13:00
Od rana szaleję z wyborem makijażu i fryzury. Nie mogę się doczekać tej imprezy u Freda i George'a! Chociaż, w głębi duszy martwię się, że coś nie wyjdzie i wszyscy będą się ze mnie śmiali, skoro niektórzy to mnie obgadują nawet wtedy, kiedy idę sobie normalnie po korytarzu E tam, poradzę sobie. Trzeba widzieć świat nie w szarościach, lecz we wszystkich kolorach Fasolek wszystkich Smaków No i fajerwerków dzisiaj, oczywiście.
20:00
Ale cyrk! Nie uwierzycie, co się stało.
Właśnie teraz zaczyna się przyjęcie, a u mnie w domu zabrakło proszku Fiuu! Tata właśnie poleciał do czarodzieja mieszkającego nieopodal, aby pożyczyć go trochę. Staram się nie denerwować, znowu szukam jakiś przydatnych zaklęć w starych książkach, które znalazłam w domu. O, mam, jedno...Czyni ono włosy pofalowanymi. Rzuciłam je, dotykając różdżką czubka głowy.
W tym samym momencie w salonie zjawił się tata z miseczką proszku Fiuu w ręce. Na mój widok trochę się zdziwił, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, ja wzięłam całą garść prochu do ręki, wrzuciłam do kominka i nie czekając, aż płomienie staną się jaskrawozielone, wlazłam do środka i wrzasnęłam „Na Pokątną 455!”
Uff, już po wszystkim.
01:46
A teraz Wam opowiem, jak to wszystko było.
Kiedy tylko wyszłam z kominka, zobaczyłam ogromną, wypełnioną ludźmi salę z balonami i kolorowymi serpentynami. Muzyka dudniła na całego, o ile się nie mylę, Fatalne Jędze Bardzo wielu uczestników zabawy znałam ze szkoły – Ron i Hermiona przyglądali się podejrzliwie swoim koktajlom, Neville niemrawo przydeptywał pod ścianą (potem bardzo dużo z nim tańczyłam ), Padma i Parvati Patil plotkowały przy stoliku, a grupki znajomych mi Puchonów i Krukonów tańczyły na podwyższonej, ozdobionej światełkami scenie. Sami gospodarze imprezy – Fred i George – biegali wszędzie i rozdawali smakołyki.
Po chwilce wahania podeszłam do Harry’ego i Ginny. Ona od razu zapytała mnie:
- Hej, nie widziałaś przypadkiem takiej blondynki z wielkimi niebieskimi oczami? Nazywa się Luna.
- Przecież to ja jestem Luna. Luna Lovegood, przecież mnie znasz Ginny! – Odparłam. Ginny i Harry zaczęli mi się podejrzliwie przyglądać.
- Rzeczywiście. To ona – oświadczył Harry. – Jesteś nie do poznania, Luno!
- Właśnie! Co to, jakaś mugolska farba? – Dodała Ginny.
- Ale co... – Nie wiedziałam o co chodzi.
- Twoje włosy! Są przecież kruczoczarne!
Po tych słowach mojej przyjaciółki migiem poleciałam do łazienki. Rzeczywiście, nawet lustro potwierdziło, że już nie jestem blondynką, lecz brunetką – aaaa! Ale w sumie nie wyglądałam aż tak źle…Pewnie musiałam przekręcić formułkę zaklęcia na loki.
Impreza była świetna. O północy Bliźniacy dali fantastyczny pokaz sztucznych ogni (oczywiście zachęcali do kupna ich w Magicznych Dowcipach Weasley’ów). Niestety, pani Weasley pozwoliła urządzać przyjęcie tylko właśnie do północy, więc po zapierającym dech w piersiach pokazie była już pora na pójście do domów. Ale ja w swoim zjawiłam się dopiero teraz, gdyż kolejki do kominków były przeraźliwie długie i trzeba było czekać na dostawę proszku Fiuu.
No cóż…Spóźnione Szczęśliwego Nowego Roku!