A co do wypadu do Hogsemeade poszłam na niego sama z Remym, nie miałam ochoty iść ze wszystkimi w tym także z Blackiem. Lupin poszedł ze mną, bo on też nie mógł znieść Łapy. Opowiedział mi z jakim tekstem ostatnio wyskoczył do niego...
Remy siedział sobie w pokoju na podłodze i pisał wypracowanie z historii magii...tamten coś się do niego produkował, ale Remus nie zwracał na niego uwagi, kiedy w końcu Łapa wypalił obcesowo:
-A ty długo zamierzasz jeszcze się na mnie boczyć?
Remus nie odpowiedział...
-Trzymasz jej stronę nie znając moje wersji. Czyim Jesteś kumplem że trzymasz jej strone?
-Waszym wspólnym, ale wybacz Łapa po tym co jej zrobiłeś będę trzymał jej stronę....
Blakowi podobno prawie opadła szczena jak to usłyszał. Chciał coś jeszcze gadać, ale Remus się podniósł i wyszedł z pokoju...
Remy jest moim przyjacielem... Kocham go za to...To taki ciepły chłopak i wierny kumpel... Ale z tej Dol jest szczęściara...A właśnie mieliśmy coś wybrać dla niej pod choinkę... ty dobrze się składało, że nie mogła z nami iść...W związku z cóż przechadzaliśmy się po sklepach....na prawdę nic ciekawego to ja tam nie widziałam...w końcu po ciężkich wyborach Remy schował do torby gustownie zapakowane kolczyki, w sam raz do jej kreacji na bal...Remus jej nie widział, a ja owszem pokazywała mi ją na zdjęciu...Potem wstąpiliśmy do Miodowego Królestwa...zgadnijcie kogo tam spotkaliśmy? Oczywiście, że Petera. Utknął tutaj...jak zawsze z resztą...Reszta podobno siedziała w Trzech Miotłach popijając pewien kremowy trunek...
Podczas gdy ja zdzierałam sobie gardło, czytaj miałam ostatnią próbę przed koncertem, Jim dostał list od mamy powiadamiający o tym, ze będziemy mieć gości w te święta. Ciocia pisała o tym, ze wujek nas odbierze...jak z resztą zawsze. W sumie to po co ona tak przezywa, nie mamy juz po pięć lat... Rogaty zaczął sie usilnie zastanawiać co to za goście... ale nic nie wymyślił...ja mam jedynie nadzieję, że Dorei nie odbiło na tyle, zeby zaprosić naszą nauczycielką OpCM...
Na koncercie dałam sobie radę...nawet nie miałam tremy...do tego że sie wszyscy na mnie gapią sie przyzwyczaiłam wiec nie było czym sie denerwować...
Nawet nie obejrzałam się kiedy, a już siedziałam w pociągu, w naszym rezerwowanym przedziale. W kąciku pod oknem siedzieli przytuleni Lilka z Jamesem, w przeciwległym Dolores szeptała Remy’emu coś na uszko. Peter jak zawsze spał, a ja siedziałam z krzywą miną starając się nie spojrzeć nawet na Syriusza. Pewnie też byśmy teraz tak siedzieli... Obok siebie… Nasze ręce były by splecione… ja bym się śmiała sama do siebie.... poczułam, ze w oczach stają mi łzy… W tym samym momencie Syriusz oderwał głowę od gazety… mam nadzieję, ze tego nie widział. Nie chciałam, żeby widział, że przez niego cierpię… A cierpiałam i to nawet sama nie wielm jak bardzo, kiedy patrzyłam na zakochanych Li i Jima czy Dol i Remka…. Wiedziałam, że ja tez bym tak z Łapą siedziała, bardzo tego chciałam…Byłoby tak gdyby on mi tego nie zrobił… gdyby mnie nie zdradził… a na dodatek nie chciał się do tego przyznać…
Nie muszę mówić, ze ta podróż była dla mnie ciężka? Ale wcale nie zapowiadało się by w małym domku na Magicznym Wzgórzu miało być lepiej…
-chyba żartujesz?- tak wyglądała moja reakcja na odpowiedz cioci o jakich gościach mówiła.
-nie. Skąd ten pomysł?
-Ciociu? Mówisz o jakiejś innej Susan, prawda?- łudziłam się.
-nie, twoja mama miała tylko jedna siostrę o tym imieniu.
-Proszę…nie…
-mamo, dlaczego? Po co nam w ogóle goście?- Jim był rówież niezadowolony jak ja.-Dobrze do Lupinów nie mam nic, ale ją?
-Zupełnie was nie rozumiem!- ciotka się lekko podirytowała, a to bardzo spokojna kobieta.- nie tak was wychowałam! To siostra mojego męża a wasza ciocia, nie widzieliśmy się od wieków, wiem, ze pracuje teraz w Hogwarcie nie mogłabym postąpić inaczej i jej nie zaprosić na święta… Przyjeżdża dziś wieczorem.
Rzuciła ścierką na stół i wyszła z kuchni. Spojrzeliśmy na siebie z Jamesem wymownym wzrokiem. To będą nasze najgorsze święta. To było pewne, bardziej niż to, że za oknem świeci słońce.
-No to mamy jeszcze chwilę spokoju…
Kiedy jednak wraz z wybiciem przez stary pamiątkowy zegar godziny 20 rozległ się dzwonek do drzwi serca moje i najmłodszego Pottera podskoczyły aż do gardła. W drzwiach pojawiła się najstarsza z rodzeństwa naszych rodziców Susan Megan Potter, żywe wcielenie zła. W każdym tego słowa znaczeniu…
-Mam nadzieję, że nie wzięła swojego pupilka.- szepnął mi James do ucha.- Jej i Smarka to bym już nie zniósł.
Zachichotałam. Teraz wiem, ze to był błąd, bo nasłuchałam się od cioteczki o braku kultury… W ogóle jeszcze dobrze do domu nie weszła a już jej się wszystko nie podobało.
-Jak mogłeś przestawić tę rodową pamiątkę, Charlusie… Doreo, Meble powinnaś czyścić należycie, to od wieków…
Pomyśleć, ze będziemy się z nią męczyć do Nowego Roku…
Ja osobiście miałam jej tak serdecznie dosyć, ze następnego dnia, to był dzień przed wigilią dałam nogę na Pokątną, pod pretekstem dokupienia jakiegoś prezentu. Modliłam się jednak by nie zachciało jej się isć ze mna. Dzięki opatrzności… zajęła się pouczaniem cioci jak lepić domowe pierożki… Jakby się na tym znała…. Nie, ja się broń cię.. nie czepiam … nie.. nie…James niestety, dla niego, nie mógł się wyrwać z domu… Wujek był zły na swoją żonę, ze dał się namówić na wizytę Susan, a i ciocia Dorea po jednym dniu miała Susan tak dosyć, ze sama chyba żałowała, ze ją zaprosiła. Wieczorem w łazience przyznała mi się, ze jak ją poznała wiele lat temu nie była aż taka okropna, ale za żadne skarby świata, nie przyznała się, że żałuje ze ja zaprosiła. Ciocia Dorea już taka była, nie przyznawała się do błędów, bynajmniej nie do takich, których mogła uniknąć. A tego mogła wystarczyło posłuchać mnie i Jima.
męczyć do nowego roku?! @@ biedna Rora i biedny Jim... Dorea naprawdę zdurniała, zapraszając monstrum (jak to fajnie brzmi:]) do swojego domu!!!
i lepiej kup aurorze tabletki na gardło, bo po tych próbach na pewno ją boli <haha>
a rozdział jak zawsze cud miód i cynamon <hahaha>
gorgie Niedziela, 22 Lutego, 2009, 19:28
Jak zawsze cudownie tylko STANOWCZO ZA KRÓTKO!!! Czekam no następną nocie, o wiele dluższą
Saskia Niedziela, 22 Lutego, 2009, 21:51
To mój pierwszy komentarz. Czytam to od dawna, ale nigdy jeszcze nic nie napisałam. Uważam że to co tworzysz jest cudowne!!! Zgadzam się z innymi że wstawiasz za krótkie notki, czekam na następną!!!!
Lily Poniedziałek, 23 Lutego, 2009, 01:37
Heh...^^. Szczerze to według mnie ta notka nie była taka dobra xD
I krótka xdd Za krótka xdd
Heheh..!! I taka jakaś zagmatwana
I było widać "troszkę" literówek jak się czytało..!!
Hihi.!! Ale następna napewno bd. lepsza i pod względem jakości i długości
Buziaki ;
Ror, notka fajna, tylko pilnuj przecinków i składni. Coś mi się wydaje, że ten Remy stanie się dla Rory Jacobem Belli ze Zmierzchu , jeśli łapiesz, o czym mówię mam nadzieję, że Syriusz jednak do niej wróci, podła łapa.
Zapraszam do mnie, nadrób zaległości, proszę! :*