Hey! Kolejna notka
gotowa. Mam nadzieję, ze sie wam spodoba.
Kolejna będzie miała tytuł: Miłośnik przyrody
Jeśli chodzi o te notki co trzy dni to wy mnie moje drogie źle zrozumiałyście, powiedziałam, że to zależy od was, ale małam na myśli waszą aktywność.
Ale wiecie co z tego miejsca, no tak czuję się jak Kaczyński normalnie, tyle że wyższa jestem
chcę pozdrowić kilka osób:
Martę, Eveline, Dianę, Margot,Sol, Nutrię, Zuzę, Margot, Syrcię, Parvati,Izodę, Lily, kochamwc, Karolę
nagrody 5 notek do przodu + bonus wyślę na pewno przed 20 wybaczcie opóźnienia, postaram sie to zrekompensować, dorzucając odpowiedzi na dowolne pytania Takie dla ciekawskich.
A teraz nie zabieram wam czasu, czytajcie:
Patrzyłam na to jak James przy pomocy różdżki zsuwa Snape'owi majtki z tyłka. Niestety, a może stety Syriusz zasłonił mi oczy. Tak, więc nic nie widziałam. Nawiasem mówiąc nie wiem co w nich wszystkich dzisiaj wstąpiło. Wszyscy zachowują się dzisiaj dziwnie… Dobrze, że Lilka już poszła, bo by się wściekła, jeszcze bardziej, a. wtedy to już bym jej za żadne skarby świata nie przekonała do tych wspólnych wakacji. A teraz jest jeszcze szansa. Od jakiegoś czasu próbuję ją przekonać, by pojechała z nami. Będzie fajnie. Jedziemy ja z Syrkiem, Jim, Remy, pewnie i Dol, Pet. Będzie super! No przecież z nami nie może być inaczej. Planujemy wypad pod namiot. Staram się ja namówić, ale ona trochę kręci nosem. Wyjazd ma być w połowie lipca, chodzi o brak pełni, z wiadomych względów. My tu już wszystko ustalamy, żyjąc już wakacjami, a tym czasem rok szkolny jeszcze się nie skończył. Został jeszcze jeden mecz Quidditcha z Puchonami, bo lekcje już mamy w nosie, bo nie zadają nam już żadnych prac domowych. A swoją drogą, Snape zwariował, a może jeszcze nie wrócił do siebie po tych Sumach... Całe dnie ugania się za Lilką, a ta ma go daleko gdzieś, przepraszał cały czas, że nazwał ją “szlamą”, ja nie wiem co mu się tak nagle przykro zrobiło z powodu tego słowa, trzaska nim na prawo i lewo , ale tutaj skrucha? Biega za Lilką, która go ignoruje i przeprasza, błaga o wybaczenie, ale pewnego wieczoru to przeszedł sam siebie: położył się pod Grubą Damą i powiedział, że jak Lilly Evans nie przyjdzie z nim porozmawiać to będzie tutaj spał. No to Lilka wyszła, bo zaczepiał wszystkich po kolei, wrzeszczał pod tym wejściem, kolejni ludzi przychodzili żeby poszła bo on się nie zamknie, nawet sowy wysyłali, miała już tego dość i w końcu dla własnego świętego spokoju poszła. W sumie to go jeszcze zwymyślała i wyszedł na kretyna. Jak zawsze z resztą Definitywnie skończyła ich przyjaźń, z resztą od dawna już nie uważała go za przyjaciela, nie po tym jak zabawiał się czarną magią, nie po tym jak wymyślił to zaklęcie, które rozcinało skórę, nie po tym wszystkim co robili jego koleżki....
Ale Snape był uparty, zaczepił ja kolejnego dnia na korytarzu:
-Lilly , ja cię na prawdę przepraszam. Co z tego, że tak mówię o innych ty też jesteś inna...
-Zostaw mnie w spokoju, Sev!
-Lilly!- złapał ją za szatę, prawie klękając.-Przepraszam, ty jesteś inna, jesteś lepsza…
-Nie! Lepsza? A niby w jaki sposób? Zapamiętaj sobie: Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!
-Nie możesz tak skończyć naszej przyjaźni!
-Skończyć? Jej juz dawno nie ma!
-Jak możesz?- zaczął ja okładać rękoma, chciał przytulić, nie wiem co on chciał zrobić. Prawie płakał, wrzeszczał. W jakąś histerię wpadł w ogóle.- Jesteś moją przyjaciółką nie możesz mnie tak zostawić! Już moje uczucia w ogóle się dla ciebie nie liczą?
-Puść mnie!- Lilly starała się wyrwać szatę z jego uścisku, ale trzymał ją mocno, uderzał pięściami w jej uda. Po to by za chwilę ją puścić i zmienić technikę ataku.
-Snievelusie, w tej chwili ja zostaw!
-Odwal się Potter, to nie twoja sprawa!
