Wiem, wiem... długo nie pisałam. Przepraszam Myślałam, że notka mi wyszła dłuższa... ale jakoś nie wyszła dłuższa O.o nie wiem czemu.
Za radą Dorcas B. (witam z powrotem ;]) postanowiłam jednak zmienić trochę wątek z demonem ;P Poza tym– nie, nie mam zamiaru pisać cały czas w 3. Os. To tylko teraz tak, żeby móc lepiej wprowadzić czytelnika w sytuację
Dziękuję za słowa pochwały i krytyki… Mobilizują mnie do pracy.
Dedyk dla Syrci, Doo, Darii, Dorcas i Szczurka =)
1 lipca 1971
No cóż... jednak nie doszło wczoraj do spotkania z tym całym Dramonem. Jejku! Tak bardzo się go wystraszyłam! Mimo wszystko starałam się tego nie okazywać.
Rodzice powiedzieli, że przełożył spotkanie o rok, żebym mogła mieć jeszcze trochę “dzieciństwa”.
Mama niedawno zmieniła pracę i poznała jakąś panią Potter. Chyba się polubiły, bo mają zamiar się spotkać jutro. Mama mi powiedziała, że być może zaprosi ją wraz z jej mężem i ich synem do nas na obiad w sobotę. Jestem ciekawa jaki on jest. Podobno jest w moim wieku i ma na imię James.
Godzinę później...
Aaaaa! Zaprosili nas na dzisiaj wieczorem! Została nam godzina do wyjścia. Nie mam pojęcia co ubrać. Najchętniej bym założyła którąś z moich sukienek, ale mama mi przygotowała jakieś luźne spodnie i czarną koszulkę. Zazwyczaj, gdy do kogoś idziemy, to ubieram się bardziej “wizytowo”... ciekawe czemu dzisiaj jest inaczej?
– Mamo! Dlaczego mam założyć spodnie, a nie sukienkę? – spytałam po chwili namysłu.
– Pani Potter powiedziała, że robią grilla i że będzie też kuzyn Jamesa i raczej będziecie dużo biegać i możesz się przy tym ubrudzić.
– Biegać? To oni mają taki duży dom, że mogą sobie po nim bez przeszkód biegać? Ubrudzić? Przecież nie będziemy biegać po zakurzonym strychu albo piwnicy, prawda?– byłam naprawdę bardzo zdziwiona.
– Nie kochanie – zaśmiała się mama – oni mają duży ogród, bo mieszkają w Dolinie Godryka.
Uśmiechnęła się po czym wyszła z pokoju.
Do Potterów udaliśmy się za pmocą proszku Fiuu. Wypadłam z kominka cała w sadzy. Usłyszałam tylko, jak ktoś mruknął zaklęcie oczyszczające i znowu byłam czysta. Jakaś ręka mnie złapała i pomogła wstać.
– Cześć! Jetsem James. Witaj w naszym domu! – zawołał, niemalże podksakując z podniecenia.
– Jestem Julia– mruknęłam, starając się nie wyglądać na spłoszoną. Zaprowadził mnie do kuchni.
– Więc to ty jesteś córką Leny! Bardzo podobna, bardzo– powiedziała na mój widok p. Potter– James, wracajcie na dwór, nie powinieneś był zostawiać Syriusza samego w ogrodzie.
Chłopak tylko kiwnął głową, złapał mnie znowu za rękę i pociągnął za sobą, wybiegając na dwór. Ledwo przekroczyliśmy próg, a zostaliśmy oblani wodą…
– SYRIUSZ!!! ZWARIOWAŁEŚ NA DOBRE CZY JAK? TAK SIĘ WITA CZYICHŚ GOŚCI?– James dostał dziwnego napadu szału pomieszanego chyba z napadem głupawki bo się przewrócił i zaczął śmiać jak baran. Ja, szczerze mówiąc, nie bardzo wiedziałam o co chodzi, więc zaczęłam się tylko przyglądać owemu Syriuszowi.
Czarnowłosy chłopak o szarym, hipnotyzującym spojrzeniu i olśniewającym białym wyszczerzu. Po prostu też się zaczęłam bezwiednie uśmiechać jak taka kretynka. Udało mi się jednak jakoś opamiętać akurat w momencie, w którym na mnie spojrzał. . . Dobrze, bo w tej chwili poleciała w moim kierunku kula wody. Szybko się uchyliłam i na szczęście udało mi się uniknąć ponownego zmoknięcia. Okazało się jednak, że sporo wody trafiło na glebę, więc powstało gęste błoto. Spojrzałam na nie. Poczułam na sobie wzrok chłopaków i spojrzałam również na nich. Staliśmy kilka sekund i jak na zawołanie wszyscy trzej się rzuciliśmy w stronę ogródka, by dobiec do błota. Syriusz podstawił haka Jamesowi, a Potter, nie chcąc jednak upaść, złapał się mnie. Ja widząc przebiegającego Syrka, złapałam go za ramię i w taki sposób wszyscy wylądowaliśmy w gęstej substancji (na szczęście nie cuchnącej), zwanej błotem. Popatrzyliśmy po sobie i zaczęliśmy się śmiać.
James, któy śmiał się otwierając baardzo szeroko usta, dostał w nie porcję szlamu. Zaczął pluć i się wściekać przy okazji próbując odgadnąć, które z nas to zrobiło.
– Jak mogliście napaść na moją piękną twarz i ją tak sprofanować?! Nie odezwę się do was do końca dnia! – po czym zrobił foch-face’a i udawał obrażonego, na co zareagowaliśmy kolejnym wybuchem śmiechu.
W pewnym momencie poczułam, że nie znajduję się już na ziemi, tylko w powietrzu. Otworzyłam oczy i ze zdumieniem odkryłam, że moja mama oraz rodzice Jamesa nas lewitują w stronę domu. Pomyślałam, że chcą nakrzyczeć i zamknąć po kolei w łazience, abyśmy się oczyścili. Oni jednak nas opuścili na trawnik tuż przed sobą, spojrzeli surowo, oczyścili i – ku nie tylko mojemu zdziwieniu– również wybuchli śmiechem!
– Chodźcie, wy moje błotniaki. Jedzenie jest już gotowe– powiedziała z szerokim uśmiechem pani Potter. Popatrzyliśmy po sobie i podeszliśmy do stołu.
Zjadłam przepyszne żeberka i sałatkę warzywną z klonorośli, pomidorów, dębochłystka i papryki. Nigdy bym nie pomyślała, że dodatek z tak różnych smakowo składników może być tak dobry. Na szczęście mama dostała przepis, więc będzie mogła ją robić w domu. Ciekawe, czy w Hogwarcie też taka będzie. A jak nie, to myślę, że i tak będę mogła taką dostać w kuchni. Syriusz mi powiedział, że w kuchni pracują skrzaty i że jak uczeń przyjdzie, to mu dadzą wszysko, co tylko chce (oczywiście chodzi tylko o jedzenie i picie). Tyle, że on jeszcze nie wie, gdzie ta kuchnia dokładnie jest... Powiedział za to, że odkryjemy ją wspólnie, ja i on. I że to będzie nasza mała tajemnica. Fajny ten Syriusz. Coraz bardziej go lubię...
Rodzice uzgodnili między sobą, że jak dostaniemy listy z Hogwartu to się wszyscy razem wybierzemy na Pokątną. Nie mogę się już doczekać! A list będzie dopiero pod koniec miesiąca... Mam nadzieję, że jeszcze się spotkam z chłopakami, bo naprawdę fajnie się z nimi czułam.
-------
Mówcie, jak czegoś brakuje, albo czegoś jest za dużo. Będę miała od piątku 2 tygodnie, by móc nad tym spokojnie posiedzieć, więc zakasam rękawy i się zabiorę znowu do roboty. Obiecuję, że tym razem będzie dłuższa i szybciej ją dodam
A i sprawdzałam pracę, ale nie wiem czy dość dokładnie, więc jeśli jakieś literówki będą... to proszę przymknąć na to oko ;P
Congratulations to you both and we definitely send prayers of continued well wishes for all of you. Health-healing, joy-enjoyment, rehrereftessm-nt, love-being loved. I’m so thankful you had your few, who knew you well, by your side.
Donte Środa, 19 Października, 2016, 19:16
Thanks for spending time on the computer <a href="http://jtcjpogyk.com">(witnrig)</a> so others don't have to.
Elyza Sobota, 22 Października, 2016, 07:28
I <a href="http://lexbhjz.com">rellay</a> needed to find this info, thank God!