Kochani! Nowa notka pojawia się po równo tygodniu Dzięki za wszystkie komentarze na temat poprzedniej notki Mam nadzieję, że ta notka również się spodoba
buziaki!
Wasza Parvati :*
W nich stanęli nie kto inni niż...Moi kumple! Myślałem, że spalę się ze wstydu, kiedy obrzucili mnie tymi swoimi spojrzeniami pełnymi szyderstwa, widząc mnie tak blisko Missel- dość, że spuściłem głowę i wbiłem wzrok w ziemię. Missel chyba też się speszyła, bo i ona udawała, że nic innego w świecie nie interesuje jej tak jak białe kafelki...Kiedy wreszcie odważyłem się podnieść głowę, spojrzałem trochę wyzywająco na kolegów, którzy mieli tak tępy wyraz twarzy, że pomimo zdenerwowania z nieoczekiwanego spotkania z trudem powstrzymałem uśmieszek. Brian i Tom mieli szeroko otworzone z powodu nagłego szoku buzie i patrzyli na mnie, jakbym właśnie powiedział im, że przeleciałem Atlantyk na miotle. Z kolei Digel założył ręce, udając rozpacz, i patrzył na nas z nieukrywaną satysfakcją. Widząc jego lekko kpiący wzrok, zaczerwieniłem się gwałtownie, nie wiedzieć, czemu. Od zawsze miałem problemy z tym mimowolnym rumienieniem się...W końcu, po niesamowicie długiej i strasznie krępującej ciszy Digel rzucił drwiącą uwagę:
-No, no, no...Kto by pomyślał...Wiktor Krum...
Siłą woli powstrzymałem się od odparcia na to bardzo niemiłym tekstem, ale, próbując się opanować w myśl zasady „mądrzejszy ustępuje głupszemu”, zadowoliłem się jedynie morderczym spojrzeniem. On uśmiechnął się z politowaniem na mój nieprzychylny wzrok, a chłopacy, widząc niemą kłótnię między nami dwojgiem, próbowali ratować sytuację:
-To co, Digel, może pójdziemy już do tego sklepu miotlarskiego, widziałeś już ten nowy i ulepszony model błyskawicy? Pojawił się na świecie zaledwie tydzień temu, a już go sprowadzili do tego sklepu! Od dawna powtarzam, że pan Folkow ma rewelacyjne znajomości.
Ale Digel nie dał się na to nabrać. W końcu, rzucając mi jeszcze jedną jadowitą uwagę na temat, że już się dla mnie nie liczą przyjaciele, wyszedł z restauracji, trzaskając donośnie drzwiami. Poczułem na sobie spojrzenie Missel. Podniosłem głowę i odparłem na jej pytający wzrok z fałszywą obojętnością:
-Nie przejmuj się...Zwykłe zazdrosne gadanie, nic więcej...
Ona spojrzała na mnie współczująco i rzekła cicho:
-Mam nadzieję, że zrozumieją...A może powinieneś z nimi porozmawiać? W końcu to twoi przyjaciele, powinni cię wspierać...Myślę, że po prostu im ciebie brakuje...
-A nie zauważyłaś, że na każdym kroku muszę patrzyć, czy moim przyjaciołom coś się spodoba?- Mimowolnie uniosłem się.- Ciągle tylko zastanawiam się, czy im coś będzie pasowało! Naprawdę chciałbym, żeby kiedyś pomyśleli trochę o mnie, a nie, żeby non stop dbali tylko siebie!
Missel rzuciła mi trochę zdziwione spojrzenie, lecz widząc mój rozczarowany wzrok, wodzący przez okno za oddalającymi się przyjaciółmi, zreflektowała się i szybko stwierdziła:
-Naprawdę sądzę, że powinieneś z nimi porozmawiać. Dla dobra przyjaźni.
Westchnąłem i z niechęcią przystałem na jej propozycję:
-No dobra...Wieczorem z nimi pogadam...
Ale Missel tylko przekręciła zamaszyście głową i stanowczo odparła:
-Im szybciej z nimi porozmawiasz, tym lepiej. I tak przecież do wieczora będziesz myślał tylko o kłótni.
Pomyślałem, że Missel ma rację. W końcu zależy mi na naszej przyjaźni. Lecz w mgnieniu oka wróciły wspomnienia i żal ogarnął mnie ponownie:
-Zepsuli nam popołudnie. Nie będę się nimi przejmował. To ich sprawa, jeśli chcą się obrażać, to nic im nie stoi na przeszkodzie, by to uczynili. Nie będę ich kukiełką, którą mogą manipulować, kiedy tylko tego zapragną.
Missel z cichym westchnieniem spuściła głowę, wyraźnie czując, że nie ma sensu mnie dalej przekonywać. Kiedy już ją podniosła, wysiliła się na uśmiech i spytała dziarsko:
-W takim razie gdzie idziemy?- rzeczowo zapytała.
-No nie wiem...-zawahałem się przez chwilę, lecz po chwili namysłu zaproponowałem, by pójść na rynek, gdzie miały odbywać się pokazy magicznych pojedynków.
Missel z chęcią na to przystała, lecz i tak było widać, że nie jest to po jej myśli. Najwyraźniej zależało jej na tym, bym nie stracił przyjaciół. Ona sama nigdy nie była otoczona przyjaciółkami, wręcz przeciwnie, prawie zawsze chodziła samotnie, przygnębiona. Często zastanawiałem się, dlaczego zawsze chodzi samotnie, bez przyjaciół. Ilekroć ją jednak o to pytałem, zawsze odpowiadała wymijająco:
-Jakoś tak zawsze wychodzi...
Kiedy doszliśmy wreszcie od otoczonego tłumem rynku, usłyszeliśmy głos speakera, wołającego podekscytowanym głosem do ludzi:
-A teraz, drodzy państwo, zobaczycie samego Fedrica Mondray’a w magicznym, rozbrajającym pojedynku z Ernie Anfaldim!
Dwaj czarodzieje w demonstracyjnych, granatowych w złote gwiazdki, szatach ukłonili się sobie nawzajem, po czym wyciągnęli różdżki i na „Raz, dwa, trzy” rozpoczęli pojedynek. Główną atrakcją programu nie był jednak sam pojedynek (który był tak naprawdę tylko dopełnieniem atrakcji, ponieważ był odrobinę nudno, bo co w końcu jest takiego ekscytującego w pojedynku na Expelliarmusy?), a bardziej pokazy magii, które demonstrowano wokoło walczących. Były to różnego rodzaju malutkie fajerwerki, magicznie wspomagane przez wyskakujące z pyłku króliki, myszy, a także pajacyki, które skakały dookoła, uśmiechając się radośnie. W czasie, gdy czarodzieje wyczarowali wielkie fajerwerki, puszczono pył, który sprawił, że przez chwilę rozległa się ciemność i widać było tylko ogromne, kolorowe sztuczne ognie. Był to naprawdę wspaniały widok. Missel chyba również się podobało, bo uśmiech nie schodził z jej twarzy ani przez chwilę. Dopiero kiedy ponad tłumem dojrzeliśmy głowy moich kumplów, zbliżających się w naszym kierunku, najpierw się ucieszyła, a potem, widząc moją zaciętą minę, jakoś osowiała. Kiedy chłopacy, którzy najwyraźniej nas już zauważyli, podeszli do nas, znów zapadła przerażająca cisza. W końcu przerwała ją Missel, odchodząc od nas ze znaczącą miną. Potem spojrzałem im hardo w oczy i rzekłem z dziwną u mnie pewnością siebie:
-Posłuchajcie...
-Dobra, dobra, podaruj sobie- warknął Digel, potem jednak łagodniejąc i patrząc na swoje buty z wyraźnym zakłopotaniem.-Wiesz, rzeczywiście to było trochę chamskie, że tak się obraziliśmy za to, że poszedłeś z Missel...Ale zrozum...