-A właśnie, że moja!- odepchnął go do tyłu.- nie pozwolę ci jej bić!
-Dzięki, Potter, ale...- złapałam Lilly za rękę i odciągnęłam. Wiedziałam co chce zrobić, jeszcze wskoczyć na Jamesa. Kiedy jednak zobaczyła z boku z jakim zdeterminowaniem James, broni jej honoru, jak wrzeszczał na Snape'a i jak strzelił mu wykład od razu połączony karą. Co prawda było w nim “trochę” przemocy, ale i tak w jej oczach pojawił się zachwyt. Nie wiedziała, że Potter potrafi być taki męski. Zdecydowanie urósł w jej oczach. No, ale zachwyt nie trwał długo, bo zaraz Jim ją czymś wkurzył. Już opowiadam...
Na ostatnim meczu Quidditcha, po tym jak złapał Złoty Znicz spadł z miotły na ziemię, nie otwierał oczu… Spojrzałyśmy z Lilką na siebie i strzała na boisko… Wystraszyłyśmy się obie i to straszliwie. Jim leżał i się nie ruszał. Lilka zaczęła płakać. Ja prawie to samo. Syriusz wylądował i nie wiedział co się dzieje. Lilka chciała mu robić sztuczne oddychanie, ale kiedy była już na prawdę tego bliska, okazało, że Jim robi sobie jaja. Cmoknął ją w usta i wybuchnął śmiechem. I jeszcze zaczął gadać, że chyba jednak na prawdę jej na nim zależy... Nie muszę mówić, że dostał z plaskacza? I się teraz do niego nie odzywa? Szczerze? Nie dziwię jej się. Teraz to on za nią łazi i ją przeprasza. A dopiero co uwalniał ją od takiego natręta. W końcu jednak kiedy stał pod schodami i się wydzierał przebłagał ją kwiatami, które ukradł ze szklarni, nawiasem mówiąc ma za to szlaban, będzie pielił ogródek :P
Szczerze, to oni są tacy pogięci, że mi się chce z nich śmiać. Wariaci, no ale za to ich uwielbiam. A my z Syriuszem ostatnio szukamy chwili dla siebie. W sumie to całe dnie spędzamy razem tyle, że mamy obok całą resztę. Czasem to naprawdę przeszkadzają... Ostatnio Jim miał nawet do niego o to pretensje:
-Łapa, ja rozumiem, że się zakochałeś, ale to nie znaczy, że musisz to być koniec Huncwotów. Nie masz dla nas czasu, na żarty tylko wtedy jak Aurora idzie z nami
-Jim pogadamy jak ty się zakochasz!
-Ja jestem zakochany i co??
-To pogadamy jak będziesz z Rudą
-To nie pogadamy.
-O czym? -weszłam do pokoju.
-A o tobie gadamy, Dziubku.- powiedział James, a potem wyskoczył z pretensjami do mnie.- Ciągle nam porywasz Łapę!
-No właśnie... przyszłam wyprowadzić go na spacer.-zaśmiałam się.
Syrek tak dla żaru zmienił się w psa. I zaczął ochoczo szczekać i biec w kierunku drzwi, merdając ogonem.
-Wariat...
Przemienił sie z powrotem.
-Zakochany wariat.- obiął mnie od tyłu i pocałował w szyję.- To idziemy?
-Jasne.- uśmiechnęłam się.
-I widzisz? Zdążyłem powiedzieć...
-Daj spokój…- pocałowałam go w policzek.-Daj nam trochę czasu dla siebie.
-A mi to juz buzi nie dasz?- Syriusz zrobił krzywą minkę. Dałam mu cmoka w usta.- Lepiej...
-Chodź, będzie jeszcze lepiej!- wyciągnęłam go uchachanego z pokoju.
Poszliśmy nad jezioro. Posadziliśmy się na pomoście i tak całe popołudnie, słodkie słówka i te sprawy. Uwielbiam spędzać czas z moim facetem. Ja z tobą też uwielbiam spędzać czas, Moje słoneczko!
Syriusz zabrał mi pióro i wyskrobał poprzednią linijkę. Bo tak właśnie siedzimy sobie i ja piszę pamiętnik. Kiedy skończyłam schowałam go do torby… Położyłam mu wtedy głowę na kolanach i tak sobie rozmawialiśmy. W pewnej chwili pochylił się na de mną, pocałował i powiedział:
-A co byś mi zrobiła jak bym cię tak teraz wepchnął do wody?
-Pociągnęłabym cię za sobą.
-Tak?- pokiwałam głową, a Syriusz mnie popchnął. Rzecz jasna pociągnęłam go za sobą. Oboje wpadliśmy do wody. Byliśmy cali mokrzy, dobrze, że było ciepło. Ociekaliśmy dosłownie wodą, przynajmniej było wesło, bo kiedy wracaliśmy za rękę do zamku i brechtalisy się z tego. Kiedy weszłam do pokoju. Lilka tylko spytała “co się stało?” Musiałam jej wszystko opowiedzieć, no przecież byłam tak przesiąknięta sytuacją, że nie dało się ukryć.
Następnego dnia poszłyśmy zaraz po śniadaniu na Transmutacje, w sumie to nie zaraz bo jeszcze miałyśmy trochę przerwy. Poszłyśmy same, a chłopaki mieli w-f.
-Siedzę z Syrkiem…- powiedziałam, kiedy weszłyśmy do klasy.
-Dobrze- powiedziała i usiadła w ławce wcześniej. Ona przynajmniej nie miała problemu z tym, że mam chłopaka, nie to co James. Remy też nie miał z tym problemu, dzielił czas między Dolores, naukę i huncwotów, którzy z resztą zaraz przybiegli. A Peter? Pitera obchodziły tylko ciastka, poprawka tylko słodycze.
-Hey, Skarbie!- ten to mógłby się ze mną widywać co 10 minut i za każdym razem by się ze mną witał buziakiem. Co za maniak całowania…
-Cześć!
-O nie, Potter!- wrzasnęła na niego Lilka, kiedy ten chciał koło niej usiąść. Ja siedziałam z Syrkiem, a Remy z Peterem to on się sadzał obok niej.
-No, co? tu jest wolne! Rora siedzi ze swoim fagasem.- Syrek na niego wrzasnął, że śmiał nazwać go „fagasem”. -Wydaje mi się, ze będziesz musiała znieść mnie przez tę lekcję, bo nie ma nigdzie indziej wolnego miejsca.
-Owszem jest! Tam!- pokazała mu w kierunku Snivellusa. Jim spojrzał na nią krzywo.
-Ja tam nie usiądę! Jak chcesz to sama z nim siadaj.
-Nie, bo ja siedzę tutaj!
-Nie będę z nim siedział, a po za tym miejsce obok jest zajęte.
-Jak to zajęte? Przecież jest wolne a jak nie widzisz to sobie kup okulary silniejsze.
-Jeśli tam usiądę to przybędzie jego narzeczona, Jęcząca Marta!
-Wiesz co jaki ty kretyn jesteś.- powiedziała, kiedy Jim już się rozsiadał.
-Wiesz, Evans, kochanie...
- Nie mów tak do mnie!
Dobrze.- powiedział beztrosko.-Wiesz, kochanie...
-Potter!
-No co? miałem nie mówić "Evans"?
-Nie "kochanie"!
-A jednak mnie kochasz!- uśmiechnął się.- Wiedziałem!
-Chyba w twoich snach!- zaczęła bić go książką.
-O tam to żyć beze mnie nie możesz?
Lilka prychnęła.
-Skoro tak, to umówisz się ze mną?
-Zaraz ja się z panem umówię, panie Potter, na kolejny szlaban- do sali weszła profesor McGonagall.
-Pani wybaczy, ale z panią nie mam ochoty się umawiać. Wolę dziewczyny w moim wieku, takie jak Evans. To znaczy moje kochanie, bo Evans miałem nie mówić.
-Potter! Jest lekcja!- powiedziała, a my z kolei zwijaliśmy się ze śmiechu.
Nadszedł wreszcie wyczekiwany przez nas koniec roku. Ze zdanymi SUMami, w kieszeni i wybranymi przedmiotami na przyszły rok mogliśmy spokojnie wrócić do domu. Co powybieraliśmy? Każdy z nas wziął eliksiry, z wyjątkiem Petera, chociaż Jamesowi przyszło to z wielkim trudem, Zielarstwo, Transmutację, Jak wszyscy wzięłam sobie dodatkową Obronę przed Ciemnymi Mocami, chociaż mi na uzdrowiciela nie jest mi potrzebna. W związku jednak z tym, że Voldemort plątał się po świecie, trzeba było umieć się bronić. Remus wziął sobie Historię Magii, bo ją uwielbia. Nie podzielam jego upodobań. No, ale cóż...
A SUMy? Pewnie ciekawią was wyniki? No to tak, może wybitnych od góry do dołu nie miałam, ale wszystko zdałam. Wsiadałam do pociągu zadowolona, chociaż trochę smutno mi było, że ni będę widywać swojego chłopka dzień w dzień, ale zakończyłam rewelacyjnie kolejny rok, jeszcze przede mną wyjazd to była mimo wszystko wspaniała perspektywa wakacji…
ps. Znalazłam sposób na sprawdzenie "czytalnosci"
Komentarze:
ray ban solbriller Środa, 15 Kwietnia, 2015, 22:00
Harry Potter .org.pl - Magiczny Portal literatury młodzieżowej. ray ban solbriller
louis vuitton nettbutikk Wtorek, 28 Kwietnia, 2015, 08:51