Mam nadzieję, że będzie się wszystkim podobać. Głównym celem tej noty było pokazanie kolejnych cech charakteru Elizy, weźcie to pod uwage podczas komentowania wpisu. A teraz zapraszam do czytania.
23 październik
"Z daleka Hosmedage wyglądało jak mała bajkowa kraina zamknięta w kuli, w środku, której padał śnieg.
I w istocie wioska nie należała do zwykłych miejsc, więc z całą pewnością można było ją nazwać bajkową krainą. Nawet gdy mugol przechodził koło tego miejsca(nie widząc go i nie słysząc radosnych krzyków uczniów z pobliskiej szkoły) czuł jakieś dziwne drgania na ciele, były to drobinki magii, które każdego napawały nieznanym ciepłem, i czymś w rodzaju satysfakcji.
Tej soboty byli tu uczniowie z szkoły magii i czarodziejstwa Hogwart, roześmiane dziewczyny, głośno dyskutujące o trendach w modzie i kosmetykach, łobuzersko uśmiechnięci chłopcy, którzy każdemu robili kawały po wyjściu od Zonka... Wszyscy zdawali się trzymać razem, prawie nie dostrzegało się różnicy między domami, ale to prawie znaczyło w tym wypadku odrębną grupę ślizgonów, obrzucających wyzwiskami szlamy.
W gospodzie pod świńskim łbem, znajdowała się jedyna osoba nie zamierzająca się przyłączyć do nikogo. Przez wpół zamarznięte okna gospody obserwowała Matta i Georga* rzucających śnieżkami w gryfonki, a w szczególności w Lily Evans. Gdyby Mary nie była chora pewnie dotrzymałaby wiernie towarzystwa Elizie, albo jeszcze namówiła ją aby przyłączyły się do chłopców. Ale teraz było teraz i Eliza była sama, nie chcąc by ktokolwiek do niej dołączył. W gruncie rzeczy nikt nie zamierzał tego robić, odstraszała ich złowroga aura, która biła od całej sylwetki kruczowłosej. Odstraszała wszystkich, prócz jednej osoby, a ściślej rzecz biorąc od ciemnowłosego wysokiego młodzieńca.
-Co ty tu robisz?!- w połowie pytanie głos mający brzmieć jak najbardziej szyderczo jakby się załamał.
-Muszę ci pomóc.-brzmiała odpowiedź."
Władały mną sprzeczne uczucia, jednocześnie byłam zła, wręcz wściekła na niego, rozstrojona i o dziwo łagodniejsza, coś się we mnie topiło, i nie umiałam tego powstrzymać.
-W czym?- prychnęłam gniewnie siląc się na zachowanie spokoju.
-Rabastan Lestrange jest w św. Mungu, mam rację?- zapytał. Skąd on to wiedział? Jak na razie wiedziała tylko najbliższa rodzina ja, Rudolf, Bella i Patrice. Powoli pokiwałam głową, czując jak powraca do mnie zdrowy rozsądek.-Twój brat nie spełnił tak jak tego chciał Voldemorta, zadania, które mu powierzył. Oddał go ojcu Avere'go i Rookwodowi by troszkę pobawili się ciałem swojego kolegi. Rezultat sama widziałaś.
-Nie widziałam, dowiedziałam się dopiero wczoraj i dziś wyjeżdżam z zamku.-I po co mu to mówiłam? Już sam fakt, że zwierzyłam się JEMU rozwścieczył mnie niemal do łez.-Słuchaj nie wiem czy jesteś jasnowidzem, czy spieprzyłeś z Ministerstwa parę zmienniaczy czasu i oglądasz sobie moją przyszłość i przeszłość, wiem jedno, nie obchodzisz mnie Diggory. Zejdź mi z oczu.
Jego spojrzenie powiedziało: Zmienisz zdanie Elizabeth.
**** ****
"Rzeczywiście Rudolf wspominał jej, że Rab nie wypełnił powierzonego mu zadania, ale o tym wiedziało tylko paru śmierciożerców, a wiedziała, że ani Diggory, ani jego ojciec nie służą Czarnemu Panu. Więc skąd on to wiedział? Przeszła przez szybę mugolskiego domu mody i znalazła się w holu szpitala św. Munga.
