Moje kochane, Liz, hmm... sporną kwestią się stała... Powiem tak od razu widziałam ją jako pannę Duff i jej zdjęcie pojawiło się już wcześniej i jakoś waszych kontrowersji nie wzbudziło. I przawdę powiedziawszy nie przypominam sobie,zebym pisała o kolorze jej oczu, ale moge się mylić. Biała trumna była dla podkreślenia, że były to niewinne "dzieci".
A co do stylu lat 70-tych. Ciężko by było wyszukać tyle zdjęć, ja wam poprstu pokazuję moją wizją danej postaci, wcielając w jej rolę jakąś postać z showbiznesu.
A teraz obiecana notka :*
Jak co roku była zmiana na stanowisku nauczyciela obrony przed czarna magią, to juz była tradycja. W tym jednak roku miało być trochę inaczej. Nowy nauczyciel nie zjawił się 1 września, miała przyjechać, bo to ma być kobieta, dopiero w drugim tygodniu szkoły. Ciekawe jaki oszołom się trafi tym razem… Dziś w nocy, pierwszej nocy w szkole śniła mi się Liz. Mimo wszystko dużo myślę o niej, tak mi źle z powodu tego co się stało… może dlatego ona mi się śni? To było to popołudnie kiedy się żegnała z nami. Stała przede mną i płakała, prosiła, żebym nie pozwoliła jej wyjechać. Powtarzała że ona kocha Jima i że jak pozwolę jej wyjechać to straci go na zawsze, ale potem sama ucieka nie zważając na moje prośby by została… Nie rozumiem tego snu, w sumie wielu innych rzeczy też nie rozumiem, na przykład tego, że mój Syriusz chodzi cały czas jakiś przygnębiony i nie chce mi powiedzieć o co chodzi… Tego też nie rozumiem! Siedzimy sobie nad jeziorem przytuleni, a on tu nagle łapie zawiechę. Martwię się, a co mam się nie martwić, przecież ja go kocham najbardziej na świecie. Nie wiem o co chodzi i to mnie strasznie irytuje, że bardzo chcę, a nawet nie mogę go pocieszyć ani nie mogę mu pomóc, bo nie wiem co jest grane, bo nie chce mi nic powiedzieć! To nie jest fajne, takie uczucie. Chłopakom też nic nie powiedział, bo mnie pytali co mu jest. Dlaczego on jest taki skryty?
Na pierwszej lekcji transmutacji profesor McGonagall wyskoczyła z jakimś konkursem ministerstwa z jej przedmiotu, który ma się odbyć w lutym. Uparła się, że mamy z Lilką na niego jechać, bo jesteśmy z grupy najlepsze, co prawda polemizowałabym… Mamy “to sobie przemyśleć”- co mamy rozumieć jako potwierdzić swoje zgłoszenie, bo już nam powiedziała, że i tak nas zgłosiła, oczywiście inni chętni też są mile widziani, ale wiadomo, że za dużo ich nie będzie. Podobno mają być na tym konkursie również z innych szkół. Prawdę powiedziawszy, w życiu nie widziałam ucznia z innej szkoły, powiem więcej nawet nie wiedziałam, że w Wielkiej Brytanii jest więcej niż jedna szkoła magii, całe żcie słyszało się tylko Hogwart i nic więcej…
Właśnie wybieram się na pierwszą lekcję OpCM z naszą nową panią profesor, to znaczy dzisiaj mamy ją poznać. Już się nie mogę doczekać normalnie… Dolores, miała zajęcia z nią wczoraj, mówi że straszne babsko i że widać to na pierwszy rzut oka, że łatwo z nią nie będzie. Niestety nie mogliśmy jej oblookać na śniadaniu, bo zwyczajnie na nie nie przyszła. Podobno pora, o której my jemy jest dla niej zbyt późna, prawie obiadowa. To musi być jakieś postrzelone babsko. Zobaczymy...
Syriusz czekał na mnie w PW. Kiedy zeszłam siedział zasępiony w fotelu.
-Cześć, kochanie!- powiedziałam. Nie widzieliśmy się jeszcze dzisiaj, bo zamiast na śniadaniu Syriusz był na dywaniku u Filcha.
-Cześć!- podniósł sie beznamiętnie z siedzenia i pocałował mnie lekko. Złapał za rękę i już mieliśmy iść w kierunku Grubej Damy, kiedy spytałam:
-Co się dzieje?
-nic...
-nie mów mi, że nic skoro widzę. Znam cię i widzę, że ściemniasz.
-oj no nic…- ale widząc moją minę dodał, krzywiąc się, jakby go bolał ząb:- Nie chcę gadać na ten temat.
-Ale wszystko w porządku? Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko?
-Wiem, Skabie. Powiem ci jak coś będzie mnie gryzło, dobrze?
-Widzę, że coś cię gryzie.- spojrzałam na niego i jakby coś kuło mnie w serce. No dlaczego on nie pozwala sobie pomóc?
-nic mi nie jest- przytulił mnie. Też go przytuliłam
-Jesteś pewien? Martwię się o ciebie.
-nie masz czym.- buziak.-Chodź, idziemy na zajęcia, bo się narazimy pierwszego dnia...
Oczywiście się naraziliśmy. Kiedy weszliśmy do sali, wszyscy uczniowie juz byli. Była też i profesorka. W sumie to w pierwszym momencie jej nie zauważyłam śpieszyłam się, żeby usiąść, ale z mojego skupienia wyrwał mnie zimny głos:
-Aurora Miranda Silverstone i...- podniosłam głowę i zamarłam. Zobaczyłam niewysoką kobietę o długich blond włosach ubraną w spodnie moro... To była... ciotka Susan, najstarsza siostra mamy i wujka Charlusa.- proszę bardzo niech się przedstawi!
-Syriusz Black, bez drugiego imienia.
-nie dość, że sie spóźnił to jeszcze pyskuje- powiedziała chłodno.
Usiedliśmy za Lilką i Jimem, który siedział zgaszony. Zapewne juz jemu też w jakiś sposób docięła. Nie, no tylko się powiesić! Ciotka Susan… Największa żmija w rodzinie… tutaj? Błagam to tylko zły sen! Proszę! Nie lubiliśmy tej ciotki, każda jej wizyta kojarzyła nam się z czymś okropnym. Ostatnim razem widziałam ja na pogrzebie rodziców. Do dziś pamiętam jej wywody na temat ojca i nieodpowiedzialności mamy. Aż mnie ciarki przechodzą...
Jakoś tę lekcję przebrnęliśmy, a musze przyznać, że przeżycie całego roku będzie równoważne z cudem, bo to naprawdę wiedźma, nie szczędziła języka na ciągłe docinki pod adresem każdego z uczniów. Nikomu nie odpuściła, a do mnie i do Jamesa to ciągle miała jakieś „ale”. Ona jest bardziej nawiedzona niż myślałam…
-Ona jest okropna…- powiedziała Lilka przy kolacji.
-no co ty nie powiesz?- odpowiedziałam.
-Wiesz jak wsiadła na Jima, kiedy obejmował mnie ręką jak weszliśmy?
-Wyobrażam sobie.
-tak nie moze byc.
-Remy, tak będzie. Jak znam Susan...- James nie wyjmował widelca z talerza. Jakny mało był wokół nas nieszczęść to jeszcze to…
-Skąd wiesz jak się nazywa?
-Bo wiesz to jest nasza ciotka, niestety.
-nie cierpmy jej, każda jej wizyta to dla mnie i Jima najgorszy koszmar.
-Myślałem, miałem nadzieję, że już jej więcej nie zobaczę… Że zjedzą ją jakiś czołgi czy coś innego.
-Ja też.
-Czołgi to jej raczej nie zjedzą.- wtrąciła się Lilka.
-nie ważne.
Syriusz siedział znowu nieobecny.
-Łapa!- Jim uderzył go w ramię.- a tobie jak się podoba ciotka Suzy?
-Jaka ciotka?- spytał.
-nowa profesorka.- wytłumaczyła szybko Ruda.
-Co?- chyba nadal nie kumał.- A weź przestań, strasznie.
-A ten strój?
-Ona przez 40 lat ma do czynienia z mugolskim wojskiem. Była na trzech wojnach, w tym nawet na mugolskiej 2 światowej. Miała 5 mężów, bo żaden z nią nie wytrzymał, w każdym razie jest gorsza od starej panny z hemoroidami i zapowiada się cudowny rok....
-całe szczęście, ze w przyszłym roku przyjdzie ktoś inny.
-nie wiem, Peter. Ta kobieta jest niedobita. Jej nic nie powali nawet bomba atomowa. Powaga!
-Ale wiecie co jest najlepsze? Że ona odkąd wstąpiła do wojska nie używa magii. Swoją różdżkę ponoć złamała, ciocia Dorea mi kiedyś opowiadała.
-Więc jakim cudem ma tu uczyć, magii?
-nie wiem...
Następna notka: 85. Remy, czy ty nie masz gorączki?
Komentarze:
Natti Czwartek, 25 Września, 2008, 20:57
Notka bardzo fajna, tylko coś z tym wątkiem ciotki Susan mi nie pasuje... Ale poza tym jest bosssko ;)
Karola6693 Czwartek, 25 Września, 2008, 22:03
Notka jest świetna, zresztą poprzednia tak samo
(dopiero ją teraz przeczytałam)
Obie są smutne, lecz po prostu perfekcyjne.
Ciekawa jestem co się dzieje biednemu Syriuszkowi...
I mam nadzieję, że niedługo się dowiem ^^
Pozdrawiam :*
Ciotka Susan. Łee, nie chciałabym spotkać takiego potwora! Szczere współczucie dla Twoich bohaterów A notka na Wybitny! Nie,na Doskonały:P I Genialny! A z resztą, wszystko w jednym Liz już się prawie zmyła w cień, a ty rozkręcasz akcję:P Jestem ciekawa, co też wymiśli podobizna Umbgride, bo ciotka Susan chyba jest jej odmianą:P
Buźki:*
O raju... Ciotka Susan jest feonemenalna Jak bym ją miała mieć za teacherkę, to bym chyba wlała się rzucić do jeziora albo chodzić tylko na eliksiry do Severusa! Ciekawe, co dręczy Syriusza i jak dalej pociągniesz wątek ciotuni... dobra rzecz, że plo roku wykituje, jak Quirrel, ktoś ją ukatrupi albo sama pójdzie w diabły Dziękuję za komentarz u mnie, słonko! Buś;*
Diana0512 (ZKP) Piątek, 26 Września, 2008, 14:05
Och kochana ta twoja grozy i akcja xD
No normalnie suuper ;P
Martwię się Syriuszkiem, bo to jest taki bardzo dobry plus u J.K. Rownling. Pozdrawiam cieplutko ;**
Katie Piątek, 26 Września, 2008, 14:35
Eee..zdaje się jak bym ją jakoś kojarzyła z drzewa rodzinnego Aurory.
Lily Piątek, 26 Września, 2008, 14:49
Notka jest świetna i ciekawa
Mnie też ciekawi co sie dzieje Syrkowi
Buźki;*;*:*
Zgadzam się z komentarzami powyżej, aż normalnie martwię się tym Syriuszem! :P Coś czuję, że ciotka Susan jeszcze da się we znaki huncwotom i laskom ;) Już się boję... ;) Kochana, dziękuję Ci za konstruktywne komentarze na moim blogu, uwierz, że bardzo mnie motywują do dzialania Z następną notką troszkę poczekam, dopracuje i na bank będzie dłuuuuuga, gdyż mam wiele do wyjaśniania Buziaki słodziaki ^^ ;*
Ann-Britt/ZKP Piątek, 26 Września, 2008, 17:42
Notka ciekawa, a Susan jest boska! Czuję, że ich przeszkoli wojskowo
Syriusz na pewno ukrywa jakąś mroczą tajemnicę... Byle by to nie było nic poważnego!
A z tą trumną: nie mam nic przeciwko białym! Nie chciałam, żebyś to do siebie brała Poprostu JA wolę brązowe... :P
Limonka Sobota, 27 Września, 2008, 11:52
Robię wielki powrót na harrypotter ...
Wracam i mówię o literówkach i znakach interpunkcyjnych jak to ja. Ale najpierw pochwalę notkę. Naprawdę mi się podoba, ciekawa.
-ale potem sama ucieka nie zważając na moje prośby by została… - po "ucieka" przecinek
-więcej niż jedna szkoła magii, całe żcie słyszało się tylko Hogwart i nic więcej… - nie "żcie", tylko "życie"...brakuje "y".
-A tutaj duże litery na początku zdań:
-nic...
-nie mów mi, że nic skoro widzę. Znam cię i widzę, że ściemniasz.
-oj no nic…- ale widząc moją minę dodał, krzywiąc się, jakby go bolał ząb:- Nie chcę gadać na ten temat.
-nic mi nie jest- przytulił mnie. Też go przytuliłam
-Jesteś pewien? Martwię się o ciebie.
-nie masz czym.- buziak.-Chodź, idziemy na zajęcia, bo się narazimy pierwszego dnia...
-nie dość, że sie spóźnił to jeszcze pyskuje- powiedziała chłodno.
I jest jeszcze trochę, ale sobie wyszukasz chyba?
A tu literóweczka:
-Remy, tak będzie. Jak znam Susan...- James nie wyjmował widelca z talerza. Jakny mało był wokół nas nieszczęść to jeszcze to… - Nie "Jakny" tylko "Jakby'
Ann-Britt -Lepiej żeby tych trumien wcale nie było...
Pozdrawiam
Katie Sobota, 27 Września, 2008, 18:22
Ładny ten nowy nagłówek choć jakoś tamten wcześiejszy mi bardziej pasuje,ale niech zostanie.Może do tego też się przyzwyczaje.