Nadszedł w końcu piątek... Dzień przedstawienia. Wszystko było elegancko przygotowne. W wielkiej sali postawiono scenę, na której miało się odbywać przedtawienie. Weszliśmy na scenę, chociaż schowani byliśmy za kotarą. Na poczatku wszyscy usłyszeli głos Remusa, który robił za narratora:
-Była zima, ciemna i ponura noc... Wtedy właśnie w domu Sanderonów pojawił się on...
Na scenie siedziała Dolores z Danielem Kloe, grali rodziców Cecyle. Rozległo się pukanie do drzwi, w tle słychac było grzmoty
-Drzwi otworzyły się i stanął w nich tęgi mężczyzna...
-Hrabia Welton!-wykrzyknęła Dolores- Witam, cóż pana do nas sprowadza?
-Cecyle- powiedział mężczyzna, grał go uczeń siódmego roku, Klemens Davlis.
-Cóż ona zrobiła?- zawołał chłopak, grający ojca.
-Stałem i wyglądałem prze okno, kiedy Zobaczyłem...
- Podszedł do wolnego fotela i zarzucając peleryną usiadł.
-Jak zrywa pana róże!
-wykrzyknęła
-och wybacz panie! Ukarzę ją!
-Milcz!-Rzucił.
-Siedział w fotelu podpierając brodę ręką
-Zobaczyłem...
- jego głos złagodniał
- ją jak spacerowała... Płynęła po ścieżce... Jej aksamitne włosy, plątał wiatr...
-Och panie...
-zadrażąła
-Cóż cię sprowadza?
-Chcę ją poślubić!
-Będzie rada- z entuzjazmem powiedział ojciec dziewczyny.
-Hrabia powstał, kierował się ku drzwiom
-Przybędę jutro, do mej lubej, przygotujcie ja!
-Opuścił dom. Do salonu wkroczyła młoda dziewczyna. To była Cecyle...
-Któż to był mateczko?- spytała matki,
-kobieta siedziała w fotelu.
Dolores za głosem Remusa-narratora usiadła w fotelu.
-Hrabia Welton.
-Cóż chciał?-spytała dziewczyna powabnie.
-Po twą rękę przyszedł się ubiegać- rzekł ojciec.
-Nie!-wrzasnęła dziewczyna.- ja go nie kocham, to nie moja wina! Jego poślubić nie pragnę!
-Cóż córko mam zrobić, taka jego jest wola....
-Ja nie! Kto inny mym lubym, poslubić innego zamierzam!
-Już ręka twoja mu przyobiecana...
-Tyś rękę mu przyobiecał, nie ja! Czyż szczęście me dla taty całkiem się nie liczy? Nie kocham hrabiego- płąkała dziewczyna-Sam bierz go za męża!
-Bezczelna!- uderzył córkę, aż krew prysnęła.
-Edwardzie!
-krzyknęła żona do męża.
-bijąc nic nie zdziałasz, zrozumieć to musi dziewczyna. Odejdź my porozmawiam!
- wyszedł z pokoju.
-Życie to moje! Ja nim kierowac pragnę!
-Tyś nie pokorna!- powiedziała matka- tyś wjścia inego nie masz!. Dobry mąż z hrabiego będzie! Kocha cię! Szczęsliwa z nim będziesz!
-Matko! Ja pragnę szczęścia... lecz on mi dać go nie może... Serce me inny skradł! Życie me smak bez niego traci... tak kochać jak mój luby... niewiele potrafi.
-Ja cię córko nie rozumiem! Tak los ci daje pana, a ty za plebejskim juanem w świat niedostatny biec zamierzasz?
-Duzo mi nie potrzeba..
-Tyś głupia!
-wrzasnęła kobieta.
-Ty mamo, niczego nie pojmujesz... Gdy z nim jestem, jam bliżej nieba.
-Tyś wiesz, że ojciec pieniędzy nie ma. Na posag ni grosza...A hrabia tak z miejsca...
-Jemu nam mnie zależy! Grosza od was nie wieźmie! Nie poślubie hrabiego!
-Pomyłka! Tyś nie wiesz co to miłość. Ona męża nie wybiera. To ojciec i matka! Ja wiem, że kochać możesz tylko hrabiego! To on twym lubym będzie, jego poślubisz! Tak będzie! Tyś mu juz przyobiecana!
-Nie!
-Dziewczyan wybiegła, płakać zaczęła.- znów czytał narrator- w swej komancie się zamknęła. Łkała noc całą, nie tak życ chiciała... Otarła łzy rankiem i przez okno uciekła... Z lubym swym na łące zielonej spotkać się miała. Przyszedł. W ramona mu się rzuciła...
Cecyle rzuciła się swojemu lubemu w ramiona, a ten obrucił sie.
-Kochana! Czemuś taka zapłąkana?
-Ojciec i matka mą rękę hrabiemu obecali.
-Ja sie nie zgadzam, tyś jest moja, o ukochana!
-Ja też się nie zgadzam. Do domu nie wróce!
-Ucieknijmy! Matka moja też miłości naszej nie pochwala, z inną pragnie bym śluby zawarł lecz nie chce jej! Pragnę tylko ciebie, kochana!
-Lecz dokąd?
-Od trosk naszych najdalej!
-Kiedy?
-Z wieczora! Gdy słońca sie za horyzot schowa. Czekaj tu na mnie!
-Wróciła dziewczyna do domu. Z nikim rozmawiać nie chciała. Kiedy słońce już chować się zaczęło, gotowa była by do lubego swego pomknąć. Z nim uciec, od domu się znaleść daleko. Lecz nie tak stać się miało! Gdy wyjśc już miała, hrabia jej dom odwiedził. Po lubą swą przyjechał. A ta z nim jechać nie chcciała. Zabrał ją siłą. Jej luby Antonio, czekał na skaraju lasu. Dziewczyny nie było. Zamartwiać się zaczął. Przybiegła jej siostra, Maria.
-Cecyle! Gdzież moja kochana?
-Ona! Porwana!
-Jak to porwana?
Nie chce mi się przepisywać całej tej historii, jakimś starodawnym językiem pisanej. Opowiem ją w sktrócie. Chłopak dowiaduje się od siostry swojej ukochanej, że hrabia zabrał ją do swojego zamiku i następnego dnia chce poślubić. Przetrzymuje ją zamknietą w komnacie... Zdesperowany Antonio jedzie by odzyskać ukochaną... Wpada i wyzywa na pojedynek hrabiego... Walczą na śmierć i życie... Cecyle przez uchylone drzwi widzi jak hrabia przebija rękę jej ukochanemu... Zaraz po tym służąca zatrzaskuje drzwi... Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jej ukochany przegrał i poległ... I wyszłoby na to, że musiałaby poślubić hrabiego... A Cecyle Nie hrabiego kochała, lecz księcia. Jego rodzice nie popierali tego mezaliansu, bo Cecyle była córką, szlachcica, ale bankruta... Nie wiedziała, że jej kochany jest księciem... Dowiaduje się tego w tym momencie, kiedy słyszy “przegrasz książę” i ten przebija mu rękę... Siedzi zamknięta i nie wie co sie dzieje za drzwiami. Kiedy słyszy wrzask siostry służącej hrabiego, która była nianią księcia:
-Mój kochany! Zabiłeś mojego....
wnioskuje, że poległ jej ukochany, książę. Biega zdesperowana po komnacie, w której została zamnięta.
-Nie! Nie poślubię hrabiego!- krzyknęła. - Śmierć wolę!
-Złapała srebrną szbalę i brzuch sobie przebiła. Krew spływała po podłodze. W tem drzwi się otworzyły. Stanął w nich książę.
-Cóż tyś zrobiła kochana!
-Rzucił się na podłogę, klęczał przy niej umierającej.
-Jam wygrał, miłości naszej końca być nie miało. O ciebiem walczył! O naszą miłość! Tyś mysłała, żem poległ. Zdesperowana kobieta!
-Mówił wiele i szybko. A ona leżała w kałuży krwi sama tą szpadą przebita. Wziął ją w ramiona, a ta na niego spoglądała... Miłość jej z oczu patrzyła i on na nią patrzył z uczuciem
-Kocham cię
-Rzekła i żywot skończyła. On spojrzał na jej martwe juz ciało. Szpadę z jej ciała wyjął.
-I ja cię kocham. Żyć już nie zamierzam.
-Wziął szablę w rękę. Złożył pocąłujnek na jej ustach. I zrobił to samo... Wzycionął ducha, szablą przebity. Kiedy wieści rozniosły się po grodzie. Nastała rozpacz. Książę się zabił, płakały szlachcianki, płakły książęta. Ból i twoga powszechne się stały. Czyż umrzeć musieli? Jak wielka miłości potęga, od śmierci i strachu jest większa. Jak mocno kochać trzeba by móc umrzeć by kochać? Teraz Cecyle i jej Antonio błąkają się po świecie. Dwie dusze szczęśliwe, chodź jakże tragiczne...
Rozległy się oklaski. To był koniec przedstawienia. Wszyscy biorący w nim udział wyszliśmy na środek.
-Udział wzięli. Aurora Silverstone jako Cecyle Sanderon.- ukłoniłam sie-Syriusz Black jako książę Antonio. Klemens Davlis jako Hrabia Welton. Dolores Parker i Daniel Kloe, rodzice Cecyle. Liz Wool jako Marie....- wymieniał dalej- czytał Remus Lupin.
wtedy wyszedł z za kotary i ukłonił się.
Poszliśmy wreszcie coś zjeść. Na Syriusza byłam wściekła!!!!!!!!!! Myśłałam,że zaraz mu strzelę w pysk. Dobrze, że się opanowałam, bo posułabym całe przedstawienie. Dlaczego? Bo jak była ta scena pocałunku to usiłował wsadzić mi język do ust. Na próbach czegoś takiego nie próbował, bo wiedział, że bym go wywaliła z tego przedstawienia. Dlaczego on nie moze zrozumieć, że nie ma nas? Oczywiście, wzięłam mu to wygarnęłam... Stwierdził, że nie byłby facetem, gdyby przepuścił taką okazję... Mam na niego strasznego focha! Przepraszał, ale co z tego! Wkurzył mnie! Dlatego postanowiłam mu dać nauczkę...
Na balu nie dałam się mu zaprosić do tańca... Tańczyłam sobie z Philipem... Szlak go trafiał, znaczy sie Syriusza... Wiem, że jestem podła, ale on inaczej nie zrozumie...
Następnego dnia poszłam do chłopaków do pokooju, bo umówiłam się z Jimem, że zrobimy drzewo razem. W końcu pół rodziny amamy takie same. Drugie pół miał spisać od Syriusza, który miał ułatwione zadanie, ponieważ mama przesłała mu gotowy z rys ze ściany. Ja musiałam poprosić żeby ciocia mi pomogła. Dora latała w tę i z powrotem.
Do Syriusza w końcu zaczęłam się odzywać, po tym jak setny raz mnie przepraszał... Ale o mało nie dostał zawału jak uslyszał, że się umowiłam na randkę... Pił coś wtedy i o mało się nie udusił. Wyobrażam sobie jak się musiał poczuć... Niech wkońcu o mnie zapomni!
Poszłam na randkę z Philipem, w sumie to zaczęłam się z nim spotykać.... Siedział koło nas na posiłkach... Syriuszowi się to nie podobało... widziałam to... Teraz dla odmiany w ogóle na mnie nie patrzy... Chodzi naburmuszony na cały świat... Nikt nie wiedział o co mu chodzi...po za mną... ale udawałam, że nie wiem. Przesiadywał w bibliotece, czyżby zaczął się uczyć? ale tylko do momentu jak zobaczył jak całowałam się z Philipem za regałem z książkami. Wtedy się wkurzył i już go w bibliotece nie widziałam... Szkoda mi go było... na prawdę dziwnie się zachowywał... chodził jak struty. A na ostatnim meczu grał tak fatalnie, że przez niego przegraliśmy. Zaczynałam się martwić. Nie miał ochoty na żarty, a kochał to przecież! Nic go nie interesowało... siedział na spotkaniach u Ślimaka, był nieobecny myślami. Był taki....niesyriuszowaty.
Wszycy się o niego martwili, tymbardziej że nikomu nie chciał powiedzieć co mu sie stało. Nikomu nie pozwolił sobie pomóc. Nawet animagia mu nie wychodziła. Taki stan trwał 3 tygodnie. Postanowiłam coś z tym zrobić... Serce mi się kroiło jak na niego patrzyłam... Aż tak go raniłam? Widziałam cierpienie na jego twarzy... Widziałam cierpienie w jego oczach kiedy patrzył na mnie...
Kiedy siedziałam u chłopaków w pokoju, kolejny raz patrzyłam na Syiusza... To nie był ten sam Syriusz, który pocieszał mnie na początku roku szkolnego. Ten był cieniem człowieka, człowieka którego...
kochani- konkurs nadal aktualny...
Dla tych, któryz pozostwią swoje maile w komentarzu dotrą powiadomienia o dodaniu nowych notek. Przewidywany termin nastepnej... poniedziałek,
pozdrawiam :*
Komentarze:
Sol Angelika Czwartek, 17 Lipca, 2008, 21:53
Podziwiam Cie, taka sztuke napisac nie jest latwo. Notka jest super, ale to pewnie wiesz. Z tym pocalunkiem szczegolnie mi sie podobalo
Katie Czwartek, 17 Lipca, 2008, 21:56
Sama wymyśliłaś treść tego przedstawienia?A Auora i Syriusz to tak na legalu się całowali czy na niby(w przedstawieniu)?:P
Marta G/ZKP Piątek, 18 Lipca, 2008, 14:25
Powiem tak: mam mieszane uczucia Treść przedstawienia jest prześmieszna, bardzo kojarzy mi się z "Romeo i Julią", zwłaszcza po ostatniej scenie^^ Szkoda, że tak chaotycznie i czasem niestarannie to wszystko zapisałaś, chociaż za stylizację uznanie wielkie. Bardz podobało mi się to z tym pocałunkiem, ale mam niedosyt po tym, jak opisałaś, że Aurora była wściekła na Syriusza... spodziewałam się jakiegoś dialogu, ociekającego jadem i słodyczą, a tu tylko opis... no i tak od razu Syriusz poszedł w odstawkę? Aurie nie ma serca!!! :P:P:P:P A poza tym to podobało mi się, fajnie wymyślone, daję P Pozdrawiam, buziaki i zapraszam do mnie-> nowe wpisy!
Natti Piątek, 18 Lipca, 2008, 17:38
Notkę połknęłam jedym tchem! Fajny ten wątek z biblioteką... że ranią go nawet miejsca związane z Aurorą i chłopakiem innym niż on...
Aurora Piątek, 18 Lipca, 2008, 19:14
Dzięuję i Juz sie tłumaczę...
tak, wymyśliłam je sama... Marto, było dramatem, fakt podobnym do Romea i Julli, ale w dramatach z reguły giną bohaterowie... po za tym lubię Szekspira... Co to chaotyczności, pisząc chciałam by było tak, ze opisty typu"wykrzyknęła" "siedział w fotelu" czytał narrator w osobie Remusa... moze efekt nie wyszedł tak jak miał...
Była wściekła... bo ile mozna tym opornym facetom razy tłumaczyć... tym razem jadowitej rozmowy nie było.. co nie oznacza, ze nie będzie takowej między nimi w przyszłości... a odstawka miła mu uzmysłowić, że Aurora nie życzy sobie jego zalotów... czasem nie warto miec serce... ale ona niestety je ma... a moze stety...
Natti, niestety,a le tak bywa i w świecie rzeczywistym....
buziaki :*
Naprawdę cudownie to napisałaś. tylko za dużo tych wielokropków. Chciałabym, abyś napisała to mniej chaotycznie. Bo ta jest aż za bardzo! Chciałabym, żebyś stworzyła jakąś prawdziwą, romantyczną scenę z Syriuszem. Muszą być razem ! ;p Prosiłabym bardzo.. ;D
Notka na P+. Gratuluję ! ;D
Diana0512 Piątek, 18 Lipca, 2008, 19:39
Naprawdę cudownie to napisałaś. tylko za dużo tych wielokropków. Chciałabym, abyś napisała to mniej chaotycznie. Bo ta jest aż za bardzo! Chciałabym, żebyś stworzyła jakąś prawdziwą, romantyczną scenę z Syriuszem. Muszą być razem ! ;p Prosiłabym bardzo.. ;D
Notka na P+. Gratuluję ! ;D
Diana0512 Piątek, 18 Lipca, 2008, 19:39
Sorry za powtórkę, ale w frugiej notce dałam swojego maila.
Doo Piątek, 18 Lipca, 2008, 21:55
Heh, Syriusz jest niesyriuszowaty...
Ten tekst z wsadzaniem języka do ust był powalający
Gratuluję Ci napisania tej sztuki, to musiało być trudne. Czasem zdarzały się literówki, ale co tam...
Bardzo mi się podobało i czekam na nastepną notę, mam nadzieję, że już niedługo ją dodasz. Fajnie, że wkładasz w ten pamiętnik tyle serca, to się czuje. Buziaki!
Doo Piątek, 18 Lipca, 2008, 21:57
Czasem rzeczywiście mamy podobne pomysły ...
Sylvia Piątek, 18 Lipca, 2008, 22:07
Uuu...zapomniałam dać rano komentarz...to niedobrze,ale teraz go daję...:P
Świetne,a ta sztuka wspaniała.
No i Syrek też niezły numer odstawił...:P
Minionet Renaldi Piątek, 18 Lipca, 2008, 22:15
Fajna notka, choć w tej scenie czegoś mi brakuje.. Nie wiem czego, ale jest jakaś taka.. niepełna? ;> Nie mam pojecie jak to określić xD
Meg Dimen:) Sobota, 19 Lipca, 2008, 00:27
W tej notce błędy nie zdarzały się tak często, ale nie powiem że ich nie było, drobne literówki. Co do dialogów - ciągle zaczynasz niektóre wypowiedzi od małej litery, zresztą często Ci się to zdarza i nieco źle je piszesz. Zawsze po myślniku jest spacja. Przed, zdarza się tylko wtedy, gdy nie zaczynamy wypowiedzi od nowej linijki, np. zamiast:
"-Tyś nie pokorna!- powiedziała matka- tyś wjścia inego nie masz!. Dobry mąż z hrabiego będzie! Kocha cię! Szczęsliwa z nim będziesz!"
Powinno być:
"- Tyś nie pokorna! - powiedziała matka - tyś wyjścia innego nie masz! Dobry mąż z hrabiego będzie! Kocha cię! Szczęśliwa z nim będziesz!"
I trochę za szybko zdarzenia się dzieją. Wszystko piszesz tak jakby w wielkim skrócie. Jakby Aurora wyciągała pamiętnik po miesiącach i od niechcenia zapisała to co się zdarzyło przez ten czas.
A co do animagi, nie za wolno ona przebiega, oni są w piątej klasie, za dwa lata kończą Hogwart, a jeszcze nie nauczyli się przemieniać. Jak tak dalej pójdzie w ogóle nie wesprą Lupina podczas pełni. I jeszcze jedno. Z książki wynika, że oni doskonale wiedzieli w co się chcą przemienić. Peter - w szczura, aby mógł "sparaliżować" wierzbie(o której nie napisałaś, że Dumbledore specjalnie ją posadził dla Lupina) I James oraz Syriusz w coś większego, aby mogli powstrzymać Lupina w czasie pełni.
Pomimo tych wszystkich, nazwijmy to błędów, zasługujesz na P. Fajnie i ciekawie piszesz, a dziennie potrafisz wstawić kilka notek
Pozdrawiam!
Zuzaa ;P Sobota, 19 Lipca, 2008, 16:46
No co do wypowiedzi Meg Dimen to faktycznie, Lupin w III części mówił, że huncwoci zostali animagami w 5 klasie.. więc mam prośbę,jak będziesz pisała coś na ten temat później, to opiszesz jakąś ich wyprawę z przygodą? Bo lubili wędrować podobno po Hogsmead i okolicach xD a zresztą po co ja Ci mówię, co masz pisać.. z takim talentem to cokolwiek wyklikasz na klawiaturze będzie super dzięki za przypomnienie o notce
Cho Chang Niedziela, 20 Lipca, 2008, 08:59
Wzruszyłam się!!! Notka bardzo romantyczna! Syriusz podpadł Aurorze, nie ma co! A przy okazji to literówki każdemu się zdarzają, nie wszyscy jesteśmy perfekcyjni i SĄ WAKACJE, LUDZIE!!! Wracając do notki, to Aurora pod koniec jest bezlitosna dla Syriusza. Ale dobrze, że zaczyna dostrzegać, jak Syriusz cierpi. Takie cierpienie może doprowadzić do czynów godnych pożałowania, wierz mi przez miłość można oszaleć i popaść w obłęd. Jeśli Syriusz naprawdę kocha Aurorę, to zdaję sobie sprawę, jak bardzo cierpi. Oni muszą być razem! OCENA: POWYŻEJ OCZEKIWAŃ.
( Ja stosuję tylko hogwartową skalę ocen.)
PS: Dla mnie jest zaszczytem komentować w takim pamiętniku.
GENIALNA nocia!!Podziwiam cię!!Masz tyle pomysłów...Zgadzam się z Cho Chang : Bardzo romantyczna notka.Ale ja dałabym inną ocenę...czyli...:WYBITNY.Nie mogę się doczekać następnej notki!!