-Gdzie leży Rabastan Lestrange?- zapytała kobiety na recepcji.
-Piętro IV sala ósma.- warknęła blondynka za okienkiem-Następny!
Urazy poza zaklęciowe...to znaczyło, że Rab był w ciężkim stanie. Momentalnie przyspieszyła kroku, a po chwili już biegła po długich marmurowych schodach. Dysząc dopadła drzwi pokoju brata.
-Rabie?- zapytała mając nadzieję, że go rozzłości tan znienawidzonym przez niego zdrobnieniem imienia Rabastan, że da jakikolwiek znak życia."
Długą białą kołdrę miał naciągniętą na głowę, więc delikatnie, ale stanowczo chwyciłam go za dłoń przytrzymującą okrycie i ostrożnie ją odciągnęłam. Jego przystojna szczupłą twarz z długimi czarnymi włosami, już nigdy miała nie sprawiać przyjemności widzącym go ludziom. Była cała czerwona, jakby rozdrapana do żywego mięsa i miejsami ze śladami wyciekającej jeszcze całkiem niedawno żółci, a nos złamany i zakrwawiony.
-Eliza?- ten sam ochrypnięty głos-Miło cię widzieć.-podniósł nieco opuchnieta powiekę prawego oka upewniając się co do mojej osoby.-Jestem piękny prawda kochanie?- zadrwił. Jego głos był przepełniony goryczą.-Najchętniej uciekłbym zostawiając to za sobą i już nigdy nie widzieć Czarnego Pana na oczy. Wiem, że bym umarł, a kocham Patrice i nie mógłbym jej zostawić.-westchnął ciężko podnosząc się na poduszkach.-O ile ona mnie teraz zechce. Popełniłem błąd przyłączając się do Czarnego Pana.
-Rab! Jak możesz tak mówić!- zawołałam oburzona.
-Bo widzisz wtedy ceniłem sobie bardziej mój stosunek do Mugoli szlam, to, że lubiłem się nad nimi znęcać, niż bezpieczeństwo i spokój. Teraz chciałbym to skończyć, ale służba śmierciożercy jest do ostatniego dnia jego życia, gdy to przerwiesz odnajdą cię i zabiją.
-Masz gorączkę Rab.-powiedziałam uśmiechając się do niego uśmiechem, który robią uzdrowicielki do obłąkanych pacjentów.
**** ****
Gdy pojawiłam się obok bramy zamku, od razu wiedziałam, że moja decyzja o wcześniejszym powrocie do szkoły była błędem. W domu mogłam się schować i do nikogo nie odzywać, w szkole było to nie możliwe. Nie mogłam już wrócić, dworzec był daleko stąd, a moje pozwolenie na wyjazd do domu na parę dni już się skończyło.
**** ****
-Jest Mary?- rzuciłam w powietrze otwierając drzwi do dormitorium. Było puste, prawie puste, obok jednego z długich na ścianę okien stała drobna szczupła dziewczyna o orzechowych lokach spływających na plecy.
-Dobrze cię znowu widzieć.-westchnęłam przytulając się do niej, w ramionach przyjaciółki wybuchnęły wszystkie dotąd powstrzymywane emocje, co było skutkiem płaczu.-Gdzie są dziewczyny, możemy spokojnie porozmawiać?
-Tak.-Mary wydawała się zaskoczona moimi łzami- Anabell jest na błoniach, a Roxy uczy się w bibliotece. Co się stało?
Usiadłam na brzegu łóżka Anabell, a Mary na jednym z foteli. Wciągnęłam powietrze, jednocześnie starając się ogarnąć potok myśli.
-Wiesz, że...
**** ****
Z determinacją ruszyłam ku stołowi puchonów, nie znalazłam jednak tam osoby, której szukałam. Ohydna szóstoklasistka, obsypana jakąś wysypką (czytaj trądzik) poinformowała mnie, że Diggory jest w skrzydle szpitalnym. Mary powiedziała, że mimo iż to PUCHON muszę z nim porozmawiać, według niej nikt nie powinien wiedzieć niczego bez naszej woli, a jego wiedza o nas(całej zgrai Lestrang'ów) mnie przytłaczała.
Powiedziała też, że wtedy będę mogła ocenić czy zasługuje na karę śmierci(którą planowałam) czy też nie ( w co wyraźnie wątpiłam).
**** ****
Siedział na jednym z łóżek jeszcze bardziej blady niż zwykle, na mój widok rozjaśniał uśmiechając się.
-Przyszłaś.-powiedział cicho a w oczach paliły mu się jednocześnie ciepłe i figlarne światełka.
-Trudno nie zauważyć.-warknęłam wyciągając z kieszeni różdżkę i celując w niego, korzystałam z nieobecności pani Pomfrey, nowej pielęgniarki.-Skąd tyle o mnie wiesz?
-Nie mogę ci teraz na to odpowiedzieć. Zadaj inne pytanie.-był poważny, wrecz powiedziałabym, że srogi.
-Dlaczego chcesz mi pomóc?- byłam bliska szału i mój głos trząsł się od tłumionej furii.
-Odnajdź to w sobie.-zarzucił na ramiona kurtkę i nieco kulejąc, wyszedł ze szpitala.
-Panno Lestrange?
cdn
*Georg-imie Vaxleya, Matt to imię Avere'go.
Komentarze:
Elaine Sobota, 31 Stycznia;, 2009, 18:29
Hm... Arth jest bardzo tajemniczą postacią, ciekawa jestem jak będą dalej wygladały jego stosunki z Elizabeth Nota nieco chaotyczna, popracuj jeszcze nad wszystkim.
Aryo, ta notka nie była wcale najgorsza! Lekko chaotyczna, to prawda, ale mimo to bardzo dobrze mi się czytało. Co Ty chcesz zrobić z biednym Rabem?!
Mam nadzieję, że Eliza da sobie jakoś radę. któż to ją wołał w ostatniej linijce?
Ach! I jeszcze jeden ważny błąd mam: nie pisz "23 październik", tylko października (czego dzień? Października. Dopełniacz.).
Pisz szybko coś nowego!
Pozdrowienia!;*
Faktycznie miejscami nieco chaotycznie, kilku przecinków nie powinno być(ach, robię postępy w tej dziedzinie). Poza tym wciągający wpis. Myślałam trochę, że zrobisz z bohaterki drugą Bellę ale mimo kilku wspólnych cech i zachowań, nie jest pod tym względem najgorzej. Masz wiele pomysłów i to bardzo ciekawych, mam nadzieję, że zbyt szybko Ci się one nie skończą.
Pozdrawaim i zapraszam w wolnej chwili do Hanny Abbott i Rose Weasley.
Arya Poniedziałek, 02 Lutego, 2009, 19:54
Trzeba zauważyć, że Eliza wychowywała się w domu, w którym wręcz wielbiono Czarnego Pana. Gdy była mała zgineli jej rodzice tak, że nie mogła ich pamiętać, ojca zastąpił jej Rudolf a matkę Bella. Chyba oczywiste jest, że skoro jest się wychowywanym przez Bellatriks trzeba przejąć jej nawyki, ale nie tylko je. Nie...to nie bedzie druga Bella, raczej bardzo zagubiona w sobie dziewczyna, która nie wie co jest dobre a co złe, ale nic więcej nie zdradzę!
Hmm... Eliza jest dość ciekawą postacią. A notka bardzo mi się podobała i z niecierpliwością czekam na kolejną. Moja wrodzona ciekawość karze mi zapytać: "Kto ją wołał?" ale to w następnym "odcinku";D. Pozdrawiam jak również zapraszam do Cedrica
No więc.
Notka chaotyczna to fakt. Te momenty jak pisałaś w trzeciej osobie, mogłaś jakoś wyróżnić, np. kursywą, bo się zlewały i momentami nie wiedziałam, czy czytam w pierwszej czy trzeciej.
Treściowo dobrze.
Wciągnęłam się bardziej niż w poprzedniej notce.
Elizabeth może wydawać się taką drugą Bellą, ale jednak jest trochę inna..
Pozdrawiam!
arwen_LivTyler Środa, 11 Stycznia;, 2012, 14:47
Strasznie chotyczne. Zbliżasz się do oceny Nędzny.