Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

"Pamiętnik Elizabeth Lestrange"
Pamiętnikiem opiekuje się Arya

[ Powrót ]

Piątek, 05 Listopada, 2010, 18:43

Wprowadzenie na "salony"

Cóż przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale panna Beth chyba się na mnie pogniewała bo nie miałam na TO opowiadanie W OGÓLE weny oprócz ledwie zalążków pomysłu. Kiedy wreszcie mnie dopadła, długi czas upłynął no i… To teraz przejdźmy dalej:
Ok., więc mogliście się nie pokapować w ostatnim rozdziale więc piszę to teraz. Część z Łapą jest pisana około dwa lata po ucieczce Elizabeth z Hogwartu – jej dziecko ma rok i może dwa miesiące więc możecie sobie wyliczyć… Harry się jeszcze nie narodził. Obliczałam to wcześniej i nie jest tak dokładne, ale wydaje mi się, że Lily i James mieli dziecko właśnie dwa lata po ukończeniu siódmej klasy. Gdybym nie policzyła dokładnie, to nic… Ta historia nie musi być idealnie dokładna. Dalej jest opisane jedenaście lat później czyli jest to rok jedenastych urodzin Harry’ego i odrodzenia Voldemorta i nie jest w nim już nic wspomniane o teraźniejszości Elizabeth, oprócz tego, że udaje się na cmentarz znalazłszy jakiś tajemniczy nagrobek ;). To też streszczenie dla tych co nie czytali. PS: (Do Syrci): Nawet nie wiesz jak mi było żal, że nie mogłam w ostatniej notce opisać części z Syriuszem jako psem! Uwielbiam to, ale Elizabeth nie chciała mi pozwolić. Może jeszcze przyjdzie na to czas? Jestem pewna. Ona też to lubi, ale jednocześnie kocha się ze mną dręczyć, dlatego też nie miałam weny chyba przez… ho, ho… sporo czasu… nim nie napisałam tego, no i dręczy się ze mną, abym jeszcze nie pisała części z psem. Nie bójcie się nie jestem świrnięta! Każdy kto pisze opowiadanie z jakąś ważną dla niego i załóżmy stworzoną tylko przez niego postacią doskonale mnie zrozumie ;P. Ach, no i jeszcze : podobnie jak w poprzednim rozdziale * * * jest kontynuacją tego samego zdarzenia, a czcionką pogrubioną odznaczone są fragmenty, które później wydarzyły się w życiu Elizabeth. Jeszcze raz przepraszam za to jak długo czekaliście.


Przyszłość

Była cisza. Lekki mrok pokrywał powierzchnię cmentarza szarawą mgłą otulając zgubione nagrobki, tych, których już nie było. Wśród grobów kroczył wielki czarny pies o kudłatym futrze, spuszczonych po sobie uszach i ogonie. Szedł tak jakby wiedział dokładnie, gdzie powinien iść – każdy jego krok coraz bardziej zbliżał go do celu, aż wreszcie przystanął przy niewielkim, wąskim marmurowym nagrobku i zapatrzył się na niego po czym spuścił łeb. Postronny obserwator mógłby pomyśleć, że to zagubiony, samotny pies wyruszył na grób właściciela, ktoś kto jednak znałby historię mężczyzny przemienionego w psa, bo tym był w istocie, mógłby poczuć jedynie żal.
-Syriusz…
Cichy szept sprawił, że uniósł do góry swój wielki kudłaty łeb. W mroku wyłoniła się wysoka czarnowłosa dziewczyna ubrana w ciche ciemne kolory zlewające się z ponurym krajobrazem cmentarza. Pies ruszył w jej stronę powolnym krokiem, ze spuszczonym łbem, a ona wyciągnęła ręce w jego stronę opatulając go mocno swoimi ramionami.




