Jasną rzeczą jest, że nie skończyliśmy pisać tej pracy tego wieczoru, dlatego też spędziliśmy w bibliotece jeszcze kilka wieczorów, wiele wieczorów… Było by ich mniej gdyby nie fakt, że zmienialiśmy je w randki. No, co ? Spojrzenia prosto w oczy, uśmieszki.. Czy wreszcie prawienie sobie miłych słówek na skrawku kartki. Słodkie. W sumie to już się nie dziwię Remusowi i Dolores, bilioteka jest fantastyczna na randki.
Zaraz wam opowiem jaką mieliśmy akcję. Pewnego wieczoru siedzimy z Syrkiem w bibliotece pisząc nasze cudowne wypociny. Siedziałam przy stole, podczas gdy Czarny szukał między regałami jakiejś lektury.
-Auroruś?- usłyszałam w uchu szept Syriusza, muskał delikatnie ustami małżowinę mojego ucha, jakie to było przyjemne… Uśmiech nie schodził mi z ust- może pójdziemy poszukać razem książki, tam gdzie bedziemy sami?
-A gdzie?
Odpowiedziałam pytaniem na pytanie, nieodrywając wzroku odkartki papieru. Nie chcicłam, żeby się oddalił choćby na centymetr… Kochałam jego bliskość, czuć jego zapach, to jak dotykał teraz mojego ucha, w ogóle, jego kochałam i kocham.
-Nie wiem, chodź. Może dział ksiąg zakazanych tam nie ma nikogo.
-Już tylko skończę to zdanie.
Mówiłam zalotnie, grałam z nim słowami, tak jakbym wcale z nim nie chciała isć. A chciałam i to jeszcze jak. Trzymał dłonie na moich ramionach i szeptał do uszka:
-To ja będę czekał.- wyszeptał i poszedł.
Skończyłam pośpiesznie zdanie, cisnęłam piórem i poszłam odłożyć ksiązkę, która już nie była mi potrzebna. Zaraz potem udałam się w miejsce gdzie ktoś na mnie czekał, zniecierpliwością.
-Co tak długo?
-A co? Nie mogłęś się doczekać?- zbliżyłam się do niego powoli, uśmiechając się.
-Nie.- powiedział słodko, łapiąc mnie za ręce i ciągnąc do siebie. Nie chciał, żebym się skradała tylko już była jego.
-A ja ci wstrętna kazałam tyle czekać...- przytuliliśmy się.
-No... nalezy mi się jakaś rekompensata.
-Jaka?-cmoknęłam go.
-No to była zaliczka...
-Nie.
-Nie?
Założyłam mu ręce na szyję, a on obiął mnie w pasie.
-To był wstęp, taki przedmak prawdziwej rekomepnsaty.
-No przecież mówię, że zaliczka...- powiedział, a ja go pocałowałam.
-Wiesz, że bardzo lubię się do ciebie przytulać. Poprawka lubię jak ty mnie przytulasz.
-Tak?
-Tak.
- A wiesz co ja lubie?
-Mnie.
-Nie.
-Nie lubisz mnie?
-Nie.
-To może ja sobie mam stąd iść?- udałam obrażoną i już chciałam odejść, kiedy mnie przytrzymał
-Ja cię nigdzie nie puszczę.- obrócił nas, tak, ze stałam przypadta do regału z ksiązkami, nie mogąc sięruszyć. Złapał mnie a ręce i te skierował za moje plecy.- Gdybym powiedział tak, to bym cię okłamał.
-Okłamałbyś?
Pokiwałam głową, interesujące…
-Oczywiście.
-Ciebie to ja uwielbiam.
-Uwielbiasz mnie?- zaśmiałam się
-Uwielbiam.
-Nie wierzę.
-Nie? Mam udowodnić?
-Tak.- powiedziałam zdecydowanie.
-No dobrze, ale żebyś potem tego nie żałowała.
-Nie będę.-zaczęliśmy się całować. Tak, znowu. Byliśmy tak spragnieni chwili tylko we dwoje. Zawsze ktoś nam towarzyszył, a właściwie przeszkadzał.
-Ale nie odpowiedziałaś mi co lubie?
-Nie wiem.
-Nie wiesz?
-Nie. Podpowiedz mi.
-Ty też to lubisz...
-hmmm, spędać z tobą czas, tylko z tobą...sam na sam?
Całował mnie po szyi, jej jak cudownie, nie mogę myśleć, jak on tak robi, ale uwielbiam to…
-To też.
-No nie wiem.- pocałował mnie, tym razem znowu w usta. Puścił moje ręce z tyłu by dotknąć twarzy i wtedy to się stało... Rozległ się pisk. Wrzask. Strąciłam ręką książkę z półki i rozdarł się alarm. Przybiegła pani Pince i zaczęła się na nas drzeć:
-Co wy tu robicie!!! Tutaj wam nie wolo przebywać!!! Książki wyciagacie! To księgi zakazane! [...blablabla....] Wstydu nie macie!! Całować się...- my z kolei staliśmy jak dwie ofiary losu. Dostaliśmy szlaban. W sumie to sie z tego śmialiśmy. Lilka też sie nabijała, jak jej opowiedziałam o tym.
-No, ale prynajmniej znowu będziecie sami we dwoje.
-Jedna zaleta- śmiałam się.
-A co powiecie Jamesowi? Preciez mu nie powiecie, że dostaliście szlaban za całowanie sie w bibliotece.
-No jasne, ze nie. Może Syriusz coś wymyśli.
I wymyślił, oficjalna wersja, choć debilna, ale Jim to kupił, wkońcu nie grzeszy on inteligencją (ale za to go kocham), jest to, że zaczęliśmy się bić i jakoś tak wyszło. Mieliśmy szlaban do końca tygodnia, co wieczór. Pani Pince wysłużyła sie nami by robić inwentarz książek. Codziennie długie wieczory zajmowało nam spisywanie list tytułów, nie powiem, że nie było wesoło. Syriusz jednego wieczoru wórciła z diurawą rękę, dźgnęłam go piórem, jak się lała krew… Jakie mialam wyrzuty sumienia… A jak go przepraszałam, nie protestował, mimo, że wcale się nie gniewał…Cieszył się, że się nim zajmowałam…
Oczywiście nie zdążyliśmy tego wszystkiego zrobić, znaczy tej inwentaryzacji. No, ale szlaban się skończył, całe 15 godzin odpracowane.
Kiedy w piątek, północy wracaliśmy z ostatniego szlabanu. Złapałam Syriusza za rękę biegnąc tyłem kiedy nagle glębnęlam na ziemię, a on za mną, a właściwie to na mnie…
-Ale ty na mnie lecisz?- powiedziałam, śmiejąc się i już chciałam go pocałować, za to, że zamortyzował mój upadek, rękoma, kiedy zobaczyłam jego srogą minę. Na szczęście spostrzegł to czego ja nie zauważyłam.
-Czyś ty, James, ogłupiał? Mogła sobie coś zrobić!!
-Ej, wyluzuj!
-Co wyluzuj? Mogłam sobie coś zrobić!!!- darłam się na Jamesa. Ta rogata świnia, podstawiła mi nogę!-O hej Liz.
Dopiero teraz ją zauważyłam. Siedziała sobie pod ścianą, na przeciko Pottera.
-Cześć! Siadajcie.
-Niech ten baran mnie przeprosi.
Stałam z założonymi ramionami, z miną rozkapryszonej dziewczynki.
-Baran preprasza.
-Preprosiny barana zostały przyjęte- usiadłam obok Liz.
-A wy co tak późno tu robicie?
-My, szlaban mieliśmy. A wy?
-Rozmawiamy.
-Rora?
-Słucham?
-Jutro mamy wypad do Hogsmeade. Mam prośbę.
Liz mówiła głosem troszeczkę speszony, nie wiedziałam o co może jej chodzić.
-Jaką?
-Przejdziesz się ze mną po sklepach? Musze sobie kupić jakąś sukienkę na sylwestra.
Do świąt został tylko tydzień, w następną sobotę mieliśmy już wracać do domów.
-Dobrze. Ale Lilly idzie z nami.
-Nie ma sprawy.
-A my też możemy?- spytał Syriusz.
-A wy po co?- spytała Liz.
-Popodglądać was w przymierzalni- rzucił i puścił do mnie oko.
-Dobry pomysł, Łapa.-James szurchnął go w ramię, łokciem.
-Świntuchy!- krzyknęła Liz. I to był jej błąd. Usłyszeliśmy kroki.
-To Filch. Uciekamy!!!
Podnieśliśmy się ekspresowo z miejsca i zaczęliśmy uciekać, ale nie zdążyliśmy . Gonił nas i przez tego wrednego kota złapał. Dostaliśmy szlaban. Znowu tydzień z tymi ksiązkami! Widać skończymy tę inwentaryzację. Nie!!! Mam dość!!
Następnego dnia całą chmarą ruszyliśmy na podbój Hogsmeade. Poszłyśmy we trzy i jeszcze Dolores zabrała się z nami, oczywiście z męską obstwą huncwotów. Musiałyśmy sobie kupić sukienki, no bo jak. Te debile miały już dość w drugim sklepie. Co było do przewidzenia…
-Sami chcieliście iść z nami-powiedziałam widząc ich zrezygnowane miny.
-Kto chciał to chciał innych zmusili- powiedział Peter, patrząc z wyrzutem na Jamesa.
-Jak ci sie nie podoba, to droga wolna!- powiedział Syriusz.- A swoją drogą ile można kupować i mierzyć kiecki. Bierzesz, płacisz, wychodzisz.
-To nie jest takie proste...-zacząła Lill.
-Uwaga!- podwiedziała Liz, wychodząc z przymierzalni. Kotara się otworzyła i przed nami stanęła Liz ubrana w czarną sukienkę łapaną na szyi. Obróciła się, prezentując jak wygląda.
-Super. Bierz tę!- powiedział James, który chciał już stąd wyjsć.
-Na zieloną tez tak mówiłeś.
-Zielona lepsza.-powiedział, miał nadzieje, że wieźmie zieloną i będzie po krzyku, chociaż jedna mniej.
-Fiołkowa. No, dobrze teraz ja.-Powiediałam i biegiem do przymierzalni z wieszakiem. Lilka przebierała sukienki, które wisiały na stojaku, tuż pod przymierzaknią.
-Genialnie!- usłyszałam od Jamesa, kiedy wyszłam.- No już teraz Evans i idziemy!
-No, nie tak szybko, jeszcze ta czerwona.
Jego mina mówiła wszystko.Był zły na Syriusza, ze rzucił wtedy ten pomysł. Był zły na siebie, ze w ogóle zachciało mu się iść z nami na zakupy.
-Już raz to przerabiałem! Łapa, zabiję cię!! To samo było przed weselem Andromedy. Pięć godzin łaziłem z nimi po sklepach, aż w końcu usnłąłęm. A wiesz co one kupiły wtedy?
-Co?
-Pierwsza jaką mierzyła.
-I jak?- wyszłam w trzeciej sukience. W miedzyczasie Lilka zdążyła zamierzyć jedną i teraz wyszła w drugiej.
-Su...-zaczął Jim, ale wiedziałam, że nawet w gdybym wyszła szmacie dementora by mi tak powiedział.
-Syriusz? Która? Bo na Jamesa nie mogę liczyć! Remus?- Zniknął Dolores, która szczęściara miała po problemie, bo miała sukienkę- Pet?
-Roruś, druga czarna. Lil zielona. Moim zdaniem.
-Lilly, załóż to.- Dolores podała jej koraliki.
-Pięknie! Pięknie wyglądacie, ale chodźmy już stąd!-James nienawidził zakupów.- Postawię wam po kremowym, ale ruszmy się już stąd! Proszę!
-No to do kasy i na kremowe! James stawia!- powiedziałam.
-A moze ja bym sobie koszulką nową kupił...-zaczął Czarny, łapiąc sięza starą, którą miał na sobie, z miną wyrażającą to ze myśli.
-O nie...- uciął James.
-To potem coś pójdziemy wybrać. Pomogę ci- powiedziałam.
-No, dobrze.
Poszliśmy do Trzech Mioteł na kremowe piwo. Zajęliśmy stolik i zaczęliśmy rozmawiać na temat Sylwestra. To był terz temat numer jeden.
-A twoi rodzice idą gdzieś czy zostają?- spytała Liz Jima, sącząc przez słomkę zawartość swojego kufla.
-Pewnie zostają, zawsze siedzą w Sylwestra w domu.
-Może gdzieś pójdą, żeby nam nie przeszkadzać.
-Gdzie pójdą?- rzucił Jim.
-Do kornelii? Przecież ona co rok chodzi na bal.
-A właśnie może przyjdą do mojej mamy, bedzie zachwycona!
Remusowi wpadł do głowy genialny pomysł, gdyby tylko dało się go zrealizować.
-Nie wiem…
Głowiliśmy się nad tym i kiloma innymi jeszcze sprawami, aż w końcu wypaliłam:
-Ej, ale coś bedzie trzeba prygotować!
-No, przecież zrobiliśy zruztę-powiedzał Peter.
-Nie o to chodzi. Sama nie dam rady.
-To ja przyjdę wcześniej i ci pomogę.- zaoferowała się Lilka.
-A trafisz?
-Z tym bedzie gorzej.
Debatowaliśmy cały czas, w końcu zgarnęłam Syriusza.
-Jak mamy iśc po tę kosulkę to idziemy.Wracamy za pół godziny.
Syriusz się podniósł i razem wyszliśmy z baru.
-Wymysliłes z ta koszuką- zaśmiałam się, kiedy już byłam na dworzu. Przez zakurzone okna na pewno nie zobaczą, chwycił mnie za rękę.
-Ja mówiłem poważnie!
-No, to chodźmy!
Wybrałam mu koszulkę błekitną z takim słodkim kotkiem, nie podobała mu się. Nie lubi kotów. W końcu po pertraktacjach godził się na granatową, z kołnieżykiem. Bawił się ze mną bo mu się spodobała od razu. Wróciliśmy do pubu, ale wcześniej zahaczyliśmy o cukiernię. Syriusz postawił mi pyszne ciacho.
-Chociaż w ten sposób poczuj się jak na randce.- pocałował mnie w czoło.
-Słodki jestes. Chcesz?
-Ale tylko gryzka małego.
Prekomarzałam się z nim odsuwając mu ciastko spod ust. W końcu udało mu się je ugryść.
Kiedy weszliśmy znowu do Trzech Mioteł, usłsyszeliśmy piskliwy głos:
-Proszę, mieli iść po koszulkę, a na ciastach byli.- rucił Peter. Widząc mnie z jego ulubionym jedeniem, z pełnym zazdrosci wzrokiem.
-A ty co zadrosny?- rzucił Łapa- To przy okazji. A koszulka jest!- pokazał mu torebkę, dosłownie wymachyjąc mu papierowym woreczkiem przed nosem.
To było bardzo sympatyczne popołudnie, na prawdę.
Komentarze:
Sol Angelika (Julia Darkness) Wtorek, 05 Sierpnia, 2008, 02:11
Jak czytamm Twoje wpisy zawsze sie smieje. A od tego sa zmarszczki, wiec jak cos mi wyskoczy to bedzie twoja sakramencka wina. A co do notki... Jest po prodtu swietna! Bledow nie ma, interpunkcji pozazdroscic. Prosze, wydaj jakas ksiazke, na pewno ja kupie, zreszta nie tylko ja. Jak sobie pomysle, ze ten pamietnik sie skonczy kiedys juz mi smutno robi. Naprawde notka na Wybitny+
Pozdrawiam
Eveline Wtorek, 05 Sierpnia, 2008, 08:24
Oj, Auroro!
Literówki najgorszy przyjaciel autora.
Nadal trocgę tego było.
Poza tym jest ciekawie i świetne dialogi.
Na początku może było trochę mało akcji, ale dalej się tozkręciło
POzdrawiam
Eveline:*
Aga Wtorek, 05 Sierpnia, 2008, 12:01
kocham Twoje notki, ale mają straszną wadę, która czasem jest potwornie rażąca - literówki
czekam na nową notkę i pozdrawiam
Karola6693 Wtorek, 05 Sierpnia, 2008, 12:48
Najlepiej było w Bibliotece hyhy
Już nie mogę się doczekać tego sylwestra!!!
Kiedy będzie następna notka??? ;)
Cho Chang (teraz jako duch) Wtorek, 05 Sierpnia, 2008, 17:39
Aurorciu!
Chcę cię poinformować, że obecnie jestem duchem (skondensowanym), więc czasami do ciebie może do ciebie wpadnę wieczorkiem trochę postraszyć. ;)
Co do notki rzeczywiście w bibliotece było najlepiej! ;) Ale ogólnie notka świetna!!! Ale jako duch będę się na pewno prześladować z powodu literówek!!!!!
Aurora... ja normalnie ze śmiechu nie mogłam :P Ukazałaś w tym wpisie w sposób mistrzowski dwie fantastycznie obmyślone, ociekające uczuciem, dowcipem i realnością sytuacje... ach, Syriusz jest^^ Też bym chciała dostać szlaban za całowanie się w bibliotece z takim ciachem, jak Syriusz... w ogóle Ty sprawiasz, że cały Hogwart to istna cukiernia Brawa wielkie, strasznie mi się podobało, ta notka będzie jedną z moich ulubionych, czuję to w kościach No i w myślodsiewni nowy wpis... i w pamiętniku... Buziaki, kochanie Ty moje, osiołku dziki Ty ;*P.S. W!
Nie mogę, na prawdę....
heehhehehehe
Ale ten Pet to żarłok :P
Zachciało się Potterowi podglądania :P
hehe
ale sie uśmiałam
Katie Środa, 06 Sierpnia, 2008, 08:43
przepraszam [OCENZUROWANO]
Ashley Środa, 06 Sierpnia, 2008, 09:32
świetna notka, a akcja w bibliotece najlepsza. Ale co ja chciałam? aha. Literówki. No więc:
"-Ej, ale coś bedzie trzeba prygotować!
-No, przecież zrobiliśy zruztę-powiedzał Peter."
"To było bardzo sympatyczne popołudnie, na prawdę"
Wydaje mi się, że powinno być "naprawdę", czyli łącznie.
I jeszcze taka mała literówka:
"-No, ale prynajmniej znowu będziecie sami we dwoje."
prynajmniej-przynajmniej
"-Wiesz, że bardzo lubię się do ciebie przytulać. Poprawka lubię jak ty mnie przytulasz."
A teraz to już nie wiem. Przed "Poprawka" można by
przecinek postawić, albo dwukropek.
A to już ostatnie:
"-To był wstęp, taki przedmak prawdziwej rekomepnsaty."
-przadmak-przedsmak
-rekomensaty-rekompensaty
Yh, więcej mi się nie chce szukać. Ale notka jest genialna, poproszę szybciutko następną.
Pozdrawiam.
Ps.Katie-ja też kiedyś otwierałam tymbarka(Ale przy pamiętniku Luny) i było napisane "To jest twój dzień"
Ashley Środa, 06 Sierpnia, 2008, 09:35
Oj, nie podałam błędów w pierwszych zdaniach. więc podaję:
"-Ej, ale coś bedzie trzeba prygotować!
-No, przecież zrobiliśy zruztę-powiedzał Peter."
bedzie-będzie
prygotować-przygotować
zrobiliśy-zrobiliśmy
-zruztę-zrzutę
-powiedzał-powiedział
Pozdrawiam.
Zuzaa ;P Środa, 06 Sierpnia, 2008, 16:20
Niezła notka, a najlepszy był moment z panią Pince
Nie wiem czy uwierzysz ale najwięcej śmieję sie przy Twoich wpisach. Masz bardzo fajne poczucie humoru.
Podobał mi sie(jak wiekszości) moment w bibliotece, podczas pocałunków. Ciekawa jestem czy Aurora i Syriusz posuną się o krok dalej w sprawach damsko-męskich.
Aha i bym zapomniała,literówki kobietko, literówkixD.
Przesyłam buziaki.
Menxi Środa, 06 Sierpnia, 2008, 22:24
żenada
Ashley Czwartek, 07 Sierpnia, 2008, 09:15
Ekhm...co według Ciebie, Menxi, to żenada? Bo według mnie, jak Ci coś nie pasuje, to chociaż podaj powód.
Aurora Czwartek, 07 Sierpnia, 2008, 13:10
żenada?
Żenadą jest twój komentarz, który jest tak wymowny, że chyba umarłaś żeby to napisać...
nigdy nie mówiłam, że moje opowiadanie jst idealne, ale jeśli je krytykujesz to chociaż określ się o co ci chodzi, Menxi
Skarby moje wiem, literówki, wiem <robi pokorną minkę> przepraszam
Co do notki, będzie jutro koło 18 już na pewno.
Nutrio, zależy co masz na myśli :p
buziaczki
Ashley Czwartek, 07 Sierpnia, 2008, 13:11
Cieszę się, że następna notka będzie tak szybko. Kocham twoje notki.
Karola6693 Czwartek, 07 Sierpnia, 2008, 14:29
Ja tez się cieszę już nie mogę się doczekać
A Menxi się się schowa... :P