NoTKA, notka, notka... Z pozdrowieniami, buziakami i bez ceregieli...
Następna w poniedziałek...
pod tytułem: Łzy, czyli czymu pożegnania są taki mokre.
Czytajcie komentujcie, nie zabijajcie...
buziaki:*
W sobotę, to znaczy następnego dnia, poszliśmy z Syrkiem na spacer. Była juz wiosna, słonko świeciło ciepło, ptaki śpiewały słodko, wszystko budzi się do życia a i w powietrzu zapach miłości… To sprzyjało romantycznym spacerkom, TYLKO we dwoje.
-Czy ty na głowę upadłeś-?!?- wrzeszczałam na Syriusza, kiedy ten mi opowiedział, śmiejąc się rzecz jasna, co zrobili Severusowi Snape'owi
-Kotku, spokojnie. To były tylko żarty?- Syriusz beztrosko, nadal się zacieszał. Jejku jak on mnie czasem wkurza tą swoja totalną zlewką.
-Żarty? Ty jesteś pomylony? Wiesz co Remus mógł mu zrobić? Zastanowiłeś się, co by było gdyby James go stamtąd nie wyciągnął? Czy ty pomyślałeś co może sie stać kiedy go popuszczałeś?
-To był Smark, mała strata by była...
-SYRIUSZ!!!- on jest nawiedzony. O mało nie miał na sumieniu Snape'a. Jak się okazało ten kretyn czekał w krzakach obok korytarza prowadzącego do chaty. Coś do nich gadał i wtedy Syrek wyskoczył, że chciałby być taki jak oni: popularny, lubiany, wielbiony. I ze cały ich sekret, to znaczy klucz do tego sukcesu, tkwi na końcu tego korytarza. Wystarczy tylko tam wejść i ze skoro poznał juz ich sekret to pozwala mu iść z nimi. Już widzę jak on to mówi, tym swoim wyniosłym akcentem, takim męskim pewnym siebie głosem, nic więc dziwnego Snivelus to kupił i już szedł w stronę korytarza. Na szczęście Jim go wyciągnął w ostatniej chwili, zanim Remy go zdążył zaatakować.- Czy ty pomyślałaś, że to wszystko się mogło wydać? Remus i to ze jesteśmy animagami? Przypominam ci, że nielegalnymi animagami! Wiesz, ty to naprawdę czasem jesteś bezmózgowy!
-Nikt po za nim nas nie widział.
-A on? Wiesz, że on was nie znosi, jakby to rozgadał przez zwykłą zawiść?
-Nie wygada.
-Skąd wiesz?- jaki on jest tego pewien.
-Bo go zastraszyłem. Powiedziałem mu ze mamy potwora i jak piśnie słówko to go na niego naślę.-zrobiłam minę wymowną, że nie pochwalam.-Kochanie, nie gniewaj się!- zrobił słodką minkę.
-Co, nie gniewaj się?!? Powiedziałam ci żebyś się czasem zastanowił zanim coś zrobisz, bo potem mogą być nieodwracalne kłopoty. Wiem, że jesteś impulsywny, szalony i za to cię kocham, ale mogłeś go zabić...
-Od kiedy tak się martwisz Smarkiem?
-Tu chodzi o ciebie. Wiesz, co mogłoby być z tobą?- Syriusz spojrzał na mnie głęboko, chyba w tym momencie się zastanowił, że gdyby Remy-wilkołak coś zrobił Smarkowi to on i cała reszta by mieli za to kłopoty. Jednym słowem, żegnaj szkoło… Żegnaj kochanie, być może nawet Witaj Azkaban.- Nie chciałabym widzieć cię za kratkami w Azkabanie, rozumiesz?
Patrzyłam teraz na niego oczyma pełnymi żalu.
-Obiecuję, że będę myślał. A teraz co mam zrobić, żebyś się juz nie dąsała? Uklęknąc?- padł mi do stóp.-Przepraszam! Rory…
-Wstawaj!
-To co już się nie gniewasz?- cały czas klęczał i uśmiechał się do mnie subtelnie. To jest wariat jeden, zawsze wywróci wszystko tak, że kończymy śmiejąc się. Patrzył na mnie teraz do góry tak słodkim wzrokiem, że nie potrafiłam być zła.
-No nie gniewam się. Tylko proszę, dorośnij!
-A jak nie?
-To cię rzucę.- uśmiechnęłam się.- Chcesz tego?
-Nie.- skrzywił się.- No, to od dzisiaj dorastam. - podnosił je po woli, a jak wstał to mnie pocałował. Czyżby to było jego dorastanie?
Staliśmy pod chatkę Hagrida, który właśnie z niej wyszedł.
-Cześć!- powiedział.
-Witaj Hagridzie!- przywitałam go uśmiechem.
-A wy co?- zaśmiał się- Zakochani?
-Jak widać.- Syriusz okrążył mnie i stojąc za mną przytulił, kładąc przy tym brodę na moim ramieniu.
-Macie ochotę na herbatkę?
-Rory? Mamy ochotę?- spoglądnął na mnie z mojego ramienia…
-Mamy.- uśmiechnęłam się. Gajowy wypuścił nas dopiero na kolację.
Gajowy wypuścił nas dopiero na kolację, na której nie mieliśmy już ochoty nic przełknąć, bo musieliśmy pokonać wielki placek dyniowy, który upiekł. Czy będzie wszystko jasne jeśli dodam, że kochany „wujo” Hagrid nie ma zdolności kucharskich?
Następnego dnia siedziałyśmy z dziewczynami na błoniach. Chłopcy mieli całodzienny trening. Peter kręcił się z nami, ale w ostateczności nie bawiło go czysto babskie towarzystwo i poszedł popatrzeć na chłopków, z resztą zjadł nam wszystkie fasolki, zostawiając tylko te najobrzydliwsze… Remus miał wrócić jutro. Natomiast ja, Liz i Dolores leżałyśmy na kocu, na dworze. Lilka pisała sobie referat na eliksiry, na to kółko swoje, dlatego spędzał ten czas w bibliotece. Dolores w końcu też się zwinęła, pod pretekstem jakiegoś sprzątania, a skoro Remus jest na badaniach to mogła to zrobić bez kosztów randki. No to z Liz, zgodnie stwierdziłyśmy, że czas pooglądać trening. Petera już tam nie było, czyżby i to go znudziło? Albo prowiant mu się skończył. Dowiedziałam się dlaczego Jim jest taki przygaszony i dlaczego Liz ciągle wyje. Myślałam, że się kłócą, a tym czasem Liz dowiedziała się, że jej mama została przeniesiona do Francji, a jej rodzina ma wyjechać z niż i nie ma mowy, żeby skończyła Hogwart. Pocieszałam ją, no co innego mogłam zrobić? Była bardzo zmartwiona tym, że będzie musiała zostawić Jima.
-Liz, przecież nie wyjedziesz na koniec świata, Słoneczko…
-No tak, Roruś, ale to nie będzie miało sensu. To będzie koniec. Ja go tak kocham.
-Wiem, Liz.-znowu zaczęła wyć, a ja położyłam rękę na jej kolanie, a potem przytuliłam.
-Nie płacz! To nic nie da!
-Dobrze, że został mi tu jeszcze miesiąc…- pociągnęła nosem odsuwając się ode mnie.
-Wykorzystaj ten czas najlepiej jak umiesz.
-No tak, masz rację.
-A Jim już wie?
-Wie, podłamał się.
-Nie dziwię się…
-Ale widzisz on ma naukę musi zacząć się uczyć do sumów.
-Da radę.
-Nie chcę, żeby je oblał przeze mnie.
-Daj spokój! Dopilnuję go, żeby po twoim wyjeździe zaczął się uczyć. A na razie korzystajcie z każdej chwili. A teraz już się maż, bo chłopaki mają przerwę i tu idą.
-No co moje kwiatuszki?- zaśmiał się James- przyszłyście nas popodglądać?
-Skąd wiesz?- zaśmiałam się. Jim pocałował Liz, a do mnie przyległ spocony Syriusz.
-Ale śmierdzisz.- Syrek podniósł rękę do góry i teatralnie się powąchał. Zaczęłam się śmiać.
-E tam... bywało gorzej.
-Tak?
-Zapewniam cię.
-Łapa, weź ja przytul to przestanie marudzić!- rzucił Jim.
-Mówisz?
-Znam ją, podgaduje cię…- dodała Liz.
-Podgadujesz mnie?- popatrzył na mnie. Pokiwałam głową, a ten przytulił mnie i cmoknął w czubek nosa.- Okropna jesteś, ale i tak cię kocham.
-A ja ciebie nie.- zadrwiłam.
-Nie kłam!
-Kiedy macie mecz?- spytała Liz, przerywając Syriuszowi wymuszanie na mnie wyznania miłości.
-Za tydzień. Z Krukonami.
-A kiedy staniesz oko w oko ze swoim bratem? -spytałam Syrka.
-Na początku maja.- podły wykorzystywacz wykorzystał sytuacje, żeby skraść mi buziaka, kiedy się odwróciłam w jego stronę.
-A widziałam się z nim dzisiaj.
-Tak? Co chciał?
-A nic takiego. Nawet nie porozmawialiśmy, bo zgarnął go Snape i ci fanatycy Voldemorta.
-No, tak. Ma w koło samych podzielających matczyne poglądy. Nic juz z tego naszego Rega nie będzie. Rośnie z niego sługus Voldemorta.
-Przesadzasz. - wtrąciła Liz.
-Nie. Wiesz co on ma w pokoju? Cała kolekcje wycinków z Proroka na temat Sama-Wiesz-Kogo. Wie o nim wszystko o co byś go nie zapytała. On ma poprostu obsesje.
-Nie wiedziałam.
-Roruś, o której mamy porady zawodowe jutro?- kolejny raz temat się zmienił.
-Nie jutro, we wtorek, Jim.
-Ale o której?
-O 17.
No właśnie porady zawodowe, w końcu w tym roku sumy i trzeba wiedzieć z czego trzeba sie postarać, by zdać sumy, a potem by dobrze przygotować się do Owutemów. Ja byłam pewna co do tego co chcę robić. Chcę być uzdrowicielem. Co do tego nie miałam wątpliwości zawłaszcza po wakacjach. Jim stwierdził, że albo zostanie aurorem, jego marzenie lub zostanie sławnym graczem quidditcha, o tym też zawsze marzył, i że będzie grał w reprezentacji. Fakt, że miał predyspozycje. Trzeba było sobie to przemyśleć, bo w przyszłym roku trzeba było zapisać się na odpowiednie zajęcia.
-Zapomniałbym.-Jim walnął się ręką w czoło.-Musimy odzyskać pelerynkę od Filcha.
-Dziś?- spytałam.
-Siostrzyczko? Ja ciebie nie poznaje.
-Łapa ma na mnie zły wpływ.- trzasnęłam go w udo, czując dziką satysfakcję.
-Dlaczego ja?
-Ej! Ona, odkąd jesteście razem ma same szlabany, jeszcze trochę i będzie miała ich więcej ode… od nas.
-Nie, tak źle chyba nie będzie.- Syriusz się zaśmiał.- To dobra dziewczyna. Bo moja dziewczyna. Co prawda, trochę niepokorna... –pochylał się już do buziaka, kiedy ja wrzasnęłam:
-co?
-Już spokój gołąbki. Trzeba ustalić plan- przerwała nam Liz.-Ja rozpalę ognisko w korytarzu w odpowiedniej odległości.
-Liz? Ty też taka niepokorna? – Zażartował Syriusz, kiedy Jim, ją przytulał.
-No, co? Mnie ze szkoły nie wywalą.- uśmiechnęła się przybliżając głowę do ramienia.
-W sumie.
-A my w tym czasie wślizgniemy się do jego gabinetu i ją znajdziemy. Świetny pomysł, Liz!
-Kochanie, jesteś genialna!- powiedział James sam do siebie, kiedy trzymał już swój ukochany czarny paszcz w ręku. Liz świetnie odegrała swoje zadanie. Rozpaliła płomień, a potem udała głupią, że nie wie co się dzieje. Filch zaprowadził ją do McGonagall, a ta jej uwierzyła. Było wcześnie więc nie mogli jej wlepić szlabanu za szwędanie się po zamku. A czy taka przykładna uczennica mogła rozpalić ogień umyślnie, prawda? Po prostu przez przypadek przewróciła pochodnie, bo się czegoś przestraszyła, a woźny powinien się w ogóle cieszyć, ze była na tyle przytomna, żeby po niego pobiec, zanim cała szkoła stanie w płomieniach..