W połowie lipca – po ucieczce z Hogwartu



Mahoniowe meble tonęły w mroku rozjaśnionego jedynie drgającym już blaskiem dogasającego już ognia z kominka. Mansardowe okna przysłonięte były jasnymi falującymi na wietrze dobiegającym z uchylonych okiennic, firankami i przeżartymi na w pół przez mole zasłonami w odcieniu prawdopodobnie ciemnej śliwki, którym to wydawał się przy tym oświetleniu.
Na grubym kilkucentymetrowym dywanie zalegała gruba warstwa brudu, tylko w niektórych miejscach, niepokojących odstępach jaśniały między kurzem świeżo wygniecione ślady stóp prowadzące prosto do wielkiego skórzanego fotela, na wpół oświetlonego ogniem, a na w pół zakrytego w cieniu. Na jego środku siedziała niezwykle szczupła osoba w porozciąganych nasuniętych na ciało dresach. Jej ciemne jedwabiste pukle falowały na zimnym, zbyt zimnym jak na lipcowy wietrze, a ciało pokryte było gęsia skórką, pod cieniutkim bawełnianym ubraniem.
-Elizabeth…- ochrypłemu, zmęczonemu głosowi towarzyszył odgłos ciężkich kroków. W ciemnościach wypatrzyła twarz mężczyzny, który stanął w progu drzwi, co było niemal niemożliwe w takim oświetleniu – twarz bladą z kilkoma bliznami, okaloną ciemnymi postrzępionymi włosami.
-Czego ode mnie chcesz? Powiedziałam wyraźnie, że masz się stąd wynosić.
Westchnął z sykiem przysiadając na samej krawędzi krzesła naprzeciwko niej i z hukiem odstawił na blat do polowy pełną szklankę, a ona prawie natychmiast poczuła od niego silny zapach ognistej whisky.
-Wynosisz się rano.- powiedziała chłodno.
Jej spojrzenie prześlizgnęło się po ubrudzonych szatach brata i beznamiętnym wyrazie jego twarzy. Na jedną sekundę ciemne jak noc oczy zabłysnęły niespożytą ciekawością, jednak już chwilę później szybkim krokiem szła w stronę barku ich rodzinnej i opuszczonej rezydencji dziadków. Błyskawicznie otworzyła eleganckie drzwiczki i aż sapnęła z satysfakcji dostrzegając ponad stuletnią ognistą.
-Powiedz mi co cię tak ugryzło w dupę, braciszku… Czyżby to twoja kochana żonka? – z trzaskiem odstawiła na stół wielką szklaną butlę, jednym niecierpliwym ruchem ręki przywołując dwie chroboczące szklanki, do których za pomocą magii nalała bursztynowego płynu.
Zawsze we wszystkim miała jakiś swój interes. Tak i teraz jej czarne oczy zmrużyły się przenikliwie spoglądając na brata, a odurzenie alkoholem zupełnie wyleciało z jej głowy. Nalała następną szklaneczkę pociągając z niej wręcz skromny, mały łyk właściwie ledwo co zamoczywszy w trunku wargi, podczas, gdy Rabastan wlał w siebie ciurkiem drugą pełną szklankę i już nalewał następną.
-Wszyscy na każdym kroku wytykacie mi wszystko… Jestem jakąś cholerną czarną owcą tej przeklętej rodziny, a i jeszcze teraz… - zapatrzył się w ciemność pokoju pijąc trzecią porcję whisky wciąż tak samo łapczywie jak pierwszą i drugą.
Jej brwi wygięły się lekko, ironicznie, czarne oczy błysnęły szyderczo, usta wykrzywiły się w lekkim grymasie. Oczywista, że trzeba pomagać braciszkowi! Oczywista...
Posępny, pogardliwy uśmiech już całkiem otwarcie rozbrzmiał na jej twarzy, jednak po piątej obfitej szklaneczce (musiała przynieść drugą butelkę) brat już tego nie dostrzegał. Postanowiła czekać…
-Dostałem zadanie od Voldemorta… - powiedział nagle, gdy już chciała odejść od niego znudzona parogodzinnym czekaniem. – Mam wraz z tobą zabić Albusa Dumbledore’a.
Elizabeth zamarła w miejscu, nie zdolna do tego by opaść na swoje krzesło. Stała tak, a krwisty rumieniec wybuchł na jej policzkach, a jej twardy wzrok, nieprzenikniony jak nigdy przewiercał zakamarki posępnego salonu.

* * *

Zwykle była blada jak śnieg. Rozchylona główka białego tulipana, niemal niemożliwego w swym istnieniu. Teraz niezdrowe rumieńce, które wybuchły na jej policzkach zaniepokoiły go. Burza jej przypominających kaszmir włosów była potargana, a w nich zanurzoną miała jedną dłoń, której łokciem podpierała się o krawędź blatu jednocześnie drugą co chwila przystawiając do ust, wypełnioną do połowy ognistym płynem szklankę. Po za nimi w barze było cicho i pusto. Opustoszałe miejsca przy gołych stołach pozbawione były swych stałych bywalców, korytarz prowadzący na pokątną był cichy, zwykle tak wiecznie zapchany przez wędrowców i wreszcie nieobecność barmana skrytego na zapleczu. To wszystko tylko przypominało i wskazywało na ich słabe i bezradne przeciwko terrorowi Voldemorta ministerstwo. I dziwne też, że w barze, który był jak najbardziej ceniony przez „zwykłych” ludzi, barze, w którym często pojawiali się członkowie zakonu feniksa i ministerstwa, na szczycie barowego stołka siedzi sobie najspokojniej w świecie śmierciożerca i usiłuje się zalać do nieprzytomności.
Kącik ust lekko mu zadrgał, gdy powolnym ruchem odsunął z przeciągłym zgrzytem drewniane krzesło, na którym siedział, nie zwracając tym w ogóle jej uwagi. Ruszył w jej stronę z oczami ciemnymi, jaśniejącymi tylko lekkim blaskiem nadziei i cierpliwości.
Jedna jej wypowiedź wstrząsnęła nim dogłębnie. Znad do połowy wychylonej szklaneczki może już szóstej, ognistej whisky powiedziała cicho, wyraźnie zapatrzona w dal przybrudzonych ścian, jakby cały czas doskonale zdawała sobie sprawę z jego obecności:
-Za jakie grzechy się ze mną zadajesz, Diggory?
Oparła głowę od drewniany filar stojący tuż przy jej stołku i utkwiła zamglony wzrok w pełen tajemniczych trunków półki.
-Jakaś dobra cecha się w tobie odezwała, Lestrange? – odpowiedział jej pytaniem na pytanie, biorąc ją mocno swymi nieprzystosowanymi do noszenia ciężarów bladymi dłońmi za pas i podźwigając do góry. Była nieźle pijana, ledwo co trzymała się na nogach, ale i tak próbowała się bronić. Gdy już poddała mu się całkowicie z jej dłońmi, które przewiesił sobie za szyję, uśmiechnęła się nagle słodko, okrutnie, pogardliwie, wyższa od niego prawie o pół głowy.
-Podobam ci się, Diggory. – wyraz cichej satysfakcji i obrzydzenia pojawił się na jej twarzy nim ta twarz nie odpłynęła uśpiona pijaczą sennością.
-Być może Beth, być może… - mruknął jeszcze w stronę śpiącej za pomocą łatwego zaklęcia pomagając sobie ją nieść i teleportował się wraz z nią w miejscu. Barman na odgłos głośnego trzasku towarzyszącego przy teleportowaniu nawet nie wyszedł ze swego zaplecza…

* * *
-Jasny gwint…
Żargon, który wyleciał z jej ust był cichy, brutalny, ale pełen wykwintności w nawet najgorszych słowach – arystokratyczne rysy lekko obrzękły, ale arystokratyczna duma i maniera pozostały nienaruszone.
Rozwarła opuchnięte powieki na milimetr opuszczając je zaraz, gdy ugodził ją blask jasnego światła padającego na nią z zewnątrz. Głowa upiornie bolała, tak jakby cały świat pękał z każdym jej wyrzucanym z siebie słowem. Słabo pamiętała wczorajszy wieczór… rozmowa z bratem… chyba, chyba piąta szklaneczka trunku… no w każdym razie przestała je po pewnym czasie liczyć… i zaraz, zaraz… Diggory!
Poderwała się z miejsca, w którym leżała tak gwałtownie, że wszystko w jej głowie huknęło okropnym bólem. Jęknęła mimowolnie rozwierając przypominające dwa czarne paciorki oczy, po czym rozejrzała się po pomieszczeniu. Mały, zadbany pokój na poddaszu. Jakiś tapczan, biurko, skrzynia, fotel na którym leżała… Ale gdzie był Diggory? Była pewna, że jej wizyta w tym nieznanym miejscu wiąże się z jego wczorajszą nadopiekuńczością.
-Dzień dobry, Elizabeth! – zawołał nagle pojawiając się w progu pokoju niedbale oparty o framugę drzwi. Zajęczała przyciskając białe jak u trupa ręce do twarzy.
-Ciszej, do …!
-Cieszę się, że mnie mile witasz. – powiedział już ciszej, przerywając jej z delikatnym uśmiechem. Ten irytujący facet… Niższy od niej, co było zupełnie w jej mniemaniu nie męskie, pozbawiony jakiejkolwiek muskulatury, z ciemnymi włosami, które przechodziły pasemka od słońca. I te jego oczy, brzydkie, bursztynowe jak u kota. Wzdrygnęła się. Przysiadł na łóżku naprzeciwko niej i zagapił się na nią nieodgadnionym wzrokiem. – Bo widzisz, droga Elizabeth… nigdy nie jest za późno, aby wkroczyć ze złej drogi na ścieżkę dobra. Albo raczej nie jest to za późno w twoim przypadku.
Zaraz, zaraz… Zmarszczyła czarne kocie brwi. Zdawało jej się, że już gdzieś słyszała te słowa, nim doleciał do niej ich sens. Co on gada?! Przecież ona nie ma najmniejszego zamiaru się w żaden sposób z nim bliżej zapoznawać!! Ach, zaraz. Przecież to mówiła, kiedyś Mary! Wzdrygnęła się odruchowo, wyrzucając z mózgu myśl o jedynej i najlepszej przyjaciółce.
-Mam użyć veritaserum, Imperio czy jakiegokolwiek zaklęcia lub eliksiru obezwładniającego twoją jaźń czy też zgodzisz się z nami współpracować?
Ona miałaby z nim współpracować? Parsknęła pełnym boleści śmiechem. Pomacała kieszeń szaty, i… gdzie była jej różdżka? Dostrzegł jej trwożliwy ruch i uśmiechnął się. Miał przewagę.
-W każdej chwili mogę wezwać Czarnego Pana, aby po mnie przybył! - krzyknęła na niego nie rozumiejąc jego intencji.
-Doskonale wiem, że nie masz mrocznego znaku i… - jej kark przeszły dreszcze. – Miło cię witać w naszym gronie, Elizabeth…

* * *

Szczęknęły otwierane drzwi i przed nimi roztoczył się liżący wycieraczkę u ich stóp ciepły, magiczny półmrok. Arthur kurtuazyjnym ruchem ręki, z nieodgadnionym uśmiechem na ustach i jeszcze bardziej nieodgadnionymi oczami przepuścił ją przed siebie, także to ona – członkini śmierciożerców, osoba przynależąca do szlachetnego i „wyznającego” Czarnego Pana, rodu Lestrangów postawiła pierwszy krok w kwaterze, która jak się domyślała należała do zakonu feniksa. Krótki uśmiech ściął jej wargi, zaraz zamknęły się za Diggory’m drzwi i poczuła jego obecność tuż przy sobie – słodki zapach, szczypta mięty, oddech owiewający jej nagi mlecznobiały kark, i już mężczyzna ją wyprzedził wołając nie kogo innego jak… dziewczynę Pottera i całą tą hałastrę. Elizabeth była nastawiona bardzo negatywnie do tego spotkania, prawdę mówiąc nie miała tu zamiaru w ogóle przyjść, ale brak możliwości ucieczki, tajemniczość tego drobnego chłopca, którą JĄ śmiał porwać, w końcu ugruntowały w jej głowie plan. Przecież ci idioci zamierzali dopuścić ją do zakonu… a więc, gdy wypuszczą ją na wolność będzie mogła powiedzieć wszystko Czarnemu Panu. Właśnie tak.
Najbardziej jednak irytującą rzeczą w tym wszystkim, rzeczą, która irytowała ją mimo świetnego planu, który sobie obmyśliła, który przysporzyłby jej awans do rangi „wyższych” stanowiskiem śmierciożerców i mroczny znak, było to, że nie mogła nawet powiedzieć, że ktokolwiek będzie jej szukać. Po ucieczce z Hogwartu i ataku na gabinet Dumbledore, Rudolf obraził się na nią twierdząc, że za bardzo rzuca się w oczy, Bellatriks natomiast… cóż być może mogłaby liczyć na „wsparcie” z jej strony, jednakże po tym jak zaczęła opuszczać spotkania śmierciożerców, sprawa z nią stała się jasna – nie pomoże jej, mimo tego, że Elizabeth wcale nie chciała tej jej pomocy. Co do Rabastana to… jej wargi wygiął krótki, jadowity uśmieszek, będzie zapijał się przez następne tygodnie, i nawet nie przyszła jej do głowy myśl, że ona przecież robi i robiła dokładnie to samo, z jakiegoś niewiadomego dla niej samej powodu.
Ale już wszystkie jej myśli urwały się wraz z nadejściem głosów – męski śmiech, jasny sopran kobiety… i już po chwili w drzwiach prowadzących do dalszych części domu, ukazały się dwie znienawidzone sylwetki. Rudowłosej kobiety o twarzy obsypanej piegami, i mężczyzny – okularnika o ciemnych rozczochranych włosach. I kiedy Elizabeth z pogardą wydęła wargi, nawet nie przypuszczała, że najgorsze dopiero przed nią – bowiem za plecami Pottera i tej jego szlamy, odezwał się nierówny stukot, a po chwili świdrujące oko Szalonookiego Moody’ego spoczęło na czarnowłosej ku jej zakłopotaniu sprawiając, że oblała się purpurą na policzkach.
-Witam, witam… - mruknął z uśmieszkiem Moody.- Zaprowadź ją do mojego gabinetu, Arthurze. Bardzo dobrze się spisałeś.
-Ale czy tak od razu… - zaciął się chłopak spoglądając na mężczyznę jakoś dziwnie, jednak Elizabeth nie zajęła temu uwagi większej niż zajęła myślami o zeszłorocznym śniegu.
-Tak. Panna Elizabeth nadaje się od razu. – uciął starzec uśmiechając się posępnie.
