Nowa ksiega Huncwotów! Księgę prowadzą Huncwoci Syrcia Do 01`12`2008 Księgę prowadziły Milaj i Marcy
Do 20 lipca 2008 roku Księgę prowadzili Huncwoci:
Lilly Sharlott - James Potter
Karolla - Peter Pettigrew
Melisha - Syriusz Black
The Halfblood Princess - Remus Lupin
To już trzeci wpis, dlatego teraz kolej na mnie. Na Waszego megaextra, przystojnego Jamesa. Ja się chwalę? Nie... absolutnie się nie chwalę, ja tylko mówię prawdę, a co... żyje się tylko raz. Nie mam do opowiedzenia dzisiaj za dużo.
Z samego rana wyruszyliśmy do Hogsmeade. Dość długo tam siedzieliśmy, po czym udaliśmy się na błonia i zajadaliśmy się wszystkimi smakołykami. Zaczęło padać, więc nie mieliśmy nawet ochoty na żarty. Spędziliśmy resztę dnia w pokoju, a chłopaki przed chwilą udali się na kolację, ja zostałem sam. I wykorzystując chwilę, wpisuję się właśnie do Księgi. Nie dostaliśmy dzisiaj żadnego szlabanu. A skoro mowa już o szlabanach, to aż chce mi się opisać nasz pierwszy, wielki szlaban. Nie było to jakieś niewinne, małe przegięcie, tylko to było coś poważnego.
Z samego rana wydawało się, że będzie słonecznie. Niebo było niemal bezchmurne, a przy słońcu dało się szybko opalić. Wstaliśmy i poszliśmy na śniadanie. Nie będę rozpisywał tego, ze jeszcze wcześniej się ubieraliśmy, wygłupialiśmy i, że Syriusz przesiedział cały czas w łazience i, gdy mieliśmy już iść, dopiero wyszedł. Na śniadaniu nie wydarzyło się nic ciekawego. Zaczęliśmy rozmawiać o tym, czy zrobimy dzisiaj jakiś przełomowy szlaban. Taki, o którym zapamiętają wszyscy.
- No tak, tylko co to może być – powiedziałem po wystarczająco długiej debacie. ( Lekcje zaczynały się o 10 a było krótko przed 9, więc mieliśmy dużo czasu na zaplanowanie psikusa. Nie będę wam opisywał również tego, jak doszliśmy do wspaniałego zakończenia debaty.
Udaliśmy się na lekcje i już nawet nie pamiętam, jakie to były, i na których spaliśmy. Po lekcjach, jak pamiętam, wróciliśmy do Pokoju Wspólnego.
- Słuchaj stary, czym niby mamy to rozlać? Znasz jakieś zaklęcie na to? – spytał Syriusz
- Ależ oczywiście. Dlatego powiedziałem, że to będzie na pewno na pokazie.
- OK. Remus idź na wyznaczone miejsce, a Ty Peter „wypożycz” od pani Pomfrey tę błocistą, obrzydliwą maź. Ale wypożycz w sensie takim, żeby nie widziała.
- O.K. Lecę - pwoiedział Pet i wybiegł z Remusem.
- A my jeszcze coś sprawdzimy.
Chłopacy wyszli, a ja zostalem sam na sam z Syriuszem
- Co chcesz jeszcze sprawdzić? – odezwał się Syriusz.
- Nic, chciałbym z Tobą pogadać.
- Zebrało Ci się teraz na żale
- Nie, chodzi tylko o to, czy Lily będzie mnie chciała. Wiesz, zrobię dzisiaj coś okropnego. Ona to zobaczy i może mi tego nie wybaczyć, wiesz jak mi się podoba.
- Przestań na pewno Ci wybaczy, to nie jest tam jakaś pusta blondynka, nie jesteś też jej obojętny, to widać. Nie martw się stary, wszystko będzie dobrze.
- Naprawdę?
- Naprawdę!
- Dzięki, ulżyło mi.
Pospiesznie udaliśmy się na miejsce. Peter przybiegł i kazaliśmy mu rozlać wszystko na posadzkę. Wybraliśmy odpowiedni moment, bo nikt nie kręcił się po piętrze. Wszyscy byli na błoniach. (Było słoneczne, wręcz gorące popołudnie.) Ja i Syriusz przynieśliśmy ogromną ilość makulatury i dzięki magii rozrzuciliśmy ją po wszystkich stronach tak, że przykleiły się do ścian i na podłogę. Na razie wszystko wyglądało dramatycznie. Porozrzucaliśmy łajnobomby. Za pomocą jednego, krótkiego zaklęcia odczarowaliśmy zbroję żołnierzy. Wszedłem razem z Syriuszem do wewnątrz nich. Remus i Peter zadbali również o inne ciekawe rzeczy (już nie pamiętam jakie) . Efekt był doskonały całe piętro było w stanie tragicznym. Nawet pościągaliśmy obrazy i pomazaliśmy ściany. Rem i Pet wybiegli na dwór, mieli oznajmić wszystkim uczniom, co się stało na piętrze. Biegnąc niechcący włączyli łajnobomby i przedwcześnie wybuchły. Nas rozrzuciło, a po chwili słyszeliśmy jak wszystkie kartki jeszcze bardziej porozlatywały. Słychać było biegnących uczniów. I wrzask prof. McGonagall. Plan się udał. Ku wszystkim przybbyłym rozprysły się sieci, wszyscy zostali uwiezieni, a my w zbrojach zaczęliśmy wędrować ku uczniom i nauczycielom. Wyleciał nagle sztuczny dym, tak że efekt był przerażający. Dziewczyny zaczeły piszczeć, nie mogąc się uwolnic. (Remus mówił, że naprawdę wyglądaliśmy strasznie) Dym przestał wylatywać i Syriusz zapalił wszystkie kartki, przez co, nie wiedziec dlaczego, zaczęły palić się również sieci. Sytuacja wymknęła się spod kontroli. Nie wiedzieliśmy, że sieci też się zapalą. Usłyszeliśmy krzyk prof. Slughorna:
- Szybko, niech ktoś biegnie po profesora Dumbledor’a.
Po chwili na piętro wbiegł profesor-dyrektor. Zagłuszając piski uczniów i lamenty dziewcząt ryknął :
- Ciszaaaaa!!!
Wszyscy umilkli i nagle z jego różdżki wyleciał potężny strumień wody. My wykorzystując chwilę zdjęliśmy zbroję i wbiegliśmy pod siatkę, tuż obok Petera i Remusa. Dyrektor w bardzo krótkim czasie przywrócił wszystko do poprzedniego stanu. Ściany nie były popisane, butelka z mazią (tak, nie przeczytaliście źle, z mazią! Ciekawe jak się tam znalazła, no nie?) od pielęgniarki stała przy ścianie. Makulatura leżała tuż obok poskładana i czysta. Nie było nawet żadnego śladu po tym, ze coś tu się przed chwilą działo. Nawet wszystkie sieci zostały usunięte.
- Pani Minerwo, Potter i Black, za pięć minut widzę was u mnie w gabinecie. – wykrzyknął Dyrektor, nie przestając się śmiać. Wicedyrektor na nas spojrzała i palcem wskazującym pokazała nam drogę. Ruszyliśmy za Dyrektorem, a tuż za nami pani profesor. Pierwszy raz byliśmy w gabinecie Najwyższego. Stanęliśmy koło posągu. Dyrektor wypowiedział hasło i posąg zaczął się obracać, ukazując nam wejście na schody. Ruszyliśmy ku górze. Na samym końcu schodów umieszczone były drzwi. Weszliśmy do środka, a profesor ogromnymi krokami ruszył ku swojemu biurku, i usiadł na wielkim kreśle.
- Usiądźcie proszę. – rzekł wskazując ręką na dwa krzesła. Zorientował się, że pani McGonagall nie ma gdzie siedzieć, więc wyczarował trzecie. Gdy upewnił się, że siedzimy mówił dalej:
- Nie będę się pytał, czemu to zrobiliście, bo to jest pytanie retorycznie. Więc zadam inne: Czy wiecie jakie są tego skutki?
Kiwnąłem głową.
- Nie dosłyszałem panie Potter!
- Tak, panie profesorze. Wiem, jakie są tego skutki. Mamy iść do dormitorium się spakować?
- Gdybym był bardzo surowym dyrektorem odpowiedziałbym, że tak. Ale ponieważ nim nie jestem i to jest wasze pierwsze większe przewinienie powiem: Nie.
Ulżyło mi, kamień z serca!
- A więc, jaka jest nasza kara? – tym razem to Syriusz zadał pytanie.
- Nie będzie to potulna kara, taka jak jeden dzień szlabanu. Będzie to cały miesiąc i na dodatek zostaniecie zawieszeni w przyszłym meczu Quidditcha. Wiem, że jest bardzo ważny, ale trzeba było pomyśleć, a nie od razu działać!
- Co?? Nie może pan tego zrobić, gramy ze Śliz.. to znaczy ze Slytherinem. Kapitan będzie wściekły.
- Mogę to zrobić. Ale kapitan może być wściekły, lecz na waszą obronę porozmawiam z nim. Zrozumie to, nie bez powodu został kapitanem.
- Możemy już iść?
- Tak. Będziecie mieć szlaban codziennie o 19. Nie zapomnijcie, że następne takie przewinienie i już nie będę taki łaskawy. Idźcie już. – wyrzekł, a potem zwrócił się do pani McGonagall – a z panią muszę porozm….
Dalej już nie słyszeliśmy, bo wyszliśmy. Był to dla nas szcześliwy dzień, w końcu mogliśmy zaszaleć!
Marcy
Komentarze:
Eveline Poniedziałek, 25 Sierpnia, 2008, 16:10
Przcież Sanpe jest w wieku Huncwotów, więc jakim cudem jest profesorem?!
Oj, poważny błąd.
POza tym to naprawdę nieźle.
Ładne opisy, tylko chciałbym ,aby było więcej uczuć bohaterów, a nie tylko wspomnienia xD
Pozdrawiam i zapraszam do Fleur Delacour;*
Daino/Kimberly czy jak wolisz "Marcy",
Notka jest nawet niezła.
Snape jako profesor w czasach Huncwotów... pominę milczeniem.
Dużo błędów. Często brakowało kropki na koncu zdania.
Ale jest lepiej niż poprzednio.
Bardzo śmieszne, dużo porcji zdrowego, huncwockiego humoru i do tego te teksty... mnie Snape jak teacher w czasach Huncwotów raził strasznie, ale może to jakiś krewniak^^ Poza tym, było nieźle Pozdrawiam i zapraszam do mnie! :P
Mnie się podobało, ale bez zachwytu. Nieźle, dobra akcja, poprawność językowa i ortograficzna, choć zdecydowanie za mało uczuć bohaterów. Chodzi mi o to, że uczucia bohaterów są jednym z najważniejszych podstaw notki. Piszesz w formie pamiętnika, więc akurat w tym przyapdku powinny być uczucia, prawda? Ale ogólnie jets dobrze, ja daję P
pozdrawiam i zapraszam do Wiktora Kruma
Parvati :*
Sol Angelika Niedziela, 05 Października, 2008, 20:34
Chciałam wam zwrócić uwagę, że ,, Nowa Księga Huncwotów" znajduję się w INKUBATORZE, czyli jest pod dużym nadzorem ze strony ZKP. ZKP ma prawo odebrać pamiętnik, jeżeli, np; wpisy są dodawane rzadko. Szczególnie jak są w Inkubatorze. Więc proszę, dodajcie nową notkę, bo świetnie zaczęłyście, a szkoda by było, gdybyście musiały skończyć!
Marcy Środa, 08 Października, 2008, 21:07
Notka jest napisana. Już naprawdę niedługo się pojawi. Pokażcie troszkę cierpliwości, naprawdę już niedługo.!