Kolejne tygodnie upływały w miarę spokojnie, czasami przerywane misjami w imieniu Czarnego Pana.
Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać był ze mnie zadowolony, gdy zameldowałem mu o pierwszym wykonanym zadaniu, toteż wyznaczył mi kilka kolejnych, nie tak ryzykownych i odbierających dobry nastrój. Zrozumiałem, że pierwsze zadanie było próbą odwagi, zimnej krwi i siły. Kiedy okazało się, że żadnego mi nie brakuje, dostawałem głównie misje polegające na rzucaniu zaklęć, dostarczaniu różnych przedmiotów, gdyż Czarny Pan nie mógł sobie pozwolić na utratę zaufanego śmierciożercy, jakim wkrótce się stałem.
I zgoda, może jestem słaby psychicznie i to, czym się teraz zajmuję, nie jest szczytem moich marzeń, pochlebia mi jednak to, że jako jeden z niewielu ludzi zostałem wybrany do noszenia Czarnej Peleryny i naznaczenia Mrocznym Znakiem. Za wszystko w życiu trzeba zapłacić, a moja cena jest bardzo wysoka – podwójnie ryzykuję życiem. W razie udanej misji mogą mnie zabić pracownicy MM; jeśliby mi się nie powiodło, jestem pewny śmierci z rąk Czarnego Pana. Szczerze mówiąc, jeśli miałbym wybierać, wybieram Ministerstwo. Najwyżej zamkną mnie w Azkabanie, ewentualnie czeka mnie HUMANITARNA śmierć, a z rąk Czarnego Pana nie mam szans na takową.
Dzisiaj miałem wyjątkowo ciężki dzień w pracy – miałem „małą” sprzeczkę z moim sekretarzem. Zwolniłem go, to przecież niedopuszczalne, żeby podwładny kłócił się ze swoim przełożonym. W Ministerstwie zwalniać może tylko Minister Magii, ale Haysworth mi to wybaczy. Na wszelki wypadek zaproszę go w niedzielę na obiad, potem może na jakiś mecz quidditcha, to się ułagodzi. I tak już kilkakrotnie robił aluzję do tego, że chętnie zwiedziłby mój dworek, będzie miał okazję. Zaraz wystosuję jakieś zaproszenie i wyślę przesyłką wewnętrzną, może go złapie, zanim wyjdzie do domu. A jak nie, to jak wrócę do domu, wyślę szybką sowę, powinna dojść.
Na brodę Merlina!!!
Dzisiaj przy obiedzie Narcyza rzuciła prawdziwą bombę.
Wątpię, a raczej wiem, że teraz to już wszystko będzie inaczej. To NAPRAWDĘ nie jest dobry moment. Tak szczerze, to gorszego nie mógłbym sobie wyobrazić. Nie teraz, kiedy nie jestem pewny jutra… Nie teraz, kiedy jeszcze tyle mógłbym osiągnąć… Nie teraz, kiedy jestem w takim stanie, że nie mogę wziąć odpowiedzialności za życie jeszcze jednej osoby.
Tyle, że… nie mam wyjścia. Zostałem postawiony przed faktem dokonanym i nie mogę zrobić nic innego, jak pogodzić się z tym, że….
Ugh… nie przejdzie mi to przez gardło….
Będę….
OJCEM!
Się wkopałem.
Wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej. Jeśli dziecko, to z kobietą, którą bym kochał, a nie z zimną blondynką, którą znam mniej niż najbliższych sąsiadów.
Nie wiem, co lubi, jaki kolor podoba jej się najbardziej, jakie kwiaty chciałaby dostawać. Nie wiem nic, wiem tylko, że za jakieś siedem miesięcy zaistnieje jedna „rzecz” , która będzie nasz łączyła. ONA albo ON. Zawsze marzyłem o córeczce, ale ojciec zabije mnie, jeśli pierwszy nie urodzi się dziedzic.
A Narcyzę ogarnęła istna gorączka. Od niecałych dwudziestu czterech godzin wie o tym fakcie, a już zaczęła rozmyślać nad imieniem (Może…. Theodorus? To takie… arystokratyczne….), nad urządzeniem pokoju (Wiesz, ten dwór jest taki zimny, musimy jakoś ocieplić to wnętrze. Co powiesz na aksamit na ścianach?) i nad listą gości na chrzest (Nie wiem, jak z Ministrem Magii, wiesz, niby nie rodzina, a jednak….).
Oszaleć można. Nie wyobrażam sobie, że mój syn mógłby nazywać się Theodorus (jak się to zdrabnia???) i mieszkać w pokoju z niebieskim aksamitem na ścianach… Ale szczerze mówiąc, obecna Narcyza podoba mi się o wiele bardziej, niż ta poprzednia. Teraz zaczyna przypominać człowieka, a nie sztywną kukłę. Wydaje mi się nawet, że ona potrafi kochać. A czasem posyła mi uśmiechy, co prawda dość nieśmiałe i sztywne, ale cóż się dziwić… pewnie biedaczka zapomniała, jak to się robi…
Zaznaczyłem wielkie czerwone kółko w kalendarzu, na dacie porodu, której wyznaczył Narcyzie lekarz. To taki kalendarz, w którym zaznaczam wszystkie ważne wydarzenia. Ne jego okładce widnieje wielki zielony smok. Wydawało mi się, że nawet on spojrzał na mnie szyderczo, kiedy stałem przy kartce z datą 23 czerwca, zastanawiając się, co mam tam napisać. Nie znałem płci dziecka, więc „Mój syn” lub „Moja córka” odpadły w przedbiegach, a „Moje dziecko” brzmi jakoś tak… bezosobowo.
Więc nie napisałem nic. Wiem tylko, że to czerwone kółko stanie się symbolem zmian w moim życiu, a ilekroć na nie spojrzę, przypominam sobie, że dotychczas - to była sielanka. Teraz posmakuję prawdziwego życia. I nie sądzę, by mogło mi się to spodobać.
NIE SĄDZĘ???
Ja jestem tego pewien.
Pokłóciłem się z Narcyzą. Przez nasz dwór przeszła istna burza z piorunami. Wszystko zaczęło się już pod wieczór, kiedy to przyszedł do nas magiczny kurier z wielką paczką. Nie miałem głowy do interesów, więc zanim zastanowiłem się, co by to mogło być, odebrałem przesyłkę. Jakież było moje zdziwienie, kiedy spod zwojów sznurków i szarego papieru wyłoniło się wielkie pudło z istną powodzią dziecięcych ubranek. Żona zdecydowanie przesadziła. Szybko poszedłem do pokoju, gdzie Narcyza siedziała na fotelu, czytając książkę i głaszcząc się delikatnie po wklęsłym jeszcze brzuchu. Delikatnie podniosła głowę, kiedy stanąłem w drzwiach. Jej wzrok wyrażał zdumienie, ale skierowała wzrok na dwie pary śpioszków – jedne niebieskie, jedne różowe , które złapałem wybiegając z holu. Wyraźnie się ucieszyła.
-Już przyszły? Dlaczego nie powiedziałeś, przecież mogłam sama je otw….
-Przyszły, przyszły! Kobieto, co się z tobą dzieje? To dziecko ma jakiś jeden cal i te wszystkie pierdoły przydadzą mu się dopiero za jakieś siedem miesięcy!
-Tak, ale co to szkodzi, że sobie postoją w jakiejś szafie i spokojnie poczekają do czerwca? – Narcyza była wyraźnie obrażona. – Sam mówiłeś, że nie lubisz załatwiać na ostatnią chwilę, to myślałam…
-MYŚLAŁAŚ? Czy ty masz zamiar urodzić całe stado dzieci? Przecież To wszystko wystarczyłoby na ubranie wszystkich niemowląt w hrabstwie. Nawet nie wiesz, jakiej będzie płci….
-No właśnie…. – Narcyza rozpromieniła się i pokręciła głową z uśmiechem - przecież widzisz, że zamówiłam i niebieskie i różowe, na wszelki wypadek… Na pewno się nie zmarnują, ja zawsze marzyłam o dużej rodzi…
-Tak? A ja wręcz przeciwnie. Szkoda, że mnie w tych swoich planach najwyraźniej nie uwzględniłaś, ani o nie nie zapytałaś…
-Lucjusz, tyle, że ja sama sobie tego dziecka nie zrobiłam! Do tańca trzeba dwojga, kochanie. – popatrzyła na mnie z jadowitym uśmieszkiem i wtedy straciłem panowanie nad sobą.
Narcyza też. Ostatnie słowa, jakie wykrzyczała, zanim z płaczem wybiegła z domu, brzmiały:
-Nie przyszło ci do głowy, że to dziecko jest jedyną rzeczą, która może mnie przy tobie zatrzymać. Ciebie całymi dniami nie ma w domu, a jak już wracasz, zamykasz się w swoim gabinecie i twierdzisz, że bardzo ci przeszkadza moja obecność… Ja się duszę w tym dworze! Je nie mam do kogo otworzyć ust! Co mam po tych wielkich komnatach, kiedy nie ma w nich żywej duszy? Po cholerę mi te wszystkie rzeźby i obrazy, skoro ONE do mnie nie przemówią. Ty mógłbyś… - stwierdziła z żalem.
-Masz służbę… - próbowałem niemrawo sprostować.
-Która umyka po kątach, kiedy tylko mnie zobaczy na horyzoncie! Ja chcę tego dziecka, ja go potrzebuję! Ty też, tylko jeszcze o tym nie wiesz. Ale z czasem się przekonasz. A dopóki… -zawiesiła głos - …tego nie zrobisz, będę u mamy. Wyprowadzam się. – Z szafy wyciągnęła jakąś walizkę – już zapakowaną – i wybiegła.
