Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Laurelin!

[ Powrót ]

Środa, 06 Maja, 2009, 22:42

14. Gdy człowiek zaczyna zanadto myśleć....- niekoniecznie na temat.

Przepraszam was okropnie. Tą notką namieszam trochę, bo właściwie nic nie wyjaśniłam, co miałam w planach, tylko jeszcze bardziej pokręciła. Ale czym by było życie bez utrudnień? Czyż nie szarą i smutną egzystencją :D
Notkę dedykuję: Aryii, za Elizę, za jej liczne dedykacje i za wspaniałe pomysły. @nce, za cierpliwe czekanie. Ann-Britt, za motywujące i wspierające komentarze.
Nota troszkę zamotana, bo pisana spontanicznie i bez większego myślenia (jak to zwykle ja). Pozdrowionka.



- Umieram...
- Fajnie. Tylko nie nabrudź przy tym za bardzo.
Cóż, Jim zawsze wiedział, że wsparcie przyjaciół jest w życiu ważne i potrzebne. Jednak nigdy nie myślał, że ci przyjaciele będą udzielać go w tak okropny sposób. Bywa. (Jim się myli, Laurelin ręce umywa^^)
A jeśli chodzi o wsparcie Phila, powinien spodziewać się bardziej wyszukanych stwierdzeń.
Przecież wcale jeszcze nie nabrudził. Jeszcze.
Czuł się źle, okropnie, etc.etc.
Powodów było wiele. Powód zawsze się znajdzie.
Pierwszym był mecz ze Ślizgonami, który oczywiście wygrali. Dzięki temu, że złapał znicza przed Morissonem. Wygrali dwudziestopunktową przewagą.
Potem było huczne świętowanie. Pamiętał tylko tyle, że przesadził z kremowym. A nie wiedział, że w ogóle się da.
Jeszcze przed tym okropny eliksir, który pielęgniarka kazała mu wypić bo pałkarz Ślizgonów trafił go tłuczkiem w kostkę i bardzo chcący poranił.
Na szczęście ręka Kas miała się coraz lepiej i już niedługo miała wrócić na swoją pozycję w drużynie.
Dużymi krokami zbliżały się święta.
Nawet Lucy stawała się milsza.
Tak więc, przynajmniej to zapowiadało się ładnie, pięknie i cacy, gdyby nie jeden mały szczególik.
A właściwie większy szczegół, który nie dawał mu spokoju.
Z Isleen nie rozmawiał od pamiętnego dnia w Pokoju Życzeń. W ogóle mało ze sobą rozmawiali. Dziewczyna była raczej skryta, nie wyszczególniała się z tłumu, starała się trzymać na uboczu. Obserwowała.
Intrygowało to Jima, który zawsze był i lubił być w centrum uwagi.
Teoretycznie mieli sobie pomagać.
Praktycznie rzecz miała się nieco inaczej.

***
- Co tu robisz, chłopcze? – powiedział całkiem łysy staruszek, o ciemnej karnacji ubrany w niezwykle rażącą czerwoną tunikę.
Przez głowę Jamesa przewinęło się kilka myśli jednocześnie.
„On mnie widzi...”-
- Chłopcze? - staruszek ponowił pytanie. - Tylko nie mów, że Oni cię przysłali. Powiedziałem już chyba, że w żadną wojnę nie dam się wplątać. Ich bitwy mnie nie obchodzą!
- Ale ja tutaj przypadkiem....- zdołał wykrztusić. Wyraz twarzy staruszka, który w czasie wypowiadanych słów rozzłościł się nieco, natychmiast stężał.
- Jak to przypadkiem? - zapytał.
- Usnąłem...
- I co? Obudziłeś się tutaj? Nie rozśmieszaj mnie. - jego rozmówca nie wydawał się przekonany.
- Kiedy naprawdę! - krzyknął dobitniej, pierwszy szok minął.
Staruszek spojrzał na niego kpiąco.
- Który cię przysłał? Czyżby wielcy Magowie Kamelotu nie mogli sobie poradzić z jednym małym potworkiem?
- Magowie czego? - spytał, ta nazwa mu coś przypominała.
Człowiek w czerwonej szacie przyjrzał mu się uważniej. Chyba spostrzegł, że Jim nic nie wie.
- Mów szybko jak się tutaj znalazłeś.
Opowiedział...

***
Listopad

Czasami jest tak, że dziwi nas nawet istnienie kropel wody, liści na drzewach, ciepła słońca.
Czasami nawet tego nie zauważamy. Bierzemy za pewnik, bo przecież jest oczywiste.
Tylko coś czego jeszcze nie doświadczyliśmy, wiemy że gdzieś tam istnieje nas nurtuje.
Jest swoistym rodzajem magii, a przynajmniej my tak to odczuwamy.
To co widział James w swoich snach dzięki temu, że Isleen wpisała je do jego historii, było dla niego z pewnością magiczne. A przecież był czarodziejem, z magia obznajomiony był od dziecka. Nie dziwił go widok ludzi machających różdżkami czy też stworzeń, o których mugole nawet nie śnili.
Ale czy magia to rzucanie zaklęć, warzenie eliksirów i dziwne stworzenia o nieznanej genezie?
Też, ale nie tylko.
Miejsca, w których bywał duchem z pewnością były magiczne, dzięki swemu pięknu, złożoności i istotach, które je zamieszkiwały, a które dopiero miał poznać.
Znudzony spojrzał na krople deszczu spływające po szybie w dormitorium. Przyjaciele gdzieś wybyli. Tylko Phil raz po raz wpadał do pokoju po przybory, których zapomniał z roztargnienia.
Na niego również jesienna pogoda nie działała zbyt dobrze. Ale miał również swoje powody.
Niedawno ojciec przysłał mu list, z którego dowiedział się o planowym przyjeździe jakiegoś nieznanego kuzyna. Syna siostry jego ojca, której nie znał. Podobno kiedyś uciekła z domu.
I zbliżała się rocznica. Rocznica śmierci jego matki.
Nawet Kas nie tryskała swoim zwykłym optymizmem.
Z rozmyślań wyrwało go skrzypnięcie z rozmachem otwieranych drzwi. Nie spojrzał nawet kto wszedł.
Kilka sekund później zirytowane chrząknięcie nalegało wręcz na jego uwagę.
W drzwiach stał Max świdrujący go wzrokiem i najwyraźniej nie zadowolony z tego co widzi.
- Czego? - spytał niezbyt grzecznie.
- Nie mówi się czego, tylko „Proszę”
Proszę mi nie przeszkadzać. - warknął. „Czy niektórzy ludzi nie rozumieją, że są nie mile widziani?”
- Taki miły to ja nie jestem. - „Widać najwyraźniej.”
- Idź podenerwować Lucy. -bąknął.
- Niestety ta zacna dziewanna, której sławetne imię wypowiedziałeś, o nieszczęsny gburze – powiedział Max, (swoją drogą skąd on zna taki język?) - zabierała się do rękoczynów. - dokończył niezbyt śpiewnie.
„To idź się wypchać do tapicera.”*
Byłem, ale pluszu im zabrakło. A byłby ze mnie taki fajny misiek. - zripostował Max.
James mruknął coś po nosem.
- Weź stary, zwlecz to cielsko z tapczanu i zrób coś twórczego. Bo sczeznę jak tu stoję. - i miał rozwiązanie zagadki, Max czytał książki, które podbierał Lucy. - A Hogwart zginie w ogniu i wodzie.
- Czyli szykuje nam się mała apokalipsa. Cudnie.
- Ja cię nie pojmuję jeszcze wczoraj wszystko było cud, miód i kremowe, a dziś jakby cię jasny piorun strzelił i się nie odzywasz. Czyżby jakaś choroba utajona? A może to rodzinne? To by tłumaczyło dlaczego Lucy...
- Dużo gadasz.
Wiem, ale przeszkadza ci to?
- Hmm... czasami. - powiedział i parsknął śmiechem. Domysły jakie snuł jego kolega były zadziwiające.
No wreszcie jakaś pozytywna oznaka życia. Postęp. A pamiętaj, postęp to przyszłość! - wygłosił rzeczowo.
- A przyszłość to my, czyli jesteśmy postępowi! - krzyknął, zrywając się z pozycji leżącej.
- Ha! Zawsze wiedziałem, że coś we mnie jest! Nawet jeśli twoja kuzyneczka wmawiała mi jaki to pusty jestem. - Jim ostatnimi czasy zauważył, że co druga wypowiedź Maxa nawiązywała w dziwny sposób do Lucy. - Zbieraj się! Wychodzimy. - powiedział, odwracając się.
James z nieprzeniknionym wyrazem twarzy udał się w ślad za kumplem. ]

