Miało nie być w Lutym ,a jest . Dedykuję ten wpis Laurelin, dzięki za krytykę i dodanie mi siły .
28 października (wciąż w szpitalu)
Mój stan określono jako ciężki, chodź nie jest to nic wielkiego zaledwie obrażenia na ciele spowodowane torturami- gdyby nie głowa, mogłabym już dawno wrócić do normalnego trybu życia.
Chyba przydadzą się jakieś wyjaśnienia- z tego co napisałam nie wiele można wywnioskować. Jestem na coś chora, na coś czego nie znają nazwy żadni lekarze. Pomfrey nazywa to problemami w psychice, jednak z tą mało wykształconą uzdrowicielsko kobietą nie ma co się liczyć. Mam dziwne sny, prześladują mnie zazwyczaj nad ranem. Budzę się raz w nocy koło drugiej by przejść się po szpitalu w samotności, i sprawdzić czy wszystko w porządku. Nie potrafię być bez swojego pamiętnika, nie potrafię go zostawić tak jak przed wypadkiem( tak właśnie muszę nazwać to co mi się stało) –teraz jest ze mną wszędzie. Boli mnie głowa, co trzy dni w tym samym miejscu i o tej samej porze. Nie tęsknię za ludźmi- codziennie przychodzi do mnie Mary, żeby porozmawiać, podnieść na duchu, co dwa dni Roxy ze wszystkimi lekcjami (chodzimy na te same przedmioty i dodatkowe i zwykłe) i gdy robi się wieczór wpada Anabell ze świeżymi ploteczkami. Nawet teraz siedzę w ciepłej rozciągniętej bluzie mojej przyjaciółki pachnącej bzem, konwalią i karmelkami, które wprost uwielbia. Przyznam, że dodaje mi to wszystko otuchy…nie wyobrażam sobie dnia bez odwiedzin, którejś z nich- po prostu śmiertelnie bym się nudziła. Każdego dnia mój plan zamordowania Artha Diggory’ego, robi się coraz bardziej skomplikowany- przez co dla niego bardziej bolesny. Bella podsunęła mi myśl o użyciu krwi salamandry, to wyjątkowo ognista substancja, która, gdy znajdzie się na skórze człowieka wypala mu twarz. Dostałam siedem listów, w ciągu pięciu dni, muszę przyznać, że moja rodzina pobiła rekord. Trzy od Rabastana- wrócił mu dawny humor, myśli o zemście na Avery’m i Rookwodzie, a także o sposobie przywrócenia łask u Czarnego Pana. Myślę, że mu się to uda, Pan Ciemności zawsze był zadowolony z naszej obecności w kręgach śmierciożerców- pewnie dlatego, że jesteśmy bardzo twardzi, wytrzymali i zrobimy dla niego wszystko. Nikt nie wie jak bardzo brakuje mi czarnej magii, wprawdzie, gdy jest noc zabijam muchy i inne owady, za pomocą
Avada Kedavra , ale to nie to samo co szlamy, czy mugole.
Mam wielką ochotę na nową przyjaciółkę Evans: Jowitę, jest wyjątkowo irytującym jedenastoletnim bachorem ( szlamy kolegują się z kim popadnie, bo inaczej nie miałyby zupełnie przyjaciół). Ukryłabym się za tą wielką zbroją, przy pokoju wspólnym Hufflepufu, poczekałabym na nią, a później zaciągnęła do łazienki i torturowała, aż do jej śmierci. Jaką awanturę wywołałabym w Hogwarcie…może nawet by go zamknęli?
Te wszystkie myśli bardzo podnoszą mnie na duchu, już za nie długo powinnam wyjść ze szpitala więc mogłam je spełnić.
01:30 wybiła na zegarku, oświetlonym przez promienie księżyca. Bezsenność, znów mnie dopadła.
To typowo mugolskiej słowo, bo ja mam dostęp do eliksiru słodkiego snu, więc jest zupełnie nie na miejscu. Nazwałabym to raczej stanem odrętwienia. W trakcie niego nie mogę usnąć, choćbym wypiła 2 litry eliksiru, wciąż nie mogłabym zasnąć. To takie banalne…
Co wtedy robiłam? Wymyślałam sobie jakąś bzdurę, która zajmowała mnie dopóki „bezsenność” nie minęła. Dziś mam w planach opisanie moich przyjaciółek. Więc na pierwszy ogień Mary:
Mary Richard
Moja najlepsza przyjaciółka. Jest wyluzowana, modna i dobrze się ucząca. Lubi rzucać się w oczy, więc oprócz ekstrawaganckich fryzur, koloru oczu, czy cery ubiera się odjazdowo, czasami nawet dziwnie. Trochę podobna do rodziców, którzy prowadzą dom mody na ul. Pokrętnej i są świetnymi, dowcipnymi ludźmi, którzy wybłagali na córce by mówiła im po imieniu.
Jest całkowitym przeciwieństwem mnie, i pewnie dlatego jesteśmy ze sobą tak blisko. Gdybyśmy były identyczne byłoby nudno.
Roksana Farrel
To ciekawa, czasami irytująca osóbka. Jest najlepsza we wszystkich przedmiotach, najlepsza w całym Slytherinie. Chodzi na wszystkie przedmioty, bo używa zmieniacza czasu, którego czasami jej podkradam.
W przyszłości chce być Ministrem Magii, oraz wymordować wszystkie wampiry i wilkołaki – brzydzą ją strasznie. Całkiem zabawna.
Z pewnością nie da się przewidzieć co zrobi.
Anabella Stiff
Jak już wspominałam prawdopodobnie największa plotkara w całej szkole. Nie wiem jak ona to robi, ale wie dosłownie wszystko o wszystkich. Może ich śledzi? W przyszłości chce zostać dziennikarką, najlepiej proroka codziennego. Uważam, że to dla niej idealna praca. Szansa na to by z szerokim uśmiechem na twarzy obsmarowywała ludzi, odkrywała ich największe sekrety, a jednocześnie by wszystkie osoby czytające jej artykuły czytały go z radochą, bo ma świetny, dowcipny i ironiczny styl.
To trzy najbliższe mi osoby w tej placówce. Owszem oprócz nich utrzymuje kontakty towarzyskie z wieloma innymi osobami, ale z żadna z nich tak bardzo się nie zżyłam jak z nimi. Dwa dni temu przyszła do mnie przesyłka z Hosmedage, na wycieczce przed moim „wypadkiem”, u Georginy Hak ekstrawaganckiej projektantki mody zamówiłam parę rzeczy do uszycia. Te przysłane mi rzeczy to:
-Szara bawełniana tunika na ramiączkach z paskiem w kształcie srebrnych gwiazdek,
-Czarna tiara, gdzie niegdzie posrebrzana
-Prezent na urodziny Mary: Zwiewna fioletowa kreacja
-I ostatni: Czarne wąskie dżinsy, nieprzemakalne
Zbliża się sen dzienniku wariatki, już czas się z tobą pożegnać.
Eliza
Komentarze:
Laurelin(J.P.Jr) Wtorek, 24 Lutego, 2009, 19:46
Jejć. Dzięki wielkie za dedykacje <kłania się>
Jednakowoż wdzięczna jestem również za Elizę, tą bezwzględną osóbkę, od której historii nie mogę się oderwać. Lubię tę postać bardzo, jest taka nieprzewidywalna. Raz zdolna do mordu ( i mordująca biedne małe robaczki!), a zaraz potem opisująca swoje przyjaciółki, w taki no, miły sposób.
Nota, co tu dużo pisać dobra była. Zajmująca. Nawet co do długości nie mam zbytnich zastrzeżeń ;)
Wprawdzie zdarzyły się literówki i pozjadałaś kilka liter. Ale to nic. Jakościowo było cudnie.
A cóż to za choroba? Czyżby depresja?
Czekam niecierpliwie na następną, mam nadzieję niedługo. Bo jak nie to nie ręczę za siebie.
Ni hu hu ^^
Pozdrowionka
Jak najbardziej dobra notka.
Tak jakby o niczym, ale jednak.
Przedstawiałaś przyjaciółki Elizy. Hm... Można powiedzieć, że poszłaś na łatwiznę, ale mi to nie przeszkadza i nie mam nic do tego. Chociaż czasami nie lubię takich opisów postaci...
A cóż to za choroba?
Nie słyszałam o takiej jeszcze. Hehe. xD