Patrzyłem w ślad za nią. Nie wiem, co mnie podkusiło, ale kiedy była już przy bramie, krzyknąłem:
-I tak tu wrócisz! Jestem twoim mężem i tu jest twój dom! Zobaczysz! – kiedy przekonałem się, że moje słowa spływają po niej jak woda po kaczce, z westchnieniem wszedłem do holu.
Wróciła po dwóch godzinach, z tą samą walizką, z jaką tu przyszła. Obojętnie przeszła obok mnie, nawet nie zaszczycając spojrzeniem mojej osoby. Ja też nie miałem zamiaru odezwać się pierwszy. Poczekam, aż jej przejdzie. Była pierwsza w nocy, postanowiłem, że dzisiaj prześpię się na kanapie w gabinecie. Już zdążyłem sobie urządzić całkiem niezłe posłanie, kiedy usłyszałem pukanie w szybę. Po bliższych oględzinach okazało się, że to wielka, czarna sowa. Otworzyłem okno, a ta upuściła zwitek papieru na biurko i wyleciała, porywając orzeszka z miski stojącej na parapecie.
Rozwinąłem rulonik i zmroziło mnie. To był charakter pisma ojca Narcyzy. Tylko raz go widziałem, na weselu, ale zapadł mi w pamięć jako czarnowłosy, strasznie surowy mężczyzna, patrzący na wszystko z marsowym wyrazem twarzy. Toteż już widziałem siebie w roli jego ofiary, co miało być karą za to, że wyrzuciłem jego córeczkę z domu.
Przebiegłem pobieżnie wzrokiem list i odetchnąłem z ulgą:
Witaj Lucjuszu,
Nie wiem, co jej znowu strzeliło do głowy, żeby do nas wracać. Oczywiście, szybko jej to wyperswadowałem. Jej miejsce jest przy mężu, zwłaszcza teraz, kiedy nosi w sobie Twoje dziecko.
Nie wiń mnie, to nie moja wina, że jest taka. Moja żona zawsze ją rozpieszczała. Musisz trzymać ją krótko, jest kobietą i sama nie wie, co jest dla niej dobre. Ja postępowałem tak od początku naszego małżeństwa i widzisz? Jesteśmy ze sobą już trzydzieści sześć lat.
Postaraj się wszystkie te głupoty wcześnie wybić z głowy. Im wcześniej, tym lepiej, te jej fanaberie mogą źle odbić się na dziecku.
Thor.
Uff…. Więc jednak mowa obronna. Już zaczynałem się bać. Wziąłem ten list i wpadłem do pokoju Narcyzy. Leżała już w łóżku, ale nie spała. Chyba się ucieszyła.
-Wiedziałam, że przyjdz… - zaczęła mówić, wyciągając do mnie ramiona.
-Czytaj. – powiedziałem tylko i obserwowałem, jak jej źrenice stają się coraz szersze i szersze. Chyba nie była zadowolona, bo powiedziała, hamując łzy:
-Wyjdź.
kamagra forum gdzie kupic http://kamagrabax.com/ - kamagra now <a href="http://kamagrabax.com/">kamagra jelly</a> kamagra rendeles
RobertTug Niedziela, 07 Czerwca, 2020, 14:32
kamagra 100mg chewable tablets india
<a href="http://kamagrabax.com/#">buy kamagra</a>
the sleep store kamagra
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra 100 mg</a>
kamagra store gutschein
cheap kamagra uk reviews
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra 100 mg</a>
kamagra 100mg oral jelly kako se uzima
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra oral jelly</a>
kamagra 100mg tablets uk to united states
Dennisoxype Poniedziałek, 08 Czerwca, 2020, 06:32
kamagra oral jelly 100mg how to use
<a href="http://kamagrabax.com/#">buy kamagra</a>
kamagra kopen amsterdam winkel
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra 100mg</a>
kamagra 100 chewable tablets
RobertTug Poniedziałek, 08 Czerwca, 2020, 22:18
kamagra kaufen in deutschland
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra 100 mg</a>
kamagra 100mg soft tabs chewable tablets
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra 100 mg</a>
kamagra kopen nederland
kamagra 100mg tablets australia http://kamagrabax.com/ - kamagra 100mg tablets reviews <a href="http://kamagrabax.com/">kamagra</a> kamagra store
Dennisoxype Wtorek, 09 Czerwca, 2020, 08:48
kamagra oral jelly 100mg price http://kamagrabax.com/ - kamagra oral gel <a href="http://kamagrabax.com/">kamagra</a> kamagra 100 mg green tablets
AbradLy Wtorek, 09 Czerwca, 2020, 10:15
canadian pharmacy <a href=https://getlevitracheaply.com/#>online canadian pharmacy</a> canada pharmacy online <a href="https://getlevitracheaply.com/#">online pharmacy canada</a> best canadian online pharmacy https://getlevitracheaply.com/#
RobertTug Wtorek, 09 Czerwca, 2020, 10:55
kamagra forum doctissimo
<a href="http://kamagrabax.com/#">buy kamagra</a>
cost of kamagra jelly
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra 100mg</a>
kamagra 100mg tablets review