Notka taka sobie, bo ostatnio jakoś brak mi pomysłów. Natchnienie nie spłynęło na mnie przez mieśiąc, więc postanowiłam dodać to:
Dzisiejszy poranek różnił się od wczorajszego tym, że nie zaspałam, chociaż na pewno by się tak stało gdyby dziewczyny mnie nie obudziły. Kiedy wróciłam ze szlabanu znowu zapomniałam nastawić budzik.
Gdy zaczynałam jeść śniadanie do Wielkiej Sali wleciało ze sto sów. Między nimi zobaczyłam brązowego puchacza rodziców- Remy`ego. Zanim przyleciał do mnie wylądował przy Jamesie. Kiedy ten odwiązał swój list, Remy podleciał do mnie. Wyciągnął do przodu swoją sowią łapkę, a ja z wahaniem odwiązałam zaadresowany do mnie list. Otworzyłam kopertę i wyjęłam pergamin. Od razu rozpoznałam staranne pismo mojej mamy.
Droga Lily!
Co my mamy z Tobą zrobić ? Szlaban w pierwszy dzień szkoły i to na pierwszej lekcji? Nie uważasz, że trochę przesadziłaś? Spodziewaliśmy się listu od Percy`ego( o Jamesie), ale zdziwiliśmy kiedy dostaliśmy aż dwa ( o Tobie i Twoim bracie). Nie chcemy Cię martwić w drugi dzień szkoły, więc przymykamy na to oko ale mamy nadzieję, że następna sowa z Hogwartu nie przyleci w tym tygodniu (przekaż to Swoim braciom).
Pozdrawiamy mama i tata.
P.S- gratulujemy przydziału do Gryffindoru. Mogłabyś napisać do nas kilka słów.
-Chyba nie jest źle, prawda?- zagadnęła do mnie siedząca obok Meg
-Nie, prawie się tym nie przejęli.-Zdziwiło mnie trochę nastawienie rodziców. Kiedy 5 lat temu przyleciała sowa z Hogwartu, rodzice nie byli tacy wyrozumiali. No, ale w końcu ja nie zrobiłam nic takiego w porównaniu z włóczeniem się po zamku w środku nocy i urządzeniem bitwy na łajno-bomby. Z zamyślenia wyrwała mnie Megan
-Spójrz, tu jeszcze coś jest.- Zerknęłam do koperty, naprawdę była w niej jeszcze jedna karteczka. Wyciągnęłam ją tak, żeby Meg nic nie przeczytała. Dobrze zrobiłam. Ten tajny liścik przysłał mi tata. Jego niechlujne pismo rzucało się w oczy.
Droga córeczko!
Nie wiem co mam myśleć o Twoim szlabanie, Lilka.- tylko tata może tak do mnie mówić, nie lubię tego zdrobnienia, on używa go kiedy jest na mnie zły- Zawsze wiedziałem, że nie będziesz grzeczną dziewczynką, ale nie musiałaś udowadniać tego już w pierwszy dzień szkoły. Trudno, przejdźmy do ważniejszej sprawy. Jeśli James mnie posłucha to pokaże Ci dzisiaj coś, co należało kiedyś do Twojego dziadka i coś co stworzył wraz z przyjaciółmi, kiedy sam był w Hogwarcie. Napisz mi czy Ci się spodoba.
Tata
Nie wiedziałam co o tym myśleć, więc schowałam kartkę do kieszeni i podeszłam do Jamesa. Wiedział o co chodzi, bo mruknął tylko "Nie teraz Lily"- i odszedł ze swoją paczką.
Czekałam z niecierpliwością na koniec zajęć. Po zaklęciach, które były ostatnią lekcją tego dnia niemalże pobiegłam do Wielkiej Sali. James i Al siedzieli kawałek od reszty uczniów. Usiadłam naprzeciw nich.
- Wyglądamy chyba jakbyśmy mieli jakąś naradę Potterów.- Mruknął James
- Czy wiesz o co chodziło tacie w liście, Lily?- Al zdawał się być lekko podekscytowany
-Nie za bardzo.- Spojrzałam na nich pytająco
-Najpierw zjedz porządny obiad. Mama martwi się, że jeśli nie będziemy zmuszali cię do jedzenia to w ogóle przestaniesz się odżywiać.- mruknęłam nie zadowolona
-To że mało jem nie znaczy, że musicie mnie pilnować .
