Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Nowa ksiega Huncwotów!
Księgę prowadzą Huncwoci Syrcia
Do 01`12`2008 Księgę prowadziły Milaj i Marcy
Do 20 lipca 2008 roku Księgę prowadzili Huncwoci:
Lilly Sharlott - James Potter
Karolla - Peter Pettigrew
Melisha - Syriusz Black
The Halfblood Princess - Remus Lupin

[ Powrót ]

Piątek, 26 Lutego, 2010, 20:47

31. Lunatyk.

Z dedykacją dla Rogacza. :D

- Gdzie jest Seisi?! - ryknął Remus, stojąc na swoim łóżku.
- Nie ma go na poduszce? - zapytał sennym głosem James. Remusowy okrzyk wyrwał go se snu. Syriusz usiadł, rozglądając się przelotem nie do końca przytomnym wzrokiem. Peter stoczył się z łóżka.
- Nie ma - jęknął z rozpaczą Lupin. Bruneci zgodnie odrzucili kołdry, wstając z łóżek. W obliczu traumy Remusa nie mogli przecież leżeć spokojnie!
- Z dormitorium na pewno nie uciekł - powiedział Peter, zaglądając pod swoją poduszkę. - Drzwi przez całą noc były zamknięte. Chyba, że o czymś nie wiem - dodał po chwili, zerkając na Syriusza. Skrzywił się, widząc jedynie wypięty w jego stronę tyłek czarnego, kiedy Black siedział do połowy pod łóżkiem.
- Nie rozumiem, dlaczego nazwałeś swojego szczura po japońsku - zawołał James z baldachimu swojego łóżka. Tajemnicą zostanie, w jaki sposób na niego wszedł.
- Bo kocham ten kraj - odparł jękliwym tonem Remus, ostrożnie grzebiąc w kufrze.
- Remusie! Czy ten twój Seisi miał małe łapki, długi, różowy ogon i czarno-białą sierść? - zapytał głos Syriusza spod dużego, wygodnego mebla. Lupin wyprostował się.
- Tak, a co?
- Nic, tylko właśnie kuli się przed moją twarzą i gapi się na mnie wytrzeszczonymi oczkami - stwierdził całkowicie beznamiętnie Syri. Remus podszedł do niego szybkim krokiem, kładąc się obok. Wyciągnął rękę, chwytając szczura.
- Nie uciekaj mi więcej - mruknął, wycofując się spod mebla. Usiadł po turecku, pocierając policzkiem o jego krótkie futerko. James, Syriusz i Peter wymienili spojrzenia, zaniechając jakiegokolwiek komentarza.
- Lepiej się pospieszmy, w tę czy drugą stronę, za godzinę zaczyna się zielarstwo.
Chłopcy w milczeniu zrzucili górne części swych piżam. Remus wydął wargi, patrząc na szkolną koszulę.
- Wiecie, że profesorka się zwolniła?
- Ta Sprout? Czemu?
- Nie wiem. Widać miała jakiś powód... Dumbeldore mówił na uczcie, że zastąpi ją jakiś Matashichi Kuramochi.
- Japończyk? - zdziwił się Peter. Remus skinął głową, szeroko się uśmiechając.
- Kura... kurczątko! - zawołał James, zaczynając się głośno Śmiać. Ugiął nogi w kolanach, to samo robiąc z łokciami. Zaczął szybko machać ramionami, wydając z siebie ciche pogdakiwania.
- Idiota - skwitował prostodusznie złotooki blondynek.


