Nowa ksiega Huncwotów! Księgę prowadzą Huncwoci Syrcia Do 01`12`2008 Księgę prowadziły Milaj i Marcy
Do 20 lipca 2008 roku Księgę prowadzili Huncwoci:
Lilly Sharlott - James Potter
Karolla - Peter Pettigrew
Melisha - Syriusz Black
The Halfblood Princess - Remus Lupin
Tam ta da dam... Czternasty wpis! I znów bez wstępów, z dedykacją dla mojego kochania Zielaka.
Całe błonia, Hogwart i Zakazany Las przykryła gruba pierzyna puszystego śniegu. Słońce nieśmiało mrugało do śpiących uczniów, igrając im ciepłymi promieniami po twarzach. Co niektórzy niezadowoleni chowali głowy pod kołdrą lub wkładali je pod poduszki. Inni uśmiechali się bezwiednie i podchodzili do okna, by popatrzeć na błonia przystrojone naturą jak z bajki. Otwierali okna, by świeży powiew powietrza dmuchnął im w twarz dodając energii i chęci do nauki, której na chwilę obecną nie mieli. Z braku zajęcia odwracali się i z poduszkami lub innymi sposobami budzenia, nacierali na swych współlokatorów z dormitorium.
Upierdliwe słońce świeciło drobnemu Gryfonowi w twarz. Przez ostatnie kilka minut starał się je ignorować, z miernym skutkiem, niestety. Jęknął z niezadowoleniem i usiadł. Przygładził rozczochrane miodowe włosy, wyciągając rękę w kierunku kotar łóżka. Chwycił tę od strony okna i pociągnął, zapewniając sobie ochronę przed światłem dziennym. Zakopał się w pościeli, tuląc do siebie poduszkę.
Na sąsiednim łóżku, pewien grubasek spał w najlepsze w swej ulubionej pozycji a'la "nie oddam cię nikomu". Tym razem ściskał przy sercu pudełko kociołkowych piegusków. Otworzył szeroko usta w głębokim chrapnięciu. Trochę zbyt głębokim, bowiem doszło do tego, że biedny się zakrztusił. Usiadł szybko, nie wypuszczając słodyczy z rąk. Nabrał powietrza, klepiąc się po piersi i kaszląc lekko. Poradził sobie po kilku minutach i opadł w pierzyny z błogim uśmiechem.
W łóżku od okna leżał Black. Nie spał od blisko godziny, słuchając cicho nastawionego radia. Właśnie kończyła się piosenka "Show me heaven". Syriusz wręcz kochał to, można rzec dzieło, mimo ogólnego zamiłowania do mocnych, gitarowych brzmień. Ten utwór uspokajał go, koił nerwy i pomagał myśleć, relaksował się przy niej. Westchnął głęboko, zakładając ręce za głową. Leżał rozrzucony na całej powierzchni łóżka z zamkniętymi oczami. Nie miał ochoty wracać do domu na święta. Chciał zostać w Hogwarcie, z przyjaciółmi. Musiał jeszcze tylko poczekać na odpowiedź od rodziny. Grzecznie się ich zapytał, czy może nie wracać. Mruknął coś zdegustowany, gdy do jego uszu dotarł śpiew Jamesa, gdy w radiu puszczono kolejną piosenkę o miłości.
- James, to dobrze, że interesujesz się muzyką, ale błagam… Wyświadcz światu przysługę i przestań wyć!
Potter uspokoił się w mgnieniu oka. Przymrużył powieki i skoczył na syriuszowe łóżko, zrywając zasłony. A konkretnie wprost na właściciela wyżej wymienionego mebla. Ser poderwał się, gdy coś rzuciło mu się na nogi i znalazł się twarzą w twarz z siedzącym mu na kolanach Jamesem. Popatrzył na niego ze złością.
- James, masz osiem sekund, żeby ze mnie zejść.
Potter uszczypnął go w policzek tak, jak to się robi małemu dziecku. Uśmiechnął się głupio, patrząc na aparat na jego wyszczerzonych w wściekłości zębach.
- A co mi zrobisz?
- Raz... Dwa.... Trzy.... OSIEM!
Jim zakwiczał, gdy Syriusz odwinął się przyciskając go do łóżka. Wsunął mu dłonie pod szyję i zaczął go łaskotać. Remus przewrócił oczami i spuścił nogi z łóżka, czochrając wystarczająco już zmierzwione włosy. Usiadł, przeciągnął się i popatrzył na nich jeszcze zaspanym wzrokiem. Wbrew sobie zaczął się śmiać, widząc, jak Syriusz maltretuje Pottera z głodem w oczach. Chłopcy przestali się szarpać.
- Z czego?
- Z twojej miny.... Chcesz go zjeść?
Black zmieszał się okrutnie, schodząc z przyjaciela. Przeczesał palcami pasma rozczochranych włosów opadających mu na twarz. Pokręcił głową, wyciągając rękę do Jima. Potter uchwycił ją i z pomocą jego dłoni stanął pewnie na nogach. Ser wycelował w Remusa palec, wołając rozżalonym głosem:
- Ty się ze mnie nie śmiej! Nie moja wina, żem upośledzony! Nie potrafię zrobić groźnego spojrzenia! Im bardziej wściekły, tym większy głód w mych oczach! Kalekę też byś wyśmiał?!
James i Remus wybuchnęli donośnym śmiechem. Podeszli bliżej do udającego płacz Gryfona i objęli go w serdecznym uścisku. Wymienili rozbawione spojrzenia, tuląc panikującego Blacka. Brunet zawył, odchylając głowę.
- Jestem beznadziejny! Jako jedyny w całej rodzinie nie potrafię okazywać złości wzrokiem! Ojciec, matka, brat, wuj, ciotka i cała reszta zebrania potrafi wręcz zabijać spojrzeniem, a ja co? Ooh, biedny ja...
Syriusz uspokoił się wyrywając z ich objęć. Zarzucił głową i balansując ciałem jak modelka, podszedł do drzwi łazienki. Oparł się plecami o futrynę i zgiął nogę w kolanie kładąc stopę na framudze wejścia do toalety. Popatrzył na chłopców przeciągłym wzrokiem, uśmiechnął się w podejrzliwy sposób i zniknął w środku. Trzasnął drzwiami i tyle go widzieli. James uporczywie wpatrywał się w otwór w ścianie.
- Osz ten szczwany gapa…
- Co?
- Jak to co, Remusie? Black w łazience potrafi siedzieć godzinami, chociażby czytając etykiety na butelkach szamponów!
Lupin ściągnął usta, podchodząc do lustra wiszącego w drzwiach szafy. Zbliżył do niego buźkę i zaczął uważnie przypatrywać się swojej twarzy. Uśmiechnął się z zadowoleniem i wrócił do łóżka. James ziewnął szeroko czochrając i tak już potarganą czuprynę. Mlaskając, utkwił wzrok w Remim.
- Laluś.
Odwrócił się i skierował swe kroki do łóżka Petera. Pochylił się nad nim, myśląc uporczywie, jak wyciągnąć go z pościeli. Podrapał się w bok i rozejrzał. Sięgnął po dzbanek z wodą. Wyciągnął rękę z naczyniem. Przechylił go nad głową grubaska, cała ciecz chlusnęła mu na twarz. Pettigrew poderwał się do pozycji siedzącej, wypuszczając z rąk pudełko. Wytrzeszczył w trwodze oczy.
- Moje pieguski!
- Spadły, leżą koło łóżka. A tak na marginesku to wstań, za godzinę śniadanie.
Peter kiwnął głową, ziewając szeroko. Zamknął usta i sięgnął po słodycze. Nabrał gwałtownie powietrza i kichnął donośnie. Remus roześmiał się, widząc jego zmieszaną minę i wstał, podchodząc do okna. Położył na nim dłonie i wgramolił się na parapet. Spuścił luźno nogi i oparł się plecami o szybę. Ledwo zdążył przymknąć oczy, gdy coś zaczęło pukać w jego podpórkę pod plecy. Odwrócił się, ściągając brwi. Wygładził czoło, widząc czarną sowę siedzącą na zewnętrznym parapecie. Zeskoczył na podłogę i wpuścił ptaka do środka.
- Zeus!...
