Sfinks jest najczęściej przedstawiany jako lew z głową człowieka, pies (widziałam też szakala) z ludzka twarzą i orlimi skrzydłami. Klasyczne sfinksy były to jednak lwy, więc trzymajmy się tej wersji. Samice miały twarz kobiety i skrzydła (no nie, taka sama dyskryminacja jak w przypadku chimajry ), samce zaś miały często kolorowe grzywy lub turbany faraona, nie były uskrzydlone. Sfinksy zawsze strzegły wejść do innych światów, a ich posągi strzegły piramid. Zwierzęta te były zdecydowanie bestiami.
Technika walki
Sfinksy były ogromne, więc wystarczyło, że nadepnęły mniejszego przeciwnika. Bestie te walczyły też pazurami. Posiadały tajną broń. Wystarczyło, że spojrzały na wroga, a ten stawał w miejscu i do końca życia rozwiązywał zagadki (coś jak większość nauczycieli, ale my nie rozwiązujemy zagadek do końca życia, wracamy z pałą ).
Sfinksy, gdyby istniały naprawdę
Nie byłyby to niestety takie same bestie, jak te, które możemy zobaczyć w Egipcie, ich ojczyźnie. Sfinksem można by nazwać ogromnego lwa, z lekko zmodyfikowanym pyskiem, przystosowanym do mowy. Samice byłyby nieco mniejsze od samców, znacznie lżejsze oraz miałyby pneumatyczne kości i dobrze rozwinięte płuca z workami powietrznymi.
Dla ciekawskich, gdzie możemy spotkać sfinksy
W Egipcie oczywiście. A w świecie filmu i książki to oczywiście w „Niekończącej się opowieści”, zarówno w książce, jak i w jej filmowej adaptacji. Sfinksy (w filmie sfinksice) strzegły wejścia do wyroczni. Możemy je też spotkać w książce „Serce salamandry” z serii W.I.T.C.H., ale tej książki serdecznie nie polecam, bo jest beznadziejna.