Rano myślałam, że mi głowa pęknie. Każdy szmer był dla mnie nie do zniesienia. Lilka-Cudotwórczyni zwlekła mnie z łożka na śniadanie. Kiedy zesłyśmy na WS chłopaki już siedzieli. James popijał kawę, Syriusz męczył kefir, Remus siedział w bezruchu nad tostem, a struty Peter z obrzydzeniem patrząc na jedzenie. Ja też nie byłam głodna, było mi niedobrze…
-Część- powiedziałam, siadając na przeciwko Jamesa, obok Syriusza. Bez chęci od życia. Nikt z nas nie miał siły się odezwać.
-A co wy wszyscy tacy zmarnowani?- spytała Lilka okropnym piskliwym głosikiem jak jakiś wstrętny ptak, a może mi się tak tylko wydawało?
-Nie pytaj. Żeśmy się trochę potruli- powiedział Jim tak jakby za chwilę miał umrzeć w męczarniach.
-No, co ty, Potter?
-Weź Lilly, nie mam siły dzisiaj się z tobą kłocić.- odpowiedział markotnie.
-Nowość- powiedziałam, trzymając się za głowę, która pękała z bólu. Czy oni muszą tyle gadać?
-Jej, aleśmy sie pochorowali- rzucił Peter. Bardzo miło, że używa ust do czegoś innego niż mielenie jedzenia, ale błagam nie dziś!
-U nas, to znaczy wśród mugoli, to sie nazywa kac.- powiedziała Lilly.
-To nie jest miłe, uczucie – powiedziałam. Wolałam mówić niż słuchać głosów innych.
-Cześć- powiedziała Liz, która własnie podeszła do stolika. pomachałam jej-Cześć Auroro!- pochyliła się by pocałować Jima, ale w tym momecie zamarła- Jim, a co z tobą? Źle wyglądasz.
-Nie pytaj, słoneczko- powiedział bardzo zmarnowany.
-Ten twój Jim się napił wczoraj. I dzisiaj...- zaczeła Lill.
-Daj już spokój, Evans- ucioł James, posunął się, zeby mogła usiąść.
-Na prawdę strasznie wyglądacie- kontynuowała Liz. Błagam zamknijcie się!!!!
-Uwiesz, ze jeszcze gorzej się czujemy.- powiedział Syrek.
-Stanowczo wczoraj przecholowaliśmy- dodałam.
-A właśnie, albo wczoraj byłem tak pijany, że miałem omany jakieś, albo, ale to nie możliwe... widziałem ...jak się całowaliście.
-Kto się całował?- spytał Remus, który do tej pory ślepo wpatrywał się w tosta z ogromnym obrzydzeniem, wmuszając w siebie z coraz większym trudem kolejny kęs. Tymczasem Dolores szykowała mu już następnego.
-Aurora z Syriuszem.
Spojrzeliśmy na siebie. O kurde wydało się… żeśmy śmiechem wybuchnęli. Oboje chyba wpadliśmy na pomysł, że to najlepsza reakcja, wykpić to.
-James, chyba na prawdę za dużo wypiłeś- powiedziałam.
-Ja z Aurorą? Teraz to żeś dowalił.
Oboju udawaliśmy rozbawionych. W sumie to po co dalej kryliśmy się z tym, że ze soba jesteśmy. James, ani nikt inny nie dostał zawału na nowinę, że się całowaliśmy.
-No, własnie, wydawało mi się to niemożliwe...
Chłopakowi głupio się zrobiło, że nas w ogóle o coś takiego oskarżył.
-Ja wiem, że byś chciał takiego szwagra jak ja...- drwił Syriusz.
-No nie wiem, jakie by te wasze nieszczęsne dzieci pogięte były. Oboje jesteście nienormalni.
-No wiesz?- teraz ja zadrwiłam.
-Przepraszam was! Nie wiem jak mogło mi się coś takiego uroić. Przecież to idiotyczne.
-Wiesz co, nie pij więcej.
Powiedziałam. Słyszłam jeszcze jak pod nosem mówił sam do siebie, kiedy kroił na swoim talerzyku bułkę „Wy ze sobą… skąd mi to w ogóle do głowy przyszło. To nie realne przecież”. Nie bardzo się jednak tym przejmowałam. Zajęłam się raczej strategią podwędzenia Syrkowi stojącego przed nim kubka z kefirem.
- A ty, daj mi trochę!
Korzystając z tego, że zdjął z niego ręce, co było chwilą jego nieuwagi złapałam kubek w ręce w ten sposób zabierając mu kefir.
-Ej!
-No co? suszy mnie!
Ale nie to suszenie było najgorsze. Na śniadaniu, zaraz po tym jak pojawiła się na WS podeszła do naszego stołu wściekła profesor McGonagall. Wlepiła wszytskim czterem szlaban, za to że któryś sikał przez okno. Powiedziała, ze nie będzie dociekać, który to i że odpowiedzialność jest zbiorowa. Żeby pokazać im gdzie sie powinno to robić musieli wysprzątać wszystkie toalety na korytarzach. Rzecz jasna ręcznie! Mieli na to całą dzisiajszą noc.
-Ale nas wkopałeś, Peter!
-Przepraszam-powiedział- ale to nie moja wina, że Aurora zablokowała drzwi.
-No tak teraz wszystko bedzie na mnie.- powiedziałam, znowu szarpiąc sie z Syrkiem o kefir. Tak, kolejny raz.
- Kotku, nie da więc rady dzisiaj, przepraszam- powiedział Jim.
-No, przecież to nie twoja wina. Nie gniewam się.- odpowiedziła Liz.
-No, to sie ciesze- cmoknał ja w policzek. Korzystając z tego, że Łapa zasłuchał się w to co mówi Rogaś, a co z atym idzie przestał skupiać się na tym co miał w ręku pociągnęłam kubek i cały kefir wylądował na mnie. Wszyscy zaczęli się śmiać. Nie mialam powodu do śmiechu. Nie przewidziałam tego, że zwolnił też uścisk na uchu kubeczka. No, to za głupotę się płaci.
-A co bedziesz robił dzisiaj?
-Nie wiem. Łep mi pęka chyba położę się spać.
Wszyscy czuliśmy się tragicznie. Ja też nie była oryginalna tego dnia, walnęłam się na łóżku i zasnęłam. Oczywiście wczesniej sie przebrałam, przecież ta piekna plama zapaprałaby mi cale łożko…
Wieczorem poszłam do chłopaków,ale juz byli na szlabanie. Był on o tyle straszny, ze nastepnego dnia mielimy zajecia od samego rana. Chołaki przeklinali ile wlezie. Tych toalet było tyle,że biedactwa spędzili na ich sprzątaniu do czwartej nad ranem. Na lekcjach byli nie wyspani. W sumie to się im nie dziwię. McGonagall była na prawdę ostro wkurzona. W sumie to co zrobił Peter było na prawdę chamskie. A oberwali wszyscy, ja też nie czułam się bez winy, gdybym nie zamknęła tych drzwi. Po za tym miałam wyrzuty sumienia, bo Remus cały dzień, to znaczy całą niedzielę miał rozstruj żołądka, biedny strasznie mu alkohol zaszkodził.A podobno na tym szlabanie też z niego pożytku nie mieli, bo nadal haftował. Po co ja to wszystko zrobiłam. Gdybym nie przyniosła tej ognistej...
-To nie mielibyśmy czego wspominać. Rory, nie przejmuj się…
Powiedział by zniszczyć wyrzuty mojego sumienia Syrek, kiedy szliśmy ciemnym korytarzem do biblioteki. Mieliśmy zamiar odrabiać zadanie domowe, które w poniedziałek dostaliśmy od Smughorna. Ten koleś ma nasrane w głowie. Kazał nam sie dobrać w pary, mieszane. W sumie to nie wiem po co, ale nie narzekam, bo wiecie mój kochany walczył z Jimem, by byc ze mną w parze. Prawda, że to romantyczne? Mój rycerz, kochany! Lilka była z Remusem, a mój braciszek z jakąś Puchonką.
-No, ale przezemnie...
-Kochanie!
Było mi głupio z tego powodu. Wiem, że dla chłopaków szlaban to było nic, ale miałam takie głupie poczucie winy, nic już na to nie poradzę. Nie chodziło o sam szlaban tylko było mi ich szkoda, biedactwa nie dość, ze zawalili jedną noc na balandze, potem cały dzień chorowali i s to jeszcze wkopałam ich w obrzydliwą całonocną charówkę. Syriusz zatrzymał się. Jestem nierozumna. Wiem! Spojrzał na mnie tak, że od razu wiedziałam o co mu chodzi.
-No, dobrze.
Uśmiechnęłam się bardzo delikatnie, spoglądając na niego swoimi pełnymi winy oczyma. Rozejrzałam się.
- Teren czysty?
-Tak- Syrek pokręcił głową przemierzając wzrokiem pusty korytarz, tak jak ja przed chwilą. Cmok. Złapaliśmy się za rękę.
-Wiesz co?- powiedziałam, zatrzymując się.
-Co?
Zabrzmiał delikatny męski głos, którego posiadacz ścisnął mnie mocniej za rękę.
-Nie chce mi sie dzisiaj tego pisać…
-Mnie też nie.
Czemu ja nie jestem ździwiona?
-Mam szalony pomysł!
-Jaki?
-Idziemy na spacer?
-Zimno jest. A my bez kurtek…
Przytulił mnie, a potem zaczął pocierać ramiona jakby było mi zimno, a to miało mi zastąpić kurtkę.
Nie teraz, później...-zaczęłam jeździć palcem po nadruku na jego zielonej koszulce. Zataczałam kółeczka tak jak prowadził czarny szlaczek na jego piersi. Przysunął się do mnie. I znowu zaczął do mnie mówić w ten sam sposób.
-Kiedy?
-Później. W nocy.
Nosem już dotykał mojego czoła. Było mi niewygodnie, oderwałam więc palec i wzrok od koszulki, kierując oczy w kierunku szarego oceanu jego tęczówek. Zaminilkłam na ułamek sekundy, a potem dodałam, poruszając przy tym brwiami:
- Co powiesz na romantyczny spacerek przy blasku księżyca?
Oczy mu się zaśmiały. Lubiłam to.
-Juz jeden taki kiedyś mieliśmy, pamiętasz.
-Tak, dostaliśmy wtedy szlaban ja, ty i Jim, no ale ten bedzie inny..
-We dwoje?
-A co chcesz wziąc kogoś jeszcze?
-Nie…
Pocałował mnie. Na środku szkolnego korytarza, co prawda pustego korytarza, ale zawsze ktoś mógł się pojawić niewiadomo skąd, więc to było nieostrożne.
-Ty mi w zupełności wystarczysz..
-Cieszę się.
całował mnie dalej, przerywając jedynie na krótkie momenty by można było rzucić słowo czy dwa.
-Tylko załóż seksowną bieliznę.
Zrobił taką minę, jestem pewna, już sobie wyobrażał jaka ma być ta bielizna I jak ja mam w niej wyglądać.
-Świnia!- uderzyłam go w ramię, zadziornie. Nie odklejając się jednak na dłużej od jego słodkich ust. Na szczęście on lubił często ich używać do mówienia, jedzenia i do tego do czego ja lubiłam by ich używał.
-No, dobrze, możesz nie zakładać…
Zaśmiał się , ale zrobił tot tak jakby zastanawiał się na d tym ciężko i w końcu z bólem poszedł na jakiś kompromis. I znowu byliśmy tak blisko, że nasze nosy stykały się ze sobą. Czułam jego oddech, oddychałam tym samym powietrzem. Poruszyłam lekko otwartymi ustami łapiąc mgiełkę jego powietrza… Już zaczynałam muskać jego usta kiedy jakiś przeraźliwy wrzask nam przerwał…
Komentarze:
Meg Dimen:) Poniedziałek, 28 Lipca, 2008, 12:36
I znów mnie powaliłaś! Cud, miód i orzeszki
Gdyby tylko nie ta "estetyka" i literówki. Ale te opisy, powaliłaś mnie! tak swietnie to napisałaś, że...ah...ale cobra, nie będę sie powtarzała
Ten krzyk, nie należał do Jamesa??;p
Pozdrawiam magicznie
Meg Dimen:) Poniedziałek, 28 Lipca, 2008, 12:37
*dobra, a nie cobra;p
Syrcia Poniedziałek, 28 Lipca, 2008, 12:43
ale czaaad... boski ten wpis! Tak jak i poprzednie ;] Biedny Lunio... Tak źle sie czuł! Meg Dimen jestem z Tobą! Podejrzewam, że to Rogaś tak krzyczał. Albo Lily... Luni zdrowiej, jestem z Tobą!!!
No.. mi też się wydaję, że to James. KOcham ten pamiętnik (jest miom drugim ulubionym). A co do notki : zajebiaszcza, jakby to powiedział CZESIO. Świetna!
Kiedy następna?;>
Marta G/ZKP Poniedziałek, 28 Lipca, 2008, 14:41
Notka jest świetna, kochana Ty moja, tylko nie podoba mi się ten "rozstruj", "uwiesz" i "przecholowaliśmy" :P Poza tym, świetna akcja, pomysły pięknie wprowadzone, całość dowcipna i wprawiająca w dobry humor, jak zwykle, tylko rozbuduj niektóre momenty Napięcie sięgnęło pod koniec zenitu... ach, ciekawe, kto to może być? :>:> Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaczki ;*
SUPER nocia!!Wprost umieram z ciekawości kto wrzeszczał
Cho Chang Poniedziałek, 28 Lipca, 2008, 15:57
Ujmę to poważnie. Notatka: szalona, zabawna, zwariowana, słodka, milusia, ciekawa, romantyczna i rozbrajająca!!!!! Jednym, krótkim zdaniem: Poezja dla oczu i duszy.
Ps: Kiedy następna notka i o której godzinie?
Ps 2: Kto tak wrzeszczał?!
Eveline Poniedziałek, 28 Lipca, 2008, 17:33
Literówki Aurora, literówki!
Było ich trochę, ale akcja wynagrodziła mi te błędy.
Plus za humor i intrygujący koniec!
KLawiatura ci chyab szwankuje, bo w pewnym momencie zabrakło polskich znaków.
Poza tym super!
Parvati Patil Poniedziałek, 28 Lipca, 2008, 19:00
Ta notka jest REWELACYJNA!
Swiwtnie opisałaś tę scenę, poza tym trzyma nas w wielkim napięciu. jest parę literówek i błędów, ale wybaczamy. :P
Naprawdę, notka jest wspaniała, scena z Aurorą i Syrkiem świetna...jest genialnie!
Ciekawe, kto krzyknął...Obstawiam, że...A to może póxniej napiszę :P
pozdrawiam i zapraszam d omnie
Parvati
Doo Poniedziałek, 28 Lipca, 2008, 20:30
Umieram z ciekawości, kto im przerwał.
Och, ci nasi Syriuszowie są niemożliwi...
Notka była wprost cudna, opis, gdy się całowali...
Twój pamiętnik jest na naprawdę wysokim poziomie.
Tekst o sikaniu przez okno mnie rozwalił!
Pozdrawiam!!!
Sol Angelika (Julia Darkness) Poniedziałek, 28 Lipca, 2008, 21:22
Notka jak zwykle jest cudowna, po prostu masz ogromny talent i Go nie marnujesz I to naprawde widac, jestem pod wrazeniem Pozdrawiam
P.S Zapraszam do pam. J. Darkness
Zuzaa ;P Wtorek, 29 Lipca, 2008, 12:33
Kolejna świetna notka! Cierpienia huncwotów i Aurory były tak dobrze opisane, że sama czułam się jakbym miała kaca xD a ten krzyk na końcu..? zżera mnie ciekawość czyja to sprawka
K@si@@@ Wtorek, 29 Lipca, 2008, 14:20
Auroruś, zastansawiam się czy pisząc to sama nie miałaś kaca, bo ujełaś to tak jakbyś to przeżywała.
Trzymasz w nas niepewnośc, co jest sprytne, bo masz pewność, że wpadniemu tu przeczytać ciąg dalszy.
Zgadzam się z Eveline - literówki (trochę ich było:P), klawiatura chyba również odmówiła posłuszeństwa, bo zabrakło polskich znaków w pewnym fragmencie (nie wskażę, bo musiałabym jeszcze raz odszukać).
Za te kilka błędów dostaniesz P, ale czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam
Lara (Roxanne) Wtorek, 29 Lipca, 2008, 19:51
Roruś, notka bardzo ciekawa, intrygująca, romantyczna, dobra akcja. Po prostu świetnie. Zadam to samo pytanie co poprzednicy: kto tak wrzeszczał???!!!
Pozdrawiam i zapraszam do pam. Roxanne.
Lara
Minionet Renaldi Wtorek, 29 Lipca, 2008, 21:11
Rzeczywiście ci ta klawiatura robi figle ;P Ale cała ta sytuacja była taka pełna emocji i romantyzmu.. Nie można jej opisać w jednym zdaniu.. ;) całuje;*
heh kto tak wrzeszczał?? dobre pytanie :P
Widzę, ze mój bohater jet tutaj wielbiony!
Aurora kiedy notka?!
Ps zapraszm do pam Syriusza, ktry prowadze ;p
Aurora Wtorek, 29 Lipca, 2008, 23:49
Ja krzyczałam :p
Notka-64. Inspektor Evans
jutro jakos tak od rana o 12 może bedzie najlepiej
buziaki
Eveline;) Środa, 30 Lipca, 2008, 09:19
U...
Intrygujący tytuł;)
Domyślam się kto krzyczał...
W poprzedniaj notce (komentarze) napisałaś na zapytanie " Czy James dowie się o tym?"
Ty odpowiedziałaś:
Zobaczysz. Będzie się działo.
Nie cytuję, ale to było coś w tę desień...