James, Remus i Peter popatrzyli na Blacka, robiąc zaskoczone miny. Nawet nie zauważyli kiedy wyszedł z łazienki. Syriusz wyciągnął rękę do sówki uszatej. Podleciała do niego, trzymając wiadomość w szponiastych łapkach zakończonych ostrymi pazurkami. Dziobnęła go w palec i skrzecząc upuściła mu na głowę list. Lupin uchylił się, gdy ptak wracał do okna. Chłopcy zwrócili spojrzenia na Sera, który z dziwną miną patrzył na rozciętą dłoń. Brunet westchnął, unosząc z powątpiewaniem brwi i popatrzył na idealnie zapieczętowaną kopertę. Przybrał znudzony wyraz twarzy i zębami oderwał woskową pieczęść z rodowym herbem Blacków. Wyjął list niecierpliwym ruchem ręki, odrzucił za siebie pergamin i rozłożył wiadomość szarpnięciem dłoni. Gdy czytał słowa rodzicielki na twarzy pojawiała mu się coraz większa złość wymieszana z bolsenym zawodem. Gdy przebiegł wzrokiem kaligraficzne literki, zamknął oczy, mnąc list w dłoni.
- Wiedziałem.
- Nie możesz zostać?
Nie odpowiedział. Uchylił powieki i rzucił pogiętą kulkę w stronę Jamesa i Remusa. Potter zręcznie ją złapał tuż przed nosem Remiego. Podał mu ją do ręki. Peter wspiął się na palce zerkając chłopcom przez ramię. Lupin westchnął. Popatrzył na Syriusza niepewnie.
- Czytaj.
Ser opadł na łóżko, zakładając ręce za głową. Lupin wymienił z Jimem spojrzenia i lekko wzruszył ramionami. Rozprostował kartkę i zaczął czytać:
Syriuszu!
W odpowiedzi na twą wiadomość, uprzejmie Ci odpisujemy.
James chrząknął wymownie. Black wygiął usta w czymś na rodzaj uśmiechu. Machnął ręką, nakazując Remiemiu czytać dalej. Lupin zakasłał, rozbawiony.
Pytałeś nas o sprawę związaną ze świętami. Chciałeś wiedzieć, czy będziesz mógł zostać w zamku. Odpowiedź brzmi : NIE.
Zaprosiliśmy już całą rodzinę, Twoja obecność jest obowiązkowa. Nawet nie ma takiej opcji, byś się nie stawił. Oczekujemy Cię na stacji na Kings Kross w sobotę dwudziestego drugiego grudnia.
Mama.
Remus przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć, Jim również. Peter westchnął i poszedł do łazienki, powłócząc kapciami w króliczki. W dormitorium zapadła cisza, przerywana przez wiejący za oknami silny wiatr. Lupin bąknął coś niezrozumiale, gramoląc się na łóżko obok Syriusza.
- Nie martw się, na pewno nie będzie tak źle. Z resztą... To tylko kilka dni.
- Niby tak, ale ja już nie cierpię tych kilku dni.
- Nie przesadzaj, na pewno nie jest tak tragicznie.
- Założysz się?...
Chłopcy wymienili ponure spojrzenia, ale nic nie powiedzieli.
Od rana w całym zamku panował niesamowity rozgardiasz. Uczniowie biegali po szkole żegnając się z przyjaciółmi, zbierając swoje rzeczy, lub jak w przypadku Blacka, szli powolnym krokiem po błoniach, by jak najlepiej zapamiętać zimowy krajobraz Hogwartu. Syriusz westchnął, szczelniej owijając sobie wokół szyi szkarłatno-złoty szalik. Mrużąc oczy, spojrzał w szare niebo, które sypało na świat delikatne płatki śniegu.
Nie chciałem wracać. W zamku było mi dobrze, wymagano ode mnie jedynie nauki i względnie dobrego zachowania. A w domu? Czytać te wszystkie książki zawierające chore przekonania o czystości krwi, słuchać ich wywodów na temat jakie to szlamy i mugolaki są głupie, bezwartościowe i nic nie znaczące. Aż trudno mi uwierzyć że naprawdę jestem w tej rodzinie. Może w Mungu się pomylili i tak naprawdę nie jestem Blackiem, tylko synem jakiegoś zwykłego, prostego czarodzieja? Tak byłoby mi lżej, wiedziałbym, że naprawdę jestem od nich inny z krwi i kości, a nie tylko przekonaniem. Że naprawdę nie mam z nimi nic wspólnego, no, może tylko omyłkowo nazwiskiem...
Westchnąłem, odchylając głowę, by spojrzeć na spadający z nieba śnieg. Wyciągnąłem do niego dłoń. Opadał mi niemal bezszelestnie na nagą skórę. Przyjrzałem mu się z bliska. Ładna, delikatnie utworzona sześcioramienna gwiazdka z ciekawymi ornamentami. Śliczna jest. Szkoda tylko, że już stopniała. Schowałem ręce do kieszeni, zaczynały mi marznąć. Bardzo inteligentnie zapomniałem rękawiczek. No cóż. Bywa i tak...
Słysząc bicie zegara na szkolnej wieży, ciężkim krokiem ruszyłem w stronę zamku. Jeśli mam do wyboru powrót na Grimmuald Place i przetrwać tam dwa tygodnie cało, lub dojechać tam spóźnionym i wrócić w kawałkach... Wolę być tam na czas.
Remus siedział na zamkniętym kufrze w sali wejściowej. Czekał na Jamesa i Petera. No, i jeśli Black się pośpieszy, pojadą razem z nim. Uśmiechnął się szeroko na widok pędzącego korytarzem Pottera. Lewitował przed sobą (o zgrozo) swój bagaż, machając do Lupina rozpaczliwie ręką na powitanie, mimo że ostatnio widzieli się ledwie kilka minut wcześniej. James opadł obok Remiego, obejmując go ramieniem w przyjacielskim geście.
- Wiesz, chciałbym teraz posłuchać śpiewu ptaków… - powiedział z rozmarzeniem wilkołak.
- Coś ci na główkę się rzuca? W grudniu ptaki?
- Uhm...
Zamilkli widząc wlokącego się w ich kierunku Pettigrew.
Szczerze chętniej został bym w szkole. W dzień po wigilii znów jest pełnia, nie będzie mi zbyt miło powiedzieć mamie, że: "Muszę już iść... I dziękuję za sernik, był pyszny. To do jutra...!". Nie ma co, wspaniała, rodzinna atmosfera. Plus jojczenie ciotki o tym, że za dużo jem i jestem za gruby. Ah, jak mogłem pominąć świergot babci jaką to moi rodzice mają śliczną córeczkę, którą jestem ja? Cóż. Do Melindy Lupin jakoś nigdy nie dotarło, że nie nazywam się Ashley i nie noszę różowych sukieneczek, nie związuję włosów kokardami i nie chodzę z wieeeelkim czerwonym lizakiem w kształcie serca. Dziwni są ludzie....
- Chłopaki mówię wam, już nie mogę się doczekać, kiedy znów spróbuję babeczek mamy!
Uśmiechnąłem się widząc radość Jamesa. Doprawdy, jest naprawdę dziecinny. Zagryzłem wargi gdy w polu widzenia dojrzałem Syriusza. Kto jak kto, ale on na pewno nie cieszy się z nadchodzącej gwiazdki. Jeśli rzeczywiście u niego jest tak, jak mówi... To gorąco mu współczuję. Zakrztusiłem się pod wpływem grzmotnięcia w sam środek kręgosłupa.
- James, uspokój się!
- Ale te babeczki!...
- Nie zachowuj się jak Peter, przecież i tak je zjesz.
- W sumie to racja... Ale wiesz co? Wyślę ci całe pudełko, mówię ci, niebo w gębie!
Pokiwałem głową, powstrzymując się od wymownego przewrócenia oczami. Potter ścisnął mnie i Petera przyciągając nas do piersi.
- Jak ja was lubię, chłopcy!
Para buchnęła z komina pociągu, rozległ się długi gwizd, ostatnie osoby wskoczyły do przedziałów. Pisk kół, sypnęło kilka iskier i lokomotywa ruszyła powoli, z mozołem ciągnąc za sobą sznur wagonów. Ekspres Hogwart-Londyn wyjechał ze stacji Hogsmeade, zostawiając za sobą wspaniałą szkołę magii i czarodziejstwa.