W Pokoju Wspólnym zastał jak zwykle okupujących kanapę Elliota, Kasandrę i Willie, znajomą i daleką rodzinę Archer' ówny. Wszyscy w dość osobliwych humorach starali się dotrzymywać sobie towarzystwa.
EJ i Willie dyskutowali na temat rozgrywek quiditcha. Kas starała im się przysłuchiwać, ale po jej minie nie można było wywnioskować, że niewiele zarejestrowała. Wyraźnie coś ją trapiło.
Lucy wraz z Philem przebywała w bibliotece, zajmowali się sprawami wyższymi czy jak kto woli nauką.
Od pewnego czasu wzięła sobie za punkt honoru dotrzymywanie mu towarzystwa. On przynajmniej starał się utrzymywać kontakt ze światem zewnętrznym. Kas była markotna i nienaturalnie milcząca.
- Czołem ludzie! - krzyknął Max, pakując się na kanapę między Elliota i Will. Delikatność nie była jego mocną stroną.
- Przecież niedawno tu byłeś, nie było potrzeby się witać. - powiedziała Willie, odsuwając się by zrobić mu miejsce.
- Była Wilhelmino! Jimmy do nas wrócił. - odpowiedział jej blondyn.
- Jakoś nie słyszałam, żeby gdzieś się wybierał, więc i skąd miał wrócić. - burknęła, krzywiąc się na dźwięk swego pełnego imienia.
- Ze świątyni swego ducha, niewiasto. Z czeluści duszy, głębin świadomości, najmroczniej...
- Dobra, dobra. Zmień dilera Max. Bo ci się coś pomieszało w tej próżni. - tu EJ popukał go po główce.
Max spojrzał na niego z wyrzutem, po czym klepnął przyjacielsko w ramię.
- A ty załatw sobie w końcu porządną literaturę, bo twój język pozostawia wiele do życzenia.
- A nie mówiłem. - skwitował tylko Elliot.
Czwórka Gryfonów roześmiała się. Kasandra jakby nie zauważała tego co się wokół niej dzieje.
James stanął naprzeciw miejsca, w którym siedziała.
- Hej! Rozchmurz się mała! - zagadnął wesoło.
Mała wstała i spojrzała na niego z góry. Cień smutnego uśmiechu przemknął przez jej drobną twarz, prawie zostawiając na niej ślad. Westchnęła tylko.
Wiecie, że w Hogwarcie ma zamieszkać kilka nowych duchów? - spytała Willie znajomych.
Zdziwieni popatrzyli po sobie pytająco.
- Kiedy wracałam z obiadu natknęłam się na Prawie Bezgłowego Nicka, śpieszył się i tylko napomknął, że będziemy mieli gości którzy zabawią u nas może ze sto lat. Więc goście na pewno nie mogli być żywi.
- To chodźmy się z nimi przywitać! - krzyknął rozentuzjazmowany Max.
- Będą dopiero jutro, a hogwarckie duchy wyprawiają na ich cześć przyjęcie.
-A to kto ci powiedział? - spytał EJ.
-Gruby mnich.
- Ty, to umiesz rozmawiać ze zmarłymi. - parsknął blondyn, wyszczerzając się zabawnie do Will.
Umie się to i owo. - powiedziała, pokazując mu język.
Gdzieś z tyłu słychać było zbliżających się Lucy i Phila. Kas zamarła na chwilkę, a potem wstała oświadczając, że idzie się przewietrzyć.
O mało co nie przewróciła się oddalając w pędzie. Ruchy miała dość nieskoordynowane przez gips na ręce.
James niewiele myśląc popędził za nią. Przecież musiał coś zrobić, jakoś ją pocieszyć. Tak jak dzisiaj w dość nietypowy sposób Max pomógł jemu.
Zmierzając przez słabo oświetlone korytarze, mając za kompana tylko miarowy stukot deszczu i cień podążającej przed nim dziewczyny, starał się nadążyć. Nadążyć za wszystkim co się w jego życiu dzieje. Tyle zawirowań i niedokonanych wyborów. I lęk, lęk przed nieuniknionym.
Ktoś kiedyś powiedział, że „Bez ryzyka nie ma zabawy”. Zwykle się tego trzymał, ale teraz poczuł, że chce czegoś więcej niż tylko krótkich chwil śmiechu i życia spędzonego na ciągłej hulance.
W niespełna dziesięć minut znalazł się przy wrotach głównych Hogwartu.
Kas wybiegła na deszcz i zawieruchę. Poszedł za nią. Nie oddaliła się daleko. Siedziała tylko na najniższym stopniu schodów w skulonej postawie.
Podszedł do niej.
- Lepiej chodź bo się przeziębisz. Chyba nie chcesz chorować gdy koniec semestru blisko. A potem jeszcze święta... - powiedział, podając jej rękę aby wstała.
-Święta, Jim? - po raz pierwszy dziś usłyszał od niej coś więcej niż tylko cichy pomruk. - Święta już nigdy nie będą takie same.
-Tęsknisz za nią. - bardziej stwierdził niż spytał.
Spojrzała na niego mrużąc oczy przed kroplami deszczu.
- Cholernie i najgorsze jest to, że ja już jej prawie nie pamiętam. Tylko zarys leżącej postaci i nic więcej.
To za mało Jim, za mało. Ona nie powinna tak... odejść. - Kas puściły wszystkie hamulce, rozległ się tylko głośny, spazmatyczny szloch. James uklęknął przy niej i objął ją ramieniem, natychmiast się w nie wtuliła. Pozwolił się jej wypłakać, a kiedy ucichła, pocieszył ją.
- Nie płacz już maleńka. Masz jeszcze Phila, Cacpra i Micki. I Lucy, Willie, EJ'a, Maxa i mnie! To chyba spora gromadka, co nie mała?
- Dziękuje. - szepnęła.
Zapewne nigdy jeszcze nie rozmawiali ze sobą tak szczerze jak w tej chwili. Po prostu jak ludzie sobie bliscy.

Komentarze:


Suevonne
Sobota, 01 Listopada, 2014, 01:01

online auto insurance fl car insurance full coverage car insurance affordable car insurance

 


Independence
Sobota, 01 Listopada, 2014, 11:08

new auto insurance rates insurance life cheap car insurance auto insurance quotes

 


Sundance
Sobota, 01 Listopada, 2014, 21:42

insurance concord car generic cialisy life insurance cost accutane buy

 


Liza
Sobota, 01 Listopada, 2014, 23:56

iauto insurance reserection cialis online pharmacy associate degree online car insurance under 25

 


Voncile
Niedziela, 02 Listopada, 2014, 09:05

commercial insurance car cheap car insurance car insurance non generic order viagra no prescription

 


Bette
Niedziela, 02 Listopada, 2014, 15:16

cheapest car insurance auto insurance quotes viagra online auto insurance online quotes

 


Kasara
Niedziela, 02 Listopada, 2014, 17:07

florida car insurance sildenafil cheap car insurance quotes impotence treatment for cheap viagra

 


Augustina
Poniedziałek, 03 Listopada, 2014, 16:34

on line auto insurance Texas auto insurance quotes auto cheap insurance nj buy accutain on line

 


Bunny
Wtorek, 04 Listopada, 2014, 15:21

liability insurance dj viagra insurance quotes auto management degree online masters insurance quotes auto

 


Karson
Wtorek, 04 Listopada, 2014, 23:30

generic viagra life insurance quotes buy car insurance online purchase viagra online viagra

 


Jenelle
Środa, 05 Listopada, 2014, 09:57

deltasone no prescription overnight shipping generic viagra online college degrees car insurance quotes free

 


Jolyn
Środa, 05 Listopada, 2014, 17:09

life insurance online buy propecia online car insurance free quotes car insurers insurance concord car

 


Jolyn
Środa, 05 Listopada, 2014, 17:10

life insurance online buy propecia online car insurance free quotes car insurers insurance concord car

 


Darold
Czwartek, 06 Listopada, 2014, 02:51

buy car insurance online cheap viagra cheap cialis term life insurance insurance young car

 


Jalene
Czwartek, 06 Listopada, 2014, 22:57

life insurance quotes online cialis en ligne cheap car insurance impotence young men online college degree

 


Kristanna
Piątek, 07 Listopada, 2014, 20:39

affordable term life insurance order prednisone online health insurance life cheap nj insurance generic viagra

 


Jalen
Sobota, 08 Listopada, 2014, 17:56

cheap car insurance quotes degree online technology buy cialas on line online life insurance

 


Carlee
Niedziela, 09 Listopada, 2014, 12:52

insurance car want to buy viagra in usa cheap cheap online viagra Buy Cialis Online Cheap Prices levitra online

 


Carly
Poniedziałek, 10 Listopada, 2014, 02:51

buy accutane online accredited online degrees vehicle insurance auto car insurance quotes auto insurance quotes

 


Jayvee
Poniedziałek, 10 Listopada, 2014, 17:51

caravan insurance site cheap auto insurance cailis free car insurance quotes online diet impotence

« 1 11 12 13 14 15 16 17 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki