Przepraszam Was bardzo bardzo, że tak dawno nie pisałam, ale we wtorek piszę egzamin do gimnazjum i rzadko jestem na kompie. Abyście już się tak nie denerwowali, wklejam to co napisałam, nie jest tego za wiele, ale zawsze jest. Myślę, że zdarzą się błędy, bo jej nie sprawdzałam. Następna notka po sprawdzianie. A teraz czytajcie i komentujcie!
------------------
Pierwsze promienie słońca przebiły się przez ciężkie zasłony w dormitorium dziewcząt z pierwszej klasy. Lily obudziła się, wyspana i szczęśliwa, przetarła oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu. Był to mały pokój z czterema wielkimi łóżkami, drewnianymi szafami i szafeczkami oraz małym ciemnobrązowym biurkiem przy końcu przeciwległej ściany. Lily Potter mieszkała w tym dormitorium razem z Rachel Wilson, która spała jeszcze mocno, Sophie Venturą, wysoką, blond włosą dziewczyną, która na pozór wydaje się miłą dziewczyną i myśli tylko o swoich paznokciach, ale taka nie jest. I ostatnia współlokatorka to Carrie Mersel, tajemnicza i małomówna nastolatka, która skrywa niejedną tajemnicę. Wszystkie dziewczęta (oprócz Rachel) obudziły się dość wcześnie i już zakładały szaty szkolne, śpiesząc się do wyjścia.
- Carrie podasz mi tą białą bluzkę? – zawołała Sophie upinając długie, lśniące włosy w warkocz.
Nastolatka przerzuciła stos ubrań w poszukiwaniu tej jednej rzeczy, która jak się okazało leżała na samym dnie walizki. Lily natomiast próbowała od piętnastu minut dobudzić pannę Wilson, ale bezskutecznie. Rachel co chwila zmieniała pozycję, mamrocząc przy tym coś w rodzaju: „Mamo, powiedz tacie, żeby przestał grzebać w moim pamiętniku” lub „Ja chcę jeszcze gorącej czekolady”. W końcu jakieś pięć minut przed rozpoczęciem śniadania, Rachel otworzyła oczy i siadła na łóżku, ziewając.
- Która to godzina? – zapytała. – Ile mamy jeszcze czasu?
- Jeszcze pięć minut!
Dziewczyna zerwała się gwałtownie z łóżka i w pośpiechu zaczęła zakładać szkolną szatę. Carrie i Sophie od kilku minut podrygiwały niecierpliwie, czekając na koleżanki. Po kilku minutach, a właściwie po czterech, cała czwórka pobiegła pędem do Wielkiej Sali. Usiadły na swoich miejscach dosłownie wtedy jak profesor McGonagall wstała, aby wygłosić krótkie przemówienie. Kiedy skończyła na stołach pojawiły się wspaniałe potrawy śniadaniowe, nie takie jak były na uczcie powitalnej. Zamiast pieczonych ziemniaków, były kanapki, kiełbaski, owsianki i wiele innych lekkostrawnych pokarmów. Podczas śniadania do stołu Gryfonów podeszła wysoka, roześmiana kobieta. Luna Lovegood! Lily wstrzymała oddech i pomyślała: „Co robi tutaj moja ciocia? Hm..”.
- Witam bardzo serdecznie wszystkich Gryfonów! – zaczęła, a jej rzodkiewkowe kolczyki wesoło huśtały się. – Nazywam się Luna Lovegood i uczę tutaj zaklęć oraz jestem opiekunką Ravenclawu.
Przez stół przebiegł szept. Wszystkich zaskoczyła ta nowa osoba, która wydała się niezwykle dziwna jak i z zachowania, i wyglądu. Rachel widząc zastanawiającą minę swojej koleżanki, szturchnęła ją łokciem i szepnęła:
- Ty ją znasz??
Lily odwróciła głowę w jej stronę.
- Tak, to moja ciocia. – zamyśliła się przez chwilę, szukając w swojej głowie czegoś na temat cioci. – No tak! – uderzyła się ręką w głowę, wszystkie głowy na krótko chwilę zwróciły się w jej stronę. – Ona uczy tutaj Zaklęć, jak mogłam o tym zapomnieć.
Tymczasem Luna Lovegood oznajmiła:
- Chociaż nie jestem opiekunką Waszego domu, poproszono mnie abym Wam rozdała plany zajęć. Profesor Longbottom musi przygotować się na dzisiejszą lekcję. Rozkład zajęć obowiązuje od dzisiaj – podeszła do każdego z uczniów i wręczyła im małą karteczkę. Lily spojrzała na swoją:
- Ale mamy Dzisiaj długo! – jęknęła Sophie, oglądając się za profesor Lovegood, która odwróciła się i wyszła z Sali. – Wygląda na dziwną, no nie? No bo kto normalny nosiłby kolczyki w kształcie rzodkiewek? – wstała i zlała się z tłumem wylewających się na zewnątrz uczniów. Lily wypiła jeszcze łyk soku dyniowego, łapiąc za rękę Rachel i ciągnąc ją do Pokoju Wspólnego.
- Wiesz, ja już nie mogę doczekać się zaklęć, ciekawe jak ona uczy.. – zagadnęła Rachel, kiedy przechodziły obok portretu jakiegoś smutnego dziecka.
CDN
-----------------
Nie bądźcie zbyt surowi...
Komentarze:
dem Piątek, 18 Grudnia, 2020, 15:09
vendo viagra sin receta
https://viagrasildonline.com/ - viagra for men in dubai
<a href="https://viagrasildonline.com/">acheter un viagra</a>