Spojrzałyśmy z Lil na siebie.
Remus!
Wymieniłyśmy przy pomocy spojrzeń. Podniosłam się jak oparzona, a Lilka rzuciła torbą z ciastkami w Glizdę, był zdezoorientowany, ale zaraz gęba mu się zaśmiała i obydwie pobiegłyśmy na dwór…
Zobaczyłyśmy siedzącego na schodach Remy’ego z głową utkwioną miedzy nogami. Było widać, że coś się stało. Usiadłyśmy obok niego, tak że był w środku…
-Co się stało?- zapytałam.
To nie ulegało wątpliwościom. Nigdy nie widziałam Remusa tak styranego. Miał podkuloną sylwetkę, głowę schowaną między kolanami. Nie widziałam dokładnie jego twarzy, ale przy odbijającym się świetle lampy, która wisiała na tarasie, widziałam, że oczy mu się szkliły. To oznaczało, że stało się coś poważnego, bo on był naprawdę bardzo silny. Widziałam jego łzy tylko raz w życiu, wtedy w szpitalu, kiedy opiekowałam się jego umierającą mamą.
-Rzuciła mnie…- pociągnął nosem.
Przysunęłam się do niego i Przytuliłam się. Moje biedactwo. Zaczęłam gładzić go jedną ręką po plecach, a drugą położyłam na jego dłoniach, które splecione spoczywały na kolana. Oparłam głowę o jego ramię, było mi nie wygodnie, ale nie dbałam o to, nie teraz.
-Rozumiem co czujesz…
-Rora…ale wiesz dlaczego?- wyprostował głowę i spojrzał daleko przed siebie. Objął też moją rękę zaplatając ją między swoje.
-No nie… dobrze się między wami układało…
- no właśnie.. było bosko…. Jeszcze godzinę temu…a teraz…
-ale dlaczego…
Nie rozumiałam. Remus i Dolores byli bardzo zgraną parą. Prawie w ogóle się nie kłócili, a jeśli już to tylko na żarty, zawsze się ze sobą zgadzali i to wcale nie dlatego, że ciągle ktoś ustępował. Nie, oni po prostu tacy byli zgodni. Po prostu idealnie do siebie pasowali, jak dwie połówki jabłka, dopiero co rozkrojonego. To było nie możliwe. To się nie dziej naprawdę.
-Powiedziała mi o balu połowinkowym… powiedziała kiedy jest… a ja że nie mogę z nią pojść…-głos mu się zaczął łamać. -Wiecie dlaczego… wtedy akurat jest pełnia…-kąciki ust zaczęły mu drzeć. Remus, kochanie trzymaj się! Nie chciałam, żeby się rozbeczał. Przyznajcie, że nie ma nic gorszego niż płaczący facet…- Powiedziałem jej, że mam badania…ona żebym je przełożył… no to ja że nie mogę… zaczęła marudzić, ze jestem kłamcą i ze nie można na mnie liczyć…
-Nie prawda- Lilka się w końcu odezwała.
-Można na ciebie zawsze liczyć…- uzupełniłam ja.-Zawsze!
- No chyba, że jest pełnia…jestem beznadziejny…
Pochylił się do przodu, gdyby nie trzymał teraz mojej ręki, złapałby się teraz za głowę zacząłby tarmosić swoje sterczące włosy.
-Nie prawda…
-Tak…własna dziewczyna nie może na mnie liczyć…
-Remy!
- W ogóle wyjechała mi z szantażem, że jeśli ja kocham tak jak jej mówiłem to mam zrobić wszystko i z nią pójść…przecież ja bym bardzo chciał…no ale nie mogę…Dlaczego mi się nie układa? Dziewczyny? Co ze mną jest źle? Mam serce ni po tej stronie co potrzeba?
