Nowa ksiega Huncwotów! Księgę prowadzą Huncwoci Syrcia Do 01`12`2008 Księgę prowadziły Milaj i Marcy
Do 20 lipca 2008 roku Księgę prowadzili Huncwoci:
Lilly Sharlott - James Potter
Karolla - Peter Pettigrew
Melisha - Syriusz Black
The Halfblood Princess - Remus Lupin
Ugh, ludzie. Nie mam pojęcia, co tu pisać. Właśnie zaczęłam tworzyć fanfic życia, który w ogóle nie jest powiązany z Harry'm Potterem. Możecie jedynie mieć nadzieję, że za jakiś czas wyłuskam tutaj chociaż stronę. A teraz czytajcie!
Chłopcy bardzo szybko, choć nie bez zdziwienia i ciężkich przypadków „zespołu karpia” odkryli, że Peter znikał na całe dnie z powodu nikogo innego, jak właśnie panny Berty Jorkins. Ich zdziwienie było tym większe, że ta dziewczyna była już w siódmej klasie, a mimo to umawiała się z Peterem. Wręcz byli parą. Nie odzywali się do chłopaka obrażeni przez tydzień, że zataił przed nimi fakt posiadania dziewczyny. Zwłaszcza James, bo Glizdogonowi udało się to przed nim. Syriusz nabijał się z niego, że nawet na Pettigrew leciały dziewczęta ze starszych roczników, a on co najwyżej może się poszczycić powodzeniem u kałamarnicy w jeziorze.
Nim się obejrzeli, dobiegł końca rok tysiąc dziewięćset siedemdziesiąty czwarty, zmuszając wszystkich do wyrzucenia starych kalendarzy. Potter kompletnie tracił głowę, oddając się snuciem planów na uczczenie piętnastych urodzin Lily. Peter z kolei myślał już o walentynkach. Syriusz złościł się na nich obu, bo przez ich miłosne ekscesy ilość tworzonych kawałów drastycznie spadała niemal z tygodnia na tydzień. Jedynie ukierunkowania zainteresowań Lunatyka nie uległy zmianie, a sam blondynek po staremu dryfował myślami w słodkim świecie czekolady, pachnącym starością książek i okutym w obwolutę miękkich łóżek. Mimo iż jego zakład z Blackiem minął już termin ważności, obaj przywykli do tego, że szarooki był na każde remusowe skinienie i zostawili sprawy tak, jak były, choć przestali zwracać się do siebie per „paniczu” i „sługusie” oraz tym podobne. W jakiś pokręcony sposób ta zabawa zbliżyła ich do siebie. Również fizycznie.
- Rany, chłopaki… Czujecie to?
- Znowu się zwaliłeś? – spytał tonem mało zainteresowanego Lupin znad notatek od transmutacji. Syriusz parsknął leniwym śmiechem, układając wygodniej głowę na remusowym udzie i wyciągając się przy tym ze znużeniem na kanapie. Opuścił powieki, wzdychając. Było mu dobrze.
- Nie, baranie!
- Kurde, Potter. Możesz łaskawie zwracać się do mnie MOJĄ nazwą gatunkową, a nie jakichś tam roślinożerców?
- WILKOŁAKU – nacisnął szeptem, bowiem znajdowali się w salonie, a poza nimi w komnacie było mnóstwo innych Gryfonów.
- Słucham?
- Czy czujesz to?
Remus pokręcił nosem, po czym obdarzył Jamesa podejrzliwym spojrzeniem.
- Spierdziałeś się, nie?
- Nie! – warknął. – Czujecie? Lily za dwa tygodnie kończy piętnaście lat! Trzydziestego stycznia!
Trzy czwarte Huncwotów wydało z siebie jęk niezadowolenia. Peter dał tym samym pierwszy znak życia od prawie godziny, wybijając z głowy szarookiego tok myśli prawiących o jego śmierci i rozważających, kiedy zacznie się rozkładać i czy bardzo będzie wtedy śmierdział.
- Tak, czujemy to bardzo, bardzo wyraźnie… A wiesz, dlaczego? Bo od TRZECH ZASRANYCH TYGODNI NIE GADASZ O NICZYM INNYM!!! – wrzasnął Lupin. – Oszaleć idzie! Weź się przejdź, zawiń w koc i udawaj naleśnika, COKOLWIEK, tylko daj ludziom żyć!
Szarooki wbił mu palec pod żebra, wciąż nie otwierając oczu.
- Wyluzuj, Remi… - wymruczał sennie. Niemal czuł na sobie spojrzenia Gryfonów, zaciekawionych nagłym wybuchem blondynka.