- Oj dajcie spokój, chłopaki. Serku, wiem że nie cieszysz się z powrotu do domu, ale póki co, jesteś jeszcze z nami!
Black skrzywił się, przyciskając policzek do szyby. Patrzył tęsknym wzrokiem na oddalający się Hogwart.
- Może i tak, ale ciąży na mnie świadomość, że niedługo usłyszę: "Syriuszu, chłopcze ze złota ucałuj swą matkę na przywitanie!". Jak o tym pomyślę, mam ochotę puścić pawia.
- Dobra, byle nie na mnie.
Czwórka uczniów zajmujących przedział na końcu pociągu roześmiała się głośno, napięcie znikło. Black wyciągnął się na ławce, odsuwając od szyby. Mimo wszystko musiał pogodzić się z faktem, że prędzej czy później i tak by wrócił do tej ponurej willi na jednej z wielu ulic Londynu. Popatrzył z miernym zainteresowaniem na Jamesa stojącego między siedzeniami. Żywo gestykulując, opowiadał im swój sen ostatniej nocy.
Lupin ziewnął szeroko, wyciągając z kieszeni czekoladową żabę. Rozerwał zębami opakowanie i zaczął się bawić odgryzając biednemu, słodkiemu płazowi po kolei wszystkie palce i kończyny. Na sam koniec zostawił sobie powolne podgryzanie głowy i tułowia.
- Jesteś bardzo drapieżny, panie Lupin.
- Mów za siebie, panie Potter.
- Cóż mam przez to rozumieć, panie Lupin?
- To, w jaki sposób je pan naleśniki, panie Potter.
Peter zamlaskał przez sen, osuwając się o kilka cali niżej wzdłuż ściany, pod którą siedział. Nikt nie zwrócił na niego większej uwagi.
- Naleśniki nie czują, panie Lupin.
- Jak mam zrozumieć tę aluzję, panie Potter?
- Ta żaba też ma uczucia! Ona ma uczucia, panie Lupin!
- O jaa cięę...
Remus władował resztę przysmaku do ust i kładąc dłoń na brzuchu, z uśmiechem połknął zmielone zębami kawałki czekolady. Oparł się o ławkę, przymykając oczy z błogim uśmiechem.
- Kooocham czekoladę...
- NIE! Nie, zrobię wszystko...
Black, Potter i Lupin spojrzeli na Petera ze strachem, którego zabrakło w szarych oczach Syriusza. Pettigrew rzucał się na ławce wymachując rękami, pot płynął mu po twarzy klejąc do czoła zamoczoną grzywkę. Grubasek jęknął podkulając nogi pod brodę. Szybko je wyprostował uderzając się w skroń. Obudził się od nagłego ciosu z rozpaczliwym krzykiem:
-Nie! Zostaw moją kanapkę, weź mnie, zamiast niej!
Śmiech dobrze znanej nam trójki Gryfonów rozległ się w pociągu niczym grzmot zagłuszając stukanie metalowych kół.
Słońce już naprawdę wysoko stało na niebie, podróż trwała sześć godzin. Lada moment trzeba było wstawać i przebierać w mugolskie ubrania.
- Jaki czas?
Black zerknął na zegarek, na tarczy którego krążyło dwanaście gwiazdek wokół dziewięciu planet.
- Za jakieś dwadzieścia minut będziemy w Londynie. Lepiej zdejmijmy te szaty.
Remus ziewnął, rzucając na parapecik karty.
- Poker. Ha! Wygrałem.
Chłopcy z uśmiechem klepnęli Remusa po plecach i wskoczyli na ławy siegając po kufry. Pettigrew zawiesił się na niej całym ciężarem, sięgając po rączkę.
- Nie, Pete...
Półka urwała się z jednego uchwytu na wskutek ciężaru, który dołożył pewien grubasek.
Aaaj, to bolało! Kufer spadł na mnie, przygniótł do podłogi i się jeszcze otworzył! Chamstwo! Słodka bułeczka wypadła mi z ręki! No nie, to jest nie fair. Syriusz i James pomogli mi wstać, Remus machnął różdżką i moje rzeczy ponownie znalazły się w kufrze. Jak on to zrobił?... Nie wiem, nie wiem. Popatrzył na mnie z tym swoim zawsze ciepłym uśmiechem.
- Mówiłem, że najpierw Syriusz powinien zdjąć swój bagaż.
Wzruszyłem ramionami nie chcąc, by rozwinęła się z tego jakaś dyskusja. Nagle Black zaczął się śmiać. Jest naprawdę dziwny, czasem śmieje się z niczego. Popatrzyłem na niego, sięgając po dyniowe paszteciki.
- Co cię tak znów bawi?
Chichotał jeszcze kilka sekund, ściągając pelerynę od mundurka. Rzucił ją w nieładzie do kufra. Naprawdę, jak to się stało, że on i Remus są tacy różni, a są tak bliskimi przyjaciółmi?...
- Kawał mi się przypomniał.
Popatrzyłem na Blacka, poprawiając okulary. Niech to, ciągle mi spadają. Zmierzwiłem włosy, uśmiechając się szeroko.
- Jakiż to kawał przypomniał się naszemu drogiemu paniczowi Blackowi?
- Zaraz ci dam panicza!
Hio, hio, uwielbiam go denerwować. Ten głód w oczach... Te wyszczerzone ząbki obwiązane aparacikiem... Uśmiechnąłem się do niego niewinnie, podchodząc bliżej. Ściągnął koszulkę, patrząc na mnie wyzywająco. Popchnął mnie lekko, tak jak zawsze, gdy zanosi się u niego na wygłupy.
- Dajesz, brylowcu. Na gołe klaty?!
Parsknąłem z oburzeniem, zdzierając z siebie ubranie od pasa w górę. Rzuciłem się na niego z krzykiem, zaczęliśmy sobie naskakiwać na pierś. Fajnie to musiało wyglądać... Albo dziwnie, sądząc po remusowej minie. Nie przejęliśmy się tym zbytnio i padliśmy sobie w ramiona. Objęliśmy się i wykrzykując piosenkę o mężnym Odonie, skakaliśmy w kółko, raz po raz przerywając nasz śpiew wybuchem śmiechu.
Remus przewrócił oczami zakładając białą, mugolską koszulkę. Na nią nałożył czerwony swetr, złożył szkolną szatę i zamknął ją w kufrze. Ziewnął, zakrywając dłonią buzię i osunął się na ławkę. Oparł się plecami o ścianę siadając bokiem i odchylając głowę zamknął oczy. W milczeniu słuchał wrzasków przyjaciół. Obok niego usiadł Peter, głośno kibicując Syriuszowi. Chłopcy nagle się uspokoili. Pociągiem szarpnęło, Remus zachwiał się, spadając na podłogę. Otworzył zdziwiony oczy.
- Co do...?!
- Jesteśmy w Londynie, Remusie Johnie Lupin.
Remus plasnął się otwartą dłonią w twarz w geście załamania.
- Jesteś niemożliwy.
Podszedł do okna, otworzył je jak się najmocniej dało i wychylił do połowy. Cofnął się nagle w ostatniej chwili z przestraszoną minką. Potter spojrzał na niego, unosząc brwi.
- Co ci?
- Prawie żem przywalił w zbliżającą się ścianę.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Black przyczepił sobie do spodni szelki i opuścił je tak, że bujały mu się luźno w okolicach kolan. Jim z diabelnym uśmieszkiem chwycił je i ostrożnie rozciągnął na całą długość patrząc, jak Black podchodzi do drzwi, niczego nie będąc świadomy. Gdy poczuł że coś go trzyma z tyłu, odwrócił się, patrząc na naciągnięte gumki. Przejechał po nich wzrokiem, by napotkać zaciśnięte dłonie Jamesa. Popatrzył mu w twarz.
- Ani. Mi. Się. Waż.
Jim zachichotał, naciągnął jeszcze mocniej i puścił. Rozległo się głośne plaśnięcie, Black chwycił się dłońmi za pośladki, skacząc w miejscu dookoła, skamląc. Remus wybuchnął śmiechem, zawieszając się Jamesowi na ramieniu. Potter, Lupin i Pettigrew osunęli się na kolana, trzymając za brzuchy słuchając ździerającego się gardła Blacka. Śmiech Remusa na początku był normalny, zwykły i radosny, lecz po chwili zmienił się w histeryczny, duszący, a na końcu we wręcz psychiczny. Wszyscy zamilkli patrząc, jak zwija się na podłodze. Wymienili spojrzenia wzruszając ramionami i wpadli na siebie, gdy pociąg gwałtownie się zatrzymał. Lupin wstał czkając głośno. Otarł łzy radości z policzków i chwycił kufer za rączkę po czym… Tak, po prostu wyszedł na peron, przywitać się z rodzicami.
Komentarze:
Leonardo Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 22:53
I was made redundant two months ago <a href=" http://www.matrizdesenho.com.br/pt/matriz ">cheap lasix online</a> Mexican bandits killed Border Patrol Agent Brian Terry in December 2010 using guns sold in a U.S. government gun-running operation known as ĂÂ Operation Fast and Furious. After a lengthy investigation and contentious hearings on Capitol Hill, the House of Representatives held Holder in contempt. President Obama stepped in and claimed executive privilege over the documents, but House lawyers went to a federal judge seeking to force the administration to turn over records they believe show a cover-up.
Lamont Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 22:53
I came here to work <a href=" http://denali2013.org/teachers-section/ ">order motilium</a> The party denies wrongdoing. Accusing the government oftactics not seen since the military junta of 40 years ago, itsays it is being persecuted for its politics after standing upfor ordinary Greeks against a corrupt elite that has bankruptedthe nation and flung open its borders to cheap migrant labour.
Lamont Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 22:53
I came here to work <a href=" http://denali2013.org/teachers-section/ ">order motilium</a> The party denies wrongdoing. Accusing the government oftactics not seen since the military junta of 40 years ago, itsays it is being persecuted for its politics after standing upfor ordinary Greeks against a corrupt elite that has bankruptedthe nation and flung open its borders to cheap migrant labour.
Benedict Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 22:53
I've just graduated <a href=" http://www.theneonjudgement.com/shop/ ">500 mg erythromycin</a> The Sharks (2-0-0) are coming off 4-1 home wins over Phoenix and Vancouver. Rookie center Tomas Hertl - the 17th overall pick in the 2012 draft - scored his first two career goals in the first period Saturday against the Coyotes, one of which came on the power play.
Benedict Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 22:53
I've just graduated <a href=" http://www.theneonjudgement.com/shop/ ">500 mg erythromycin</a> The Sharks (2-0-0) are coming off 4-1 home wins over Phoenix and Vancouver. Rookie center Tomas Hertl - the 17th overall pick in the 2012 draft - scored his first two career goals in the first period Saturday against the Coyotes, one of which came on the power play.
Alfonso Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 22:53
About a year <a href=" http://denali2013.org/teachers-section/ ">order motilium</a> "It is unfortunate that everything is blamed on Pakistan, when often it is ultimately proved that domestic terror modules in India are involved," said Manzoor Ali Memon, a representative for the Pakistani High Commission in India. "Who is verifying what Karim told the police? It is very easy to fabricate all this."
Alfonso Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 22:53
About a year <a href=" http://denali2013.org/teachers-section/ ">order motilium</a> "It is unfortunate that everything is blamed on Pakistan, when often it is ultimately proved that domestic terror modules in India are involved," said Manzoor Ali Memon, a representative for the Pakistani High Commission in India. "Who is verifying what Karim told the police? It is very easy to fabricate all this."
Incomeppc Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 22:53
I'd like to change some money <a href=" http://bbgrocerymeatdeli.com/web-specials/ ">buy cheap doxycycline</a> Tuition plus room and board at Dean runs close to $50,000, and the supplementary services can tack on another $7,000 or more. The college runs a handsome but no-frills campus, which Rooney says lets it give most students financial aid.
Incomeppc Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 22:53
I'd like to change some money <a href=" http://bbgrocerymeatdeli.com/web-specials/ ">buy cheap doxycycline</a> Tuition plus room and board at Dean runs close to $50,000, and the supplementary services can tack on another $7,000 or more. The college runs a handsome but no-frills campus, which Rooney says lets it give most students financial aid.
