Lily przemykała korytarzami Hogwartu. Nasłuchiwała szeptów i kroków, cichych rozmów i głośniejszych stukotów. Tak, ukrywała się. Przed kim? Westchnęła i oparła czoło o zimny mur obok drzwi kuchni. Nagle ktoś obok niej cicho się roześmiał. Szybko odskoczyła.
-Nie wiedziałem, że jestem aż taki straszny, że musisz ukrywać się jak zbieg… I to w kuchni. Brakuje ci tylko długiej peleryny zarzuconej tak, by skrywała twarz. – śmiał się Jabbo. Lily zaklęła.
-Jak mnie znalazłeś? – spytała. Zaprzeczanie temu, że się ukrywała, byłoby żałosne… Ale czy cała ta sytuacja nie była żałosna?
Chłopak wzruszył ramionami.
-Przypadek. Właśnie niosłem kolację… przyjacielowi. – rzucił z uśmiechem, wskazując na koszyk w lewej dłoni, ale Lily wyczuła w jego głosie nutkę wahania, gdy wspominał o przyjacielu.
-Czyli mnie nie prześladujesz? Mogę czuć się bezpieczna? – spytała, wypuszczając powietrze i oddychając głęboko. Chłopak znowu się uśmiechnął.
-Nie prześladuję cię, ale bezpieczna… - tu nachylił się ku niej, a ona, wbrew rozsądkowi, nie ruszyła się – będziesz tylko ze mną. – mruknął cichutko do jej ucha. Dziewczyna nie mogła się powstrzymać i wybuchła śmiechem.
-Daj spokój, zachowujesz się jak napalony nastolatek, a nie uprzejmy młody człowiek, którym byłeś dawniej. – Jabbo popatrzył na nią i westchnął.
-Wybacz, kumple mówili, że tak to się robi… - i podrapał się za uchem.
-Nie martw się. – poklepała go po plecach.
-Będzie gorzej. Więc teraz jest lepiej. – Jabbo parsknął na takie słowa pocieszenia.
-Czyli nie będziesz się już ukrywać?
-A nie będziesz już tak gadał?
-Spróbuję… - zapadła cisza. Jedna z tych miłych, przyjemnych cisz między dwoma ludźmi, którzy znaleźli porozumienie. Szli więc w tej sympatycznej ciszy, a każde uśmiechało się do swoich myśli.
-To ja tu… pójdę… - zawahała się Lily.
-W drugą stronę?- podsunął Jabbo, a jedna z jego ciemnych brwi podjechała do góry.
-Tak, po prostu w drugą stronę. – dziewczyna uśmiechnęła się z ulgą i poczekała, aż chłopak odejdzie, po czym zawróciła i poszła tam, skąd przyszła.
***
-Trzymaj. – Ruda rzuciła Remusowi paczkę owiniętą białym papierem. Chłopak pociągnął nosem i rozdarł opakowanie.
-Mm… czekolada, paszteciki, sok z dyni… a to co? – Lupin odłożył nadgryzionego pasztecika i wyciągnął słoiczek z białą mazią. Przyglądał mu się podejrzliwie. Dziewczyna usiadła obok niego na łóżku Syriusza i wyciągnęła spod poduszki jakąś gazetę.
-Krem. – mruknęła, przewracając kartki. Westchnęła.
-Czy on nie może mieć normalnych rzeczy? – mruknęła w stronę Remusa, odrzucając pismadło ze wstrętem. Lupin nieufnie wąchał mazidło.
-Hmm? Syriusz? On właśnie ma normalne rzeczy. – powiedział chłopak, odstawiając słoiczek na szafkę, ale Ruda szybko skoczyła na równe nogi i porwała maź.
-O nie, tak szybko się jej nie pozbędziesz… Żeby to zrobić musiałam wydębnić od Slughorna dodatkowe składniki… co nie było łatwe… Rozbieraj się! – rzuciła, groźnie mrużąc oczy.
-Lily, naprawdę doceniam twoje starania, ale…
-Ale już!- wrzasnęła, wyciągając różdżkę. Remus widząc, że dziewczyna nie odpuści, westchnął.
-Odwróć się. – Ruda parsknęła.
-Zjadłeś już pierwszego pasztecika, prawda? - chłopak zmarszczył brwi, ale zaraz się uśmiechnął.
-Jesteś przerażająca… - zdążył jeszcze powiedzieć, zanim osunął się nieprzytomny na łóżko Syriusza. Lily uśmiechnęła się wesoło, ściągając z chłopaka szatę.
-Ja nie, ale nieuwaga – jak najbardziej… - podśpiewując, smarowała świeże rany Lupina białym mazidłem, po czym zostawiła go, aby wysechł. Podeszła do okna i wyjrzała na błonia, aby sprawdzić, czy drużyna quiditcha wraca już z treningu. Zauważyła tylko Syriusza czytającego pod drzewem. „Pewnie znowu te swoje piśmidła” – pomyślała złośliwie.
***
Black, jakby wiedziony jakąś tajemniczą siłą, uniósł wzrok i zobaczył smukłą postać okalaną rudymi włosami, która wychylała się przez okno jego sypialni. Mrugnął, zdziwiony, i postać zniknęła. Już miał wstać i sprawdzić czy to omamy, czy kac, lecz usłyszał wesołe pokrzykiwania drużyny Gryffindoru i zaniechał. Dołączył do kapitana i westchnął. James jak zwykle tryskał radością i skupiał wokół siebie uwagę wszystkich ludzi. Potter poklepał go po plecach.
-Kac dokucza? – rzucił do kumpla, widząc jego kwaśną minę.
-Choć, odniesiemy miotły, i powiesz mi, kto dał ci kosza… - rzucił pocieszająco do kumpla. Syriusz oczywiście potraktował to jako obrazę majestatu i prychnął.
-Czyli kac… - mruknął wesoło kapitan, patrząc w niebo. Szturchnął Syriusza i spróbowali cichaczem odłączyć się od grupy, ale…
-Cześć, James!
-Do następnego!
-Trzymaj się! – zabrzmiał grad głosów.
-Taa, i ty też się nie puszczaj!* – odkrzyknął wesoło Jim, co wywołało salwę śmiechu wśród oddalającej się grupki. Black pokręcił głową i wepchnął ręce do kieszeni.
-Przestań, baranie. – mruknął nagle James. Łapa myślał, że się przesłyszał, ale nie – przyjaciel patrzył na niego uważnie, i znów wypowiedział te słowa.
-Przestać co? – spytał głupkowato Black.
-Te całe podrywy, tą hipokryzję, to… wszystko. – i zatoczył ręką koło, ale jego oczy pozostały poważne.
-Widzę, że po 6 latach kochania się w Pannie Idealnej nadal nie umiesz formułować przejrzystych zdań… nie dziw się, że cie nie chce… - parsknął Black i odszedł.
-Właśnie o tym mówię! To się nazywa ucieczka! – krzyknął za nim Jim, ale tamten tylko machnął ręką. To rozsierdziło Pottera i… rzucił się na kumpla, powalając go na ziemię. Przetoczyli się tak kilka metrów…
-Czy ciebie totalnie ************? – sapnął Syriusz, próbując zepchnąć z siebie Jamesa, ale ten mocno przygniatał go kolanami do murawy.
-To ciebie totalnie ************. – wrzasnął Jim.
-Marnujesz sobie życie, szlajasz się za tymi pan…- Syriusz nie pozwolił mu dokończyć – jego zaciśnięta pięść sympatycznie przywitała się ze szczęką kumpla. Zaskoczony kapitan z impetem spadł z Blacka i potoczyli się dalej. Teraz to Łapa był na górze.
-Nie mam zamiaru słuchać porad życiowych od kogoś, kogo własny żywot jest marny i zazdrości mi popularności, bo sam nie umie zaciągnąć do łóżka jednej panny!!! – wrzasnął Black. Po oczach Rogacza poznał, że przesadził. Tym razem to on strzelił kumpla pięścią w zęby trzonowe. Syriusz spadł na trawę. Dyszeli obaj.
-Gnój. – mruknął James, wypluwając krew.
-To dlatego tak śmierdzisz. Wszystko jasne… - sapnął w odpowiedzi Black. Po chwili tarzali się po trawie, okładając się pięściami i kopiąc.
***
-Remus… chyba mamy problem. – rzuciła Lily z wahaniem, patrząc na błonia. Remus zapiął spodnie i zarzucił koszulę. Stanął obok dziewczyny, i wyglądając przez okno, uśmiechnął się.
-To im pomoże odreagować. – zachichotał. Dziewczyna wzruszyła ramionami i spojrzała na Lupina.
-Zapiąłbyś tą koszulę… - mruknęła, kręcąc głową, i sama wykonując wspomnianą czynność.
-To byłaby hipokryzja, zważywszy na to, że pół godziny sama zdarłaś ze mnie szatę. – parsknął chłopak, ale nie zdjął jej rąk ze swojej klatki. Nad jej ramieniem nadal patrzył na kotłujących się na trawie chłopaków. Nagle James spojrzał na niego i zamarł, przez co oberwał w głowę, lecz nie zwrócił na to uwagi. Syriusz podążył za wzrokiem przyjaciela i zaklął. Zerwali się obaj i pędem rzucili w stronę zamku, w porę uciekając nadbiegającemu Slughornowi.
Remus również zaklął. (a prawda, że ta dzisiejsza młodzież niewychowana…? - dop. autorki.)
-Lily, szybko, zwiewaj! – krzyknął i popchnął ją do wyjścia. Nie opierała się, ufała mu na tyle, by nie kwestionować jego decyzji. Po chwili, biegnąc korytarzem, zrozumiała.
-Widzieli nas, tak?
-Tak! Ty do dormitorium, ja do biblioteki! Szybko!!! – dziewczyna pędem wpadła do pokoju wspólnego i wbiegła do dormitorium. Na szczęście było puste. Szybko rzuciła zaklęcie, dając Remusowi dodatkowych kilka sekund.
Lupin podziękował w duchu Lily , gdy usłyszał huk zbroi rozbijającej się o podłogę i w tym samym momencie dopadł do drzwi biblioteki. Wpadł tam, i wyrównując krok z szaleńczego galopu (na szczęście pani Pince łajała jakichś pierwszaków i nie zauważyła jego brawurowego wejścia)do szybkiego marszu, porwał z najbliższej półki kilka tomów i dosiadł się do brązowowłosego chłopaka.
-Jeśli ktoś by pytał, to siedzimy tak razem od godziny, a ja tu byłem wcześniej, i prowadzimy uprzejmą, acz zaciekłą konwersację na temat – tu szybkie spojrzenie na okładkę książki i ciche przekleństwo - garnków w życiu mugoli… - rzucił szybko i przyjął wygodną pozycję oraz minę lekko znudzonego człowieka.
-A może lepiej walki goblinów z wampirami w XIV wieku? – spytał uprzejmie chłopak, podsuwając Remusowi książkę. Ten szybko ją chwycił.
-Dzięki… a więc… o co była walka? – spytał inteligentnie Remus i przyjrzał się swojemu rozmówcy. Jego oblicze nie wyrażało najmniejszego zdziwienia.
-Nieistotne. Wymyśl dalszy ciąg historii i jakie alibi mam ci zapewnić, abyś nie wpadł… - tu przerwał mu huk otwieranych drzwi.
-Po prostu graj idiotę. – rzucił jeszcze kątem ust Remus, na co tamten prawie niezauważalnie kiwnął głową. Więc obaj zdziwieni i jednocześnie zaciekawieni spojrzeli na drzwi. Pani Pince również patrzyła, po czym podeszła do nich. Lupin westchnął cichutko.
-Idiota – mruknął do siebie. Bibliotekarka oczywiście nie wpuściła obszarpanych, uwalanych błotem chłopaków do swej świątyni, wobec czego rzucali Remusowi wściekłe spojrzenia.
-Lepiej idź… jeśli masz zamiar strugać debila, to idź, i udawaj, że nie wiesz, o co chodzi. – mruknął chłopak, pochylając się nad książką.
-Dokończymy kiedy indziej, ale ciekawie się z tobą rozmawiało. Cześć- rzucił głośno Remus i szybko podchodząc do wściekłych kumpli. Zamykając za sobą drzwi, zauważył delikatny uśmiech na wargach chłopaka. Ze zdziwieniem pomyślał, że był to pierwszy raz, gdy chłopak okazał uczucia…
-Zapewne powiesz, że byłeś cały czas w bibliotece. – powiedział James, ruszając spokojnie do dormitorium. W drodze nikt się nie odzywał, dopiero w sypialni rozgorzałą kłótnia.
-Naturalnie. Odrabiałem pracę domową. Ten chłopak ma bardzo ciekawe zapatrywania na świat… ale nieistotne. Co się wam stało? – zapytał zatroskany, oglądając ich rany. Patrzyli na niego podejrzliwie.
-Przecież to niemożliwe, żeby wydawało nam się to samo w jednej chwili… - mruknął James, targając włosy.
-Co się wam wydawało? – zaciekawił się Lunatyk.
-Że Lily cię ubiera. I że się obejmujecie. – powiedział odważnie Rogacz, unosząc podbródek. Lupin najpierw spojrzał na niego z politowaniem, później z niedowierzaniem, a widząc, że ten nie żartuje, wybuchnął śmiechem.
-Debile. – rzucił w końcu, kręcąc głową.
-To oczywiste, że ktoś rzucił na was zaklęcie… Ale co robiliście, to może być ważne… Ktoś was widział? – uporczywie pytał Lunatyk. Syriusz i Rogacz spojrzeli na siebie, w końcu sympatyczniejszy wzruszył ramionami, ale przystojniejszy pokręcił przecząco głową.
-Dajcie spokój… Nie wierzycie mi? Kretyni. – zaperzył się i ruszył do PW.
-Stój, kołku… Wierzymy. – mruknął James z ociąganiem.
-Najpierw James miał trening, stąd kurz, pył i błoto, a później się pobiliśmy. – rzucił Black, zdejmując koszulkę przez głowę i rzucając obok łóżka. Skierował się do łazienki. Lunatyk uniósł brwi.
-Wykąpcie się, a ja wam później opatrzę rany… Kretyni. – mruknął. James podszedł do niego i… rąbnął go pięścią w brzuch.
-Czuję jej perfumy. – rzucił do kumpla. Zacisnął rękę na jego koszulce i zawlókł do okna.
-Stąd doskonale widać miejsce, gdzie się biliśmy. – mruknął, celując w szczękę. Głuchy dźwięk, Remus stęknął, ale nie opierał się.
-A składniki na taką maź -tu wskazał podbródkiem na łóżko Syriusza- mogła wydębnić od Slughorna tylko Lily. Ciebie on nie lubi. No i ty nie pieczesz. – powiedział cicho i uderzył jeszcze raz, w nos. Remus jęknął, a Jim go puścił. Blondyn upadł na kolana i oparł głowę o wezgłowie łóżka.
-Rogacz… - zaczął Lunatyk. Brunet nawet na niego nie spojrzał. Wyjął koszulkę i po prostu wyszedł. Remus popatrzył na niebo, ale padł na niego cień.
-Luni, jesteś świetnym aktorem, ale to była z góry przegrana sprawa. Nie miałeś szans żeby wygrać, więc się nie przejmuj. Zabierz te śmieci z mojego łóżka, mówię też o tobie, i nie waż się do niego odzywać. Do mnie też. Jesteś najpospolitszym… po prostu… - Syriusz zamilkł na chwilę.
-Jesteś gorszy niż moja cała rodzina. – powiedział cicho i wyszedł. Remus skurczył się w sobie.
Często się wyzywali, ale tak Syriusz nie powiedział jeszcze nigdy. Do nikogo.
***
Zostałam ostrzeżona... Mmm, ta adrenalina ;]
Komentarze:
potterówna Środa, 22 Kwietnia, 2009, 14:29
Superowa notka, najbardziej podobała mi się scena w bibliotece, z tym chłopakiem
Aleksa Środa, 22 Kwietnia, 2009, 16:22
Świetna notka!!!
Super ze wreszcie coś dodałaś, ale następnym razem przeczytaj przed dodaniem bo było trochę błędów.
Czekam na następną x)
Świetna notka... Mi też najbardziej podobała się scena w bibliotece...
Naprawdę super...
Lily Niedziela, 26 Kwietnia, 2009, 14:34
Hahah.. ;].
Notka była bombowa ;pp.
Już myślałam, że James i Syriusz dali się nabrać na tę bajeczkę ;D hihi..!
Ale jednak nie są oni tacy głupi xD.
Hah.. ;*
Becky Poniedziałek, 27 Kwietnia, 2009, 17:19
Świetna notka! już nie mogę się doczekać kolejnej, bo aż skręca mnie z ciekawości co będzie dalej =] mam nadzieję, że szybko dodasz następną!
Kar Wtorek, 28 Kwietnia, 2009, 20:01
notka jest naprawdę fajna czekam na kolejną.! ;)
Laurelin(J.P.Jr) Środa, 06 Maja, 2009, 21:07
Ach, Melisho!
Przepraszam najmocniej, że tak późno komentuje.
Notka jak to zwykle twoje na wysokim poziomie, bardzo xD
Biedny Remusek.
Lily, niedobra wkopała go przypadkiem.
A Jim jak na jelenia ma bardzo dobry węch
Widać mały kryzys w tej męskiej przyjaźni się szykuje.
I to zdanie na koniec, hmm... zastanawiające.
Czyli jednak wielka przyjaźń Huncwotów nie jest tak nieskazitelna jak to ją zwykle przedstawiano.
Za tą notkę wielki szacun
Kłaniam się twej umiejętności miarkowania akcji.
Pozdrowionka ciepłe,
Laurelin
Peggy Piątek, 15 Maja, 2009, 18:34
Nie mogę się doczekać kolejnej notki
Doo( Mary Ann Lupin Niedziela, 31 Maja, 2009, 14:49
Bardzo mi się podobało! Fajnie się zachował ten chłopak z biblioteki. Przyjaźni Huncwotów pęka, ahh! .
Zapraszam do mnie i z niecierpliwością wyczekuję dalszego ciągu!
ALA-Lunatyk Wtorek, 07 Lipca, 2009, 13:16
Żal mi Lunatyka
Shad Czwartek, 09 Lipca, 2009, 16:32
Cześć. Jestem z wirtualneg Hogwartu. Tak, wiem... To spam, ale nie ma innego sposobu na znalezienie ludzi... Przejdę do rzeczy. Szukamy osób, które mają wyobraźnię, najczęściej piszą opowiadania, ponieważ wirtualny hogwart jest to forum na którym sam jesteś uczniem i piszesz swoją historię. Poznajesz przyjaciół, zdobywasz punkty, spędzasz czas na śwetnej zabawie. Może akurat to Cię zainteresuje. www.hogwart.fora.pl
Pozdrawiam.
Shad
Verle Środa, 13 Lipca, 2011, 13:22
Thanks for wriitng such an easy-to-understand article on this topic.
Verle Środa, 13 Lipca, 2011, 13:22
Thanks for wriitng such an easy-to-understand article on this topic.