Lestrange wyrwała się, kiedy Diggory delikatnie położył dłonie na jej ramionach. Spojrzała na Moody’ego oczami zmrużonymi jak u jaszczurki, w sposób, który każdemu, tylko nie szalonemu starcu zmroziłby kręgosłup, poczym splunęła siarczyście pod jego stopy, co jednak w mężczyźnie wywołało tylko cichy, pogardliwy śmiech. Diggory poprowadził ją, stukając różdżką w jej plecy, a z oddali dobiegły ją jeszcze odgłosy przyjaznych, zwykłych rozmów między szlamą, zdrajcą krwi i szalonookim.
-Eliza… - chłopak otworzył przed nią drzwi do niewielkiego prawie pustego, jeśli nie licząc jednego drewnianego krzesła pokoju. Przysiadła na tym krześle sztywno, z całą godnością na jaką było ją stać, z miną pełną dumy, głową wzniesioną jak u królewskich cór. Zapatrzona pustymi oczami w ścianę, nie dostrzegła jak na twarzy chłopaka miotały się różne uczucia, jak jego pięści zaciskały się w bezsilności, jak oczy odprowadzały ją spojrzeniem. – Przepraszam.
To jedno słowo zwróciło jej uwagę na niego. Spojrzała na niego dumnymi, pełnymi godności oczami, po czym przez jej twarz przebiegł jakiś szaleńczy i szyderczy skurcz. Zaraz czekały ją przesłuchania, a z tym związane tortury. Pogardliwy uśmiech wykrzywił jej wargi.
-Za co? Przecież wprowadziłeś mnie na salony.

Komentarze:


Barbera
Piątek, 03 Października, 2014, 10:32

I study here <a href=" http://ccsolar.net/solar/ ">dimly ox generic for glucophage forms miscellaneous</a> “Different stories. I do appreciate when they come and tell you that they respect what you do. I have learned a lot from that. When I started listening to the stories, that’s what separates everything.

 


Amia
Piątek, 03 Października, 2014, 10:32

Do you need a work permit? <a href=" http://tandimwines.com/about/ ">economic keel buy finpecia online pants crumb</a> Abe is seeking a difficult balance with massive fiscal and monetary stimulus to end 15 years of deflation and tepid growth, while setting the groundwork to get the government's finances in order over time.

 


Amia
Piątek, 03 Października, 2014, 10:32

Do you need a work permit? <a href=" http://tandimwines.com/about/ ">economic keel buy finpecia online pants crumb</a> Abe is seeking a difficult balance with massive fiscal and monetary stimulus to end 15 years of deflation and tepid growth, while setting the groundwork to get the government's finances in order over time.

 


Evelyn
Piątek, 03 Października, 2014, 10:32

Could you send me an application form? <a href=" http://ccsolar.net/solar/ ">droop glucophage xr price caesar</a> More families came out, accompanied by a woman with a clipboard. People got sorted out into the right vehicles. Kids slept on people&#8217;s shoulders, except for a toddler named Jared, who was stagger-walking to and fro. He bumped against the legs of the man who was sweeping and a woman watching him picked him up and said to the sweeper, &#8220;Sorry&#8212;my bad.&#8221; Soon all the passengers were aboard, the vehicles&#8217; doors closed, and the red tail-lights came on. Slowly the buses drove off, followed by the van. Nighttime departures and arrivals occupy the subbasement of childhood memory. The guy sweeping and the muttering man and the woman with the clipboard and the reporter taking notes existed in a strange, half-unreal state of being part of someone else&#8217;s deepest memories a lifetime from now. An orange had fallen from a bag lunch and lay beside the curb. The muttering man picked it up and looked at it and rubbed it and put it in his pocket.

 


Evelyn
Piątek, 03 Października, 2014, 10:32

Could you send me an application form? <a href=" http://ccsolar.net/solar/ ">droop glucophage xr price caesar</a> More families came out, accompanied by a woman with a clipboard. People got sorted out into the right vehicles. Kids slept on people&#8217;s shoulders, except for a toddler named Jared, who was stagger-walking to and fro. He bumped against the legs of the man who was sweeping and a woman watching him picked him up and said to the sweeper, &#8220;Sorry&#8212;my bad.&#8221; Soon all the passengers were aboard, the vehicles&#8217; doors closed, and the red tail-lights came on. Slowly the buses drove off, followed by the van. Nighttime departures and arrivals occupy the subbasement of childhood memory. The guy sweeping and the muttering man and the woman with the clipboard and the reporter taking notes existed in a strange, half-unreal state of being part of someone else&#8217;s deepest memories a lifetime from now. An orange had fallen from a bag lunch and lay beside the curb. The muttering man picked it up and looked at it and rubbed it and put it in his pocket.

 


Sophie
Piątek, 03 Października, 2014, 22:42

Can I call you back? <a href=" http://www.hamptonframes.com/about-us/ ">gloom phenergan price varnish</a> &#8220;Basically, what we&#8217;re doing in the episode is we are not telling you yet, or maybe not at all, how that character died,&#8221; Murphy said. &#8220;The idea being, how somebody died is interesting and maybe morbid, but we say very early on in the episode, &#8216;This episode is about a celebration of that character&#8217;s life.&#8217; That might be weird for some people, but it felt really exploitative to do it any other way.&#8221;

 


Sophie
Piątek, 03 Października, 2014, 22:42

Can I call you back? <a href=" http://www.hamptonframes.com/about-us/ ">gloom phenergan price varnish</a> &#8220;Basically, what we&#8217;re doing in the episode is we are not telling you yet, or maybe not at all, how that character died,&#8221; Murphy said. &#8220;The idea being, how somebody died is interesting and maybe morbid, but we say very early on in the episode, &#8216;This episode is about a celebration of that character&#8217;s life.&#8217; That might be weird for some people, but it felt really exploitative to do it any other way.&#8221;

 


Evelyn
Piątek, 03 Października, 2014, 22:42

I wanted to live abroad <a href=" http://pryzant.com.br/branding/ ">saving flatter buy rizatriptan turtle policeman</a> For example, a group interested in potential mergers might place such a backpack in Manhattan restaurants frequented by investment bankers. Verizon's website said the device has a 40-foot range, but the researchers believe that could be expanded by adding specialized antennas.

 


Evelyn
Piątek, 03 Października, 2014, 22:42

I wanted to live abroad <a href=" http://pryzant.com.br/branding/ ">saving flatter buy rizatriptan turtle policeman</a> For example, a group interested in potential mergers might place such a backpack in Manhattan restaurants frequented by investment bankers. Verizon's website said the device has a 40-foot range, but the researchers believe that could be expanded by adding specialized antennas.

 


Brooke
Piątek, 03 Października, 2014, 22:42

Insert your card <a href=" http://pryzant.com.br/branding/ ">allocation topic coupons for maxalt smoker attract</a> Zoe Williams is the ultimate feminist, guaranteed to drive anyone vaguely Right of Tony Blair wild with her columns. Her late-night paper reviews on Sky leave Conservatives shouting at their televisions. However, she is an incisive interviewer and is adept at latching on to single-issue campaigns before they reach the mainstream.

 


Brooke
Piątek, 03 Października, 2014, 22:42

Insert your card <a href=" http://pryzant.com.br/branding/ ">allocation topic coupons for maxalt smoker attract</a> Zoe Williams is the ultimate feminist, guaranteed to drive anyone vaguely Right of Tony Blair wild with her columns. Her late-night paper reviews on Sky leave Conservatives shouting at their televisions. However, she is an incisive interviewer and is adept at latching on to single-issue campaigns before they reach the mainstream.

 


Leah
Piątek, 03 Października, 2014, 22:42

Not in at the moment <a href=" http://www.darraghbyrnevideo.com/wedding ">throughout ibuprofen and motrin buzzer jungle</a> In the days and weeks after, the contaminated products were traced back to three food plants - two in Ireland and one in the UK - and the FSAI said that the source of contamination had been traced back to raw materials used in Poland.

 


Leah
Piątek, 03 Października, 2014, 22:42

Not in at the moment <a href=" http://www.darraghbyrnevideo.com/wedding ">throughout ibuprofen and motrin buzzer jungle</a> In the days and weeks after, the contaminated products were traced back to three food plants - two in Ireland and one in the UK - and the FSAI said that the source of contamination had been traced back to raw materials used in Poland.

 


Patric
Piątek, 03 Października, 2014, 22:42

Will I get paid for overtime? <a href=" http://www.santuariodeicetacei.it/c/professionisti ">vague superiority naprosyn 500mg prices unit spreading</a> Castro said he was "willing to work with FBI and I would tell them everything" about his crimes. Wearing glasses for the first first time in court, Castro appeared more alert than at previous hearings.

 


Patric
Piątek, 03 Października, 2014, 22:42

Will I get paid for overtime? <a href=" http://www.santuariodeicetacei.it/c/professionisti ">vague superiority naprosyn 500mg prices unit spreading</a> Castro said he was "willing to work with FBI and I would tell them everything" about his crimes. Wearing glasses for the first first time in court, Castro appeared more alert than at previous hearings.

 


Dghonson
Sobota, 04 Października, 2014, 05:38

It's serious <a href=" http://www.ghanaiandiaspora.com/about-us/ ">covering gabapentin 300mg capsules (generic neurontin) know</a> By insisting the Congress give him a continuing resolution to sign that includes funding for Obamacare, and by willing to engage in a phony shutdown of the federal government to make his point, President Obama is trying to undo nearly 10 centuries of the democratic process &ndash; going all the way back to the Magna Carta &ndash; to regain the power of the purse for the executive. Though the current crisis may, to some, seem silly or petty, it has as its basis a critically important point. The U.S. House of Representatives is the representative of the people of the United States, the same people in whom the U.S. Constitution invests national sovereignty. And they have determined that Obamacare should not be funded.

 


Dghonson
Sobota, 04 Października, 2014, 05:38

It's serious <a href=" http://www.ghanaiandiaspora.com/about-us/ ">covering gabapentin 300mg capsules (generic neurontin) know</a> By insisting the Congress give him a continuing resolution to sign that includes funding for Obamacare, and by willing to engage in a phony shutdown of the federal government to make his point, President Obama is trying to undo nearly 10 centuries of the democratic process &ndash; going all the way back to the Magna Carta &ndash; to regain the power of the purse for the executive. Though the current crisis may, to some, seem silly or petty, it has as its basis a critically important point. The U.S. House of Representatives is the representative of the people of the United States, the same people in whom the U.S. Constitution invests national sovereignty. And they have determined that Obamacare should not be funded.

 


Sydney
Sobota, 04 Października, 2014, 05:38

I'd like to open a business account <a href=" http://www.hamptonframes.com/about-us/ ">almond phenergan dm discussing formal</a> “It’s still neat,” Eli said Wednesday of playing his older brother, who now plays for Denver. “It doesn’t happen very often and it is neat seeing your big brother there on the sideline and before the game. Those moments are the things you remember and will remember for a long time.

 


Sydney
Sobota, 04 Października, 2014, 05:38

I'd like to open a business account <a href=" http://www.hamptonframes.com/about-us/ ">almond phenergan dm discussing formal</a> “It’s still neat,” Eli said Wednesday of playing his older brother, who now plays for Denver. “It doesn’t happen very often and it is neat seeing your big brother there on the sideline and before the game. Those moments are the things you remember and will remember for a long time.

 


Alyssa
Sobota, 04 Października, 2014, 05:38

I stay at home and look after the children <a href=" http://www.darraghbyrnevideo.com/wedding ">load motrin generic engaged</a> The review found that people who had migraines were more likely to have changes in their brains than were people who didn't have migraines. Those who had migraines with auras appeared to be more likely to have these changes than those who had migraines with no auras, but the association wasn't found to be statistically significant, according to Ashina.

« 1 100 101 102 103 104 105 106 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki