstone?Coś pewnie będzie się z tym działo.No super poprostu gratuluję
Katie Środa, 02 Lipca, 2008, 18:23
Można się pogubić trochę.
Aurora Środa, 02 Lipca, 2008, 18:26
Katie napisz do mnie na gg to ci wszystko wyjaśnie
Katie Środa, 02 Lipca, 2008, 18:28
E...a ta Paola i Suzan to twoje ciotki?
P.S Ja mam jakiś nadmiar wrażeń cz co?
Aurora Środa, 02 Lipca, 2008, 18:31
mój numer: 5816921
Tak, cioteczki... kochane zwłaszcza Susan :p
Cho Chang Czwartek, 03 Lipca, 2008, 14:24
Drzewo genealogiczne jest super, ale trochę za bardzo rozbudowane. Aurora ma niezłą rodzinkę nie ma co!
Dz. B. Czwartek, 03 Lipca, 2008, 20:50
jak drzewo to drzewo, musi byc rozbudowane...
Aurorko, masz cos moze dla mnie...?
Katie Czwartek, 03 Lipca, 2008, 23:07
Aureola a kiedy nowa notka?
[Sylvia] Piątek, 04 Lipca, 2008, 20:27
Dodawaj wreszcie notki, bo chcę poczytać o twoich kochanych cioteczkach, zwłaszcza Susan...
Aurora Sobota, 05 Lipca, 2008, 00:00
Sylvia dobrze wiesz, ze na Suzy musisz jeszcze troche poczekać :P
[Sylvia] Sobota, 05 Lipca, 2008, 00:19
No wiem,ale jakbyś się ruszyła z notkami,to byś szybko dała te ciotkę Suzy kochaną.
Przeważnie radocha byłaby dla Jima,bo on tak kocha ciocię.
Aurora Sobota, 05 Lipca, 2008, 01:06
heh wiem wiem, ale jak ruszę z notkami na stronie to w pwenym momencie się skończą i wtedy będziecie czekać całą wieczność...
[Sylvia] Sobota, 05 Lipca, 2008, 12:10
To się zajmij pisaniem ich,a nie...siedzisz i się lenisz.
Katie Sobota, 05 Lipca, 2008, 15:30
Jaki efekt...:p
Minionet Renaldi Sobota, 05 Lipca, 2008, 18:50
Jak zwykle świetnie Widzę, że sytuacja zaczyna nabierać kolorów ;> Aby tak dalej :*
Pomylun@@ Lovegood Sobota, 05 Lipca, 2008, 20:35
Auroro , GENIALNA NOTKA . Nie mogę się doczekać następnej!!
Cho Chang Sobota, 05 Lipca, 2008, 22:46
Boże!!!!! Notka po prostu boska!!!!! Przy spotkaniu Syriusza i Aurory po prostu się rozkleiłam!!! Zostaniesz pisarką!!! I ja ci to mówię! Nie mogę doczekać się następnej!
Auroro, jestem pod wrażeniem wpisu, zwłaszcza tej części z Syriuszem^^ chociaż wydaje mi się, że pisałaś to wszystko trochę chaotycznie, trochę za szybko, za mało opisów i uczuć, ale to może jest właśnie zgodne z charakterem i nastrojem Twojej bohaterki? Musisz popracować nad literówkami i zapisami dialogów, no i pamiętaj o opisach i uczuciach, a poza tym, to podobało mi się Mam nadzieję, że pocałunków będzie więcej I cieszę się bardzo, że tak się wciągnęłaś w pisanie i że wychodzi z tego powieść, a nie sam pamiętnik. Gdybym miała wstawić ocenę, dałabym Ci P Mam nadzieję, że nowy wpis pojawi się...tak, za te dwie godzinki niecałe;D będę czuwać;) Zapraszam do pamiętnika Malfoya i myślodsiewni Snape'a -> nowe notki! Pozdrawiam i życzę Ci wielu pomysłów, weny, dowcipu i w ogóle