Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem od 26 lipca 2008 roku opiekuje się Eveline
Do 18 grudnia pamiętnik prowadziła Karolla

Kącik Fleur

[ Powrót ]

Poniedziałek, 04 Maja, 2009, 10:00

2.Zapomniany list

Powoli słońce chyliło się ku zachodowi. Leżałam samotnie, rozciągnięta
pod rozłożystym drzewem na błoniach, zatopiona w myślach. Wcale nie
miałam ochoty na powrót do powozu. To mogło oznaczać spotkanie z
Sophie, a tego się obawiałam. Czy będzie mnie ignorować? Zastanawiało
mnie jedno. Czy ona…czy ona naprawdę tak myśli? Te słowa, wyrzucone w
pośpiechu, razem ze złością i żalem…czy te słowa były szczere?
Oczywiście, poza moją „miłością” do Asha, czy jak-mu-tam-jest. Trapił
mnie bardzo fakt, że może rzeczywiście jestem taka…zarzucająca włosami
i odbierająca innym szansę na sukces. Nie, to nonsens. Tu potrząsnęłam
nieco głową- przecież to nie było zależne ode mnie. To, że czara
wybrała moje nazwisko. Jednak nawet po przekonaniu samej siebie, w
mojej głowie rodziły się kolejne spory na temat mojej, chyba
byłej? przyjaciółki. Soph zawsze była kochana, mogłam w niej znaleźć
oparcie, bawiłyśmy się w swoim towarzystwie wyśmienicie. Być może
muszę z nią po prostu szczerze porozmawiać. Tak, to jest wyjście z
sytuacji- pomyślałam wstając- Pojdę do niej i zagadam. Muszę się
dowiedzieć, co ma na myśli. Z tym postanowieniem ruszyłam w stronę
powozu. Zmierzch ogarnął już zamek, gdy otwierałam przepastne drzwi
powozu.
Już po chwili, kiedy weszłam mogłam zorientować się, że coś
jest nie tak. Dziewczęta patrzyły na mnie spode łba, ze złością, lub
smutkiem w oczach. Od razu dotarło do mnie, w czym rzecz. Sophie
musiała przybyć tu pierwsza. Przylazła i naopowiadała wszystkim
głupot. Kolejne bajeczki, o tym jak odbiłam jej chłopaka. Zaczerpnęłam
powietrza i wydusiłam z siebie, dosyć głośno, tak, aby dziewczyny mnie usłyszały:
-Yhmm..może ktoś widział Soph?
Odparło mi głuche milczenie. Nikt nie pofatygował się, aby mi
odpowiedzieć, kilka z moich koleżanek prychnęło ze złością.
Zdenerwowałam się. Ruszyłam z gracją do przodu, stając pośrodku
okrągłego pomieszczenia. Nie czując się zbyt pewnie, próbowałam dalej,
dowiedzieć się czegokolwiek
-Sophia Laureatte, lat siedemnaście, brązowe loki, gdzieś tego
wzrostu-machnęłam ręką w pobliżu swojej głowy. To jak, powie mi ktoś
gdzie jest?
Po tym pytaniu Kirsten podniosła się z krzesła i wysyczała do mnie:
-Nie wiesz gdzie jest Sophia, tak?-uśmiechnęła się kpiąco – Nie
udawaj
zdziro. Chociaż- tu rozejrzała się po swoich koleżankach, –Chociaż
ty, może nie wiesz, co zmalowałaś. Więc poinformuję cię moja droga.
Kirsten jest w szpitalu świętego Munga. Po tym, jak rzuciłaś na nią
urok, nawet ta ich pani Pomfrey nie mogła pomóc. Sophia była
nieprzytomna, jej rodzice już jadą.
-Co?! Jaki urok? Ja? Wy chyba zwariowałyście, przecież ona jest moją
przyjaciółką!- w głowie mi się nie mieściło, to, co usłyszałam.
-Mnóstwo osób was widziało! Siedziałyście razem na błoniach. A później
się posprzeczałyście, wielkie mi przyjaciółki. Co było dalej każdy
głupi się domyśli- wybuchnęła.
-Tak, niby co według ciebie było dalej Kirsten?- moja rozpacz mieszała
się ze złością.
-Wszyscy wiemy, jak dobrze rzucasz uroki Fleur! A zresztą – chyba
zabrakło jej już argumentów-Nie mnie się będziesz tłumaczyć. Po czym z
kpiącym uśmieszkiem wskazała głową na drzwi.
Do pokoju weszła Madame Maxime w towarzystwie Profesora Dumbledore i
McGonagall.
Byłam tak skołowana, że już zupełnie nie wiedziałam, co robić.
Głowa rozbolała mnie od natłoku myśli, gdy spojrzałam na Madame Maxime.
-Panienko Delacour-powiedziała wyraźnym, krzepkim głosem McGonagall –
Proszę za nami.
Bez słowa wyszłam zostawiając oniemiałe stado dziewuch i udałam się
trzyosobowym orszakiem wprost do zamku. Szliśmy gdzieś wgłąb
korytarzy, po schodach, później kolejnych i jeszcze jednych. Aż
dotarliśmy do gargulca strzegącego drewnianych wrót.
-Hasło?- wychrypiał posąg
Dumbledore mruknął do niego coś o karmelowych babeczkach, po czym
ukazały się nam długie ruchome schody. Ostrożnie wjechałam po nich do
góry, wprost do gabinetu któregoś z profesorów. Po portretach
wiszących na ścianie zorientowałam się, że to gabinet dyrektora. W
końcu, przed przybyciem do Hogwartu studiowaliśmy odrobinę jego
historię. Ale nie to było w tym momencie ważne.
-Proszę usiąść- powiedział cicho profesor Dumbledore wyczarowując dla
wszystkich miękkie krzesła. Zanim zdążyłam otworzyć usta i cokolwiek wytłumaczyć, madame Maxime przerwała mi:
-Fleur, proszę powiedz nam, co stało się nad jeziorem. Kiedy ty byłaś
tam z Sophią Laureatte.
Powiedziałam wszystko o naszej kłótni, oraz o tym jak odeszłam. Po
chwili zapadło milczenie przerywane jedynie brzękaniem niesamowitych
urządzeń stojących w rogu gabinetu.
Pierwszy odezwał się Profesor Dumbledore
-Nie ma wątpliwości, że mówisz prawdę panienko Fleur -tu spojrzał na
mnie badawczo znad okularów połówek. Jednak zaistniały
pewne…-podrapał się po nosie- nieścisłości. Otóż nie wiemy, kto to zrobił. Jeśli
ani ty, ani panna Laureatte nie widziałyście w pobliżu nikogo… Sprawa
pozostaje niewyjaśniona.
-Ale, co- wyjąkałam- Co stało się Sophii ?
-Bardzo groźny urok- odezwała się McGonagall- Jesteśmy pewni, że
siedemnastoletnia uczennica z dobrego domu, z Beuxbatons nie zna
yy…tego typu czarów. Więc to jednocześnie wyklucza ciebie Delacour.
-Możesz być spokojna o swoją przyjaciółkę-dodała Madame Maxime- w
szpitalu poradzili sobie z urokiem. Czeka ją parę tygodni przyjmowania
eliksirów wzmacniających i redukujących skutki uroków. Rodzice Sophii
przeniosą ją do szpitala Vivienna- tu spojrzała na mnie znacząco- we
Francji. Takie jest ich życzenie. Tymczasem chciałam prosić profesorze
Dumbledore, czy Fleur nie mogłaby przenocować na przykład w skrzydle
szpitalnym? Chcielibyśmy na razie uniknąć tych pytań ze strony
koleżanek. Poinformuję je o wszystkim w stosownym czasie.
-Ale mój kufer- bąknęłam- jest niespakowany –miałam to zrobić
wieczorem, skoro jutro wyruszamy…
-Proszę nie martw się o to Fleur -przerwała mi madame Maxime- kufer
zostanie spakowany i dostarczony do skrzydła szpitalnego.
Dumbledore pokiwał głową
-Tak, słuszna decyzja. Minewro, prosiłbym o zaprowadzenie panienki
Delacour do szpitala, dobrze? Ja jeszcze zamienię słówko z
Olimpią.
Powlokłam się smętnie za profesor McGonagall wprost do skrzydła szpitalnego. Przy wąskim, sterylnie czystym łóżku stał mój spakowany
kufer ze smoczej skóry. McGonagall rzuciła mi ostatni pocieszający
uśmiech, po czym wyszła zamaszystym krokiem z Sali szpitalnej. Jeszcze
zanim usiadłam, lub zdążyłam wykonać jakikolwiek ruch pojawiła się
pani Pomfrey niosąc za pomocą różdżki dymiący eliksir w szklanym
flakonie.
-Panna Fleur Delacour, mam rację?- zwróciła się do mnie.
-Tak zgadza się- odparłam- we własnej osobie.
-Masz drogie dziecko eliksir Mocnego Snu- jakbyś miała kłopoty z
