James i Syriusz zaczęli sie odzywać, Peter też z nim rozmawiał. Remus jednak nadal był na niego obrażony, ja też, Lilka z kolei rozmawiała z nim , ale dość niechętnie i tylko służbowo. Podobnie jak Remus trzymała moją stronę, ślepo, chociaż Lupin naprawdę nie rzucał światła na tę sprawę. W sobotę poszliśmy na nocny spacer po zamku. Ostatnio odkryliśmy przejście i trzeba było je sprawdzić, to znaczy dokąd prowadzi. Poszliśmy wszyscy, nie pytajcie jakim cudem zmieściliśmy się pod tą peleryną bo sama tego nie wiem. Kiedy minęliśmy zakręt, za którym był pokój dyrektorki, Syriuszowi zebrało sie na rozmowę:
-Aurora?- cisza zamiast mojej odpowiedzi- Wiem, że jesteś obrażona, ale nie masz powodu..
-nie mam powodu?- podniosłam szept, już czułam jak zbiera się we mnie furia.
-Cicho!- Lilka mnie uciszyła.
-Ja nic złego nie zrobiłem...
-Ja inaczej słyszałam.
-To źle słyszalaś!- krzyknął na mnie szeptem.
-Głucha jeszcze nie jestem…
-Ale głupia owszem! Od kiedy słuchasz...
-Skoro jestem taka głupia, to po co ze mną byłeś, po co ze mna rozmawiasz?- zaczęłam się drzeć. Straciłam panowanie nad sobą.
-nie o to mi chodziło...-zaczął się głupio tłumaczyć.
-A co ty sobie wyobrażasz?
-Ja? to ty sie zachowujesz...
-CO TU SIĘ DZIJE? Silverstone? Black?
Obróciliśmy głowy w kierunku, z którego dobieg ten głos. To była McGonagall. Tak zajęliśmy sie kłotnią że wyszliśmy spod peleryny.
-Co wy tu oboje robicie?!?W środku nocy!
-Ja z nim nic nie robię!- powiedziałam jak obrażona dziewczynka, odwracając się do niego placami i krzyżując ręce.
-Ja z nią też nic!- zrobił dokładnie to samo co ja.
-Wiec zapytam inaczej: Co tu robicie o tej porze każde z osobna?
Oboje milczeliśmy.
-W takim razie będziecie musieli się znosić także na jutrzejszym szlabanie. O 17 u mnie. A teraz marsz do siebie!
-JAKA ZWYKLE WSZYSTKO PRZEZ CIEBIE!-wrzasnełam.
-TO NIE JA ZACZĄŁEM SIĘ DRZEĆ!- szliśmy dalej w zamierzanym kierunku. Krzycząc na siebie.
-Wieża Gryfindoru jest w przeciwnym kierunku!-psorka nas nawróciła, w dość głośny sposób i musielismy wracać do pokoi- Nie ważcie mi sie wrzeszczeć ludzie chcą spać a nie wysłuchiwać waszych wzajemnych pretensji!
Nie mogłam zasnąć.... Jutro miałam spędzić z nim sam na sam cały wieczór, o ble.... Przecież ja nie wytrzymam... Mówimy o szlabanie z tym wstrętnym knurem, moim byłym chłopakiem...nie no to jest podłosć życiowa... Dzień od samego rana zdawał się być kiepski, ciekawe dlaczego? Byłam jakaś rozkojarzona... Przejrzałam, bardzo powierzchownie nowy numer pulsu Hogwardu, Skeeter coś marudziła, nie miałam ochoty słuchać jej pisków i w ogóle na nią patrzeć, rzuciłam na odczepnego żeby dała mi święty spokój i robiła co chce... Szlaban jakoś przeżyłam... jakoś...Przez 4 godziny nie odezwałam sie do Blacka ani jednym słowem, on do mnie też nic nie powiedział, psorka zostawiła nas samych, prosząc jedynie byśmy się nie pozabijali...co jej do tego? Najchętniej bym go rozszarpała na malutkie kawałeczki i sypała solą...
Z każdym dniem zamiast łatwiej było mi tak samo ciężko... Przecież czas leczy rany...a tu wcale nie było lepiej... Wyłam... cały czas... kiedy wieczorem szłam spać... całe noce... kiedy zostawałam choć na chwilę sama... Nie było ze mnie żadnego pożytku...chodziłam jak struta...niewyspana... po prostu tragedia... psorka McGonagall na mnie krzyczała, zebym się otrząsnęła...Że jestem mlodziutka i że będę miala jeszcze tylu baranów ile będę chciała i świat się nie kończy na jednym chłopaku... Może dla niej...
Poszłam na próbę zespołu... Mielismy grać na balu połowinkowym w styczniu... Próby trzeba było zacząc odpowiednio wcześniej...
-Teraz gramy „ Zamknięta we śnie” 3,2,1.. już!
Chłopcy zaczęłi grac, ale ja nie zaczęłam śpiewać. Stałąm cały czas i nie drnęłam nawet.
-Aurora wchodzisz!
Ja nic. Zero reakcji. Doknął mnie w ramie i wybił z transu.
-Przepraszam.- zorientowałam się, że powinnam śpiewać.
-No dobra chłopaki jeszcze raz...
Ale ja znowu nie weszłam w tym momencie kiedy powinnam. Tom skniął na chłopaków a oni wyszli zostawiajac nas samych.
- Co ci jest?
-Nic.-powiedziałam, ale jego mina sugerowała, że mi nie uwierzył.- Nie mam ochoty na nic. Nie czuje nic..
-Chodzi o Blacka?- spuściłam głowę, co znaczyło tyle samo co „tak”.- Rozumiem ze bardzo go kochałaś, ale musisz żyć dalej... Pokaż mu, że nie łatwo cię złamać.
-Ale jak go rzuciłam, cała radość ze mnie uleciała.
-Rozumiem.- a po chwili dodał- W sobotę jest wypad do Hogsmeade. Może poszlibyśmy razem?
-Wybacz Tom,ale nie mam ochoty pakować się w kolejny związek.
Roześmiał się.
-To nie miało być zaproszenie na randkę, raczej kumpelski wypad, taka przyjacielska pomocna dłoń.
-Dzięki, ale ja mam przyjaciół, którzy mnie wyciagają z doła.
-Jeśli sie nie mylę to są też jego przyjaciele...A moze właśnie musisz się od tego oderwać. W każdym razie jak będziesz miała ochote to moja propozycja jest aktualna.
-ok.
-A teraz weź sie w garsć i spróbuj zaśpiewać. Sama wiesz, ze bez ciebie nasze granie jest niewiele warte.- uśmiechnęłam się lekko.- Pójdę po chłopaków. A ty postaraj sie choć przez chwilę być tą Aurorą, która przyszła na przesłuchanie.
-Postaram się.
I udało się... śpiewałam, ale to nie sprawiało mi przyjemności... nie tak jak dawniej...a jeszcze miał być mały koncert kolęd w ostatni wieczór przed wyjazdem... To mi się lepiej śpiewało... bo większość kolęd jest smętna i melancholijna... tak jak mój nastrój...
Od wyjazdu do domu na święta dzielił nas tylko tydzień... chciałam, żeby minął jak najszybciej, żeby nie musieć już patrzeć na niego, żeby mieć wreszcie z oczu Blacka…
W tym czasie wyszedł świateczny numer gazetki szkolnej kiedy wpadła mi ona w ręce o mało nie dostałam ataku serca. Na pierwszej stronie było moje wielkie zdjęcie jak policzkuję Syriusza...
A pod nim złośliwie jadowity tekst Rity Skeeter... Skad ona bierze te zdjęcia? I te wszystkie brednie...Były tam fragmenty wypowiedzi moich przyjaciół...prawda powiedzieli te słowa, ale były one całkowicie wyrwane z kontekstu...Wypowiedź Samanthy o jej namiętnym związku z Syriuszem i sterta innych bzdur...
Ciśnienie tak mi się podniosło, że pierwsza rzecz jaką zrobiłam to wzięłam tę gazetę i poszłam do redakcji gazetki...
Weszłam bez pukania... zastałam Skeeter „ściskajacą” się z rozebranym z koszuli Rowanem Dremmym.
-Może ja też teraz psryknę fotkę i napiszę artykuł o tym jak molestujesz młodszych chłopców?
Rowan był dwa lata młodszy ode mnie a Skeeter skończyła już szkołę i była tutaj na praktykach... Dremmy zrobił głupią minę...spojrzał przerażony na Skeetr i na mnie, złapał koszulę i tyle go widziałyśmy...
-Było by interesujące... nieprawdasz, Skeeter?
-O co ci chodzi?- spytała jak gdyby nigdy nic swoim fałszywie słodkim głosem.
Cisnęłam gazetą na jej biurko.
-Ach... przecież zaakceptowałaś numer...
-nie było tego!
-Oj było....
-Powiedziałam ci jeszcze jeden numer i pożegnasz się z Hogwartem i tą gazetką...
Pochyliła się nad biurkiem i patrząc na mnie sponad okularów powiedziała:
-A co ty mi możesz zrobić?
Robiąc pauzę po każdym słowie...
Zmierzyłam ja wzrokiem...
-Na twoim miejscu zaczęłabym nosić stanik...albo mniejsze dekoldy...
-hę?- zdziwiła się tym co powiedziałam.
-Twoje obwisłe cycki wypływają ci z bluzki...
Odwróciłam się i szłam już w kierunku drzwi...
-Zamknij usta, bo ci lizak Dremmyego zaraz z nich wyleci...a potem pakuj swoje rzeczy.
Po czym trzasnęłam drzwiami, poszłam do dyrektora i poskarżyłam sie na nią... Co prawda dołożyłam sobie trochę do tego wszystkiego, żeby było nieco bardziej kolorowo...
Dyrektor nie słuchał jej tłumaczeń... Oczernianie uczniów na łamach gazety...złamanie umowy jaką miała zawartą przy podejmowaniu praktyk....a wreszcie uwodzenie uczniów... sprawiło, ze Rita dostała natychmiastowe wydalenie ze szkoły... powinna się cieszyć, ze obeszło się to bez żadnych konsekwencji, bo w dokumentach Dumbledore napisał jej, że sama zrezygnowała z przyczyn osobistych. Ten człowiek jest na prawdę za dobry...
Komentarze:
Lily Środa, 18 Lutego, 2009, 12:32
Fajnie jako pierwsza dam komenta hihi
Ale dobra xD Notka no cóż xD Już mi brakuje epitetów
Wieć napisze jak zawsze, że cudna, bombowa itd. xdd heheh..!!
Ale kiedy oni się znów zejdą.?! hihi xdd
Bo chyba się zejdą nie.?
Się okaże xD hahah..!!!
Buziaki ::*
gorgie Czwartek, 19 Lutego, 2009, 12:29
Też już mi brakuje epitetów
Ale spróbuje:
Nocia jak zwykle cudowna, ale za krótka jak na Ciebie.
Niech Rora znajdzie sobie jakiegoś faceta, żeby była szczęśliwa i utarła Syriuszowi nosa.
Chodziaż może to być Syriusz, ale musi sie porządnie na nim wyżyć
Czekam na następną nocie
Syrcia Piątek, 20 Lutego, 2009, 17:54
....nie wiem co pisać....
Notka super, ale przykrótka,naprawdę. Niezła akcja, hie hie....
Pozdrawiam i weny życzę ;*
Karola6693 Piątek, 20 Lutego, 2009, 19:59
Dumbledore nie jest za dobry, tylko bardzo mądry ;]
Ja tam myślę, że Rora i Syriusz za jakiś czas wrócą do siebie ;]
Aurora jest teraz zła, a Syriusz zbyt dumny, ale to minie...kiedyś ^^
Pozdrawiam =*
Naszka Sobota, 21 Lutego, 2009, 22:22
Rora zła, a raczej uprzedzona, a Syriusz zbyt dumny. Duma i Uprzedzenie jednym słowem, mam nadzieję, że historia Aurory i Syriusza skończy się tak jak w książce Jane Austen.
Notka jest moim zdaniem za słaba jak na twoje możliwości. Ten wątek z wywaleniem Skeeter jest zbyt słaby, na pewno za to by jej nie wywalili. Mogłaby dostać szlaban, punkty i upomnienie, ale nie przesadzajmy.
Widzę poprawę, praktycznie brak jakichkolwiek literówek- domyślam się, że ferie dały ci wystarczającą ilość czasu na ich pozbycie się.
Zgadzam się z poprzedniczkami- zbyt krótko. Za to ciesze się, że Aurora jest załamana, ale potrafi się bronić- widać, że ma charakterek
Pozdrawiam
Rora Sobota, 21 Lutego, 2009, 22:53
Naszko, Skeeter nie była już uczennicą Hogwartu, szkołę skończyła, a tutaj miała coś w rodzaju praktyk, nie oszukujmy się była uciążliwa i to nie było jej pierwsze wykroczenie, wiec wyleciała