- Witam was na pierwszej w tym roku lekcji zielarstwa! Pierwszej ze mną - zaznaczył profesor. - Jak pewnie wam wiadomo z powitalnej uczty, jestem Matashichi Kuramochi. Pochodzę z Japonii, dokładniej z Tokio. Jakieś pytania? - zapytał, złączając dłonie. Przydługie, czarne włosy związał w niebywale bawiącą Syriusza kitkę. Remus raz po raz podarowywał Blackowi kopniaka pod stołem, samemu jednak nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Wpatrywał się w stosunkowo niskiego nauczyciela z wyrazem uprzejmego zainteresowania na twarzy. - Nie? No, to zaczynamy. Kto wie, co to za rośliny?
Wskazał zamaszystym gestem na rząd rosnących spokojnie roślinek o czerwonawych liściach.
- To są mandragory - powiedział po chwili milczenia Peter. Profesor pokiwał energicznie głową.
- Mandragory! Dokładnie tak, eee...
- Peter.
Kuramochi uniósł brew.
- Peter... Tak. Wiesz, do czego służą?
- To bardzo silny środek pobudzający. Używa się jej do przywracania poprzedniego stanu ludziom, którzy padli ofiarą jakiegoś złego uroku.
Black zmarszczył nos.
- To są te wrzeszczące chwasty?
- To nie są chwasty! - obfukał go Remus, nim zdążył zrobić to profesor. - Nawet nie masz pojęcia, ilu antidotów jest składnikiem!
- Jest również bardzo niebezpieczna - włączył się profesor. Pokręcił głową, zerkając w stronę sterty nauszników leżących na stoliku na kozłach, obok którego stał. - Lepiej mieć szczelnie zatkane uszy, kiedy krzyczą...
- Krzyczą? - parsknął jakiś Puchon. - Roślina ma krzyczeć? To chore!
- Sam jesteś chory, szlamo! - warknął Syriusz. - Skoro tak ciężko ci pojąć, że świat magii aż tak różni się od tego, z którego ty jesteś, to zjeżdżaj do tych swoich brudnych mugolaków!
- No! - krzyknął profesor, przebijając się przez szmer oburzonych odgłosów wydawanych przez klasę. - Bez takiego słownictwa! Jak się nazywasz?
- Black - burknął Syriusz. Nauczyciel uniósł lekko brwi, kręcąc głową.
- Gryffindor, tak? - zapytał jeszcze, wskazując gestem na naszywki szaty Czarnego.
Syriusz skinął głową.
- Minus dziesięć punktów.


Syriusz mnie zabił. Dosłownie i w przenośni! W życiu bym nie pomyślał, że może tak nazwać kogoś z mugolskiej rodziny. Niby ma pochodzenie, jakie ma, ale bez przesady! Ja też jestem czystej krwi i jakoś nikogo tak nie wyzywam. O co mu chodzi? Każdy wie, że Fawcett to debil...
Spojrzałem na stojącego obok mnie kuzynka. Był wyraźnie wkurzony. Ba, też bym się wściekł, gdyby wszyscy tak na mnie zerkali...
Remus też jakiś zirytowany?...



- Co to miało być?! - wrzasnął Remus, kiedy zielarstwo dobiegło końca. Szli energicznym krokiem w stronę zamku, kierując kroki na lekcję histroii magii.
- Nic! - warknął Syriusz, wpychając ręce do kieszeni. Podniósł wzrok znad swoich butów, patrząc na zamek. - Zupełnie nic - dodał już ciszej.
- W szklarni wyglądało to nieco inaczej - zauważył kąśliwie Peter.
- Pet, rozumiem, że możesz być... urażony... Sam jesteś pochodzenia mugolskiego, ale...
- Od kiedy tak zwracasz na to uwagę? - zapytał cicho James. Syriusz zakrył dłońmi uszy, zaciskając powieki i szybko potrząsając głową.
- Nie zwracam! - krzyknął. - Wyrwało mi się, okay?!
- Okay - przytaknął Remus, kładąc mu dłoń na ramieniu. - Nie złość się już.
Syriusz skierował na blondynka swoje szare tęczówki. Złotooki pokręcił głową.
- Nie chcę się kłócić. Zdenerwowałeś się i tyle. To się zdarza. Ile minut trwa ta przerwa? - dodał, zmieniając temat. James chrząknął wymijająco, zerkając na zegarek.
- Dwadzieścia. Wiecie, już trzecia.
- Już? - zdziwił się Peter. Syriusz skinął głową.
- Zielarstwo trwało dwie godziny.
- Chodźmy do łazienki! - zawołał Remus. - Jak muszkieterzy! Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!
James wyrzucił w powietrze zaciśniętą pięść.
- Kierunek: toaleta!
Chłopcy rzucili się truchtem w dalszą drogę. Niedługo potem znaleźli się w jednej ze szkolnych toalet. Wyszczerzyli do siebie radośnie zęby, otwierając na oścież drzwi od jednej z kabin. Syriusz bezceremonialnie wtargnął do środka, mając na celu wskoczenie na sedes. Biedny nie zauważył podniesionej klapy...
James, Remus i Peter zgięli się ze śmiechu, kiedy noga Czarnego wleciała do muszli, rozchlustując wokół nieco wody. Black poleciał bezwładnie twarzą na spłuczkę, obronnym gestem wyciągając przed siebie ręce. Otwarte dłonie klapnęły o kamienną ścianę.
- Brawo! - krzyknął James. - Order Merlina za idiotyzm!
Remus nagle uspokoił się, dając susa za otwarte drzwi kabiny. Zaczął rytmicznie podrygiwać, wydając z siebie donośnie: "Oooh, ooh!". Po chwili dodał jeszcze wesoły śpiew bardzo inteligentnej piosenki:

Twoje ciało, moje ciało
Każdy rusza swoje ciało
Twoje ciało, moje ciało
Każdy pracuje swoim ciałem


Nie trzeba było czekać chociaż pięciu sekund, aby przyłączył się do niego James, Peter i Syriusz mokrą nogą. Młodzi Huncwoci chwycili się za ręce, podrygując i śpiewając, ukryci za otwartymi drzwiami kabiny.
Nagle za drzwiami zaległa cisza. Zza framugi wychynęły trzy głowy, jedna pod drugą - Syriusza, Remusa, Jamesa i Petera. Łepetyny Gryfonów zniknęły, przy akompaniamencie cichych chichotów. Znów dało się słyszeć:

Twoje ciało, moje ciało
Każdy rusza swoje ciało
Twoje ciało, moje ciało
Każdy pracuje swoim ciałem


Drzwi łazienki ponownie się otworzyły. Wszedł profesor O'Blansky. Remus zamilkł, czułymi zmysłami wychwytując obecność pół wampira. Zamachał szybko ręką, każąc przyjaciołom zamilknąć. Posłusznie przestali śpiewać, a w zasadzie w kółko maglować ten sam fragment tekstu. Patrzyli na siebie wielkimi oczami w złotawych, szarych, orzechowych i niebieskich kolorach. Wyraźnie słyszeli kroki nauczyciela, jego ciche pogwizdywanie, odgłos otwieranych drzwi sąsiedniej kabiny. Stuknęła podnoszona klapa, zgrzytnął rozsuwany rozporek. Chłopcy, tłumiąc dziki śmiech, wybiegli z łazienki najciszej jak mogli. Zatrzasnęli za sobą z hukiem drzwi, dopiero na korytarzu pozwalając sobie na upust swym wielce dobrym nastrojom.


Nadszedł wieczór. Ciemność otuliła szkolne tereny swą miękką, ciężką pierzyną, zanurzając je w nieprzeniknionym mroku. Był nów.
W dormitorium piętnastym wieży Gryffindoru, w części należącej do tak zwanej płci męskiej, panowała względna cisza. Jedynie miarowe skrzypienie sprężyn i donośne sapanie przerywało owe kojące zjawisko. Gdyby ktoś mocno przyciskał ucho do dziurki od klucza, może dosłyszałby cichy szelest przewracanej kartki w książce, a po chwili i chrupnięcie ciastka z czekoladą. Ktoś o wyjątkowo dobrym słuchu wychwyciłby delikatne mruknięcie śpiącego dwunastolatka, przekręcającego się na drugi bok.
Zgrzytnięcie klamki, skrzypienie i seria spokojnych kroków. Ktoś zapewne wyszedł z łazienki. Kolejny zgrzyt, prawdopodobnie otwieranego kufra.
James wepchnął sobie do ust kolejną garść żelek, nie przestając skakać po łóżku. Wyszczerzył się szeroko do Blacka, widząc, że szare tęczówki kuzyna spoczęły na jego twarzy. Syriusz uśmiechnął się lekko do siebie, ponownie kierując wzrok na kolejne wersy czytanej właśnie książki. Automatycznie wyciągnął rękę po następne ciastko.
Peter westchnął ciężko, prostując się. Sięgnął po koszulę od piżamy. Spojrzał mimochodem na Remusa.
Lupin, jak nie trudno się domyślić, spał. Przyłożył luźno zaciśnięte dłonie do nieznacznie rozchylonych ust. Długie, rozpuszczone włosy kontrastowały swą miodową barwą ze szkarłatną poduszką. Ściągnął na chwilę brwi, by niemal natychmiast znów wygładzić czoło. Ponownie cicho mruknął.
- Ciekawe, co mu się śni - parsknął Syriusz. James z jękiem opadł na materac. Sprężyny zakwiliły żałośnie.
- Jak zarwiesz łóżko, to na pewno nie będziesz ze mną spał! - prychnął Peter. James zadarł wysoko brodę.
- I tak bym nie chciał!
- A co, może do mnie byś się przyczołgał? - zapytał Syriusz, zakładając stronę w książce. Odłożył ją na bok. Potter pokręcił rozczochraną głową.
- Ty kopiesz przez sen, a ja nie mam chrapki na siniaczki.
Szlachcic zrobił wielkie oczy.
- Kopię?... Skąd wiesz?
- Tyle razy idąc na nocne siu-siu widziałem, jak przebierasz nogami!
Peter wybuchł śmiechem, a Syriusz przybrał obrażoną minę. Skierował wzrok na siedzącego mu na kolanie szczura.
- Więc z kim będziesz spał? - ponownie podjął przerwany wątek Peter. Jamie zafalował brwiami, podchodząc do śpiącego wilkołaka.
- Z Remuskiem... - mruknął, zniżając głos. Odchylił miękką kołdrę, wsuwając się pod nią. Przylgnął do ciepłego, mogłoby się wydawać że do wręcz gorącego ciała złotookiego blondyna. Przymknął oczy, obejmując go w pasie.
- Rety, jaki on ciepły! Bez jaj, chyba naprawdę będę z nim spał.
Black i Pettigrew zgodnie ryknęli śmiechem. Zamilkli, słysząc cichy jęk Lupina. Przytknęli sobie dłonie do ust, starając się pohamować donośną radość. James podparł się na łokciu, patrząc na blondynka z zaciekawieniem.
- To z mojej winy?
Bosa stopa złotookiego wychynęła niespiesznie spod kołdry, znajdując oparcie na zimnej, kamiennej posadzce. Remus usiadł, powoli szykując swe ciało do przybrania pionowej postawy. Podniósł się, nie otwierając oczu.
Syriusz zerwał się ze swojego miejsca, rzucając szczura Peterowi. Chłopak złapał go w ostatniej chwili.
- Mam go! - zawołał zadowolony.
Black nie zwrócił na niego najmniejszej uwagi, zbliżając się do stojącego Remusa. Tyknął go lekko w ramię. Powieki blondyna nawet nie drgnęły. Potrząsnął nim lekko. Znów zero reakcji, kąciki różanych warg nie zadrżały, choć Lupin na pewno zacząłby się śmiać.
- Panowie... - zaczął pełnym głosem Syriusz, obserwując, jak Remusek kieruje kroki do szafy. - Mamy lunatyka w składzie!
Drzwi dużej, ciemnej szafy z ręcznymi zdobieniami zaskrzypiały cicho. Lupin spokojnymi, flegmatycznymi ruchami wszedł do środka i zamknął za sobą drzwiczki. James zaczął się głośno śmiać.
- Więc nie tylko w pełnie się włóczy!
Śmiech przeszedł przez dormitorium piętnaste niczym grzmot.
- Nie wyciągajmy go stamtąd. Chcę zobaczyć reakcję naszego luniaczka, kiedy się obudzi - zawołał Peter, pakując się do swojego łóżka. Syriusz zmarszczył czoło.
- Luniaczek...
- Nawet fajnie brzmi - powiedział wesoło James. Sięgnął po więcej żelek. Black klasnął w dłonie.
- No, to mamy ksywkę dla Remuska! - zakomenderował, zacierając ręce. Rzucił się na swoje łóżko. - Ciekawe tylko, czy nasze Luniątko się wyśpi.
- Rano go zapytasz - stwierdził James, włażąc pod kołdrę.
- Taa... Dobranoc - mruknął Syriusz.
- Dobranoc - odpowiedzieli jednocześnie James i Peter.
Black zdmuchnął ostatnią świecę.

Komentarze:


Zielak
Piątek, 26 Lutego, 2010, 21:30

Nie, nie, nie, nie "okay"! Jeśli już, to "okej", bo piszesz po polsku. Ot i tyle.
Maju, akcja z zamiłowaniem Remuska do Japonii oraz nabijającym się z tego Jamesem jakby wyjęta z mojego życia. Tyle, że ja jestem Remuskiem, a Jamie to mój ojciec. Także w związku z tym, James mnie bardzo zirytował...
Luniaczek... Mmm...
Tak, to tyle, bo dzisiaj mam zanik weny w stosunku do komentarzy. Kocham, całuję.

 


Doo ;)
Piątek, 26 Lutego, 2010, 22:45

Hej, widzę, że lubisz ten kraj! Nie da się ukryć ;-). Trochę dziwnie mi to brzmi w zestawieniu z Hogwartem, ale trudno, nie czepiam się.
Rety, nie mogłam wyrobić z tej sceny w kiblu XD. Jak wyobraziłam sobie te cztery łepki zza tych drzwi i ogóle całą scenkę...
No, to Luniaczek ma ksywkę. Śmiesznie, że nabył ją w taki sposób. Dobry pomysł, oryginalny.
Notka, jak poprzednie, lekka i zabawna. I znów miałam wrażenie, że jakaś przykrótka... No nic, może mi się tylko wydaje.
Na razie, dzięki z koment i zapraszam niedługo do siebie. Nie wiem, czy jutro, ale może uda mi się dodać coś.

 


Rogaty
Sobota, 27 Lutego, 2010, 14:08

Łoo, świetna nota, dzięx za dedyka. To w kiblu było dobre^^ Luniek śni, że jest mumią czy jak?

 


Nika
Poniedziałek, 01 Marca, 2010, 19:35

Notka rewelacyjna, nie moge doczekać się następnej:D

 


Nika
Wtorek, 02 Marca, 2010, 22:48

Wiem, że jestem niecierpliwa, ale kiedy nowa notka ???:)

 
Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki