Tym razem notka specjalnie o Hermionie dla Marty z lochów
Przepraszam, że tak późno...
Długie „jest!” rozległo się w klasie, gdy nasza wychowawczyni, profesor Hogwal, powiedziała, że za tydzień odbędzie się w szkole I Międzyszkolny Turniej Pojedynków, na który pojedziemy do Beauxbatons.
Już cieszyliśmy się i krzyczeliśmy z radości, gdy nagle...
-Oczywiście, przyjadą najwyższe szychy ministerstwa zarówno angielskiego, jak i francuskiego oraz bułgarskiego, dlatego też wymagać od was będziemy okazania się chlubami Dumstrangu.
-CO?!- wrzasnęliśmy wspólnie.
Myślałem, że mnie szlag trafi, no! Już cieszyłem się na myśl o spotkaniu z Hermioną, gdy nagle okazuje się, że jakieś czubki z ministerstwa będą nas oceniać. Próbowałem sobie powiedzieć, że trzeba wrzucić na luz i nie przejmować się oceną, ale tu nie o to mi chodziło-
- zrobić z siebie głupka przed Hermioną, to na prawdę straszne...
Wtem rozległ się dzwonek i wszyscy wysypali się z klasy. Tylko ja podszedłem do pani i zapytałem:
-Pani profesor, czy każdy musi wziąć udział?
Spojrzała na mnie z oburzeniem.
-Ależ oczywiście! - powiedziała z naciskiem.
Po tych słowach powoli wyszedłem z klasy, przerażony.
Na obiedzie smętnie wpatrywałem się w talerz. W końcu zagadnął mnie Digel, mój najlepszy przyjaciel:
-Hej, Wiktor, przejmujesz się tym I...coś tam?- rzucił lekko.
Nie odpowiedziałem...W końcu jednak przytaknąłem, ale szybko dodałem:
-No wiesz, tu chodzi...
-O co chodzi?- spytał, wyraźnie zaciekawiony.
-No....hmmm...No, bo wiesz......Tu chodzi o Hermionę...- mruknąłem w końcu.
- Aaa...- pokiwał głową ze zrozumieniem.
Nagle wtrącił:
-Tak w sumie, to nie masz się czym przejmować. Myśl logicznie - warknął, gdy zobaczył moje oczy patrzące wymownie w sufit - jesteś świetny w Obronie Przed Czarną Magią, zresztą w Logice Magii również. Czym ty się martwisz?
To mnie odrobinę podniosło na duchu, ale w końcu spytałem go, jakby był w psychologii specjalistą:
-A co, jeżeli wyjdę przed Hermioną na głupka i nieudacznika?
-To Hermiona będzie chodziła z głupkiem-uciął krótko Digel, a potem się uśmiechnął.
Pierwszy raz tego dnia roześmiałem się.
Dzień pojedynku zbliżał się nieuchronnie. Na kolejnej lekcji Logiki Magii nasza opiekunka, prof. Hogwal, poruszyła temat mistrzostw.
- Jak zapewne, wiecie, już za cztery dni odbędzie się I Międzyszkolny Turniej Pojedynków.
Oczywiście, od dnia dzisiejszego, obowiązują was wszystkie zaklęcia od pierwszej klasy-tu przerwała, bowiem w klasie rozległ się głośny jęk.
-Tak więc- kontynuowała, nie zrażona naszą reakcją-możecie spodziewać się wszelkich kartkówek praktycznych, ponieważ Dumstrang, w którym od wieków szanuje się tradycję i godność, nie może pozwolić sobie na ośmieszenie przed tymi dwoma, co tu ukrywać, również wspaniałymi szkołami. Życzę sobie, abyście w Beauxbatons przynieśli chlubę Dumstrangowi zarówno swoim pojedynkiem, jak i ZACHOWANIEM. Tak jest, panie Sugwegh - warknęła do Digela, który z trudem powstrzymywał śmiech.
- Przechodząc do rzeczy - ciągnęła nieubłaganie dalej - jutro w holu będą wisiały pergaminy, na których wypisane będą nazwiska osób, które będą się pojedynkowały. Oczywiście, jest możliwe, że będziecie się pojedynkować z osobą z innej szkoły, a nawet bym powiedziała, że jest to pewne.
Wszyscy spojrzeli na siebie z żalem.
Nagle rozległ się dzwonek i wszyscy wysypali się na przerwę. Na niej cała klasa z takim przejęciem rozmawiała o pojedynku, że w końcu i ja się dołączyłem. Byłem strasznie ciekaw, z kim będę się pojedynkował...
***
Rano zerwałem się szybko z łóżka i zarzuciłem na siebie w biegu ciuchy, lecąc w kierunku Sali Ogłoszeń. Szybko spojrzałem pod „K” (Krum) i zobaczyłem...
Nie, pamiętniku, nie uwierzysz....Obok nazwiska Krum było nazwisko żadne inne niż...
GRANGER!
Na początku ogarnęła mną radość i zaskoczenie, potem pomyślałem, że w takim razie za dwa dni żyć już nie będę, jeśli to Hermiona się ze mną pojedynkuje...:P
Szybko nabazgrałem list do Hermiony, bo wiedziałem, że w Hogwarcie dowiedzą się dopiero jutro, z kim będą się pojedynkować.
Na śniadaniu o niczym innym nie mówiliśmy...Na Logice Magii pani nas katowała, była powtórka, więc nie dawała nam spokoju...
Dni mijały szybko i ani się obejrzałem, a już jutro miały odbyć się Pojedynki.
O 16:00 staliśmy w dumstranckim holu i czekaliśmy, aż statek będzie gotowy do podróży.
Podróż nie była zła-statek dopłynął do zamku Beauxbatons już po czterech godzinach. Hogwart już był przed nami...Szukałem wzrokiem Hermiony, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć...Nagle ją ujrzałem... Podbiegła do mnie i pocałowała mnie w policzek... Myślałem, że zemdleję z wrażenia...Hermiona razem z Killy ( moją koleżanką z roku) pobiegły do pokoju dziewcząt, nie czekając na innych. Wszyscy chłopacy patrzyli z nieukrywanym podziwem i uwielbieniem na dziewczyny z Beauxbatons. Ja jedyny nie zwracałem na nie uwagi...
Pełen nerwów poszedłem na śniadanie. Nie chciało mi się jeść, wręcz odwrotnie
- myślałem, że zwymiotuję...Nic mi nie dawały pocieszenia Digela - i tak wiedziałem, że wyjdę przed Hermioną na głupka... Moje smutne rozmyślenia przerwał mi prof. Dumbledore, który donośnym głosem oznajmił wszystkim trzem szkołom:
-Moi drodzy, nadszedł czas, by rozpoczął się I MTP ( drogi pamiętniku, za dużo pisania )
Rozległ się odgłos rozsuwania ławek i wszyscy ruszyli ku boisku Quiddicha, gdzie Turniej miał się odbyć.
Gdy wszyscy usiedli na trybunach, profesor Dumbledore (dyrektor Hogwartu) uroczyście ogłosił rozpoczęcie pojedynków.
Leciały różne nazwiska, ja wciąż nerwowo kręciłem się po trybunach. Mijały godziny, jedni ćwiczyli, inni z entuzjazmem dopingowali, jeszcze inni nudzili się lub denerwowali (w tym ja). Nagle usłyszałem coś, co wywołało mną o dreszcze:
-Pan Krum z Dumstrangu i panna Granger z...chwila...aaa....Hogwartu- zająkała się pani Hogwal, która pomagała Dumbledorowi w organizacji.
Starałem się wejść na boisku na niedrżących nogami. Stanąłem naprzeciwko Hermiony, serce waliło mi jak z młotu. Ukłoniłem się, staliśmy chwilę w milczeniu, pani Hogwal policzyła do trzech...To wszystko trwało z minutę, choć mi się wydawało, że minęła ledwie sekunda.
-....wa, jeden-wykrzyknęła profesorka i w tej chwili krzyknąłem:
-Expelliarmus!
Hermionie różdżka wypadła z ręki...Nie mogłem uwierzyć w to, co się stało...Przeraziłem się, już miałem do niej podbiec...Wtem Hermiona wstała i..śmiała się sama z siebie!
Już się powoli uspakajałem, rozluźniłem się, gdy nagle...
- Drętwota! - wykrzyknęła Hermiona.
Ogarnęła mnie na chwilę ciemność, na parę sekund, a potem leżałem już na ziemi i...
Wybuchnąłem śmiechem! Śmiałem się tak, że normalnie nie miałem najmniejszego zamiaru wstać. Nagle...
-W takim razie wygrała panna Granger!- ogłoszono...
Dostałem ataku takiej głupawki, że dopiero teraz Hermiona spojrzała na mnie jak na wariata.
A gdy wszyscy się rozeszli, podszedłem do Hermiony i potem...
Pocałowałem ją! Cudowne rozmarzenie ogarnęło mnie, czułem się szczęśliwy jak w raju.
Oczywiście, już miałem ją objąć, gdy nagle podeszła do nas pani Hogwal (jej, do cholery, nie zauważyłem) i gderliwym głosem powiedziała:
-Panie Krum, proszę iść do pokoju, który profesor Dumbledore panu przypisał, wszyscy już poszli! A panna...eee...-tu spojrzała na listę z nazwiskami -Granger niech pójdzie do pokoju dziewcząt- zreflektowała się profesorka i smętnie powlokłem się w kierunku zamku. A było już tak romantycznie...
ADziękuję Ci bardzo! :* Notka mi się podobała, ale ZA MAŁO HERMIONY!! ;);) Poza tym całkiem fajnie, tylko tak jakby jeszcze było więcej uczuć, to już byłoby genialnie. Pozdrawiam i czekam z utęsknieniem na następną;);) Najlepszy był tekst "jej, do cholery, nie zauważyłem" ;P;P;P Buziaki!
dzięki za komentarze
no tak, chciałam zrobić bardziej romatycznie, ale jakoś samo tak wyszło :P
postaram się o więcej Hermiony
muszę pzryznać, że ja także lubię ich razem ;)
buziaki! :*
Lilly Niedziela, 06 Kwietnia, 2008, 17:07
Super notka, jak dla mnie było romantycznie.
Pozdrawiam i buziaki :*
A ja wolę ją i tak z Ronem, ale cóż... ;) z takim Wiktorem, jakiego Ty stworzyłaś, to mogą być razem po wsze czasy;D A co powiecie na dute Hermiona + Draco? :P Kontrowersyjne ale może być intRygujące;)
U mnie nowe notki i pamiętniku, i w myślodsiewni!