Przez chwilę chciałam połozć rękę na jego piersi i sprawdzić jak to jest z tym sercem. Wiem, że jest po właściwej stronie, ale w ten sposób bym go rozchmurzyła. Nie udało mi się, bo Remy zaczął płakać… może i był silny, ale przy tym bardzo wrażliwy. Za to go kochałam, on świetnie mnie rozumiał. Wiedziałam, że jego łzy wywołają lawinę nieszczęścia… już sam klimat dzisiejszego wieczoru działał jak wyciskacz łez, ale dopóki ktoś nie uronił pierwszej łzy było w porządku… No, ale ona właśnie się pojawiła. Wielka łza przemknęła przez policzek Lupina i spadła na jego dłoń, Też pękałam… a po chwili Lilka już wycierała oczy…
Oboje zaczęliśmy wylewać z siebie ból po straconej miłości… Przerzucaliśmy się słowami… My tak świetnie się rozumieliśmy. A teraz jeszcze bardziej. Ale w tej sprawie wolałabym, żeby mnie nie rozumiał, a przynajmniej tego nie przeżywał na własnej skórze, żeby nie cierpiał, bo widziałam że to co się stało strasznie go zraniło. Nie chciałam tego, bo on na to nie zasługiwał. A czy ja zasługiwałam? Nie wiem, nie mi to oceniać. Może moją winą było to, że nie upilnowałam swojego chłopka, a Remy? Mój kumpel nie ma wpływu, żadnego na to kiedy jest pełnia i na to co się z nim dzieje… nawet eliksiry, które pije nie zapewniały mu tego, ze się nie zmieniał w wilkołaka, mogły jedynie to opóźnić o kilka, to znaczy jedna czy dwie godziny, stawał się mniej agresywny, ale nie więcej Nie mógł nic zrobić, był bezradny i to go chyba przyprawiało o łzy. Nigdy się nie żalił na to że jest wilkołakiem. Akceptował to, może i nie akceptował, ale umiał z tym żyć. Radził sobie. Nie cierpiał tego, ale nigdy też nie narzekał. Tak już było, a my kochaliśmy go takim jaki był. Nadal kochamy naszego wilczka. On to wiedział, ale nie mógł poradzić sobie z tym co się stało. On naprawdę bardzo ją kocha… Fakt, to nie jest łatwe. Mogę otwarcie powiedzieć, że ból rozstania z ukochana osobą jest największym jaki znam. My rozumieliśmy to najlepiej oboje właśnie go doznaliśmy. Lilka nie mogła tego powiedzieć o sobie, bo była szczęśliwie zakochana, a łzy które wylewała prze Chrisa były już historią, zapomniała o tym, o tym cierpieniu jakie chwyta za serce i powodując straszliwe boleści tarmosi nim po całym ciele… Jednoczyła się z nami w bólu i próbowała podnieść nas na duchu… Najlepiej jej to nie wychodziło… Nie życzę jej żeb kiedykolwiek była w tej sytuacji…
Poszła po koc i nas nim okryła… było w końcu bardzo zimno… Chociaż to akurat mieliśmy w nosie… Czy, że jest zimno w obliczu uczuciowej śmierci? Właśnie niczym!
-Ale to jest najgorsze, że ja ją kocham…
-JA też Syriusza kocham, a on co?- pociągnęłam bardzo mocno nosem. W sumie to nawet nie zastanowiłam się , ze on może się nagle wyłonić z domu i to usłyszeć. Nie dbałam o to, tak było mi źle. Tłumiałam to w sobie tak długo i teraz wreszcie mogłam wylać z siebie.- Nawet nie ma zamiaru mnie przeprosić! Nie wybaczę mu…
-Widzisz, ale ty z nim zerwałaś z jakiegoś większego powodu… a nie jak ona…
-Nie chciałam z nim zrywać!- zaczęłam płakać, bo poruszyliśmy się jak po sinusoidzie płakaliśmy, potem ocieraliśmy łzy by znowu się rozpłakać i to tym razem już na poważnie!-Tak wyszło… Ja go tak bardzo kocham! Zwariuję bez niego!
-A co ja mam zrobić?- Remus otarł kolejną łzę.
-Może spróbuj jej wyjaśnić…
-Próbowałem….ona nic nie rozumie….
-A gdybyś powiedział jej prawdę…. Jeśli cię kocha to zrozumie…
-A jeśli nie?
W takim wypadku to już nie wiem. Jestem pewna, że zrozumie, kto jak kto, ale taka miłość jak ich… My się przerzucaliśmy żalami, a Lilka tylko odbijała te piłeczki gdzies daleko od nas:
-Pogodzicie się zobaczysz…
-A ja…ja to się nigdy wiecej nie zakocham…- ukryłam twarz w dłoniach.
-Zakochasz się i to jeszcze nie raz…
- Nie prawda… zostanę sama… będę starą panną…nie mam szczęścia… mam tego dosyć…
Pochyliłam się bardzo mocno do przodu… zanosiłam się płaczem…. Pękło coś w środku… nie mogłam się uspokoić… było mi głupio…miałam pocieszać Remusa, a tym czasem to on płakał i pocieszał mnie…Zaraz potem zaczęłam go przepraszać… Ale i tak skupiłam całą uwagę na sobie bo dostałam niemalże czarnowidzej histerii. Zaczęli mi tłumaczyć, że to wszystko nie prawda… W końcu zaczęłam im przytakiwać, z tym tylko, ze ja już nie bardzo w to wierzyłam…nic już nie będzie dobrze… nigdy nie znajdę sobie faceta, nie pogodzę się z Syriuszem. Lilka kazała mi wybaczyć… Ale nie potrafię…gdyby chociaż przeprosił…
Zaniepokojeni tym, ze długo nie wracamy i zarazem przeczuwający nieszczęście chłopcy wyszli przed dom, na schodki na których siedzieliśmy, uposażeni w butelki kremowego piwa… ‘Usiedli koło nas i rozpoczęło się zbiorowe picie…
James zdjął kapsel i podał mi pierwszą butelkę. Łyknęłam sobie łyka, potem drugiego… chciałam zapobiec o tym wszystkim. „Odpłynąć chociaż na chwilę. Szybko okazało się, że na dnie nic nie ma. Syriusz siedział koło mnie i widząc jak odstawiam na ziemię pustą butelkę, podał mi kolejną. A ja? Jak tylko zobaczyłam siedzącego obok mnie Blacka przypomniałam sobie o całym źle tego świata… Musiałam wyglądać strasznie… bo on kiedy mnie zobaczył chciał chyba pocieszyć…przytulić… w końcu to przez niego wypłakiwałam sobie oczy. Nie oszukujmy się wiedział o tym, ale nie dałam mu takiej szansy… Jeszcze tylko na niego nawrzeszczałam… W każdym razie złość i żal rozładowałam na Blacku, który z resztą był powodem tych negatywnych emocji.
Po dwóch piwach dla każdego, bo więcej nie było, przemarznięci wróciliśmy do domu. James zaserwował nam po gorącej czekoladzie… Na ogrzanie… Dobrze, że miał na tyle rozumu by pokierować tą imprezą. Jeśli ten zjazd Żywych Trupów można było tak nazwać. Tak mi było potem niedobrze… Nie byłam pijana… A może byłam? Wino…szampan… piwo i czekolada… ta czwórka się chyba nie bardzo lubi. A do tego ten feralny humor…Poszłam na górę… Wtaczałam się po schodach trzymając za brzuch. Jejku jaką ja mam tam teraz rewolucję!
Widziałam, że Black się na mnie patrzy. Wyprzedził mnie nawet na schodach, a kiedy mnie mijał miałam wrażenie, że położył mi dłoń na plecach… nie wiem czy to zrobił czy mi się wydawało… A może chwiałam się i chciał mnie podtrzymać? Nie zagłębiałam się nas tym, przyśpieszyłam kroku. Położyłam się do łóżka. Potem przyszła do mnie spać Lilka, ale pojawiła się o takiej porze, że była to raczej dwugodzinna drzemka….
Rano goście zebrali się do domu… ale mieliśmy się zobaczyć następnego dnia w pociągu, który miał nas zawieść z powrotem do Hogwartu…
Komentarze:
Saskia Niedziela, 22 Marca, 2009, 20:36
Notka boska ale za krótka, czyli tak jak zwykle.
No ale teraz jest nadzieja że sie zejdą, prawda???
Czekam na następną
Saskia Niedziela, 22 Marca, 2009, 20:38
Notka boska ale za krótka, czyli jak zwykle.
No ale teraz jest jakaś szansa że sie zejdą.
Czekam na następną.
Saskia Niedziela, 22 Marca, 2009, 20:39
Sory że dwa razy ale coś się źle zrobiło...
Karola6693 Niedziela, 22 Marca, 2009, 22:57
Ojej jak smutno
Ale wciągajaco jak zawsze ;]
Super opisujesz uczucia.
Biedny Remus
Nikki Poniedziałek, 23 Marca, 2009, 10:52
Coraz bardziej podoba mi się twój styl pisania i życzę wytrwałości, bo wiem jak z tym ciężko
Smutno strasznie, ale uczuciowo. Bardzo mi się podobało, tylko czytnij no nocię przed dodaniem, żeby uniknąć 'pociąg miał na zawieść' oraz literówek zapraszam do mnie, jeśli już nadrobiłaś straty, u Marty nowa notka;)
Hej. przeczytałam cały twój pamiętnik od początku, jest świetny. czuję, że mnie zrozumiesz, bo mnie też ZKP odrzuciło, dlatego mam własny blog. proszę wejdź, przeczytaj, skomentuj: www.liannnatashapruelupin.bloog.pl zareklamuj mi go. bardzo cię o to proszę i z góry dziękuję i czekam na nową nocię