-Nie muszę niczego rozumieć!- sprzeciwiłem się.- Jesteśmy przyjaciółmi, ok, ale to nie znaczy, że wy możecie sobie zmieniać dziewczyny co tydzień i spędzać czas tylko z nimi na okrągło, a ja nie mogę nawet pójść z Missel do Bagdolu!
Teraz to już chłopacy wyraźnie byli speszeni. Digel chciał coś powiedzieć,. ale ja machnąłem tylko niecierpliwie ręką i rzekłem:
-Dobra, zapomnijmy o tym...
-Naprawdę?- ucieszyli się.
-No tak...-odrzekłem, ale potem uśmiechnąłem się zadziornie.- A teraz idę z Missel do kawiarni...
-Ale...-zająknął się Digel.
-Ale...-sprzeciwił się Brian.
-Ej no...- sprecyzował Tom.
-Hmm?- spytałem zaczepnie.- Coś chcieliście powiedzieć? :P
Komentarze:
Madeleine Środa, 22 Października, 2008, 20:38
nooo. super. bardzo mi się podobało... i bardzo wciągnęło - przyznam. notka na... jaka była ocena najwyższa? chyba wybitny czy jakoś.? w kazdym razie stawiam ocene W ( ? ). tak... to chyba było W... - uśmieszek -
pozdrawiem
K@si@@@/ZKP Sobota, 25 Października, 2008, 09:54
Parvati podziw. Masz niesamowicie wciągający styl pisania, ale czyta się lekko, czasami z uśmieszkiem Naprawdę jestem pełna podziwu.
Twoja historia jest ładnie obmyślone i nic nie jest wymuszone, bo wszystko jest wkomponowane idealnie.
Podobał mi się koniec i pocątek... środek też. Właściwie to wszystko mi się podobało. No i błędów nie było... Poza jednym: (...)wysiliła się na uśmiech i spytała dziarsko:
-W takim razie gdzie idziemy?- rzeczowo zapytała.
Po pierwsze jest dwa razy spytałam (no za drugim razem zapytała). Po drugie zamiast "wysiliła się na uśmiech" mogłobybyć "wymusiła uśmiech" albo jeszcze lepiej "uśmiechnęła się blado".
To "wysiliła" tak tu nie pasuje.
Poza tym OK.
Pozdrawiam :*
i do Remusa zapraszam, jeżeli jeszcze nie byłaś.
Medeleine, dziękuję Ci serdecznie
Kasiu, to miłe z Twojej strony Dziękuję...Oczywiście, postaram się już tego błędu więcej nie robić Dzięki za komentarz i za poświecenie czasu;)
pozdrawiam Was serdecznie, dziewczyny! :*
Wasza Parvati :*
Parvati, dawno tu nie komentowałam, wybacz. Notka przecudna, taka delikatna i jednocześnie rzeczowa. Tak jakby została owinięta muślinową chustą... Bardzo mi się podobało, szczególnie zdanie Missel: "W imię przyjaźni." Pięknie, pięknie i jeszcze raz pięknie.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie - niedługo nowa notka.
Lara
Dziękuję Ci bardzo, Laro Mam nadzieję, że notka u Ciebie pojawi się jak najszybciej
buziaki!
Parvati ;*
Eveline Sobota, 25 Października, 2008, 20:23
Ach Parvati... Cóż mogę dodać?
Było cudnie, wspaniale, szczegółowo, fenomenalnie, pięknie, dobrze, bosko... Sama se dobierz odpowiednie epitety.
Podobała mi akcja z ich pogodzeniem się i również fajny koniec Naprawdę masz talent dziewczyno! Aż chce się tu zaglądać częsciej.
Poza tym Wiktor jest... twój. Niesamowity i ja go takiego kocham. Twój stylk jest lekki, wciągający. No po prostu Wybitny!
Zapraszam do mnie...
Notka świetna: wciągająca i zaskakująca. Tylko ta Missel, taka... zbyt idealna, rzekłabym. No cóż, poza tym nie mam rzadnych zastrzeżeń. Ten fragment o przyjaźni też mi się podobał. I w ogóle czytało mi się niezwykle przyjemnie, jak zawsze z resztą!
Pozdrowienia!;*
Dawno tu nie zaglądałam i mam zaległości. Ech... trzeba będzie nadrobić Trochę jestem nie w temacie, ale spróbuję jakoś sensownie skomentować
Muszę wspomnieć, że podoba mi się Twój styl. Pamiętam jeszcze Twoje notki, kiedy dopiero zaczynałaś pisać i muszę Ci powiedzieć, że od tamtego czasu bardzo się rozwinęłaś. I mam nadzieję, że dalej będziesz
Całość czyta się gładko, bez żadnych zgrzytów. Literówek nie zauważyłam, co nie znaczy, że ich nie ma Czasem brakowało spacji przed i po myślnikach.
Podoba mi się Twój Wiktor. Różni się znacznie od tego kanonicznego, ale w sumie w kanonie nie poznaliśmy go bardzo dobrze, więc możesz swojej postaci nadać charakterek (co zresztą robisz)
Twój pamiętnik bardzo mi się podoba i postaram się komentować go regularnie
Weny,
Damare
Ann, dzięki Masz rację co do Missel, muszę jej trochę dodać charakterku . Dzięki za wskazanie niedociagnięcia buziaki za komentarz!
Damare, również bardzo Ci dziękuję Za komentarz, za ocenę, i oczywiście- za życzenie weny! Bardzo dziękuję i również życzę dużo pomysłów na notki u Teda
pozdrawiam Was serdecznie
Parvati:*
Marta G/ZKP Poniedziałek, 27 Października, 2008, 18:42
Parvati moja droga.
Plusy:
1. zakończenie
2. uczucia
3. poprawność
Minusy:
1. dziwny opis sytuacji z przyjaciółmi, trochę chaotyczny i dla mnie monotonny
2. bezbarwność postaci Missel <to któraś z rzędu notka z nią, powinnaś już nakreślić jej postać bardziej>
3. znowu temat przyjaciół. Który to już raz? Owszem, w ujęciu z poprzedniej notki i z początku tej było to dobre, ale, szczerze mówiąc, nudzi mi się już czytanie jak to oni na siebie patrzą a potem Wiktor mówi: `Ok, zapomnijmy o tym`.
Jesteś zdolną pisarką i oczekuję od Ciebie więcej. To, że ilościowo jest więcej minusów, jeszcze o niczym nie świadczy. Po prostu... czekam na coś żwyszego, na jakąś pikanterię, na jakiś przełom, może coś z Hermioną. Parvati, pokładam nadzieje w Twej wyobraźni
Dzisiejszy wpis oceniam na Z+ z szansą na P, ale następna notka ma być wystrzałowa, ma iskrzyć, rozumiesz? Liczę na Ciebie, maj dir! Buziak;*
Marto, no cóż,postaram się spełnić Twoją prośbę, jak Tylko dam radę Dzięki za wytyczenie błędów, postaram się, by ich nie powtórzyć
Margot, widzisz...Planuję to od dawna, ale...No właśnie...Jeszcze kilka rzeczy musi się wydarzyć..Ale o tym w następnej notce!
buziaki!
Parvati:*
Rovena ;** Wtorek, 28 Października, 2008, 21:39
Notka świetna, tylko poraz kolejny ci przyjaciele ...
Niech Krum obrazi się na nich tak, że uhh mała wojna najlepiej z ofiarami! (no... może troszkę przesadziłam )
Parvati Patil Środa, 29 Października, 2008, 07:45
No, może aż tak nie będzie...:P Ale następna notka Was chyba trochę zaintryguje Zapraszam!