No nieźle Roruś.
POdejrzewam, że pozbywasz się LIz celowo xD
nieładnie, ale nota baardzo ładna.
wspaniałe opisy, świetna akcja, ale ja chcę jakiś kryzys! Chcę końca sielanki i wątek grozy, o którym wspominałaś! (wiem, że już jest, ale wspomnij otym, oki?)
POzdrawiam serdecznie i zapraszam do Fleur(stronka w nicku!)
Fajna notka
Aurora ma juz jedną wadę Syrka, że jest trochę dziecinny xD
Teraz jak Liz wyjedzie to pewnie James i Lily znowu będą się kłócić ^^
Wogóle już dawno nie było nic o Lilce.
Czekam z niecierpliwością!!!
Pozdrawiam :*
Cho Chang Piątek, 29 Sierpnia, 2008, 19:27
No! I to się nazywa notka!!! Nawet bardzo dobra notka! Jak zwykle zresztą. Zastanawiam się kiedy wróci do normy w kontaktach Potterowo- Evansowyh? Ale myślę, że w połowie szóstej klasy albo wcześniej- na pewno! A przy następnej notce pewnie wszyscy się rozkleją.
Ps: Może trochę więcej dynamiki w notkach?
Doo Piątek, 29 Sierpnia, 2008, 19:35
"Podły wykorzystywacz"... Hmm, widzę, że moja Syriuszowa ksywa już na zawsze do niego przylgnie
Biedna Liz, bardzo jej współczuję... Mogę sobie wyobrazić, co czuje.
Nocia extra, zaczynam coraz bardziej się głowić, jak będzie wyglądało życie Rory po szkole.
I sorry za moją długą nieobecność-wyjechałam.
Buziaki!!!
Diana0512/Kimberly L. (ZKP) Piątek, 29 Sierpnia, 2008, 19:50
Och, nawet mi nie powiedziałaś, że już nowa nota. !
Och Ty !
Ale tak poza tym to nota na poziomie bardzo dobrym i czekam na pochmurne dni Rory i Syrka, ale żeby dalej byli razem!
No,no... miło się robi,czytając takie wpisy...ale liczę, że poniedziałkowy będzie dłuższy! Buziaki, kochana!
kochamwc Piątek, 29 Sierpnia, 2008, 23:33
bardzo fajna notka Ale fakt, jakaś akcja by się przydała
Sol Anelika ( Julia Darkness) Sobota, 30 Sierpnia, 2008, 10:44
Aurorko, no i co ja mam ci napisać? Przecież pod każdą notką piszę, że jest super, świetnie i wybitnie! A tu też bym się powtórzyła. No i dlatego myśle, no a nic mi nie przychodzi do głowy, bo te trzy wyrazy określają idealnie każdą notkę! Więc jest megasuper, megaświetnie i megawybitnie!!!!
Buźki
Minionet Renaldi Sobota, 30 Sierpnia, 2008, 11:02
Lily Sobota, 30 Sierpnia, 2008, 17:32
No znów się powturze, że notka jest bardzo dobra Ale zgadzam się z poprzedniczkami, że może Syriusz i Aurora się o coś pokłucili albo coś takiego.Pozdrawiam i czekam na następną notkę.
Gołąbeczki^^, Syriusz i Rora. Cóż notka naprawdę fajna, tylko, że zgadzam się z poprzedniczkami więcej chmur nad ich związkiem bo robi się sielankowo.
Ciesze się, że Liz wyjeżdża, wiem okropna jestem, ale jakoś nie pasuje mi do Rogasia. Może powiem tak, żadna dziewczyna oprócz Lili nie pasuje mi jako ukochana PotteraxD.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie:*
Diana0512/Kimberly L. (ZKP) Poniedziałek, 01 Września, 2008, 16:40
Chyba, że ja pasuję, Nutrio ;P
zarcik oczywiście ;P
I kiedy nowa nota, Rora, hę?
Czekam i czekam, a wiesz, że moja cierpliwość nie jest bezgraniczna xD