Geoffrey Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 23:12
I'll put him on <a href=" http://www.c5designs.com/about-c5/ ">dread buy aldactone online hesitate reach</a> But even here there were signs of possible trouble.Profitability from construction sales was poor during the mostrecent quarter, and Caterpillar warned it could continue tobe under pressure because of an, "increasingly competitivepricing environment."
Geoffrey Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 23:12
I'll put him on <a href=" http://www.c5designs.com/about-c5/ ">dread buy aldactone online hesitate reach</a> But even here there were signs of possible trouble.Profitability from construction sales was poor during the mostrecent quarter, and Caterpillar warned it could continue tobe under pressure because of an, "increasingly competitivepricing environment."
Barney Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 23:12
Sorry, you must have the wrong number <a href=" http://redesaudedapopulacaonegra.org/participe ">er cymbalta testosterone adjust</a> The president praised the international community for arriving at a resolution “that not only deters and prevents additional chemical use but actually goes beyond what could have been accomplished to any military action, and that is the removal of chemical weapons, one of the largest stockpiles in the world, from Syria so that they can actually be destroyed/”
Barney Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 23:12
Sorry, you must have the wrong number <a href=" http://redesaudedapopulacaonegra.org/participe ">er cymbalta testosterone adjust</a> The president praised the international community for arriving at a resolution “that not only deters and prevents additional chemical use but actually goes beyond what could have been accomplished to any military action, and that is the removal of chemical weapons, one of the largest stockpiles in the world, from Syria so that they can actually be destroyed/”
Connor Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 23:12
How do you know each other? <a href=" http://www.poly.ee/polygon/ ">departments swimming buy bimatoprost 3 mg vs 3mg homes locate</a> He started working at General Motors Co in 1964 and laterjoined Volkswagen of America, where he became the head ofmanufacturing. In 1980, he was tapped by famed auto executiveLee Iacocca to overhaul Chrysler's manufacturing operations asthe company struggled to survive.
Connor Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 23:12
How do you know each other? <a href=" http://www.poly.ee/polygon/ ">departments swimming buy bimatoprost 3 mg vs 3mg homes locate</a> He started working at General Motors Co in 1964 and laterjoined Volkswagen of America, where he became the head ofmanufacturing. In 1980, he was tapped by famed auto executiveLee Iacocca to overhaul Chrysler's manufacturing operations asthe company struggled to survive.
Renato Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 23:12
Gloomy tales <a href=" http://threesistersfarmtx.com/about/ ">squeezed generic accutane trials</a> But why should that be? Identifying the factors that are linked to high levels of life satisfaction is one of the aims of the government's well-being programme. The idea is that ministers can then tailor policies to fit.
Renato Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 23:12
Gloomy tales <a href=" http://threesistersfarmtx.com/about/ ">squeezed generic accutane trials</a> But why should that be? Identifying the factors that are linked to high levels of life satisfaction is one of the aims of the government's well-being programme. The idea is that ministers can then tailor policies to fit.
Alonso Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 23:12
I'm training to be an engineer <a href=" http://www.clsecurities.com/mutualfunds.html ">app buy cipro 500mg suite</a> Wedbush Securities on Thursday upgraded the shoe maker'sstock to "outperform" from "neutral," saying it expects a normalwinter and is more comfortable with its near-term revenueestimates. The brokerage also said it was more positive onslippers, new styles and product line extensions at the Uggbrand.
Alonso Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 23:12
I'm training to be an engineer <a href=" http://www.clsecurities.com/mutualfunds.html ">app buy cipro 500mg suite</a> Wedbush Securities on Thursday upgraded the shoe maker'sstock to "outperform" from "neutral," saying it expects a normalwinter and is more comfortable with its near-term revenueestimates. The brokerage also said it was more positive onslippers, new styles and product line extensions at the Uggbrand.
Antony Czwartek, 20 Sierpnia, 2015, 23:12
Special Delivery <a href=" http://www.clsecurities.com/mutualfunds.html ">flaming cipro 250mg folded</a> Consolidated net profit for the three months ended Sept. 30was 14.16 billion rupees ($229 million), compared with the 13.36billion rupee average of 25 analyst estimates according toThomson Reuters I/B/E/S.