-Mama powiedziała, że to obowiązek starszego brata pilnować siostrzyczki.- James zaczynał mnie drażnić, ale nie reagowałam- Na co masz ochotę Lilka?- Przesadził. Wzięłam łyżkę i nałożyłam sobie trochę gotowanych ziemniaków.
-Od kiedy lubisz gotowane ziemniaki Lily?- Albus wiedział, że ich nie znoszę. Nabrałam trochę na widelec.
-Nadal ich nie lubię, ale z pieczonych nie da się strzelać.- Powiedziawszy to odchyliłam się do tyłu i strzeliłam z ziemniaków w Jamesa.
-Jest!- udało mi się trafić
-Lily!- Mój brat wydłubywał sobie ziemniaki z włosów patrząc na mnie morderczym wzrokiem.
-Lily, James uspokójcie się. Chcecie, żeby Percy tu przyszedł? Posłuchajcie, po objedzie pójdziemy do dormitorium. Jak myślisz James, ktoś będzie w twojej sypialni?- Pokręcił przecząco głową.- Więc pójdziemy do twojej sypialni i tam wszystko wyjaśnimy Lily. Ok?- Pokiwaliśmy tylko głowami. Moi bracia zajęli się ogryzaniem pałek kurczaka, a ja nałożyłam sobie surówkę i pieczone ziemniaki, gotowane oddałam Jamesowi.
W sypialni chłopaków z 5 klasy był bałagan nie do ogarnięcia, chociaż mieszkali tu niecałą dobę. Łóżko Jamesa, było chyba najbardziej zawalone przez sterty ciuchów, opakowania po słodyczach i okruszki nie znanego pochodzenia. James wyciągnął kufer i zaczął w nim czegoś szukać wywalając resztę rzeczy na podłogę. Po krótkiej chwili wyciągnął z samego dnia bardzo stary i zniszczony pergamin, a także coś w rodzaju płaszcza. Nie odzywałam się, myśląc, że będzie szukał dalej, ale on wstał i rozłożył pergamin na łóżku.
- Jak myślisz, co najpierw?- zwrócił się do Al`a
- Chyba mapa.- Spojrzeli na mnie- Podejdź, Lily.- Zrobiłam mały krok w stronę łóżka. Może to tylko taki kawał. Może chcą mnie nabrać, bo przecież to tylko stary kawałek pergaminu, a nie jakaś mapa.
-Weź różdżkę, musisz stuknąć w ten pergamin i powiedzieć „Przysięgam, że knuję coś nie dobrego”. No, śmiało.- Wydało mi się to raczej bezsensowne, ale wyciągnęłam moją różdżkę i powiedziałam
-Przysięgam, że knuję coś nie dobrego. Wow… - Wyrwało mi się z gardła, bo na pergaminie zaczęły pojawiać się litery.- Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz, zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników, mają zaszczyt przedstawić MAPĘ HUNCWOTÓW.
-Rogacz to nasz dziadek- James Potter, Lunatyk to tata Teda- Remus Lupin, Łapa to ojciec chrzestny naszego taty- Syriusz Black, a o Glizdogonie nie warto nic mówić.-Wyjaśniał mi James- To mapa Hogwartu
-Nie… Ale jak? Nie… To nie możliwe… Wow…- Al i James dusili się ze śmiechu z mojej miny,
- Mapa Hogwartu? A te kropki?- przyjrzałam się im uważniej, każda był opatrzona imieniem i nazwiskiem. To Percy! Naprawdę? A przy nim, przecież to Matt! Ciekawe co znowu zrobił? Ale, skąd wy to macie?- Zrobili niewinne miny
-Dostałem to od taty, kiedy przyszedłem do Hogwartu.- Powiedział James- Tak jak to- wskazał na dziwny płaszcz.
Nie mogłam się doczekać, więc wzięłam go w dłonie. Okazało się, że srebrnoszara tkanina jest bardzo dziwna w dotyku, jakby była wykonana z wody… Zarzuciłam ją sobie na plecy.
-Jest tu jakieś lustro?- Niepewnie rozejrzałam się po zagraconej sypialni
-Potłukło się w zeszłym roku- Oświadczył James z miną niewiniątka-Okazało się bardziej kruche niż myśleliśmy. Ale nie potrzebujesz lustra, spójrz w dół.- kiedy wykonałam ruch głową, aż się przestraszyłam, bo tam gdzie powinnam była zobaczyć swoje stopy ujrzałam podłogę, na której stałam
- Czy to Peleryna Niewidka?
-Tak. Skąd wiesz?
- Tata wspominał mi coś tego lata.- Pomyślałam, że mogę zrobić braciom kawał, ale najpierw…
-Jak się zmazuje tą mapę?
-Wystarczy powiedzieć „koniec psot”- Puknął różdżką w mapę, po której został czysty pergamin. Zarzuciłam pelerynę na głowę, tak, że całkowicie znikłam i poszłam w kierunku drzwi. Al i James nie zwrócili na to uwagi, dopóki nie otworzyłam drzwi.
-Lily, nie wychodź!- krzyknęli pewni, że jestem już w Pokoju Wspólnym i zbiegli w dół po schodach. Tymczasem ja stałam sobie z boku powstrzymując śmiech. Dopiero teraz zeszłam na dół. James i Al stali metr ode mnie i rozglądali się nerwowo, jakby czekali, aż w końcu mnie zobaczą. Nie mogłam się powstrzymać stanęłam między nimi i powiedział tak, żeby tylko oni mnie usłyszeli
-Czego szukacie?- I od razu zrobiłam krok w tył, a oni chcą mnie złapać powpadali na siebie
-Przysięgam Lily, kiedy zdejmiesz pelerynę jesteś już martwa- James nie lubi, kiedy się z niego żartuje. Poszłam na górę, odłożyłam pelerynę do kufra Jamesa i zeszłam na dół już widzialna z szerokim uśmiechem na twarzy. Moi bracia siedzieli na najniższym stopniu, kiedy mnie zobaczyli wcale nie wstali, tylko jeszcze bardziej się rozsiedli.
- Mam przez was skakać?
-Al, słyszałeś może coś?- Udawali, że mnie nie ma
- Nie, a ty coś słyszałeś?- Wiedziałam, że mogłabym ich przeskoczyć, ale miałam na sobie spódniczkę, więc wolałam nie próbować. Rozejrzałam się mając nadzieję, że ktoś przyjdzie mi z pomocą i nie myliłam się. Całej scenie przyglądała się Emily, wiedziałam, że w końcu zareaguje, bo przecież jest prefektem. Podeszła do nas i zagadała do moich braci
- Hej, jest wam tu wygodnie?
-Byłoby, ale mamy niejasne wrażenie, że za naszymi plecami stoi jakiś natręt.
-Przestań James, ja też mam młodszego brata i nie raz płata mi figle. Co się tak przejmujesz?
Moi bracia wstali niechętnie, a ja przeszłam między nimi. Przypomniałam sobie, że chciałam napisać do rodziców list.
-Al? Pokażesz mi sowiarnie? Proszę…- Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam przymilnie
- A napisałaś już list?- Pokręciłam przecząco głową- Będę czekał tu za 15 minut.
-Dzięki.
Pół godziny później weszłam do sowi arni. Większość sów spało, ale niektóre pohukiwały między sobą jakby rozmawiały. Odnalazłam wzrokiem moją sowę. Była to sowa śnieżna. Na jej piórach nie było ani jednej czarnej plamki- były całe białe.
-Mili!- Zleciała i usiadła na moim ramieniu, a ja pogłaskałam ją po główce i poczęstowałam przysmakiem dla sów- To list do moich rodziców. Znasz drogę.- Przywiązałam jej do nóżki list i delikatnie wyrzuciłam przez okno. Obserwowałam jak prostuje skrzydła i wyrównuje lot. Z okna roztaczał się piękny widok na jezioro i otaczające je góry, wiatr poruszał czubkami drzew w Zakazanym Lesie. Tak pochłonął mnie ten widok, że zupełnie zapomniałam o Albusie. I przestraszyłam się usłyszawszy jego głos
- Lily? Chodźmy już.
-Och… Tak, już idę.- Ostatni raz wyjrzałam przez okno i planując przyjść tu ponownie w najbliższym czasie opuściłam sowiarnię.
kamagra oral jelly how to use http://kamagrabax.com/ - kamagra kopen in de winkel nederland <a href="http://kamagrabax.com/">kamagra oral jelly</a> kamagra gel forum hr
RobertTug Sobota, 27 Czerwca, 2020, 21:44
kamagra oral jelly india http://kamagrabax.com/ - come si usa il kamagra oral jelly <a href="http://kamagrabax.com/">kamagra 100mg</a> kamagra 100mg chewables ajanta
kamagra oral jelly review forum
<a href="http://kamagrabax.com/#">buy kamagra</a>
kamagra oral jelly for sale in usare
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra online</a>
kamagra oral jelly india manufacturer