Czy w życiu Belli, zawsze było tylko i wyłącznie mrocznie, czy wszystko kręciło się wokół Voldemorta? Wydaję mi się, że nie. Ale chyba zawsze, była nerwową, mściwą złośnicą. Poza tym u Lily nowa notka
Pozdrawiam
Arwena
Cała szkoła, aż huczy i trudno się dziwić, to co się dziś zdarzyło, nawet jak na świat magii, jest nietypowe. Lepiej jednak będzie, gdy to po prostu opiszę.
Był czwartkowy poranek, naszą pierwszą lekcją była historia magii, z Krukonami. Stałam przed salą, czekając na dzwonek, gdy podszedł do mnie Rabastan.
- Czy testowałaś jakieś nowo wymyślone zaklęcie, na jakimś małym gryfonie? - spytał rozemocjonowany.
- Nie, po ostatnim zaklęciu przedwczesnego łysienia, wypróbowanym na małym McKinonie, mam dwumiesięczny szlaban i nie mam czasu wymyślać nowych zaklęć. - uśmiechnęłam się na wspomnienie przerażonego malucha z łysym plackiem na głowie.- Czemu pytasz?
- Przed chwilą śmignął obok mnie przerażony gryfon, z takim wytrzeszczem oczu, że pomyślałem, że może być spowodowany tylko zaklęciem. - powiedział ironicznie.- A co robisz na szlabanie?
- Wymyślam zaklęcie odwracające efekt łysienia. Nikt nie wie, jakiego zaklęcia użyłam, więc nikt nie może go cofnąć, a ja na cóż... zapomniałam.
Musieliśmy przerwać rozmowę i wejść do sali, bo zadzwonił dzwonek. Siedzieliśmy w ławkach, przygotowanie na kolejną nudna lekcję w wykonaniu Binnsa, gdy przez otwarte drzwi wleciał duch i stanął za katedrą. Chwilę wpatrywaliśmy się z niezrozumieniem w ducha, gdy ten przemówił znanym nam głosem:
-Witam wszystkich. Dzisiaj porozmawiamy o buntach goblinów...
W czasie gdy ja, z Rabastanem wpatrywaliśmy się ze zdumieniem w ducha Binnsa, jakaś dziewczyna z tyłu zaczęła wrzeszczeć piskliwym głosem:
- Pan umarł! Aaaaa....
- Co Ty gadasz moje dziecko, czuję się lepiej niż zwykle.- po czym sięgnął, po swój notes, a gdy jego ręka przeniknęła przez niego, na jego twarzy pojawiło się zdumienie. Zrobił to raz, później drugi, a gdy za trzecim razem sytuacja się powtórzyła, zaczął coś mruczeć pod nosem:
- Usiadłem przed kominkiem, później chyba zasnąłem... jakieś światło... wstałem... hmm, może to sen, chociaż od 46. nic mi się nie śniło, a szkoda, bo...
- Cuthbercie, obawiam się, że to prawda. Ty umarłeś. - usłyszałam czyjś pogodny głos. W drzwiach stał, ten wariat, nasz dyrektor Dumbledore.
- Ale jak to, Albusie? - zapytał Binns, jego głos brzmiał, jakby dyskutował z dyrektorem na temat koloru ścian w sali.
-Cuthbercie, chodźmy do mojego gabinetu, tam na spokojnie wszystko przedyskutujemy. - zaczekał, aż profesor do niego przyjdzie, a właściwie przyleci i zwrócił się do nas – Za chwilę przyjdzie do Was, na zastępstwo profesor Slughorn. - i wyszedł.
Jeszcze przez chwilę zachowaliśmy idealna ciszą, niezupełnie rozumiejąc, co się przed chwilą stało. Dopiero po jakichś pięciu minutach, do nas dotarło...
-Stary Binns umarł i nawet, tego nie zauważył.- zaczęłam się śmiać, dołączyło do mnie parę osób.
-Przestańcie! Jesteście okropni. Nie można się wyśmiewać ze zmarłych.- usłyszałam oburzony pisk Ann Jones.
- Akurat tego zmarłego, to nie zaboli, bo jeszcze sam nie wie, że nie żyje. - kolejny wybuch śmiechu.
