Dzisiaj zorganizowano wypad do Hogsmeade z okazji Dnia Dziecka. Niektórzy byli trochę zirytowani, bo nie są już takimi małymi dziećmi, ale ja sądzę,że trzeba wykorzystać każdą okazję na wyjazd. Hogwart jest wspaniały i skrywa wiele magicznych tajemnic, ale czasem są momenty, kiedy po prostu nudzi się siedzenie w nim wciąż i wciąż, jak w zwykłej mugolskiej szkole z internatem. Dlatego warto urozmaicić czas wolny takim wypadem do Hogsmeade, chociażby na moją ulubioną mieszankę piwa kremowego i soku z mango.
Po miasteczku przechadzałam się sama. Ginny pewnie była razem z Harrym, Ronem i Hermioną pod Trzema Miotłami, Hadi gdzieś się zapodział, Krukonki z mojego dormitorium
plotkowały pod Miodowym Królestwem...Czy ja Wam je w ogóle przedstawiłam? Nie? Ach, znowu to moje roztargnienie. No więc tak; jest Mary Ann Spinker, miła, ale czasem złośliwa dziewczyna o czarnych, lekko kręconych włosach. Potem niewysoka szatynka o dużych, orzechowych oczach, czyli Tara Beechwood. Następnie, latynoamerykanka Tina Box, wysoka, życzliwa dziewczyna o długich, prostych, czarnych włosach oraz jasnoruda Paula McNeil, cała obsypana piegami, ale zupełnie niepodobna do Rona czy Ginny. Wszystkie dziewczyny są dla mnie uprzejme i nawet miło się z nimi rozmawia, ale potrafią być naprawdę złośliwe i tak jak inni, wyśmiewać się mojego zachowania czy ubioru. A ja po prostu mam taki charakter i już Nie chcę go zmieniać.
Chodziłam więc sama od sklepu do sklepu, raz po raz wyjmując fasolkę z pudełka, które kupiłam w Miodowym Królestwie za pół sykla. Wstąpiłam też do Trzech Mioteł,na,jak Wam już pisałam, mieszankę soku z mango i kremowego piwa. Potem udałam do się sklepu papierniczego, gdzie zawsze kupuję śliczne kolorowe pióra i papeterię, albo zwykły pergamin na notatki z lekcji. Uczniowie zwykle kupują takie rzeczy na Pokątnej, ale mi zupełnie wystarcza ten sklep w Hogsmeade.
Na koniec zajrzałam do mojego ulubionego sklepuu z roślinami. Dzisiaj zauważyłam na jednej z półek przepiękny, pachnący kwiat, którego nigdy wcześniej tutaj nie widziałam. Nazywał się orchidea argentyńska. Bardzo mi się podobał, ale ze smutkiem odkryłam plakietkę z ceną - 20 galeonów. Moje miesięczne kieszonkowe to 3 sykle; mogłabym kiedyś uzbierać na tą orchideę, ale na pewno wtedy nie miałam przy sobie tylu pieniędzy. Mówi się trudno
Nagle zauważyłam, że kogoś mi tutaj brakuje...Ach, tak, to przecież Neviile zawsze przesiadywał w tym sklepiku bardzo długo, bo uwielbia zielarstwo. Za każdym wypadem do
Hogsmeade przypadkiem spotykaliśmy się tutaj i dyskutowaliśmy o różnych egzotycznych kwiatach, dziwnych krzaczkach i wielu innych rzeczach, które można tam kupić. Tylko gdzie on się dziś zapodział?
Zaczęłam go szukać po całej wiosce, sama nie wiem dlaczego. W końcu zawitałam do Trzech Mioteł i zapytałam Rona:
- Hej, nie widzieliście przypadkiem Neville'a?
- Nie, nie nie wiem...Nie widziałem go dzisiaj...
- Nie ma go dzisiaj w Hogsmeade - Wtrąciła Hermiona. - Leży w szpitalu.
- Jak to? Co mu się stało? - Zapytałam, troszkę zaniepokojona.
- To chyba nic poważnego...Widziałam tylko, jak pani Pomfrey podaje mu lekarstwo. Przynosiłam jej jakiś tam składnik z magazynku przy sali do eliksirów, bo mnie o to
prosiła.
- Aha, dzięki. - Odpowiedziałam i pobiegłam do zamku. I tak nie miałam już nic do zwiedzania.
Zastałam Neville'a, kiedy oglądał podręcznik do Obrony Przed Czarną Magią, leżąc w szpitalnym łożku.
- Cześć! - Zawołałam wesoło i usiadłam na sąsiedniej pryczy. - Jesteś chory?
- Trochę się przeziębiłem, bo wpadłem do jeziora na Opiece Nad Magicznymi Stworzeniami. - Neville mówił przez nos.
- Też mi się to kiedyś zdarzyło - uśmiechnęłam się i poczęstowałam go resztką fasolek. - Co
robisz?
- Staram się trochę pouczyć, bo będę miał straszne zaległości - jęknął, wskazując na
książkę.
- Może nie będzie aż tak źle...
W tej chwili do sali weszła pani Pomfrey.
- Co to za pogaduszki? Wiem, że troszczysz się o kolegę, ale musi teraz wypoczywać. Neville,
odłóż już ten podręcznik, na pewno nie dostaniesz O zaraz po wyjściu ze szpitala. Musisz jak najwięcej spać, wtedy prędzej zregenerujesz siły,a lekarstwo na ten
uporczywy kaszel szybciej zadziała.
- Czy to konieczne? Jestem tylko trochę przeziębiony...
- Ooo, nie, nie, nie. Na polu zimno, a w wodzie jeszcze gorzej, twoja choroba wymaga troszkę więcej zachodu na wyleczenie, niż zwykłe przeziębienie.
W końcu wyszłam ze szpitala, już troszkę uspokojona. Mam nadzieję, że Neville szybko wyzdrowieje
Na następny raz postaram się o zdjęcia lub szkice Mary Ann, Tary, Tiny i Pauli, i wkleję je tutaj. A dziś pani Poppy Pomfrey: