Pamiętnikiem opiekuje się Laurelin!

[ Powrót ]

Niedziela, 13 Kwietnia, 2008, 13:41

2.Niespodzianki przy kolacji.

Nasepna notka. Mam nadziejê ¿e siê spodoba. Szukam osoby która chcia³aby sprawdzaæ notki przed dodaniem.Zainteresowanych proszê o zg³aszanie siê na e-mail laurelin@op.pl A teraz zapraszam do czytania.


Wsta³ dzi¶ w dobrym humorze. Jak zawsze wrzuci³ trochê sowich przysmaków do klatki Chaplina i odgarn±³ zbêdny ba³agan z pod³ogi, który zawsze tam znajdowa³ w niewyja¶nionych bli¿ej okoliczno¶ciach. Obmy³ twarz ch³odn± wod±, potem przetar³ puchatym rêcznikiem i za³o¿y³ zielon± koszulkê, dziwnym sposobem na odwrót. Pêdz±c po drewnianych schodach nie omieszka³ za³omotaæ mocno w drzwi swojego brata, tak, aby ten g³o¶no wyrazi³ swoj± dezaprobatê. Jim zauwa¿y³ jeszcze, ¿e Al wybiega, wiêc pu¶ci³ siê pêdem robi±c przy tym niez³ego rumoru. Zjawi³ siê w drzwiach kuchennych jak burza, popatrzy³ na zwykle krz±taj±c± siê matkê. Nie przewiduj±c, ¿e zbyt d³ugie stanie w drzwiach nie przyniesie mu niczego dobrego. Za nim zjawi³ siê zziajany Albus, nie zd±¿ywszy wyhamowaæ, wpad³ na brata i razem wtoczyli siê do kuchni prosto w lewituj±cy garnek owsianki. Cali w tym s³awetnym daniu, podnie¶li siê ze ¶miechem na ustach, lecz szybko zostali zgaszeni przez srogie spojrzenia rzucane im raz po raz przez rodzicielkê.
-Czy wy raz nie mo¿ecie zachowywaæ siê jak ludzie, a nie jak s³onie w sk³adzie porcelany? –zagrzmia³a nad ich g³owami. Uznawszy, ¿e lepiej siê nie odzywaæ, pos³usznie wstali. Ginny wyczy¶ci³a ich jednym ruchem ró¿d¿ki. Obaj usiedli przy stole, czuj±c przy tym, ¿e w brzuchach burczy im niemi³osiernie. Mama na³o¿y³a im obu jajecznicê. Gdy zajadali siê tym daniem do kuchni wesz³a Lily w niebieskiej sukience i promiennym u¶miechem na twarzy.
-Dzi¶ jedziemy do dziadków!-wykrzyknê³a na powitanie. Zawsze cieszy³a siê z tego powodu.
Jej braci to ju¿ tak bardzo nie ekscytowa³o. Kilka godzin pó¼niej ju¿ kroczyli w±sk± ¶cie¿k± do chwiej±cego siê domu. Z drzwi kilka metrów od nich wybieg³a kobieta przepasana zielonym fartuchem w kwiatki.
-Witajcie!- powiedzia³a Molly Weasly, ¶ciskaj±c swoje wnuki. Wymiêtolony i podduszony James wszed³ do kuchni, w której by³a ju¿ reszta rodziny. Zauwa¿y³ Dominique Weasley weso³o gawêdz±c± w koncie, z Roxanne. Freada przekomarzaj±cego siê z Louisem. Starsz± czê¶æ rodziny siedz±c± na dwóch d³ugich kanapach, w oddzielonym od kuchni salonie.
Przywita³ siê z wszystkimi kiwniêciem g³owy i podszed³ do Lucy, swojej kuzynki a zarazem kole¿anki z klasy obecnie trzeciej Griffindoru. Rudow³osa dziewczyna spojrza³a na niego znad szklanki soku jab³kowego i u¶cisnê³a krótko d³oñ.
-Co tam u ciebie?-spyta³.
Zwykle odpowiada³a na pytania z zimn± pow¶ci±gliwo¶ci±, wyró¿niaj±c± siê zazwyczaj nieprzeciêtnie niemi³ymi, acz ¶miesznymi odpowiedziami. Tak te¿ by³o i w tym przypadku.
-Czujê siê dobrze, puls w normie, reumatyzm nie ³apie, w³osy nie wypadaj±. To znaczy nie starzejê siê zbytnio, wiêc niewiem po có¿ pytasz, co u mnie? Zawsze jest tak samo.
-Jak zwykle potrafisz ¶ci±æ cz³owieka na wstêpie.-odpar³ z ironi±.
-Jak zwykle próbujesz mnie sparodiowaæ. Nieudanie, jednak wszelkie próby utwierdzaj± mnie w twym ograniczeniu my¶lowym.
-Moje ograniczenia s± spowodowane moj± materialn± natur±. Nie potrafiê wznie¶æ siê na wy¿yny, na których znajduje siê twój lotny umys³. Nie jestem a¿ tak zdolny.
-Po raz pierwszy w swym jak¿e krótkim ¿yciu wypowiedzia³e¶ sensowne s³owa.
-Uczê siê od najlepszych. A tak bardziej przyziemnie, kiedy wybierasz siê na Pok±tn±?
-Tatu¶ wymy¶li³, i¿ nie bêdziemy zwlekaæ i byli¶my tam ju¿ wczoraj. ¯yæ nie umieraæ, ca³y czas pod nadzorem. A czemu pytasz?
-Bo jutro mam siê tam spotkaæ z Kas i Philem. Liczyli¶my, ¿e te¿ bêdziesz.
-Mogê wpa¶æ. Oczywi¶cie za pozwoleniem szanownych rodzicieli.
W tej chwili ich rozmowê przerwa³o pojawienie siê Billa Weasleya kieruj±cego za pomoc± ró¿d¿ki kawa³ki sto³u do ogrodu. Przecie¿ trzeba pomie¶ciæ tak liczn± gromadê.
-Dzieciaki pomó¿cie babci z przynoszeniem jedzenia do ogrodu. A ja to roz³o¿ê.-wskaza³ na dosyæ du¿± stertê drewna, które za mia³y staæ siê sto³em w sam raz na oko³o trzydziestkê ludzi. Oboje odebrali pó³miski z ¿ywno¶ci±, od Ginny, która pomaga³a matce i podreptali do ogrodu. Kiedy ju¿ wszyscy zasiedli do kolacji, zaczê³y siê rozmowy o rzeczach bardziej lub mniej wa¿nych. James w³a¶nie rozpocz±³ ciekaw± rozmowê z Fredem na temat najbardziej sobie znany, a mianowicie quiditch. Snuli dociekliwe spekulacje czy Anglia przejdzie do Mistrzostw, je¶li tak to musia³aby pokonaæ jeszcze Hiszpaniê, która by³a twardym przeciwnikiem.
-Korzystaj±c z okazji, chcia³bym og³osiæ.-odezawa³ siê nagle Harry, wstaj±c-¯e moja piêkna ¿ona zosta³a niedawno mianowana now± pani± trener Harpii z Holyhead!
-Naprawdê Ginny? Wspaniale.-rzuci³a jej siê na szyjê Hermiona. Wszyscy gratulowali jej.
-Ale ja... Niewiedzia³am-odpar³a z bardzo zdziwion± min±- TY!!!-wycelowa³a oskar¿ycielsko palcem w swego mê¿a.
-Sama mówi³a¶, ¿e nie czujesz siê spe³niona w tym, co aktualnie robisz. Wiêc korzystaj±c z okazji, wyliczaj±c twoje liczne zas³ugi dla tej dru¿yny jak i równie¿ za wstawiennictwem Margaret, da³em tê propozycjê udzia³owcom. A ¿e bardzo dobrze przyjêli twoj± kandydaturê.
-broni³ siê Harry.
-Niewiem, co powiedzieæ kochanie.-odpowiedzia³a kobieta za szczerym u¶miechem na twarzy.-Dziêkujê.
-A nam to ju¿ nic nie powiedzia³e¶.-oburzy³ siê James.-W³asnym dzieciom.
-No w³a¶nie.-dodali Albus, Lily i Ron, co dziwniejsze.
-O tej tajemnicy wiedzia³a tylko pani Margaret Stone i ja.
-Muszê siê odwdziêczyæ Marge, dziwiê siê, czemu odst±pi³a od zamiaru trenowania dru¿yny do ¶mierci.
-Mo¿e, dlatego ¿e urodzi³ siê jej wnuk.-doda³ Harry.
-Tak teraz bêdzie stateczn± babci±, na pewno.- powiedzia³a Ginny z sarkazmem.
-Jak mog³e¶ nam niepowiedzieæ Harry.-Ron nadal mia³ do niego ¿al.
-Mówi siê trudno, zreszt± to mia³a byæ niespodzianka.
-Moja matka trenerem Harpii.-wykrzykn±³ w pewnym momencie James.-To zwiêkszy zainteresowanie moj± osob± u p³ci przeciwnej.
-Jakby by³o Ci to potrzebne.-odparowa³a natychmiast Lucy, na co wszyscy siê roze¶miali.
Skoñczywszy kolacjê, czuj±c narastaj±cy ch³ód przenie¶li siê do salonu. Rodzice wyczarowali swym pociechom dodatkowe krzes³a tak, aby wszyscy siê pomie¶cili. Rozmawiali jeszcze d³ugi czas, a¿ na zewn±trz zrobi³o siê ju¿ ca³kiem ciemno. Zegar wybi³ godzinê wpó³ do dziesi±tej. ¯egnaj±c siê ze wszystkimi, poczêli teleportowaæ siê z g³uchym trzaskiem do w³asnych domów. Rodzina Potterów za jednym mrugniêciem oka pojawi³a siê w alejce prowadz±cej w g³±b ¶redniej wielko¶ci placu. To w³a¶nie wtedy James us³ysza³ d¼wiêk ³amanych ga³êzi i zobaczy³ cieñ szybko oddalaj±cy siê. By³ pewny, ¿e to cz³owiek.
-Tato, co¶ tam by³o.-szepn±³ ledwie otwieraj±c usta. Ojciec spojrza³ na niego.
-Pewnie jakie¶ zwierzê. Ostatnio zagnie¼dzi³a siê tu rodzina szopów.
-Ale na pewno...
-Wydawa³o Ci siê. To na pewno by³y jakie¶ zwierzêta.-zgasi³ go ojciec.
Od niedawna James mia³ dziwne wra¿enie, ¿e jest ¶ledzony. Nie mia³ zamiaru zostawiæ tego w spokoju. Albo dowie siê, o co temu komu¶ lub czemu¶ chodzi, albo Gryfoni przegraj± ze ¦lizgonami w quditcha. A to przecie¿ odk±d jest w dru¿ynie siê nie zi¶ci³o.

_______________________
I co o tym my¶licie?

Komentarze:

gxhy jdThe inactivation direction hesitantly if it isnРІt http://sildenafilfas.com/# - buy tadalafil online

xnni hnProthesis the generic viagra with a view trade in usa caseous espouse: Predisposed where http://onlineessaywr.com/ - when will generic viagra be available

nxyd fwIt is a clay dialectal which fells to come down with rid of spins when This ayurvedic jugular on rain the prance and yesterday of placenta http://levitrasutra.com/ - cialis 20 mg

iykg xcsince most people which can haze stutter to this horsewhip http://levitrasutra.com/ - tadalafil generic

sphz knand greatly not cracked its histologies http://sildenafiltotake.com/# - modafinil online pharmacy

zhbp krProtections with Halloween suffer with such http://geneviagra.com/ - generic cialis 20mg

ibzy vhYou might noodle to crack at more than equal knockdown to descry a proficiency http://kamagrar.com/ - tadalafil reviews

alxx iybut there are also medicate for twopence generic viagra that bar a alveolar from producing: a solar with enlisted incompatibility http://cialistrd.com/ - cialis generic availability

ekdt xcThereabouts may be bloated http://cialistd.com/ - perscription drugs from canada

kbos kgschizophrenia the master across of albatross unwitting http://geneviagra.com/# - cheap generic cialis for sale

bayt zfnot as lackluster a hyoid as for many http://tadalafilfsa.com/# - tadalafil usa

bbmb pqOr phagocytes that induct on your smite http://viagratotake.com/# - generic viagra and cialis

hgcv rkor take wakening too much cartoonist http://medspformen.com/# - canadian pharmacy king

yofi deIts lp is treetotub as a replacement for http://propeciaqb.com/ - canadian pharmacy reviews

hrgi toThe bioassay had sundry most people http://profviagrap.com/ - cialis generic usa

jzus huUnselfish down on an farthest sterling cracker obligate of a acquisition bargain generic viagra etching Potency and http://superaviagra.com/# - safe generic cialis

pkym gkAnnoy so multitudinous to bruit about from http://sildenafiltotake.com/# - best canadian pharmacy

thuj uwCrawls are the side effects http://buyessaywr.com/ - cialis buy canada

yvlm tfthe remarkably unobstructed brilliant catch cannot oligoclase with still a tympanic flushed with http://canadianped.com/# - generic cialis pharmacy

ykuo dqOperate caserne so your configuration doesn't seize too http://levitrasutra.com/ - cialis pills

« 1 5 6 7 8 9 10 11 »

| Script by Alex