Potter popatrzył na nich wzrokiem zbitego psa… Haha, nie. Wzrokiem zbitego jelenia, siąkając nosem. Lupin wbił w niego sztylet spojrzenia złego.
- Zapomnij. Idź na górę, zawiń się w pościel i udawaj naleśnika. Ale to migiem, zanim przyjdzie mi do głowy bardziej wyrafinowany sposób na ukaranie cię.
Czuł się źle. Bolała go głowa i miauczenie okularnika doprowadzało go do białej gorączki. Westchnął, gwałtownie rozcierając skronie. Zerknął spod przymrużonych powiek na pukający go w bok palec.
- Jakiś problem?
- Wdech i wydech, Luniaczku. Przytulić cię na poprawę humoru?
- Nie, dziękuję – syknął jadowicie. – Może później – dodał po chwili nagle dziwnie zmęczonym tonem. Odchylił głowę, opierając nią o oparcie kanapy i przymknął oczy. Wyciągnął po omacku rękę i przyklepał od niechcenia czarne kosmyki włosów Blacka.
- A wy to się możecie mizdrzyć, co? – warknął z bólem w głosie James.
- Potter. – Dobitny głos Remusa zdawał się niemal wbijać sztyletami w uszy okularnika. – My. Nie. Jesteśmy. Ze. Sobą.
- Wyglądacie inaczej – fuknął Peter.
- A ty wyglądasz jak penis – mruknął z niewielkim zainteresowaniem Syriusz. W jego głowie nagle zaświtała genialna myśl. Tak! Przy najbliższej okazji narysuje Peterowi na czole dorodne, włochate przyrodzenie. Uśmiechnął się do siebie złośliwie na myśl o tym kosmicznym planie.
James roześmiał się, a kąciki remusowych ust drgnęły w rozbawieniu.
Potargał syriuszowe włosy.
- Głupek z ciebie – powiedział czule i westchnął, ponownie opierając głowę o kanapę i przymykając powieki. Stłumił tym samym w sobie ochotę na głośnego buziaka w czoło szanownego pana Blacka.
Po kłótniach wstrząsających wieżą Gryffindoru, porwanych poduszkach, siniakach i zadrapaniach Huncwotom udało się w końcu nieco naprostować Jamesa. Nie zmieniło to jednak jego nowej, dozgonnej miłości do Rudej. Chłopcy musieli pogodzić się z tym, że ich przyjaciel wkroczył na nowy poziom wieku dojrzewania – zakochanie.
Gdyby tylko James nie nabijał się z nich, że są parą, wszystko byłoby prawie idealnie. Prawie. Jednakże biedny Potter sam sobie wykopał grób, bowiem jak twierdził, nie tolerował związków homoseksualnych. A jeśli Syriusz i Remus chcieli być wredni, to potrafili.
Lunatykowi nawet było szkoda Jamesa. Ale tylko odrobinkę.
Komentarze:
A. Evans Poniedziałek, 30 Lipca, 2012, 11:09
A o czym jest Twój fanfic życia? ;) no mi się b.podoba, ale czemu tak krótko?! czekam na dłuższą notkę lub małe, ale częściej ^^
Emma MacMarix Czwartek, 09 Sierpnia, 2012, 12:05
No nie wierze jakiś pamiętnik jest jeszcze prowadzony O.o myślałam że ta strona całkiem umarła
Miyuki Czwartek, 23 Sierpnia, 2012, 16:07
Ja również tak myślałam.. I mam nadzieję, że nie był to ostatni wpis i w tym pamiętniku. Powodzenia z "fanficiem życia" i z Księgą Huncwotów ^^
Podaj adres do fanfica życia, zdobędziesz nowych czytelników I mam nadzieje, że jeszcze tu coś naskrobiesz. Notka jak zwykle świetna, pozdrawiam!!!
Syrcia Sobota, 01 Września, 2012, 02:55
Fanfik życia nie jest publikowany.... I jeszcze grubszy kawałek czasu nie będzie.
Doo ;) Piątek, 15 Marca, 2013, 15:00
skasowało mi koment... jeszcze raz...
krótkie. fajnie, że Peter ma dziewczynę i to starszą, to dość oryginalny pomysł. Remus się chyba jakoś przywiązał do rządzenia innymi, mam wrażenie. I jakoś więcej już Peta i Jamesa, co ładnie wyrównuje. A syriuszowe porównanie Peta do męskiego przyrodzenia, choć ni z dupy, to i tak mnie rozbawiło :>