Hej. Kolejna trochę późno, ale wcześniej nie udało mi się. Zatem pozdrawiam i dedykuję tą notę: Karolinie F, Karze, Ann-Britt, MarcieG, Meg Dimen, Samancie, Dz. B., Agnes, Lilly, Victorie, Jenny, Tamarze Black za poświęcenie czasu i czytanie tego opowiadania i komentowanie oraz wszystkim którzy czytają, ale ie komentują. Dzięki Wam serdeczne
Nie rozumiał. Chciał, ale nie mógł. Dziewczyna nadal stała naprzeciw.
- Kim jesteś? – powtórzył. Teraz nie patrzyła mu w oczy tylko, na książkę którą trzymała. Otworzyła ją, pierwsza strona była obficie zapisana srebrnym atramentem. Nigdy takiego nie widział. Oczy już znajomej nagle posmutniały. Spowrotem ją zatrzasnęła.
- Jestem znów człowiekiem. – powiedziała. James z niezrozumieniem pokręcił głową.
- O co Ci chodzi? – spytał. Isleen tylko lekko się uśmiechnęła. Podeszłą bliżej. – To Ty mnie obserwowałaś? – Czarnowłosa skinęła głową. Ta sytuacja bardzo go dziwiła, wręcz obawiała się jej. Patrzył na nią w niemo oczekując, aż znów się odezwie. Głuche milczenie od czasu do czasu przerywane było nagłym podmuchem wiatru w drzewach, w Zakazanym Lesie.
- Jestem tu, ponieważ... – przerwała. James posłał jej wyczekujące spojrzenie. -....wszystko w swoim czasie James. To nie jest takie proste.
- Wytłumacz mi. – Isleen westchnęła. Coraz to natarczywsze spojrzenie chłopak skłoniło ją w końcu do odpowiedzi.
- To bardzo zawiła historia. Nie nadaje się do opowiadania od tak. Jednak zważywszy na okoliczności...Wiesz już że nazywam się Isleen. – krótką chwilę milczenia urwała w końcu zaczynając – Jestem znów człowiekiem.
- To już przerabialiśmy. – zirytowany zakłócił jej wypowiedź.
- Rozumiem że się denerwujesz, ale czy możesz mi nie przerywać? – karcące spojrzenie szarych oczu, zgasiło go – Wracając do poprzedniego jestem znów człowiekiem. Znów mam ciało, żyję, chodzę, jestem. Ale nie mogę spokojnie cieszyć się życiem po raz drugi mi darowanym.
- Że co, proszę?! – był co najmniej skołowany tym co usłyszał ,,Znów człowiekiem” . O co w tym chodzi i co on ma do tego.
- Będziesz pytał później. Teraz mnie posłuchaj. – na twarzy dziewczyny, malowało się oczekiwanie – Musisz mi pomóc. Jesteś synem człowieka, który uczynił wiele dobrego, dlatego Cię wybrał. Dlatego ja tu jestem.
- Wybrał, ale kto? – spytał.
- Literat.
- Kto to?
- Prosiłam Cię, Jim.
- Ale co to za książka? – zirytowany prawie krzyknął. Dziewczyna zmrużyła powieki.
- Moja historia. Nie pytaj. Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. Musisz ochłonąć. Nie wiesz co masz o ty myśleć, jesteś zdezorientowany.
- Skąd wiesz co czuję?
- Znam Cię James. Lepiej niż ktokolwiek. Nie teraz. – dodała pospiesznie widząc jego spojrzenie, pełne zdeterminowanego wyczekiwania.
Wyminęła go wolnym krokiem, kierując się do wyjścia. Stał chwilę wpatrując się w pustą przestrzeń wokół. Słowa dziewczyny bardzo go zaintrygowały. Miał jej pomóc. Niewiedział w czym. Odwrócił się i pobiegł za nią. Nie oddaliła się jeszcze zbytnio.
- Chcesz abym Ci pomógł, ale w czym? – zawołał lekko zdyszany.
- Wiem, że mi pomożesz. Nie martw się porozmawiamy jeszcze. Czasu jest jeszcze dużo, wszystkiego dowiesz się po kolei. Teraz muszę już iść. Nie myśl o tym. Jak na razie staraj się normalnie żyć, o ile to możliwe. – odpowiedziała, posyłając mu nikły uśmiech.
Nie gonił jej, gdy poszła. Wiedział, że i tak nic więcej się nie dowie. Ona wiedziała że jej pomoże, choć nie wie w czym i co się z tym wiąże. Gdy to mówiła czuł że po prostu musi. Jest mu to przeznaczone. A teraz właśnie się coś zaczęło. Odliczanie czasu do jakiegoś ważnego wydarzenia, jakie miało nastąpić w jego życiu. Wiedział jak nieznajoma miała na imię, ale nadal nie mógł zrozumieć kim była. ,,Znów człowiekiem” tłukło mu się po głowie, gdy kierował się w kierunku wieży Gryffindoru. Na wróżbiarstwo i tak był spóźniony, a po za tym bez przerwy myślał o tym czego właśnie się dowiedział.
***
W Pokoju Wspólnym było trochę tłoczno. Piątoklasiści odrabiali nawał prac domowych jaki zadli im nauczyciele na powitanie. Usiadł na sofie i odetchnął głęboko. Skrzypienie piór i odgłos cichych rozmów, nie przeszkadzało mu zbytnio. Rozłożył się wygodniej, kładąc zmęczone nogi na pufie, która stała nieopodal. Przymknął oczy, nasłuchując. Po pewnym czasie zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec ciężkiej mordęgi uczniów. Potocznie znanej lekcją. Wreszcie mogli odpocząć, jednocześnie przygotowując się na następny dzień. James usłyszał głuche trzaśnięcie portretu, uchylając lekko powieki zdołał zauważyć, iż do Salonu wpadła niska blondynka. Roziskrzone spojrzenie zielonych oczu zwróciła na niego. Była wyraźnie wkurzona.
- Gdzieś Ty był!!! – wrzasnęła tuż nad jego głową Kasandra, podpierając ręce na biodrach.
- Spokojnie Kasey. Bez zbędnych emocji. To przyczynia się do zawałów serca, a w efekcie zgonu. Zarówno jak niewłaściwe odżywianie się lub używki. – wyrecytował James.
- Co Ty gadasz? A zresztą mniejsza o to. Gdzie żeś się wałęsał przez cały czas. W chwili gdy ja wysłuchiwałam rzekomych przepowiedni tej starej wiedźmy, która wróży mi rychłą śmierć poprzez skręcenie karku, po upadku z miotły. – dziewczyna nie mogła opanować swej namiętnej gestykulacji, prawie łamiąc Jamesowi nos. Teraz wiedział, że szybko się nie uspokoi. – Ona się na mnie uwzięła, od początku lekcji, gdy weszłam do klasy już słyszałam milion wypowiedzi na temat mojego zejścia.
- Sama chciałaś się zapisać na tą lekcje.
- Wiem, tylko ta wściekła sowa, w okularach niczym denka od słoików przyczepiła się akurat do mnie. A zresztą Ty miałeś tam być ze mną. Gdzie się podziewałeś?
- To tu, to tam. Coś mnie zatrzymało.
- A może ktoś? – spytała blondynka siadając obok i przyglądając mu się badawczo.
- Nie ważne. Gdzie reszta?
- Zapewne spokojnie przechadzają się korytarzem, wracając z lekcji numerologi. Mój mądry, acz nie jedyny brat zdążył uświadomić już moją skromną osobę, iż przedmiot ten jest wart uwagi. Jak według niego każdy.
- A moja ukochana kuzynka zapewne mu towarzyszy. Sądząc po jej umiłowaniu wiedzy. Jednym słowem...
- Kujony. – dopowiedziała za niego panna Archer. – Słuchaj masz może przy sobie tą Mapę?
- Tak, chyba tak. – powiedział. Sięgnąwszy po torbę, którą wcześniej rzucił na podłogę obok kanapy, na której siedzieli. Wyciągnął z niej podręcznik do transmutacji autorstwa Wilberta Steina. Mapa Huncwotów leżała między stronicami, nadal nie zamknięta. Pełno kropek poruszało się po korytarzach Hogwartu. James wymienił krótkie spojrzenie z Kasandrą. Odwrócił Mapę na drugą stronę, która była czysta. Wziął pióro, wystające mu z torby i zaczął pisać. ,, Witajcie”. ,,Witaj mały, witaj” pojawiło się po chwili. Na twarz Kasandry wstąpił wyraz szczerego zaciekawienia. ,, Jestem właśnie w Hogwarcie, razem z moją przyjaciółką i zastanawiamy się jak zamknąć Mapę, tak aby nikt jej nie odczytał.” Napisał. ,,To proste, wystarczy tylko powiedzieć ,,Koniec psot” a Mapa będzie pusta.” ,,Jak ma na imię przyjaciółka?” zaraz pojawiło się obok. ,,Oj Łapa, a Ty tylko o jednym.” Znów pojawiło się na Mapie. Kas wyrwała pióro z ręki Jamesa, odpowiadając: ,,Kasandra Archer jestem, miło mi poznać”, ,,Nam również.”
James podskoczył. Do Salonu napływało coraz więcej Gryfonów.
,,Niestety, ale musimy już kończyć. Nie jesteśmy sami.” Odwrócił Mapę jednocześnie ją zamykając. Oboje rozejrzeli się dookoła. James zobaczył zbliżającą się ku niemu rudą czuprynę Lucy, która popychała przed sobą jego rodzonego brata.
- Walczył z Malfoyem. – powiedziała dziewczyna, siadając obok Kasndry. Albus patrzył znudzonym wzrokiem na swoją kuzynkę.
- Aha. A co się stało ze Ślizgonem? – spytał starszy brat winowajcy.
- Phil odprowadził go do Skrzydła Szpitalnego. Miał sadzonkę wierzby zamiast głowy.
- Brawo Al. Jednak coś z Ciebie wyrośnie! – krzyknął James.
- Dostał szlaban. A ty go jeszcze chwalisz. – Lucy nie aprobowała entuzjazmu Jima.
- Pobiłeś mnie. – czarnowłosy nie zwrócił na nią uwagi, spoglądając na zegarek – Dokładnie o trzydzieści sześć minut.
- Masz całkiem nie po kolei w głowie, Jim. – skwitowała to Luc.
- O ile w ogóle mam coś w głowie.
Albus uśmiechał się szeroko, nie przeszkadzała mu w tym nawet rozcięta warga. James odczuwał dumę, patrząc na brata. Lucy wypuściła głośno powietrze. Kasandra tylko kiwała w zrozumieniu głową, a Philip który wszedł do Wspólnego usiadł na pufie patrząc na paczkę przyjaciół w niemym pobłażaniu. W końcu jego przyjaciele byli szurnięci. Każdy na innym punkcie, ale lubił ich i rozumieli się bez słów. Czasami.
____________________
Proszę o szczerą krytykę. Myślę, że zasłużyłam. A za wstawienie notki jednak w niedzielę bardzo przepraszam.
Mua
Komentarze:
Cho Chang Niedziela, 11 Maja, 2008, 10:56
Notka bardzo mi się podobała. A w następnej opowiedz historię Isleen.
Lara Niedziela, 11 Maja, 2008, 11:09
Super notka!!! Bardzo mnie ciekawi historia Isleen. Nie mogę się doczekać następnego wpisu.
Pozdrowionka
Lara
pola Niedziela, 11 Maja, 2008, 13:55
Bardzo ciekawa. Kiedy nowa nootka??
Tamara Black Niedziela, 11 Maja, 2008, 15:17
A ja się cieszę że wstawiłaś w niedzielę. Przez cały tydzień razme z sobotą mam cięzko, a w niedzielę mam przynajmniej czas na takie rzeczy. Prosisz o krytykę. A więc dobrze! Ze skrzyżowanymi na plecach palcami napiszę: Notka była koszmarna, pozbawiona sensu, nie wciągająca beznadziejna, kompletnie idiotyczna.Odwóć sobie teraz wszystkie nie!
Dz. B. Niedziela, 11 Maja, 2008, 16:00
Notka? Świetna.Bardzo tajemnicza. Ogółem - W. Spisałaś się, naprawdę.
Meg Dimen:) Niedziela, 11 Maja, 2008, 21:43
Na początku dzięki za pozdrowienia
Krytyka??? Jedyny minus to ich brak złych stron Notka nie budziła większych zastrzeżeń, dobra notka nie budzi żadnych zastrzeżeń Ciekawi mnie ten wątek z Isleen. Zresztą jak chyba każdego.
Dzięki za pozdrowienia
Również pozdrawiam:]
Meg Dimen:) Niedziela, 11 Maja, 2008, 21:51
Heh, i dialogi poprawiłaś
Kara Poniedziałek, 12 Maja, 2008, 12:35
Dzięki za dedykację Notka extra, tajemnicza, po prostu super! Byłko kilka literówek, ale to nic, bo piszesz super i masz świetny styl.
Laurelin, serdecznie dziękuję za wpis u Snape'a Bardzo się cieszę, że notka Ci się podobała. Czekałam na 6 wpis niecierpliwie i muszę przyznać, że jest on całkiem dobrze napisany (rada:troszkę popracuj nad stylem i literówkami, ciekawy, intrygujący ALE. No właśnie. Nie wiem, co napisać po "ale", chyba tylko to, że mam mieszna uczucia... nie spodziewałam się takiej notki, nie potrafię tego wyjaśnić, po prostu jest dziwna, ale dziwna nie znaczy zła! Jest inna, o Mam nadzieję, że siódma wkrótce!
Ann-Britt Czwartek, 15 Maja, 2008, 16:06
Dzięki za dedykację!!!!
Co do notki: to strasznie niejasny jest ten wątek z Isleen. Nie mogę się doczekać, żebyś napisała o co chodzi! Świetna notka, dużo opisów i błyskotliwe dialogi. Tylko tak dalej!
Pozdrowienia!;*
Ann-Britt Czwartek, 15 Maja, 2008, 16:07
Laurelin, skąd wzięłaś to zdjęcie Jamesa?
Laurelin Czwartek, 15 Maja, 2008, 20:13
Dziękuje za wszystkie komentarze, są wspaniałe.
MartoG: fakt, notka była inna od zamierzonej, początkowo napisałam zupełnie coś innego, ale zmieniłam, bo ujawniłambym za dużo.
Ann-Britt: zdjęcie podobno(?!) Jamesa, wytrzasnęłam nie pamiętam już skąd. Ja zwykle nie lubię bawić się w nagłówki, więc wyszło jak wyszło.
A co do historii Isleen,to cieszę się że was zaciekawiła. To tajny (już niedługo), wielki plan średniej Laurelin. To bardzo zawiła historia i nie mogłabym napisać wszystkiego w jednej notce. Nie wybaczyłabym tego sobie. Zresztą, co ja będę ujawniać moje plany. Poczytacie zobaczycie.
Następna, z racji końca roku, niewiadomo kiedy.
Buziaki dla Was.:*
Ann-Britt Piątek, 16 Maja, 2008, 20:00
Oczywiście że nie możesz ujawniać wszystkiego w jednej notce! Nie tylko Ty sobie byś tego nie wybaczyła - wszyscy też mieli by Ci to za złe. Więc prowadź ten wątek ostrożnie, może się z niego zrobić interesująca historia. bo intrygująca już jest ;P
hermiona18 Poniedziałek, 19 Maja, 2008, 20:31
swietne!!!!kim ona jest????
Kimberly L. Środa, 21 Maja, 2008, 16:45
Trzeba przyznać że aż jestem ciekawa kim tak dokładniej jest ta dziewczyna. Piszesz naprawdę ciekawie i nie mam się do czego przyczepić. Tak trzymaj. Mam nadzieje że wkrótce pojawi się kolejna notka.
bym zapomniała dzięki za dedykację i lubię takie notki z tajemnicami.
Luna Lovegood (Lavender i Lily) Niedziela, 06 Lipca, 2008, 11:29
Też lubię tajemicze notki. I jak wszystkich zainteresowała mnie historia Isleen, w pierwszej chwili nawet miałam już pewne skojarzenia z jedną postacią z książki, ale może nie będę nic mówić. Nie ma się do czego przyczepić, może trochę popracuj nad budowaniem zdań, bo czasami nie mogłam się połapać. Ale tak to jest świetnie.
Eva Black Piątek, 15 Sierpnia, 2008, 18:37
Bardzo mi się podoba jak opisujesz obu braci. Cała notka fajna. =]
Sandra Sobota, 15 Marca, 2014, 11:51
Fabulous Pops I have this image and the african amearcin version as I have two daughter in laws these would be perfect for ( I have two stepsons ) and one day we may hear the news they are pregnant, so I am always ready with a card for them.You have made a beautiful card with this one Hugs Elaine