- Bellatrix przestań! - usłyszałam już bardziej zdecydowany głos. Była to Hestia Jones, która z niepokojem zerkała na swoją siostrę, która łkała cicho.
- A co Jones? Siostrunia boi się umarlaków? - wstałam i zaczęłam iść w stronę Ann.- Boi się strasznych, złych duuuUuuuchów? - zawyłam, odpowiedziała mi salwa śmiechów. Spojrzałam na kulącą się dziewczynę, nie czułam litości, tylko pewnego rodzaju moc... Władzę nad nią, była tak przerażona, sama nie wiedziałam czym, że zrobiłaby wszystko, co bym jej rozkazała. Podniosłam różdżkę, żeby wyczarować sztucznego ducha, gdy poczułam jak jakaś duża siła odrzuca mnie do tyłu. Uderzyłam głową o ławkę, ale mimo bólu natychmiast wstałam, tak wściekła jak jeszcze nigdy dotąd. Zobaczyłam Hestie Jones stojącą z wysoko uniesioną różdżką, gdy spostrzegła moje rozwścieczone spojrzenie, na jej twarzy odmalował się autentyczny strach. Chyba to, spowodowało, że się uspokoiłam, uśmiechnęłam się ironicznie i powiedziałam:
- Chyba słyszałaś, od pierwszaków, co robię osobą, które mnie zdenerwują? - cała klasa obserwowała tą sytuację z niemym przerażeniem, tylko na twarzy Rabastana zauważyłam skupienia: przerwać mi, czy nie?
- Expelliarmus! -usłyszałam i zobaczyłam jak różdżka Jones, wpada do ręki Rudolfa, a ona sama leci do tyłu.
- Ty idioto! To ja miałam się nią zająć! - opanowała mną taka złość, że chciałam się rzucić bezpośrednio na chłopaka i wydrapać mu oczy, beż żadnych różdżek, po prostu patrzeć jak cierpi.
- Co tu się...? - odwróciłam się i zobaczyłam zaskoczonego profesora Slughorna.
Rudolf i Hestia dostali szlaban, za bójkę - ślimak niezbyt trafnie, zinterpretował sytuację – a ja dostałam +10, dla domu za próbę obrony tej szlamy...
Powiedziałam Rudolfowi, co o nim myślę, ale ten idiota nie przestaje za mną wodzić maślanym wzrokiem. Mam dosyć tego bezmózga, zawsze musi coś spieprzyć.
Poza tym, nie wiem, jak nasz „wspaniały” dyrektor mógł na to pozwolić, ale historii będzie nas dalej uczuć Binns – duch. A mogłam iść do Durmstrangu, to jest prawdziwa szkoła, z tradycjami, nie to, co te slamsy tutaj, na każdym kroku można spotkać szlamy.
Poza tym dziś na zaklęciach uczyliśmy się czaru zszywającego ( przerabiamy dział gospodarczy), przez pierwsze półgodziny nikomu w klasie nie udało się zszyć poduszki, którą nam dano, ale po tym czasie Jones (ta wstrętna szlama) zaczęła zręcznie łączyć ze sobą dwa brzegi materiału. Jakim sposobem, osoba w której żyłach płynie krew mugolska, może czarować lepiej ode mnie? Kiedyś ojciec mówił, że oni kradną naszą moc i używają ją do własnych celów. Tylko pytam się - jak? Oczywiście, od lat, we wszystkim ją prześcigałam o głowę, zawsze umiałam coś szybciej i lepiej – wydawało mi się to oczywiste, że moja magiczna krew musi mi pomagać w opanowywaniu czarów szybciej, niż jacyś mugole, ale jak teraz się nad tym zastanawiam, to np. Amycus jest magiczną sierotą. Mimo że również jest czysto krwisty, to jego umiejętności magiczne można przyrównać do umiejętności trolla, zresztą to niejedyna dziedzina, przez która kojarzy mi się z tym stworem : troll, to jego najczęstsza ocena, śmierdzi jak troll, a intelektem również nie grzeszy. Bliźniaczki Jones, są z rodziny mugolskiej, a radzą sobie o wiele lepiej od Amycusa. Czy, naprawdę można kraść czyjąś moc? Muszę o tym poczytać.