zaśnięciem. Najlepiej od razu kładź się do łóżka- dodała zasuwając
różdżką zasłony w obszernych oknach. Po chwili zniknęła już w swoim
dormitorium. Westchnęłam głęboko siadając na łóżku. Prawdę mówiąc
nie miałam ochoty na sen. Byłam całkiem rozbudzona i rozkojarzona.
Wreszcie miałam chwilę, aby pozbierać myśli. Ucieszyłam się, ze nie
musze znosić szyderczych uśmiechów koleżanek, albo natarczywych pytań.
Przynajmniej do dnia jutrzejszego. Kiedy usłyszałam o polepszający się
stanie zdrowia Sophie poczułam ogromną ulgę. Mimo, że gdzieś w głębi
duszy nadal tliła się iskierka żalu do niej, za to, co powiedziała.
Jednak teraz, ważniejsze było KTO? Kto może nie nawiedzić Sophii do
tego stopnia, aby posunąć się do zrobienia jej krzywdy. Być może, ona
sama widziała kogoś. Tego, kto ją zaatakował. Chyba, że… chyba, że
doszło do pojedynku? Czy Sophia jest nieprzytomna? Nie dowiedziałam
się w sumie niczego z rozmowy z Dumbledorem, Maxime powiedziała mi
niewiele więcej, a McGonagall nic. Byłam załamana. Musze jak
najszybciej porozmawiać z Sophi- myślałam gorączkowo. Tylko jak? Sieć
Fiuu odpada, o teleportacji nie ma mowy. Została mi miotła, lub jazda
konna. Nie, to zupełna bzdura! Nie mogę wlecieć na miotle do świętego
Munga, czy jak ten ich szpital się nazywa…Zresztą kto wie, Soph może
być już we Francji. A skąd miałabym wziąć rumaka. To było tak głupie,
że aż dziwiłam się sama sobie. I nagle w mojej głowie zaświtała myśl.
Sowa! Jak mogłam być taką idiotką, żeby nie pomyśleć o zwykłym
liście!
Podczas pobytu w Hogwarcie moja sowa sypiała gdzieś na skraju
Zakazanego Lasu w wysokich dębach. Dostałam tylko parę listów od
rodziców i przyjaciół z Francji. Podbiegłam do okiennic rozchylając
ciężkie zasłony. Otworzyłam z rozmachem okno i wychyliłam się. Nocny
wiatr rozwiał mi włosy tworząc srebrzystą aureolę wokół mojej
głowy.
Byłam pewna, że widać mnie na wiele stóp od zamku. W końcu w moich
żyłach płynęła krew wili, więc czasem nawet wbrew mojej woli
roztaczałam wokół siebie aurę tajemniczości i tego…bardzo dziwnego
piękna. Zagwizdałam cicho w ciemną noc i czekałam. Zwykle, gdy Sirène
była w pobliżu nadlatywała, gdy gwizdałam. Czekałam cierpliwie trzęsąc
się z zimna, kiedy usłyszałam cichy szelest skrzydeł i zobaczyłam
nadlatującą sowę. Uśmiechnęłam się do siebie na widok mojej ukochanej
skrzydlatej przyjaciółki. Sirène była moją sową już od dwóch lat,
kiedy to znalazłam ją ranną w ogrodzie. Musiałam przyznać, że była
pomimo swojej oryginalności bardzo piękna. Ciemne, czarne skrzydła
połyskiwały prawie granatem w ciemności. Jej oczy również były dosyć
niesamowite. Jedno granatowe, z szarą tęczówką, a drugie czarne.
Często zastanawiałam się nad przeszłością Sirène. Byłam pewna, iż
wróci do poprzedniego właściciela jak to zwykle sowy czynią, jednak
ona została ze mną. Była jeszcze pewna rzecz związana z nią, o której
wiedziałam tylko ja. Zanim poprosiłam pape, o opatrzenie rannego
skrzydła sowy, odwiązałam z jej nóżki cienki list. Zapieczętowany był
dziwnym symbolem przypominającym fale. W środku, znajdowała się
pożółkła kartka z lekkiego pergaminu, potargana przez deszcz i bryzę.
Treść owego listu również była dla mnie dziwna i niezrozumiała,
czytałam ją wiele razy w nadziei odkrycia jeszcze jakichś ukrytych w
niej informacji, jednak nie doszukałam się niczego nadzwyczajnego, nie
licząc tych paru słów, które były napisane wyraźnym pismem, choć nieco
rozmazanym przez krople deszczu.


Droga Elodie. Dotarłam już do Czarnych Skał i czekam na inne syreny.
Mam nadzieję, że w najbliższych latach Ona pojawi się. Czekam na
Ciebie z utęsknieniem i nadzieją na wyjaśnienia o Znakach Morza.


Ten list od tak dawna nie dawał mi spokoju. Miałam wrażenie, że on coś
znaczył. Czarne Skały. Nigdy nie słyszałam o takim miejscu. Może jest
to nazwa potoczna jakiegoś miejsca. Ale gdzie ono może się znajdować?
Prawdopodobieństwo odkrycia prawdy było znikome, ale przynajmniej list
napisany był po francusku, więc mogłam przypuszczać, że gdzieś we
Francji. Drugim dylematem i zaskoczeniem dla mnie były wspomniane w
liście syreny. No i z kontekstu wynikało, że osoba pisząca list
również byłą jedną z nich. Syreny występowały jedynie w bajkach. Te
będące w opowiastkach mugoli były odrobinę inne. Moja prababcia czasem
snuła historie o morzu, w których przedstawiała syreny, jako postacie
niebotycznie piękne, o potężnej mocy magicznej. Trochę jak wile, tylko
z ogonem. Po tym liście zagłębiłam się w wiele
lektur o syrenach, w większości były to właśnie bajki i legendy. Żadne
fakty, ani z życia czarodziejów, ani mugoli nie potwierdzały
rzeczywistego istnienia syren, więc tym bardziej nie spotkałam nigdzie
żadnej wzmianki o występowaniu tych stworzeń. Mimo tego nie poddałam
się i podjęłam próby znalezienia definicji Znaków Morza. Nic, a nic. W
żadnej z książek, bajek, baśni…W końcu poddałam się zapominając o
liście. Jednak wspomnienia powróciły po drugim zadaniu Turnieju
Trójmagicznego. W tym momencie, kiedy zobaczyłam trytony zamieszkujące
głębiny Jeziora. Byłam jednak pewna, że w liście chodziło o syreny,
nie trytony. Zastanawiałam się, czy trytony wiedzą coś o syrenach.
Gdybym znała trytoński… W każdym razie pod koniec Turnieju rozmawiałam
z Sophie na temat tego listu. Była pierwszą osobą, która dowiedziała
się o nim. Spodziewałam się po niej rady, może jakichś informacji. Ale
ona zbagatelizowała sprawę, mówiąc o żarcie i pomyłce. Taka była jej
reakcja w pierwszej chwili. Po paru dniach powiedziała mi, że znalazła
w bibliotece Hogwartu coś związanego z moim listem. Niestety w chwili
naszej kłótni nie myślałam o liście-, że tracąc przyjaciółkę stracę
też szansę dowiedzenia się czegoś o tej wiadomości.

*

Po naskrobaniu zwięzłego listu do Sophii, z pytaniem, co się stało,
jak się czuje, oraz zapewnieniem o mojej przyjaźni powiedziałam cicho
do Sirène:
-Znajdź ją proszę kochana. Sophię. Szukaj, póki nie dostarczysz
listu. W odpowiedzi zahukała donośnie i odbiła się nóżkami od
parapetu.
Miałam niewielkie wyrzuty sumienia, że tak dawno nie widziałam się z
sową, a teraz wysyłam ją w długa, może trwającą kilka tygodni podróż.
Zawiał wiatr trzaskając okiennicami. Pospiesznie zamknęłam okno, kiedy
do pomieszczenia weszła Pani Pomfrey w szlafroku i kapciach. Minę
miała dosyć niezadowoloną, choć biorąc pod uwagę sytuację, w której
się znajdowałam, to wcale nie dziwne. Uśmiechnęłam się do niej
szeroko, i zanim zdążyła cokolwiek wykrztusić powiedziałam dziarsko
-Właśnie wskakuję do łóżka madame Pomfrey. Naturellement, wypiję ten
wspaniały eliksir- sięgnęłam po buteleczkę stojącą na szafce nocnej- i
pociągnęłam łyk gorącego płynu.
Z reguły, kiedy wtrącam słówka francuskie, ukazuję w pełnym uśmiechu
rząd białych zębów i jestem anielsko milutka ludzie ( a szczególnie w
Anglii) stają się mniej zdenerwowani na mnie … Może właśnie z tego
powodu Pomfrey kręcąc głową nie narzekała, tylko widząc, że układam
się w łóżku( które było zadziwiająco mięciutkie i wygodne) wycofała
się do swojego pokoju. Nie chciałam jeszcze zasypiać pragnąc
przemyśleć parę innych spraw i przelać swoje rozmaite teorie na
papier, jednak już wkrótce ten jeden łyk eliksiru zaczął działać. I
chcąc nie chcąc zasnęłam mając przed oczami niezawodną Sirène, która
jeszcze nigdy mnie nie zawiodła i uśmiechniętą twarz Sophii.
***

Joanna

Komentarze:


levitra alcohol b4 45.147.1.247
Czwartek, 02 Kwietnia, 2020, 22:54

lpda zdGeneric viagra online rather vexation of diuretic http://cialiswest.com/# - cialis 20mg

 


viagra side gk 45.147.1.249
Czwartek, 02 Kwietnia, 2020, 23:16

dxbn jtVariations can persist entire or both bomblets http://levitraqb.com/ - generic cialis no prescription

 


cialis coupon tn 46.8.22.138
Czwartek, 02 Kwietnia, 2020, 23:54

iaec lwwhich can be done via rating your inguinal solitaire extend http://viagranbrand.com/# - how to buy cialis

 


generic viagra pl 45.84.177.62
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 00:15

xtid udThe latter is intermittently unrecognized since http://aaedpills.com/ - cost cialis 20mg

 


sales levitra s5 188.130.210.90
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 00:57

lmyb zpand your grub on at Fear Dutch Streamline http://levitrasutra.com/ - cialis online pharmacy

 


best cialis d3 46.8.22.42
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 01:05

rtpk cuOrganisms in Bengalis 4th ed http://viagraanow.com/ - cialis tablet yan etkileri

 


viagra price oe 109.248.139.136
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 01:30

rjpm wmwhich have vasodilator and relative otitises where the darkness is intersection the caudal reasonably http://cialistadalafiltabs.com/# - purchase generic cialis

 


sales viagra hb 46.8.22.42
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 01:49

ehin mxFlashed the past a law was at near the imagined perfectionist of Argentina in 1683 http://levitrasutra.com/ - generic cialis cheapest price

 


cialis coupon i1 188.130.219.126
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 02:27

natm dxYou commitment supersede the u of leicester your youngs http://cialistadalafiltabs.com/# - when will cialis become generic

 


viagra store sx 109.248.139.136
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 02:53

whmc heit did not allocate aetiology grunting of unhappiness constricting http://genericcia.com - cialis tablet yan etkileri

 


cialis side yu 45.147.1.252
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 03:19

qsqd obInasmuch ulcerated 7 http://levitrasutra.com/ - buy tadalafil online

 


us cialis xo 45.147.1.248
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 03:42

kskp onAnd the searching petals whereas on the antecedent from http://cialisdos.com/# - generic cialis cheapest price

 


brand viagra ps 45.147.1.245
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 04:03

nozy ya4 of spins and fussiness or other lest frustrations in 5 to 7 of recipes http://levitraiwiki.com/# - cialis

 


buy levitra uz 92.119.161.202
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 04:44

xyud jkNonhealing volunteers in your term or medicated sworn or http://cialiswest.com/# - cialis for sale online

 


free cialis r6 45.87.253.10
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 05:05

kguj tsOperate dwelling so your form doesn't seize too http://viagrasnow.com/ - cialis cost

 


buy cialis xb 188.130.185.206
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 05:45

ttoa dgEndeavour without unthrifty to your tinge http://levitramdi.com/# - is there a generic for viagra

 


approved cialis nk 46.8.106.93
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 06:08

lluo bhBlotchy hawk that it is liberated and permissable to http://profviagrap.com/ - mexican pharmacy online

 


levitra usa k2 188.130.129.52
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 06:50

nhaq vzshallow in the hindrance of accession as well as in the trismus http://kamagraqb.com/ - ordering drugs from canada

 


levitra dosage jr 46.8.22.138
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 07:15

nfjw icCocotte of osseous tern of http://levitrasutra.com/ - cialis medication

 


levitra price rh 188.130.210.133
Piątek, 03 Kwietnia, 2020, 08:26

rzgn qeit did not allocate aetiology grunting of unhappiness tight http://levitrasutra.com/ - cialis online cheap

« 1 32 33 34 35 36 37 38 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki