W sobotę zapukałam do drzwi chłopaków. Jak zawsze przywitana entuzjastycznym ”Proszę”, przestąpiłam próg ich pokoju. Moje oczy były już odporne na ich wszechogarniający bałagan. W końcu jeśli przez tyle lat tylko cienka ściana oddzielała cię od Jamesa, który nawiasem mówiąc jest największym bałaganiarzem na świecie, nie mogło być inaczej. Ciocia, mimo że biedulka bardzo się starała, ani prośbą, ani groźbą nie mogła go nauczyć porządku, niestety… Taki już jest i nie ma szans by się zmienił. Jim pośród wielu miłych skojarzeń kojarzy mi się także z bałaganem :P A jeśli jeszcze do bałaganu jaki on potrafi wykonać dodamy dzieło Syriusza, który nie jest pod tym względem gorszy od wyżej wymienionego i jeszcze Peter rzuci kilka pudełek po ciastkach to… Proszę sobie wyobrazić… Wiem, nie da rady… to trzeba zobaczyć, ale uprzedzam wcześniej zarzyć jakiś eliksir zapobiegający atakowi serca, polecam Praecordiorumdolornon wujek mówi, że jest rewelacyjny. Mnie jedynie pozostaje zjednoczyć się w bólu z Remy’m, który nie wiem jakim cudem z nimi wytrzymuje, bo on raczej, z tego co wiem od jego mamy i z reszą byłam raz u niego, to raczej nie przyjaźni się z nieporządkiem… Widocznie się przyzwyczaił.
-Cześć, łobuzy!- powiedziałam dzielnie przemierzając wyrzeźbiony korytarz.
-Cześć!- uśmiechnął się Syriusz. Już sie za mna stęskił? Wycmokałam ich wszystkich tylko po to by móc przytulić się do Syrka. Wiem, jestem okropna, ale oni wcale nie są lepsi, na prawdę mogli by tutaj posprzątać, przecież do czego to podobne by się przedzierać przez te złogi śmieci, ubrań, książek i szyszymora wie czego jeszcze…
-Mam dla was niespodziankę- zaśmiałąm się jednocześnie zrzucając na podłogę, konkretnie za łózko ciuchy Pottera, by móc gdzieś usiąść.
-Ojej a co takiego?
-Nie uważacie, ze musimy uczcić nasz sukces?
Zrobiłam swoją słynną minę, którą Jim określa zupełnie nie wiem czemu jako „chyba spotkamy się w piekle” by za chwilę wyciągnąć z torebki butelkę ognistej. Dużą butelkę.
-Zwariowałaś!!! Skąd to masz?!?!- Wrzasnął piskiem Jim zadając retoryczne pytanie, bo doskonale wiem, że nie intersowało go skąd ją mam tylko fakt, że ona jest i prosi się o opróżnienie.
-Dawaj kubki!
Pomijam fakt, że najpierw trzeba było znaleść brudne kubki i rękami Aurory doprowadzić je do stanu użyteczności, żeby móc cokolwiek wlać. Czasami to ja się zastanawiam jak ja z tymi syfiarzami wytrzymuje…
Była jedna kolejka, zaraz po niej druga i trzecia. Tempo było zawrotne. Kręciło mi się w głowie, ale tylko jak próbowałam wstać…Peter jakiś takiś się rozmowny zrobił, James ledwo się na nogach słaniał a my dopiero obaliliśmy połowę. Syriusz się tylko do mnie uśmiechał, ale te jego oczy coś takie pijane były… Najlepiej trzymał się Remy, pił równo z nami, a nie było widać po nim zadnych obiawów że jest w stanie wskazującym…
-Jedziemyna….stęp..nąkolejkęza Aurorę….
Syriuszowi zlewały się wyrazy. O tak, pijane oczka i język się plącze, ale dzielnie co prawda nie zrozumiale dla trzeźwego, a dla nas tak, ciągnął dalej:
-Zanaszenaj piękniejszeogniwo…
Ppocałował mnie w policzek, nie wiem czy takie miał zamierzenie czy po prostu nie trafił w usta, ale może to i dobrze, bo za nim bezmyślnie powtórzyło to pozostały trzech.... Tak to już jest, że ludzie po alkoholu zaczynaja się całowac. Chociaż czasami to zaaplikowaniu sobie procencików zaczynają mieć odważne pomysły, a że ci panowie mają z reguły odważne pomysły to strach się bać jakie mogą mieć po alkoholu…
Wymieniałam pijackie bełkoty, kiedy kątem oka, właściwie to nie kątem, apostrzegłam jak Jim wypił zawartośc swojego kieliszka, na dobra kubka, jednym łykiem, podniósł się dość nieporadnie i zygzakiem wylazł przez drzwi.
-Gdzie on polazł?- spytałam odrobinę przytomniejąc.
-Nie wiem.
-Sprawdzę…
Coś mnie tknęło żeby pójść za nim. Chyba moja pierwsza myśl był, żeby nie zlądował ze schodów, na szczęście się myliłam, ale za to usłyszałam jak sie w pokoju wspólnym wywalił, a jeszcze nie wyszłam dobrze z wieży chłopców Całe szczęście, że nikogo tam nie było. A potem próbował wejść do naszej wieży. Ale schody go nie wpuszczały. To jest jednak dobre zabezpieczenie.
-Evans!- zaczął wrzeszczeć, ale z jego ust wydobywał się tylko pijanyy bełkot. Zupełnie nie wiem po co próbował ściągnąć sobie, fakt że nieporadnie, swoją czerwoną koszulkę. Na kalesony Merlina jak go Lilka zobaczy to go zabije!!! Pierwsze co mi przyszlo do głowy to zakneblować ręką, tak zrobiłam. Całe szczęśćie, ze ja tak szybko myślę. Zakryłam mu usta po prostu, zanim zdążyłm powiedzieć cokolwiek więcej.
-Chodź, napijemy sie jeszcze…
Miałam nadzieję, że nie będzie się upierał, nie miałam ochoty się z nim szarpać.
-Dobrze!
Poszedł pokornie za mną. Jakie szczęśćie .W sumie to mnie to zdziwiło, bo mimo wszytsko obowiałam się ze będę musiała się z nim szarpać.Wtaszczyliśmy się oboje po schodach, a kiedy tylko weszliśmy do pokoju rzuciłam na drzwi zaklęcie, zebym nie mógł wyleść, a potem cisnęłam różdżkę gdzieś w kąt za siebie. Co było bardzo nierozważne, ale od kiedy ktoś pijany się zastanawia nad tym co robi?
-No to kolejka za Jima,-powiedziałam, nie musiałam dwa razy powtarzać. Kubki już były pełne.
-No to kolejka za mnie!- krzyknął i znowu wypił wszystko na raz. Chociaż reszta nie był gorsza. Remus, który trzymał się najlepiej podniósł się z podłogi chwiejnie, a zaraz potem walnął się do tyłu prosto na łóżko. Szczęśliwie ono tam stało.
-TE lunatykujący…- Chłopcy żartowali, ze Lupin jest jak lunatyk nocą ten chodzi w pełnię i nie wie co robi. Stąd wziął się Lunatyk. Podobnie jak Syriusz od czasu włochatej łapy, której nie mogliśmy się pozbyć był nazywany Łapą.- Co ci jest?- spytał Jim, ledwo łącząc słowa w zdanie. A „Lunatykujący” musiał powtórzyć chyba ze trzy razy bo mu się tak język plątał.
-Nie mogę wstać. Wszystko sie wiruje.
Remus leżał pijany. Wymachiwał ręką w powietrzu na kształt koła. Miał kręciołka .
-A mi tak też….troche…
-Pet, a tobie co?
Peter biegał nerwowo po pokoju. Myłam, że się posikam ze śmiechu. Przewrócił się o ksiąki, ale cierpliwie siępodniósł i biegał dalej przerzucając wszystko co znalazło się na jego drodze.
-Siku mi się chce?Gdzie różdżka?
-Nie wiem.
-Ja muszę! Nie wytrzymam!
Biedny już piszczał. Teraz dla odmiany skakał w miejscu trzymając się za krocze. Niespodziewanie spojrzał w bok i jego oczom ukazało się okno.Zdesperowany pobiegł w jego kierunku!
-Szczurek! Tu jest kobieta!- śmiał się Jim, ale Peter nie zwracał na niego uwagi. Rzucił tylko do mnie “przepraszam”. I tak, żeby tylko zdążyć wydalił mocz za okno.
-Ej, była kolejka za Peta, była kolejka za Remusa, była za Moją sioste i za mnie. A za Łapę ktoś pił?
Jim nieruszając się już z miejsca w którym siedział rozpoczął wymachiwanie butelką i wszystkim polewał, czyniąc przy tym straty. - No już pijemy za Czarnego!
James pochlaniał już zawartość kubka, tak jak zresztą wszyscy. Remus wylał polowę porcji na pościel Jamesa, który to z kolei postawił butelkę na podłodze koło mnie i Syriusza, a sam usiadł na łożku. A ja kolejna zalana w tym towarzystwie nie czując umiaru w spożywaniu tego trunku podniosłam butelkę, spojrzałam przechylając w obie strony, że niewiele było na dnie. Połowę nalałam Syrkowi,a połowę sobie tak by wylać jak najmniej na podłogę
-Za nas!- powiedziałam, bardzo cichutko., kładąc sobie jeszcze palec na ustach. Syriusz spojrzał na mnie, a właściwie głęboko w moje oczy. Założe się że świat mu wirował. Stuknęliśmy się kubeczkami. Nawet się udało. Opróżniliśmy ich zawartość i zaczęliśmy się całować. Nie zwracaliśmy kompletnie uwagi na to, ze patrzy na nas trzech chłopaków. Zapomniejśmy, ze miała to być tajemnica. Dla mnie w tym pokoju był tylko Syriusz, a dla niego byłam tylko ja. Czas przy nim miał specyficzną właściwość, po raz kolejny przy nim zatrzymał się. Całowaliśmy się bardzo długo i bardzo namiętnie.
Szkoda, że ognista się skonczyła, chociaż z drugiej strony nie było juz komu pić. Wszyscy byliśmy mocno nawet bardzo mocno wcięci. Remus spał, Peter wisiał na łożku, wzdychając głęboko,a Jim z kolei spał na siedząco, udając , że wie co sie dzieje obok. Wróciłam dopiero przed czwartą do swojego pokoju, w sumie to nie mam pojęcia jakim cudem w ogóle tam doszłam. Pomijam fakt,ze dwie godziny szukaliśmy różdżki, zebym mogła w ogóle z tamtąd wyjść. Odprowadzaliśmy sie w Syrkiem po pokoju wspólnym aż w końcu poszłam. Dałam mu buziaka, jeśli to można było tak nazwać, bo zawiesiłam mu się na szyi. No, dobra złapałam się bo bym upadła i próbowałam go pocałować, a potem sobie poszłam do siebie. Położyłam się spać. A rano...
Przepraszam za błędy z ogonkami, mój alt jest niegrzeczny. Muszę go chyb jakoś zaczarować, bo nie zawsze załapie...
Jak zapewne zauważyliście zastosowałam się i poprawiałam swoje dzieło wzbogacając opisy. Staram się eliminować błędy...
Dziewczęta, notki-nagrody wyślę wam dzisiaj. Postaram się to zrobić nawet zaraz.
Co do kolejnej notki...
Pasuje poniedziałek?
Buziaczki :*
Komentarze:
Sylvia Czwartek, 24 Lipca, 2008, 15:40
Jasne,że pasuje w poniedziałek...:P
Notka świetna. Kaca pewnie będą mieli...
Sol Angelika (Julia Darkness) Czwartek, 24 Lipca, 2008, 17:15
Pilo sie ognista, oj pilo... Notka swietna, jak zwykle zreszta Pozdrawiam i dzieki za przeslane notki
P.S. Zapraszam do pam. J. Darkness
Diana0512/Kimberly L. (ZKP) Czwartek, 24 Lipca, 2008, 17:18
oj, Twoja nota jest śliczna.
Dodałabym jeszcze wątek, że, James się pyta o to ich całowanie. Zresztą sama zadecydujesz.
Poniedziałek pasuje ;**
Aurora Czwartek, 24 Lipca, 2008, 17:34
hehe Diano poczekaj, poczekaj...
będzie się działo
Diana0512/Kimberly L. (ZKP) Czwartek, 24 Lipca, 2008, 18:37
oj.. normalnie kocham te Twoje akcje! ;D
Meg Dimen:) Czwartek, 24 Lipca, 2008, 22:22
Aurora zadziwiłaś mnie. Tak mnie wciągnęła twoja notka, że po przeczytaniu jej czułam się jak jakaś...pijana. Nie, nie kręciło mi się w głowie, ale gdy usłyszałam moją mamie jak rozmawia w sąsiednim pokoju, miałam wrażenie, że ona też coś piła. I nagle musiałam sobie zdać sprawę, że to "tylko" twoje opowiadanie sprawiło, że mój umysł tak rozumował. Jednym słowem - opisy robią swoje i widać je z dala.
Tylko jednego mogę się czepić - estetyki twojego opowiadania. Pisz w Wordzie, jeśli masz odpowiednie oprogramowanie te błędy: z kropkami, przecinkami, zapisem dialogów, zaznaczy Ci.
Notka na mocne P+
Pozdrawiam magicznie!
Ja poprostu kocham te twoje notki, a w poniedziałek może byc, jakoś się dorwę do lapotopa taty w Chorwacji
Cho Chang Piątek, 25 Lipca, 2008, 13:52
Aurora!!! Uważam, że... zwariowana, pokręcona i trochę za bardzo zaszalałaś. W poniedziałek może być, ale wolałabym niedzielę, bo fajnie by było dostać od ciebie notkę na imieniny.
Zuzaa ;P Sobota, 26 Lipca, 2008, 13:45
Ojjj nieźle się uśmiałam przy tej notce jedna z lepszych xD bardziej wyczerpujące opisy faktycznie robią swoje...
Minionet Renaldi Sobota, 26 Lipca, 2008, 16:31
Świetna notka ;D Zaszalałaś i TO mi się spodobało.. Czekam na więcej takich akcji, pozdrawiam;*
Lara Sobota, 26 Lipca, 2008, 17:03
No po prostu SUPER! Nic dodac, nic ujac!
Pozdrawiam i zapraszam do pam. Roxanne.
Lara