Witam wszystkich. Teraz ja będe prowadziła ten pamiętnik. Mam nadzieję, że będzie się wam podobać. Nie będę kontynuowała, tylko zaczynam od początku.
No... to zaczynam...
Obudziłam się i zaraz przypomniałam sobie, że przecież wyjeżdżam dziś do Hogwartu! Przez całe lato czekałam na ten dzień, ale kiedy już nadszedł trochę się przeraziłam. W końcu zobaczę dom dopiero za cztery miesiące. Ale w szkole będą ze mną bracia-James i Al, kuzyn-Hugo (też jedzie do hogwartu pierwszy raz) i kuzynka- Rose. Wstałam i chyba setny raz sprawdziłam czy mam wszystko. Włożyłam do środka jeszcze wspólne rodzinne zdjęcie oprawione w migoczącą ramkę i zeszłam na dół, gdzie było juz słychać poranne odgłosy. W kuchni siedział już Al i mój tata czytający Proroka Codziennego, mama krzątała się przygotowując śniadanie. Powitałam wszystkich radosnym Dzieńdoberek i usiadłam przy stole. Chwile później jedliśmy już jajecznicę.-James! Jajecznica ci stygnie!- Mój brat nie miał chyba ochoty zejść na dół, więc poszła po niego mama. Kiedy wróciła robiła James`owi wyrzuty, że pakuje się na ostatnią chwile. O wpół do jedenastej staliśmy już przed dworcem King`s Cross. Kiedy doszliśmy między perony 9 i 10 musieliśmy przejść przez dzielącą je barierkę i już byliśmy na peronie 9 3/4, z którego odjeżdżał Express Hogwart. Przy pewnym z wagonów dostrzegliśmy Rose, Hugo , wujka Ron`a i ciocię Hermionę, więc przywitaliśmy się z nimi.
-Zajeliśmy przedział. Usiądziecie z nami, prawda?- Spytała Rose, pokiwałam głową, tak jak Al. Jednak James rozglądał się już za znajomymi. Kiedy dostrzegł swojego przyjaciela, Tom`a szybko pożegnał się z rodzicami i odszedł. Tata wstawił nasze kufry do środka i wdał się w rozmowę z wujkiem kto wygra mecz w październiku między Harpiami z Holyhead, a Armatami z Chudley. Kiedy usłyszeliśmy pierwszy gwizdek zaczęliśmy się żegnać i wsiadać do pociągu. Stanęłam przy oknie i pomachałam rodzicom. Byłam bardzo podekscytowana, ale zarazem obawiałam się co spotka mnie w Hogwarcie. Kilka minut póżniej grałam już w szachy z Hugo i rozmawiałam z Rose i Al`em. Kiedy przyjechała pani z wózkiem pełnym słodyczy kupiłam sobie czekoladową żabę (zbieram karty ale żabki jeść też lubię...). Po około godzinie jazdy do przedziału zajrzał James, przyprowadził swoją przyjaciółkę i jej dwóch braci. Emily była prefektem , Chris chodził do klasy z Al`em i Rose( od razu wdali się w dyskusje na temat transmutacji i ekisirów). Najmłodszy z rodzeństwa nazywał się Matt, od razu wydał mi się inny od siostry i brata, nie wiem jak to określić... Był bardziej luzacki, wyglądał jakby nie obchodziło go co dzieje się naokoło niego. Przedstawiliśmy się mu i próbowaliśmy nawet nawiązać jakąś rozmowę, ale nie wyszło. Po dwudziestej wyszliśmy z pociągu na stację w Hogsmead. Od razu usłyszałam znajomy mi głos Hagrida- Pirszoroczni do mnie! Pirszoroczni!- Przywitaliśmy się z nim patrząc na przestraszone spojrzenia zebranych przy nim uczniów. Hagrid zaprowadził nas do jeziora, gdzie stały łódki. Przepłynęliśmy w nich jezioro i znaleźliśmy się w podziemnej przystani. Weszliśmy po schodach, na górze czekała następna znana mi osoba- Neville Longbotton. Zaprowadził nas on do małej salki, gdzie mieliśmy chwilę, żeby się przygotować. Wrócił po nas kiedy minęło około pietnaście minut. Strasznie się denerwowałam, bo teraz miało nastąpić przydzielenie do domów. Przeszliśmy przez Wielką Salę(która była naprawdę wielka, a zamiast sufitu widac było niebo). Ustawiliśmy się w rzędzie naprzeciw stołu, przy którym siedzieli profesorowie. W pewnej chwili mnie zatkało... Przy stole siedział najmniej lubiany przez nas wujek- Percy! Miałam nadzieję, że coś mi się przywidziało, nie miałam jednak czasu, żeby się upewnić, bo widok zasłonił mi Neville. Rozwinął pergamin i powiedział- Ten kogo wyczytam usiądzie na stołku, nałożę mu tiarę na głowę i dowie się do jakiego domu trafi. Neville zaczął wyczytywać nazwiska z listy. Po kolei do stołka podeszli: Belfast Troy (Gryffindor), Boot Simon(Ravenclaw),Brown Matt (Gryffindor),Blockehurst Mandy(Slytherin). Po nich wystąpiło jeszcze chyba dwadzieścia osób.
-Potter Lily- Usłyszałam I zmiękły mi nogi. Tak bardzo chciałam dostać się do Gryffindoru. Usłyszałam, że przy najbliższym stole ktoś powiedział-Następna Potter, na pewno trafi do Gryffindoru. Miałam nadzieję, że ten ktoś się nie myli. Usiadłam na stołku, a Neville założył mi tiarę, która przysłoniła mi oczy. Czekałam chwilę i usłyszałam wymarzone słowo- Gryffindor!!!- Strasznie się ucieszyłam, uściskałam nawet swoich braci, czego normalnie bym nie zrobiła. Wymieniłam uścisk dłoni z innymi pierwszoklasistami. Spojrzałam na w stronę nauczycieli i aż opadła mi szczęka.- Co on tu robi?- Zdołałam tylko wykrztusić do James`a, który nie odpowiedział, bo właśnie usłyszeliśmy- Weasley Hugon. Nasz kuzyn był strasznie blady, usiadł na stołku i...-Gryffindor!!!- Usłyszeliśmy, a (teraz uśmiechnięty od ucha do ucha) Hugo szedł już w naszą stronę, jakby się bał, że tiara może zmienić wyrok. Do Gryffindoru trafił jeszcze Walter Wood, a ostatnią osobą był Zabinni Regulus. Potem wstała prof. McGonagall i w Wielkiej Sali zapadła cisza.- Witam w nowym roku szkolnym. Chcę ogłosić zmianę w gronie pedagogicznym. A mianowicie miejsce prof.Stel zajmie prof. Weasley. -wymieniłam z braćmi przerażone spojrzenia- Będzie nauczycielem transmutacji i opiekunem Gryffindoru. Jesteście zapewne głodni, więc smacznego.-Usiadła, a na pustych dotąd półmiskach pojawiły się różne dania. Dopiero na widok jedzenia poczułam, że jestem głodna. Kiedy wszyscy mieli już pełne brzuchy półmiski i talerze zrobiły się czyste, pojawiły się desery. Chociaż przewidywałam, że w nocy będzie mnie bolał brzuch sięgnęłam po mój ulubiony czekoladowy budyń. Po jakimś czasie wszystkie rozmowy ucichły, bo dyrektor szkoły wstała po raz drugi.
-Mam nadzieję, że jesteście jeszcze w stanie wysłuchać co mam wam do powiedzenia. Pierwszoklasiści muszą wiedzieć, że wejście do Zakazanego Lasu jest zabronione. Pan Filch prosił mnie o przypomnienie wam, że zakazane jest posiadanie produktów ze sklepu Weasley`ów.- Mówiła jeszcze przez chwilę, kiedy skończyła wszyscy zaczęli wstawać i kierować się do wyjścia. Poszłam za James`em i Al`em. Droga do dormitorium była trochę pokręcona, ale starałam się ją zapamiętać. Do Pokoju Wspólnego wchodzi się przez dziurę za portretem Grubej Damy, hasło na wrzesień to "tańczący hipogryf". Byłam tak zmęczona, że od razu powlokłam się do dormitorium dziewcząt. Zapoznałam się z moimi nowymi współlokatorkami (Megan, Angela, Dory i Annie),najbardziej spodobała mi się Megan. Przebrałam się w piżamę, niebieską w złote znicze( lubię niebieski, często obserwuję niebo, a Quidditch jest moim zdaniem najlepszą grą na świecie). Położyłam się w łóżku z czterem kolumienkami, powiedziałam dziewczynom dobranoc i zaciągnęłam zasłony na około łóżka. Położyłam głowę na poduszce, a za chwilę już twardo spałam.
Mam nadzieję, że wam się podobało. Następna notka za jakiś czas.